9 min. czytania

Źródło: Pixabay

Kiedy patrzyłam na Sarę, widziałam w niej swoje pragnienia i marzenia, własną wyśnioną osobowość, charakter, który zawsze chciałam mieć. Zmysłowa, karmazynowa szminka na jej miękkich ustach, które zbyt często witały język nowego samca. Ażurowy stanik, uwydatniający jej finezyjne piersi, które kusiły i wabiły każdego chłopaka w okolicy. Seksowna i powabna spódniczka, która odkrywała więcej, niż zakrywała, a pod nią ponętne i uwodzicielskie, koronkowe figi. Gładkie, wydepilowane ciało, goszczące na tyłach samochodów, na zapleczach klubów, w ciemnych alejkach. Nierządnica, ladacznica, rozpustnica. Sara.

– Dobrze, że cię wybrali, bo już dawno nie miałam żadnej siostry – roześmiała się, po czym dodała, patrząc na mnie – Niedługo przywykniesz.

– Twoja mama wydaje się miła… – zaczęłam, jednak nie dano mi było skończyć.

– Pozory, tak naprawdę jest zimną suką, przekonasz się.

Zdziwiłam się, jednak nie zamierzałam się sprzeczać co do opinii o Hannie.

– Jeśli mamy być siostrami, to musisz mi się zwierzyć ze swoich najskrytszych… sekretów – szepnęła, oblizując wargi.

– Ja i sekrety? Nie mam żadnych – odpowiedziałam, rzucając ją poduszką.

– Każdy ma sekrety. No to może powiesz, czy już to robiłaś?

– Co robiłam? – odparłam ze zdziwieniem, choć przecież domyślałam się, o co pyta.

– No nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi! – odrzuciła poduszkę, trafiając mnie w głowę – Robiłaś już to z chłopakiem?

Milczałam, bo wolałam czekać na to, co będzie.

– Nie wyglądasz mi na dziewicę, więc opowiadaj!

– No, z takim jednym… – zaczęłam. – Z sierocińca…

– Z seksownym, umięśnionym pomyleńcem? I co, miał dużego?

– Sara! – Krzyknęłam, powstrzymując śmiech. – Może…

– No proszę! Nasza mała Anna, też ma za sobą łóżkową przeszłość! Jak miał na imię?

– Adam.

– Seksownie – zamruczała.

Z dołu przez uchylone drzwi, dobiegł głos Hanny, wołającej na kolację. Po kilku minutach zeszłyśmy do jadalni i usiadłyśmy przy hebanowym stole. Kiedy Hanna nakładała na każdy talerz naleśniki, usłyszałyśmy dźwięk otwieranego zamka, a zaraz po tym do pokoju wszedł Mariusz. Gdy spojrzałam na niego, coś poczułam, lecz do dziś nie umiem tego nazwać. Mężczyzna, który stał się moim ojcem zastępczym, był ubrany w czarne, dresowe spodnie i białą, rozpiętą koszulę, przez którą można było zauważyć jego umięśniony tors. Tors, na którym powoli spływały kropelki potu. Wyglądał jak James Franco, tylko o parę lat starszy. Na jego twarzy widać było zmęczenie z domieszką dumy.

– Akurat na kolację – skwitowała jego przyjście Hanna, wyjmując następny talerz z szafki.

 – Witam panie – odezwał się grubym, męskim głosem. Obrzucił wzrokiem cały pokój. Wydawało mi się, że spojrzał na mnie dłużej niż powinien, jednak nadal były to tysięczne części sekundy.

– Może pójdę najpierw pod prysznic? – zaproponował żonie.

– Najpierw zjedz, nie po to szykowałam naleśniki, żeby były jedzone na zimno.

Przez resztę kolacji, cały czas obserwowałam ukradkiem Mariusza, jednak na tyle niepostrzeżenie, by nikt inny tego nie zauważył.

* * *

Kiedy po posiłku znowu wróciłyśmy do sypialni Sary, włączyłyśmy pierwszy lepszy film, lecący w telewizji i ponownie położyłyśmy się na łóżku.

– Mariusz z treningu wrócił? – zapytałam dyskretnie.

Sara posłała mi te swoje lustrujące spojrzenie.

– Podoba ci się?

– Przestań! Tak tylko pytam, bo widać było, że spocony był.

– No, chodzi na treningi dwa razy w tygodniu. Aż dziwne, bo w jego wieku…

– Nie wygląda, aż tak staro… – mruknęłam, lecz zaraz tego pożałowałam.

– Chciałabyś znaleźć się z nim, sam na sam w pokoju… Zgaszone światła i tylko ty i on…

– Wcale nie.

Nagle Sara spoważniała, patrząc mi głęboko w oczy.

– Pokazać ci coś?

– Co takiego?

– Chodź za mną, tylko powoli.

– Ale o co chodzi…

– Cicho.

Sara wstała i pomału wyszła z pokoju na korytarz, a ja za nią.

– Chciałabyś zobaczyć go nago?

– Mówiłam ci, przestań – szepnęłam.

Za przykładem Sary, spokojnie stawiałam kroki po panelach na korytarzu, aż stanęłyśmy przed drzwiami do łazienki. Sara bez ogródek pochyliła się i spojrzała przez dziurkę od klucza.

 – Mmmm… – zamruczała pod nosem.

Z początku myślałam, że udaje, że nikogo tam nie ma, jednak dało się słyszeć szum wody w kabinie prysznicowej. Nagle Sara wyprostowała się i powiedziała, że teraz „moja kolej”. Kiedy uklęknęłam i przyłożyłam oko do dziurki od klucza, moje serce zabiło szybciej. Przez zamazaną i niewyraźną szybę kabiny dało się dostrzec nagiego Mariusza, który poruszał ręką w oczywisty i dosadny sposób. Kto by pomyślał, że będę podglądać swojego ojca zastępczego, kiedy masturbuje się pod prysznicem. Zdawało mi się, że słyszę jego sapanie pośród spływającej wody.

* * *

– Podobało ci się? – zaśmiała się Sara.

– Skąd wiedziałaś, że akurat, będzie… „to” robić?

– Zawsze to robi pod prysznicem – skwitowała Sara.

– Od kiedy go podglądasz? – spytałam zawstydzonym głosem.

– Od czasu, kiedy wiem, że warto.

– Czyli?

– Kiedy adoptowali mnie, nie mogłam się dostosować do ich życia. Popełniałam wiele wpadek, aż w końcu doszło do nieuniknionego.

Milczałam, dając znak, że ma mówić.

– Pewnego dnia, weszłam niechcący do łazienki, kiedy on akurat załatwiał ręcznie swoje sprawy.

– I co się stało? – pytałam ciekawa.

– Nic, powiedział, że mam wyjść, jednak pamiętam, że dostrzegłam w jego oczach coś więcej niż zawstydzenie.

– Co takiego?

– Domyśl się – odparła, zmysłowo oblizując wargi.

– Ciekawe, nie sądziłam, że w jego wieku, jeszcze to się robi…

– Przecież mówiłaś, że nie jest taki stary.

– No, ale chodzi mi o to, że chłopacy w sierocińcu to robili, ale myślałam, że gdy ma się te trzydzieści lat to…

– … pewnie Hanna mu nie daje i dlatego – mruknęła.

* * *

Dni mijały, a ja korzystałam z życia. Przyszły wakacje. Mając Sarę przy boku, byłam ważna w miasteczku. Zawiązałam wiele nowych znajomości, zapraszano mnie na wiele prywatek i imprez, których cel był jeden. Czułyśmy się jak królowe, rozpustne i niewdzięczne. Wszystko się jednak zmieniło, pewnego sierpniowego wieczora, kiedy wracałam ze spotkania z nowo poznanym chłopakiem.

Otworzyłam furtkę i znalazłam się na ganku przed domem, do którego powoli już się przyzwyczaiłam. Postanowiłam jednak nie wchodzić jeszcze do środka, tylko pójść na tyły i zapalić. Stanęłam obok garażu i wyjęłam papierosy z kieszeni płaszcza, kiedy nagle usłyszałam czyjeś ciche jęki. Znieruchomiałam i przysłuchiwałam się.

– Przestań… – głos jakby należący do Sary.

– Podoba ci się to, ach…

Okrążyłam garaż i zatrzymałam się obok okna. Myślałam, że to kolejny szalony seks z pierwszym lepszym młokosem, jednak gdy spojrzałam przez szybę, zamarłam. To nie był żaden chłopak. To był Mariusz. Znów serce zabiło mi szybciej, kiedy spojrzałam na niego, prawie nagiego, ze spuszczonymi spodniami, uprawiającego seks z mającą na sobie tylko koszulkę Sarą. Mężczyzna przywierał biodrami do jej pośladków i poruszał się w przód i w tył. Patrzyłam i patrzyłam. Napawałam się widokiem nagości obojga, jednak chciałam być na miejscu ‘siostry’. Nie wiedziałam, czy pierwszy raz się z nim pieprzy. Zamierzałam ją o to spytać. Moje rozmyślenia przerwał donośny ryk Mariusza, który jak się domyśliłam, osiągnął spełnienie. Wiem, że to dość obrzydliwe, ale chciałam poczuć go w sobie, szczytującego.

 – Wracajmy do domu – głos Sary był zmęczony.

Dopiero wówczas uświadomiłam sobie, że stoję na dworze i podglądam ich przez szybę. Szybko, lecz możliwie cicho ruszyłam w stronę wejściowych drzwi. Dwoje kochanków nie zauważyło mnie.

* * *

 – Co ci jest? – spytała Sara, zauważając moje wyjątkowe milczenie. Nie chciałam odkładać tej rozmowy.

– Widziałam cię z Mariuszem.

Tej nocy Sara nie odezwała się już do mnie ani razu.

* * *

Następnego dnia usłyszałam całą historię.

Opowiedziała mi o tym, jak to Mariusz nie pierwszy raz przystawiał się do niej i chciał ją, krótko mówiąc, wybzykać. Na moje pytanie „Czemu nic nie mówiłaś Hannie?” wzruszyła ramionami. Seks z Mariuszem nie był taki zły, jednak dowiedziałam się, że niekiedy przesadza, staje się brutalny, agresywny i dziki. Sara wyjawiła mi również fakt, że dawał jej pieniądze na własne potrzeby oraz papierosy.

– Jak dziwka – rzekłam.

– Możliwe..

– Jak dziwka.

– Słuchaj, Mariusz jest…

– Kim? Klientem? – zakpiłam.

– Ania, przestań.

Miałam dziwną chęć pokłócenia się z Sarą, jednak nie potrafiłam.

– I co, podobało ci się? – spytałam, starając się udawać oburzoną.

– Zależy. Seks z nim jest dla odważnych.

I to wystarczyło. Aluzje Sary. Romanse Sary. Pieprzenie Sary w garażu. Czy byłam zazdrosna? Nie byłam. A może? Sama już nie wiem.

* * *

Słońce dopisywało w wakacje, więc zamiast przesiadywać w nowej szkole, spędzałam czas na plaży razem z Sarą. Wystawiałyśmy seksowne ciała na spojrzenia samców, nieporadnie proszących o numery naszych telefonów. Powoli dorównywałam ’siostrze’. Tak myślę.

W piątek Hanna wraz z Sarą pojechały na zakupy, a Mariusz miał trening, więc gdy wróciłam samotnie z plaży, zrzuciłam strój kąpielowy i ruszyłam nago w stronę łazienki. Kiedy byłam już na górze, otworzyłam drzwi i zamarłam. Jak z opowieści Sary, przede mną stał zdziwiony i nagi Mariusz, trzymający w dłoni penisa.

– O kurwa – powiedział szybko, zakrywając dłońmi swoje krocze.

– Przepraszam – również zakryłam swoje ciało. – Już wychodzę.

Odwróciłam się od niego i już miałam wyjść, kiedy doskoczył do mnie i zatrzasnął drzwi. Czułam wyprężoną męskość, która ocierała mi się o uda i pośladki. Scenariusz tego wieczoru przebiegł mi w głowie. Zgwałci mnie. Jednak skoro tego pragnę, to nie będzie gwałt. Czy pragnę? No dalej Ania, obróć się i spójrz na jego seksowne ciało, na jego pokaźny sprzęt, dalej!

 – Chcesz tego.

 – Nie.

 – Widzę, jak patrzysz na mnie, jak rozbierasz wzrokiem, ty mała dziwko.

 – Puść – jęknęłam.

Zaczęłam się bać, pierwszy raz od niepamiętnych czasów. Sara wspominała o tym „Nieraz staje się agresywny i brutalny…”

 – Proszę…

 – Mam cholerną ochotę na ciebie – wysapał.

Poczułam jak wsuwa się we mnie od tyłu, przedzierając się przez barykady rozkoszy. Jeszcze chwilę i całkiem wejdzie. Nie! Przecież ja nie chcę! Czyżby? Zagłębił się aż po jądra. Z każdą chwilą jego ruchy stawały się coraz dziksze. Mocniej, mocniej. Czułam, jak przyciska mnie do drewnianych drzwi, jak dłońmi wodzi po nagim ciele, jak chwyta piersi i miętosi je. Z gwałciciela stał się moim mistrzem, a ja byłam jego uczennicą Anną. Minuty mijały, a wraz z nimi podniecenie i pożądanie rosło…

Nagle Mariusz wyszedł ze mnie, kazał mi się odwrócić i uklęknąć. Poczułam chęć zaspokojenia go, pragnienie dania mu tego, na co zasłużył. Nie musiał mi mówić, co mam dalej robić. Wzięłam wyprężoną męskość w usta, zmysłowo oblizując ją językiem. On tylko jęczał i sapał z podniecenia. Czułam, że zaraz eksploduje. I tak się stało. Ryknął i wystrzelił. Zanim chcąc, nie chcąc połknęłam całość, włożył mi palec między wargi, a następnie sunął nim w dół, po brodzie, po szyi, po lewej piersi, znacząc je swym nasieniem.

– Ubieraj się ty mała dziwko, bo nie chcę zniszczyć swojego małżeństwa.

– Nie mów tak do mnie – odrzekłam ze złością, popychając go do tyłu – Nie jestem dziwką.

Spojrzałam w jego oczy, dzikie i rozjuszone.

– Ty wredna suko – wycedził i zamachnął się, po czym uderzył mnie w twarz – Jeszcze raz wyjedziesz z takim tekstem!

Chwycił mnie za nadgarstek, otworzył drzwi i wyrzucił na korytarz. W oddali usłyszałam swój własny krzyk, taki dziwny i obcy. Upadłam na podłogę, obijając się o ścianę. Kopnął mnie, a potem jeszcze dwa razy. Patrzyłam na niego pustym wzrokiem, na nagiego mężczyznę ze stojącym wciąż kutasem, który maltretował mnie. Zamknęłam oczy. Widziałam siebie, leżącą na piaszczystej plaży w słoneczne południe, słyszałam szum morskich fal, skrzeczące mewy i strzał z pistoletu. Spojrzałam na morze, które przyjęło czerwoną barwę, barwę krwi. Wstałam z piasku i ruszyłam w stronę krwawego brzegu. Ktoś stojący w morzu krzyknął „Ania!”.

Otworzyłam oczy. Nade mną stała Sara z pistoletem w dłoni.

* * *

 – Musisz zapomnieć o tym, co stało się w te wakacje – zaczęła Sara.

 – Nie potrafię – wydusiłam z siebie.

 – Potrafisz. Mamy po osiemnaście lat i cały świat leży u naszych stóp.

 – Ale…

 – Mariusz wyjechał, zostawił kartkę Hannie, że musi poukładać sobie życie. My wyruszyłyśmy w podróż, każda w inną. To jest nasza podróż i nasze życie. Twój samolot przyleciał. Idź.

– Kocham cię i dziękuję.

– Kiedyś cię odnajdę, lecz teraz, zapomnij też o mnie.

– Żegnaj.

– Żegnaj.

Kiedy, patrzyłam na Sarę, widziałam w niej swoje pragnienia i marzenia, własną wyśnioną osobowość, charakter, który zawsze chciałam mieć. Zmysłowa, karmazynowa szminka na jej miękkich ustach, które za często witały język nowego samca. Ażurowy stanik, uwydatniający jej finezyjne piersi, które kusiły i wabiły każdego chłopaka w okolicy. Seksowna i powabna spódniczka, która odkrywała więcej, niż zakrywała, a pod nią ponętne i uwodzicielskie, koronkowe figi. Gładkie, wydepilowane ciało, goszczące na tyłach samochodów, na zapleczach klubów, w ciemnych alejkach. Nierządnica, ladacznica, rozpustnica. Sara.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

W opowiadaniu mamy naprawdę dużo wątków – od relacji głównej bohaterki z Sarą, przez stopniową przemianę po poznaniu nowego życia, aż po wątek wzajemnego pożądania. Opowiadanie jest bardzo krótkie i zmieszczenie tak wielu motywów graniczyło z niemożliwością. Przypomina mi to jakieś urywki z życia, niestety ciężko znaleźć mi fabularne uzasadnienie takiego rozwiązania. Jednocześnie bardzo podobają mi się niektóre zdania czy linie dialogowe. Chciałbym zobaczyć rozbudowaną wersję tego opowiadania – szkoda, że przy tekstach z archiwum to raczej marzenie ściętej głowy.

Pozdrawiam
Kiwi

Mnie najbardziej ciekawi, skąd się wziął ten pistolet. Jeśli strzelba na wystrzelić w trzecim akcie, wypadałoby ją zawiesić na ścianie w pierwszym 🙂

Tak, opowiadanie przepełnione treściami, czuć, że dotyka ważnych spraw, ale tak naprawdę po wszytko zarysowuje bardzo powierzchownie.

Pozdrawiam
M.A.

Z patologii w patologię, niekończąca się kawalkada nieszczęść. Może po tej ostatniej tragedii końcu Sara w końcu otrzyma drugą szansę?

Napisz komentarz