Lustro weneckie (sowizdrzał)  3.7/5 (9)

21 min. czytania

Grey Eyed Grin, „Lost In Shadow, I am Found in Light.”, CC BY-NC-ND 2.0

Nie mogłem uwierzyć gdy z lekkim wahaniem, ale jednak zgodziła się na moją propozycję.  Chyba jednak jej też podobał się ten wyjazd. Po raz pierwszy od dawna bez dziecka, trzydniowy weekend w Amsterdamie. Już wczorajszy dzień był cudowny – numerek w hotelu po kolacji należał na pewno do grona super namiętnych, długich i mega energetycznych. Już nie mówiąc o porannej laseczce pod hotelowym prysznicem, która była tym fajniejsza, że zupełnie zaskakująca. W dodatku rozochocona A. zdecydowała się nawet na włożenie mi palca w miejsce, którego do tej pory się brzydziła, co było już kompletnym szokiem. Czy w tej Holandii, do diabła, jest jakieś inne powietrze, że te dziewczyny się tak zachowują?

Zachęcony tym jakże mnie cieszącym zachowaniem żony, postanowiłem kuć żelazo póki gorące. Wałęsając się po mieście, niby to przypadkiem, znaleźliśmy się w dzielnicy czerwonych latarni i kolorowych panienek w witrynach. Dużo było śmiechu z ich strojów, min i nagabywań, ale co najważniejsze, żona nie zaoponowała, gdy zaproponowałem kupno biletów na wieczorne przedstawienie (z seksem na żywo) w jednym z klubów. No, nie tak zupełnie w przypadkowym. Byłem dobrze przygotowany do wyjazdu i zawczasu zrobiłem pewne rozeznanie w Internecie. Bilety były pieruńsko drogie, ale podobno warte swojej ceny. A. upewniła się tylko jeszcze, ze to nie żaden Swingers Club, tylko zwyczajny taniec erotyczny, co skwapliwie potwierdziłem.

Potem okazało się, że ona też przygotowała się do wyjazdu. Na wieczorne wyjście założyła białe perły i nowiutką małą czarną – krótką, prześlicznie prezentującą jej krągły tyłeczek i gładko przylegającą do piersi. Bez stanika, na obcasie, z charakterystycznym dla niej eleganckim makijażem, wyglądała olśniewająco. Dressed to kill. Nie mogłem oderwać wzroku, a ręka automatem wpełzła pod sukienkę, by (z pewnym zawodem) wyczuć koronkę majteczek. Pomyślałem sobie, że tej akurat części garderoby to długo nie ponosi. I faktycznie, jak się okazało, nie minęły dwie godziny, a majteczki znalazły swoje miejsce w torebce właścicielki.

Klub był doprawdy z klasą. Przy wejściu witało nas dwóch grzecznych, ale potężnych ochroniarzy i niewiele od nich mniejszy Murzyn, uważnie przyglądający się wchodzącym i rozdający numerki. Impreza była wyłącznie dla par, a każda z nich otrzymywała swój własny stolik (nasz miał numer 33), z trzech stron otoczony niewielkim przepierzeniem, które tworzyło bardzo kameralną atmosferę. Siedziało się na wygodnych, sofach obitych czerwoną skórą. Inne stoliki były blisko, ale poprzez przepierzenia widziało się jedynie głowy i ramiona innych gości.

Centralnym punktem klubu była scena, do której z trzech stron schodziły rzędy stolików. Dzięki lekkiemu spadkowi, widoczność nawet z dalszych rzędów była naprawdę niezła. Nasza loża, bo chyba tak to należałoby nazwać, była lekko na łuku, ale zaledwie w czwartym rzędzie, więc scena zdawała się na wyciągnięcie ręki.

Przedstawienie zaczęło się występami tancerek. Bardzo dynamicznymi, ale nie powalającymi. Nasza uwaga skoncentrowana była raczej na przepysznych drinkach, jakie przyniosła kelnerka oraz na żartobliwych obmacywankach, przed którymi A. niby to się broniła. Całując się próbowaliśmy zgadnąć składniki napojów, ale chyba bez powodzenia. Grunt, że obojgu nam smakował wliczony w cenę koktajl.

Naraz zmieniło się światło i muzyka. Na scenie pojawiła się piękna, długonoga Mulatka, w skąpym, tanecznym stroju. Zaraz za nią na scenę wybiegł przystojny Murzyn, w którym rozpoznaliśmy „biletera” mijanego w drzwiach wejściowych.

Przy dźwiękach czegoś co można nazwać very sexy Latino, para zaczęła wirować na scenie. Ich ruchy szybko stawały się coraz bardziej naładowane erotyką, co spowodowało, że A. przytuliła się do mnie całym ciałkiem. Położyłem jej rękę na piersi, pocierając przez materiał sterczący sutek, co wywołało ciche westchnienie zadowolenia. Para na scenie zaczęła w szaleńczych obrotach tracić ubrania. Naszemu widokowi ukazała się szeroka, pięknie umięśniona męska klatka i krągłości Mulatki. Kształty miała doprawdy doskonałe i pierwszorzędny talent taneczny.

Moja dłoń powędrowała pod sukienkę A. Pieściłem wewnętrzne strony jej ud, drugą ręką obejmując ją wpół i  czując drżenie całego jej ciała. Widziałem, że elegancki wygląd klubu i kameralne loże bardzo ją uspokoiły i rozluźniły – niby byliśmy w miejscu publicznym, ale nie czuliśmy na sobie wzroku innych. Palce nieuchronnie już zmierzały w kierunku jej mufki, gdy nagle zgasły światła, a z głośników rozległy się przykuwające uwagę dźwięki. Po chwili scena odmieniła się. Była na niej teraz szeroka sofa, na której z rozchylonymi nogami leżała tancerka. Między nimi klęczał całkowicie nagi czarnoskóry. Nad nimi rozjarzył się wielki ekran, pokazujący zbliżenie pary. Muzyka niemalże ucichła, sącząc się jedynie delikatnie gdzieś znad naszych głów.

Murzyn zaczął pieścić dziewczynę językiem. Już jego pierwsze ruchy znamionowały wielką wprawę. Delikatnie muskał obie strony jej warg, wciskał się do środka spijając jej soki, krążył wokół łechtaczki, aż wreszcie zaczął rytmicznie uciskać końcem języka. Odgłosy, jakie wydawała Mulatka nie pozostawiały wątpliwości, że jest zachwycona.

I ja zacząłem pieścić wargi A. Żona była już kompletnie wilgotna. Może dlatego po kilku moich muśnięciach wyswobodziła się nieco z objęć i zgrabnym ruchem ściągnęła majteczki, pakując je sobie do torebki i rzucając mi przy tym zalotny uśmiech. Oswobodzona z niepotrzebnych już koronek lekko wypchnęła biodra do przodu, rozchyliła nogi, niejako domagając się pieszczot. Jej wzrok był skupiony na scenie, zobaczyłem w nim zainteresowanie pomieszane ze zdumieniem. Po chwili zrozumiałem o co jej chodziło. Między nogami Murzyna widać było rodzącą się erekcję. Jeszcze lekko zwisał do dołu, ale już można było docenić jego rozmiar. Szczególnie grubość zdawała się imponująca.

* * *

Jezu, nigdy nie widziałam tak pięknego penisa. W filmach oglądanych razem z T. występowali co prawda bardzo hojnie obdarzeni przez naturę faceci, ale chyba żaden nie miał tak ładnego fiuta. Nigdy nie przywiązywałam zbyt dużej wagi do męskich organów, ale ten widok spowodował, że aż mi dreszcz przeszedł po ciele. T. chyba też to zauważył, bo ruchy ręki pod moją spódniczką na chwile ustały, a wzrok skoncentrował się na scenie. Mulatka właśnie zaczęła pieścić ustami swojego partnera, ledwo obejmując wargami potężna żołądź. Po kilku ruchach członek wyprężył się całkowicie. Nie był pewnie największy na świecie, ale wyglądał po prostu wspaniale. Ciekawe, jak to jest trzymać coś takiego w dłoni? Poczułam, jak przeszywa mnie kolejny niekontrolowany dreszcz – zacisnęłam nogi na palcach T., które teraz bezkarnie znalazły drogę do środka i drażniły wewnętrzną ściankę.

– Podoba ci się, co? – usłyszałam głos męża, dobiegający jakby z oddali. Zamknęłam oczy, ale wciąż wyobrażałam sobie ten piękny organ, jak wsuwa się między rozchylone nogi Mulatki, słyszałam jej krzyki, czułam jej przyjemność.

– O, widzę, że bardzo ci się podoba! – T. był wyraźnie zadowolony. Jego palce na chwilę wycofały się, po chwili jednak, dodatkowo nawilżone śliną, zaczęły głaskać łechtaczkę. Czułam wzbierającą falę rozkoszy, ale starałam się ją opanować. Otworzyłam oczy. Na scenie czarnoskóry właśnie powoli wsuwał się w klęczącą dziewczynę. Na ekranie nad sceną widać było zbliżenie penisa wciskającego się między jej płatki. Tancerka wydała z siebie głośny jęk rozkoszy, gdy mężczyzna wszedł w nią całkowicie. Zatrzymał się na chwilę, a potem rozpoczął powolne ruchy. Wiła się i krzyczała przy każdym z nich – te dźwięki doprowadzały mnie do szaleństwa. T. przyspieszył ruchy. Opadłam na kanapę, odwracając się do niego lekko plecami, co sprawiło, że nie chcąc wysuwać ręki, musiał do mnie przylgnąć całym ciałem. Pragnęłam już tylko tego, żeby we mnie wszedł.

– Chodź. Wsuń się – wyszeptałam. Niemal jednocześnie rozległ się głośny okrzyk ze sceny. Mulatka najwyraźniej szczytowała. Mimowolnie podniosłam głowę i popatrzyłam na nią – dziewczyna wiła się w spazmach, a Murzyn wciskał się w nią jak najgłębiej, napinając kształtne pośladki.

Tymczasem zdjął rękę z moich ud, oparł się wygodnie i wpatrywał się w scenę, zupełnie jakby tracąc zainteresowanie moją osobą. Nienawidzę tych jego gierek! Dlaczego musiał przerwać właśnie w tej chwili. Patrząc na bulwę w jego spodniach na nic innego nie miał ochoty bardziej, niż na przelecenie mnie właśnie w tej chwili. Usiadłam bokiem i dotknęłam jego rozporka. Delikatnie odsunął moją rękę i ze złośliwym uśmiechem powiedział:

– Popatrzmy. Chyba nie chcesz tego robić w knajpie pełnej ludzi.

– Bardzo śmieszne – odparłam, poprawiając sobie sukienkę. Ponownie skupiłam uwagę na scenie. Para w dalszym ciągu się pieprzyła, ale tym razem Mulatka leżała na plecach obejmując nogami partnera. Szybko poruszającego się członka prawie nie było widać, ale bardzo naturalne jęki dziewczyny niemalże rysowały mi go w głowie. Przymknęłam oczy i zacisnęłam uda, podwinięty materiał sukienki delikatnie wciskał się między rozchylone wargi.

* * *

Patrzyłem na A. jak urzeczony, niemal zupełnie tracąc z oczu wydarzenia na scenie. Na wpół leżąc, z przymkniętymi oczami głaskała się w przedziwny sposób, ściskając udami materiał sukienki. Czułem, że muszę rozpiąć spodnie, gdyż mój naprężony członek już zupełnie nie mógł znaleźć sobie dość miejsca. Gorączkowo zacząłem myśleć o wsunięciu się w A. Musiała być teraz całkowicie mokra. Ale z drugiej strony to dopiero początek wieczoru, może jeszcze warto poczekać.

Z rozważań wyrwały mnie nagłe krzyki ze sceny. Mulatka udawała kolejny orgazm. Tym razem dołączył też do niej i Murzyn, który wydarł z siebie głośny jęk. Potem zgasło światło.

* * *

Ciekawa jestem jak wygląda. Jimmy ma z reguły dobry gust i trafnie wybiera dziewczyny. Stolik 31, 32, 33…

Hmm, całkiem niezła. Drobna. Jimmy zawsze wybiera drobne. Wygląda na lekko wstawioną i bardzo rozgrzaną. No cóż, dzisiejszy występ był naprawdę niezły. Z jakiego oni mogą być kraju? Podeszłam do ich stolika. Dziewczyna szybko poprawiła swoją pozę, a jej towarzysz starał się gorączkowo zapiąć guzik od spodni.

– Excuse me. I have a pleasure to inform you that your table number has won a special bonus prize tonight. These drinks are for you. We also have something very special for you, Madame.  (Przepraszam, mam przyjemność poinformować, że państwa stolik wygrał dziś wieczór nagrode specjalną. Oto drinki dla was. Mamy również coś specjalnego dla pani, Madame)

– No problem, sir. No, I can’t say what is it. Please, be in five minutes in the backstage corridor. This red door, do you see it? Yes, you can go as well, sir. See you. (Nie ma sprawy, proszę pana. Nie, nie mogę powiedzieć, o co chodzi, Proszę za pięć minut stawić się w korytarzu na zapleczu sceny. To te czerwone drzwi, widzicie, państwo? Tak, pan również może pójść. Do zobaczenia!)

* * *

Chyba faktycznie mam szczęście tego wieczoru.  Dwa gratisowe drinki i jakaś specjalna nagroda dla A. Widzę, że jest cholernie ciekawa, choć lekko zaniepokojona.

Drinki okazały się jakąś holenderską odmianą wściekłych psów – przyjemna słodycz końcówki złagodziła nieco palący początek.

– Masz jakiś pomysł, co to może być? – zapytałem. A. potrząsnęła przecząco głową i z uśmiechem dodała:

– Na pewno coś okropnego. Trochę się boję.

– Spokojnie, skoro to nagroda, to pewnie będzie przyjemnie. Ale dlaczego tylko dla ciebie?

– A skąd wiesz, że tylko dla mnie?

– No przecież tak powiedziała. Może będziesz miała okazję do występu scenicznego. Ubrana już jesteś odpowiednio, teraz jeszcze tylko znajdą ci odpowiedniego Murzyna i cała naprzód!

Skrzywiła się strasznie i wstając rzuciła:

– Bardzo zabawne.

Po czym szybkim krokiem ruszyła w stronę wskazaną przez kelnerkę.

Kilkudziesięciometrowy spacer do świecących na czerwono drzwi prowadzących na zaplecze był świetną okazją do rozejrzenia się po klubie. Scena była już z powrotem oświetlona, nie było już na niej poprzedniej pary aktorów i właśnie zaczynał się kolejny występ striptizerek. Niemal przy każdym stoliku miało miejsce jakieś ciekawe widowisko. Widać, że inni goście bez skrępowania oddawali się przyjemnościom. Z lóż dobiegały śmiechy i pojękiwania. Wiele damskich głów było schowanych pod stołami. Zauważyłem, że większość mijanych gości stanowiły panie po trzydziestce i nieco starsi panowie. Szczegóły jednak umykały mojej uwadze, z powodu lekkiego stresu związanego z czekającą nas niespodzianką i rosnącym poczuciem wstawienia Boże, co oni dodali do tego ostatniego drinka! Zastanawiałem się, w jakim stanie musi być A. Jej pewnie stawiane kroki świadczyły, że nie jest najgorzej, ale pomyślałem sobie, że nie ma cudów  – wypiliśmy w końcu tyle samo.

Wkrótce znaleźliśmy się w małym, przytulnym pomieszczeniu, od którego odchodziły dwie pary drzwi. Kilkanaście sekund po naszym wejściu z tych na wprost wyłoniła się znajoma nam już kelnerka i poprosiła A., by ta poszła za nią.

– Please wait here, sir. I’ll come back to you in a moment – usłyszałem i dziewczyny zniknęły za drzwiami. (Proszę, by pan tu zaczekał. Wrócę za moment)

* * *

Wchodząc do krótkiego korytarza lekko się zawahałam. Serce waliło mi jak młotem, sama już nie wiedziałam czy ze stresu, czy od alkoholu. Nie czułam się jeszcze pijana, ale ten ostatni drink był naprawdę mocny. Krótki, dobry i mocny – jak espresso. Szkoda, że drinki T. są zawsze za duże, średnio mocne i średnio dobre. Przydałoby mu się jakieś przeszkolenie w tym względzie.

Kelnerka wprowadziła mnie do dużego pokoju i posadziła na wygodnej, głębokiej sofie. Wskazała na drinka obok i powiedziała przepraszającym tonem, że muszę jeszcze minutkę poczekać, a ona tymczasem wraca do mojego męża, żeby się nie nudził.

Zostałam sama. Pokój był bardzo przytulnie urządzony. Panował w nim półmrok, gdyż dyskretne światło sączyło się z kilku karniszy na ścianach, a duże okna były całkowicie zasłonięte ciężkimi rzymskimi roletami. Czułam rosnące zaniepokojenie. Nerwowo trzymałam w rękach szklankę, co chwili popijając małymi łyczkami przygotowanego dla mnie drinka. Był trochę mętny, ale bardzo dobry – owocowy, z orzeźwiającą nutą mięty. W ogóle nie było w nim czuć alkoholu.

Siedziałam ze złączonymi nogami, czując jak lepką mam wewnętrzną stronę ud. Trochę ze mnie już dzisiaj wyciekło – pomyślałam z uśmiechem. Fajny wieczór, w zasadzie.

Nagle usłyszałam skrzypnięcie otwieranych drzwi. Widok, który ukazał się moim oczom był zaskakujący, lecz mimo to odpowiedziałam na szeroki uśmiech wchodzącego faceta. Serce zaczęło walić jeszcze mocniej, a w brzuchu poczułam przyjemne mrowienie.

* * *

Najważniejsze jest pierwsze spojrzenie. Jeśli nie widać w nim przestrachu, to potem jest dobrze. Zresztą, wszystko wyjaśni się w ciągu następnych kilku minut. Wciągnąłem powietrze i przyklejając do twarzy najpiękniejszy uśmiech, na jaki mnie stać otworzyłem drzwi. Blondynka natychmiast odwróciła się w moją stronę. Jej oczy? Zaskoczenie, uśmiech, znak zapytania. Jest dobrze, alkohol połączony z tą odrobiną narkotyku, który przed chwilą wypiła zrobił swoje. Teraz pora na mnie.

– Hi, I’m Jimmy (Witaj, jestem Jimmy) – powiedziałem, podchodząc do sofy i podając dziewczynie rękę.

– Hi, my name is A. (Witaj, jestem A.) – usłyszałem w odpowiedzi.

* * *

Upływające minuty zdawały się być wiecznością. Przed chwilą kelnerka wróciła do mnie mówiąc, że A. właśnie odbiera swoją nagrodę i żebym na nią poczekał w obok. Otworzyła drugą parę drzwi i wprowadziła mnie do niewielkiego pokoju, którego centralne miejsce zajmowała stojąca na wprost okna sofa. Dziewczyna wskazała ręką na kanapę, powiedziała, że niedługo przyjdzie i oddaliła się wdzięcznym krokiem. Jak to miałem w zwyczaju badawczo oceniłem ją od stóp do głów spojrzeniem, gdy tylko odwróciła się w stronę drzwi. Była długowłosą brunetką, ubraną w dość prostą, czarną sukienkę. Na pewno po trzydziestce, ale jej ciało zdawało się sprężyste i szczupłe. Uroku dodawały jej pełne, ładnie ukształtowane pośladki. Do stuknięcia – pomyślałem sobie.

Ile to już minut siedzę w tym pokoju. Pięć? Dziesięć? Cholera, nie spojrzałem na zegarek.

* * *

Co ja wyczyniam? Całuję się z obcym facetem, czarnoskórym tancerzem w sex clubie. Powinnam chyba coś zrobić. Na chwilę wyswobodziłam się z jego objęć, ale sprawnym ruchem okręcił mnie do tyłu. Poczułam jak delikatnie całuje mi kark – aż ugięły się pode mną nogi. Jego ręce bardzo sprawnie głaskały mój brzuch, miętosiły piersi. To nie do wytrzymania! Z każdą chwilą coraz bardziej traciłam nad sobą kontrolę. I jeszcze ten nacisk, który czułam na pośladkach. Jego wielki członek najwyraźniej nie mieścił się już w jeansach. Przez chwilę pojawił się mi przed oczami obraz, który zapamiętałam z występu. Jak bardzo zmieniła się sytuacja w ciągu kilku minut! Jeszcze chwilę temu żartobliwa sugestia T., że będę tańczyć z Murzynem wydawała mi się niedorzeczna, a teraz nie dość, że wiruję z nim w wyuzdanej do granic wersji mamby, to jeszcze pozwalam mu się pieścić. Trzeba przyznać, że facet świetnie tańczy. Ciężko było dotrzymać mu kroku – ale poszło mi chyba naprawdę nieźle. Czas jednak przerwać tą zabawę, nim to zabrnie za daleko. Przecież już nawet piosenka, do której tańczyliśmy już ucichła. Okej, kończymy, ale muszę choć raz dotknąć jego członka. Muszę! Tak, to obrzydliwe, ale muszę!

* * *

Dotknęła go wreszcie, a więc nie ma na co czekać. Sytuacja rozwinęła się wręcz idealnie. Na moje pytanie, czy woli zatańczyć ze mną publicznie, czy tutaj, odpowiedziała rzecz jasna, że tutaj. Sam taniec nie wyszedł może rewelacyjnie (wybrałem chyba zły podkład, nie bardzo znała kroki mamby) ale jej oczy patrzyły na mnie z podziwem i zaciekawieniem. Spodobał jej się odsłonięty tors, a wzrok raz po raz wędrował w kierunku rozporka. Mój Arti mnie nigdy nie zawodzi – i w zasadzie żadna nie jest w stanie się na niego nie gapić, jak już rozwinie swoje kształty.

Cholernie mi się ta Polka podoba. Już przy wejściu poczułem, że to właśnie ta. Wygląd jak dla mnie idealny – drobne, ale ładne piersi, wspaniałe pośladki, piękne wcięcie w talii. I ten jej dziewczęcy wygląd. Ile ona może mieć lat? Dwadzieścia cztery, pięć? Pewnie pierwszy raz przyszła do takiego klubu, bo przy wejściu widać było wielką tremę. Tamten facet pewnie ją tu zaciągnął. A niech ma, skoro się skurwiel dopraszał. Ja bym takiej fajnej dupy nigdy w takie miejsce nie zabrał.

Teraz, jak już zbadałem przez sukienkę całe jej ciało, podoba mi się jeszcze bardziej. Przed chwilą rozwiała się moja ostatnia wątpliwość – ma bliznę po cesarskim cięciu, co oznacza, że jej cipka nie jest zanadto zniszczona porodem. Arti lubi tylko ciasne cipki. Nie takie, jak tamtej Mulatki, z którą musiałem dzisiaj występować. Dzieci chyba nie ma, ale jest totalną rozklapichą. Jakby ją co najmniej tuzin Artich posuwał codziennie przez kilka lat. Dobrze, że nowy szef oficjalnie już zakazał wytrysków w czasie przedstawień – nie wiem, co bym dziś zrobił.  Ta to co innego, jest po prostu zajebista.

* * *

Kelnerka wreszcie wróciła. Zerwałem się na równe nogi i podniesionym tonem zapytałem: – Where is my wife? (Gdzie jest moja żona?)

– Excuse me, sir. She is receiving her prize. It takes a few minutes, but don’t be afraid, she is safe and happy (Przykro mi, proszę pana. Właśnie odbiera swoją nagrodę. To potrwa kilka minut, proszę się nie niepokoić, jest bezpieczna i szczęśliwa) – usłyszałem w odpowiedzi. Mówiła spokojnym, łagodnym głosem.

Ale nie byłem spokojny. Czułem, że coś jest nie tak.

– What do you mean by „prize”? Why can’t I be with her? I demand… (Co masz na myśli mówiąc o „nagrodzie”? Czemu nie mogę być z nią? Żądam…) – ale nie dokończyłem, bo dziewczyna z uśmiechem położyła mi palec na ustach i lekko trzymając za łokieć podprowadziła do okna.

– Are you sure, you want to know what she is doing right now? (Czy jest pan pewien, że chce wiedzieć, co ona teraz robi?) – zapytała z triumfalną miną i zanim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, nacisnęła przycisk podnoszący roletę. Moim oczom ukazał się widok, który omal nie zwalił mnie z nóg. Okno wcale bowiem nie wychodziło na zewnątrz, tylko na sąsiednie pomieszczenie. Za szybą znajdowała się moja żona. Widziałem ją bardzo dokładnie, była może pięć-sześć metrów ode mnie. Klęczała na sofie, wsparta na przedramionach, patrząc w moją stronę i wypinając swój krągły tyłeczek w kierunku półnagiego Murzyna. Tego samego, który przedtem występował dziś na scenie. Mężczyzna pieścił ją i to chyba bardzo sprawnie, sądząc po półprzymkniętych oczach A. i jej tak dobrze mi znanych, cichutkich jęknięciach.

* * *

Wszystkie te ruchy były wykonywane w niezwykłą wprost regularnością – gdy piąty raz dotykał końcówką języka łechtaczki, wiedziałam już, że za chwilę wwierci się głęboko między wargi, by za moment znowu zacząć od początku. To było bardzo, bardzo przyjemne i powoli traciłam poczucie rzeczywistości. Czułam zbliżającą się falę, której nie byłam w stanie powstrzymać. Wszelkie próby protestu zostały zdławione przez energię tego faceta, moją własną słabość i uczucie przyjemności, którego wcale nie chciałam przerywać. Nie wytrzymam. To już kwestia sekund.

Zamknęłam oczy a dłonie ścisnęły mocno oparcie sofy. Nagle jednak dotyk rąk rozchylających pośladki ustąpił, a język nie wykonał spodziewanego liźnięcia łechtaczki.

– Nie. Nie teraz. – krzyknęłam unosząc głowę i wykonując lewą ręką kolisty ruch, który miał przyciągnąć głowę kochanka, a który trafił w próżnię. Zanim odwróciłam głowę mój wzrok napotkał lustro. Jak mogłam go wcześniej nie zauważyć, było niemalże na wprost. Jak urzeczona wpatrywałam się w wielkiego członka, który właśnie wyłaniał się z opadających do kostek jeansów. Facet w lustrze na moment się zawahał, ale potem ukucnął i wyjął coś z tylnych kieszeni spodni. Wstał i zobaczyłam, że nakłada prezerwatywę.

– Nie, nie, nie psuj go, nakrywając gumą. Chcę go poczuć w sobie. – chciałam krzyknąć. Ale nie byłam w stanie sklecić odpowiedniego zdania po angielsku.

* * *

Wystarczy. Jest już gotowa. Zresztą nie wytrzymam już dłużej. Muszę w nią wejść – pomyślał, wstając z kolan. Jego decyzja spotkała się z gwałtownym sprzeciwem dziewczyny, która najwyraźniej chciała, by kontynuował. Z jej ust wyrwały się nawet jakieś słowa, w nieznanym mu języku. Uśmiechnął się do siebie rozpinając spodnie i wypuszczając naprężonego do granic możliwości Arniego.

Jaka ładna jest ta cipka. Pięknie wygolony trójkącik i szeroko otwarte, spływające sokami wargi, czekające teraz tylko na niego. Czy zakładać prezerwatywę? Nie wiadomo, czy nie jest nosicielką jakiegoś świństwa. Czytał kiedyś w Internecie, że tam w Europie Wschodniej szaleją różne epidemie. Arni nie będzie zadowolony. Trudno, zdrowie to podstawa.

Wyjątkowo łatwo otworzył opakowanie, choć z reguły strasznie się z tym męczył, następnie zaczął powoli ją naciągać.

– Shit. Fucking shit  (gówno, pieprzone gówno) – guma niestety pękła przy próbie nałożenia na członka. Okej, Arni, postawiłeś na swoim, pomyślał, podsunął się pół kroku naprzód i chwytając za biodra dziewczyny, powoli zaczął w nią wchodzić.

* * *

Nie wytrzymała. Gdy tylko poczuła go w środku, spazm wstrząsnął jej ciałem. Fale skurczy przychodziły i odchodziły. Im bardziej wypychała go z siebie, tym bardziej w nią wchodził. I tak bez końca…

Gdy trochę ochłonęła, poczuła się całkowicie wypełniona. Murzyn wszedł w nią już chyba do końca. Nie było mowy o żadnym bólu. Czuła wyłącznie przyjemność.

Patrzyła w lustro na powolne ruchy partnera, trochę jak na film pornograficzny. Fala podniecenia zaczęła w niej wzbierać na nowo.

* * *

Patrzył na to trochę jak na film pornograficzny, z tym, że główną bohaterką była jego żona. Mimo, iż wielokrotnie wyobrażał ją sobie, jak oddaje się innym facetom, na żywo było to tysiąc razy bardziej podniecające. Właśnie ten pęczniejący w spodniach w tempie błyskawicy członek, powstrzymał go od wyrażenia gwałtownego protestu i podjęcia próby przerwania rozgrywającego się na jego oczach aktu. Zresztą byłoby to żałośnie beznadziejne – a nie chciał zachowywać się żałośnie przy stojącej obok kelnerce – zważywszy na fakt, iż A. oddawała się czarnoskóremu całkowicie dobrowolnie i najwyraźniej czerpiąc z tego wielką przyjemność. Stał więc i przyglądał się w skupieniu, jak ten obcy facet wstaje, zdejmuje spodnie, sięga po prezerwatywę, nakłada ją, potem nerwowym ruchem ściąga ją i bez zabezpieczenia wchodzi w jego żonę. Spazmatyczne ruchy A., które nastąpiły zaraz potem nie pozostawiały wątpliwości co do siły orgazmu, jaki przeżywała. Wyglądało na to, że doświadczyła szczytowania, które w jego klasyfikacji na pewno weszłoby do grupy tych kilkunastu najmocniejszych.

Nagle poczuł na ramieniu kobiecą rękę, druga zaś zaczęła pieścić bulwę, która wypychała mu rozporek. Na chwilę zapomniał zupełnie o A.

* * *

W zasadzie nie wiedziała, dlaczego to zrobiła. Trochę dla niego, bo faceci patrzący, jak ich żony oddają się innemu zawsze budzili w niej litość. Trochę dla niej, żeby nie mógł jej po powrocie do domu pouczać tonem etycznego autorytetu – nienawidziła tego u mężczyzn, z których żaden w sprawach seksu nie powinien zanadto moralizować. Jeśli nie zdarzają im się skoki w bok to tylko ze strachu, z braku pieniędzy lub z własnej nieporadności – jeszcze się nie zdarzyło, żeby facet, któremu rozpięła rozporek nie skorzystał. Ten tutaj nie był żadnym wyjątkiem.

Trochę dla Jimmiego, który miałby do niej straszne pretensje, gdyby teraz ten palant robił mu jakieś sceny. Złamała umowę, że nie będzie odsłaniała rolety dla facetów, których laski pieprzy Jimmy. Dziś jednak trochę spanikowała, gdy zobaczyła groźny błysk w oku tego Polaka. Teraz jednak okazało się, że szybko pogodził się z losem i nawet zaczął czerpać przyjemność z obserwowanych widoków.

Trochę, dla siebie, bo w końcu cała sytuacja ją też podnieciła.

Ale jednak głównie dla Jimmiego. Lubiła go od momentu kiedy się poznali, choć były to dość niecodzienne okoliczności. Dwa lata temu, jeszcze poprzedni właściciel złapał ją na drobnej kradzieży. Wezwał ją do swojego gabinetu i wpadł w szał. Płakała i błagała o litość gdy groził, że wyrzuci ją z pracy i będzie musiała wrócić do handlowania dupą na amsterdamskich ulicach. W końcu się opamiętał, ale nie powstrzymał się przed wymierzeniem jej kary. Kazał jej zdjąć majtki oprzeć się o blat biurka i czekać na niego. Wrócił po kilku minutach z dobrze zbudowanym Murzynem, który jak się potem dowiedziała, był nowym tancerzem w klubie.

– Zerżnij ją w dupę, ale tak, żeby ją naprawdę bolało – zakomenderował, po czym rozsiadł się wygodnie za biurkiem. Czarnoskóry zmieszał się trochę, chciał coś powiedzieć, ale tylko bezgłośnie otworzył usta. Podszedł do niej i rozpiął spodnie. Odwróciła głowę i zobaczyła jak szybkimi ruchami dłoni stara się podnieść swojego członka, który był… duży, bardzo duży. Patrzyła z nienawiścią na ten lubieżny uśmiech swojego pryncypała, rozpartego w fotelu i radującego się z jej strachu. Strachu, który próbowała zracjonalizować – przecież to nie będzie jej pierwszy raz, wielokrotnie uprawiała z klientami seks analny, często bez żadnych lubrykantów. Znała ten rodzaj bólu i nawet go lubiła. Ale jeszcze nigdy w jej tyłku nie gościło coś tak dużego. Starała się maksymalnie rozluźnić. Już nie patrzyła za siebie, przymknęła oczy i czekała.

– Sorry, I’ll do it as quick as possibile (Wybacz, zrobię to tak szybko, jak to możliwe) – wyszeptał, wchodząc w nią. Mimo, iż prezerwatywa, którą włożył była nawilżana, a on dodatkowo jeszcze wysmarował ją swoją śliną, bolało tak, że aż wyła. Całe szczęście, że dotrzymał słowa i skończył mniej więcej po dziesiątym ruchu. Odetchnęła z ulga i wdzięcznością, bo chyba nie wytrzymałaby dłużej. Potem pieprzyli się jeszcze kilka razy, ale już dla przyjemności i bez świadków.

Lubiła więc Jimmiego i była z pewnością najbliższą mu osoba w klubie. Dowodem było włączenie jej w ten jego sprytny plan, który pozwalał mu na przyjemniejsze niż poprzez masturbację, opróżnienie zawartości wielkich jaj po występie. Odkąd zabroniono wytrysków na scenie, miał z tym pewien problem, ale wybrnął z niego wpadając na pomysł fikcyjnego konkursu, którego laureatki wybierał, rozdając numerki przy wejściu do klubu. Zresztą dlaczego fikcyjnego, on był naprawdę niesamowitym kochankiem. Takim z fantazji chyba każdej kobiety – uśmiechnęła się w myślach.

Ona też o nim fantazjowała. Od czasu do czasu. Najczęściej w chwilach takich jak ta, gdy obciągała jakiemuś facetowi, który nie był dla niej specjalnie pociągający. Pora zresztą z tym skończyć – pomyślała i przełamując odruch wymiotny włożyła sobie penisa głęboko do gardła. Na chwilę go wypuściła, a potem jeszcze raz. Po trzecim razie poczuła, że facet wreszcie wytrysnął. Wolała takie wytryski, prosto do gardła, gdyż nie musiała wtedy czuć na języku smaku spermy, którego nienawidziła. To nawyk jeszcze z okresu, kiedy robiła kilkanaście lasek dziennie. Zresztą faceci to u niej uwielbiali, mówiąc, że nic nie jest tak fajne w seksie oralnym jak deep throating i dłoń głaszcząca ich po jajkach.

* * *

Tak jak sobie wymarzył, okazała się ciasna. Każdy ruch był dla niego czystą przyjemnością, bo jej ścianki nie dawały mu ani odrobiny luzu. Ona też reagowała na niego wspaniale, wijąc się i jęcząc przy każdym uderzeniu bioder. Wpatrywał się w jej piękne pośladki.

– Fajnie by było je też przelecieć, tam dopiero musiałoby być ciasno – uśmiechnął się do siebie, ale zaraz potem, czując jak ręka dziewczyny zaczyna delikatnie gładzić go po jądrach, pomyślał: chyba nie tym razem.

Nagły wzrost podniecenia podpowiedział mu, że Arni zamierza za moment wypluć całą swoją amunicję. Pochylił się do ucha blondynki i powiedział:

– I’m gonna cum (Zaraz dojdę).

–  No, not inside, please (Proszę, nie w środku) – bardzo szybko i wyjątkowo wyraźnie odpowiedziała blondynka, wysuwając lekko biodra do przodu. Posłusznie wyszedł z niej i poczekał, aż się obróci. Chciał sam skończyć, ale dziewczyna wzięła penisa w lewą dłoń i zaczęła nią szybko poruszać.

– Open your mouth (Otwórz usta) – powiedział, patrząc na gęste, krótko ścięte blond włosy, które nagle wydały mu się szalenie ładne. – Wider (Szerzej) – wyszeptał z uśmiechem i wybuchnął.

* * *

– I’m gonna cum (Zaraz dojdę) – te słowa Murzyna wyrwały ją ze stanu, który miał wiele wspólnego z niezykle przyjemnym marzeniem sennym, a bardzo mało z ziemską rzeczywistością.

– No, not inside, please (Proszę, nie w środku) – powiedziała najbardziej stanowczym tonem na jaki była się w stanie zdobyć. W końcu nawet robiąc coś bardzo głupiego trzeba zachować pewne granice.

Usiadła i wreszcie w bezpośredniej bliskości zobaczyła kształt ociekającego teraz jej sokami członka. Rzeczywiście był piękny, miał niemal doskonałe proporcje. Ledwo mieścił się jej w dłoni. Wykonała kilka szybkich ruchów. Wspaniały kawałek mięsa – zachichotała w duchu.

– Open your mouth (Otwórz usta) – te słowa ponownie przywróciły ją do rzeczywistości. Nie, nie ma ochoty na żadne cumshoty. Pochyliła głowę i wzięła żołądź do ust. Czując nadchodzący wytrysk rozchyliła wargi jeszcze mocniej, kładąc na języku całą główkę murzyńskiego członka. Gęste strugi zdawały się nie kończyć, a ona ledwo nadążała z ich łykaniem. Sperma miała wyraźny bananowy posmak. Czy ten facet żywi się wyłącznie bananami? Podniosła wzrok i patrząc na jego muskularną sylwetkę nie mogła się powstrzymać od wielce niestosownego porównania.

* * *

Zapinając rozporek T. uśmiechał się w duchu. Takiego wieczoru nie spodziewał się nawet w najskrytszych fantazjach. Przed chwilą jego żona została zerżnięta przez olbrzymiego Murzyna, co więcej, z widoczną przyjemnością zrobiła mu potem laskę, a on przeżył właśnie swój pierwszy w życiu deep throating.

Spojrzał jeszcze, co się dzieje w drugim pokoju. Murzyn ubierał się prowadząc z A. jakąś wesołą, sądząc po ich minach, konwersację. Nawet nie ma wyrzutów sumienia – pokręcił z niedowierzaniem głową, udając się w stronę drzwi, za którymi ledwie minutę temu zniknęła kelnerka.

Postanowił poczekać na A. przed drzwiami na zaplecze. Nie był smutny, ani wesoły, w zasadzie nie umiał określić swojego stanu.

Nie musiał czekał długo. A. wyszła do niego z uśmiechem na ustach, trzymając w ręku spory pakuneczek.

– Wreszcie, nawet nie masz pojęcia, jak się o ciebie martwiłem.

– Przepraszam, odebranie tej nagrody chwilę zajęło. Ale się uśmiejesz, kiedy zobaczysz co to jest.

Z promiennym uśmiechem na ustach podała mu paczuszkę, która okazała się być rozpieczętowana. W środku był gruby, czarny wibrator, łudząco podobny do murzyńskiego członka.

– I w dodatku z autografem. Spójrz – pokazał mu napisane czerwonymi literami imię: Jimmy.

Przytulił ją i namiętnie pocałował. Jej usta wyraźnie smakowały bananami.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Nigdy nie rozumiałem klimatu cuckold. Chyba bym zatłukł kolesia, który na moich oczach posunąłby mi żonę… i nawet najlepszy deep throating by mnie nie powstrzymał!

Ciekawa relacja z wizyty w erotycznym klubie, jednym z jakich słynie Amsterdam, miasto rozpusty. Mąż otrzymał tam chyba więcej, niż pragnął… natomiast żona chyba dokładnie tyle, ile potrzebowała 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Napisz komentarz