Życie w klubie Parvati II (Kawaii Kiwi)  4.8/5 (10)

33 min. czytania

Źródło: Pixabay

Zapraszamy do zapoznania się z pierwszą częścią cyklu.

Patrycja długo wpatrywała się we własną, wyuzdaną podobiznę. Sutki na zdjęciu stwardniały, brzuch spiął się od zimna i strachu, zamglony wzrok jasno wskazywał, że dziewczyna nie ma świadomości, w czym właśnie uczestniczy. Wydawała się… uśmiechać. – „Nie, to niemożliwe”. – Pomyślała ze zgrozą. – „Muszę mieć omamy”. – Przetarła oczy i spojrzała jeszcze raz. To tylko złudzenie, zaraz zobaczy spodziewaną gorycz i żal… Niestety, delikatny uśmiech nie opuszczał jej twarzy. – „Nie! Nie! Nie!” – Próbowała ogarnąć szalejące w głowie myśli. – „Nie mogę się obwiniać! To Kamil i Natalia, to oni mnie do tego zmusili!”

Zrezygnowana dziewczyna sięgnęła po leżącą kartkę papieru i zaczęła czytać: „Zapraszamy Panią na kolejne spotkanie klubu Parvati…” Patrycja cała wrzała w środku. List został napisany eleganckim, lekko nadętym językiem. Ani jednej „dziwki”, „kurwy” czy „suki”, z którymi tak dobrze zapoznał ją Kamil. Och, o ile łatwiej poradziłaby sobie, gdyby bandyci z klubu dalej mieli do dyspozycji jedynie nagą przemoc… Niestety. Po zdobyciu zdjęć jednym mailem mogli zniszczyć cały dorobek jej życia.

„Członkowie klubu powinni pojawić się w strojach wieczorowych…” Miała, co prawda, nowy komplet bielizny i seksowną sukienkę, ale… – „Nie! Nie waż się nawet o tym myśleć! Niczego się nie nauczyłaś? Oni nigdy nie dadzą ci spokoju!” – Patrycja westchnęła cicho. List kończył się kpiącymi pozdrowieniami. – „Zachęcamy do pojawienia się z osobą towarzyszącą…” – Dopiero teraz poczuła, jak bardzo nienawidzi klubu. Cały czas nie wyznała Arturowi prawdy, tłumaczenie braku pieniędzy przychodziło z coraz większym trudem. Pętla wokół szyi powoli się zaciskała.

Musiała powiedzieć bandytom z klubu, że nie ulegnie przed szantażem i odmawia udziału w feralnej imprezie! Ale… jak właściwie miała to zrobić? Dopiero teraz zwróciła uwagę na krótkie postscriptum: „W razie wątpliwości zachęcamy do kontaktu z Lillą Volupté, numer kontaktowy…” Volupté? Dziwne nazwisko. Chyba francuskie.

Patrycja westchnęła głęboko. Stała przed najtrudniejszym wyborem w całym życiu. Wyznanie prawdy przypominało górską serpentynę, pełną dziur i kolein. Spowiedź przed Arturem na pewno rozsadzi ich związek, chłopak nigdy nie wybaczy jej zdrady. Potem rozprawa z Kamilem, ciągnąca się przez długie miesiące, jeśli nie lata. Tylko po to, żeby zdobyć… Właściwie co? Satysfakcję?

Wyciągnęła z kieszeni telefon. Chyba nic się nie stanie, jeśli zadzwoni i powie, że nie weźmie udziału w imprezie. Przekaże krótką informację i ostatecznie zamknie ten fatalny rozdział. Palce dotykały ekranu smartfona, przepisując podany numer. – „Może to pułapka”. – Zawahała się jeszcze. – „Przecież i tak mają mnie w garści”. – Odpowiedziała sama sobie i kliknęła zieloną ikonkę.

Brr… Brr… Brr… Kilkanaście sekund ciągnęło się niczym długie godziny. Z twarzy Patrycji uciekła cała krew, oddech spowolnił. To będzie najtrudniejsza rozmowa w jej życiu. – „Co mam powiedzieć?” – Myślała gorączkowo. W końcu usłyszała wysoki głos z wyraźnym, francuskim akcentem.

– Lilla Volupté. Kto dzwoni?

– Hej, mówi Patrycja…

– Ach, to ty! – Głos Lilli wyraźnie się ożywił. – Widziałam zdjęcia z castingu. Twoje ciało to istny miracle! Nie mogę się doczekać, aż zobaczę cię na żywo!

– Dz… Dziękuję! – Patrycja próbowała wejść kobiecie w słowo. – Dzwonię, żeby powiedzieć, że nie pojawię się na spotkaniu…

Quoi? – Ton kobiety zmienił się w jednej chwili. – Nie, nie, tak nie może być! I tak zwolniło się już za dużo dziewczyn.

– To wszystko to jakaś pomyłka. Nigdy się nie zgodziłam… – Patrycja szukała odpowiednich słów. – Nie chcę zostawać prostytutką. Jeśli nie pozwolicie mi odejść, zgłoszę próbę szantażu…

– Słuchaj! – Lilla znowu przerwała. – Nie zajmuję się sprawami frekwencji, ale wyjątkowo spróbuję ci pomóc. Spotkamy się i powiesz mi, co się stało. Sobota, godzina piętnasta, Plac Solny. Bądź punktualnie.

***

Patrycja stała pod Iglicą na długo przed umówioną godziną. Lilla to jej ostatnia deska ratunku, nie może pozwolić sobie na najmniejszy nawet błąd. Musi spróbować ująć czymś kobietę, zdobyć jej sympatię i zaufanie. To jedyna szansa.

Korzystając z nadmiaru czasu, dziewczyna rozejrzała się dookoła. Plac otaczał rząd renesansowych kamienic, pobliski parking po brzegi wypełniały luksusowe samochody. Słońce, które jeszcze przed chwilą prażyło niemiłosiernie, teraz odpływało powoli ku zachodowi. Klienci pobliskich barów rozmawiali wesoło, popijając alkohol. Ile by dała, by móc zamienić się miejscem, z którymś z turystów…

Nagle ją dostrzegła. Nigdy nie widziała Lilli, ale czuła dziwną pewność, że to właśnie kobieta, na którą czeka. Wyglądała niczym idąca w blasku fleszy aktorka, z całej postaci promieniowały duma i pewność siebie. Para wysokich obcasów stukała rytmicznie o chodnik, białe kuloty rozpłaszczyły się na kształtnych udach. Wyglądała na starszą od Patrycji, pomimo znakomitej formy nie udało się ukryć dojrzałego wieku. Na opalonej cerze pojawiły się już pierwsze zmarszczki, włosy zachowały jaskraworudą barwę jedynie dzięki farbowaniu.

– Cześć, miło cię w końcu zobaczyć! – powiedziała Lilla.

Podały sobie dłonie. Uścisk rudowłosej kobiety okazał się zaskakująco mocny.

– Mam mało czasu. Pomożesz mi załatwić kilka spraw i przy okazji o wszystkim opowiesz – oświadczyła apodyktycznym tonem.

Patrycja skinęła głową, ale Lilla nie zwróciła na to uwagi. Ruszyła wzdłuż wrocławskiego rynku, nie odwracając wzroku. Dziewczyna podążyła za nią.

– Musisz pamiętać, że w tym zawodzie poza pięknym ciałem liczą się namiętność i zaangażowanie – radziła Lilla. – Każdy mężczyzna musi wychodzić od ciebie usatysfakcjonowany!

Patrycja zaczęła nabierać wątpliwości co do zasadności spotkania z kobietą. Po dłuższej chwili dotarły do drogiego butiku, umiejscowionego wewnątrz jednej z kamienic. Całą przestrzeń sklepu wypełniała sterylna biel. Stojące w rzędach manekiny przypominały żołnierzy w trakcie musztry, modne sukienki czekały niecierpliwie na uwagę klientek. Dziewczyny na plakatach patrzyły chłodno w oko aparatu, prezentując skąpe kreacje. Widok modelek przywrócił bolesne wspomnienia…

Dumny krok Lilli szybko zwrócił uwagę starszej ekspedientki.

– Pani Volupté! Nie spodziewaliśmy się odwiedzin już dzisiaj. – Wyglądała na zaskoczoną.

– Nadzwyczajne okoliczności wymagają nadzwyczajnych środków – odpowiedziała nonszalancko Lilla. – Moje zamówienie jest już gotowe?

– Oczywiście, proszę za mną. – Kobiety ruszyły w głąb butiku.

Patrycja westchnęła cicho. Liczyła, że rozmowa z Lillą zajmie tylko chwilę, miała przecież tyle innych planów. Musiała pouczyć się do egzaminu, spędzić czas z Arturem… Nie mogła jednak tak tego zostawić. Pomimo dręczących wątpliwości ruszyła za dwiema kobietami.

– Ta się pani spodoba. Jeden z najlepszych projektów tego sezonu, stworzony przez samego de la Désira! – Rozentuzjazmowana ekspedientka zdejmowała strój z wieszaka.

Patrycja nie mogła oderwać wzroku, nigdy nie miała na sobie niczego podobnego. Koktajlowa suknia w kolorze błękitu, jasne cekiny od dekoltu aż do połowy łydki. Wydawała się zwiewna i lekka, jakby wykonano ją z jedwabiu. Uwagę przyciągało wcięcie przy prawej nodze, znacznie przekraczająca dopuszczalną normę. – „Olśniewająca”. – Pomyślała zachwycona Patrycja.

Magnifique! – Lilla patrzyła z uznaniem. – Monika będzie się w niej świetnie prezentować, ale najpierw… Patrycjo, nie chciałabyś przymierzyć?

– Ale… Ja nie mam czasu. Muszę się uczyć, niedługo zaczynają się egzaminy…

Lilla machnęła lekceważąco ręką.

– Im szybciej zaczniemy, tym prędzej wrócisz do domu. Wchodź do przebieralni, chcę zobaczyć, jak na tobie leży.

Zdenerwowana dziewczyna wzięła prezent z rąk sprzedawczyni i weszła za kotarę. Miała mieszane uczucia. Z jednej strony traciła wiarę, że Lilla zgodzi się na opuszczenie przez nią klubu, z drugiej marzyła o ujrzeniu siebie w niezwykłej kreacji. Ściągnęła bluzę i dżinsy, odrzucając je niedbale na bok.

– Możesz mi opowiedzieć, o co chodzi z twoją rezygnacją. – Usłyszała głos zza kotary.

– Ja… ja nie nadaję się do takiej pracy. – Plątała się, próbując wcisnąć się w wąsko skrojoną materię. – Wszystko stało się tak nagle. Mam chłopaka, którego kocham, kończę studia… Po prostu chcę normalnie żyć. Zostałam zmanipulowana przez moją przyjaciółkę… Byłą przyjaciółkę. Ten chłopak, Kamil, on… on mnie do tego zmusił. Proszę, niech mi pani pozwoli odejść!

Czekała na odpowiedź Lilli, ale kobieta zamilkła. Z trudem zapięła sukienkę i bez oglądania się w lustrze odsłoniła kotarę. Ani żywego ducha! Gdzie podziała się starsza kobieta? Patrycja nie wiedziała, co robić. Rozglądała się po całej przebieralni, ale Lilla zapadła się chyba pod ziemię. – „Uciekła?” – Zastanawiała się Patrycja.

Dopiero teraz zauważyła spoglądającego w jej stronę mężczyznę. Nie był osamotniony, kolejne pary oczu zwracały się w stronę Patrycji. – „No tak, nie mogą wiedzieć, że w butiku dostępne są tak ekstrawaganckie stroje”. – Pomyślała. Mimo wszystko reakcje wydawały się bardzo dziwne. Klienci odwracali wzrok, rozstępując się, gdy tylko przechodziła. Nigdy nie widzieli elegancko ubranej kobiety? W końcu do jej uszu dotarł szept którejś ze stojących w pobliżu klientek.

– Dziwka…

Zdenerwowana podeszła do luster przed przebieralnią i zlustrowała swój strój. – „O Boże!” – Dopiero teraz wszystko zrozumiała. Wcięcie na nodze sięgało aż do górnych partii uda, biust ścisnął się nieprzyzwoicie, a błękitny materiał przylegał sztywno do ciała. Wyglądała jak zamknięty w sreberku cukierek, czekająca wewnątrz nagroda prosiła się o odkrycie. Takiej sukni nie powinien zakładać nikt ceniący własną godność, nadawała się jedynie dla luksusowej prostytutki. – „Co ja ze sobą zrobiłam?” – Pomyślała z przerażeniem.

– Niezły pokaz. – Usłyszała szyderczy śmiech. – Na imprezę dobierzemy ci jednak coś innego. Sukienka powinna podkreślać twoje cycki.

Patrycja drżała z wściekłości. Licząc na pomoc, pozwoliła na kolejne upokorzenie. Przecież od początku podejrzewała, że to zasadzka. Dlaczego musiała być tak naiwna? Lilla uśmiechała się drwiąco. – „Nie!” – Pomyślała Patrycja. – „Nie mogę się za to obwiniać”. – To przecież nie jej pomysł. Nigdy nie pozwoliła Kamilowi na gwałt, nie wyraziła zgody na dołączenie do klubu.

– To wszystko twoja wina! – krzyknęła.

– Jak ty się do mnie odzywasz?

– Pozbawiasz nas godności, siłą wymuszasz uległość. Klub płaci ci za to parę groszy, czy może robisz to dla czystej przyjemności? Niczym nie różnisz się od Natalii! – Oczy Patrycji miotały iskry.

Lilla spoglądała na dziewczynę z wściekłością. Dwie kobiety mierzyły się wzrokiem, czekając, aż któraś ulegnie. – „Będzie chciała się zemścić”. – Uświadomiła sobie nagle Patrycja. – „Teraz na pewno upubliczni zdjęcia”. – Poczuła przypływ strachu. Dlaczego nie mogła siedzieć cicho? – „Co robić?” – Myślała gorączkowo. Ukorzyć się i przeprosić? Obrócić sprawę w żart? Czy istniało w ogóle jakieś wyjście? Próbowała poczuć emocje kobiety, zrozumieć, w jakiej sytuacji się znajduje. Niespodziewanie zobaczyła coś w oczach Lilli. – „Niepewność?” – Dziewczyna nie mogła uwierzyć. Kobieta musiała przeprowadzić dziesiątki, jeśli nie setki takich rozmów, nie mogła ulec przed jedną, krnąbrną buntowniczką. A jednak… Wzrok Lilli powoli opadał ku ziemi. Pewność siebie, dominująca charyzma… To wszystko to tylko poza. Pokonana kobieta patrzyła przed siebie, nie wypowiadając ani jednego słowa.

– Oni… Oni zabronili mi zwalniać kogokolwiek więcej – wyszeptała w końcu. – Wierz mi, gdyby istniał choć cień szansy, zrobiłabym wszystko, co w mojej mocy. Członkostwo w klubie wiąże się z wielkim poświęceniem… Nikt nie wie o tym tak dobrze, jak ja.

Szok. Ona też kiedyś służyła w klubie. Wyglądała na co najmniej czterdzieści lat, musiała zacząć jako młoda dziewczyna. Jak długo to wszystko się ciągnie? Ile kobiet musiało przez to przejść? Gdzie teraz są? Jak skończyły?

– Słyszałam, że przyjaciółka zastawiła na ciebie pułapkę – kontynuowała Lilla. – Mnie do dołączenia zmusił chłopak. Wykorzystali każdy zakątek mojego ciała, gardło bolało od wszystkich zrobionych lasek. W końcu, gdy nie nadawałam się już do „obsługi” kolejnych mężczyzn, zaproponowali mi, żebym została i wprowadzała do klubu kolejne dziewczyny…

 Głos Lilli kompletnie się załamał.

– Na początku nie chciałam się zgodzić, pragnęłam spędzić resztę życia na własnych zasadach. Mogłam pozwolić, żeby wszystko zostało po staremu, ale przecież ktoś musiał pomagać… spróbować pomóc kolejnym.

Patrycja nie mogła dłużej wściekać się na Lillę, zbyt dobrze znała początek tej historii. Chciała wierzyć, że gdzieś głęboko nadal skrywała się niewinna dziewczyna, nieświadoma, jaki los ją czeka.

– Nie mogę cię zwolnić – powiedziała cicho Lilla – ale dam ci radę. Przestań myśleć o tym, co robisz, porzuć własne emocje. Zacznij… grać. Udawaj kogoś innego, kogoś posłusznego i uległego. Wtedy… wtedy będzie prościej.

Przerażona Patrycja wbiła spojrzenie we własne, lustrzane odbicie.

***

Stuk! Stuk! Patrycja szła po moście ze wzrokiem utkwionym w chodniku. Musiała uważać, każdy krok w niebotycznie wysokich szpilkach mógł zakończyć się wypadkiem. Dziewczyna pociła się pod ciężkim płaszczem, podczas gdy odsłonięte nogi drżały przy każdym powiewie wiatru. – „Lepiej go założyć, niż pokazać wszystkim, w czym paraduję po mieście”. – Pomyślała przed wyjściem. Zgodnie z poleceniem Lilli pokryła usta krwistoczerwoną szminką, długi manicure przywodził na myśl gwiazdę porno.

Zwróciła wzrok w stronę rzeki. Biała żaglówka przecinała taflę wody, zostawiając na sobą falisty ślad, w ciemnych głębinach nie dało się dostrzec nic ciekawego. – „Przynajmniej nie widać zdechłych ryb”. – Pomyślała, wspominając sierpniowe wyjście na Wyspę Słodową. Po prawej stronie rzeki rozciągały się kolejne wydziały uniwersytetu, włącznie z najlepiej jej znaną Informatyką. Do niedawna często odbierała stamtąd Artura…

W końcu przeszła na drugą stronę szerokiego mostu. Szybkim krokiem ruszyła w stronę muzeum narodowego, miejsca spotkania z ludźmi z klubu. Ceglany budynek już dawno zarósł majestatycznym bluszczem, zachęcał do odwiedzin surrealistycznymi rzeźbami. Ile by dała, by móc jeszcze raz przejść się po wypełnionych obrazami korytarzach…

Usłyszała warkot silnika. A więc już tu byli… Czas marzeń dobiegł końca, pora wrócić do dręczącego ją koszmaru. Ciemne sylwetki w mercedesie patrzyły wyczekująco w jej stronę. W końcu kierowca sięgnął w stronę kontrolki na drzwiach auta, a przyciemniana szyba powoli się opuściła.

– Szukamy dziwki na imprezę, jesteś może chętna? – zapytał zawadiacko Kamil. Z głębin samochodu dobiegł głośny rechot.

Patrycja poczuła znajomy skurcz w brzuchu. Znowu on. Dlaczego musiało paść akurat na niego? Na trzęsących się nogach wsiadła do samochodu. W środku zastała jeszcze dwóch innych mężczyzn, wyglądem przypominających mafijnych bandytów. Żyły pulsowały na muskularnych rękach, tępe twarze lustrowały odsłonięte części ciała Patrycji. Nie miała żadnych szans na ucieczkę.

Gdy tylko samochód ruszył z miejsca, mężczyźni zaczęli rozmawiać. Wulgarna pogawędka krążyła wokół pieniędzy, sportu i kobiet… uległych kobiet. Zupełnie ignorowali obecność Patrycji, nie rzucili do niej nawet jednego słowa. Tym lepiej, i tak czuła się przytłoczona zaistniałą sytuacją.

– Wiecie, że Gerlach załatwił kolejną dziewczynę? – zapytał jeden z oprychów. Nagle cały samochód wypełniła grobowa cisza.

– Kurwa – zaklął Kamil. – Mówiłem mu, żeby trochę się ograniczył. Jeszcze trochę i przestaniemy nadążać z rekrutacją.

– Mówię wam, Gerlach to pierdolony psychol – wypalił kolejny. – Słyszeliście, co zrobił z Różą?

– Dobra, koniec – przerwał mu Kamil. – Robi mi się od tego niedobrze.

Patrycja przysłuchiwała się, czując rosnące przerażenie. Samochód przejeżdżał przez kolejne ulice, ronda i aleje. Czas wydawał się pęcznieć, zrozpaczona dziewczyna nie potrafiła określić, jak długo jechali. Chyba utknęła tu na zawsze. Krajobraz za oknem powoli zaczął się zmieniać, szerokie ulice zastąpiły wąskie alejki, bloki – jednorodzinne domy. Szare opony toczyły się coraz wolniej, w końcu całkiem się zatrzymując.

– No, suczko, jesteśmy na miejscu. Zachowuj się grzecznie, nie chcę się za ciebie wstydzić. – Kamil zaśmiał się, jakby usłyszał właśnie świetny dowcip.

Patrycja powoli wysiadła z samochodu. Nie wiedziała, gdzie jest. Cała ulica została zabudowana przez luksusowe domy, często przybierające postać wystawnych willi, niemal pałacyków. Niestety, przepych to jedyna rzecz, którą mogła określić mianem, jakkolwiek by to zabrzmiało, pozytywnej. Tuż za ogrodzeniami posesji porządek się kończył. Trawniki wyglądały na zaniedbane, po ulicach walały się śmieci. Gdzie oni ją, do cholery, wywieźli?

Dopiero teraz zwróciła wzrok w kierunku majestatycznej rezydencji. To chyba cel ich podróży. Patrycja nie mogła uwierzyć, że coś tak wzniosłego znalazło dla siebie miejsce we Wrocławiu. Samo policzenie okien i kolumn nastręczało sporo trudności, nie mówiąc o ogarnięciu wzrokiem całej konstrukcji. Na zewnątrz stały liczne rzeźby przedstawiające nagie kobiety, w samym centrum ogrodu znajdowała się olbrzymia fontanna. Budynek został otoczony wysokim ogrodzeniem pod napięciem, by nikt nie mógł przypadkiem odkryć, co dzieje się w murach rezydencji.

– Najwyższy czas, żebyś pokazała, co skrywasz pod tym płaszczem – powiedział Kamil, wykrzywiając usta w wilczym uśmiechu.

Patrycja ściągnęła powoli w stronę guzików i zdjęła paltot. Rozległ się szyderczy śmiech, połączony z nieskrywanym podnieceniem. Czarny materiał sukienki kończył się tuż nad sutkami, piersi zostały odsłonięte niemal w całości. Oblechy łypały wzrokiem w stronę cycków w złudnej nadziei na zobaczenie ciemnych brodawek. Patrycja otarła wilgoć w oku. Nie może okazać słabości, bo wezmą ją tutaj, na tym parkingu.

Materiał sukienki przylegał sztywno do ciała, podkreślając płaski brzuch i kształtne pośladki. Zgodnie z przewidywaniami dziewczyny, Lilla wybrała bardzo kusą kieckę, nie kończyła się nawet na połowie uda. Oczywiście, nie pozwolili jej założyć rajstop. – „Mała czarna”. – Pomyślała Patrycja. – „Dziwkarska, mała czarna”. – Ruszyła w stronę rezydencji. Gdyby nie wysokie obcasy, pewnie już by biegała, byle dalej od upiornych bandytów. W końcu, zdyszana, stanęła przed wejściem i szybko nacisnęła klamkę.

Po otwarciu drzwi uderzyła ją przeraźliwie głośna muzyka. Hałas wypełniał całą rezydencję, w żadnym razie nie pozwalając na swobodną rozmowę. Jedynym źródłem światła pozostawały neonowe lampy. Na środku sali tańczyły dziesiątki postaci, zarówno kobiet, jak i mężczyzn, o rozmaitych sylwetkach i typach urody. Patrycja czuła intensywną woń olejków eterycznych i… czegoś jeszcze, czego nie potrafiła rozpoznać. W końcu pomieszczenia znajdował się bar z bogatym wyborem alkoholi. Co powinna teraz zrobić? Podejść i po ludzku się przedstawić? Uciąć pogawędkę o piekle, przez które przechodzi? A może klęknąć przed którymś z facetów i od razu przystąpić do robienia loda?

Nagle, ni stąd, ni zowąd grupa mężczyzn w garniturach zaczęła otaczać jedną z tańczących dziewczyn. Minęła dłuższa chwila, zanim Patrycja zrozumiała, co planują. Na własne nieszczęście dziewczyna zorientowała się jeszcze później… Złapali ofiarę za ręce, wykręcając je boleśnie w tył.

– Co robicie?! – krzyczała, próbując wyrwać się oprawcom.

Nie miała żadnych szans… Czterech mężczyzn w garniturach powoli wyprowadziło ją z sali. – „Gdzie ja się znalazłam?” – Pomyślała przerażona Patrycja.

– Hej, nowa! Podejdź tu do nas! – usłyszała nagle.

Patrycja odwróciła wzrok. Dwie siedzące przy barze kobiety machały zapraszająco w jej stronę. O co mogło im chodzić? Pomimo dręczących ją wątpliwości, powoli podeszła do kontuaru. Nieznajome patrzyły na nią z zaciekawieniem. Patrycja zwróciła uwagę, że kontrastują ze sobą właściwie pod każdym możliwym względem. Wyższa z nich, poważna brunetka o brązowych oczach, nosiła długą, zakończoną trenem suknię. Druga miała czapkę z daszkiem, na ramieniu wytatuowała sobie małą sowę. Wyglądała na bardzo młodą, niedawno musiała skończyć liceum.

– Patrz na nią! Chód wybiegowej modelki, ciało wierzby i te usta… – Młodsza dziewczyna gwizdnęła przeciągle.

– Wiecie, co się z nią stało? – zapytała powoli Patrycja.

Nad stołem uniosła się grobowa cisza.

– Zabrali ją ludzie Gerlacha – powiedziała starsza.

Gerlach… Gerlach… Gerlach… Przerażające imię rozbrzmiewało w głowie Patrycji. Jeśli choć połowa z tego, co usłyszała, jest prawdą… Patrycja nie chciała nawet myśleć, co dzieje się teraz z porwaną dziewczyną.

– Przechodząc do rzeczy – powiedziała młodsza kobieta. – Chcemy się dowiedzieć, kogo tym razem przywiało.

– Nie znam was. – Patrycja pozostawała nieufna.

– Zaraz temu zaradzimy! – Druga z kobiet podniosła wzrok. – Nazywam się Ola, do klubu dołączyłam pięć lat temu. Interesują mnie głównie kobiety, mężczyźni to jedynie zawodowy obowiązek. Małolata koło mnie to Jula, poza godzinami pracy tańczy w nocnych klubach. No, chyba się poznałyśmy?

Ola uśmiechnęła się przyjaźnie. Z kobiety promieniowała niezwykle pozytywna energia, nawet zrozpaczona Patrycja odrobinę się uspokoiła.

– Jak wrażenia z pierwszych dni w klubie? – zapytała Ola. – Poznałaś już kogoś fajnego?

Patrycja przeleciała myślami po kolejnych poznanych mężczyznach. Kamil, bandyci, Gerlach…

– Nie – powiedziała wreszcie. – Nie poznałam.

– Musisz zagadać do Tomka – poradziła Jula. – Jeśli chodzi o seks, to jest naprawdę niezły, ale najlepsze w nim to, że uwielbia poezję. Pamiętam, jak cały wieczór spędziliśmy, leżąc nago w łóżku i delektując się erotykami Leśmiana: „Gdy domdlewasz na łożu, całowana przeze mnie, chcę cię posiąść na zawsze, lecz daremnie, daremnie!”

Dziewczyny zaczęły się głośno śmiać. Patrycja spoglądała na nie z niedowierzaniem.

– Naprawdę nie widzicie w tym nic uwłaczającego? – zapytała. – Sprzedajecie własne ciała, swoją godność.

– Znowu ten zarzut… – Jula przewróciła oczami. – Każdy, zaczynając od hydraulika, a kończąc na prezesie firmy, sprzedaje własny czas i ciało. My przynajmniej mamy z tego trochę frajdy.

– Nie czujecie się wykorzystywane?

– A w jakim zawodzie niby tego nie robią? – Jula wzruszyła ramionami. – Jasne, kilku mężczyzn w klubie nadużywa danej im władzy… Trzeba nauczyć się ich unikać.

– Spójrz na tę sylwetkę Jula – powiedziała Ola, nie odrywając wzroku od Patrycji. – Idealnie w guście Mateusza.

– Jest tylko jeden sposób, żeby to sprawdzić! – krzyknęła podekscytowana Jula. – Mateusz!!! Chodź tutaj!!!

„Co… co one wyprawiają?” – Pomyślała poddenerwowana Patrycja. – „Mało mam na głowie problemów? Może nie przyjdzie…” – Niestety, już po kilku sekundach przy stoliku pojawił się wysoki mężczyzna.

– Coś się stało, drogie panie? – zapytał z uśmiechem.

Był w podobnym wieku do Lilli, ale na pewno nie przekroczył jeszcze czterdziestki. Marynarka dobrze leżała na umięśnionej sylwetce, twarz w kształcie diamentu pokrywał delikatny zarost. Jasnobrązowe włosy unosiły się wysoko, odsłaniając niemal całe czoło. Lustrował Patrycję od stóp do głów, niebieskie oczy miały w sobie coś zawadiackiego.

– Patrycja opowiadała, że strasznie się jej spodobałeś – powiedziała Jula z błyskiem w oku. – Musisz postawić jej drinka!

Mężczyzna zwrócił wzrok w stronę Patrycji, delikatnie się uśmiechając.

– Przepraszam za nie – powiedział. – Trafiłaś na największe klekotki w całym klubie. Nazywam się Mateusz.

– Patrycja – odpowiedziała, mimowolnie wpatrując się w tors mężczyzny.

– Piękne imię. – Mateusz pocałował dziewczynę w rękę. – Pozwolisz w ramach rekompensaty zaprosić się do tańca?

Skłonił się taktownie, wyciągając rękę w jej stronę. Wicher myśli grzmiał w głowie Patrycji. Z jednej strony mężczyzna wydawał się uprzejmy i szarmancki, z drugiej nie mogła zapomnieć o ostrzeżeniu Lilli. – „Co robić?” – Myślała gorączkowo, gdy para niebieskich oczu patrzyła wyczekująco w jej stronę. – „Raz kozie śmierć”. – Zdecydowała i podała dłoń Mateuszowi.

Mężczyzna poprowadził ją w stronę centrum sali, patrząc zalotnie na dziewczynę. Promieniował czystą, samczą siłą, jakby nic na świecie nie mogło mu się przeciwstawić. Pary dookoła przyglądały się z zazdrością dwóm młodym, krzepkim ciałom wibrującym z gracją w rytm muzyki. Z każdą sekundą Mateusz przylegał coraz ściślej do drobnego ciała partnerki, łącząc ich stopniowo w jedną całość. Patrycja powoli ulegała…

Mężczyzna całą siłą woli próbował kontrolować pożądanie. Pragnął jej, ale rozumiał, że jeśli spróbuje zdobyć zbyt wcześnie, spłoszona dziewczyna ucieknie. To tylko czyniło całą grę ciekawszą… – „Ulegnie mi, będzie posłuszna każdemu rozkazowi”. – Myślał. – „Ale… jeszcze nie teraz”. – Niezwykła istota o oliwkowej skórze nie odrywała od niego oczu. Musi coś do niego czuć! Istniało przecież coś lepszego od ordynarnego pieprzenia, coś delikatniejszego, ale i bliższego. Tak, tego mógł spróbować. Mateusz zbliżył twarz do twarzy Patrycji i… powoli połączył usta obojga w namiętnym pocałunku.

Oddech Patrycji przyspieszył. – „A jednak!” – Pomyślała. – „Przekroczył postawioną granicę”. – Kątem oka spojrzała na salę. Wszyscy, począwszy od młodych dziewczyn, kończąc na podstarzałych facetach, przyglądali się parze. Chcieli wiedzieć, jak nisko zdążyła już upaść, ile czasu zajmie, zanim upadnie na samo dno. Wydawało się jej, że słyszy ciche szepty.

– Dziwka…

Wyobraźnia mieszała się z rzeczywistością. – „Nie!” – Krzyczała w myślach. – „Jeszcze mnie nie złamaliście!” – W końcu kawałek się skończył.

– Będziemy musieli się bliżej poznać – powiedział Mateusz, całując dłoń Patrycji. – Teraz, niestety, wzywają mnie obowiązki.

Mężczyzna odszedł powoli w kierunku schodów. Gdy tylko zniknął z zasięgu wzroku, Ola i Jula zaczęły głośno chichotać.

– „Musimy się bliżej poznać”. – Jula nieudolnie naśladowała głos mężczyzny. Widząc to, Ola o mało nie strąciła ze stołu szklanki z tequilą.

– Dość! – powiedziała Ola, a Jula z trudem opanowała głupawkę. – Powiedz lepiej, co o nim sądzisz?

Dwie pary oczu spoglądały badawczo na Patrycję.

– Wydawał się… miły.

Dziewczyny znowu zaczęły rechotać. Atmosfera żywcem wyjęta z noclegu podczas gimnazjalnej wycieczki.

– „Miły” – chichotała Jula. – Tak, jest milutki. Zwłaszcza gdy spuści ci lanie.

– Widziałaś jej wzrok? – zaśmiała się Ola. – Na pewno już planuje, jak rozłożyć przed nim nogi.

Patrycja przysłuchiwała się rozmowie z coraz większym oburzeniem. Za kogo one ją mają? Nie może zapomnieć, że dziewczyny z klubu nie są jej koleżankami i na pewno zranią ją, jeśli tylko pozwoli im się zbliżyć. Niedawno się przecież o tym przekonała. Zastanawiała się, jak powinna zareagować, gdy nagle… Z drugiego końca sali dobiegło jej własne imię.

– Szukamy Patrycji!

Powoli podniosła wzrok. W pierwszej chwili, pogrążona w myślach, nie zrozumiała, o co może chodzić. Świadomość zagrożenia przyszła zbyt późno. Na twarzach nowo poznanych koleżanek malowało się przerażenie. – „To ludzie Gerlacha”. – Zrozumiała w końcu. – „Muszę… muszę uciekać”. – Wstała od stolika. Nie zdążyła przebiec nawet kilku kroków, gdy poczuła na sobie uścisk męskich dłoni. – „Nie!” – Krzyczała w myślach. – „Nie złamiecie mnie!” – Miotała się niczym schwytana w sidła sarna. Nie wiedziała, skąd płynie energia, by dalej opierać się bandytom z klubu, nie obchodziło jej to. Ważne, że jeszcze nie opadła z sił. Teraz otaczał ją szeroki krąg. Patrzył na nią setką przerażających ślepi, pełnych żelaznej determinacji.

Wprowadzili ją do pokoju na piętrze. Pomieszczenie przywodziło na myśl kuluary ze starych, gangsterskich filmów. W gabinecie rozbrzmiewał gwar głośnej rozmowy, w powietrzu unosił się dym papierosów. Środek pomieszczenia wypełniał duży stół bilardowy, otoczony przez skórzane fotele. Patrycja nie znała żadnego z siedzących w pokoju mężczyzn…

Najbardziej przerażał ją olbrzym, górujący nad resztą sali. Na wielkiej głowie nie ostał się ani jeden włos, rysy twarzy wyglądały jak wyciosane mieczem. Mężczyzna łypał wzrokiem na wchodzące do pokoju kobiety, opinająca ciało koszula mogła rozedrzeć się przy każdym ruchu gigantycznych mięśni. Intuicja podpowiadała Patrycji, że to właśnie on ją wezwał…

– W końcu przyszła! – ryknął olbrzym. – Odkąd zobaczyłem zdjęcia, wiedziałem, że muszę ją wypróbować. Podejdź, suko!

Serce dziewczyny biło z siłą dzwonu, dłonie drżały. Bała się tego człowieka. Powoli podeszła do mężczyzny i uklękła pomiędzy jego nogami. Gigant pokierował dłoń Patrycji w stronę rozporka. – „Tu jest tylu ludzi, może nic mi nie zrobi”. – Modliła się bezgłośnie. Powoli rozpięła dżinsy i opuściła je aż na wysokość kolan. Przed oczami natychmiast pojawił się naprężony penis. Gerlach czekał. – „Chcesz dojść?” – Zapytała w myślach. – „Dobrze, ale zrobimy to na moich zasadach”. – Chwyciła czubek fallusa i zaczęła się bawić. Raz za razem odsłaniała różową żołądź, tylko po to, by za chwilę znowu ukryć pod fałdami skóry. Powolne tempo nie działało na Gerlacha, członek kurczył się w dłoniach dziewczyny.

– Szybciej! – warknął.

Chwyciła penisa teraz już oburącz i zaczęła ubijać z tempem galopującej klaczy. Powolna zabawa zamieniła się w ordynarne walenie konia. Zero namiętności, zero emocji, czysta jazda. Ku przerażeniu Patrycji, kutas ponownie napęczniał. Olbrzym zaczął dyszeć coraz ciężej, patrzył na dziewczynę pełnym dzikości wzrokiem. Dlaczego musiał wyglądać tak przerażająco? Na główce penisa pojawiła się drobna kropla. Jest na dobrej drodze, jeszcze trochę i stąd odejdzie, zapominając o wszystkim. Pomimo pozornego postępu, mężczyzna cały czas kontrolował jednak sytuację.

– No suko, czas posmakować chuja.

Pomimo wątpliwości, Patrycja zdecydowała się na kolejny krok. Odgarnęła ciemne włosy i zwróciła twarz ku kroczu mężczyzny. Namiętne usta dotknęły koniuszka penisa. Gerlach wydał z siebie głębokie westchnięcie. Powoli opuszczała się coraz niżej, aż w końcu dotarła do miejsca, gdzie jej pokryte czerwoną szminką usta obejmowały ponad połowę członka. Pora przejść do pracy, sam się nie obciągnie. W górę, w dół, w górę, w dół…

Nagle usłyszała dzwonek telefonu. Wzdrygnęła się, o mało nie zakrztusiła. Dźwięk dobiegał ze spodni Gerlacha. Olbrzym powoli wyciągnął z kieszeni najnowszy model smartfona.

– No? – zapytał zirytowany. Przez chwilę słuchał zdenerwowanego głosu rozmówcy i… eksplodował. – JAK TO, KURWA, UCIEKŁY?! ZA TRZY DNI MAJĄ SIEDZIEĆ W BURDELU! – Wręcz drżał z wściekłości. – MASZ DZIEŃ NA OGARNIĘCIE TEGO SYFU ALBO WYŚLĘ TAM TWOJĄ WŁASNĄ CÓRKĘ! A TY SSIJ GŁĘBIEJ!

Przerażona Patrycja spojrzała na resztę sali. Większość kobiet regularnie posuwana w cipę lub tyłek. Ola ujeżdżała kutasa, jęcząc wniebogłosy. Niektóre ciała poczerwieniały od bólu… Patrycja ssała zapamiętale, przy akompaniamencie wszechobecnych jęków kobiet. Fiut okazał się zbyt duży, nie miała szans połknąć go w całości. Mimo wszystko, rok w związku z Arturem przynosił wymierne rezultaty, nie spodziewała się po sobie takiej wytrzymałości. Finał zbliżał się wielkimi krokami. Próbowała się odsunąć, uciec od obrzydliwego nasienia… Nic z tego.

Gerlach przycisnął głowę dziewczyny do krocza. W ustach Patrycji zaczęła znikać coraz większa część penisa. Najpierw połowa, potem trzy czwarte, cztery piąte… Czuła, że masywny członek rozsadzi jej zaraz gardło. Płakała. W końcu mężczyzna wydał z siebie głośnie westchnięcie, a na obolałe usta wlała się biała, lepka maź. Wyczerpana dziewczyna opadła na podłogę.

– To było coś mała. – Poczochrał Patrycję po włosach. – Na pewno nie skończymy na jednym razie. Kamil!

– Tak? – zapytał zdenerwowany mężczyzna.

– Dziewczyna jedzie ze mną do Bratysławy. Jest młoda i zadziorna, trzeba nauczyć ją pokory… Na pierwsze trzy dni zamkniesz ją w ciemnicy – zadysponował beznamiętnie Gerlach.

– „Co?” – Pomyślała Patrycja, czując rosnące przerażenie. – „Chcą mnie wywieźć… za granicę? Przecież stracę całe swoje życie. Nie… nie mogą mi tego zrobić”. – Pomimo wewnętrznego sprzeciwu, była zbyt słaba, by otwarcie zaprotestować. Czuła, że opór tylko rozwścieczy Gerlacha, a ona nie miała sił na kolejny stosunek. Kamil wziął ją pod ramię i powoli wyprowadził z gabinetu.

– Tego się nie spodziewałaś, co? – Zaśmiał się. – Za kilka godzin się do ciebie zgłoszę, baw się dobrze.

Głosy rozmawiających ludzi przez długi czas składały się jedynie na niezrozumiały bełkot. Zabrali ją z powrotem na dół, ale atmosfera zmieniła się nie do poznania. Aromat olejków zastąpił krążący w powietrzu zapach spermy i kobiecych soków. Dziewczyny chodziły roznegliżowane, patrząc nieprzytomnie przed siebie, podekscytowani mężczyźni rozmawiali o upojnej nocy.

– „A więc… a więc tak skończę?” – Pomyślała. Nie miała żadnych szans na ucieczkę, żadnego schronienia. Opór przyniesie tylko większą ilość bólu. Artur, studia i spotkania z przyjaciółmi zostaną zastąpione przez niekończące się orgie i przemoc. – „Sama się o to prosiłaś”. – Wyrzuciła sobie. Nie widziała żadnego rozwiązania, jedyną drogą ucieczki pozostawał… alkohol. Tak, musiała się urżnąć. Może wtedy łatwiej pogodzi się z nieuniknionym? Szybkim krokiem podeszła do baru, barmanka polewała właśnie drinki dwóm młodym facetom.

– Muszę się napić – powiedziała głośno.

Dziewczyna spojrzała na nią wzrokiem pełnym pogardy. Cycki Patrycji przylegały do mokrej sukienki, po pomalowanych ustach spływały resztki spermy. Nawet najpodlejsze kurwy nie upadają tak nisko. W końcu skończyła się gapić i bez słowa napełniła kieliszek bezbarwnym napojem, Patrycja wypiła całą wódkę jednym tchem. Brr, ostra. Alkohol spłynął w głąb gardła, wywołując przyjemne uczucie ciepła.

– Poproszę kolejny! – krzyknęła, stawiając kieliszek na blacie.

Drugi shot wszedł łatwiej. Może przejdzie przez resztę tego upiornego wieczoru. Powolnym, niepewnym krokiem ruszyła na środek parkietu. Stała sama, otoczona przez neonowe światła. Nic już nie miało znaczenia, cnota i godność na zawsze utraciły swoją wartość. Pozostawało… tańczyć. Wyginała się w dźwięk rytmu, ręce płynęły wzdłuż ponętnego ciała. Muzyka przyspieszała. Teraz wierzgała już całą sobą, zatraciła się w nihilistycznym upojeniu. – „A mogłam iść do urzędu pracy…” – Pomyślała z rozbawieniem i wróciła do muzyki oraz tańca. To koniec!

Po kilku kolejnych kawałkach znowu zaczęło suszyć ją w gardle.

– Jeszcze jeden! – wybełkotała przy barze.

– Jesteś pewna? – zapytała barmanka. – Nie wyglądasz… zbyt dobrze.

– Lej!

Wypiła kolejnego shota duszkiem. A może trzy shoty? Wróciła na parkiet, zatraciła w niekończącym się cyklu. Alkohol, taniec, zabawa, alkohol… Wzrok wszystkich mężczyzn skupił się na niej, jakby tańczyła najdoskonalszą burleskę. Widziała, jak z każdej strony zaczynają zbliżać się mężczyźni, z pełnym pożądania wzrokiem. Spojrzała nieprzytomnie w stronę barmanki. Kobieta pokręciła z niesmakiem głową i odwróciła głowę. Wszystko wydawało się coraz mniej wyraźnie…

– Ej! – Na plecach poczuła czyjąś dłoń. – Słyyyyszszszy mninininie…?

Upadła na podłogę.

***

W końcu się ocknęła. Powitał ją dudniący ból w głowie, ostry, jakby zaraz miał rozsadzić jej czaszkę. Rozbiegany wzrok nie pozwalał widzieć nawet na odległość oddechu, rzeczywistość zlewała się w niewyraźne plamy. Nie miała siły myśleć, jak długo leżała nieprzytomna, ani co stało się z nią po utracie przytomności. Powoli do świadomości zaczęły docierać pierwsze, niewyraźne myśli. – „Gdzie… gdzie ja jestem?” – Z każdą kolejną sekundą czuła, że ból powoli ustaje, coraz wyraźniej widziała nad sobą mglisty zarys postaci. Leżała na czyichś kolanach! Tajemnicza istota miała jasne włosy… Granatową suknię… O nie! Do świadomości Patrycji doszło już, kim jest ta kobieta. – „Nie, jeszcze nie teraz”.

Przetarła oczy. Natalia spoglądała na nią wzrokiem pełnym niepokoju, badawcze spojrzenie szukało najmniejszych oznak przytomności Patrycji. Gdy zobaczyła, że dziewczyna w końcu się przebudziła, opuściła wzrok, speszona. I słusznie! Jak mogła do niej przychodzić, po wszystkim, co zrobiła? Koszmary i upokorzenia zaczęły się od pierwszej rozmowy, w której Natalia zaproponowała jej dołączenie do klubu. Dziewczyna miała wszelkie powody, by nienawidzić byłej przyjaciółki, ale teraz… teraz potrzebowała wsparcia.

– Muszę… muszę napić się wody – poprosiła cicho.

– Czujesz się już lepiej? – Usłyszała głos Natalii.

Spojrzała na blondynkę ze złością. Doświadczona imprezami studentka wyciągnęła zza pleców małą karafkę i podała ją Patrycji. Dziewczyna pociągnęła łyk. Czuła, że orzeźwiający smak cytryny powoli przywraca ją do życia.

– I… Ile czasu minęło? – zapytała łamiącym się głosem.

– Dwie godziny – odpowiedziała Natalia. – Ani na moment nie spuściłam cię z oczu!

Patrycja uśmiechnęła się, zapał byłej przyjaciółki wydał się jej dziwnie uroczy. Ona najwyraźniej nie straciła jeszcze całkiem młodzieńczej naiwności… To chyba pierwsza pozytywna myśli na temat Natalii od czasu wyjazdu nad jezioro. Okruchy rozbawienia opuściły ją, gdy tylko przypomniała sobie o groźbie Gerlacha. – „Dwie godziny”. – Pomyślała zrozpaczona. – „Ile czasu zostało, zanim… zanim mnie zabiorą?”

– Wiesz… wiesz, co chcą ze mną zrobić? – zapytała.

Blondynka skinęła głową, patrząc wzrokiem pełnym współczucia.

– Gdybym wiedziała, że Kamil pracuje dla Gerlacha, w życiu bym cię do niego nie wysłała! Och, Pati! – Na rzęsach Natalii zawisły łzy. – Tak bardzo cię przepraszam!

Zaczęły razem płakać. Patrycja przypomniała sobie o dawnych czasach. Wspólny smutek nad kolejnymi zawodami miłosnymi, rozczarowanie, gdy nie dostały się razem na wymarzone studia… Bliska relacja pomiędzy dziewczynami skończyła się, gdy poznała Artura. Pogrążona w studiach i poważniejszym związku, nie miała czasu na szaloną przyjaciółkę. Ich światy stopniowo oddalały się od siebie… Aż do tego momentu.

– Co teraz zrobisz? – Natalia przetarła łzę w oku. – Spróbujesz uciec?

– Nie mam szans. – Patrycja pokręciła z rezygnacją głową. – Gerlach ma pewnie swoich ludzi w całym kraju. Musiałabym ciągle uciekać, a nawet jeśli się uda… Zawsze pozostają mu moi bliscy.

– Tak żałuję, że cię w to wplątałam…

Przez chwilę wpatrywały się razem w rozpostarte niebo. Dochodził wieczór, całą przestrzeń wokół rezydencji wypełniały ciemności. Księżyc przybrał kształt małego rogala, gwiazdy rozkładały się na firmamencie. Patrycja rozpoznawała kolejne konstelacje. Byk, Strzelec, Wielki Wóz… To będzie naprawdę piękna noc.

 Powoli odzyskiwała siły. Wszystkie wydarzenia wieczoru wracały na swoje miejsce, ale… Cały czas wydawało się jej, że o czymś zapomniała, coś jej umknęło. O co mogło chodzić? Impreza, Gerlach, alkohol, ale… Co się z nią stało, po tym, gdy zemdlała? Spojrzała krytycznie na swoje ciało. Czarna sukienka podarła się w kilku miejscach, na kolanie zobaczyła drobnego siniaka, ale… żadnych śladów gwałtu.

– Czy… czy w trakcie mojego snu nic się ze mną nie stało?

– Pff! – Natalia wydęła usta. – Chodzi ci o tamtych facetów? Odgoniłam ich.

– Ale… jak?

– Kobieca sztuczka – Blondynka uśmiechnęła się tajemniczo. – Zachęciłam ich obietnicą… Mamy oddać im się obie, gdy tylko się obudzisz. Połowa już pewnie zapomniała, druga leży nieprzytomna od wypitego alkoholu. Gdybyś mogła zobaczyć te ich tępe uśmiechy!

– Co? – Patrycja nic nie rozumiała. – Przecież w życiu by się na to nie zgodzili.

Natalia uśmiechnęła się delikatnie.

– Och, Panie… Tak bardzo pragnę ci się oddać. – Głos Natalii zmienił się nie do poznania. – Chcę paść przed tobą razem z przyjaciółką.

Do uległego tonu dołączyła słodka, niewinna mina. Patrycja wybałuszyła oczy. Natalia nie mogła powstrzymać śmiechu, cały ogród wypełnił odgłos głośnego chichotu. Musiała minąć dłuższa chwila, zanim rozweselona blondynka w końcu się uspokoiła.

– Dalej nie rozumiesz? – zapytała. – Wyobraź sobie, że grasz w teatrze. Musisz sprzedać emocje i zaangażowanie, choćby udawane, przekonać ich, że właśnie przeżywasz najlepsze chwile swojego życia. Wtedy pozwolą bawić się sobą jak pacynki.

Patrycja potrzebowała dłuższej chwili, by przetrawić słowa przyjaciółki. Miała dziwne wrażenie déjà vu, gdzieś już to słyszała. Nagle ją olśniło. Lilla! Pomyślała o dzisiejszym wieczorze. Władza mężczyzn przerażał ją, próbowała za wszelką cenę się od nich uwolnić. Może czas zmienić taktykę i zastosować się do dziwnej metody adaptacji?

Powoli podniosła się z kolan Natalii. Szybkim ruchem strzepała drobinki piasku z ubrania, w końcu ściągając ze stóp wysokie szpilki.

– Pati, co robisz? – spytała zdezorientowana Natalia.

– Może jest jeszcze szansa – powiedziała zdeterminowana Patrycja.

Najpierw powoli, potem coraz szybciej, ruszyła w stronę posiadłości. Bose stopy raz po raz dotykały wilgotnej trawy, podmuchy wiatru muskały twarz dziewczyny. Jeśli nie chce wpaść w łapy Gerlacha, ktoś musi się za nią wstawić. Kątem oka zobaczyła, jak jeden z jego drabów biegnie w jej stronę. O nie! Teraz już nic jej nie powstrzyma. Nie pozwoli im odebrać swojego życia… Nawet za cenę wielkiego poświęcenia.

Wbiegła do rezydencji, gubiąc prześladowcę. Cały budynek opustoszał, na podłodze leżeli upici do nieprzytomności mężczyźni. Patrycja nie miała czasu teraz się tym przejmować. Biegiem przeszukiwała kolejne pokoje. Salon, kuchnia, taras… Gdzie, do cholery, mógł się podziać? Nagle ją olśniło. – „Gabinet!” – Pomyślała z przejęciem. Wbiegła na drugie piętro, stając przed brązowym wejściem. To jej ostatnia szansa. Westchnęła głęboko i otworzyła drzwi.

Mateusz siedział w mahoniowym fotelu. Para niebieskich oczu patrzyła bezmyślnie w pustkę, ręce zwisały luźno na oparciach. W jednej z dłoni trzymał niedopalone cygaro, w drugiej na wpół wypitą szklankę whisky. Rozpięta koszula zwisała na ciele mężczyzny, odsłaniając wyrzeźbiony tors. Przy panującym w pokoju półświetle wydał się jej starszy, na diamentowej twarzy, zobaczyła pierwsze zmarszczki. Zwrócił wzrok w stronę drzwi, a początkowa apatia ustąpiła miejsca zszokowaniu.

– Patrycja – powiedział zaskoczony. – Nie powinno cię tu być.

Nie odezwała się ani słowem. Podeszła powoli do siedzącego mężczyzny, uważając, by kawałki szkła nie poraniły bosych stóp i… uklęknęła. Patrzyła w oczy swojego pana wzrokiem łaszącej się kotki, w tajemniczy sposób łącząc niepewność z wyuzdaniem. Dłonie spoczęły na spodniach, chwytając za zaciśnięty pasek. Mateusz westchnął cicho.

– Patrycja, wiesz, że nie mogę… Należysz do Gerlacha.

– Należę tylko do ciebie, Panie! – W głosie zawarła anielską ufność.

– Przecież wiesz, że to niemożliwe. – Odwrócił głowę.

„Nie”. – Pomyślała Patrycja. – „Nie poddam się tak łatwo”. – Pod materiałem poczuła dowód narastającego podniecenia mężczyzny.

Instynkt podpowiadał jej, jak powinna się zachowywać. Może przez całe życie przygotowywała się do tej chwili, a każde słowo i myśl dyktowało wpojone od dziecka wychowanie. Przypominała sobie wszystkie nachalne spojrzenia, gdy odsłoniła choć kawałek ciała, każdy niechciany dotyk. Wróciła wspomnieniami do pierwszego spotkania z pornografią, pełną uległych kobiet i dominujących mężczyzn. Żyła w patriarchalnym porządku świata, nie robiła obecnie nic, poza dostosowaniem się do wpajanych od dzieciństwa reguł.

– Przez całe życie szukałam samej siebie – powiedziała, sunąc palcami po męskości Mateusza. – Przez cały czas miałam nadzieję, że znajdę się gdzieś na zewnątrz. Szukałam w kolejnych studiach, w ambicji, w kolejnych partnerach… Szukałam w złych miejscach.

Brwi Mateusza ułożyły się w długą linię. Spoglądała niepewnie w niebieskie oczy, jakby wyznawała największy, od dawna skrywany głęboko sekret. Widziała… pożądanie.

– Mówisz, że należysz do mnie – wycedził przez zęby – a pierdoliłaś się z moim największym wrogiem. Jak myślisz, na jaką karę zasłużyłaś?

Dopiero teraz poczuła strach. Nie wiedziała o Mateuszu absolutnie nic, nie wiedziała, co odpowiedzieć, by go zadowolić. Musiała zdać się na własną intuicję.

– Zasłużyłam na klapsy – powiedziała niepewnie.

– Ile?

– P-pięć. – Głos Patrycji drżał.

– Mów pełnymi zdaniami! – warknął.

– Powinieneś mnie sprać!

Przez chwilę nic nie mówił, upajając się posiadaną władzą. Podziwiał długie rzęsy i zarumienione policzki, wsłuchiwał się w przyspieszony oddech. Tak bardzo mu ją przypominała…

– Powinnaś zapamiętać tę lekcję – powiedział w końcu. – Dostaniesz dziesięć razy.

Mateusz pomógł Patrycji wstać z podłogi. Przerażona dziewczyna położyła się powoli na kolanach mężczyzny. Pomimo lęku, jej uwadze nie umknął namiot wzniesiony na spodniach Mateusza… Nagle poczuła, jak para silnych rąk podwija jej piękną, czarną sukienkę, odsłaniając koronkową bieliznę.

– Licz – rozkazał. – Jeśli się pomylisz, zaczniemy od początku.

Przerażająco muskularna dłoń Mateusza zawisła w powietrzu. Obserwowała ją kątem oka. Mężczyzna trwał w bezruchu, jak gdyby na coś wyczekiwał. – „Może się rozmyśli”. – Obudziła się nadzieja. – „Wybierze inną karę”. – Niestety… W końcu uderzył.

– Auu! – zawyła. – Jeden!

Mateusz uśmiechnął się do siebie. Tak, teraz czuł pewność, że ta dziewczyna dostarczy mu wiele przyjemności. Zamachnął się i uderzył jeszcze raz…

– D-dwa.

Patrycja czuła pulsujący ból. Pośladki zaczerwieniły się, po rumianych policzkach pociekła pierwsza łza… Plask!

– Błagam, rób to delikatniej – poprosiła.

– Pamiętasz, co ci mówiłem? Masz liczyć! – warknął.

W powietrzu zawisła nieprzyjemna cisza. – „Chyba nie dam rady”. – Pomyślała. – „To zbyt upokarzające”. – Mateusz przyglądał się reakcjom ciała dziewczyny. Czuł przeszywającą ją na wskroś desperację, ale potrzebował… dowodu. Decydującego testu, ostatecznego potwierdzenia, że faktycznie oddaje mu się bez reszty. Powoli zepchnął Patrycję z kolan.

– Co robisz? – zapytała przestraszona.

– Nie chcesz tego – powiedział. – A ja nie będę cię do niczego zmuszał. Możesz odejść.

Wpatrywała się w oczy Mateusza, poszukując najmniejszej oznaki drwiny. Czy… czy on z niej kpił? Przecież nie może tego zrobić, nie może zostawić jej na łasce Gerlacha! Z twarzy mężczyzny biła nieugiętość. – „A więc jednak”. – Pomyślała. – „Okłamał mnie, jest taki sam jak Kamil. Skończę u Gerlacha… Nie!” – Wykrzyknęła w duchu. – „Już się poddajesz? Przecież obiecałaś sobie, że weźmiesz sprawy w swoje ręce!” – Patrycja czuła rosnącą determinację. Nie pytając Mateusza o zdanie, z powrotem położyła się na kolanach mężczyzny.

– Trzy! – wykrzyknęła, patrząc dumnie w jego oczy.

Mateusz uśmiechnął się złowieszczo. Sunął palcami po idealnych pośladkach, stworzonych wprost do pieszczot i zaspokajania lubieżnych żądz. Tak, w uporze dziewczyny było coś pięknego… Przed nadejściem poranka ją złamie.

Spadł grad uderzeń. Plask! Plask! Plask! Wyła z bólu, kolejne łzy spływały po czerwonych policzkach. Mateusz nie ufał kobiecym łzom. Zbyt wiele kobiet nigdy nie poznawało sensu swego życia z powodu nieświadomości własnych pragnień, zbyt często pozorna rozpacz okazywała się jedyną drogą do prawdziwego pożądania. Patrycja musiała przez to przejść.

– Licz – powtórzył z zimnym spokojem.

– C-cztery, p-pięć, sześććć… – Słowa zamieniły się w przeciągły ryk.

Ból. Od rozpoczęcia kary minęły może dwie minuty, ale Patrycji wydawało się, że całe jej życie składa się z nieustającego bólu. Pierwszy raz dokładnie czuła każdy mięsień pośladków, czuła napływającą w miejsce uderzeń krew. Nie usiądzie przez kolejny tydzień… Plask!

– S-siedem! – wykrzyczała.

Ciepło. Przyszło niespodziewanie jak delikatny posmak wiśni w czekoladowym torcie. Z każdą mijającą sekundą zdobywało dla siebie coraz więcej miejsca, rozpychając się w nierównej rywalizacji o umysł Patrycji. Dziewczyna wyczuwała nieuchronną konfrontację dwóch intensywnych doznań, bratobójczą walkę o władzę nad jej ciałem. Nagle… Nagle jak gdyby nigdy nic, starcie się skończyło. – „C-co?” – Pomyślała. – „Co się ze mną dzieje?” – Uczucia zaczęły się powoli splatać, łącząc się w jedność… Przyjemność…

– Ochhh… – jęczała.

Twarz Patrycji przybrała fioletowy kolor, po policzkach ciekły łzy. Mateusz z satysfakcją obserwował reakcje dziewczyny, czując, że osiągnął wszystko, czego chciał… Wszystko, a nawet więcej. Ostatnie trzy ciosy nie miały w sobie nic z poprzedniej siły, przypominały raczej przyjacielskie klapsy.

– Osiem, dziewięć i dziesięć – dokończył z uśmiechem.

Oszołomiona Patrycja straciła kontakt z rzeczywistością. Nie podtrzymywana przez Mateusza, zsunęła się z kolan mężczyzny. Zamroczona, próbowała zrozumieć, co właśnie się stało. Wiedziała, że istnieją kobiety, których pożądanie i namiętność rosły w miarę bicia, ale… ona? Nigdy w trakcie seksu nie pozwalała Arturowi choćby się tknąć, nie wspominając nawet o festiwalu przemocy sprzed kilku chwil. Co się z nią działo?

Mateusz powoli wstał z fotela. Na chwilę odwrócił wzrok od ofiary, Patrycja widziała tylko drgającą dłoń. Próbował zwalczyć ostatnie wątpliwości? Zamroczona dziewczyna dyszała ciężko, czekając na kolejny ruch kochanka i oprawcy. W końcu odwrócił się i bez żadnego uprzedzenia podniósł ją z ziemi, położył na bilardowym stole. Wydawała się lekka niczym piórko. Powoli, nie śpiesząc się, zdjął spodnie, odsłaniając potężny wzwód.

– Od dzisiaj stajesz się pełnoprawną członkinią klubu Parvati – powiedział powoli, cały czas trzymając dziewczynę na stole. – A to oznacza, że będziesz się stosować do kilku prostych zasad. Od tej chwili staję się twoim Panem. Jeżeli kiedykolwiek się zapomnisz, zobaczę choćby najmniejszą oznakę niesubordynacji… czeka cię kara. Rozumiesz?

– T-tak… – powiedziała oszołomiona Patrycja. Zrobiłaby wszystko, byle tylko uniknąć Gerlacha.

– Dobrze. – Spokojnie się uśmiechnął. – Po drugie, wyślesz mi hasła do twoich portali społecznościowych i zamontujesz w mieszkaniu kamery… Chcę wiedzieć, co ubierasz, gdzie wychodzisz i z kim się pieprzysz. Jasne?

A więc ceną za szansę pozostanie w domu, będzie całkowita kontrola nad jej życiem. Jeszcze kilka dni temu nigdy nie zgodziłaby się na ten warunek, uznałaby podobną propozycję za wyraz szaleństwa, ale teraz… Teraz nie miała już wyboru.

– Zgadzam się – powiedziała zrezygnowana.

– Ostatni warunek. – Głos mężczyzny rozbrzmiewał niczym topiona stal. – W pełni podporządkujesz swoje życie klubowi. Jeżeli otrzymasz telefon w środku dnia, masz się stawić. Spotkanie z przyjaciółką, trudny egzamin, rocznica związku… Nie obchodzi mnie to. Rozumiesz?

– Tak – wyszeptała.

Cały pokój ogarnęła cisza. Stało się, podpisała cyrograf na własne ciało i duszę, bez reszty oddała się klubowi. Mateusz uśmiechnął się.

Bonne fille – powiedział, delektując się każdym słowem. – Zasłużyłaś na nagrodę.

Kutas wbił się w młodą szparkę. Centymetr po centymetrze wchodził w ciasną cipę, rozpychając się stanowczo i bezlitośnie. Mężczyzna obserwował zmiany na twarzy dziewczyny, patrzył, jak dolna warga drga przy każdym jego ruchu. W końcu doszedł do końca, pochłonięty przez rozkosz, jaką mu dawała.

 – Ochhh… – Westchnął i zaczął ujeżdżać pokonaną Patrycję. Dwa połączone ciała złapały w końcu wspólny rytm. Co za piękny dzień!

Posuwanej dziewczynie ledwie starczało sił. Przyjęta pozycja nie pozwalała nawet na chwilę wytchnienia, cała siła mięśni utrzymywała miednicę w górze. Rozchybotane nogi poruszały się we wszystkich kierunkach, jaskrawy pedicure przełamywał ciemność pokoju. Ile jeszcze wytrzyma? Musiała… Musiała jakoś sobie ulżyć, pomóc skrytemu głęboko spełnieniu wydostać się na zewnątrz. Ręka popłynęła w stronę wilgotnej cipki. Drżące palce dotknęły w końcu słodkiej muszelki, muskając różowe płatki. – „Jejku”. – Westchnęła bezgłośnie. – „Teraz jest bosko…”

Mateusz przyspieszył. Musiał dać upust pożądaniu, zanim ludzie Gerlacha odnajdą go tutaj z Patrycją, zanim zabiorą ją na odległą Słowację. Gorączkowo myślał, co może zaoferować olbrzymowi w zamian za niezwykłą dziewczynę. Pieniądze? Nie, zyski z burdeli i handlu narkotykami były zbyt obfite. Kobietę? Nie, zawistny olbrzym na pewno zacznie coś podejrzewać. Nie miał pomysłu, myśli ginęły w oceanie rozkoszy. Czas na przemyślenia przyjdzie potem, teraz chciał poczuć zapach jej soków.

Złapał Patrycję za biodra i podniósł do góry. – „Co… Co on robi?” – Pomyślała przestraszona. Instynktownie oplotła nogi wokół ciała Mateusza. Czuła teraz każdy oddech, każde poruszenie mięśni mężczyzny. Doznania stały się znacznie intensywniejsze, kutas uderzał o dno młodej cipki. Dziewczyna wierzgała nogami i jęczała, buzujące emocje chciały wydostać się na zewnątrz. Finał zbliżał się wielkimi krokami.

Penis wbijał się w młodą szparkę, potęgując doznania obojga kochanków. Niech cały świat się od niej odpierdoli, chce zapomnieć o studiach, przyjaciołach, nawet o Arturze, chętnie wymieni to wszystko w zamian za więcej rozkoszy. Jeszcze trochę, dosłownie jeden ruch i… Wybuch! Patrycja wygięła się w pół, jęcząc głośno. Całe ciało dziewczyny drgało, błagała w myślach, by mężczyzna postawił ją w końcu na ziemi. Targnął nią orgazm, orgazm, jakiego jeszcze nie przeżyła, orgazm, którego nie zapomni już nigdy. Upadła…

Mateusz położył rozdygotane ciało na ziemi. Jedną ręką złapał za nabrzmiałego penisa i zaczął ordynarnie walić go nad twarzą dziewczyny. Z zadowoleniem przyglądał się, jak Patrycja patrzy nieobecnym spojrzeniem w pustkę, zbyt słaba, by choćby podnieść wzrok. – „Tak”. – Pomyślał. – „Dobrze wybrałem następczynię”. – Zalał jej twarz nasieniem. Biała maź powalała też sukienkę, nie oszczędziła czoła i podrapanych policzków. A więc koniec. Dziewczyna wyglądała, jakby wykąpała się w spermie. Mateusz chciał zobaczyć jej reakcję, przekonać się, jak radzi sobie z łamaniem własnego tabu, ale… za drzwiami usłyszał głośne kroki.

Patrycja uniosła wzrok ku wejściu do gabinetu. Dobrze wiedziała, kto zaraz przejdzie przez próg. Jeszcze kilka godzin temu w podobnej sytuacji chyba umarłaby z przerażenia, przekonana, że oto kończy się jej dotychczasowe życie. Leżąc koło Mateusza czuła… spokój. Czy dalej była tą samą osobą?

Drzwi otworzyły się z hukiem.

– Tu się ukryłaś suczko. – Kamil uśmiechnął się złowieszczo. – Pora się zbierać!

– Kamil. – Mateusz zwrócił się do przybysza. – Chcę z tobą porozmawiać. Na osobności.

– Ale…

– Nie każ mi prosić.

Kamil skinął powoli głową. Dwóch mężczyzn wyszło na korytarz, nie oglądając się na zamroczoną dziewczynę. Patrycja chciała podsłuchać przebieg negocjacji, dowiedzieć się, jaka cena zostanie zaoferowana w zamian za jej młode ciało… Nic z tego. Drzwi gabinetu powoli się zamknęły. Mateusz i Kamil rozmawiali cicho, przez dłuższą chwilę do uszu Patrycji nie dochodził nawet najmniejszy szmer. Nagle ton dyskusji wyraźnie się podniósł, mężczyźni zaczęli się kłócić.

– Nie rozumiesz? – spytał zdenerwowany Kamil. – Przecież on ci tego nie daruje!

Rozmowa trwała jeszcze przez jakiś czas. W końcu drzwi otworzyły się ponownie… Do gabinetu wszedł samotnie Mateusz. Patrycja czekała na informację, wieści o tym, jak przebiegły burzliwe negocjacje. – „Dlaczego nic nie mówi?” – Zastanawiała się przestraszona. Mężczyzna spoglądał na nią smutnymi oczami, przygotowując się do przekazania nowiny.

– Jesteś moja – powiedział w końcu.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Historia Patrycji rozwija się ciekawie i w dość niebezpiecznym kierunku. Niby uciekła przed jednym sadystą ale… czy nie wpadła w szpony kogoś równie groźnego? No i ciekawe, czy muskularny łysol pogodzi się ze stratą. To chyba nie w jego stylu.

Mam nadzieję, że przekonamy się niedługo!

Dzięki za odwiedziny, cieszę się, że fabuła zdołała cię zainteresować. Część trzecia się pisze i mam nadzieję, że niedługo uda się ją skończyć.

Pozdrawiam
Kiwi

Kolejny rozdział nie zawodzi, stawka zostaje umiejętnie podbita. W dodatku bohaterka odkrywa w sobie masochistyczne skłonności, których istnienia dotad nawet nie podejrzewała. Co wydaje się eleganckim, ale i bardzo wygodnym wyjściem z sytuacji, w jakiej się znalazła. Czekam zatem na więcej. Zdaje mi się, że jesteś na dobrej drodze, autorze.

Dziękuję za wizytę. Bohaterka musiała w końcu odnaleźć jakiś pierwiastek satysfakcji z sytuacji, w której się znalazła – w innym wypadku całość okazałoby się stanowczo zbyt ponura jak na prosty erotyk. Cieszę się, że się podobało, mam nadzieję, że uda mi się utrzymać dobry kurs aż do końca opowieści. 🙂

Pozdrawiam
Kiwi

Witaj, Kawaii Kiwi!

Byłem ciekaw, czy uda Ci się utrzymać poziom w drugim odcinku „Życia w klubie Parvati” i ku mojej satysfakcji, tak się stało. Historia, którą opowiadasz wciąż jest ciekawa i wciągająca. W dodatku zarysowujesz (prawda, że dość pobieżnie) dwie postacie, które zapewne będą punktami odniesienia dla całej fabuły. Co do Gerlacha dość szybko możemy się zorientować, co to za typ. Mateusz stanowi większą zagadkę, ale z pewnych sugestii, które nam przekazujesz wnoszę, że też nie należy do przyjemniaczków.

Pozwolę sobie jednak na drobną krytykę: wydaje mi się, że klub (a tak naprawdę Ty) zbyt szybko odsłonił swoje karty, uświadamiając Patrycji, że tak naprawdę uczestnictwo w nim opiera się na zastraszaniu, przemocy, wręcz morderstwach. Myślę, że łatwiej byłoby wejść w ten świat, gdyby z początku choć trochę ją pociągał i dużo obiecywał. Tymczasem już w aucie usłyszała o znikających dziewczynach, a na sali widziała, jak zbiry wywlekają gdzieś kolejną. Myślę, że można było nieco dłużej pociągnąć iluzję miejsca, w którym spotykają się „consenting adults”, a motywacją dla kobiet jest możliwość poznania intrygujących mężczyzn i zarobienia prawdziwych pieniędzy.

Tak czy inaczej, skoro już karty zostały odsłonięte, trzeba nimi grać! Trzymam kciuki za rychłe ukończenie kolejnego rozdziału, który będziesz mógł nam przedstawić!

Pozdrawiam
M.A.

Cześć MA!

Dziękuję za obszerny komentarz. Cieszę się, że druga część przypadła do gustu również tobie i z przyjemnością czytam drobne spekulacje dotyczące dalszej części historii. Muszę przyznać, że w dużym stopniu trafiasz :).

Przechodząc do zbyt szybko pokazywanych kart, myślę, że nie zaszkodzi jeśli odsłonię odrobinę swój warsztat i powiem o dylemacie, przed którym stanąłem, obmyślając tę część. Pisząc swój debiut nie byłem świadomy, jak wielki impakt dla dalszej historii będzie mieć jej rozpoczęcie; pisałem troszkę na oślep, uniesiony towarzyszącymi mi emocjami. W efekcie klub odsłonił wiele kart już na początku i poprowadzenie historii tak, by Patrycja świadomie i bez przymusu wyraziła zgodę na dołączenie, wymagaoby postawienia psychologii bohaterki na głowie – Kamil dopuścił się na niej naprawdę obrzydliwego czynu. Zgadzam się więc z krytyką, ale jednocześnie myślę, że da się wybrnąć z postawionego przez ciebie problemu – zamiast historii o stopniowym pogrążaniu się w bagnie, możemy mieć bohaterkę, która już w nim ugrzęzła i z całych sił próbuje się wydostać. Mam nadzieję, że plan, który mam na tę historię, nie zawiedzie :).

Pozdrawiam
Kiwi

Argumentację przyjmuję, rozumiem i życzę Ci byś doprowadził swój plan do finału, który godnie zwieńczy dzieło 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Napisz komentarz