Ciotka, poker, Casablanca i najgorętsze lato w moim życiu III (Maglek)  4.29/5 (16)

15 min. czytania

Źródło: Pixabay

Odprowadziła księdza do bramy i wróciła do domu. Czekałem na nią w przedpokoju. Stanąłem przy futrynie, gotowy zaatakować jak tylko przekroczy próg.

– Mam cię!

Złapałem ją od tyłu, gdy tylko weszła do środka.

– Przestań! – syknęła, ale bez przekonania.

Zacząłem gryźć i całować jej szyję i kark. Próbowała się trochę opierać, ale nie miała ze mną szans. Trzymałem mocno i zacząłem sięgać w kierunku słodkiej dziurki. Lewa ręka przytrzymywała ciotkę, a prawa podwijała spódnicę. Miała ściśnięte nogi, więc dotykałem tylko delikatnej skóry i krawędzi tego słodkiego miejsca. Zacząłem masować to, na co mi pozwalała, jednocześnie wpijając się jeszcze mocniej w jej kark, szyję i policzki.

– Przestań, mówię! – jej głos mieszał się z coraz szybszym oddechem i coraz większym zmęczeniem.

Zaczynała słabnąć. Wykorzystałem to i zaciągnąłem na kanapę w jadalni. Upadłem na nią, przygniatając ja swym ciałem. Przez chwilę miała okazję poczuć, jak mocno naprężony jest mój mały. Ciężko dyszała, a ja postanowiłem zmienić obiekt swego zainteresowania. Oparłem się o jej plecy, a nogami przykryłem jej nogi. Jednym ruchem podciągnąłem spódnicę ukazując nagie pośladki.

– Przestań! – powtarzała, ale ja nie miałem najmniejszego zamiary przestawać.

Sięgnąłem do tych jędrnych śliczności. Były twarde, ale gładkie jak jedwab. Zacząłem je pieścić, ściskać i poklepywać. Ręce broniącej się ciotki zostały momentalnie ubezwłasnowolnione. Zajrzałem między pośladki, ale ciotka skutecznie je zwierała, blokując mi dostęp do ich wnętrza.

– Tomek, proszę cię…

Nic to jej nie pomogło, a ja wpadłem, jak się okazało, na genialny pomysł. Zacząłem ciotkę łaskotać. Rzucała się na łóżku, jęczała, śmiała się, dyszała i prawie krzyczała.

– Już nie mogę… przestań – błagała, jednocześnie śmiejąc się i podejmując ostatnie próby uwolnienia się.

– Wypnij tyłek, to cię puszczę – skłamałem.

– Przestań… zrobię ci dobrze! – zajęczała.

Ciotka zmieniła taktykę. Wiedziała, że nie wygra, więc postanowiła uwolnić się za pomocą rozejmu.

– Masz mi zrobić laskę! – szepnąłem do jej ucha.

– Nie… Ręką ci zrobię…

Nie dokończyła, bo zacząłem kolejny jeszcze gwałtowniejszy i szybszy pokaz łaskotania. Ciotka chichotała, jęczała i jeszcze mocniej dyszała. Wiedziałem, że nie mogę jej przemocą zaliczyć, ale widoki na obciąganie miałem jak najbardziej poważne. Po jakiś dwóch minutach skapitulowała.

– Dobrze… już dobrze.

Puściłem ją i siedliśmy obok siebie tak samo zdyszani, ale mocno uśmiechnięci. Nagle ciotka zerwała się do ucieczki. Chciała zamknąć się w łazience, ale udało mi się dopaść ją przed samymi drzwiami. Złapałem ją wpół i znów zaciągnąłem na tą samą kanapę.

– Będę cię łaskotał, dopóki tego nie zrobisz!

– To nie prośba, to gwałt… – wydyszała, jednocześnie śmiejąc się.

Łaskotałem ją, a jednocześnie zadarłem spódnicę i sięgnąłem między nogi. Dalej się broniła i dalej nie pozwalała mi na swobodę. Liczyłem na laskę, więc siadłem na jej brzuchu, wciskając sobie jej ręce pod nogi. Moje spodenki nie miały rozporka, ale były na tyle rozciągliwe, że mogłem wyjąć swego naprężonego małego.

– O nie – zajęczała ciotka, gdy zacząłem się zbliżać do jej twarzy.

Po chwili mój członek był na wysokości głowy, a ona mogła jedynie ją odwrócić.

– Zejdź ze mnie! – rozkazała, na co ja odpowiedziałem kolejną porcją łaskotek.

Rzucała się i wiła, ale nie była w stanie nic zrobić.

– Otwórz buzię – poprosiłem. – Aaa… – dodałem, naśladując lekarza badającego gardło.

Przestałem łaskotać i nakierowałem małego na jej szyję. Ciotka oddychała głęboko i wyraźnie była zmęczona.

– Za chwilę… – poprosiła, choć nie wiedziałem, czy zamierza to zrobić.

Odetchnęła kilka razy jakby miała wypić coś mocnego, wygięła szyję i objęła mego żołędzia ustami. Zaczęła miarowo poruszać głową, a ja poznałem kolejne najprzyjemniejsze uczucie pod słońcem. Jej język drażnił dół mego żołędzia a usta obejmowały górę i ssały.

– O tak… dobrze – jęczałem, a ciotka nieprzerwanie pieściła małego.

Zamknąłem oczy i jedyne co słyszałem to krótkie cmoknięcia świadczące o tym, iż ciotka naprawdę mocno mnie ssała. Nie mogła używać do tego rąk, gdyż tkwiły unieruchomione pod moimi nogami. Pracowała tylko głową.

– Spójrz na mnie – powiedziałem.

Ciotka przerwała i spojrzała na mnie z jakimś wyrzutem, nie wiedziałem, o co jej chodzi, więc szybko dodałem:

– Jesteś taka śliczna!

– Co ty nie powiesz – zakpiła.

Mój mały błyszczał od jej śliny. Złapałem go i ponownie nakierowałem na jej usta. Znów na mnie spojrzała, ale ponownie otworzyła buzię i zaczęła ssać. Byłem bliski finału i nie wiedziałem, czy mogę skończyć w jej ustach, ale jednocześnie nie chciałem przerywać tych nieziemskich pieszczot.

– Wstań. Jest mi bardzo niewygodnie – poprosiła ciotka.

Zszedłem z niej i stanąłem obok kanapy. Jednym ruchem ściągnąłem majtki wraz ze spodenkami i stanąłem nad nią, jakbym bał się, że znów będzie chciała uciec. Ciotka siadła, przetarła sobie kark i otworzywszy oczy, zobaczyła mojego małego maksymalnie naprężonego w odległości jedynie kilku centymetrów od jej twarzy.

– Jak będziesz kończył, to powiedz.

Potaknąłem głową, a ciotka złapała mego małego i włożyła sobie do ust. Znów jęknąłem, tym razem mój członek znikał w jej ustach niemal do połowy. Dodatkowa praca ręką potęgowała doznania. Podczas, gdy jedna pomagała w obciąganiu, druga zaczęła gładzić mój pośladek. Był napięty i zapewne bardzo twardy. Ciotka zamruczała z aprobatą, nie wyjmując mego małego z ust. Złapałem za jej głowę i delikatnie dociskałem w momencie, gdy połykała mego małego.

Poczułem przypływające ciepło i mrowienie. Zbliżałem się do końca.

– Już!!! – jęknąłem, osiągając szczyt.

Ciotka wyjęła członka z ust i zintensyfikowała pracę ręką. Kontem oka zobaczyłem, że zasłoniła się drugą dłonią, podczas gdy ja wypluwałem z siebie nasienie. Wykonałem kilka ruchów biodrami, jakbym chciał na powrót wepchać go do jej ust. Opadło napięcie, a ja poczułem słabość w nogach. Opadłem na kanapę obok niej i głęboko oddychałem.

Ciotka tymczasem zniknęła w łazience, a mi nie chciało się nawet ubierać. Leżałem wpatrzony w sufit i naprawdę nie myślałem o niczym.

– Może byś się ubrał – powiedziała, gdy wróciła po kilkunastu minutach.

Gdy naciągałem leniwie swoje majtki, zapowiedziała, że musi jechać do miasta załatwić jakąś ważną sprawę. Po chwili usłyszałem silnik poloneza i poczłapałem do swego pokoju.

Ciotka wróciła wieczorem. Zjedliśmy kolację i niewiele później poszedłem spać. Rano czekała nas praca, a ja w duchu zastanawiałem się, czy jutro będzie dniem, w którym nie będę już prawiczkiem.

*****

Obudziły mnie grzmoty. Minęła czwarta rano, gdy nad wioską rozpętała się burza. Szum wiatru i opadających kropel przerywany był błyskami i hukiem piorunów. Wiatr poruszał firanką i wprowadzał chłodne, wilgotne powietrze. Gdy burza się uspokoiła, ponownie zasnąłem ale na krótko.

– Wstawaj. – Głos ciotki był zupełnie inny od tego, jaki zapamiętałem z dnia poprzedniego.

Posłusznie zwlokłem się z łóżka i zszedłem na śniadanie. Identyczny schemat – kanapki, kawa a potem praca. Dziś było zdecydowanie chłodniej. Deszcz już nie padał, ale kałuże jeszcze pozostały i wszędzie czuło się wilgoć, chłód i zjonizowane powietrze. Dziś praca była wyjątkowo łatwa i przyjemna. Musieliśmy jedynie porozstawiać doniczki, tak by robotnicy, którzy przyjdą później, mogli je ponapełniać ziemią i sadzonkami. Skończyliśmy w ciągu godziny.

Wracając do domu, objąłem ciotki biodro i przytuliłem do siebie. Kilkanaście kroków szliśmy jak para zakochanych. Siedliśmy na werandzie, a ja zdałem sobie sprawę z ciekawego paradoksu. Pomimo, iż ciotka była przyczyną dwóch moich orgazmów, to ani razu jej nie pocałowałem. Zbliżyłem się do niej, położyłem rękę na jej twarzy i delikatnie przysunąłem do swoich ust.

– Nie – powiedziała spokojnie, jednocześnie odwracając głowę.

Nie wiedziałem, co o tym myśleć. Wczoraj zmusiłem ją do zrobienia mi laski, a dziś te same usta nie chcą mnie zwyczajnie pocałować. Teraz się z tego śmieję, bo to żałosne, jak mało wówczas wiedziałem o kobietach.

– Muszę załatwić pewne sprawy – rzuciła i zerwała się z kanapy.

Po chwili przebrana w dżinsy i świeżą koszulkę odjechała. Ja tymczasem poczułem zwykły smutek, bo zdałem sobie sprawę, że naprawdę postąpiłem źle. To dziwne uczucie. Nie miałem wyrzutów sumienia za wszystko, co zrobiłem w poprzednich dniach, a jedynie za ten jeden gest. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałem, że dla kobiety pocałunek jest czymś szczególnym i czymś intymnym, czego nie można brać siłą.

Mijały godziny, a ja nie wiedziałem, co ze sobą zrobić, włóczyłem się po domu i wokół niego. Obszedłem nawet sporą część szklarni, ale dalej coś siedziało w mojej głowie. Wróciłem na werandę i zacząłem pić piwo. Po pierwszym czułem jeszcze większą złość, ale kolejne dwa uspokoiły mnie i utwierdziły w przekonaniu, że jedynie rozmowa z ciotką może wyjaśnić nieporozumienie.

Tymczasem około jedenastej chmury zniknęły, a słonce znów zaczęło prażyć. Przed pierwszą nie było już śladów po kałużach i nocnym deszczu. Znów robiło się gorąco jak w piekle, a ja, kończąc kolejne piwo, poczułem senność. Po raz kolejny doceniłem komfort kanapy na werandzie i ułożywszy się nieco wygodniej, zasnąłem.

Obudziłem się po niecałej godzinie, gdy ciotka znosiła zakupy z samochodu. Podskoczyłem jej pomóc. Oprócz zwykłych zakupów była tam skrzynka regionalnego piwa. Uśmiechnąłem się do siebie, niosąc spory zapas naszego ulubionego trunku. Zaproponowałem, że pomogę ciotce w przygotowaniu obiadu. Zgodziła się i już po chwili kroiłem warzywa.

– Przepraszam za dziś rano – wydukałem po chyba setnej powtórce tego zdania we własnej głowie.

– Nie ma o czym rozmawiać – rzuciła ciotka.

Choć jej głos wydał się naprawdę obojętny, to wyczuwałem, że nie do końca jest tak, jak mówi.

Po godzinie zaczęliśmy jeść i dopiero wtedy stwierdziłem, że przygotowywałem z ciotką leczo. Było smaczne, choć po głowie chodziły mi zupełnie inne rzeczy niż obiad. Ciotka bezbłędnie wyczuła moje strapienie i rozładowała napięcie jednym stwierdzeniem.

– Tomku, nie przejmuj się tym, jak się dziś zachowałam – doradziła, zbierając ze stołu naczynia – zrzuć to na karb nieokiełznanej i nieodgadnionej kobiecości.

Tak to szczera prawda. Chyba tak naprawdę żaden mężczyzna na świecie nie zbliżył się do tajemnicy, jaką jest umysł kobiety. Fizyka kwantowa i teoria względności będą chyba łatwiejsze do zrozumienia.

– Czasami kobieta pozwala na więcej, a czasami na nic – ciągnęła ciotka – a dziś rano nie miałam ochoty na zupełnie NIC!

Ostatnie słowo było wypowiedziane wyjątkowo dobitnie, ale jednocześnie było też okraszone uśmiechem i szczerym spojrzeniem. Wówczas rozwiało to moje wątpliwości i na nowo pozwoliło cieszyć się latem i pobytem na wsi. Nie muszę chyba dodawać, że po takich doznaniach i przy takiej kobiecie, głowa mogła naprawdę rozboleć.

Po godzinie siedzieliśmy znów na werandzie i rozmawialiśmy tak swobodnie i luźno, że nie było możliwości o jakimkolwiek konflikcie. Do wieczora czas zleciał nie wiadomo kiedy, a ciotka zapowiedziała, że na 20.00 ma zarezerwowany czas na film.

Wraz z wieczornym chłodem i akompaniamentem świerszczy rozpoczął się wieczorny seans. Wyświetlali „Casablancę”, jeden z najbardziej romantycznych filmów w historii kina. Był to pierwszy raz, kiedy go oglądałem. Nie dziwiłem się, że ciotka chce go ponownie podziwiać, więc usiadłem z nią przed telewizorem i zajadając paluszki, wpatrywaliśmy się w ekran.

Na koniec ciotka oczywiście płakała, a mnie przeszło przez myśl jedno: Czy naprawdę wszystkie historie miłosne muszą się kończyć źle? Dla rozładowania napięcia i przeciągnięcia dalszej rozmowy, wypiliśmy jeszcze po piwie. Ciotka poszła się wykąpać, a ja wpatrywałem się w telewizor, zastanawiając się, czy po tak wzruszającym filmie, mógłbym ją wykorzystać.

Wróciła po kwadransie w szlafroczku, którego jeszcze nie widziałem. Seledynowy frotte sięgał do połowy jej ud, a ja od razu przypomniałem sobie jej krągłe pośladki.

– Czas spać – powiedziała i ruchem głowy wskazała drzwi.

– A może spałbym tutaj – zaproponowałem.

Ciotka tylko pomachała przecząco głową.

– To pokaż mi się naga – nalegałem.

– Nie, bo zaraz będziesz chciał czegoś więcej…

Miała rację, nie poprzestałbym na oglądaniu.

– Jutro mamy wolne, nie będzie nic do roboty – stwierdziła jakby do siebie – będę chciała się trochę poopalać.

– To może wysmaruję cię olejkiem? – zaproponowałem.

Zrobiła minę, w której zobaczyłem lekceważenie z lekką nutką zainteresowania.

– Przysięgam, że nie zrobię niczego, na co nie będę miał zgody – wypaliłem.

Ciotka jakby ważyła moje słowa, a następnie spojrzała na mnie i zmrużyła oczy.

– Jeśli potrafisz dotrzymać słowa, to znaczy, że masz szanse być prawdziwym mężczyzną. Jeśli nie… to zawsze będziesz chłopcem.

Wpadłem we własne sidła. Po czymś takim nie mogłem złamać swego słowa. Jeszcze kilka sekund temu miałem taki zamiar, ale teraz… teraz musiałem się zachować. Chodziło w końcu o mój honor.

– Dobrze. Przysięgam, że nie zrobię niczego, na co mi wyraźnie nie pozwolisz. – Dla podniesienia rangi mych słów uniosłem dwa palce.

Twarz ciotki rozjaśnił uśmiech w taki sposób, że trochę się przestraszyłem. Wyraz szelmowskiej zemsty – to było coś, co zobaczyłem w tych roześmianych oczach.

– W łazience na szafce jest olejek do opalania – powiedziała.

Gdy wróciłem ciotka leżała na brzuchu, a zsunięty szlafrok zasłaniał jej tyłek.

Siadłem na niej i zacząłem rozsmarowywać olejek. Był bardziej wodnisty niż się spodziewałem, a skóra prawie w ogóle go nie chłonęła. Po chwili jeździłem rękami po jej plecach z góry na dół bez dodawania, choć kropli cieczy. Ciotka najwyraźniej czerpała z tego przyjemność, bo nic nie mówiła jedynie oddychała głęboko z lekkimi westchnieniami. Po kilku minutach poczułem lekkie zmęczenie.

– Może wystarczy? – zapytałem.

– Już ci się znudziło? –zakpiła ze mnie – A taki byłeś chętny.

Znów mnie pokonała. Teraz nie tylko duma ale i ambicja zostały nieźle urażone. Postanowiłem sobie, że choćbym miał masować ją przez pół nocy, a moje ręce miałyby odpaść, to nie zejdę z niej, dopóki sama tego nie powie.

Masowałem jej kark, ramiona i plecy. Miałem wrażenie, iż jej ciało stawało się jeszcze gładsze i jeszcze bardziej miękkie. Na czole poczułem pot, ale nie przestawałem. Nie mogła wygrać tego pojedynku.

– Dobrze, wystarczy – powiedziała w końcu – teraz wysmaruj mnie z przodu.

Nie wiedziałem, co to miało oznaczać. Zszedłem z niej, a ciotka odwróciła się na plecy i ściągnęła z siebie szlafrok. Była całkowicie naga i chyba by siebie i mnie nie krępować, zamknęła oczy.

– Wysmaruj mi całe ciało… Postaraj się być delikatny…

Mój mały podskoczył. Piersi nie wydawały się takie duże. Leżały teraz spokojnie i świeciły swymi sutkami. Nabrałem olejku na rękę i zacząłem gładzić brzuch ostrożnie, mijając okolice piersi i podbrzusza. Poruszając rękami, wpatrywałem się pomiędzy jej nogi. Była doskonale gładka, bo nie byłem w stanie dostrzec żadnego włoska. Rozcięcie jej muszelki zaczynało się zaraz przy złączeniu nóg, a ciotka celowo je zacisnęła, bym nie zobaczył zbyt wiele.

– Wysmaruj mi też piersi – powiedziała i podłożyła sobie ręce pod głowę.

Dolałem olejku i zacząłem masaż wskazanej części ciała. Były takie miękkie, takie przyjemne, iż zbliżyłem się do wybuchu. Teraz zrozumiałem szelmowski uśmiech cioci Krzysi i scenariusz reszty wieczoru. Ja będę się pocił i odbywał torturę, a ciotka odbierze przyjemność i zabawę. Tymczasem dalej robiłem swoje. Ślizgałem palce i dłonie po jej ciele, wyczuwając piersi, żebra, gładki brzuch i pępek. Zacząłem swoje małe gierki. Drapałem ją delikatnie opuszkami palców, klepałem, a przede wszystkim masowałem i lekko ściskałem.

– Teraz nogi.

Znów olejek i znów to samo. Teraz byłem jeszcze bliżej jej gniazdka. Gładząc uda, wpatrywałem się w jeden punkt. Jej wargi sromowe były lekko różowe i swoją małą okrągłością odstawały od ciała na podbrzuszu. Znów zacząłem jeździć od końców jej stóp po biodra i brzuch. Zacząłem też smarować zewnętrzne i wewnętrzne części ud i bioder. Ciotka wyczuwając to, rozstawiła nogi na tyle, bym mógł dotrzeć do wnętrza jej nóg.

Ujrzałem jej myszkę niemal w całej okazałości. Spod pulchnych warg wystawały mniejsze, bardziej różowe. Wówczas nie wiedziałem jeszcze, gdzie jest wejście do wnętrza kobiety, ale nie mogłem doczekać się jednego. Kiedy będę się mógł o tym przekonać?

W środku po prostu kipiałem. Zamknąłem oczy i masowałem ciotkę, nie patrząc na jej nagie ciało. Niestety to nie zmieniło niczego, wyobraźnia nadrabiała wzrokowe braki.

– Wysmaruj mnie między nogami, ale tylko na wierzchu.

– Jak to? – zapytałem, nie rozumiejąc do końca, o co jej chodzi.

– Zwyczajnie. Pomasuj mnie tam, ale nie wpychaj paluchów do środka… Jesteś w stanie tego dokonać?

Znów wyzwanie, które znów musiałem podjąć. Kolejna dawka olejku wylądowała na skórze tuż nad tym szczególnym miejscem. Ciotka rozłożyła jeszcze szerzej nogi. Wargi uchyliły się pokazując małą szparkę.

Samymi palcami zacząłem rozsmarowywać olejek. Jej szparka była gorąca i gładka. Teraz pod palcami przekonałem się, że nie ma tam nawet jednego włoska. Co więcej, nie wyczułem żadnego odrastającego. Naprawdę była idealnie gładka. Jeździłem całą dłonią z lewa na prawo i z góry na dół. Tłusty olejek wręcz zachęcał do wejścia w jej środek, ale ja pomny swej obietnicy, nie robiłem nic prócz gładzenia. Moje palce same wpadały pomiędzy jej wargi wydobywając jej wewnętrzny śluz. Zmieszał się on z olejkiem i jeszcze bardziej zachęcał do zagięcia palca i umieszczenia go wewnątrz.

Ciotka westchnęła. Chyba było jej dobrze, bo zaczęła mocno oddychać.

– Wystarczy… teraz plecy – powiedziała i z ciężkim oddechem odwróciła się na brzuch.

Zacząłem od pleców, ale już po chwili dostałem kolejne polecenie.

– Wysmaruj mi tyłek.

Z moim małym nie mogło już być gorzej. Napierał na spodenki i wylał już chyba wszystkie wstępne płyny, jakie natura przewidziała do współżycia.

– Siądź mi na nogach – powiedziała, gdy poczuła pierwsze krople olejku.

Zrobiłem jak poprosiła. Zacząłem masować piękne, okrągłe półkule. Jej tyłek był taki miękki i tak niesamowicie przyjemny w dotyku, że chciałem go pogryźć. Przesuwałem ręce, kciukami sięgając coraz głębiej pomiędzy pośladki. Zobaczyłem obydwie dziurki. Pupa wyglądała jak małe brązowe słoneczko, a zaraz poniżej rozpoczynał się jej kwiat.

Nalałem dodatkową porcję olejku, celując w ten przepiękny rowek. Było go już tam znacznie za dużo. Moje palce wręcz się w nim kąpały, a reszta ciała błyszczała od nadmiaru wilgoci.

– Posmaruj mnie trochę w środku – westchnęła, jednocześnie wypinając mocniej tyłek – pamiętaj, bądź delikatny.

Tyłek ciotki nabrał jeszcze większej okrągłości. Pośladki otworzyły się, ukazując jeszcze dokładniej swoje wnętrze. Wargi ciotki rozchyliły się, jakby oczekiwały na pocałunek, a dziurka pupy błyszczała olejkiem i kusiła, by ją dotykać.

Zjechałem palcem wzdłuż zagłębienia i przyłożyłem go między nabrzmiałe i czerwone wnętrze. Palec zapadł się do środka… nie, on został pochłonięty i niemal wciągnięty do środka. Zanurzyłem palec do połowy. Ciotka westchnęła i odwróciła głowę na drugą stronę. Sądziłem, że napotkam na opór, ale jedyną rzeczą jaką odczuwałem było ciepło i miękka, lepka przyjemność. Od razu zechciałem sięgnąć głębiej, ale dziś musiałem być posłuszny jej słowom. Nie mogłem robić nic, co by ją uraziło, bo przegrałbym wszystko.

Zacząłem poruszać palcem wchodząc i wychodząc z niej. Co jakiś czas masowałem całe jej wargi, by włożyć palec do środka i delikatnie wiercić dookoła. Ciotka zaczęła kręcić tyłkiem, co chwile zaciskając pośladki. Odkryłem miejsce, które musiało być szczególnie wrażliwe. Po naciśnięciu go ciotka wydawała znacznie głośniejsze westchnienie. Była to oczywiście łechtaczka. Nabrzmiała jagódka prosiła się, by dotykać ją i pieścić. Zacząłem coraz częściej atakować to miejsce.

– Troszkę głębiej – ciotka powiedziała to nierównym, urywanym głosem, coraz szybciej oddychając.

Wcisnąłem palec na całą głębokość. Zamruczała jak kotka. Zauważyłem, że jej ręce zacisnęły się na poduszce, zbierając coraz więcej puchowego pierza. Zacząłem poruszać się coraz szybciej. Moja ręka zaczęła niemal uderzać o jej wargi, a palec zaginałem, drażniąc ścianki jej wnętrza.

Zaczęła cicho jęczeć, a ja jeszcze mocniej i szybciej zacząłem się poruszać. Wierciłem jej szparkę, chcąc udowodnić sobie i jej, że potrafię zrobić kobiecie dobrze. W przypływie emocji i podniecenia obok palca wskazującego wcisnąłem drugi.

– Aaa… – ciotka jęknęła znacznie głośniej i jednocześnie zacisnęła pośladki.

Nie był to jednak krzyk bólu, ale czegoś zupełnie innego. Zacząłem znów swój taniec, tym razem ze zdwojona siłą. Ona już nie jęczała, ona niemal krzyczała. Każdy mój ruch wywoływał krótki, przerywany krzyk i równie krótki haust powietrza. Ciotka zaczęła się wiercić i poruszać jak wąż starający się wywinąć z pułapki. Przygniotłem ją swym ciałem, jednocześnie nie przerywając pieszczot.

– Tak!!! Tak, jeszcze… jeszcze!!! – ciotka krzyczała i błagała. W każdym jej wyjęczanym słowie zawierało się te uczucie.

Moja ręka zaczynała drętwieć, a czoło miałem dokładnie zlane potem. Oddychałem jedynie trochę lżej niż ona, ale postanowiłem nie przestawać. Chciałem sprawić, by wykrzyczała swój orgazm jeszcze mocniej i jeszcze głośniej.

Skumulowałem kolejne siły, by jeszcze szybciej i jeszcze mocniej atakować jej dziurkę. Przeczuwałem, że niebawem ciotka będzie miała orgazm i nie myliłem się.

– Aaaaa!!! Aaaaa!!! – krzyknęła.

Zaraz potem wygięła się w łuk, wypięła pośladki i ukryła twarz w poduszce. Usłyszałem spazmatyczne ryki tłumione przez pościel. Trwało to przez chwile, a tymczasem moja ręka zwalniała obroty, wyczuwając dodatkową ciecz. Wówczas to dowiedziałem się, że niektóre kobiety właśnie tak przeżywają orgazm. Ciotka stopniowo opadała na lóżko. Jej mięśnie zaczęły się rozluźniać, ale płuca dalej pracowały na najwyższych obrotach.

Byłem z siebie dumny. Wykonywałem jeszcze powolne, płytkie ruchy, by ułagodzić podrażnione miejsca. Gdy wyszedłem z jej myszki, pomasowałem jeszcze chwilę pośladki do momentu aż jej oddech był niemal całkowicie spokojny. Bardzo mi się to spodobało. Pamiętam, że przyszła mi wówczas do głowy dziwna ale prawdziwa myśl. „Z dawaniem przyjemności jest jak z dawaniem prezentów – wielu z nas bardziej cieszy się z dawania niż z ich otrzymywania”.

– Śpij dobrze – powiedziałem i jak wzorowy mąż pocałowałem w policzek.

Wstałem i zebrałem się do wyjścia.

– Przyjdź do mnie rano…

Głos ciotki był słaby, przesycony niedawnym orgazmem. Wiedziałem, co to oznacza i co mnie czeka następnego dnia.

Cicho wyszedłem, wziąłem prysznic i poszedłem do łóżka. Nie myślałem o tym, co czeka mnie jutro (no, może trochę), ale o tym, jaką poczułem satysfakcję z tego, co się stało przed kilkunastoma minutami piętro niżej.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Napisz komentarz