Marysia w białym gorsecie (Elizabeth1)  4/5 (6)

13 min. czytania

Mam na imię Marysia. Jestem szczupłą szatynką, mam metr sześćdziesiąt centymetrów wzrostu, włosy do ramion. Jest styczeń i w tym roku przystępuję do matury. Moim marzeniem jest zostać specjalistką od PR, pracować w reklamie, sporo podróżować. Mój chłopak ma na imię Kuba i jest bardzo wysokim, szczupłym brunetem. Jest moją pierwszą miłością i to właśnie z nim przeżyłam swój pierwszy raz.

Kuba już poznał mamę, z którą mieszkam, a ja zawarłam znajomość z jego rodzicami. Jak można zauważyć, sprawy zaczynają wyglądać dość poważnie… Nie wiem jak miewają się w stałych związkach inne dziewczyny, w szczególności, kiedy brakuje im porównań, ale ja na pewno nie czuję się jak ryba w wodzie. Kocham Kubę całym sercem, ale jednocześnie nie przestaję myśleć o innych facetach i zaczynam się zastanawiać, czy aby na pewno powinnam spędzać swoje najlepsze lata w towarzystwie jednego…

Moją najlepszą przyjaciółką jest Dagmara Ta miała już tuziny facetów. W naszym mieście spotykała się z wieloma chłopakami, a na wakacjach wciąż poznaje nowych. Lubimy rozmawiać o jej przygodach, śmiejemy się z wpadek jej oraz wybranków, zachwycamy się najlepszymi triumfami i wzdychamy do mężczyzn, którzy ją ignorują. Bardzo absorbuje mnie temat jej kochanków, ale nie lubię wspominać o moim pożyciu z Kubą, które, choć cudowne, wydaje się być tak szare w porównaniu z historiami, jakie przynosi Dagmara.

W zeszłym tygodniu po lekcjach przyjaciółka zagadnęła mnie, iż koleżanka, z którą pracuje w weekendy w jednym z nocnych klubów jako hostessa zachorowała i czy może miałabym ochotę ją zastąpić. Ostatnio dość niechętnie podchodzę do tego typu pomysłów, ponieważ staram się myśleć przede wszystkich o maturze, ale Dagmara przekonała mnie mówiąc, iż lada chwila mamy studniówkę i to już najwyższy czas, żeby się trochę przed nią nakręcić. Zgodziłam się, chociaż postanowiłam nie mówić o niczym mamie.

W sobotę już w południe udałam się do domu Dagmary, gdzie zaczęłyśmy wspólnie przygotowywać się na imprezę. Moja przyjaciółka jest wysoką, bardzo szczupłą blondynką o niebieskich oczach, ma długie włosy i jest wiecznie roześmiana. Obowiązkowym elementem stroju hostessy był biały gorset, który z jednej strony ledwo zakrywał brodawki piersi, z drugiej – nie sięgał do pępka. Całe szczęście chora koleżanka ma podobnie obfite piersi jak ja, ponieważ nigdy nie zmieściłabym się w malutki gorsecik niemal płąskiej Dagmary. Przyjaciółka włożyła również krótkie białe szorty, które ledwo ledwo zakrywały pośladki, a ja trochę mniej odważne dżinsowe rybaczki. Obie wskoczyłyśmy w adidasy i płaszcze zimowe tak, żeby rodzice Dagi nie zauważyli co, co mamy, a raczej czego nie mamy pod spodem. Dopiero w taksówce na luzie wskoczyłyśmy w zabójcze, czarne obcasy.

– Nieźle wyglądasz mała – zaśmiała się Daga. – Kuba będzie żałował, że go z nami nie ma.

– Uff… nic mi nie mów… Nie byłby chyba tak do końca zadowolony, widząc mnie z cyckami na wierzchu.

– Grunt, żebyś między tymi cyckami znalazła pod koniec nocy masę papierowych tipów. Reszta się nie liczy.– odpowiedziała, wtykając zalotnie palec w przedziałek między moimi piersiami. – To naprawdę grzech, że na co dzień tak bardzo ukrywasz te skarby, Mari. Dzisiaj się przekonasz, jakie robią wrażenie.

Obie zaczęłyśmy się śmiać  i już przez całą drogę nie mogłyśmy przestać , widząc zdezorientowaną minę wyraźnie zainteresowanego nami taksówkarza. Ostatecznie zostawił nas pod samym klubem. Intuicyjnie skierowałam się do głównego wyjścia, ale Daga mnie zatrzymała.

– Nie, nie. Wchodzimy tyłem. Najpierw musi cię zobaczyć szef i wyjaśnić kilka kwestii. Nawet jak jesteś tutaj na jedną noc, to lubi wiedzieć, kto dla niego pracuje. Nie ma się co martwić, tylko paszkwila by nie dopuścił, ale sama wiesz, musi cię trochę oblookać.

Skierowałyśmy się więc do tylnego, jak można się domyślić, dość obskurnego, wejścia. Płaszcze odwiesiłyśmy w małej pakamerce. Z samego początku poczułam się dość odsłonięta i przestraszyłam się, iż w takim stroju mam odbyć pierwszą rozmowę z pracodawcą, ale Daga podniosła mnie na duchu i zapewniła, że szef to porządny gość.

Jakaś ruda laska w śmiesznej, kolorowej tunice i na bosaka krzyknęła do Dagmary:

– Darek już jest u siebie!

– Super, dzięki ! Chodź, to te drzwi. Pamiętaj, nie stresuj się niczym, za pięć minut lecimy na salę!

Czując tremę nacisnęłam na klamkę i spytałam nieśmiało:

– Można?

– Jasne, właź.– odpowiedział mi dość arogancko mężczyzna w garniturze. Dagmara powiedziała mi wcześniej, że ma trzydzieści siedem lat.

– Ja…

– Słuchaj, mam mało czasu, zaraz odbywam ważne spotkanie, więc postawię sprawę jasno. Jesteś pełnoletnia?

– Tak…

– Okej. Tutaj będziesz hostessą, dostaniesz tacę i będziesz rozdawała shoty facetom. Kobiety możesz olać, chyba, że same podejdą. Interesują cię mężczyźni. Dagmara zna się na rzeczy i powie ci, o których masz dbać przede wszystkim. I pamiętaj: to są faceci. Nigdy nie wiem, jak daleko są w stanie się posunąć w swoich pomysłach i o co mogą cię poprosić, ale ty masz się kierować tylko jedną zasadą: nie jesteś dziwką. Wszystkie fiuty, które tutaj wpuszczamy mają zostać zamknięte w rozporkach, jasne?

– Darek spojrzał mi prosto w oczy i czekał na odpowiedź. – Jasne? – powtórzył.

– Tak… – odpowiedziałam lekko zszokowana.

– Doskonale. To teraz pokaż cycki i tyłek – postąpił dwa kroki naprzód i chwycił mnie mocno w talii. Najpierw obejrzał piersi, które unosiły się w szybkim oddechu, wywołanym jego zachowaniem. Byłam sparaliżowana i jakby niema. – Masz zarąbiste cycuszki, mała. – powiedział, uśmiechając się po raz pierwszy, a następnie obrócił mnie gwałtownie i zmusił, bym się pochyliła, wypinając przed nim pupę. – Dobra, może być. – Wypuścił mnie z rąk, a ja prawie upadłam na podłogę. – Dagmara powie ci całą resztę. A właściwie to jak masz na imię?

– Marysia.

– Marysia…– Powtórzył, patrząc mi jeszcze raz w oczy. – Zmykaj, Marysia.

Przełknęłam ślinę i przestraszona wyszłam na korytarz. Przyjaciółka szczebiotała właśnie przez telefon i nie zauważyła w moich oczach przerażenia. Ostatecznie jednak nic strasznego się nie wydarzyło. Usiadłam na krześle stojącym samotnie tuż obok i doszłam do siebie, nim Daga skończyła rozmawiać.

– I co tam, Mari? Wszystko w porządku? Coś mówił?

– Wszystko okej. Powiedział, że nie ma zbyt dużo czasu, więc żebym po prostu słuchała ciebie, że wszystko mi powiesz.

– Widzisz? A tak się obawiałaś – niebieskie oczy Dagmary rozbłysnęły wesołością. – Darek to najporządniejszy facet na świcie. Niejedna dziewczyna tutaj chciała go wyrwać, ale on jest twardy, dla niego to czysty interes i nie chce mieć żadnych kłopotów. Ma normalną rodzinę, żonę i dziecko. Chodź, pójdziemy teraz po tace i wódkę. – Daga wzięła mnie pod rękę i pobiegłyśmy wyluzowane na salę.

Poznałam barmana, z którym miałyśmy głównie pracować. Miał na imię Michał, był studentem. Nie był jakoś super przystojny, ale od początku wyczułam z jego strony pozytywne wibracje. Dagmara wzięła tacę dla siebie i dla mnie, a Michał nalał nam pierwszą kolejkę shotów.

– Słuchaj – zaczęła przyjaciółka, starając się szeptać mi na ucho, ale jak można się domyślać, muzyka tego nie ułatwiała – podchodzisz i wręczasz pełne kieliszki. Prosta matematyka: jeden kieliszek to dziesięć złotych, a ty cokolwiek by się nie działo, nigdy nie wydajesz reszty. Jedna taca to piętnaście shotów. Jak wracasz z pustą tacą to Michał ci ją odznacza, żebyś wiedziała, jak sobie potem odliczyć tipy. Najpierw zacznij z tamtej strony, ale patrz na mnie do kogo ja podchodzę, bo o tych kolesi będziemy potem dbać przez całą noc, bo to szychy, potem zrozumiesz.

Praca wydała mi się nader łatwa, faceci wyluzowani, ostatecznie klub miał klasę i wszystkim wkoło udzielał się dobry nastrój. Zaczęłam obserwować Dagmarę. Na początku zbliżyła się do grubego łysola w beżowym letnim garniturze, który patrzył się w nią jak obrazek. Koleś położył jej rękę na biodrze i uśmiechał się ślepo, a po chwili zagadnął. Dagmara postawiła przed nim shota roześmiała się i zabrała ze stolika banknot. Jeszcze przez jakiś czas wgapiał się w jej tyłek, kiedy odchodziła zanim sięgnął po wódkę. Następnie moja przyjaciółka podeszła do stolika, przy którym siedzieli trzej mężczyźni. Jeden z nich wstał i pocałował Dagmarę w policzek, jakby był jej znajomym. „Stały klient”, pomyślałam, a on położył rękę na jej pośladku. To wzbudziło mój niepokój, ale nie spanikowałam. Ostatecznie sama byłam po dwóch kieliszkach i wszystko zaczęło się wydawać coraz bardziej zabawne. Dagmara zostawiła trzy kieliszki na stoliku, zebrała z niego banknoty, a kiedy chciała odejść, facet wziął ją za rękę i nie chciał puścić, drocząc się z nią. Jednakże po dłużej chwili udało jej się wyswobodzić, choć na odchodnym otrzymała porządnego klapsa w tyłek. Stały klient wrócił na swoje miejscu i śmiał się z kumplami. Dagmara obskoczyła jeszcze kilku i spotkałyśmy się po z powrotem przy barze.

– I co, jak ci idzie? Jakieś tipy? – zawołała rozbawiona Daga.

– Wiesz, nie bardzo. Wszyscy dają równo.

– Ha, znam ten ból, ci co tutaj przychodzą dla taniego lansu rozmieniają wcześniej większe banknoty. Dlatego teraz weźmiesz tacę podejdziesz do tych gości, przed chwilą obsługiwałam. Zobaczysz, inna bajka.

I tak też zrobiłam. Jednakże spotkał mnie zawód. Wszyscy faceci wpatrywali się w moje piersi, jeden nawet położył mi dłoń na biodrze, tak jak tamten grubas Dagmarze, ale żaden nie dał napiwku. Poczułam, że to nie moja bajka i zazdrościłam przyjaciółce, której tipy przewyższały co najmniej dwukrotnie wartość shotów. Upłynęły jakieś dwie godziny i zaczynałam mieć dość. Faceci stawali się coraz bardziej wulgarni, przede wszystkim przy stoliku gdzie siedzieli we trzech, z których jeden zdawał się przedtem spoufalać z Dagmarą. Kiedy podeszłam do nich i postawiłam na blacie trzy szoty, on złapał mnie za nadgarstki i posadził na swoich kolanach. Złapał wpół i zawartość wszystkich trzech kieliszków przelał między moje piersi. Cały top  był mokry, ale nie było nic widać, natomiast to co pochlapało moje dżinsy wyglądało, jakbym popuściła i teraz musiałam wysłuchiwać komentarzy, jak: „lalka ma ochotę na numerek”. Spanikowałam i pobiegałam do barmana:

– Michał, widziałeś Dagmarę?

On jednak nawet na mnie nie spojrzał.

– A czego chcesz od niej?

– Jak to czego chcę? Powiesz mi gdzie jest czy nie?

– Idź rozdaj jeszcze jedną tacę, Daga zaraz wróci.

– GDZIE JEST??? – nie wytrzymałam i podniosłam głos do krzyku.

Michał spojrzał na mnie po raz pierwszy. Milczał jeszcze przez dłuższy czas, aż w końcu powiedział, głosem jakby… smutnym:

– Na zapleczu.

– Wielkie dzięki – odparłam nadal rozdrażniona i udałam się do korytarzu ciągnącego się na tyłach baru. Nie zastałam tam nikogo. Wokół było sporo drzwi, ale ja nie wiedziałam, gdzie mogły mnie zaprowadzić. Zdecydowałam się otworzyć te wiodące do pakamery, gdzie zostawiłyśmy płaszcze.  Może Dagmara wróciła się tam po coś.  Po otwarciu drzwi prędko zamknęłam je z powrotem. Przez krótką chwilę oglądałam Dagę klęczącą przed jednym z mężczyzn ze stolika „trzech muszkieterów”. Robiła mu laskę. Oboje zdążyli mnie zobaczyć, ale chyba na żadnym z nich nie zrobiło to większego wrażenia. Głowa mojej przyjaciółki poruszała się rytmicznie, usta obejmowały penisa, który sterczał z rozporka. Facet w jednej ręce trzymał piwo i pociągał z niego, patrząc na dziewczynę, druga dłoń spoczywała na jej głowie, a palce wplatały się w blond włosy.

Wróciłam do Michała, byłam totalnie zdezorientowana i nie wiedziałam co myśleć. Musiałam być równie smutna jak on. Żadne z nas nie wiedziało co powiedzieć.

– Od dawna tak robi? – Zapytałam w końcu.

Barman kiwnął głową na „tak”

– Darek wie?

– Nie ma pojęcia…

– Dobra, przejdę się z kolejną tacą.

Była już prawie północ, kiedy Dagmara podbiegła do mnie, cała w skowronkach:

– Chodź, pogadamy.

Wyszłyśmy na zaplecze, a ona zaproponowała, byśmy się przewietrzyły, tak więc wzięłyśmy płaszcze i wyszłyśmy na zewnątrz. Tam wyjęła papierosy, ja się poczęstowałam i zaczęłyśmy palić.

– Mari, to nie tak jak myślisz…

– A jak, Dagmara ? Nie przesadzasz trochę? Michał powiedział, że zawsze się tak zachowujesz.

– Och, Mari. Ty nic nie rozumiesz. Ja też na początku chciałam wierzyć, że dają ci napiwki od tak, po prostu, ale jest inaczej. Faceci wręczają tipy, kiedy wiedzą, że mają szansę na coś więcej. Wiesz ile ja już zarobiłam dzisiaj z samych napiwków? Prawie trzysta złotych, ale wiesz co jest najlepsze? Ten koleś za chwilę w pakamerze dał mi tysiąc, od tak, w gotówce.

– Co ty gadasz, Dagmara??!! Chwila w pakamerze? Zrobiłaś mu loda !

– No i co ?

– No za pieniądze…. Daga, błagam…

– Uważasz, że jestem dziwką?

Milczałam.

– Zarobiłaś, kiedyś tyle kasy w jeden wieczór?

– Daga…

– Dziwki biorą za takie coś marne grosze. Zapamiętaj to sobie.

– Jak do tego wszystkiego doszło, Dagmara? Michał mówi, że Darek nic nie wie.

– No bo nie wie… Ale nieważne. Nie ma go już dzisiaj, pojechał do domu. Potem obgadamy wszystko, a teraz słuchaj. Koleś z tego samego stolika, co ten, z którym zamknęłam się w pakamerze, chce ci zapłacić pięćset złotych i wystarczy, że tylko zdejmiesz przy nim gorset. Nic więcej. Zgadzasz się?

– Daga!

– Jejku, Mari, no sorki, że ja tak prosto z mostu – zrobiła zatroskaną minę. – Ale realia są, jakie są. Chcesz tę kasę, jest twoja. Nie chcesz to też okej…

Patrzyłam na nią. Nie poznawałam mojej przyjaciółki, ale z drugiej strony cała moja złość i zniesmaczenie zaczęły ustępować miejsca zupełnie nowym odczuciom.

– Pieprzysz się z nimi? – spytałam.

Po chwili obie wybuchłyśmy śmiechem.

– Mari, nie ma nic lepszego niż nadziany fiut. – po chwili odparła Daga, w której oczach znajdowały się jeszcze łzy wesołości.

– Dobra, zdejmę ten gorset, a co mi tam…– stwierdziłam niepewnie, a mój wzrok powędrował na własne piersi wylewające się z hojnego dekoltu.

– Zobaczysz, będziesz sobie mogła kupić najbardziej wypasioną sukienkę, jaką możesz sobie wyobrazić na studniówkę.

Uśmiechnęłam się dyskretnie na ten pomysł. Wróciłyśmy do środka. Ja weszłam do pakamery, a Dagmara udała się po kolesia. Usiadłam i zaczęłam się denerwować. Rzeczy zaczęły się dziać zbyt szybko. Po chwili drzwi się otworzyły i wszedł znajomy wesołek. Mógł mieć niewiele więcej niż trzydzieści lat. Rozsiadł się na małej sofce, jakby doskonale znał już to miejsce i zapalił papierosa.

– Co, mała? Daga mówi, że potrzebujesz na kieckę – wcale się już nie uśmiechał i nie wyglądał na tak pijanego, jak na początku, kiedy obmacywał tyłek Dagmary. Przewiercał mnie wzrokiem. Nie wiedziałam, co na to odpowiedzieć. Przysiadłam więc lekko zrezygnowana na krześle naprzeciwko sofki.

– Masz chłopaka?

Przytaknęłam i spojrzałam przestraszona w jego oczy.

– Nie martw się, mała. Tutaj wszyscy kogoś mają, ja też. Jak ci na imię?

– Marysia.

– Marysia… Marysia, pozwolisz? – zaczął rozpinać rozporek.

Znowu przytaknęłam bez słów. Facet po chwili trzymał w ręce na wpół twardego fiuta i masował go od niechcenia. Był tam na dole całkowicie wydepilowany i zwróciło to moją uwagę, zanim zaczęłam uciekać spojrzeniem od jego krocza.

– Wiesz co najbardziej lubi facet po tygodniu spędzonym w pracy?

Milczałam, patrząc gdzieś w bok, wsłuchana w wilgotne odgłosy masturbacji. Najwidoczniej przyspieszył.

– Najbardziej lubimy się porządnie spuścić. Zapłacę ci jeśli mi w tym pomożesz, w porządku? Obawiam się, że nie dam rady dojść, jeśli nie pokażesz mi swoich cycków… Zdejmuj ten gorset, mała!

Facet rozsiadł się wygodniej i wysunął z rozporka także jądra. Jedną ręką dalej walił sobie konia, a drugą bawił się jajkami. Jego penis urósł znacznie i muszę przyznać, że był hojnie obdarzony. Raczej cienki w trzonie, ale długością mógł spokojnie dobić do dwudziestu centymetrów. Widząc go na sofie z wyciągniętym fiutem, poczułam jak majteczki zaczynają wilgotnieć z podniecenia. Sięgnęłam do zamka umieszczonego z boku gorsetu i bez zastanowienia ściągnęłam go. Facet patrzył zafascynowany na moje balony. Mam dość jasną karnację, ale brodawki są spore i raczej ciemne. Ujęłam piersi w ręce i sama zaczęłam się im przyglądać. On znowu przyspieszył, napluł na w głąb dłoni i znowu zaczął się onanizować.

– Weź sutek do ust! – zażądał. Zrobiłam to, uniosłam jedną pierś i zaczęłam ssać brodawkę

– Och… – jęknął. – Teraz drugi, mała suczko. Lubisz się dotykać, prawda?

Spełniłam jego prośbę, na zmianę lizałam jeden sutek i drugi.

– Zdejmij spodnie i zacznij się dotykać tak jak ja, a dorzucę ci stówę – oznajmił nagle.

Sięgnęłam do zamka dżinsów. Teraz było mi już wszystko jedno, czułam tak silne podniecenie, że zrobiłabym wszystko nawet za darmo, żeby tylko w końcu sobie ulżyć. Zaczęłam już prawie ujeżdżać krzesło, na którym siedziałam, tak strasznie zaczęła mnie swędzieć cipka.

Zdjęłam dżinsy i zostałam tylko w skąpych, niebieskich figach. Odchyliłam je, uniosłam palce do ust, obśliniłam je obficie i zaczęłam się dotykać.

– Och… – tym razem to ja zaczęłam pojękiwać.

– Ach… Och, wiedziałem, wiedziałem… – na jego skroniach mogłam dostrzec kropelki potu. Sięgnęłam do cipki i otworzyłam ją dla niego. – Mmm, uwielbiam malutkie, nastoletnie cipeczki, dokładnie takie jak twoja…

Słysząc jego słowa zapragnęłam czegoś więcej i wsadziłam wszystkie cztery palce to pochwy. Zaczęłam sama się posuwać, tak szybko jak on trzepał sobie fiuta.

– Och… tak…– oboje pojękiwaliśmy.

 Nagle usłyszeliśmy telefon. Oboje zatrzymaliśmy się trochę jakby przestraszeni.

– To mój – jęknęłam. Nie wiedziałam, co zrobić.

– Sprawdź, kto dzwoni – odparł.

Niechętnie wstałam i podeszłam do płaszcza, wyciągnęłam telefon. To był Kuba.

– Kto to?! – krzyknął on podchodząc do mnie.

– Mój … mój chłopak – serce mi łomotało jak młot.

– Odbieraj! Chcę, żebyś z nim przy mnie rozmawiała! Już!

Przestraszyłam się i bez zastanowienia odebrałam.

– Ku… Kuba? Ta…tak… Mhm… – facet chwycił mnie mocno za wolną rękę i usadził na krześle. – Tak, tak było okej, dostałam czwórkę z tej pracy …– koleś zniżył się trochę i zaczął uderzać penisem w moje piersi. Było słychać jego ciężki, podniecony oddech, zbliżał się do orgazmu. Byłam pewna, że Kuba zaraz go usłyszy. – Tak, ta-tak dobrze się czuję…

– Powiedz mu, że chcesz mu zrobić laskę, jak się zobaczycie – wyszeptał nieznajomy.

– Kuba… Ja… – słowa utknęły mi w gardle. On chwycił obie moje piersi i wsunął między nie penisa. Zaczął mnie posuwać. – Kuba… ja…

– Powiedz…– rozkazał mi jeszcze raz patrząc w oczy.

– Kuba, ja chcę ci zrobić laskę !

– Och – facet zaczął się szybciej poruszać. Starałam się zakryć mikrofon telefonu.

– Tak Kuba, … bardzo….

– Zaraz dojdę – krzyknął tamten, zaciskając powieki. Nie wytrzymałam , wyłączyłam rozmowę. Odepchnęłam go od siebie. Stracił równowagę, nie spodziewał się tego, w końcu opadła plecami na sofę i zaczął się spuszczać. Sperma spływała mu po dłoni. Wyglądało, jakby całkiem opadł z sił.

– Och…– jęczał dalej masując twardego jeszcze fiuta.

– Tego wszystkiego nie było w umowie! – krzyknęłam.

– Ma-marysia…– facet dławił się jeszcze powietrzem.

Usiadłam załamana na krześle. „Co ja teraz powiem Kubie? Czy on słyszał ten krzyk?” – zastanawiałam się gorączkowo.

– Nie zrozum mnie źle Marysia, ale póki facet sam odwala całą robotę żadna kobieta, nawet z takimi cycuszkami, nie zasługuje na taką kasę. Wziąłem co moje i tyle… Nie wmówisz mi, że ci się nie podobało, prawie się posikałaś z podniecenia.

Jeszcze chwilę patrzył na mnie i bawił się opadłym penisem. Następnie wstał i schował pakiet do spodni.

– To co? Widzimy się za tydzień, Marysia? – spytał jakby nigdy nic.

Nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam kompletować garderobę…

Jeszcze nie minął cały tydzień, ja nie przestaję myśleć o tym co się wydarzyło. Długo żałowałam, że nie skorzystałam z okazji, by wziąć mu do ust… Okazja może się więcej nie powtórzyć…Za to okazało się, że Kuba  nie zdołał się w niczym zorientować i razem cieszyliśmy się w domu niezwykle namiętnym fellatio.

Przejdź do kolejnej części – Marysia i czekoladowa suknia

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Licealistki prostytuujące się w nocnym klubie – niby bez wiedzy jego właściciela, ale czy coś takiego naprawdę mogłoby ujść jego uwadze? Wszystko to napisane ładnym językiem. Opowiadanie nie od razu odkrywa swoje karty. Czy jest ostrzeżeniem? Być może, ale czy szczerym? Wydaje się, że nawet autorkę pociąga ten zakazany świat.

Ciekawe zawiązanie akcji. Zobaczymy, jak to się dalej potoczy 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Napisz komentarz