Marysia i czekoladowa suknia (Elizabeth1)  4.14/5 (7)

15 min. czytania

A, „Jessica”, CC BY-NC-ND 2.0

Och, studniówka! W życiu nigdy nie przeżyłam czegoś równie wspaniałego! Cudowne wnętrze starego dworku poza miastem, wszyscy znajomi i niezastąpieni przyjaciele… Ja i moje dwie najlepsze przyjaciółki przygotowywałyśmy się na ten wieczór cały dzień, obowiązkowo opuszczając poranne zajęcia w szkole. Dagmara wyglądała jak zawsze olśniewająco, była jedyną dziewczyną na całym balu, która wybrała jasną kreację, a konkretnie oszałamiającą krótką sukienkę koktajlową w kolorze szampana z milionem malutkim kryształków przyszytych na całej powierzchni. Gdyby nie jej ciut niestosowna długość i burżuazyjny ton można by było powiedzieć, że nasza Daga zdecydowała się na ślub. Ja… od początku nie wiedziałam jak opisać moją sukienkę. Brakowało mi słów. To tak jakby perkusista obwieścił swojej grupie pół godziny przed koncertem, że coś mu wypadło i nie może przyjść. Wszyscy myślą: „no to nieźle… albo zagramy jakiś playback albo jedziemy do domu”. A tu nagle pojawia się znajomy znajomego znajomego i mówi, „hej, ja jestem niezły w te klocki i znam wasze kawałki.”. Historia mało prawdopodobna, wszyscy przeklinają kumpla pod nosem, ale grupa w nowym składzie przechodzi samą siebie, kawałki zdobywają świeżość i odzyskują witalność. Radość trwa, trwa, trwa cały koncert. Potem lider zwraca się do zastępcy: „Nie no, stary, rozwaliłeś nas. W ogóle co to było?! Słuchaj, ty musisz z nami grać. Wiesz nic się nie liczy innego już.” Następuje jeszcze chwila, kiedy wszyscy mają nadzieję, po czym on odpowiada: „Sorry, ale nie jesteście dla mnie dość dobrzy.”. Tak było ze mną. Nagle w ostatniej chwili zamieniłam tanią, mało praktyczną, czarną sukieneczkę uszytą z dziwnego materiału, do którego przyklejało się wszystko od kurzu aż po włosy na śliczną klasyczną suknię w kolorze czekolady. Weronice opadła szczęka, kiedy zobaczyła mnie i Dagmarę.

– Skąd wy to wytrzasnęłyście??!! – krzyczała. Po krótkiej namowie ja i Dagmara postanowiłyśmy nie mówić nic Weronice. Była cudowną przyjaciółką, ale nie zrozumiałaby tego… Chociaż o mnie Dagmara też tak wcześniej myślała. I wcale się tak bardzo nie myliła. Tak jak ten amatorski zespół, ja też nie byłam „dość dobra” na takie życie. Chociaż perkusista mimo dąsów chciał współpracować, ja powiedziałam nie i zastrzegłam sobie, iż już nie będę pracowała z Dagmarą i że skupię się na maturze. Z satysfakcją uśmiechałam się do mojej czekoladowej kreacji, ale bez żalu pożegnałam się z kolejnymi. Kiedyś dzięki wymarzonej pracy sama na nie zarobię. Chciałam wpłynąć na Dagmarę, by postąpiła tak samo, ale nie naciskałam. Ostatecznie obie jesteśmy dorosłe i mamy prawo żyć tak, jak nam się podoba.

Studniówka była cudowna. Kuba i ja wytańczyliśmy się jak nigdy wcześniej i już o północy byliśmy naprawdę nieźle pijani. Po studniówce wezwaliśmy taksówki i pojechaliśmy do domu jakiegoś kolesia ze szkoły, którego nie znałam, żeby kontynuować zabawę na domówce do samego rana. Kiedy ja i Kuba izolowaliśmy się w kuchni, by nacieszyć się tym jak cudownie wyglądały moje piersi w czekoladowej kreacji, wpadła tam Dagmara i powiedziała, że chciałaby ze mną porozmawiać.

– Teraz? – zapytałam.

– Tak, tak. To zajmie chwilkę – odparła z powagą, która była hańbiąca dla marki alkoholu, przy jakim się bawiliśmy.

– Daga, potrzebujesz czegoś mocniejszego! – zawołałam w świetnym nastroju.

– Mari, dzwonił do mnie Darek.

– Darek?? Twój szef? – spytałam zdziwiona.

– No tak… Wiesz, on nie miał numeru do ciebie. Chodzi o twoją wypłatę.

Teraz i ja się zaniepokoiłam. W sumie było mi wszystko jedno. Koleś płacił dziewczynom grosze. Nie wiedziałam o co mogło chodzić:

– Co z moją wypłatą?

– No jak to co? Musisz ją odebrać – Daga przygryzła wargę, założyła ręce na piersi i odwróciła wzrok.

– No okej… To co? Idziemy się napić? – przytuliłam się do niej, szepcąc na ucho.

– Mari – odsunęła mnie delikatnie od siebie – czy ktoś widział ciebie i tamtego kolesia? Czy wydarzyło się coś czego nie wiem?

Teraz już przynajmniej zrozumiałam niepokój Dagmary i przeniósł się on również na mnie.

– Daga, no coś ty! Zwariowałaś? A co? Coś mówił?

– Mari zastanów się! Wiem, że ty nigdy byś nic nie zrobiła przeciwko mnie, ale zastanów się. Na pewno nikt was nie widział? Wiesz, bo to nie jest normalne. Darek miał trochę dziwny głos bardzo nalegał i wiesz, jemu zwykle jest wszystko jedno, kto odbiera kasę. Przecież ja bym mogła po prostu przekazać ci te pieniądze.

– Daga, nie mam pojęcia. Wtedy wszystko działo się tak szybko. Ty go przyprowadziłaś, on wyszedł pierwszy. Nie wiem czy go ktoś widział jak wychodził… – zaczęłam odtwarzać w pamięci cały bieg wydarzeń.

– No nic… – Dagmara zrezygnowana oparła się o ścianę. – Ostatecznie może po prostu mu się spodobałaś i chciałby cię zatrzymać z nami. Mam nadzieję, że to to.

– A Michał? – wypaliłam nagle.

– Jaki Michał?

– Ten barman. On wiedział o wszystkim co robisz. Może to on puścił parę? – nie znałam chłopaka i kto wie, czy Dagmara go znała.

– Nie wiem… – Dagmara uśmiechnęła się. Jej oczy znowu rozbłysły tak jak zwykle. Nieważne czy smutny, czy zatroskany, błękit jej oczu bił czystym optymizmem. Pytanie brzmiało: naszym wyimaginowanym czy jej prawdziwym?  Przytuliłam ją i chwilę stałyśmy tak pod ścianą.

– Heeej, dziewczynki, chodźcie do salonu! Co wy tu za stypę odprawiacie? – Podbiegła do nas Weronika, przytulając nas obie.

Była śliczną dziewczynką. Dziewczynka to dobre dla niej określenie. Miała delikatną urodę, głębokie, zielone oczy, szlachetne rysy, piękne ciało. Faceci zawsze się za nią oglądali, a ona wciąż jeszcze nie miała chłopka. Na dziewczyny takie jak ona mówi się, że są naiwne, że wierzą w miłość na całe życie, że są cnotliwe. Ja nie jestem jednak przekonana, czy akurat nasza Weronika była naiwna. Z taką twarzą i taką klasą mogła sobie pozwolić w życiu na wiele i równie wiele osiągnąć.

Trzymając się pod ręce udałyśmy się do salonu, gdzie piłyśmy wszystko to co nam podawano do rąk. Mnie i Weronice urwał się film. Dagmara oszczędziła sobie tej końcówki, by zabawić się jeszcze z chłopakiem, którego nie wiem skąd wytrzasnęła, ale był szalenie przystojny, zabawny i dotrzymał jej towarzystwa przez całą noc.

Jak można się domyślić atmosfera w szkole stała się gęsta. Teraz po studniówce wszystkim już na serio dał się we znaki zew tegorocznych egzaminów maturalnych. Moja matka jest stewardessą i sporo podróżuje, więc bardzo szybko zaczęłam zostawać sama w domu i stałam się samodzielna, ale teraz robiła wszystko, by jak najczęściej być w domu, brała sobie wolne dni, zamieniała się z koleżankami, uzgadniała wszystko z szefostwem, byle tylko jak najbardziej mnie odciążyć i wspierać w tych dniach. Faktycznie stresowałam się.

Nie było mi po drodze zahaczać o klub Darka w momencie, kiedy miałam jeszcze tyle materiału do przyswojenia i wciąż nie dosypiałam, ale w końcu, jakieś dwa tygodnie po studniówce, wybrałam się tam, by odebrać pensję za przepracowaną noc. Nie wiedziałam czy tak po prostu otworzyć znajome obskurne drzwi, więc najpierw zapukałam. Jak się domyślałam nikt mi nie otworzył, więc nacisnęłam klamkę sama. Podwoje były otwarte, od razu skierowałam się więc do biura Darka. Stanęłam pod drzwiami i zaczęłam nasłuchiwać. Nie był sam, w biurze przebywał ktoś jeszcze; wyraźnie słyszałam dwa męskie głosy, choć nie mogłam ich odróżnić. Nie spodobało mi się to. Jednakże nie miałam czasu by czekać. Przezwyciężając obawy, równie wielkie jak za pierwszym razem i bez pomocy Dagmary tym razem, zapukałam.

– Proszę! – odpowiedział rozbawiony męski głos.

Weszłam do środka. Bałam się swobodnie rozejrzeć. Najpierw popatrzyłam w stronę biurka, za którym siedział Darek, wpatrujący się we mnie i bawiący się długopisem w dłoniach. Zamknęłam za sobą drzwi i obracając się skorzystałam z okazji, żeby ogarnąć wzrokiem pokój. Nie było tu nikogo więcej, ale za to dostrzegłam kolejne drzwi, uchylone. Ktoś musiał się za nimi skrywać. Zdobyłam się na odwagę i zwrócila w stronę Darka.

– Marysia, dobrze cię w końcu widzieć, cieszę się, że znalazłaś czas.

– Ja…

– Marysia, ja jednak jak zwykle mam go niewiele. Pozwolisz więc, że przejdę do konkretów? – zadając pytanie wskazał mi krzesło przed jego biurkiem. Usiadłam i westchnęłam. Nie wiedziałam jak  zacząć, a raczej jak skończyć, bo miałam ochotę już opuścić to miejsce. Chciałam by wszystko to, co wydarzyło się w tym budynku było już przeszłością, której małym niemym dowodem miała być tylko moja czekoladowa suknia. Chciałam już wrócić do moich przyjaciół, do mojego Kuby i do moich marzeń.

– Ma-ry-sia – zaskoczył mnie taką formą wypowiedzenia mojego imienia. – Nie wiem jak z tobą rozmawiać.

Darek budził we mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony ostry i srogi, z drugiej na swój sposób ciepły. Trochę to głupie, ale tak sobie wyobrażałam mężczyznę idealnego, który w którymś momencie swojego życia zamienia się w ojca idealnego. Ojca, którego ja nie miałam.

– Jesteś rozczulająca, twoje spojrzenie, jesteś młodziutka, ale … jesteś też dorosła. – przeszył mnie wzrokiem i rozluźnił się nieco w fotelu. – Zawarliśmy pewną umowę i nie miała ona wielu punktów, które można by było złamać, zgodzisz się?

Przełykałam ślinę i nie byłam w stanie ukryć strachu, który widać było w moich oczach. Wyrażały chyba coś na kształt prośby: „nie drążmy już tematu. Zamknijmy sprawę. Daj mi pieniądze, a ja wyjdę bez zbędnych słów i tłumaczeń”.

– Pamiętasz nasze… ustalenia? – Wskazał na mnie długopisem. – Ja pamiętam je doskonale. Powtarzam jedno i to samo każdej dziewczynie, która przychodzi tu pracować. Nie chcę w moim klubie prostytucji, nie chcę facetów z fiutami na wierzchu i nie chcę waszych wilgotnych cipek. – Jego spojrzenie stało się groźne.

Zamarłam. Nie zdążyłam wydusić z siebie słowa od samego początku, teraz gardło całkiem się zacisnęło. Rozchyliłam jedynie usta, jakbym faktycznie chciała coś powiedzieć, ale …

– Co dalej? – Kontynuował. – Chyba mam prawo wiedzieć, co cię popycha do tego, by rozkręcać w swojej cipce mały biznes na moim terenie?

– Ja nie …

– Ty nie? – Podniósł głos.

– Ja…

– Mów.

– Ja nic nie zrobiłam – powiedziałam, spuszczając głowę.

– Ooooo… Rozczulasz mnie. Naprawdę mnie rozczulasz. – Darek znowu się zaśmiał. – Słyszałeś to, stary?

Zamarłam. Zupełnie zapomniałam o tym drugim facecie. Kim był?! Usłyszałam jedynie śmiech dobiegający zza uchylonych drzwi.

– Marysia, powiedz mi. Ile pieniędzy wyniosłaś z tego miejsca w tamtą sobotę? –  spytał, uparcie mnie obserwując. – Starczyło na sukienkę?

Nie wytrzymałam. Z moich oczu poleciały łzy. Było mi tak wstyd. Tak bardzo nie chciałam, by ktokolwiek się dowiedział. Kuba, Kuba, Kuba. Darek po raz kolejny zmienił postawę. Na powrót stał się srogi. Wstał i okrążywszy biurko podszedł do mnie. Jedną dłonią chwycił mnie za rękę i uniósł tak, że musiałam stanąć na palcach. Drugą ujął mi twarz i zwrócił ją ku swojej, tak, że prawie się stykały. Czułam ciepło oddechu i zapach drogich perfum.

– Wiesz, dlaczego jesteś rozczulająca? Bo jesteś naiwną suczką. Uwierzyłaś, że możesz dostać pół kawałka za nic. I faktycznie się nie napracowałaś – uśmiechnął się i dotknął ustami moich warg, po czym nieco się odsunął. Nie przestawałam płakać, bolał mnie nadgarstek. – Ja nie mam w zwyczaju uczyć innych dobrych manier. Ale mój kumpel poprosił mnie o małą przysługę…

Usłyszeliśmy kroki, oboje skierowaliśmy wzrok w kierunku drzwi, które rozchyliły się bardziej i wyszedł z nich facet, który zapłacił za obejrzenie mnie nago.

– O nie! – krzyknęłam. Chwyciłam Darka mocno za łokcie.

– No nareszcie, słońce! – odpowiedział mój były pracodawca. – Już się bałem, że na dobre straciłeś głos.

Puścił mnie i upadłam na krzesło. Poderwałam się w tej samej sekundzie i zaczęłam krzyczeć:

– Ja to wszystko zwrócę! Wszystko zwrócę! Wszystko… – stojąc płakałam i powtarzałam moje słowa w stronę przybysza. On stał ze szklaneczką jakiejś bejcy w ręku i patrzył się na mnie niewzruszony. W końcu zwrócił wzrok na Darka i ostatecznie, wciąż nie wypowiadając ani słowa, rozsiadł się na sofce stojącej w głębi pokoju, na prawo od głównego wejścia. Poza wydała mi się obrzydliwie znajoma. Jak mógł to zrobić? A przecież nawet mi się podobało. Uwierzyłam, że moje piersi były warte tych pieniędzy… że przypadłam mu do gustu, że poczuł sympatię do mnie. A co z Dagmarą? Czy ona naprawdę nic nie wiedziała?

Nie widziałam już sensu w moich prośbach. Osunęłam  się na podłogę i płakałam dalej na kolanach. Darek podszedł do mnie z chusteczkami.

– Ej, weź się nie wygłupiaj! – krzyknął koleś. – Chusteczki jej przynosisz? Posrało cię?

– Oj weź, Irek, spierdalaj. – Darek ujął moją twarz i zaczął wycierać łzy chusteczkami. Twarz miał poważną, ale widziałam w niej coś na kształt zawahania, być może pożałował, że mnie tutaj sprowadził. Tymczasem Irek się poderwał:

– Wiesz, że nie chodzi o pieniądze! – Tym razem to on chwycił mnie za nadgarstek, poderwał z podłogi i zaprowadził do sofki. Zanim rzucił mnie na kanapę, rozpiął płaszcz i zsunął mi go z ramion. Stojąc i patrząc na mnie z góry rozpiął niespiesznie spodnie i wyciągnął przyrodzenie.

– Chodzi o zasady – dokończył. Przyklęknął na sofce i lewą ręką zaczął podciągać w górę mój kaszmirowy sweterek, prawą natomiast rozpoczął masturbację. Nie spodziewałam się takiego rozwoju sytuacji i zaczęłam odpychać go od siebie. Nie chciałam go widzieć i nie chciałam, by mnie dotykał.

– Zostaw mnie!!! – krzyczałam. Próbowałam odepchnąć jego dłoń ode siebie, ale na nim nie robiło to większego wrażenia. Jak podczas zabawy z próbującym go ugryźć szczeniaczkiem cofał dłoń, a następnie atakował nowy obszar mojego ciała.

Zauważyłam, że już nie płakałam. Nie wiem czy nie starczyło mi łez, czy może poczułam, że ci dwaj nie zrobią mi krzywdy. Przypomniałam sobie, jak bardzo podobało mi się poprzednim razem. Jak wyobrażałam sobie, że to Irkowi robię loda,, kiedy obciągałam Kubie. Wyobrażałam sobie, iż znowu dotykam się przed nim i że podaję mu swoje piersi do ust. Wyczułam w sobie teraz też inną emocję: złość. Dlaczego Darek tak po prostu stał z boku, kiedy Irek próbował wetknąć mi swojego członka w rękę, krzycząc „wal go, wal go! Wisisz mi jeszcze kilka usług!” ? Tak naprawdę byłam wściekła. Chciałam, by był zazdrosny. Chciałam widzieć ich walczących o mnie. Chciałam… czegoś więcej. Przejąć kontrolę. Zamarłam na chwilę, spojrzałam już bez łez i lęku w oczy Irka. Uniosłam się na łokciach. Przeląkł się tej nagłej zmiany. Poruszył ustami, podniósł rękę do twarzy by przeczesać włosy, spojrzał pytająco… Ja bez słów uniosłam się jeszcze trochę i sięgnęłam ustami po jego członka.

– Oooch – jęknął Irek, zgiął się wpół i pozostał z otwartymi ustami. – Kurwa, wiedziałem!

Zmieniłam pozycję: uklęknęłam, a następnie przysiadłam na stopach i zaczęłam mu obciągać tak dobrze, jak tylko potrafiłam, jednocześnie obejmując trzon penisa i uciskając go delikatnie. Był długi, ale smukły i z łatwością wślizgiwał się do wnętrza ust. Mmm… wreszcie miałam go w buzi. Smakował jak nigdy. Wydzielał specyficzny zapach, zawsze się zastanawiałam, czy faceci różnią się zapachami i teraz już wiedziałam, że tak. Doprowadzało mnie to do szału. Wyprostowałam się i jednym ruchem ściągnęłam sweterek. Oczom Irka ukazały się moje wielkie, choć ujęte jeszcze w biustonosz piersi.

– Mmm… widziałeś to Darek? Kto by pomyślał? Taka malutka, a cycki pff… – wymruczał Irek obejmując mnie, by rozpiąć stanik. Wykorzystałam ten moment, żeby popatrzeć na Darka. On też gapił się na mnie. Nic nie odpowiedział na słowa przyjaciela. Przymrużyłam oczy i lekceważąco uciekłam od jego spojrzenia, by zatopić się w ramionach Irka. Ten jednak nie pozwolił mi na to. Po ściągnięciu biustonosza, ujął piersi w dłonie zaczął je mocno ściskać.

– Auć! – krzyknęłam zaskoczona. On jednak bez słowa po prostu zakrył mi usta, a drugą dłonią zaczął wymierzać biustowi kolejne uderzenia i uszczypnięcia. Białą, delikatną skórę pokryły czerwone ślady, a ja zaciskałam oczy z bólu. Jego twarz coraz bardziej zbliżała się do mojej, miał wciąż rozchylone usta i z ciekawością obserwował moje reakcje. Penis ocierał mi się o brzuszek. Jego twarz była niesamowicie pociągająca. Tak naprawdę to chyba tylko dlatego zgodziłam się wtedy spotkać sam na sam. I chyba tylko dlatego teraz tak bardzo zaczęła mnie podniecać jego brutalność. Sięgnęłam więc dłońmi do fallusa i zaczęłam go masować. Wyraźnie mu się to spodobało…

– Trzymaj…– odkrył moje usta i poprzez pocałunek przekazał całą masę śliny. – I ssij! – chwycił mnie mocno za włosy i zgiął wpół, kierując głowę ku swemu kroczu. Cała ślina wylała się poprzez kąciki moich ust i zaczęła spływać z po trzonie i jądrach na kanapę. – Ooooch – jęczał ciężko. – Taak…!

– Mówiłem ci, że ta mała to nie tylko dziwka! Nikomu w tym pokoju nie chodzi o pieniądze, prawda mała? Mmmmm…

Kontynuowałam. Ssałam, jak nigdy nie ssałam Kubie. Wyjmowałam kutasa z ust i uderzałam nim o mój język, wpatrując się w twarz Irka. Dłonią sięgałam raz ku jego jądrom, raz ku sutkom, które odnajdowałam pod koszulą, a ostatecznie nie wytrzymałam i sięgnęłam między własne nogi. Wcisnęłam dłoń w ciasne dżinsy, poszukując chociaż najmniejszego ucisku stymulującego łechtaczkę. Miał wspaniałego fiuta. Oparłam głowę o jego brzuch i ssałam, ssałam. Ściągałam napletek dłonią, a następnie tylko siłą moich ust i ssania unosiłam go z powrotem do góry. Irek był coraz bardziej podniecony, chwycił moją głowę dwoma rękami i zaczął rżnąć mi usta. Robił to szybko i zdecydowanie, dysząc coraz głośniej, strużki potu spływały mu po skroniach. Starał się wetknąć mi go coraz dalej i dalej, aż po same migdałki, aż w końcu faktycznie żołądź wypełniła moje gardło, a twarz docisnęła się szczelnie do męskiego podbrzusza, tak, że prawie w ogóle uniemożliwił mi zaczerpnięcie powietrza.

Szybko wyjęłam dłoń ze spodni by uderzyć go w udo, na znak, iż nie mam już czym oddychać. Puścił mnie wtedy, czułam centymetr po centymetrze, jak kutas opuszcza usta. Kiedy całkiem go wyjął, był cały mokry od śliny, podobnie jak mój podbródek. Cała byłam mokra i roztrzepana, łzy wypełniały mi oczy. Irek powtórzył cały proces jeszcze dwukrotnie, aż zlitował się i zaczął mnie posuwać nie mniej ostro, ale pozostawiając swobodny dostęp do powietrza. W końcu odepchnął mnie brutalnie od swojego fiuta i ponownie nadwyrężając mój nadgarstek ułożył na wznak. Uklęknął okrakiem nad moją twarzą i zaczął się masturbować.

– Ssij – przyłożył mi do ust wydepilowane, gładkie jądra. Zdawał się ujeżdżać moją twarz, ocierając o nią jądra i zatrzymując się od czasu do czasu by wetknąć je między wargi.

Chwilę później wyczułam, że zbliżał się do końca. Nieobecny wzrok mężczyzny i wciąż rozchylone usta doprowadzały mnie do szału. Chciałam dojść razem z nim, ale nie dawał mi szansy, wcześniej odseparował moje dłonie od kontaktu z własnym ciałem. Zaczęłam się miotać bezładnie i bezradnie pod jego ciężarem i wysyłać roszczenia w formie jęknięć:

– Och, mmm…

– Zaraz dojdę, już dochodzę. Och… Pij mała kurwo! – wypalił w chwili, gdy wycelował fiuta w stronę moich ust i zaczęły z niego wypływać strumienie białej spermy. – Och… Och…..

– Mmmmm…– pozostałam z rozchylonymi ustami i przyjmowałam na nich i w nich kolejne porcje nasienia. Parę kropel wylądowało aż pod okiem, przez co musiałam je zamknąć. Kiedy skończył zgiął się wpół i włożył mi kutasa z powrotem do buzi. Poruszał się w niej jeszcze przez parę chwil. Czułam się taka niezaspokojona, wciąż bowiem nie mogłam się dotykać. W młodym ciele buzował wielki potencjał, którego nie zamieniono w ani gram przyjemności. Irek podniósł się, strzepnął ostatki spermy i śliny z penisa i uwolnił mnie, nie poświęcając nawet spojrzenia.

Stanął obok sofy, wytarł spocone czoło i skronie w rękaw białej koszuli. Westchnął wciąż zdyszany i bez słowa skierował się do drugiego pokoju przez te same drzwi, zza których się pojawił.

Wciąż leżałam na wznak, dłońmi objęłam piersi, wciąż jeszcze drżałam z podniecenia, ale zabrakło mi siły, by kontynuować sama. Zapomniałam o Darku, który nagle pojawił się obok z… chusteczkami. Znowu poczułam się zawstydzona, jak na początku. Po części ulotnił się przypływ odwagi, który chyba tak naprawdę była tylko zwykłym libido. Usiadłam i nie patrząc na Darka zaczęłam ścierać z twarzy resztę spermy, której nie dane mi było połknąć.

– To egoista… – powiedział, również biorąc jedną chusteczkę i ocierając nią moje czoło. – Nie zajął się tobą, drżysz…

– Ty też się mną nie zająłeś. Nie chcę tego – rzuciłam w jego twarz ubrudzoną chusteczką, czego najpierw pożałowałam, ale już po chwili miałam ochotę go uderzyć, kiedy w żaden sposób na to nie zareagował. Podniósł się jedynie i oddalił w stronę biurka.

Ubrałam się w milczeniu. Kiedy wkładałam płaszcz, w pokoju znowu pojawił się Irek.

– Nie pochwaliłaś się nowym zakupem – powiedział. Spojrzałam na niego pytająco.

– Chcę zobaczyć sukienkę.

– Nie mam jej.

– Wiem, że jej nie masz – roześmiał się głośno. – Za tydzień o tej samej porze przyjdziesz tu z Dagmarą. Chcę zobaczyć wasze szmatki. Zabawimy się trochę. No i będziesz musiała podziękować ładnie Darkowi za to, że tyle się tutaj uczysz nowych rzeczy… – uśmiechnął się czarująco i ponownie zniknął w sąsiednim pokoju. Darek ciekaw był jak zareaguję, ale nie chciałam dać mu satysfakcji. Wybiegłam i trzasnęłam za sobą drzwiami.

„Co ja zrobiłam ?? Kuba…” pomyślałam, opierając całe ciążące mi w tamtej chwili ciało na martwym betonie ściany. Trwałam tak przez minutę w korytarzu, po czym szybko wybiegłam z klubu, w obawie, iż któryś z nich wyjdzie z biura i mnie tam zastanie. Przysięgłam sobie, iż nic nie powiem Dagmarze, o tym co zaszło, a jedynie poproszę ją by nigdy tutaj nie wracała. Obie musiałyśmy z tym skończyć.

Wróciłam wyczerpana do domu, gdzie czekałam na mnie matka.

– Cześć, kochanie! – przywitała mnie i pomogła zdjąć płaszcz. – A co to? Płakałaś? – spytała zaniepokojona widząc mój rozmazany pod oczami tusz.

– Nie, mamo…

– Przecież widzę, nie opowiadaj… Co się stało ???

– Nic, mamo. Naprawdę nic.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Bardzo przyjemna lektura, podoba mi się stopniowy rozwój bohaterki i postacie drugoplanowe. Z wyczekiwaniem wpatruję ciągu dalszego 🙂

Niestety, kolejnego odcinka raczej nie będzie. Opowiadanie pochodzi z Archiwów Dobrej Erotyki, powstało kilkanaście lat temu. Od tego czasu sequel nie został opublikowany. Jest za to prequel w postaci „Marysi w białym gorsecie” zamieszczony na naszych łamach parę dni wcześniej 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Bardzo udana kontynuacja. Chyba nawet lepsza niż „Biały gorset”. Marysia jest stopniowo wciągana w mroczny świat seks-biznesu i chyba nie uda jej się zbyt łatwo wydostać. Cena za czekoladową sukienkę okazała się wyższa, niż dziewczyna początkowo sądziła.

Napisz komentarz