Gala Ishtar I: Początek (londynczyk)  4.91/5 (19)

10 min. czytania

Marika Bunny, „Clem+Marika_E_Fomapan400_22”, CC BY 2.0

– Pamiętasz, jutro wyjeżdżam na weekend – usłyszał głos żony, gdy tylko wszedł do pokoju. Siedziała na kanapie z książką w ręku, ubrana w spodnie dresowe i luźny t-shirt. Patrzył na nią dłuższą chwilę.

– A, no tak. – udał, że dopiero teraz sobie przypomina. Tak naprawdę myślał o tym od miesiąca – Mam cię gdzieś podrzucić? Na dworzec może?

– Nie, Orchi mnie weźmie ze sobą. Wiesz, kupiła w końcu tego starego golfa. Chciała wypróbować samochód na dłuższej trasie.

– Fajnie – powiedział. Ogarnął go głęboki smutek. Do końca liczył, że ona zrezygnuje, że zmieni zdanie. Albo przynajmniej, że powie mu prawdę. Ale zapytała tylko niepewnie:

– Przemyślałeś moją propozycję? Podjąłeś w końcu decyzję?

Decyzja – pomyślał i po raz kolejny zaczął w myślach roztrząsać, jak do tego doszło. Wszystko popsuło się po ich ostatniej „sesji” we czwórkę. Dopóki byli tylko we trójkę – on, Anna i Orchidea, wszystko układało się dobrze, a przynajmniej tak mu się wydawało. Jego biseksualna żona miała kochankę, której wynajmowali mieszkanie piętro wyżej. Dziewczyna była zjawiskowo piękna, a przy tym niezwykle ciepła i sympatyczna. Wyrwała się z ciężkiej sytuacji rodzinnej i przyjechała na wymarzone studia bez grosza przy duszy. Początkowo mieszkała z kilkoma współlokatorami, gdzieś w podejrzanej dzielnicy, ale nawet na taki niski czynsz ciężko było jej zdobywać pieniądze studiując dziennie. W końcu zdecydowała się dać ogłoszenie na portalu dla osób szukających szybkiego seksu za pieniądze – ale w swojej ofercie zastrzegła, że będzie się spotykać tylko z kobietami. Uważała, że to mniej „niewłaściwe” niż seks za pieniądze z mężczyznami. I mniej niebezpieczne – nie miała absolutnie żadnego doświadczenia na tym polu. Miała natomiast ogromne szczęście, że pierwszą klientką, na którą trafiła była Ania. Po spotkaniu byli tak zachwyceni Orchideą, że umówili się z nią na wyłączność – miała się spotykać tylko z Anną. Okazało się, że ma na imię Olga, ale bardzo nie lubiła tego imienia i używała ksywy, którą dostała jeszcze w liceum – Orchidea, w skrócie Orchi. Dowiedzieli się, że ma dwadzieścia dwa lata i studiuje archeologię. Bardzo nieżyciowy kierunek, ale była tym absolutnie zafascynowana i marzyła o pracy w tym zawodzie. Anna i Marek mieli wtedy po dwadzieścia siedem lat, więc nie była to wielka różnica wieku – rozumieli się i dogadywali z dziewczyną bez problemów.

Po jakimś czasie z mieszkania Orchidei wyprowadziła się ostatnia współlokatorka i została tam z samymi facetami – obleśnymi, brudzącymi, czyniącymi nachalne propozycje. Gdy przyszła któregoś dnia do Anny ze łzami w oczach i opowiedziała o swoich problemach, od razu zaproponowali jej mieszkanie nad nimi. W końcu cała kamienica należała do Marka. Wynajmował większość lokali firmom na różne biura, miał tylko swoje (i Anny) mieszkanie na pierwszym piętrze. No i to puste na drugim, którego w żaden sposób nie dało się przerobić na sensowne biuro, a w którym teraz zagościła Orchi.

Następne tygodnie były jak miesiąc miodowy. Dziewczyny odwiedzały się prawie codziennie, a Annie zawsze zależało, żeby Marek był przy nich. Uwielbiała pieszczoty z drugą kobietą, ale jakoś nigdy nie mogła w ten sposób dojść do końca – zawsze w ostatnim momencie dopadała Marka, dosiadała go i w ten sposób osiągała ekstazę. Oczywiście Marek był zachwycony takim układem, ale z czasem Anna szukała coraz silniejszych wrażeń.

Wiele się wydarzyło. Anna coraz bardziej przyciągała Orchideę do Marka i zachęcała ją, by go pieściła – zwłaszcza, że jej samej często zdarzało się osiągnąć orgazm przed mężem. Zostawał wtedy nienasycony, a żona często nie miała sił, by go dopieścić. Czasem więc nakłaniała Orchideę do dokończenia dzieła – najpierw dłońmi, a gdy z czasem poczuła się pewnie i swobodnie – ustami. Marek miał zawsze mieszane uczucia, podniecenie mieszało się w nim z obawą. Nie chciał zdradzać żony, nawet za jej zgodą. Ale widział, że Orchidea nie ma nic przeciwko takiemu układowi, dogadywał się z nią doskonale i byli ze sobą bardzo blisko. Do tego stanowiła prawdziwą piękność, o wiele bardziej atrakcyjną niż drobna i skromna Anna. Coraz częściej też zona nagabywała go, czy chce spróbować pełnego seksu z Orchideą. Czasem żartobliwie mówiła, że chętnie by popatrzyła, innym razem zdawała się być zazdrosna i oskarżała go, że wodzi wzrokiem za ładniejszą dziewczyną. Marek sam nie wiedział, czego chce Anna – chyba ona sama nie do końca zdawała sobie z tego sprawę. Wyglądało na to, że z jednej strony pragnie, by  mąż przespał się z jej kochanką, z drugiej chyba się tego boi. On też się bał, że to popsuje ich relacje, być może nawet zagrozi małżeństwu.

Wtedy obmyśliły przebiegły plan. Obiecały mu niespodziankę – gdy wszedł do sypialni zasłoniły mu oczy przepaską, następnie rozebrały i przywiązały na wznak do łóżka. Poczuł czyjeś usta na członku, czyjeś delikatne dłonie pieściły mu jądra. Po chwili poczuł, jak któraś z dziewczyn siada na nim okrakiem i zanurza jego penisa w sobie. Była bardzo cicho, ledwie słyszał jej westchnienia. Na początku był przekonany że to Anna, przecież nie pozwoliłaby na to, by Orchidea się z nim kochała, tym bardziej bez jego zgody. Sądził, iż a sobie tylko wyobrażać, że to Orchidea, a tak naprawdę to Anna… Zresztą kochała się w nim w tej pozycji, którą zawsze wybierała żona – ona na górze, zwrócona do niego twarzą. Nigdy nie chciała inaczej, jedynie czasem odwracała się plecami – ale zawsze musiała górować nad nim. Mówiła że pragnie sprawować kontrolę i nie wyobraża sobie, żeby to on leżał na niej, że nie miałaby wówczas przestrzeni, a także choćby teoretycznej możliwości natychmiastowego przerwania stosunku. Domyślał się, że owa fobia wynikała z jakiegoś dawnego, mrocznego wydarzenia w życiu, ale postanowił nigdy tego nie drążyć. W każdym razie teraz również go dosiadała i przynosiła rozkosz każdym podrygiem – ale czuł się inaczej niż zwykle. Czuł, że partnerka jest jakby cięższa, jej skóra inna w dotyku, uda krąglejsze. Opierała mu dłonie na piersi, lecz były inne niż zazwyczaj… ale może tylko sobie to wyobrażał? Może obok siedzi Orchidea i się uśmiecha, a to Anna doprowadza go do ekstazy? Kiedy poczuła, że jest już blisko, sięgnęła za siebie i ujęła w dłoń jego jądra. Anna nigdy tego nie czyniła – uczucie było niesamowite. Natychmiast z niekontrolowanym jękiem wystrzelił nasienie w partnerkę, która zadrżała i ścisnęła go udami. Siedziała tak chwilę, drżąc i powstrzymując własne jęki, aż w końcu opadła na niego. Zwykle długie włosy żony łaskotały go w klatkę piersiową, co bardzo lubił, ale teraz ich nie czuł, a głowa tej, z którą uprawiał seks opadła na poduszkę obok niego… była więc znacznie wyższa od Anny, to musiała być Orchidea! Ale nie miał pewności, może wymyśliły jakąś przebiegłą zmyłkę. Po dłuższej chwili tajemnicza kochanka zeszła z niego i usłyszał cichy odgłos zamykanych drzwi. Okazało się, że został sam – obie kobiety opuściły pokój i wróciły dopiero po wzięciu prysznica i przebraniu się w szlafroki. Dopiero wówczas go rozwiązały i pozwoliły zdjąć opaskę z oczu.

– Z kim się kochałem? Z Orchideą, prawda? – zapytał. Żona nachyliła mu się do ucha i szepnęła:

– Nigdy, ale to nigdy nie będziesz pewny. – pogładziła go po policzku z uśmiechem i powiedziała, że dziś śpi z Orchideą, a Marek ma całe łóżko dla siebie.

Po tamtej nocy na szczęście nic nie zmieniło się na gorsze. Żona nie miała żadnego problemu z tym co się stało, nigdy nawet w żartach mu tego nie wypominała. Zaczynał poważnie wątpić, czy jego kochanką była wtedy Orchidea, czy może jednak Anna, a wszystkie inne odczucia podsuwała mu jedynie wyobraźnia.

Ich wspólne sesje stawały się coraz bardziej odważne i wyuzdane. Anna doprowadzała się na skraj ekstazy pieszczotami z Orchideą, używała Marka, by dojść – a następnie popychała go w ramiona Orchidei. Pozwalał już sobie na pieszczenie jej piersi, całowanie ust, poznawał dłońmi posągowe ciało studentki. W zamian ustami doprowadzała go do ekstazy. Ale nigdy nie pozwolili sobie na prawdziwy seks, choć Anna pewnie by nie protestowała – zawsze przyglądała im się, przygryzając dolną wargę, czasem kierowała dloń między uda, mimo że przed chwilą przecież doznała spełnienia.

Marek też zaczynał pragnąć czegoś więcej. Nie licząc tej szalonej nocy z opaską na oczach, nigdy nie kochał się z inną kobietą niż Anna,. Żona zaś nigdy nie chciała robić tego inaczej niż „na jeźdźca”. Zaczął ją więc namawiać do zmiany pozycji, czegoś zupełnie normalnego w innych związkach, co dla niego i Anny byłoby czymś wyjątkowym. Ale nie chciała na to przystać, bała się, że jej się nie spodoba i zniechęci do męża. Tłumaczył, że przestanie, gdy tylko go poprosi, ale to było na nic. W końcu któregoś dnia sama podjęła temat. Z tonu głosu wywnioskował, ze długo się przygotowywała do tej rozmowy i planowała co powiedzieć:

– Wiem, jak bardzo chciałbyś spróbować czegoś więcej… ale ja nie mogę, naprawdę. I jest mi bardzo smutno, że nie daję ci tego, czego potrzebujesz. Bardzo, ale to bardzo by mnie ucieszyło gdybyś… gdybyś zrobił to z Orchideą. Tak jak chcesz, we wszystkich pozycjach, o których marzysz. Pozbyłabym się wyrzutów sumienia… naprawdę nie jestem o nią zazdrosna, jest moją kochanką, a ty jesteś częścią mnie, więc może być też twoja. Ona też bardzo tego pragnie. A ja chciałabym przy tym być, to na pewno będzie takie ekscytujące…

Od razu wyczuł podniecenie w jej głosie. U niego też na samą myśl o seksie z Orchideą, aż załomotało mu serce. Musiał się zgodzić.

Umówili się z Orchi na następny wieczór. Przyszła ubrana w ulubioną sukienkę, obcisłą u góry, rozszerzającą się poniżej talii, sięgającą trochę powyżej kolan. Wyglądała absolutnie zjawiskowo. Ciemne włosy do szyi, te jej niesamowite duże, niebieskie oczy, podkreślone eleganckim makijażem… te zmysłowe usta, rozchylone teraz w nieśmiałym uśmiechu. Idealne białe zęby. Serce Marka nie chciało zwolnić bicia. Popatrzył na żonę – ona również była zafascynowana Orchideą, zas jej oczy błyszczały podnieceniem.

Usiedli w salonie, Marek nalał dziewczynom i sobie wina. Mimo że często urządzali zmysłowe spotkania we trójkę w sypialni, nigdy do dziś nie przekroczyli granicy. Dziś miało się to zmienić. Po kilku kieliszkach i rozmowach na błahe tematy Anna przejęła w końcu inicjatywę – wstała, wzięła Marka i Orchi za ręce i poprowadziła do sypialni. Tam zaczęła się całować z Orchideą, jednocześnie przyciągając blisko męża. Następnie skupiła swą uwagę na nim, podczas gdy studentka pozbyła się sukienki. Anna zajęła się ubraniem męża, jednocześnie nakierowując go, by zaczął się całować z Orchideą. Kiedy dopięła swego, dyskretnie odsunęła się i usiadła na miękkiej pufie, podczas gdy nadzy kochankowie pogrążali się w pieszczotach.

Marek czuł ogromne podniecenie, lecz nadal obawial się o reakcję żony. Oderwał się od ust Orchidei i szepnął do Anny:

– Jeśli uznasz że jednak powinniśmy przestać, natychmiast powiedz.

– Nie martw się, powiem – odrzekła drżącym z podniecenia głosem. Zauważył, że Anna półleży na wielkiej miękkiej pufie w wygodnej pozycji, spódnicę ma podciągniętą, a jej dłoń spoczywa między udami. Zasłoniła się jednak poduszką – zawsze uważała, że ludzie, bez względu na płeć, wyglądają wulgarnie podczas masturbacji. Marek mógł więc jedynie domyślać się tego, co robiła w ukryciu.

Orchidea tymczasem zatracała się w pożądaniu. Zeszła niżej, otarła się piersiami o jego wzwiedzionego penisa, po czym wzięła go do ust i zaczęła łapczywie pochłaniać. Jedną dłonią masowała jądra, drugą złapała go za pośladek.

Marek pomyślał, że długo tego nie wytrzyma. Przez głowę przebiegła mu sprytna myśl – zaraz skończy w ustach studentki, jak to robił już setki razy, a wówczas nic nie zmieni się w ich wzajemnej relacji oraz w jego stosunkach z Anną. Ale Orchi miała inne plany. Złapała go za ręce i przyciągnęła w dół, ku sobie, następnie położyła się na plecach. Pierwszy raz miał pod sobą kobietę, tak blisko, twarz przy twarzy, pierś przy piersi… czuł jak ramiona obejmują go, jak długie nogi oplatają go i przyciągają ku dziewczynie. Popatrzył na żonę, chciał upewnić się, że wszystko jest w porządku. Bał się, że zobaczy łzy w jej oczach, smutek, grymas rozczarowania, albo nawet rozpaczy. Ale ujrzał, jak Anna pochłania ich spojrzeniem, że dyszy ciężko, a jej ręka coraz szybciej się porusza za poduszką. Uznał to za przyzwolenie. Skupił uwagę na Orchidei – a w jej oczach dostrzegł pełnię pożądania. Przyciągała go coraz bardziej niecierpliwie nogami. W końcu poddał się tej całej sytuacji, tej pułapce, którą na niego zastawiły i jednym ruchem wszedł w dziewczynę. Była bardzo wilgotna i przyjęła go z donośnym jękiem. Anna zawtórowała jej równie głośno. Zaczął poruszać się w Orchidei, głośno dysząc przy każdym pchnięciu. Wpiła się w niego wargami, całowała namiętnie, wręcz lubieżnie, wciskając mu język głęboko usta. Wreszcie odsunęła nieco głowę, by zaczerpnąć powietrza i przy każdym coraz silniejszym pchnięciu jęczała w ekstazie. W końcu zaczęła krzyczeć:

– Jeszcze… JESZCZE… TAK!… ZARAZ… DOJDĘ!”

Marek był na krawędzi. Spojrzał na żonę – szybko dyszała i pojękiwała w rytm ruchów ręki. Patrzyła mu w oczy i jeszcze przyspieszyła. Wydało mu się to niezwykle perwersyjne. Nagle poczuł, że pochwa Orchidei zaciska się wokół penisa, studentka zaczyna cała drżeć a jej paznokcie wbijają mu się plecy i rozorują skórę. Zaczęła krzyczeć, i z całej siły przyciągnęła go do siebie nogami. Szczytowała. Marek również eksplodował, z taką mocą, że przed oczyma dostrzegł ciemne plamy. Wydawało mu się, że traci kontakt z rzeczywistością. Mocnymi skurczami pompował w kochankę morze nasienia. Tymczasem Orchidea zadrżała jeszcze raz, mocno, po czym opadła z sił i zupełnie zwiotczała. Zdawało mu się, ze straciła przytomność. W tym momencie usłyszał krzyk swojej żony. Miała zaciśnięte oczy i cała się trzesła. Chyba pierwszy raz w życiu osiągnęła orgazm bez jego pomocy.

Marek osunął się na Orchideę. Przez długą chwilę podziwiał jej twarz – miała opuszczone powieki i przyspieszony oddech. W końcu otworzyła oczy i posłała mu zamglone, pełne satysfakcji spojrzenie. Usłyszał szelest – to Anna zsunęła się z pufy i pełzła pomalutku w ich kierunku. W końcu dotarła, w zmiętej i poplamionej wilgocią spódnicy i wtuliła się w nich. Orchidea objęła ją ramieniem i pocałowała w czubek głowy. Leżeli tak długo, łapiąc a ich oddechy uspokajały się powoli. W końcu Marek spostrzegł, że kobiety zasnęły. Najdelikatniej jak mógł wyplątał się z objęć nagiej Orchidei, przyniósł koc i okrył wtulone w siebie kochanki. Noce bywały jeszcze chłodne.

Przejdź do kolejnej części: Gala Ishtar II: Zmiany

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Mamy przyjemność powitać dziś nowego Autora Najlepszej Erotyki!

Ale, czy tak naprawdę nowego? Wszak to londynczyk, znany już ze starego portalu, Dobrej Erotyki, będącego poprzedniczką NE. Opublikowaliśmy już na naszych łamach dwa jego teksty archiwalne:
https://najlepszaerotyka.com.pl/2022/10/27/gwalt-i-zdrada-londynczyk/
https://najlepszaerotyka.com.pl/2023/02/13/hinduska-londynczyk/
A teraz w końcu mamy przyjemność gościć tu jego nowe dzieło, napisane po dziesięcioletniej przerwie 🙂

Wygląda na to, że stare miłość do muz nie ustaje, a i pióro potrafi się z upływem czasu wyostrzyć, zamiast stępić. Rozpoczynająca się historia, z której sporą częścią miałem już przyjemność się zaznajomić, rysuje się wielce obiecująco. A Autor przesłał nam ją od razu w całości, możemy zadeklarować publikację kolejnych rozdziałów w równych, dwutygodniowych odstępach. Tak więc Czytelniczkom oraz Czytelnikom zainteresowanym dalszymi perypetiami Anny, Marka i Orchidei pozostaje czekać na nie w poniedziałku o 20 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Zaczyna się ciekawie. Domyślam się, że eksperymenty nie skończą się na trójkącie, bo apetyt rośnie w miarę jedzenia i jak raz się spróbuje uchylić nieco drzwi związku, to potem trudno sprawić, by nie stał się całkiem otwartym.

W każdym razie Anna wyraźnie nosi spodnie w tym małżeństwie i Marek wydaje się nieco stłamszony. Ciekawe, czy z czasem zdoła się wybić na niepodległość? Zapewne niedługo się przekonamy!

Nie chcę zdradzać za dużo, więc napiszę tylko że tak – przekonamy się 🙂

Tytuł opowiadania/rozpoczynającej się serii sugeruje, że będzie się działo. Oby ta obietnica się spełniła!

Z doświadczenia swego i paru znajomych wiem, że z otwierania związków rzadko przychodzi coś dobrego. Najpierw jest się na haju za sprawą nowych możliwości, a potem przychodzi kac moralny, zazdrość i wyrzuty sumienia. Zwykle kończy się to obumarciem pierwotnej relacji – albo szybkim, albo co gorsza, powolną agonią. Nie polecam. Ciekawe, jak to się skończy dla bohaterów opowiadania, wszak literatura rządzi się innymi prawami niż życie.

Mam podobne doświadczenia, a co spotka bohaterów to się okaże w następnych częściach 😉

A więc na Najlepszą Erotykę zawitał nowy serial obyczajowy. I zapowiada się całkiem ciekawie. Regularne premiery nowych odcinków to coś, co bardzo pochwalam. To frustrujące gdy człowiek wciągnie się w historię, a kolejnej części nie ma i nie ma. Skoro będą regularnie publikowane, to ja będę tak też czytał!

Napisz komentarz