Paulina Bonaparte (Narses)  3.61/5 (6)

6 min. czytania

Louis Benjamin Marie Devouges, domniemany akt Pauliny Borghese (z domu Bonaparte)

17 listopada ( roku V Republiki) 1797 r. Paryż. Dom dyrektora Barrasa.

W domu członka Dyrektoriatu Barrasa zgromadziła się cała ówczesna elita władzy, by uczcić sukces odniesiony przez młodego generała Bonaparte i podpisanie korzystnego dla Republiki pokoju w Campo Formio. Na przyjęciu tym nie mogło zabraknąć oczywiście bohatera wieczoru oraz całej jego rodziny, złożonej z licznych braci i sióstr.

Byli obecni również inni zasłużeni generałowie walk we Włoszech: Massena i Augereau. Poza licznymi przedstawicielami władz cywilnych zaproszono również młodszych oficerów. Wśród nich znajdował się dwudziestopięcioletni pułkownik Geraud Christophe Michel Duroc jeden z ulubieńców przyszłego cesarza Napoleona. Swój wysoki stopień zawdzięczał nie tyle talentom militarnym, co sympatii Bonapartego, elokwencji i staroszlacheckiemu wychowaniu. Był on istnym lwem salonów oraz  pożeraczem kobiecych serc. Słynął wśród paryżanek jako piękny młodzieniec, potrafiący w pełni korzystać ze swej urody. Podczas włoskich wojaży u boku Bonapartego często zdarzało się, że piękne seniority same, z  własnej inicjatywy wpadały mu do łóżka. Będąc na tym balu spodziewał się, że o poranku obudzi się u boku pięknej mieszczanki, lecz nie śmiał przypuszczać, przez kogo zostanie tym razem złowiony.

* * *

Siedemnastoletnia Paulina Bonaparte, siostra wschodzącej gwiazdy armii Republiki. Piękna, kapryśna, wyniosła i obdarzona wybujałym temperamentem. Uwielbiała, gdy wszystkie spojrzenia paryskiej młodzieży kierowały się na nią i tylko na nią, a nie na jej brzydkie siostry. W końcu była kwiatem korsykańskiej rodziny. Cieszyła się od czasu wyniesienia jej brata sporym powodzeniem i lubiła z niego korzystać. Tego dnia na balu po raz pierwszy spotkała bliskiego współpracownika Bonapartego – przystojnego oficera Duroca.

Gdy tylko jej oczy spoczęły na młodzieńcu, poczuła, że musi go zdobyć, musi go dzisiaj poczuć w sobie. Jedno spojrzenie mężczyzny rozpaliło w niej ogień pożądania. Czuła, że nie spocznie, póki go nie uwiedzie. Właśnie tak – Paulina uwielbiała uwodzić i wodzić na pokuszenie, Geraud zaś lubił być uwodzonym i deprawowanym.

* * *

Przechadzając się w tłumie znalazł się w końcu obok Bonapartego i wtedy  ją zobaczył. Mogła mieć najwyżej osiemnaście lat. Jej twarz była perfekcyjnym owalem, okolonym złotymi lokami. Cera zdawała się blada, delikatna i bez wątpienia gładka jak jedwab w dotyku. Zaś jej oczy – ach jej oczy miały lazurowy odcień i mrużyły się tak cudownie i filuternie zarazem, że z trudem opanował się, by na głos nie wyrazić swego zachwytu tym doprawdy cudownym, acz raczej nie anielskim stworzeniem.

Pół godziny później czekał na nią przy sadzawce w ogrodzie Barrasa , stojąc samotnie pod drzewem. Przy wzajemnej prezentacji zamienili ze sobą ledwie kilka nic nieznaczących słów, lecz ich oczy napotkały się i Duroc wiedział, że go odnajdzie. Jego przypuszczenie, niewątpliwie bezczelne i aroganckie, okazało się prawdziwe. Czekał zaledwie parę chwil, kiedy nadciągnęła w towarzystwie swojej siostry, Karoliny udając, że jest głęboko pochłonięta prowadzoną z nią rozmową. Przeszły obok racząc go jedynie przelotnymi spojrzeniami. Jednak już zaraz potem Karolina, zagrawszy do końca role przyzwoitki odeszła, zaś Paulina zawróciła rzuciła się w ramiona Duroca.

– Jesteś piękny, piękny– szeptała do niego miękko, dotykając aksamitnymi ustami policzków mężczyzny i gładząc go wsuniętymi pod klapy munduru dłońmi.

– Ma chérie, jesteś cudowna – szeptał jej namiętnie w jej drobne ucho.

Niecierpliwie rozpinał sznurki z tyłu jej sukni, by dostać się do jasnych pleców dziewczyny. Serce biło mu jak oszalałe z podniecenia i pod wpływem ryzyka, które wywołała obecna sytuacja. Oto ją miał, piękną i lubieżną siostrę tego małego Korsykanina, ach tak, zerżnie ją wreszcie, tuż pod nosem jej całej rodziny… Całowali się namiętnie, aż sięgnęła w dół, by poczuć przez spodnie jego wyprężoną lancę. Nie mógł już wytrzymać i sam oswobodził męskość, a jednocześnie wślizgnął się językiem do jej chętnych ust, czując, jak ujęła w dłonie nabrzmiałego fallusa. Zaczęła go pieścić oburącz, przy każdym jej dotyku doświadczał rozkosznych zawrotów głowy.

– Ah ma chérie, je t’adore – jęczał, z trudem zachowując panowanie nad sobą, gdy wyjęła ze spodni całego penisa, ściskając mocno jedną ręką trzon, drugą za pieszcząc wprawnie jadra.

– Ktoś może nas zobaczyć – wyjęczał. – W pobliżu jest cała twoja rodzina, chyba nie chcesz skandal, kochana…

Nad ramieniem dziewczyny widział przechadzającego się po ogrodzie Napoleona, zawzięcie dyskutującego z Carnotem w odległości zaledwie dwudziestu kroków od drzewa. Nie puszczając jego przyrodzenia zaczęła go prowadzić, skradając się za drzewami, aż za sadzawkę. Tam znaleźli niewielką stodołę, służącą pachołkom za składowisko narzędzi. Paulina usadziła Duroca na jakiejś skrzyni, co umożliwiło mu zajęcie wygodnej pozycji. Rozchylił nogi, dając jej swobodny dostęp do obnażonej męskości. Paulina nie wahała się ani przez moment, skwapliwie opadła na kolana i zaczęła ciągnąć, pieścić, lizać i ssać jego członka.

Była spragniona męskiego nasienia, na co wskazywały szaleńcze ruchy jej głowy. Tak atakowany penis Duroca nie mógł wytrzymać długo i wystrzelił niczym z armaty ogromna dawką spermy, wprost w nienasycone usteczka małej diablicy. Lecz ku jej zdziwieniu po tym wysiłku fallus oficera wcale nie zaczął mdleć, wręcz przeciwnie prężył się dumnie, niczym do apelu, gotów na dalsze rozkazy. Paulina nie dała mu długo czekać. Nie zastanawiając się wiele podniosła sukienkę, zbliżyła się i siadła mu okrakiem na udach. Potem przechyliła się tak, by Duroc mógł rozwiązać poły jej sukni. Jego oczom ukazał się przepiękny widok niedużych, lecz jakże jędrnych i uwieńczonych sterczącymi sutkami piersi. Pomimo panującego w stodole mroku oglądał je z zachwytem, niekiedy tylko spoglądając na twarz dziewczyny. Powtarzając, że uwielbia ja do szaleństwa, dotykał koniuszkami palców delikatnych pąków jej piersi, czując jak rosną jeszcze bardziej.

– Mon chéri, chéri! – Wzdychała. – Jesteś czarujący.

Pochylił się do przodu, by ssać koniuszki jej aksamitnych piersi, dumny, że wywołuje ciche westchnienia rozkoszy. Czuł zarazem, że jej ręka znów coraz szybciej zaczyna pieścić jego penisa. Dotknął ciepłej skóry jej ud tuż nad pończochami i nogi rozchyliły się jeszcze szerzej. Jakież było jego zdziwienie, gdy nie dostrzegł u siostry generała żadnej bielizny. Jednak zdziwienie szybko przerodziło się w zachwyt, kiedy ujrzał jej piękna brzoskwinkę. Łzy szczerego wzruszenia popłynęły mu z oczu na widok tej drobnej piękności.

– Och, muszę cię mieć! – wykrzyknęła – Muszę!

W następnej chwili zeszła z niego, odwróciła się doń tyłem, wypuszczając z rąk twardego jak stal fallusa. Podniosła sukienkę aż do pasa, po czym uklękła przed nim na trawie.

– Chéri – szepnęła, odwracając ku niemu głowę i przyjmując pozycję na czworakach.

Lecz Duroc miał lepszy pomysł, jak zadowolić swoja bogdankę. Z entuzjazmem opadł tuż za nią na kolana i rozchylił delikatnie pośladki, eksponując w pełni różowiutką cipeczkę. Pomimo panujących ciemności dostrzegł między jej udami drogę prowadzącą do tego otoczonymi złotymi, pięknie kręconymi loczkami skarbu. A potem, ogarnęła go iście cudowna ekstaza, kiedy przypadadł do jej różowych warg, wnikając wibrującym językiem coraz głębiej i głębiej, nie odmawiając też atencji łechtaczce. Zaczął ja namiętnie lizać, spijając przy tym soki rozkoszy. Żeby wzmóc doznania Pauliny, zaczął wnikać w jej kobiecość jednym, potem dwoma, aż w końcu trzema palcami. A ona, ona wiła się na podłodze z rozkoszy. Z pewnością jej krzyki i głośne jęki było słychać w całym ogrodzie.

Nie namyślając się długo Duroc, żądny wniknięcia do jej słodkie wnętrze i pełen obaw, że ktoś może zniweczyć ich rozkosz… Chwycił Paulinę mocno za uda i wychylił się do przodu, wnikając do jej ciepłej, ociekającej wilgocią groty. Delikatny ucisk ciasnej cipeczki był tak podniecający, że niewiele myśląc, zaczął w nią uderzać jak oszalały. Paulina zaparła się rękami, by wytrzymać jego napór, jęcząc i dysząc z podniecenia.

– Paulino, ah, ma chérie, je t’adore! – powtarzał niewyraźnie, gdy uniosła pośladki przyjmując szalone uderzenia jego kawaleryjskiej lancy.

Otworzyła się zupełnie, wciągając go coraz głębiej, tak jakby chciała go połknąć całego ową niewielką częścią rozpustnego ciała. Szalone podniecenie, które stało się ich udziałem, doprowadziło do rychłego końca. Niedługo potem ich zmęczone i zaspokojone ciała poczuły gwałtowną ulgę. Słysząc nadbiegających ludzi, nie dbając już więcej o swą kochankę, Duroc czym prędzej uciekł tylną furtką ze stodoły.

Do lichego budynku wpadł sam dyrektor i gospodarz balu, Barras oraz zaniepokojony nieobecnością siostry Bonaparte. Jakież było ich zdziwienie, kiedy ujrzeli rozkraczoną przed nimi, na wpółprzytomną z doznanej rozkoszy Paulinę, eksponującą na dodatek pełnię swoich wdzięków. „Czyż nie wygląda rozkosznie i rozpustnie?”– pomyśleli wówczas obaj „wybawiciele”.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Życie Pauliny Borghese (de domo Napoleon) było niezwykle barwne i ciekawe. Zwiedziła kawał świata – od San Domingo po Italię, miała dwóch mężów i mnóstwo kochanków, pozowała – również nago – malarzom i rzeźbiarzom, inspirując dzieła w pełni dorównujące antycznym pierwowzorom. Przyjaźniła się z książętami, cesarzami, papieżami. I choć kilka razy poważnie skonfliktowała się ze swym wybitnym bratem, to właśnie ona dochowała mu wierności, gdy fortuna odwróciła się „geniusza wojny”. Kiedy spędzał ostatnie lata życia na wygnaniu, sprzedała swoje liczne klejnoty, by poprawić warunki jego bytowania.

Niestety powyższe opowiadanie, czy raczej jego szkic, wstępny zarys, nie jest w stanie oddać sprawiedliwości tej niezwykłej kobiecie. Szkoda, bo mogłaby się z powodzeniem stać bohaterką całego cyklu pikantnych historii. Mam nadzieję, że kiedyś znajdzie się pióro, które je napisze. Gdybym nie był śmiertelnie zakochany w antyku, może bym się tego podjął.

Na razie zaś mamy tą króciutką pracę, całkiem sympatyczną, może przybliży nieco tą niecodzienną postać szerszej publiczności. I skłoni do dalszych poszukiwań na własną rękę. Ale jako samodzielne dzieło zdecydowanie nie jest godne splendoru Pauliny – rozwiązłej niewiasty o złotym sercu.

Pozdrawiam
M.A.

Przeczytałem przyciagnięty historycznym kostiumem opowiadania. Autor wykazuje się dobrą wiedzą na temat epoki, chociaż wspomniany kostium traktuje pretekstualnie, w żaden sposób nie pogłębiając kreacji postaci czy też opisu przedstawianego miejsca i czasu. Nie to zresztą było zapewne jego celem. Fabuła pełni w sumie rolę drugorzedną, sama warstwa erotyczna przedstawiona w sposób klasyczny, przyjemny jednak w lekturze. Warsztatowo zgrzyta odrobinę nadmiar zaimków.

Napisz komentarz