Jest to dziewiąta część przygód księdza Józefa. Pierwsza część znajduje się tutaj.
Mm, ciasna sztuka. Zaraz się obrócimy. Posadzę ją okrakiem.
– Bolało? – pytam.
– Nie.
– Zmuszałem cię do czegoś?
– Nie. Tylko na początku zabroniłeś mi wyjść z pokoju, księże proboszczu.
– Ale cię nie zgwałciłem.
– Zgwałciłeś, księże proboszczu, bo wykorzystałeś swoją władzę nade mną. – Mądrala! Ale mimo to ją lubię.
– Co ty wygadujesz?
– Wystarczy, że ksiądz powie jedno słowo i wylatuję z hukiem z zakonu. Bez odprawy, bez świadectwa pracy, z dziurą w życiorysie, na ulicę. Rodzina mnie wyklnie. Wiedziałeś o tym. Księże Józefie, właśnie cynicznie wykorzystałeś moje krytyczne położenie.
Żartuje! Położenie wykorzystałem, krytyczne… Ano wykorzystałem: położenie na wznak, bardzo krytyczne. I teraz korzystam, że siedzi na mnie wierzchem. To też gwałt?
– Teraz też cię zmuszam? – Zwiększam tempo. Przez chwilę pojedziemy kłusem.
– Tak. Wykorzystujesz stosunek zależności.
No, a co w tym złego? Kobieta służy, mąż, w naszym przypadku ksiądz, zastępca Boga na ziemi, decyduje. Tak było przez wieki i tak jest dobrze. Czyż nie, panie Jezu? Uszczypnij mnie, jeśli się mylę.
– Robię ci krzywdę?
Przymyka oczy. Opiera rękami na moim torsie. Zwalniamy z powrotem do stępa.
W tej pozycji cycuszki dyndają rozkosznie. Patrząc z tej perspektywy, bzykamy nie dorosłą kobietę, ale dzierlatkę z podstawówki. Ale dziura pierwsza klasa. Kropidło zaraz chyba jeszcze raz kropnie. Łucja chyba coś myśli.
Prostuje plecy. Zakłada ręce za głowę. Patrzy na mnie z góry.
– Tego bym nie powiedziała. Wykorzystujesz mnie seksualnie jak każdą, co by się znalazła na moim miejscu. Jesteś predatorem. Ale to nie jest wielka krzywda. Zwłaszcza w moim położeniu.
– Żałujesz?
Znowu się pochyla. Przemyśla.
– Żałuję studiów i zakonu, wielu rzeczy żałuję.
– Żałujesz tej nocy?
– Nie żałuję.
Trysnąć z kropidła, czy nie tryskać jeszcze? A, mam pomysł!
– Nagrajmy się na tablecie!
– Ha, ha! Księże Józefie, jeszcze ci mało fotek?
– Nagrajmy. Do protokołu.
– Ty to jesteś mega zboczony. – To chyba oznacza zgodę. Oj, trudno czasami zrozumieć dzisiejszą młodzież.
Łucja ustawia tablet tak, żeby w oku kamery znalazło się całe łóżko. Zwinnie się porusza. W międzyczasie pytam, czy w zakonie może korzystać z Internetu. Ciekawe rzeczy słyszę: że jest cos takiego jak kontrola rodzicielska, że strony z pornografią są zablokowane, że matka przełożona osobiście sprawdza, na jakie strony wchodzi zakonnica, bez zapowiedzi w każdej chwili może skontrolować telefon i komputer, może zabrać. I że jest głupia.
– Nie to, że chcę ją obrazić, księże Józefie, to tylko stwierdzenie faktu. Napina się, napusza, i nic z tego nie wynika. Nie ma najmniejszego pojęcia, co czytam i z kim się kontaktuję… Gotowe, wielebny księże proboszczu!
Podoba mi się ta jej łobuzerska rezolutność. Kto by mógł przypuszczać, panie Jezu, poza tobą rzecz jasna, że tuż obok, w naszej parafii żyje sobie taka fajna lesba w habicie? Na co dzień zupełnie niewidoczna.
– Bolało? – zaczynam wywiad do tableta.
– Nie. – Łucja powtarza daną wcześniej odpowiedź. Kołysze się wolno z kropidłem w cipce.
– Ile masz lat?
– Dwadzieścia cztery.
– Dziewica?
– Tak.
– Doszłaś do szczytu w czasie penetracji?
– Nie, ale za to księdzu się podobało.
– Co masz na myśli?
– Wytrysk, księże proboszczu.
– Pocałuj mnie, siostro Łucjo. W usta.
Szelmowski uśmiech na jej twarzy ustępuje miejsca poważnej minie.
– Dobrze, proszę księdza. Aż dziwne. Że też nie zwróciłam na to uwagi. Cała noc razem, seks, po misjonarsku, na boku, na jeźdźca, a nie było jeszcze ani jednego całowania w usta.
– Trochę całowałem.
– Tak. – Uśmiecha się jak szelma. – Ale buzię ksiądz proboszcz omijał.
Spełnia prośbę. Ociera o tors cycuszkami. Robię biodrami parę szybkich ruchów. Och, jak przyjemnie wytrysnąć w ciepłej norze.
– O co jeszcze zapytać? – zastanawiam się na głos, leżąc teraz na boku i obejmując Łucję ramieniem.
– Może dla odmiany ja o coś zapytam? – Siostra Łucja stanowczo nie jest bierną owcą, co tylko czeka na polecenie, jak większość dobrych parafianek. Nie boi się przejąć inicjatywy.
– Proszę.
– Co z nami będzie?
– Nie wiem. Zależy, co pan Bóg dla nas przewidział.
– Jasne. A dla kogo kręcimy to wideo?
– Dla nas. – Siostra Łucja nie wygląda na zadowoloną. Wzrokiem boruje mi dziurę w czole. Czeka na pełniejszą odpowiedź. – Na użytek wewnętrzny Kościoła.
– Aha. – Nagle zrywa się z łóżka, siada na mnie okrakiem. Wyzywająco spogląda w tablet. – Разве это правда? – Przeszła na rosyjski! Jak Magda nauczyła się z Internetu, czy zna skąd indziej? – To prawda, panie ministrze?
Teraz całkiem już nie wiem, co powiedzieć. Jak to się kiedyś mówiło: zatkało kakao. Skąd ona ma informację o sponsorze? Nie zdążyłem nawet jeszcze pomyśleć, komu pokażę to nagranie, nie licząc księdza biskupa rzecz jasna, a ona już wie, że trafi to do oczu ministra. Skąd, panie Jezu? Ty ją natchnąłeś?
– Hm. – Chrząknąć, tyle tylko mogę.
– Jesteś tam? Patrzysz? Ministrze! – Zwariowała. Krzyczy do ekranu. – Podoba się? Podoba! Wiem, że ci się podoba. Ты тоже голубой мальчик. – Co ma niebieski do podobania? Minister też niebieski? Nie rozumiem.
– O co ci chodzi, Łucjo?
– Ha, ha, ha! – Tak histerycznego śmiechu jeszcze w życiu nie słyszałem. A żyję dość długo.
– Siostro Łucjo, ciszej, proszę. Uspokój się, Łucjo!
– Ha, ha, już dobrze. Spokojnie. Księże Józefie, nikt tu nie przyjdzie. Siostry co najwyżej pomyślą, że mam problem z psychiką, a siostra Marta wie, że śpię z księdzem. Uzna, że tak szczytuję. Ha, ha! To chyba dobrze?
– No, nie wiem. Ale o co chodzi z tym ministrem, co patrzy i mu się podoba?
– To ksiądz nie wie?!
– Nie, skąd miałbym wiedzieć?
– Ale ksiądz, księże proboszczu wielebny, naiwny. Pegasus nic księdzu nie mówi?
– Nazwa tableta?
– Tak, nazwa tableta ruskimi bukwami.
– Co ma mi mówić?
– Och, księże Józefie. Mniej telewizji, więcej prawdziwych informacji. Mniej bajek i teologii, więcej nauki i techniki. No, patrzy teraz ten wasz minister, na żywo. On, albo ktoś z jego miśków.
– Łucjo?
– Nic więcej nie powiem. Koniec sesji. Dobranoc, chłopczyku! – Chłopczykiem nazwała ministra. Ma ta dziewczyna tupet.
Widno już na dworze.
– Łucjo, pośpimy?
– Słodkich snów, księże proboszczu. – Całuje mnie w policzek i przytula.
Panie Jezu, dziękuję ci za ten dzień, i wieczór, i noc, i Łucję. Dobranoc.
Przejdź do kolejnej części –Dzieło św. Cyryla część 2 i 9/10. Kłopotów ciąg dalszy
Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Komentarze
Megas Alexandros
2023-01-12 at 09:31
Panie Hyde,
miło przeczytać kolejną scenę z życia Księdza Józefa, nawet tak krótką jak powyższa. Czuję, że siostra Łucja okaże się ważną postacią i odegra sporą rolę w nadchodzących wydarzeniach. Fragment z Pegasusem uroczy. Mam jednak nadzieję, że w kolejnym rozdziale akcja nieco przyspieszy 🙂
Pozdrawiam
M.A.
Emilia
2023-01-14 at 16:16
Ukrywający się przed mediami księżulo nieźle sobie poczyna w kobiecym klasztorze. Ciekawe, czy watek Pegasusa zostanie pociągniety i naszego bohatera podsłuchuje ktoś więcej, niz tylko biskup oraz sponsor 🙂
Bonmot
2023-01-18 at 19:02
Więcej treści! Więcej treści!