Obudziłem się wyjątkowo wcześnie z dwóch powodów. Pierwszym było to, iż dwa dni przyzwyczaiły mnie trochę do wczesnego wybudzania, a drugim, tym znacznie ważniejszym, była prośba ciotki. Zszedłem jak najciszej na dół i zakradłem się pod jej pokój.
Nasłuchiwałem chwilę, jednocześnie zastanawiając się, co powiedzieć, jak zacząć i co tak naprawdę zrobić. Poczułem, że ogarnia mnie trema. Wczoraj, jak i za każdym poprzednim razem byłem po piwie, co wyraźnie zwiększało moja śmiałość i odwagę. Teraz jednak byłem trzeźwy jak dziecko, a to nie sprzyjało i ułatwiało zadania. Nad wszystkim jednak wzięła górę prośba ciotki. Ona dała mi odwagi i śmiałości, by przekroczyć próg jej pokoju.
Najciszej jak potrafiłem otworzyłem drzwi. Nie rozległo się żadne skrzypnięcie czy trzask. Podszedłem do jej łóżka. Gdy stanąłem obok usłyszałem miarowy oddech. Spała przykryta jedynie cienkim prześcieradłem. Plecy prawie całe miała odkryte, a materiał zakrywał pośladki i nogi. Kucnąłem, by znaleźć się jeszcze bliżej.
Nagle ciotka zaczęła się przekręcać i legła na boku, tyłem do mnie. Początkowo myślałem, że się obudziła, ale po chwili nabrałem pewności, że śpi dalej. Znów naszły mnie te same myśli co przed drzwiami. Jak ją obudzić? Czy nie jest aby za wcześnie? Co i w jaki sposób powiedzieć?
Siadłem po turecku przy krawędzi łóżka i sięgnąłem do prześcieradła. Na szczęście nigdzie nie było przygniecione. Powoli odgiąłem fragment i zajrzałem pod spód. Lekko zgięty kręgosłup prowadził do tyłka. Znów zobaczyłem te sympatyczne dołeczki nad każdym z nich. Mój członek sterczał już pobudzony, ale teraz dostał dodatkowych podniet. Ściągnąłem majtki, by nie krępować go więzieniem. Był gotowy wypełniać swe przeznaczenie.
Odkrywałem dalej prześcieradło, aż odsłoniłem cały jej goły tyłek, wypięty i zwrócony w moją stronę. Ponownie zobaczyłem dziurkę ale teraz bardziej ściśniętą i wyraźnie mniej pobudzoną. Słyszałem, że kobieta musi być mokra, by można było w nią wejść i by penetracja jej nie bolała. Z pomocą przyszedł mi wczorajszy olejek. Wylałem kilka kropel na swe przyrodzenie i dokładnie wysmarowałem, stał się śliski i błyszczący jakby niezwykle spocony. Pozostało jedynie to samo zrobić z jej tyłkiem.
Rozgrzałem w dłoniach kilka kropel olejku i pozwoliłem im skapnąć na wypięte pośladki. Dotknąłem ich ręką i zacząłem powoli masować. Niestety nie miałem jedwabnego dotyku i zbudziłem ciotkę. Odwróciła się powoli w moim kierunku, spojrzała mi w oczy. Była mocno zaspana, ale skojarzyła, co robię. Jednak uśmiechnęła się, zamknęła oczy i wróciła do poprzedniej pozycji.
Teraz wiedziałem już, że nie śpi, więc zacząłem poczynać sobie nieco śmielej. Nabrałem świeżą porcję olejku i zacząłem smarować tyłek wraz z tą słodką muszelką. Zrozumiałem, na czym ma polegać ta gra. Ciotka będzie udawać, że śpi, a ja będę miał ciche przyzwolenie na wykorzystanie jej tyłka według własnego uznania.
Smarowałem pośladki, a ciotka, niby układając się na łóżku, przesunęła tułów, wyprostowała nogi, zgięła ciało wpół i jeszcze mocniej wypięła w moją stronę tyłek. To było wyraźne zaproszenie i nie mogłem jej kazać czekać. Prysnąłem ostatnie krople olejku na małego, na myszkę i położyłem się obok.
Wszystko robiłem powoli i cicho, jakby ciotka naprawdę spała. Spodobała mi się ta gra i postanowiłem dobrze odegrać swoją rolę. Ułożyłem biodra obok wypiętego tyłka, chwyciłem swego członka i nakierowałem na jej wnętrze. Ręce i reszta ciała mi drżała. To ten moment, za chwilę będę w jej wnętrzu, za chwilę posiądę kobietę.
Pchnąłem nieco mocniej niż powinienem.
– Aaa – ciotka stęknęła i podniosła do góry głowę.
Wycofałem się. Nie zdążyłem jeszcze niczego poczuć, a już przestraszyłem się, iż zrobiłem ciotce krzywdę. Natura obdarzyła mnie 18 centymetrami, co nie powinno być czymś wielkim i nadzwyczajnym. Powoli raz jeszcze zakradłem się do gniazdka i tym razem delikatnie wcisnąłem małego w jej wnętrze. Wraz z przytłumionym westchnieniem poczułem kobietę.
Mojego członka objęło najwspanialsze uczucie, jakie znałem. Nie czułem żadnego oporu we wnętrzu. Zawsze myślałem, że kochając kobietę, trzeba się w nią wdzierać i siłą torować sobie drogę do środka. Tymczasem moja ciocia była miękka, delikatna i bardzo śliska. Każde moje poruszenie wywoływało lekki pomruk pomieszany z wypuszczanym lub wciąganym powietrzem. Wykonywałem miarowe, spokojne ruchy.
Zbliżałem się do końca. Złapałem za biodro i jeszcze mocniej zacząłem dociskać ją do siebie. Ciotka podniosła głowę, która teraz podskakiwała w rytm mych uderzeń. Drugą ręką złapałem za ramię i jeszcze mocniej starałem się nadziać ją na swój róg.
Przyspieszyłem ruchy i po kilku kolejnych wiedziałem, że za chwilę osiągnę orgazm.
– Ochhh!!! – jęknąłem, gdy poczułem jak pompuję w nią swoje nasienie.
Wykonałem jeszcze kilka powolnych ruchów, by wygasić swoje uniesienie. Aż w końcu zamarłem. Ciężko dyszałem, a mój członek dalej tkwił w jej muszelce. Przytuliłem się do ciotki i złapałem ją za pierś. Opadało z nas napięcie i obydwoje zwyczajnie odpoczywaliśmy. Wtuliłem się w jej włosy i zaciągnąłem jej zapachem.
Nie wiem, czy to za sprawą wczesnej pory czy może orgazmu, ale zachciało mi się spać. Wysunąłem swego małego i na nowo przywarłem do jej ciała. Leżeliśmy tak przez chwilę, po czym ciotka wstała i zniknęła w łazience. Nie wróciła już do łóżka, a ja zasnąłem i spałem prawie do południa.
*****
Wstałem, przeciągnąłem się i zamarzyłem o tym, by jeszcze dziś zaliczyć ciotkę po raz drugi. Poranne przeżycie było wspaniałe, ale w moim ciele już narastała chęć na kolejne doznania. Słusznie zakładałem, że to co odkryłem, to jedynie skrawek góry lodowej jaką jest sex.
Śniadanie już na mnie czekało. Kanapki przykryte talerzem i gotowa do zalania kawa. Nastawiłem czajnik i zacząłem szukać cioci. Dom był pusty, samochód stał na podwórzu, a na pracę w szklarniach było zdecydowanie za gorąco. Spojrzałem na termometr i zobaczyłem wdzięczne 27º C w cieniu. Znów zapowiadała się przysłowiowa „parówa”. Gdy zawiał lekki wiatr, powietrze zdawało się wydobywać z jakiejś wielkiej dmuchawy nastawionej na grzanie. Ciotka wróciła po chwili. Jak się okazało była w ogródku, gdzie zbierała warzywa.
– Dzień dobry ciociu. Jak ci się spało? – zapytałem w przypływie swojej nowej, „męskiej” dumy.
– Dobrze – odpowiedziała i wymownie spojrzała mi w oczy.
Zobaczyłem w nich dokładnie to, czego się spodziewałem. Lekki uśmieszek, przekora i to coś, co sprawiało, że chciałem podejść do niej, złapać ją za tyłek i znów doprowadzić do orgazmu.
– Dziś mamy całkowicie wolny dzień? – zapytałem, zjadając ostatnią kanapkę.
– Tak, dziś możemy poleniuchować.
Ciotka nazywała pracą dwie, maksymalnie trzy godziny dziennie spędzone w szklarni, więc już rozumiałem, skąd miała tak delikatne dłonie i tak czyste paznokcie. Zaniosła warzywa do kuchni i siadła naprzeciw mnie przy stole.
– Właściwie to mamy małą rzecz do zrobienia – stwierdziła po chwili – jak się uspokoi ten upał, to pojedziemy na małe zakupy.
Nie miałem nic przeciwko temu, więc po zjedzeniu lekkiego obiadu około 16.00 wyjechaliśmy do miasta. Nie wiedziałem, gdzie jedziemy i co będziemy kupować, ale wyjazd wydał mi się ciekawą odmianą.
Jechaliśmy prawie 30 kilometrów, cały czas słuchając Georga Michaela. Był to ulubiony piosenkarz ciotki. „A Different Corner”, Praying for Time” czy „Father Figure” od tamtego momentu zawsze kojarzyć będą mi się z letnią jazdą samochodem i dokładnie z tym dniem. Za każdym razem jak słyszę którąś z jego spokojnych piosenek, widzę nas jadących w upale w ciemnych okularach, z otwartymi oknami, rozwianymi włosami i uśmiechem na twarzy.
Całe tamto popołudnie pamiętam jak byłby to teledysk zawarty w filmie mego życia. Patrząc na tamten dzień, nie pamiętam, o czym rozmawialiśmy, a jedynie słyszę muzykę. Pojechaliśmy na lody, chodziliśmy z nimi po parku, siedzieliśmy na ławce, rozmawialiśmy i podziwialiśmy fontannę wraz z pływającymi tam łabędziami.
Potem sklepy, gdzie ciotka przymierzała jakieś rzeczy. Pamiętam, jak dyskretnie zaglądałem do przymierzalni. Miała na sobie białe koronkowe majtki z prześwitującym materiałem z tyłu i z przodu. Odganiała mnie, śmiejąc się i wypowiadając słowa, których nie pamiętam, bo wszystkie dźwięki były wtedy tą spokojną, lekką muzyką. Wchodząc do przymierzalni, kręciła ponętnie tyłkiem, puszczała mi oczko i zachęcała do zaglądania. Niosłem jej siatki z zakupami od jednego butiku do drugiego.
Za każdym razem, gdy na rękach czegoś mi przybywało, to cierpliwości dla odmiany mi ubywało. Przewracałem oczami i cos mówiłem, ale ona tylko się uśmiechała, mrugała zalotnie i wysyłała mi całusy.
Pod koniec dnia poszliśmy do jakiejś przytulnej knajpki na kawę. Lekko zadymione pomieszczenie często gościło muzyków, ale tylko takich, którzy grali Jazz lub Blues. Pamiętam, że kelner miał na koszuli świeżą, czerwoną plamę, a nad barem wisiały dzwoneczki wyglądające jak „łapacz snów”. Pamiętam nie–doczyszczone popielniczki, które tak naprawdę w takim barze takimi powinny pozostać i dziesiątki, jeśli nie setki, plakatów z instrumentami i muzykami, których nie potrafiłem rozpoznać.
Gdy wracaliśmy do domu, słońce chyliło się ku zachodowi, a asfalt wciąż oddawał ciepło nagromadzone przez cały upalny dzień. Znów z głośników popłynął George Michael i obydwoje jakbyśmy się trochę zamyślili.
Gdy wróciliśmy do domu, było już chłodno i całkiem przyjemnie. Odpoczywaliśmy na werandzie popijając piwo i komentując upływający dzień. Ciotka śmiała się ze mnie i z mojego braku cierpliwości. Ja natomiast nie mogłem zrozumieć tak długich i tak niepotrzebnych zakupów.
Śmieliśmy się z siebie nawzajem i dokazywaliśmy jak para starych znajomych lub nawet kochanków. Czułem się wówczas jakbyśmy znali się od wielu lat i to nie tak jak miało to miejsce w rzeczywistości, ale inaczej. Jakbyśmy byli razem nie tylko w jednej klasie ale i jednej paczce. Momentami wydawało mi się, że jesteśmy w stanie rozumieć się bez słów.
Nastał wieczór, a ciotka znów zaczęła przeglądać zakupione rzeczy.
– Co myślisz o tej spódnicy.
Szary materiał był dla mnie niczym innym jak spódnicą.
– Bardzo ładna – odpowiedziałem, spoglądając na nią przez ułamek sekundy.
– Nawet nie spojrzałeś – skarżyła się – A ta?
Moja reakcja była podobna. Nagle ciotka bezceremonialnie zaciągnęła bluzkę, pokazując mi piersi okryte stanikiem. Popatrzyła na mnie z triumfalną miną.
– Tylko to jest w stanie przyciągnąć twoją uwagę? – stwierdziła, a następnie odpięła guzik i rozporek spódnicy.
Materiał powoli zjechał z jej bioder i opadł na podłogę. Efekt jej zabiegu był od razu widoczny. Siadłem wygodniej na kanapie i zacząłem wpatrywać się w jej ciało. Ciotka widząc moje zainteresowanie oparła nogi na biodrach i zapytała:
– To która jest najładniejsza?
Naprawdę zacząłem się nad tym zastanawiać. I przeciągałem wzrokiem z jednej na drugą.
– Ta biała – zawyrokowałem.
Ciotka wzięła w rękę spódnicę i zaczęła naciągać na nogi. Zapięła ją i zakręciła się w miejscu, prezentując się z każdej strony. Biały materiał doskonale przylegał do ciała, uwydatniając kobiece okrągłości. Znów zacząłem odczuwać mrowienie i napór na materiał spodni.
– Podejdź bliżej – poprosiłem i zacząłem ugniatać jej miękki tyłek. Sięgnąłem pod spódnicę.
– Nie tak szybko. – Wycofała się, by przymierzyć kolejną kreację.
Następna śliwkowa spódnica była cienka, przewiewna i sięgała lekko za kolana. Ciotka niczym rasowa modelka przeszła się do przodu, do tyłu, wypięła biodro i puściła w moją stronę całusa. Coraz mocniej zacząłem odczuwać podniecenie. Gdy się zbliżyła, pociągnąłem krawędź kreacji i zajrzałem pod spód. Ciotka odruchowo zacisnęła nogi, a ja złapałem ją i przyciągnąłem do siebie.
Naciągnąłem sobie spódnicę na głowę, a moja twarz znalazła się kilka centymetrów od jej krocza i białych koronek. Złapałem za pośladki i wjechałem pod opinające je majtki.
– Tomek… – Usłyszałem w jej głosie ton oburzenia i zaskoczenia – przestań.
Ciotka nie chciała jednak, bym przestał. Nie cofnęła się, a jedynie położyła ręce na mojej głowie. Przykryłem się jej spódnicą niczym welonem. Nie widziałem nic oprócz ud i tych miękkich koronkowych majteczek. Złapałem za krawędzie i powoli ściągnąłem w dół. Ciotka nie opierała się i gdy materiał dotarł do jej kostek podniosła kolejno nogi, bym mógł je odłożyć na bok.
Przed oczami miałem jej kwiatuszek i od razu zachciałem go pocałować. Przywarłem ustami do kobiecości i zacząłem ssać. W odpowiedzi usłyszałem jęknięcie, a nogi jakby lekko się pod nią załamały i trochę bardziej rozszerzyły.
Mój język krążył wokół tej małej jagódki, która dawała jej tyle przyjemności. Nie widziałem twarzy, ale wyobrażałem ją sobie z zaciśniętymi oczami i szeroko otwartymi ustami. Oddech i jęki ciotki stawały się coraz gwałtowniejsze i coraz głośniejsze. Podobnie było z rękami zaciśniętymi na mojej głowie. Każdy dobrze wykonany ruch oznaczany był zaciśnięciem jej palców i przyciśnięciem do swego ciała. Miałem wrażenie, że chce, aby moja głowa znalazła się jeszcze głębiej w jej wnętrzu. Ruchy bioder przypominały te, które wykonywała, gdy smarowałem ją olejkiem.
Postanowiłem urozmaicić zabawę. W czasie, gdy mój język zataczał szalone kręgi, jeden z palców bezceremonialnie wtargnął do jej środka. Była jeszcze bardziej miękka i gorąca niż ostatnio. Zaginałem palec, jakbym chciał przywołać bliżej jej głębsze partie.
– Aaaa – ciotka wręcz krzyknęła.
Zaczęła osuwać się na stół. Usłyszałem szelest przesuwanych naczyń i tłumione okrzyki. Położyła się na stole i podniosła nogi do góry. Jej spódnica opadła na brzuch i odsłoniła moja twarz wpiętą pomiędzy jej nogi. Nie przestawałem w wysiłku, by znów zakosztowała słodkiego orgazmu. Lizałem ją, ssałem i gryzłem na zmianę, a palec cały czas wiercił się w jej wnętrzu.
– Chodź do mnie – wydyszała i podciągnęła moją głowę do siebie.
Wzrok miała błądzący i zamglony, a usta wilgotne i lekko uchylone. Zaczesałem jej włosy, by odsłonić całą twarz, następnie zbliżyłem się do niej i pocałowałem. Nasze języki spotkały się, a ja miałem wrażenie, że próbuję czegoś niezwykłego. Nie było tam smaku, jaki można by znaleźć w potrawie, winie, czy w najlepszych owocach. To było coś żywego, co można posmakować, ale czego nie da się zjeść.
Gdy usta zwarły się w jedną całość, ciotki ręce nerwowymi ruchami zaczęły ściągać mi spodenki i majtki. Czułem, że nie może się doczekać, aż w nią wejdę. Złapała za mego już w pełni naprężonego członka i nakierowała na swoje wnętrze. Przytuliła mnie nogami, a ja nieco mimowolnie wszedłem w nią.
– Tak… mocniej – jęknęła mi do ucha.
Jej głos pomieszany z przyspieszonym oddechem wydał mi się tak seksowny, że nie mogłem postąpić inaczej. Moje biodra zaczęły bombardować jej uniesione nogi i tyłek. Leżałem na niej, całowałem usta, oczy, policzki i nos. Chciałem być wszędzie i to dokładnie w tym samym momencie.
Odchyliłem się, by obejrzeć całe ciało. Zsunąłem z niej biustonosz i złapałem za piersi. Cały czas mocno poruszałem się, spełniając prośbę ciotki. Złapałem nogi i oparłem je na swoich ramionach.
Wśród jęków zaczęły dominować klapsy, jakie wydawały nasze stykające się ciała. Złapałem za uda i jeszcze mocniej dobijałem jej ciało do swego.
– Jeszcze!!! Jeszcze!!! Tak!!! – ciotka dochodziła. Widziałem to na jej twarzy.
Jej ciało zaczęło drżeć, a ręce szukały czegoś, co mogłaby zgnieść i poszarpać. Złapała moją rękę i wpięła tam paznokcie. Krzyknąłem, ale nie przestałem jej zadowalać.
– Aaaa… taaak… – Odgięła głowę do tyłu i wydała krzyk, jakby chciała oznajmić całemu światu swe uniesienie. Po chwili już tylko głośno oddychała, a nogi zaczęły powoli opadać. Zgiąłem je wpół, bo poczułem, że sam zbliżam się do szczytu.
Przeżywając orgazm, opadłem na nią i podczas ostatnich ruchów uwolniłem nasienie. Znów zaczęliśmy się całować. Teraz wiem, że pocałunek jest najlepszym wybrzmieniem seksu. Uspokaja i ponownie zbliża kochanków. Leżałem na niej, aż nasze oddechy uspokoiły się, a mój mały powrócił do spoczynkowych rozmiarów.
Gdy wstałem byłem słaby, ale przepełniony przyjemnym spełnieniem. Usiedliśmy na kanapie wtuleni w siebie, patrzeliśmy w postępujący wieczór. Siedzieliśmy tak z pół godziny, nic nie mówiąc, a jedynie czasami wymieniając się pocałunkami. W końcu ciotka wstała i zniknęła pod prysznicem. Odświeżyłem swe ciało zaraz po niej i znów wylądowaliśmy na kanapie, tym razem przed telewizorem.
Nie pamiętam, co nadawała telewizja, bo cały czas rozmawialiśmy. O studiach, o podróżach, o jedzeniu, o ciotce, o mnie i o czym tylko się dało. Położyliśmy się spać grubo po północy. Dziś już nie kazała mi iść do siebie. Przytuliłem się do niej i zasnąłem wyjątkowo spokojnym snem.
*****
Wstałem, gdy słońce było już wysoko. Ciotka zapewne już od dawna była na nogach. Ubrałem się i poszedłem do kuchni. Siedziała tam i czytała jakąś książkę. Jej długie nogi spoczywały na tym samym pufie, który niedawno stał na werandzie. Ubrana w jedną ze swych nowo zakupionych spódnic i kolorowa koszulkę prezentowała się jak studentka ostatniego roku. Przystanąłem chwile w drzwiach i oparty o futrynę podziwiałem jej urodę.
Po raz kolejny zauważyłem, że miała naprawdę piękne włosy. Czarne loki błyszczały opuszczone swobodnie na ramiona. Ten jej lekko garbaty nosek. Tak bardzo dodawał jej nie tylko urody, ale też i charakteru. Brązowe, piękne oczy i te usta… Teraz, gdy poznałem jej całe ciało, wydawało mi się jeszcze doskonalsze i jeszcze piękniejsze.
– Dzień dobry – powiedziałem i pocałowałem ją.
Ciotka miała dziwną minę. W jej oczach zauważyłem coś na kształt smutku.
– Coś się stało? – zapytałem.
– Właściwie to nic. Dzwoniła twoja mama… przyjadą jeszcze dziś.
Stwierdzenie ciotki zadziałało na mnie niczym dźwięk igły ściągniętej nagle z płyty gramofonu. No tak, był przecież piątek, jak ten czas szybko minął? Miałem nadzieję, że przyjadą po mnie w sobotę, a może nawet w niedzielę. Niestety oni też chcieli zapewne trochę odpocząć od upałów i miejskich blokowisk. Straciłem dobry humor i rozumiałem, czemu ciotka nie tryska optymizmem.
– Chodź, pomożesz mi w szklarni – powiedziała, gdy skończyłem śniadanie.
Bez słowa zgodziłem się. Dziś nie było już tak upalnie. Było sporo chmur i wiał lekki wiatr. W szklarniach za to było jak zwykle gorąco. Na szczęście praca nie była ciężka. To przynieść, to zanieść, to poukładać. Pracowaliśmy prawie godzinę, mało rozmawiając. Po wszystkim napiliśmy się piwa i, szczerze mówiąc, pierwszy raz całkowicie mi nie smakowało.
W nieco grobowej atmosferze przygotowaliśmy obiad. Rodzice przyjechali punktualnie o 16.00. wprost na gorące kotlety i dymiące ziemniaki. Siedzieliśmy prawie do 18.00, a ja nie wiedziałem, o czym i jak rozmawiać.
Ciotka i matka (jak zwykle) nie mogły się nagadać. Plotkowały o wszystkim, o czym się dało. Od aktorek i dziennikarek po sąsiadów i znajomych. Nie bardzo widziałem sens słuchania tego wszystkiego, więc wybrałem się na długi spacer.
Po powrocie sytuacja się nie zmieniła, więc wypiwszy dwa piwa i obejrzawszy jakiś film, podszedłem spać.
*****
Sobota minęła mi w miarę szybko, tylko dlatego, że przypomniałem sobie o wędkach wuja i pobliskiej rzece. Przyszło ochłodzenie, więc kilkugodzinne łowienie nie było męczące. Kolacja ze świeżych ryb smakowała wyjątkowo. Wszyscy zajadali się nimi oprócz mnie. Zjadłem dwa kawałki i tak naprawdę był to jedyny posiłek, jaki zjadłem tamtego dnia. Wieczorem trochę dłużej oglądałem telewizję, wpatrując się w jakiś horror kina nocnego.
*****
Nastała niedziela i dzień wyjazdu. Zrobiło mi się trochę smutno, a w pewnym momencie wręcz przykro. Nie dlatego, że dziś miałem wyjechać, ale że nie będzie możliwości odpowiednio pożegnać się z ciotką.
Przecież była to moja pierwsza kobieta. Pierwsza, która zrobiła mi dobrze, pierwsza, która miała mego małego w ustach i pierwsza, która sprawiła, że mogłem się czuć prawdziwym mężczyzną. Cały dzień szukałem okazji by być, choć kilka minut sam na sam i by móc choćby porozmawiać. Niestety zwyczaj uchylonych drzwi i matka, która najwidoczniej zgromadziła nadzwyczajną ilość plotek, zniweczyła moje starania.
– Dam wam trochę warzyw – powiedziała ciotka.
– Pomogę ci – zaproponowała matka.
– Daj sobie spokój, od czego masz Tomka.
Niemal siłą usadziła matkę na krześle i kiwnęła na mnie, bym udał się za nią w kierunku szklarni.
– Weź koszyk – powiedziała i po chwili zniknęliśmy po drugiej stronie podwórza.
Przeszedłszy kilkanaście kroków i upewniwszy się, że moi rodzice nas nie widzą, zaczęliśmy się całować. Żadne z nas nic nie mówiło. Nasze ciała, gesty, ruchy współgrały ze sobą, jakby tańczyły do tej samej muzyki.
Ściskałem jej plecy, tyłek i ramiona. Obydwoje kipieliśmy z pożądania. Chciałem jak najszybciej ją mieć. Podobnie ciotka. Chwyciła za pasek i zamek dżinsów, a ja rozpoznałem te same nerwowe i drżące ruchy. Ściągnęła mi spodnie wraz z majtkami. Mój członek zdążył się już napiąć i wyskoczył gotowy do pracy.
Kucnęła i złapała go w swoje usta. Ssała jakby była w nim jakaś życiodajna siła, a ona sama śmiertelnie jej potrzebowała. Z każdą sekundą rosło moje napięcie i podniecenie. Rozglądałem się w kierunku wejścia, ale na szczęście nikt nie nadchodził. Podniosłem ciotki twarz i zacząłem całować.
Tymczasem ona sięgnęła do swoich majtek i ściągnęła je do kolan. Następnie odwróciła się do mnie tyłem, zadarła spódnicę i wypięła tyłek. Oparła się o jeden ze stołów i czekała na mego członka.
– Oooo – jęknęła, gdy w nią wszedłem.
Pośladki w tej pozycji wyglądały nieziemsko. Jakby dwie oddzielne kule połączone dziurką pupy i płatkami jej kwiatuszka. Rozstawiła nogi napinając wiszące na kolanach majtki. Zacząłem szybkie ruchy, uważając, by nie uderzać do końca i nie wydawać zdradzających nas dźwięków.
Ciotka zaciskała wargi, tłumiąc rozkosz i jedyne, co było słychać to nasze wspólne urywane, przyspieszone oddechy. Wpatrywałem się w te prześliczne dołeczki nad pośladkami i w mego małego znikającego, co chwilę w jej wnętrzu. Było mi bardzo dobrze. Sięgnąłem do piersi, a ciotka szybko podciągnęła stanik, bym mógł pieścić ją także i tam.
Zbliżałem się do końca. Ciotka schowała głowę w ramionach i stanęła na palcach. Przyciszony i znacznie dłuższy jęk zaświadczył o jej orgazmie. Nogi jej drżały, a ręce zacisnęły się na krawędzi stołu.
Nie minęło kilka sekund i sam zbliżałem się do końca. Ścisnąłem jej biodra i osiągając orgazm, wbiłem się w nią kilka razy najdalej jak potrafiłem. Zadarła głowę i spojrzała na mnie przez ramię. Miała otwarte usta, przymrużone oczy i włosy na całej twarzy. Przycisnąłem ją do siebie i wyprostowałem. Zaśmiała się, gdy ugryzłem jej ucho.
– Musimy szybko nazbierać warzyw…
No tak, ciotka ma rację. Nie może nas być zbyt długo, choć nie wiem, czy matce lub ojcu przeszłoby przez myśl, co może się teraz dziać pod szkłem. Ciotka naciągnęła na tyłek majtki i poprawiła włosy. Po chwili zbieraliśmy cebulę, czosnek i ogórki. Gdy wróciliśmy pod dom, schowałem się do środka, bojąc się, że moja twarz wszystko zdradzi.
Nie minęła godzina i siedziałem z rodzicami w samochodzie. Na pożegnanie mocno ją ścisnąłem, dokładnie tak jak robiłem to kiedyś, gdy byłem mały. Ona, machając mi na pożegnanie, mrugnęła okiem i posłała mi całusa. Mógłbym przysiąc, że w momencie, gdy samochód ruszył, zobaczyłem błysk łzy w jej oku…
*****
*****
*****
Dziś minęło ponad 16 lat od tamtego lata. Mam kochającą żonę, dwie prześliczne córeczki i spokojne, ustatkowane, wręcz nudne życie. Nie wiem, dlaczego tak się złożyło, ale nigdy już nie byłem z ciotką. Odwiedziłem ją wiele razy, jednak zawsze w towarzystwie rodziny, a później swej dziewczyny, narzeczonej i w końcu żony. Wiele razy planowałem do niej samotny wyjazd, ale z najróżniejszych przyczyn nigdy do niego nie doszło. Dwa lata po naszym romansie bawiliśmy się wszyscy na jej weselu, gdy ponownie wychodziła za mąż.
To, co przeżyliśmy tamtego lata, stało się naszą „tajemnicą poliszynela”. Nigdy nie wspominaliśmy o tym choćby jednym słowem czy nawet gestem. Wydawało mi się, że jest to zamknięty rozdział.
Prawie dwa tygodnie temu ciocia Krzysia umarła. Tak jak i wujo miała raka. Podobno odmówiła chemioterapii, tłumacząc się tym, iż nie chce być brzydka i stracić swych pięknych włosów. Jak było naprawdę… nie wiem i czy ma to jakieś znaczenie? O wszystkim tym dowiedzieliśmy się z dużym opóźnieniem. Nie widziałem jej chorej i w sumie cieszę się z tego. W moich oczach zawsze pozostanie piękną, seksowną i naprawdę przemiłą kobietą.
Moją pierwszą kobietą…
Tydzień temu był jej pogrzeb, a ja dopiero dziś płaczę. Nie dlatego, że dotarła do mnie jej śmierć, ale z powodu listu w skrzynce.
Napisał do mnie Pan Tomasz Wiśniewski, mąż nieżyjącej ciotki.
Witam… jestem mężem Marzeny…(CIOCI KRZYSI!!!) Chciałem Panu przekazać… Znalazłem go w jej rzeczach… był zamknięty…Pozdrawiam…
Płakałem wpatrując się w list i w coś jeszcze. Razem z nim dostałem jeszcze jedną kopertę. Zaadresowana do mnie, a właściwie na adres moich rodziców. Stara pożółkła koperta, znaczek z jakimś królem, jeszcze z przed denominacji za 2500 złotych. Ciotka napisała ten list, ale z jakichś powodów nigdy go nie wysłała.
Ściskało mnie za gardło i łzy same leciały z oczu. Nigdy tak mocno się nie bałem tego, czego mógłbym się dowiedzieć. Obracając go w ręce, zobaczyłem na rogach ciemniejsze zabarwienia. Wyglądało jakby ktoś bardzo długo obracał go w rękach, zastanawiając się, co z nim zrobić.
Zmusiłem się, by zamknąć oczy, gdy podpaliłem kopertę. Specjalnie trzymałem ją w ręce, póki nie spłonęła w całości i nie poparzyła mi palców. Resztki wyrzuciłem przez balkon, a gorący wiatr powiał je w nieznane. Palce były mocno czerwone, ale ten ból był znacznie lepszy. Przytłumił coś gorszego, co siedziało mi teraz w głowie i w sercu…
Dziś też było gorąco…
Jednak dla mnie najgorętszym latem zawsze będzie te kilka dni spędzone na wsi, u Cioci Krzysi…
Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Napisz komentarz