Gala Ishtar VII: Film i inne przygody (londynczyk)  4.71/5 (15)

13 min. czytania

Marika Bunny, „IMGP7716 copia”, CC BY 2.0

– Teraz zrobimy sobie dłuższą przerwę – oznajmił konferansjer. – Zapraszamy państwa pod prysznice, potem na suty obiad. Będą państwo też mieli dwie godziny na odpoczynek we własnym zakresie: panowie w swoich pokojach, panie mają wspólną sypialnię. Jak kto woli można pospacerować po parku lub pograć w bilard lub kręgle. Następnie zapraszamy na pokaz filmu przygodowego.

Obiad był doskonały. Marek planował zagrać w coś z Basią lub złapać wreszcie Orchideę, ale gdy tylko dotarł do pokoju padł wycieńczony na łóżko i spał ponad godzinę. Gdy wrócił na główną salę, większość gości też już tam wrócila. Teraz rozmowy były jeszcze swobodniejsze. Z zaskoczeniem zauważył, że Anna przyszła w krótkiej, luźnej spódniczce i koszuli zapinanej z przodu, oczywiście rozpiętej do połowy, żeby uwydatnić dekolt. Wokół niej stało trzech facetów i pożerało ją wzrokiem. Inne dziewczyny też były otoczone wianuszkami wielbicieli. Ludzi było jakby więcej – prawdopodobnie spóźnialscy dotarli na miejsce. Jeden głośno wyrażał rozczarowanie, że nie zdążył na tak emocjonujący konkurs. Na to ze zblazowaną miną podeszła do niego Daria, wzięła za ramię i zaprowadziła na jedno z łóżek, stojące nieco na uboczu i zasłonięte po części innymi meblami. Marek z zaciekawieniem odprowadził ich spojrzeniem i patrzył, jak dziewczyna zdejmuje gościowi spodnie, popycha go na łóżko, a potem tylko znad szafki z napojami było co chwila widać jej podskakującą w górę i w dół głowę.

Okazało się, że inni też się nie krępowali. Jeden z nowo przybyłych wyczarował skądś maleńką czerwoną różę i podał ją Orchidei. Gdy ta przyjęła ją z uśmiechem, wziął ją za rękę i poprowadził w stronę jednej ze stojących pod ścianą lóż. Te loże były nieco podobne do przegródek w biurach, ale w środku ustawiono sofy i fotele skórzane otaczające niewielki stolik. Świetnie nadawały się, jeśli ktoś potrzebował odrobiny prywatności.

Marek czuł się wypoczęty i odświeżony. Zaczął się droczyć z myślą o wzięciu jednej z dziewczyn do którejś loży, gdy usłyszał obok siebie głos milfki:

–…oczywiście, za chwilkę, tylko się przywitam… – mówiła do kogoś. Spojrzał w jej stronę, a wtedy ona rzuciła mu się na szyję i go wyściskała.

– Jak tam, wypocząłeś sobie? – zapytała zalotnie. Zauważył, że ma na sobie wygodne legginsy oraz obcisły podkoszulek. W tym momencie facet z którym rozmawiała wcześniej podrzucił ją do góry i przewiesił sobie przez ramię. Krzyknęła rozbawiona. Mężczyzna odwrócił się i zabrał ją w kierunku jednej z lóż. Widział, że dziewczyna śmieje się i macha do niego z pleców swojego porywacza.

Marek poczuł ukłucie zazdrości. Jakoś podświadomie wyobrażał sobie, że milfka należy do niego, ale przecież była tu na takich samych zasadach jak inne dziewczyny. Rozglądał się za inną, gdy znowu serce ścisnął mu żal – oto Anna prowadziła za ręce dwóch facetów w kierunku położonego na uboczu łóżka. Dwóch. Szybko odwrócił się, żeby na to nie patrzeć. Teraz dla odmiany rozegrała się obok niego dziwna scena – oto przystojny młodzieniec z podkręconym wąsem szczerzył się do Mileny wyczekująco. Patrzyła na niego przepraszającym wzrokiem i z uśmiechem oznajmiła:

– Bardzo mi miło, naprawdę, ale jestem jeszcze trochę obolała po konkursie… może troszkę później? – Marek uzmysłowił sobie, że dziewczyna mu odmawia i był ciekaw co się dalej stanie. Spodziewał się że gość odejdzie bez słowa, albo nawet powie jej coś niemiłego, w końcu wydał małą fortunę na przyjazd tutaj. Ale czekało go spore zaskoczenie.

– Ależ oczywiście, madame – dwornie powiedział młodzian i teatralnym gestem ucałował ją w dłoń – jeśli waćpanna odpocznie lub zmieni zdanie, polecam swoje usługi. – Ukłonił się głęboko. Gdy tylko się wyprostował, przechodząca obok pani doktor wzięła go pod rękę.

– Taki dżentelmen nie może się marnować – stwierdziła, prowadząc go w stronę loży.

Milena usiadła przy barze i sączyła drinka przez słomkę, rozmawiając uprzejmie z jednym z gości, młodym facetem z modną długą brodą i elegancką fryzurą. Wysoka gdzieś zniknęła, zapewne w którymś z zakamarków przeznaczonych na schadzki. Pozostali mężczyźni mogli najwyżej zadowolić się króliczkami, ale Marek nie miał na to ochoty. Usiadł samotnie przy barze i zamówił drinka. Potem pograł w bilard z paroma wyluzowanymi facetami. Nigdzie im się nie spieszyło, mieli przed sobą cały weekend.

Niektóre ze schadzek trwały dość krótko. Gotka wyszła ze swojej kryjówki sprężystym krokiem, a za nią na drżących nogach wytoczył się jej kochanek. Musiała mocno go wymęczyć. Nie była najwyraźniej zaspokojona, ponieważ uwiesiła się na ramieniu jednego z roślejszych gości i zaczęła go ciągnąć w to samo miejsce. Nie opierał się zbyt mocno. Gdy wysoka Agnieszka wyłoniła się z jednej z lóż, od razu podbił do niej najniższy młodziak, zwany przez Marka w myślach „kogucikiem”. Wyglądał na oczarowanego dziewczyną, mimo że była od niego prawie o dwie głowy wyższa. Coś do niej powiedział, po czym objął ją w talii i wtulił się między piersi. Zaśmiała się, po czym podniosła go do góry i chciała zanieść do loży – musiała jednak po chwili go postawić, widać nie była aż tak silna. Powabnym krokiem skierowała się za przepierzenie, podczas gdy mały truchtał za nią prawie tocząc ślinę z ust z pożądania. „To nie potrwa długo”, pomyślał Marek.

Po chwili rozległ się głos konferansjera, przypominający, że niedługo odbędzie się seans filmu przygodowego. Marek zastanawiał się, co będą oglądać i jaki będzie to miało związek z tematem przewodnim gali, ale okazało się, że miał to być po prostu stary „Tomb Raider” z Angeliną Jolie.

– Panie zapraszamy do szatni na przygotowania – oznajmił konferansjer. Więc jednak miało być coś ekstra, ale co? Faceci rozsiedli się w fotelach, które zostały ustawione jak w kinie, w rzędach i w przodem kierunku ekranu.

Po około kwadransie światła lekko przygasły, a na wiszącym na ścianie wielkim ekranie pojawił się nagłówek filmu. Na sali rozległy się westchnienia zachwytu i tu i ówdzie ciche brawa. Marek nie wiedział, dlaczego ten dość stary film zasłużył na takie uznanie widowni, ale gdy rozejrzał się wokół, zrozumiał o co chodzi.

Na salę weszły dziewczyny, wszystkie przebrane w kostiumy Lary Croft z gry Tomb Raider, czyli kuse, brązowe szorty oraz seledynowe obcisłe bezrękawniki. Niektóre, jak Milena i Basia, miały nawet włosy zaplecione w tą samą fryzurę. Ich stroje były idealnie dopasowane do wzrostu i figury, miały nawet na udach przyczepione paskami atrapy pistoletów w kaburach.

– Aby umilić panom seans nasze drogie dziewczyny przygotowały niespodziankę, a my, organizatorzy, im się za to zrewanżujemy. Przez cały czas filmu seks oralny będzie traktowany jak normalny i w taki sam sposób wynagradzany. Mili goście proszeni są o odprężenie się w fotelach i podziwianie tego arcydzieła światowej kinematografii.

Ku wielkiemu zdziwieniu Marka, od razu podeszła do niego Daria. Bez zbędnych ceregieli uklękła między jego nogami, rozpięła mu rozporek i zsunęła spodnie i bieliznę aż do kostek.

– Wiesz, trochę się o ciebie bałem, dziewczyno – powiedział – myślałem że może jesteś zbyt młoda i niedoświadczona, i przyjeżdżając tutaj nie wiesz na co się piszesz.

Parsknęła trzymając w rękach jego wzwiedzionego penisa.

– Pierwszy raz się seksiłam jak miałam piętnaście lat, i to od razu z dwoma chłopakami na raz – odpowiedziała. – Po prostu lubię ostrą jazdę – po tym krótkim wyjaśnieniu przystąpiła do zadowalania go ustami. Na początku klęczała na podłodze, ale facet siedzący obok Marka nie mógł się doczekać swojej kolejki i zaczął miętosić jej pierś. Ustawiła się na czworakach, żeby umożliwić mu łatwiejszy dostęp. Na chwilę wyjęła penisa Marka z ust i dodała:

– Naprawdę lubię ostrą jazdę. No weź mnie za włosy i zacznij coś robić, bo się zanudzę na śmierć – po czym wróciła do pracy. Marek wplótł palce w jej farbowane włosy i zaczął przyciskać do siebie jej głowę. Żądanie dziewczyny go mocno podnieciło, ale nie był pewien, jak ostry ma być. Tymczasem facet obok rozochocił się na dobre, wstał ze swojego miejsca i zaczął obłapiać jej tyłek. Ręką sięgnęła do paska i zręcznie go rozpięła, nie przerywając fellatio. Typ od razu zrozumiał o co jej chodzi, zsunął jej szorty i usadowił się tuż za nią. Nie protestowała, wręcz zakręciła pupą zniecierpliwiona. Facet rozpiął rozporek i wszedł w nią jednym ruchem, z głośnym jękiem zadowolenia.

Typ posuwał gotkę energicznie, każdym pchnięciem nabijając jej usta na penisa Marka. Temu wydawało się to bardzo perwersyjne i podniecające, nigdy dotąd nie uprawiał seksu grupowego w taki sposób, czyli dwóch facetów z jedną dziewczyną. Złapał za jej głowę obiema rękami i zaczął dociskać mocniej i szybciej, w rytm pchnięć tego drugiego. Widać było, że mężczyzna dochodzi, przyspieszył pchnięcia i zaczął głośno pojękiwać. Po chwili docisnął mocno jej biodra do siebie i skończył z głośnym „AAAAACH”, po czym pchnął jeszcze raz, mocno, i jeszcze raz. To z kolei silnie podziałało na Marka. Docisnął głowę dziewczyny i eksplodował jej w ustach. Wyczerpany facet za nią zwalił się na podłogę dysząc ciężko, ale gotka nie wyglądała na zmęczoną. Wstała i rzuciła:

– Hmmm nieźle, ale mam nadzieję, że jeszcze bardziej się postaracie – nachyliła się nad Markiem z drwiącym uśmieszkiem i pocałowała go lubieżnie w usta. Poczuł smak własnego nasienia – zapewne właśnie o to jej chodziło. – Jak mówię że lubię ostro, to nie żartuję – szepnęła wyuzdanym głosem, po czym raźno podeszła do kolejnego gościa.

Marek rozejrzał się po skąpanej w półmroku sali. Niektórzy widzowie mieli głowy odchylone do tyłu i szybko oddychali – to właśnie oni zapewne doznawali w tym momencie rozkoszy. Pochylonych i klęczących dziewczyn prawie nie było widać. „Może to i lepiej”, pomyślał Marek, wracając mimowolnie myślami do żony.

Po filmie znowu zarządzono przerwę. Dziewczyny i faceci rozmawiali w grupkach na sali i przy barze, niektórzy przechadzali się po parku w popołudniowym słońcu. Marek zaczął rozróżniać temperamenty i upodobania poszczególnych uczestniczek. Daria była ewidentnie perwersyjna i wyuzdana, dopominała się o ostry, brutalny seks i czyniła złośliwe komentarze kochankom, którzy nie spełnili jej oczekiwań. Jego Anna też najwyraźniej uwielbiała spółkowanie z wieloma partnerami, ale w jej wykonaniu było w tym mnóstwo radości, pogody i cieszenia się cielesnością – i jakby odkrywania czegoś nowego. Orchidea była inna, miłość była dla niej sztuką, która ma dostarczyć przyjemności innym – ale niekoniecznie samej artystce. Basia okazała się niezwykle czuła i ciepła, pogodna i łagodna. Marek przeklinał w myślach tego idiotę który, zrujnował jej życie – zastanawiał się, jak można być takim debilem… Mieć taką kobietę, nie tylko zmysłową i seksowną, ale też dobrą i kochającą – i wszystko zmarnować. Spojrzał na Wysoką. Agnieszka była otoczona wianuszkiem wielbicieli, z których połowa była znacznie niższa od niej. Wyglądała na lekko zdziwioną całą tą atencją i bardzo zadowoloną z adoracji. Marek podejrzewał, że normalnie nie była obiektem pożądania zbyt wielu facetów i nie była przyzwyczajona do zachwytów nad swoją urodą – była po prostu za wysoka. Ale tutaj większość mężczyzn poszukiwała czegoś nowego i jakichś wyjątkowych, egzotycznych doznań.

Pani doktor lubiła władzę i kontrolę, i najwyraźniej uwielbiała sprawiać, że mężczyźni peszyli się i pokornieli. Zauważył to już przy ich pierwszym spotkaniu. Kilku gości to najwyraźniej kręciło – Marek przypomniał sobie, że to przecież ona prowadziła selekcje, więc być może dobrała sobie takich, jak pragnęła.

Milena wciąż była dla niego zagadką – ale zauważył, że miała swój ulubiony typ kochanka. Ewidentnie podobali jej się tędzy faceci w średnim wieku z długimi, modnymi, zadbanymi brodami. Było tu takich kilku, Milena sama do nich podchodziła i ich kokietowała. Cóż, pomyślał Marek, każdemu to, co lubi.

Zauważył, że mniej par znikało teraz w lożach i różnych zakamarkach sali. Wyglądało na to, że większość panów była chwilowo wypompowana z energii. Kątem oka zauważył, że „kogucik” znowu pcha Wysoką w ustronne miejsce. Dziewczyna przewróciła oczami zniecierpliwiona, ale pozwoliła się zaciągnąć do loży. Markowi przebiegła przez głowę perwersyjna chęć obejrzenia ich razem – jak ten konus radzi sobie z taką dużą dziewczyną? Ale powstrzymał się od podglądania. Tym bardziej, że przysiadła się do niego milfka.

– …chcesz? – uśmiechnęła się pytająco.

– Jesteś kochana, ale muszę trochę nabrać sił.

– Dzięki bogu – odetchnęła z ulgą. – Też jestem trochę zmęczona. Chętnie bym tylko posiedziała i pogadała. Marek przyniósł im obojgu drinki.

– Ty ciągle smutny? – zagaiła, sącząc mohito przez słomkę.

– Po prostu… nie wiem co mam robić. Jak to wszystko się skończy, będę musiał podjąć ważną decyzję… Cały czas myślę jaką… – oznajmił w zamyśleniu.

– Więc nie myśl o tym do tego czasu. Carpe diem. Chwytaj dzień – próbowała go pocieszyć.

– To nie takie proste, prawda? Ty pewnie też tak nie umiesz – pożałował swoich słów, bo natychmiast spochmurniała. – Jeśli chcesz, możesz mi opowiedzieć o sobie coś więcej . Człowiek zawsze czuje ulgę, gdy podzieli się w kimś swoimi problemami. – zaproponował.

– Co tu dużo mówić? Zakochałam się bez pamięci jak miałam dziewiętnaście lat. Byłam w wieku Darii, jak teraz o tym myślę. Chłopak też miał dziewiętnaście. Nasz pierwszy raz… dla mnie pozostawił niedosyt, ale okazało się, że również coś jeszcze… teraz to coś ma na imię Przemek i jest moim starszym synem.

– Wpadłaś? Od razu za pierwszym razem? – zdumiał się Marek.

– Tak – uśmiechnęła się smutno – mój chłopak zrobił to co powinien, czyli oświadczył mi się. Świata poza nim nie widziałam. I jego, i moi rodzice nam pomogli i zamieszkaliśmy we własnym przytulnym mieszkanku z pokojem dla dziecka – wspominała, popijając drinka.

– Kilka pierwszych lat było udanych. Mimo że miałam małe dziecko, a po dwóch latach urodziło się drugie, udało mi się nawet ukończyć studia. Radek jednak pracował coraz dłużej, zostawał po godzinach, nie miał wieczorem na nic siły… a czasem nie wracał na noc. Mówił, że to przez pracę. – jej głos stał się smutny, ale Marek nie przerywał.

– Mimo że tak harował, na nic nie starczało nam pieniędzy. W końcu i ja poszłam do pracy, a dzieci do żłobka… aż któregoś dnia… – zawahała się – któregoś dnia Radek nie wrócił do domu i przestał odbierać telefony. Bardzo się wystraszyłam – w jej głosie zaczął pobrzmiewać ból, jakiś straszny żal, niemal rozpacz. Siedzieli na skórzanej kanapie, więc objął ją ramieniem i przytulił. Pomyślał, że może niepotrzebnie poruszył ten temat, ale wyglądało na to, że dziewczyna potrzebuje się wygadać.

– Okazało się – zaczęła znowu, wyraźnie powstrzymując łzy – że w tym momencie byliśmy już bankrutami. Wyrzucono go z roboty, od wielu miesięcy w ogóle nie pracował i nie mówił mi o tym. Całe dnie i noce spędzał w kasynach, zadłużył nasze mieszkanie, nabrał kredytów i wszystko przegrał. Pod koniec pożyczał już pieniądze od takich ludzi, z którymi nie chce się mieć do czynienia… A potem po prostu zwiał. A nas zostawił – Marek poczuł, że płyną jej łzy. Zawstydził się, że miał czelność wylewać przed nią swoje, błahe w porównaniu problemy.

– Nie było łatwo – otarła łzy wierzchem dłoni – ale poradziłam sobie – oznajmiła nie bez dumy. – Najpierw z tymi typami od których pożyczał. Zrobiłam co było trzeba… dla swoich dzieci – coś mrocznego na chwilę pojawiło się w jej głosie. – Teraz poradzę sobie z bankami. I wygląda na to, że będę się przy tym dobrze bawiła – jej głos stał się znowu pogodny, Marek wychwycił w nim nawet nutę wesołości. Objęła go i pocałowała.

– Nie podziękowałam ci jeszcze za to co zrobiłeś podczas konkursu – szepnęła – ale muszę wymyślić coś specjalnego… mam parę pomysłów, wiesz – jej głos stał się naprawdę powabny. Wkrótce podniosła się i odeszła, rzucając mu jeszcze powłóczyste spojrzenie i kołysząc zmysłowo biodrami.

Zadumał się nad jej historią i nie zauważył, że obok usiadła Orchidea.

– Tutaj jesteś! – szepnęła zdumiona – Już myślałam, że jednak nie dotarłeś. Ledwie cię znalazłam!

Objęła go i przytuliła z całej siły. Odwzajemnił jej uścisk, czując jakąś ogromną ulgę i radość. Długo siedzieli tak, wtuleni w siebie. Wreszcie odsunęła się i przyjrzała mu się:

– Prawie cię nie poznałam!

– Bardzo dobrze. To zasługa pani doktor. – dodał, po czym zamilkł. Znowu spochmurniał, po czym zapytał:

– …jak Ania?

– Nie wiem, czy cię ucieszy ta odpowiedź – westchnęła Orchi – ale… Anka bawi się doskonale. Jest zachwycona.

– Wspomniała mnie choć raz? – zapytał. Orchidea tylko pokręciła głową.

– Ale hej, rozchmurz się. Popatrz ile tu pięknych dziewcząt. Nie myśl o przyszłości, skup się na tym, co tu i teraz… pomyśl, możesz mieć każdą z nich. Każdą – jej głos stawał się coraz bardziej zmysłowy, ale Marek nie zrozumiał aluzji. Zatopił się we własnych ponurych myślach. Czuł, że to już koniec, choć miał jeszcze ostatnią nadzieję – może po wyjeździe Annę znowu ogarną wyrzuty sumienia i poprosi o wybaczenie. Ale czy powinien jej wybaczyć? To tylko odwlecze nieuniknione, do tego nie będzie mógł jej ufać, bo już raz go okłamała.

Orchi położyła mu dłoń na kolanie i powiedziała:

– Przestań się zadręczać, naprawdę. Wszystko się zmienia, pogódź się z tym. Mam nadzieję, że zobaczymy się później, jak będziesz w lepszym nastroju – pocałowała go w policzek i odeszła.

Przez następne godziny snuł się smętnie wśród gości i króliczków, popijając drinki i unikając kontaktów z kimkolwiek. Rozmowa z Orchideą go przygnębiła, do tego czuł ogromny smutek i współczucie wobec Basi. Nie tak miał wyglądać ten weekend, pomyślał. Zapadał wieczór, Marek podszedł do okna, żeby popatrzeć na gwiazdy – zawsze to lubił, a w mieście z powodu świateł niewiele było widać. Nagle usłyszał dźwięki dochodzące z loży obok. Dyskretnie popatrzył nad ścianką i zauważył Wysoką oraz „kogucika”. A więc po raz kolejny zaciągnął ją do łóżka, pomyślał rozbawiony Marek. Dziewczyna była zupełnie naga, na czworakach, piękna jak posąg bogini, lubieżnie wypięta w stronę swojego kochanka. Od tyłu dobierał się do niej drobny chłopak, również nagi, trzymając ją za biodra i energicznie ruszając lędźwiami. Dysproporcja ich rozmiarów rozbawiła Marka, wydawali się odwrotnością Jasona i Anny z tamtej feralnej nocy. Kogucik dawał z siebie wszystko, po czole spływały mu krople potu, ruszał się w te i z powrotem niczym młot pneumatyczny. No i wprost pożerał wzrokiem swą zdobycz, na jego twarzy malowała się żądza i zachwyt jakiego Marek nigdy przedtem nie oglądał. Chłopak pojękiwał przy każdym superszybkim pchnięciu, a Wysoka najwyraźniej coraz bardziej zatracała się w namiętności.

– Ach… ty… niewyżyty… łobuzie – stękała – ile… razy… jeszcze.. aaach… boże… jak cudownie… AAACH – niby próbowała się skarżyć na nadmierne zainteresowanie chłopaka, ale nie była przekonująca. Czyżby nie potrafiła przyznać się nawet przed sobą, że taki mikrus daje jej tyle rozkoszy?

– Jesteś… cudowna… najwspanialsza – chłopak pochrząkiwał w rytm pchnięć. Złapał ją za włosy, które znów miała związane w długi koński ogon, i przyciągnął do siebie. Wyglądał jak woźnica kierujący rydwanem.

– Tak, TAAAK, mocniej – Agnieszka prawie już krzyczała. Puścił jej włosy i sięgnął pod jej ciało, ku piersiom. Ledwie do nich dosięgał, taka była wysoka. Dziewczyna upadła twarzą na sofę, skóra obicia tłumiła jej krzyki. Marek postanowił odejść, dać kochankom więcej prywatności. O dziwo, widok tej sceny przegnał z jego serca sporo smutków. „Wyglądają na szczęśliwych”, pomyślał, „Ktoś powinien być.” A potem przyszła mu do głowy rozkosznie zabawna myśl, że kogucik może się jeszcze w ten weekend oświadczyć Wysokiej, tak był nią zauroczony.

Przejdź do kolejnej części – Gala Ishtar VIII: Szalona noc

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

W takich okolicznościach, jak opisane w tym odcinku, obejrzałbym chętnie nawet taką chałę jak Tomb Raider 😀

Marek nawiązał kontakt z Orchideą, to krok we właściwym kierunku. No i ciekawe, jak rozwinie się sytuacja z władczą panią doktor!

Pozdrawiam
M.A.

Kolejny interesujący odcinek. Gala się rozwija, a kolejne atrakcje rozpraszają Marka od jego zasadniczego celu. Ciekawa jestem, co będzie dalej!

Napisz komentarz