Transakcja (Henry Qutasse)  4.1/5 (10)

9 min. czytania

pau / rodrÍguez, „a la bartola”, CC BY-NC 2.0

Był cały w nerwach, widziałam to. Zagryzał wargi i miotał się po mieszkaniu. Na podłodze i łóżku walały się jakieś skrypty, książki i luźno rozrzucone kartki. Żeby go nie drażnić tolerowałam ten bałagan, bo wiedziałam że mój pedantyzm pogorszyłby tylko i tak już napiętą sytuację. Wyszedł na balkon, zapalić papierosa, a ja udałam się do kuchni, żeby zrobić mu kawę. Wyjrzałam przez okno i zamyśliłam się. Był upalny czerwcowy dzień, ulice były rozgrzane od ostrego słońca. Mamy paradowały dumnie z wózkami, dzieci biegały beztrosko po chodnikach. Słońce dawało niesamowitą energię. Pomyślałam sobie, że fajnie by było gdzieś pojechać, wyluzować się, zapomnieć o całym tym stresie. Ale niestety na przeszkodzie stał ten pieprzony egzamin.

Poznaliśmy się na studiach. Ekonomia. Byliśmy w tej samej grupie. Patryk od początku zwrócił moją uwagę. Wysoki, opalony brunet o przenikliwych, niebieskich oczach i wymalowanej na twarzy inteligencji. Widziałam, jak patrzą na niego koleżanki, ale on zdawał się tego nie zauważać, pochłonięty lekturą fachowej prasy. Konkurencji jako chłopak co prawda nie miał wielkiej, bo w grupie było tylko pięciu facetów, ale mi i tak zdawał się niezrównany. Zaczęliśmy rozmawiać, odkryliśmy wspólną pasję filmową, potem był spacer, kino i tak się złożyło, że zagadaliśmy się w parku do trzeciej w nocy, kończąc ten wieczór namiętnym pocałunkiem.

Po kilku miesiącach znajomości wprowadziłam się do niego i zaczęliśmy być ze sobą tak na poważnie. Oczywiście w naszym związku pojawił się w końcu prawdziwy seks. Patryk był wspaniałym, czułym kochankiem. Traktował mnie w łóżku jak księżniczkę, starając się odczytać każdą potrzebę i spełnić ją najlepiej jak potrafi. Był bardzo wrażliwym człowiekiem i za to go pokochałam. Wielokrotnie mówiłam mu jednak, że za bardzo przejmuje się tym, co się dookoła dzieje, że za bardzo go to spala. Dotyczyło to głównie jego studiów. Był wręcz chorobliwie ambitny. Regularnie zarywał noce nad książkami, przygotowując się do kolokwiów i egzaminów. Nic nie było go wtedy w stanie odciągnąć od pracy. Efekty generalnie były znakomite, poza jednym wyjątkiem. Ów wyjątek nazywał się Roman Brylski.

Ten cały profesor Brylski zrobił na mnie od początku jak najgorsze wrażenie. Otyły, łysiejący mężczyzna dobiegający pięćdziesiątki o fałszywym, obleśnym uśmieszku. Złośliwość i skłonność do poniżania były dominującymi cechami jego natury. Ile razy widziałam upokorzone koleżanki wychodzące z jego dyżurów. Lubował się szczególnie w seksistowskich uwagach, dowcipach na temat braku kobiecej inteligencji. Było to o tyle okrutne, że opowiadał je przecież w damskim towarzystwie. W moich oczach był po prostu żałosnym, sfrustrowanym facetem, wyżywającym się na całym świecie za swoje nieudane życie.

Patryk też z miejsca był do niego źle nastawiony. Raz wdał się z nim w zupełnie niepotrzebną dyskusję, dotyczącą jakiejś ekonomicznej definicji. Brylski postawił sobie za punkt honoru ośmieszyć go przy całej grupie i faktycznie zmiażdżył mojego chłopaka, wytykając mu błąd w rozumowaniu. Mało tego – przy każdej nadarzającej się okazji przypominał na jego przykładzie, jak wiele musimy się jeszcze nauczyć i jak mizerne są nasze umiejętności. Patrzył wtedy wymownie na Patryka i szczerzył zęby w kąśliwym uśmiechu.

To wszystko sprawiło, że Patryk zawalił zerowy egzamin i pełen obaw przygotowywał się do kolejnego. Miał wszelkie powody, by domniemywać, że i tym razem się nie uda. Brylski dał mu jasno do zrozumienia, że nie będzie tolerował żadnej niejasności i dorzucił do tego komentarz, który zmroził nawet mnie. Powiedział, że gdy raz sobie kogoś upatrzy, nigdy nie da mu spokoju i że jest w stanie zniszczyć każdego. Patryk wziął to tak głęboko do siebie, że nie chciał nawet rzucić studia, ale na szczęście wyperswadowałam mu to i niemal zmusiłam do walki. Przepytywałam go dziesiątki razy z tych samych rzeczy, żeby absolutnie wyeliminować najmniejsze ryzyko błędu. To było kilka naprawdę ciężkich dni. A egzamin miał być już za tydzień. Czułam przez skórę, jak mój chłopak boi się tego dnia. Konieczność kontaktu wzrokowego z Brylskim napełniała go wręcz panicznym lękiem. Widziałam jak się dręczy, jak zamyka się w sobie. Koniecznie chciałam mu pomóc, ale nie wiedziałam jak.

Ta myśl nie pojawiła się we mnie od razu. Przypływała jakby falami, coraz mocniej i mocniej. Przypomniałam sobie, że ten pierwszy rok to zarazem ostatni z Brylskim jako wykładowcą, że Patryk nie będzie już więcej od niego zależny. Chodzi tylko o ten jeden egzamin, o tę jedną ocenę.

Z początku pomyślałam o łapówce. Problem polegał jednak na tym, że nie miałam praktycznie żadnych pieniędzy, a na pomoc rodziców również nie miałam co liczyć. Poza tym nie wiedziałam, jak on zareaguje na tą propozycję i czy efekt nie będzie katastrofalny i czy nie wyrzucą nas oboje ze studiów z wilczym biletem. Wiedziałam jednak, że istnieje jeden argument, który na pewno podziała. Seks. Brylski nie ukrywał swojego zachwytu studentkami. Jedna z nich zwierzyła nam się nawet, że kiedyś proponował jej randkę. Oczywiście odmówiła, a on znacząco pogłaskał się po brodzie i przypomniał, że nieuchronnie zbliża się termin egzaminu. Skurwysyn. Pamiętam, że byłyśmy tą historią bardzo zbulwersowane i komentowałyśmy ją jeszcze przez kilka dni.

Zaczęłam zastanawiać się, czy mogłabym przespać się z nim dla Patryka. Pierwszą reakcją był oczywiście zdecydowany opór i obrzydzenie, przecież nie jestem dziwką! Ale bardzo powoli rozsądek brał górę nad emocjami i zaczęłam rozgrywać w myślach całą sytuację. Po pierwsze wiedziałam, że osiągnę cel. Po drugie mogłam go później szantażować jakimiś wymyślonymi dowodami, żeby nie zaczął o tym rozpowiadać. Po trzecie, to tylko chwila gimnastyki i kiedyś o tym zapomnę. Trzy dni przed egzaminem podjęłam decyzję. Zrobię to dla mojej miłości. Zrobię to dla nas.

Wiedziałam, że Brylski zostaje w pracy do późna w swoim gabinecie. Powiedziałam Patrykowi, że umówiłam się z koleżanką. Umalowałam się, założyłam krótką spódniczkę i pojechałam na uczelnię. O tej porze było tam prawie zupełnie pusto, na parterze czuwał tylko portier, a po piętrach krążyły sprzątaczki. Żadnych studentów, praktycznie zero świadków.

Nie wiedziałam, czy go zastanę. Stojąc przed drzwiami gabinetu poczułam, że serce wali mi jak oszalałe. Zaczęłam zastanawiać się, czy aby na pewno dobrze robię, czy nie będę tego żałować. Nerwowo przełknęłam ślinę. Mijały sekundy długie jak wieczność. Nagle zobaczyłam ruch klamki i aż podskoczyłam ze strachu. Los zadecydował za mnie. Stałam oko w oko z Brylskim. Był totalnie zaskoczony moim widokiem, szczególnie w takim stroju.

– Hmm.. pani do mnie? – otaksował mnie wzrokiem i wyczekująco stanął w progu.

– Tak… Czy ma pan może chwilę? – Zapytałam nieśmiałym tonem.

– Owszem.. Miałem wychodzić, ale zapraszam – przepuścił mnie w drzwiach. W jego głosie czuć było wciąż ogromne zaskoczenie.

Weszłam i nerwowo rozejrzałam się po pokoju. Typowe biuro, jakieś papiery, komputer, skórzane fotele.

– Proszę usiąść – ruchem dłoni wskazał mi jeden z nich. Sam zajął drugi, naprzeciwko mnie i zapalił papierosa.

– Chodzi o sobotni egzamin – powiedziałam cichutko.

– Nie rozumiem – zmarszczył brwi. O ile wiem, zdała go pani w zerowym terminie – kontynuował, oczekując na jakieś wyjaśnienie.

– Tak, wiem – przerwałam krępującą ciszę. Nie chodzi o mnie, tylko o Patryka… Patryka Nowaka – poprawiłam się. Wypuścił dym i popatrzył mi przenikliwie prosto w oczy. Sama poczułam się jak na egzaminie.

– Ciągle nie rozumiem.. Dlaczego przychodzi pani zamiast niego?

– Chodzi o to, że on.. musi zdać ten egzamin – wydukałam.

Zakrztusił się dymem i wstał z fotela. Był bardzo zdenerwowany.

– Co sobie pani wyobraża? – jego głos brzmiał zimno i wściekle. Czego pani ode mnie wymaga? – jego spojrzenie mogłoby zabić. Wzięłam głęboki oddech i sięgnęłam do torebki. Położyłam na stole opakowanie z prezerwatywą. Zobaczyłam, jak traci rezon i drżą mu ręce. Zrozumiał.

– Jeśli Patryk zda ten egzamin, zrobię wszystko co pan zechce – jakiś obcy głos mówił moimi ustami. Nie wierzyłam w to, co się dzieje.

Podszedł do drzwi i przekręcił klucz w zamku. Dwukrotnie sprawdził, czy na pewno są zamknięte. Po chwili podszedł bliżej i stanął tuż przy moim fotelu, przodem do mnie.

– Wyciągnij mi go ze spodni – rozkazał. Byłam tak zdenerwowana, że ledwo poradziłam sobie z rozporkiem. Opuściłam mu spodnie aż do kostek i został w samych bokserkach. Widziałam, że już mu stoi.

– Dalej mała, wyciągnij mi kutasa – wysyczał przez zęby. Poczuł się panem sytuacji, wracał mu rezon. Zrobiłam to co kazał. Naprężony penis wyskoczył z takim impetem, że aż uderzył mnie w policzek. Był gruby i żylasty, dużo większy od członka Patryka. Wzięłam go do ręki i odciągnęłam skórę, odsłaniając żołądź. Pokonując wstręt dotknęłam jej językiem. Była wilgotna i miała cierpki smak. Brylski jęknął. Zacisnęłam wargi wokół żołędzi i powoli wsunęłam członka dalej. Żeby wszedł w usta musiałam otworzyć je naprawdę szeroko.

– Ssij grzecznie, głęboko, o tak – syczał, wpychając mi go na siłę. Traciłam oddech, ale posłusznie wykonywałam polecenia. Trzymał mnie mocno za włosy i dyktował tempo penetracji. Stał nad moim fotelem i głośno dyszał. Widziałam jego rozchylone usta i pogardliwe spojrzenie.

Obciągałam mu, delikatnie ugniatając jądra. Wiedziałam, co sprawia mężczyźnie największą przyjemność, wielokrotnie przećwiczyłam to z Patrykiem. Byłam w stanie doprowadzić go do wytrysku w kilka minut. Przy takim zaangażowaniu z mojej strony Brylski wkrótce by się spuścił. Pomyślałam, że nawet dobrze by było, zachowałabym przynajmniej resztki godności. Wysunęłam język i zaczęłam energicznie trzepać mu konia. Niestety miał inne plany.

– Czekaj suko, nie tak prędko – odsunął się ode mnie i jego naprężony penis zawisł nieruchomo w powietrzu. Rozbieraj się szybko i tyłem na biurko! – rozkazał krótko. Podczas gdy pospiesznie zrzucałam z siebie ubranie podszedł do stolika, rozpakował prezerwatywę i powoli wsunął ją na członka.

– No co się tak guzdrasz, dziwko? – poniżanie mnie sprawiało mu niekłamaną przyjemność. Na czworaka i wypnij dupę! – prawie krzyczał na mnie, stymulując penisa dla utrzymania wzwodu. Posłusznie wdrapałam się na szklany stół i rozchyliłam nogi najszerzej jak się dało.

Wszedł we mnie z takim impetem, że prawie zrzucił mnie z biurka. Rżnął krótkimi, wściekłymi sztosami, wyładowując na mnie całą swoją złość. Grube uda profesora klaskały rytmicznie o moje pośladki, a piersi ocierały się o wilgotny i zimny blat. Musiałam trzymać się stołu z całych sił, aż rozbolały mnie ręce. Brylski charczał z podniecenia i czułam, że nie wytrzyma długo narzuconego sobie tempa. Nie myliłam się.

Czułam, że jest już blisko. Jego ruchy stawały się coraz bardziej spazmatyczne, a jęki coraz bardziej urywane. W końcu wyskoczył z mojej cipki, ostatkiem sił dobiegł do moich ust i gwałtownie zerwał z członka kondoma. Zdążył dosłownie w ostatniej chwili. Odruchowo zamknęłam oczy i rozchyliłam wargi, gotowa na ostrzał. Poczułam na języku i policzkach chlust ciepłej spermy. Brylski skowyczał jak zwierzę, wytrzepując penisa do ostatniej kropli białego płynu. Część nasienia skapnęła na szklany blat stołu. Szarpnął mnie za włosy, przycisnął mi twarz do szkła i zmusił mocnym uściskiem do wylizania całej spermy. Zrobiłam to posłusznie, żeby nie pozostawić żadnego śladu mojej wizyty. Profesor opadł bez sił na fotel, oddychał głęboko z zamkniętymi oczami.

– Ubieraj się i wynoś się do swojego frajera – nie byłby sobą, gdyby nie zgnoił mnie raz jeszcze. – Każ mu sobie podziękować. Jesteś naprawdę ekstra kurwą – rzucił na do widzenia.

Ubrałam się i wyszłam. Umyłam twarz w uczelnianej łazience. Wracając do domu czułam na sobie palący wzrok przechodniów. Miałam wrażenie, że wszyscy wiedzą, co przed chwilą robiłam.

* * *

– Zdałem, rozumiesz, zdałem!! – Patryk wpadł jak burza do mieszkania i aż podrzucił mnie z radości. Ten kutas dał mi czwórkę, kurwa jak się cieszę!! – jego policzki aż płonęły z ekscytacji. Pocałował mnie namiętnie i przycisnął do siebie. Rozpłakałam się. On odczytał te łzy jako dowód radości i jeszcze mocniej mnie przytulił.

– Beatko, nie płacz – pocieszał mnie z błyskiem w oczach. Mam w końcu za sobą to całe gówno, wyjedziemy gdzieś na wakacje. A dziś wieczorem zapraszam cię do kina, już kupiłem bilety – jego entuzjazm nie ustawał nawet na sekundę. Gdyby tylko wiedział! Na moment na jego twarzy pojawiło się pewne zaskoczenie.

– Słuchaj, Brylski był dzisiaj jakiś dziwny.. Życzył mnie i tobie udanych wakacji. Ciekawe, dlaczego stał się dla mnie taki miły..?

Wzruszyłam ramionami i postarałam się o coś, co przypominało uśmiech.

– Nie wiem, może po prostu był w dobrym nastroju.. Ale nie mówmy już o nim – ucięłam  zdecydowanie temat ocierając mokre oczy. – To na co dziś idziemy?

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Jak zwykle okazuje się, że wszystko jest na sprzedaż, trzeba tylko mieć właściwą walutę…

Bohaterka jest naprawdę pełna altruizmu i poświęcenia. Patryk to prawdziwy szczęściarz. Albo i nie, zależy, jak na to spojrzeć…

Wbrew powszechnym wyobrażeniom, sytuacja zupełnie nieprawdopodobna. Można tylko westchnąć, dlaczego takie rzeczy nie zdarzają się naprawdę? Opowiadanie ma zarówno plusy (dobra, soczysta scena erotyczna), jak i minusy: szczątkowa fabuła, oparta na nierealistycznym założeniu oraz pewne potknięcia stylistyczne (nadmiar zaimków).

Napisz komentarz