Zemsta jest słona (sapphire)  4.47/5 (5)

16 min. czytania

Źródlo: Pixabay

Audrey z niedowierzaniem wpatrywała się w ułożone przed nią zdjęcia. Pomimo, że już od jakiegoś czasu domyślała się wszystkiego, to wydawało się, że nawet te ewidentne dowody rzeczowe nie były w stanie przekonać jej całkowicie. Jednak kiedy już obejrzała wszystko dokładnie, ukryła twarz w dłoniach. Po chwili rozległ się stłumiony płacz. W końcu dotarło do niej, jak była zaślepiona i jak oszukiwał ją przez co najmniej kilka ostatnich miesięcy, a może nawet lat.

Widząc to, mężczyzna stojący obok złożył fotografie i schował do papierowej koperty. Napatrzyła się już dosyć. Wiedziała wszystko, co musiała wiedzieć.

– Przykro mi, pani Carter – powiedział beznamiętnym głosem, sięgając do kieszeni płaszcza po paczkę papierosów. – Gdyby pani jeszcze czegoś potrzebowała, wie pani, jak się ze mną skontaktować.

Audrey spojrzała na niego, potaknęła głową i rozbeczała się na całego. Odłożył kopertę i ruszył w kierunku drzwi.

Był zawodowcem przyzwyczajonym do takich sytuacji, więc rozpacz kobiety nie wywarła na nim większego wrażenia. Poza tym, w jego mniemaniu one nie były wcale lepsze – równie często zdarzało mu się, że w podobnej sytuacji zostawiał zrozpaczonych facetów. Biedni frajerzy, biedne idiotki – dla niego stanowili tylko źródło utrzymania. Żadne sentymenty nie wchodziły w grę.

Kiedy opuścił pokój, usłyszał już naprawdę głośny szloch. Przystanął na chwilę, by zapalić trzymanego w ustach papierosa. Zaciągnął się mocno i ruszył dalej.

Szybko starła dłońmi łzy z policzków, do reszty rozmazując jak zawsze starannie nałożony makijaż. Podniosła się z krzesła i wybiegła z pokoju. Chwiejnym krokiem udała się do gabinetu męża, w którym  przeszukała wszystkie szuflady biurka.

Kluczem, który w nich znalazła otworzyła drzwi pomieszczenia na tyłach domu. Na  jednej ze ścian zawieszona była dwulufowa strzelba i torba myśliwska.

Trzęsącymi się dłońmi próbowała wsunąć do komory złamanej broni naboje. Zanim to się jej udało, kilka z nich wylądowało na podłodze. Kiedy skończyła, odwróciła się w stronę wyjścia. Jednak nie mogła się ruszyć. Broń wysunęła się z jej rąk, a sama Audrey padła na kolana i rozpłakała się ponownie. Nie potrafiła zrealizować swojego zamiaru i zastrzelić skurwysyna zaraz po jego powrocie. Po prostu nie chciała pójść siedzieć i stracić tego wszystkiego, co miała zapewnione, żyjąc u boku wziętego adwokata. A poza tym, mimo wszystko, jeszcze do niedawna naprawdę go kochała.

Szklanka whisky pozwoliła jej odzyskać trzeźwość myślenia. Sięgnęła po butelkę, by nalać sobie jeszcze jedną. Popijając bursztynowy płyn schyliła się po leżącą obok fotela torebkę. Wyszperała w niej telefon komórkowy i wizytówkę.

– Pożałuje tego i to gorzko –  wyszeptała do siebie, wybierając numer wynajętego przez nią detektywa.

Kiedy usłyszała w słuchawce jego pewny siebie głos uspokoiła się całkowicie, wiedziała już, że z jego pomocą dopracuje i zrealizuje swój plan zemsty.

Po skończonej rozmowie Harper odłożył słuchawkę i wygodnie rozparł na obrotowym fotelu, którego oparcie odchyliło się teraz maksymalnie do tyłu. Nogi umieścił na blacie, a ręce założył z tyłu głowy. Uśmiechnął się błogo. Kolejne zadanie nie było specjalnie trudne do wykonania, a zapłata, którą za nie wynegocjował bardzo przyzwoita. Trzeba było tylko uruchomić kilka starych kontaktów. Sięgnął po kolejnego papierosa i zaczął się zastanawiać, od kogo zacząć. Nie minął kwadrans, a wszystko ułożyło mu się w głowie. Zgarnął z uwalanego przeróżnymi papierami i popiołem stołu kluczyki od starego Chevroleta i wyszedł z zadymionego biura.

* * *

– Wiesz, że już się w to nie bawię, Harper. Obiecałem Susan. Nie chcę jej stracić.

– Jeszcze jedną kolejkę! –  Jego towarzysz zakrzyknął do barmana i ponownie odwrócił się w stronę swojego rozmówcy. –  Słuchaj, ona przecież nie musi wiedzieć, a poza tym z tej laski idzie ściągnąć niezłe siano. Pomyśl o samej Susan. Od kiedy już wciskasz jej, że w końcu wyniesiecie się z tej dziury do L.A.? Stracisz ją, kiedy znudzi jej się mieszkanie w przyczepie. Ktoś z twoimi umiejętnościami i nieproporcjonalnym do nich rozumem tak łatwo nie znajdzie nic porządnego, na czym da się zarobić.

– Licz się ze słowami, sukinsynu – ogromnej postury mężczyzna podniósł się z barowego stołka

i z góry spojrzał na Harpera. Ten uśmiechnął się tylko szeroko i podsunął mu przed twarz zdjęcie.

– Spójrz. Robota będzie łatwa, szybka i przyjemna. A najważniejsze, że dobrze płatna.

Mimo wszystko, nieważne jak bardzo był bezczelny, Harper posiadał dar przekonywania. Jego kompan usiadł z powrotem i wziął głęboki oddech, po czym sięgnął po napełnioną w międzyczasie szklankę. Pociągnął z niej duży łyk.

– Kiedy i gdzie?–  zapytał zrezygnowanym głosem.

– Będziemy w kontakcie –  detektyw położył na barze zapłatę za alkohol i spory napiwek. – A tymczasem załatw jak najszybciej to, o co cię prosiłem. Masz tu parę dolców na dojazd do L.A.

Dopił szybko swojego drinka i udał się do wyjścia. Po kilku krokach obrócił się jednak w stronę mężczyzny. Spojrzał z wyższością w jego smutną twarz.

– Nie przejmuj się, Dirk –  rzucił. –  Przypomnisz sobie stare, dobre czasy.

* * *

– Chyba żartujesz, że tyle wycisnąłeś z dziwki za coś takiego? –  wypowiadając owe słowa, mężczyzna zaśmiewał się, poprawiając jednocześnie starannie ułożone włosy.

– Nie inaczej, Garry –  Harper podsunął mu paczkę fajek. Facet sięgnął po jednego. –  Głupia i nadziana. Tyle można o niej powiedzieć. No i jeszcze, że niezła z niej suka.

– No tak, zawsze umiałeś sobie radzić.

– Potrzebny mi tylko twój pistolet i robota jest nagrana.

– Pewnie, że w to wchodzę, stary.

– Świetnie – Harper po raz kolejny zaprezentował swój cwaniacki uśmieszek. – A teraz wynoś się z mojego wozu. Masz być w dniu roboty trzeźwy, żebyś nie nawalił! Dobrze wiem, że na takich durni jak ty ciężko liczyć.

– Pieprzę cię, Harper! – wykrzyczał tamten, wystawiając środkowy palec w stronę odjeżdżającego wozu. Jednak na myśl o zarobieniu w łatwy sposób „kilku” kawałków sprawiła, że złość odeszła mu niemalże natychmiast. Pogwizdując ruszył w stronę najbliższego baru.

* * *

– Z tego wynika, że wszystko z nimi w porządku – mówiąc to, Audrey odłożyła przejrzane papiery do aktówki przyniesionej przez Harpera – ale czy na pewno poradzą sobie z czymś takim?

– Pani Carter, przecież to zawodowcy. Jeśli odpowiednio im pani zapłaci, to przed wszystkim jeszcze zgwałcą pana Cartera.

– Zabawne. Proszę dać mi papierosa. A kto będzie trzecim? Powiedział pan, że do tego najlepiej mieć co najmniej trzy osoby.

– Będę nim ja –  powiedział, uśmiechając się cwaniacko.

Kiedy to usłyszała, zakrztusiła się dymem ledwo co rozpalonego papierosa, którym jeszcze nie zdążyła się porządnie zaciągnąć.

– Jak to? Przecież miały to być całkiem obce osoby–  przypomniała po chwili.

– Przecież jestem całkiem obcą osobą. Nic pani nie ryzykuje. A poza tym w tak krótkim czasie ciężko mi było odszukać już tych dwóch.

Nic na to nie odpowiedziała, tylko zaczęła jeszcze raz przyglądać się zdjęciom. Na jednym z nich widoczny był ogromny Murzyn z ogoloną na łyso głową. Wyglądał prawie jak jeden z bohaterów „Zielonej mili”. Na sam jego widok kobietę przeszły dreszcze.

– Murzyn wydaje się w porządku. Ale ten? – Obróciła w stronę Harpera zdjęcie tego drugiego, niskiego faceta o cwaniackim uśmieszku.

– Zapewniam panią, że jest najlepszy w tym co robi –  ton jakim wypowiedział te słowa detektyw, nie pozostawiał wątpliwości. Audrey jeszcze raz dokładniej przyjrzała się fotografii. Twarzy faceta, który przy Murzynie wydawał się wręcz karykaturalnie mały, nie można było mimo wszystko odmówić niezwykłego, chłopięcego uroku. Wątpliwości jednak budziła jego mizerna postura.

Skoro jednak ktoś taki jak Harper mówi, że sobie poradzi, to tak powinno być.

– Zatem kiedy zaczynamy, panie Harper?

– Kiedy pani sobie tylko życzy, pani Carter.

Oboje uśmiechnęli się do siebie szeroko.

* * *

Edgar zabrał z siedzenia pasażera swojego Porsche walizkę i marynarkę, po czym ruszył w kierunku drzwi do domu.

– Jestem Aud! –  wykrzyczał, stając na środku holu. W odpowiedzi usłyszał tylko stukot szpilek u góry krętych schodów prowadzących na piętro. Audrey zbiegała z nich tak szybko, jak tylko pozwalał na to jej ubiór. Krótka spódniczka wspaniale eksponowała niesamowicie kształtne i opalone nogi. Ich widok mimo upływu lat zawsze działał na niego podniecająco. Kiedy znalazła się już w wystarczającej odległości, rzuciła się na szyję męża. Ten zrobił kilka kroków do tyłu, starając się utrzymać równowagę.

– Jak minął dzień, kochanie? –  spytała wesołym głosem, kiedy już oderwała się od niego. –  Zjesz coś?

– Całkiem dobrze –  odpowiedział krótko. –  Jadłem lunch z jednym z moich klientów, więc dziękuję.

– Mhm –  mruknęła, starając się zrobić jak najbardziej zawiedzioną, ale przy tym słodką minkę.

– Ale możesz przygotować mi drinka z lodem. Ja tymczasem wezmę prysznic.

Mrugnęła do niego i udała się spełnić prośbę. Nie śpieszyła się jednak, wręcz przeciwnie – szła powoli, starając się jak najbardziej wyeksponować walory swego apetycznego tyłeczka. Ed obserwował go dokładnie i przygryzając dolną wargę pomyślał, że praktycznie nie zmieniła się od czasu, kiedy przyszła aplikować o pracę w jego dopiero co otwartej kancelarii. Po tej chwili zamyślenia poluźnił krawat i udał się na górę.

Odświeżony i przebrany jedynie w krótki szlafrok Edgar pochylał się nad biurkiem, przeglądając zawalające je dokumenty. Zaraz jednak do gabinetu wkroczyła jego żona z dwiema szklankami w dłoniach.

– Whisky z lodem dla ciebie, kochanie – mówiąc to uniosła jedno z naczyń w górę i podeszła do ogromnego biurka męża. Ten jednak nie zwrócił na nią najmniejszej uwagi. Zrobił to dopiero, gdy sięgał po postawionego przed nim Jacka Danielsa. Chwilowe oderwanie wzroku od akt pozwoliło mu zobaczyć, że siedząca na skraju z założoną nogą na nogę Audrey pozbyła się czarnej mini i białej bluzki. Zastąpione zostały przez komplet koronkowej bielizny. Ed zdjął zsunięte na czubek nosa okulary i po ich odłożeniu wziął duży łyk, po czym rozparł się wygodnie w fotelu, przyglądając się żonie.

– Co to jest i ile kosztuje? –  zapytał z pełną powagą.

– Kochanie! Jak możesz? –  udając obrażoną Audrey odwróciła od niego swój wzrok i tym razem ona wzięła łyk swojego whisky z colą. – Mam po prostu dziś niewypowiedzianą ochotę na ciebie.

Ed odchylił głowę, zamknął oczy i zaczął pocierać dłonią czoło.

– Aud, wiesz jak męczą mnie takie dni jak dzisiejszy…–  nie dokończył, tylko sporym haustem dopił resztkę alkoholu i odstawił szklankę –  poza tym muszę jeszcze przejrzeć te papiery.

– Ale mam dla ciebie małą niespodziankę – odpowiedziała, spoglądając zalotnie.

– Co to za niespodzianka? – lekko się ożywił.

– Ostatnia szuflada po prawej – powiedziała zmieniając ton na bardziej stanowczy i zacisnęła usta. Edgar przez chwilę przyglądał się jej zaskoczony, lecz ostatecznie schylił się, by wysunąć szufladę, którą wskazała Audrey.

Nie było w niej zwyczajnej zawartości, którą zawsze tam przechowywał. Zamiast tego na dnie leżała sporych rozmiarów szara koperta. Edgar przypatrywał się jej przez chwilę.

– Co to jest? –  zapytał. spoglądając ponownie na żonę.

– Zobacz sam –  uśmiechnęła się, lecz tym razem w jakiś dziwny, szyderczy sposób.

Dopiła drinka i odstawiła szklankę. Edgar zaś sięgnął po kopertę.

Audrey była pierwszą osobą, która zgłosiła się do Edgara, szukającego sekretarki do swojego niedużego biura. Pierwszą i zarazem ostatnią – swoją urodą od razu zaczarowała ambitnego adwokata. Co prawda była to uroda nieoszlifowana, podobnie jak maniery i charakter, gdyż dziewczyna przyjechała do L.A. z głębokiej prowincji. Nie udało jej się rozpocząć wymarzonej kariery aktorki lub modelki, gdyż nie dała się zaciągnąć do łóżka producentom seriali czy znanym fotografom.

Trzeba było zatem rozejrzeć się za czymś innym, bardziej przyziemnym. Nie wyszła jednak na tym najgorzej –  Edgar szybko piął się po szczeblach prawniczej kariery. Dostawał i wygrywał coraz cięższe, ale za to bardziej dochodowe sprawy. Dzięki temu mógł solidnie zainwestować w Audrey. Drogie ubrania, najlepsze kosmetyki, fryzjerzy, manicurzystki – wszystko to sprawiło, że takiej sekretarki i towarzyszki na przeróżnych spotkaniach i przyjęciach zazdrościli Edgarowi wszyscy ludzie ze środowiska, w którym się obracał. Dla niej było to zaś prawie jak spełnienie marzeń z jakimi przyjeżdżała do L.A. Luksus i pieniądze sprawiły, że wygasła w niej chęć zostania gwiazdą Hollywood. Imponował jej ten przystojny prawnik, robiący tak zawrotną karierę. Kiedy już upewniła się, że jest tym jedynym, sama wskoczyła mu do łóżka.

Tymczasem umiejętności i przebojowość Edgara sprawiły, że wygrał kolejną niezwykle trudną sprawę. Zyskał dzięki temu pozycję adwokata pewnych majętnych i wpływowych, lecz prowadzących nie do końca czyste interesy ludzi. Wiązało się to także z dopuszczeniem do ich towarzystwa. Z czasem korzystać ze związanych z tym przywilejów i uroków. Jednym z nich była możliwość niemalże nieograniczonego dupczenia kobiet każdej narodowości, wieku i koloru skóry. Edgar zasmakował szczególnie w latynoskich nastolatkach.

Mimo iż wciąż kochał Audrey, przez kilka ostatnich lat ich małżeństwa przynajmniej raz w miesiącu musiał odreagować stres, jaki towarzyszył jego pracy uprawiając seks z najlepiej dwoma meksykańskimi pięknościami. Oczywiście nie był niewolnikiem jednej nacji –  od czasu do czasu nie pogardził też Azjatkami czy czarnoskórymi dziewczynami.

Pewnie ich sielanka trwałaby dalej – Ed wygrywałby kolejne procesy i dorabiał się coraz większych pieniędzy, które Audrey mogłaby beztrosko wydawać, gdyby nieopatrznie jedna z jego kochanek nie zostawiła majtek na tylnym siedzeniu wozu. Los chciał, że nazajutrz Audrey zdecydowała się pojechać właśnie tym samochodem do centrum handlowego.

Edgarowi wystarczyło obejrzenie tylko trzech pierwszych fotografii. Przełknął ślinę i odłożył je na biurko.

– Kochanie… Mogę wszystko wyjaśnić – oznajmił spokojnym głosem.

– Wcale nie musisz – mówiąc to Aud zsunęła się z blatu. – Wiem już o wszystkim.

– Zaczekaj… – Edgar próbował się podnieść, ale zaraz opadł ponownie na fotel. Poczuł, że poci się obficie.

– Jak długo to trwa?! – spytała twardo.

– To jakaś pomyłka! – udało mu się podnieść głos. Przysłonił dłonią oczy, gdyż wpadające do gabinetu światło raziło coraz mocniej – wiesz, że kocham tylko ciebie.

– Jeśli tak, to pożałujesz tego, co zrobiłeś – jej głos był coraz bardziej nieprzejednany.

Edgar podjął jeszcze jedną próbę zbliżenia się do żony, ale skończyło się to na upadku na podłogę i utracie przytomności.

* * *

Siedzący na tylnym siedzeniu mężczyzna pociągnął kilka małych łyków ze schowanej do tej pory piersiówki. Harper dostrzegł to jednak we wstecznym lusterku.

– Coś ci mówiłem o piciu przed robotą –  wycedził przez zęby, obracając się do Garry’ego. – Oddaj mi to.

Mężczyzna wyciągnął piersiówkę w jego stronę. Odebrał ją jednak siedzący obok detektywa Murzyn, który do tej pory milczał przez cały czas. Wziął kilka dużych łyków, widząc to Harper pokręcił tylko głową. Jednak kiedy Dirk podał mu alkohol, sam również nie pogardził sporym haustem.

Właśnie w tym momencie zauważyli, jak otwiera się brama do posiadłości Carterów.

– Czas na nas – odpalając wysłużony silnik Chevroleta zaciągnął się mocno i wyrzucił resztę papierosa za okno. Samochód wolno potoczył się w kierunku oddalonego o kilkadziesiąt metrów wjazdu.

* * *

Gdy odzyskał przytomność, siedział przywiązany do krzesła w salonie własnego domu. Audrey zaś stała naprzeciw niego, chowając coś za plecami.

– Co to ma znaczyć?! Zwariowałaś?! Rozwiąż mnie natychmiast! – wykrzyczał w jej kierunku, szarpiąc się z krępującym go sznurem.

– Mówisz, że nadal mnie kochasz, tak?

– Przecież wiesz, kotku. Zrobiłem błąd. Ale to więcej się już nie powtórzy – Edgar zmienił ton na znacznie łagodniejszy.

– Oczywiście, że nie. Odchodzę od ciebie. Nie jestem tak głupia jak przysięgli, którym wciskasz swoje brednie – odparła spokojnie i dobitnie, po czym zatkała mu usta trzymanymi w dłoniach majtkami, które znalazła na tylnym siedzeniu auta. –  Chłopaki, chyba jesteśmy gotowi!

W salonie pojawiło się trzech mężczyzn. Edgar przyglądał się im, wydając przy tym nieartykułowane dźwięki. Wygląd i postura dwóch z nich nie nastrajała optymistycznie, tak samo jak szyderczy uśmieszek przyklejony do ust tego trzeciego. Jeden fakt wzbudził jego skrajne zdziwienie. To, że ich jedyną garderobę stanowią jedynie slipki, wyraźnie kontrastowało z wizerunkiem specjalistów od mokrej roboty.

Audrey zaś odwróciła się i kołysząc biodrami ruszyła w ich kierunku. Mężczyźni otoczyli ją – jeden zajął miejsce przed nią, dwóch ustawiło się po bokach. Ci dwaj pozbyli się bielizny, podczas gdy Audrey sama wydobyła z majtek męskość tego naprzeciw. Edgar wybałuszał coraz mocniej oczy, próbował krzyczeć i coraz gwałtowniej szarpał się ze sznurem, podczas gdy jego żona masowała trzymanego w dłoniach członka, pozostali faceci zaczęli stawiać na baczność swoje.

– Teraz sobie popatrzysz i ocenisz, czy jestem lepsza od tych twoich kurewek – kobieta obejrzała się na chwilę i uśmiechnęła tak zniewalająco, jak tylko ona potrafiła, po czym uklękła i wzięła do ust nabrzmiałego kutasa. Nie ssała go powoli i miarowo, tak jak przyzwyczaił się Edgar, lecz agresywnie i zapamiętale. Facet, któremu sprawiała przyjemność, zamknął oczy i odchylił głowę do tyłu. Audrey zaś oderwała dłonie od jego pośladków i po omacku odszukała pozostałe członki.

Teraz mecenas Carter ma okazję przyjrzeć się, jak jego żona zaspokaja trzech gości jednocześnie.

– Masz w domu taką obciągarę, a zabawiasz się z latynoskimi dziwkami?–  szyderczo spytał ten, którego członek poruszał się w ustach pani Carter. Ta zaś wyzwisko przerwała na chwilę i popatrzyła mu w oczy.

– Nie przeszkadzaj sobie, mała.

Jej mina świadczyła o tym, iż pojęła, że jednak popełniła błąd.

– Właśnie – mówiąc to niski blondyn chwycił ją mocno za włosy i skierował głowę ku własnej, wyprężonej męskości. Twarz kobiety wykrzywił grymas bólu. Zastanawiała się, czy wyrzucić ich domu, rozwiązać męża i przeprosić go za ten cały cyrk.

Jednak blondas nie pozwalał jej podnieść się z kolan, trzymał ją mocno i pewnie. Nabrzmiałym członkiem zaś przejeżdżał kilkakrotnie po ustach Audrey. Ona zaś czuła jego zapach, a na policzku cienką strużkę śluzu, którą tam zostawił. Czuła się tak bezsilnie czy może jednak tego podświadomie tego chciała, gdyż rozchyliła wargi, a on wpakował się bezceremonialnie między nie. Zaraz też przyciągnął ją za włosy do podbrzusza. Kobieta zakrztusiła się wepchniętym głęboko w gardło kutasem, podczas gdy jej mąż zmagał się z majtkami, którymi zakneblowała usta. Próbował podnieść się wraz z krzesłem, lecz związane stopy sprawiły, że zaraz opaddł z powrotem na podłogę.

Kobieta nie wytrzymała długo i odepchnęła Garry ego. Uwolniona zaniosła się kaszlem. Z jej podbródka kapały gęste strużki śliny. Po dłuższej chwili złapała oddech i otarła dłonią twarz. Zmierzyła blondasa niechętnym wzrokiem, ten zaś uśmiechnął się szyderczo i zrobił krok naprzód. Wtedy potężny Murzyn z monstrualnie wielkim członkiem podniósł ją za ramiona z podłogi.

Teraz sobie przypomniał. Już kiedyś go spotkał. Pojawił się na jednym z bankietów z jakąś starszą babką. Ona dobrze po pięćdziesiątce, on nie wyglądał nawet na trzydziestkę.

– Ale parka –  Edgar wskazał ich kieliszkiem szampana, który trzymał w dłoni.

– Masz okazję poznać Dirka – odpowiedział jego rozmówca biorąc łyk. –  Tym właśnie zajmuje się ten facet. Piesek do towarzystwa, a przede wszystkim do łóżka starych, znudzonych i niezaspokojonych, a przede wszystkim bogatych rur.

– Hmm –  mruknął tylko Edgar i natychmiast powrócił myślami do czekającej na niego w pokoju hotelowym Marii. Oczywiście wtedy nie mógł wiedzieć, że ten pieprzony żigolak, za niecały rok będzie wciskał kutasa w gardło jego żony.

Tymczasem Aud powoli i nieśmiało nabijała się na wielkiego, naznaczonego siecią grubych żył, czarnego kutasa. W międzyczasie Murzyn z łatwością pozbawił ją bielizny, chcąc jak najszybciej zrobić to, za co mu zapłacono i z kasą wrócić do swojej kobiety. Właśnie o niej myślał, kiedy ta w sumie całkiem przyzwoicie wyglądająca biała laska próbowała wprowadzić w siebie jego olbrzyma. Nie z takimi sztukami miał zwykle do czynienia.

Zirytowany położył masywne dłonie na jej pośladkach i docisnął do siebie. Kobieta głośno krzyknęła, gdyż pogłębiona penetracja sprawiła jej ból. Dirk jednak pewnie obłapił jej jędrne i nad wyraz pełne piersi, po czym zaczął miarowo i teraz już z większą dozą delikatności penetrować ciasną, ale już całkiem wilgotną cipkę. Takie postępowanie spodobało się pani Carter o wiele bardziej, gdyż szybko sama przejęła inicjatywę i z głośnym pojękiwaniem ujeżdżała Murzyna.

Upokorzony zachowaniem żony Carter spuścił wzrok. Harper i Garry również nie byli w stanie przyglądać się bezczynnie. Ten drugi dał znak mężczyźnie ostro pieprzącemu Audrey przy akompaniamencie pytań w stylu „Podoba ci się to, suko?” lub „Chcesz go do końca biała kurwo?” oraz jej wyrażanych głośnymi jękami przytaknięć. Dirk położył się na plecach na sofie, pociągając za sobą Aud. Ta wygodnie rozłożyła się na jego klatce piersiowej i z błogim uśmiechem na twarzy niecierpliwie oczekiwała, żeby ten wielki czarnuch znów wprowadził w nią swego olbrzyma. Już na dobre opuściły ją wszelkie rozterki. Wystarczyło kilka minut solidnego pieprzenia, którego tak brakowało jej od dłuższego czasu. Wyciągała nawet sama dłoń w kierunku sterczącej między jej udami lancy, gdy ku jej przerażeniu poczuła, że czarnoskóry zaczął grzebać oślinionymi paluchami wokół ciaśniejszej dziurki.

Tak, to musiał być on. Pamiętał go jeszcze z czasów studiów, kiedy z kumplami oglądali pornosy. Wtedy był początkującym aktorem, który dopiero rozpoczynał swoją wielką karierę. Jakże zawrotną, dzięki ponad dwudziestocentymetrowemu kutasowi, ale też jakże krótką, trwającą zaledwie kilka lat. Dirka Huntera zniszczyły narkotyki, wypadek spowodowany pod ich wpływem i pobyt w więzieniu.

Kiedy słuch o nim zaginął na dobre, Edgar przestał interesować się losami czarnego jebaki. Ale teraz rozpoznał go bezbłędnie. Mimo że musiał być grubo po trzydziestce, ale po odgłosach, jakie wydawała Audrey i jak wiła się na potężnym kutasie, widać było, że nie stracił wiele ze swoich umiejętności.

Teraz nie robił tego już tylko były gwiazdor filmów dla dorosłych. Oprócz Dirka, który jak najdelikatniej starał się penetrować jej rzadko używany odbyt, Harper pieprzył cipkę Aud, podczas gdy ona sama zabawiała się ssaniem dokładnie wydepilowanych jaj Garry ego. Zupełnie przestała odczuwać wstyd i strach, a co najważniejsze ból, jaki jej z początku zadawali. Pochwa i tyłek były już nieźle rozepchnięte, a także nawilżone. Z nieukrywaną chęcią wzięła też do ust ociekającego jej własnym sokami kutasa Harpera, który zamienił się miejscami z Garrym.

Trwało to sporo czasu, zanim wymieniając się, wszyscy przerżnęli Audrey na każdy możliwy sposób. Teraz właśnie Ed miał okazje przyjrzeć się, jak każdy z nich po kolei szykuje się, by trysnąć w usta pani Carter. Stojącemu najdalej blondasowi nie udała się ta sztuka cały jego ładunek wylądował na kształtnych piersiach kobiety. Ta jedną dłonią jęła rozmazywać nasienie po dekolcie, drugą zaś pochwyciła wyprężonego fiuta Dirka i wsunęła jego końcówkę między wargi, by tym razem nie dopuścić do podobnego marnotrawstwa. Po chwili Murzyn zaczął pompować do jej gardła strumień solidną porcję spermy, który Aud z rozkoszą, po kilkokroć przełykała. Jeszcze ostatnia jej struga spada na brodę żony Edgara, a ona szybkim ruchem języka zlizała słony płyn. Była tak rozpalona i podniecona tym co jej zrobili, że gdyby tylko chcieli i byli gotowi, znów pozwoliłaby im dosłownie na wszystko.

Otwarte usta zwróciła następnie ku kutasowi Harpera. Ten jednak zdecydowanie wolał trysnąć na jej twarz. Kolejne krople ciepłego nasienia wylądowały na włosach, czole i policzkach Audrey. Sporą część z nich zebrała palcami, które zaraz wsuwała do ust, by dokładnie wylizać.

– Byłaś naprawdę niesamowita, maleńka – rzucił do zdyszanej kobiety Garry –  moglibyśmy to jeszcze kiedyś powtórzyć.

– Zobaczymy –  Aud uśmiechnęła się do niego i podniosła z klęczek. Harper i Dirk bez słowa opuścili. Blondyn ruszył w ich ślady.

– Ty kurwo! – wykrzyknął przez łzy uwolniony od tkwiących w jego ustach majtek Edgar – zniszczę cię.

Audrey przysunęła do niego roześmianą i zadowoloną twarz. Ed czuł wyraźnie woń potu i spermy.

– Nawet nie próbuj –  odpowiedziała pewnym siebie głosem. – Chyba, że chcesz bym ujawniła zdjęcia…

– Czy ty wiesz, co mogą ci zrobić ludzie dla których pracuje? – spytał wyniośle jej wkrótce już były mąż.

– Wiem –  Audrey przysunęła się jeszcze bliżej. – Ale czy pamiętasz, kochanie, jak bardzo lubiłeś opowiadać mi ze szczegółami o tym, co dla nich robisz?

– Już nie żyjesz! Wszyscy nie żyjecie! –  wrzasnął przerażony jej słowami Edgar.

– Jeśli mi albo chłopakom stanie się cokolwiek złego –  oznajmiła spokojnie i powoli, tak żeby Edgar wszystko zrozumiał – kaseta z nagraniem moich zeznań oraz trochę wyniesionych z twojego komputera dokumentów niezwłocznie trafi do prokuratury. Wtedy ty będziesz miał ogromny problem!

– Jak mogłaś?! Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiłem?

– Dom możesz sobie zatrzymać. Wystarczy mi dostęp do głównego konta oraz Porsche.

Teraz dopiero zdał sobie sprawę, że został przez żonę nie tylko upokorzony, ale też doszczętnie pokonany.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Sapphire stworzył klasyczną historię o zdradzonej żonie, która postanawia odpłacić mężowi pięknym za nadobne. Właściwie nie ma tu jakichś wielkich zaskoczeń, jest za to niezła scena i kilka interesujących wątków, które ostatecznie nie zostają wykorzystane. A szkoda, bo mogło powstać dzieło prawdziwie niezapomniane.

Pozdrawiam
M.A.

Zawsze czytając takie opowiadania współczuję mężowi. Zdrada ze strony kobiety jest jednak krzywdą nieporównywalną z męskim skokiem w bok.

Napisz komentarz