Kłopoty z fizyką (Kora)  4.14/5 (12)

18 min. czytania

Bill Hume, bez tytułu, CC BY-NC 2.0

W czwartej klasie liceum, fizyki uczył nas nowo przyjęty nauczyciel. Podobał się większości uczennic. Miał około trzydziestu lat, był bardzo przystojny, pięknie zbudowany, zawsze zadbany i ładnie pachnący. Jednym słowem „towarek”, na którego miło było popatrzeć.

Niestety nigdy nie byłam mocna z fizyki, a w czwartej klasie zupełnie mi nie szło. Kiedy zbliżał się koniec semestru, zaczęło robić się gorąco. Nasz profesor starał się pomóc wszystkim, jednak i wtedy nie wyglądało to najlepiej. W styczniu przed terminem wystawiania ocen postanowił zostać po lekcjach z kilkoma osobami, którym szło podobnie jam mi i postarać się im pomóc. Na tym zebraniu porozmawiał z każdym z nas, podał tematy zaliczenia i dał kilka dni na przygotowanie się do kartkówki.

Był czwartek. Po ostatniej godzinie lekcyjnej zebraliśmy się w sali fizyki i zaczęła się kartkówka. Większość dość szybko uporała się z zadaniami i po oddaniu testu dowiedzieli się na miejscu, jaką ocenę otrzymają na semestr. Niestety nie mogłam się skupić. Byłam strasznie zestresowana i za każdym razem wychodził mi inny wynik. Kiedy zostałam już tylko ja, postanowiłam oddać to co udało mi się wypocić i poczekać, na werdykt.

Profesor Adam długo sprawdzał moje wypociny, a ja siedziałam w ławce i modliłam się o zaliczenie. Kiedy skończył zawołał mnie, do biurka.

– Twój tok myślenia jest prawidłowy – powiedział  – ale robisz błędy przy podstawianiu do wzoru i zmianie jednostek. Stąd te niepoprawne wyniki.

– To znaczy, że nie zaliczyłam? – Spytałam.

– Niestety nie mogę tego zaliczyć. Chyba, że chcesz spróbować jeszcze raz przy tablicy?

– Jeżeli mogę, to bardzo proszę.

– Oczywiście, że możesz – odpowiedział i zapisał na tablicy zadanie.

Zaczęłam je rozwiązywać, ale znowu w pewnym momencie utknęłam i to był koniec.

Profesor próbował nakierować mnie na właściwy trop. Podpowiadał i zaczynał dopisywać jednostki, ale w końcu zacięłam się i nie mogłam wybrnąć. Stanął za mną i spytał:

– I co dalej? Chyba się gdzieś zaplątałaś?

– Niestety – odpowiedziałam.

– I co ja mam z tobą zrobić?

– Może mogłabym jeszcze raz spróbować?

– Chyba to nie ma sensu. Sama widzisz, że się gubisz.

– Po prostu nie rozumiem fizyki. Przedmioty humanistyczne potrafię opanować bez problemu, z matematyką też jakoś daje sobie radę, ale fizyka to duży problem.

– Do końca semestru już niewiele czasu.

– Muszę zaliczyć ten przedmiot, bo tata nie da mi spokoju.

– Tak zależy ci na pozytywnej ocenie?

– Bardzo.

– Więc jak chcesz to załatwić?

– Sama nie wiem. Myślałam o korepetycjach, ale teraz to chyba już za późno, chyba żeby pan profesor zechciał się zgodzić? Cena nie ma aż tak wielkiego znaczenia.

– Myślisz, że opanujesz ten materiał w kilka dni?

– Nie mam innego wyjścia.

– Nie mam zbyt wiele czasu, ale może da się coś zrobić – stwierdził.

Postąpił krok naprzód i zaczął mi się przyglądać. Potem obszedł mnie dookoła i usiadł przy biurku.

– Spójrzmy na twoje oceny. Żeby otrzymać mierną musisz zaliczyć test na ocenę dostateczną. Podejdź proszę.

Oparłam się dłońmi o biurko.

– Czy to ci wystarczy, czy masz wyższe aspiracje? – Spytał.

– Szczerze mówiąc wolałabym dostateczną – odpowiedziałam – a najlepiej to dobrą – zdobyłam się na żart.

– Ocena dostateczna lub dobra – powtórzył. – Musiałabyś się nieźle postarać.

To mówiąc położył własną dłoń na moich i spojrzał mi prosto w oczy.

Na początku nie wiedziałam, o co mu chodzi i byłam zszokowana jego dotykiem, ale w końcu dotarło do mnie, co ma na myśli.

– To znaczy, że mogłabym dostać lepszą ocenę w zamian za….

– To znaczy, że mogę udzielić ci prywatnych korepetycji, jeśli oczywiście nadal zależy ci na dobrej ocenie z mojego przedmiotu.

– Co ma pan konkretnie na myśli?

– Nie udawaj, że nie rozumiesz.

– Wydaje mi się, że rozumiem, ale…

– Jak chcesz. Dzisiaj jest czwartek, jeśli zależy tobie na dobrej ocenie bez kartkówki, to czekam jutro po szóstej lekcji u siebie w gabinecie. Jeśli wolisz zdawać, to zapraszam na piątą godzinę lekcyjną na klasówkę. Wybór należy do ciebie.

– Rozumiem. Do widzenia.

– Do widzenia i zastanów się.

Wróciłam do domu i zaczęłam rozważać, czy zgodzić się na tę niedwuznaczną propozycję. Szczerze powiedziawszy, pan Adam bardzo mi się podobał, jak i większości dziewcząt z mojej i nie tylko mojej klasy. Był naprawdę bardzo seksowny i na samą myśl robiło mi się gorąco. Jednak był moim nauczycielem i być może miał żonę. Nauka fizyki nie szła mi najlepiej, a tak naprawdę to wcale i nie miałam ochoty na dalsze wkuwanie. W końcu postanowiłam, choć z wielkim ociąganiem i ogromnym niepokojem, przyjąć jego propozycję.

Miałam dziewiętnaście lat i kochałam się już kilka razy, ale to było jak sprzedaż własnego ciała, jak prostytucja – oddanie się facetowi w zamian za… poprawienie ocen. Mimo wszystko nie zastanawiałam się więcej i postanowiłam troszkę się przygotować.

Następnego dnia rano wstałam wcześniej niż zwykle. Wzięłam kąpiel, nabalsamowałam całe ciało, nałożyłam delikatny makijaż i włożyłam seksowną bieliznę. Zastanawiałam się nad sukienką, ale w końcu rozsądek zwyciężył i wybrałam dżinsy oraz białą bluzkę sznurowaną z przodu.

W czasie przerwy widziałam profesora kilka razy i on tez mnie zauważył, jednak nie dałam po sobie nic poznać, jeśli chodzi o decyzję. Po szóstej lekcji udałam się do gabinetu przyległego do pracowni fizyki. Zapukałam i weszłam do środka. Siedział sam nad jakimiś kartkówkami i nawet na mnie nie spojrzał.

– Usiądź proszę, zaraz skończę – powiedział.

– Dobrze, dziękuję – odpowiedziałam. Zdjęłam płaszczyk i powiesiłam go na wieszaku.

On jak zawsze był w dżinsach, białej koszuli, krawacie i marynarce. Siedziałam na krześle w rogu pokoju i przyglądałam się mu. Był naprawdę bardzo przystojny, ale i dużo starszy ode mnie. W trakcie przerw dowiedziałam się, że w istocie ma trzydzieści lat, choć wyglądał na parę mniej.

Po kilku minutach odłożył kartkówki i spojrzał na mnie.

– Ładnie dzisiaj wyglądasz – skonstatował. – Zawsze przyciągałaś moją uwagę, ale dzisiaj jesteś naprawdę śliczna.

– Dziękuję, panie profesorze.

– Jaką decyzję podjęłaś w związku z korepetycjami?

Poczułam, że się czerwienię i robi mi się bardzo gorąco.

– Postanowiłam zgodzić się na nie.

– No to cudownie.

Podszedł do drzwi i zamknął je na klucz. Potem zbliżył się do mnie i podał mi rękę, sygnalizując, bym wstała. Podałam mu swoją dłoń i podniosłam się z krzesła. Doprowadził mnie do biurka. Usiadł na krześle, a ja stałam przed nim. Cały czas patrzył mi w oczy.

– Jesteś pewna, ze chcesz zaliczać?

– Tak.

Powoli rozwiązał mi bluzkę i rozchylił ją. Przyjrzał się stanikowi oraz piersiom. Trwało to chwilkę, zanim znów spojrzał mi w oczy.

– Na pewno?

– Tak, panie Adamie.

Powolutku cały czas patrząc mi w oczy zaczął rozpinać mi spodnie. Guzik po guziku odpinał je, a następnie delikatnie zsunął tak, że stałam tylko w bieliźnie i rozwiązanej bluzeczce.

– Czy mam kontynuować?

– Tak, panie profesorze.

Zaczął całować moje ciało. Najpierw brzuszek i ręce. Potem zdjął mi bluzkę i rozpiął staniczek. Powoli zsunął ramiączka i odkrył piersi. Potem wstał i stanął za mną.

Jego ręce i usta muskały kark, szyję, ramiona i piersi.

– Na jaką ocenę chcesz zdawać Kornelio? – spytał.

– Chciałabym na jak najwyższą.

– To znaczy?

– Przynajmniej dostateczną, a może na dobrą z minusem?

– Wysoko mierzysz. Jesteś pewna?

– Tak.

Jego dłonie powoli przesuwały się w kierunku majteczek. Kiedy w końcu do nich dotarł delikatnie przesunął jedną dłoń na pupę i zaczął ją gładzić. Palce zaczęły sięgać od tyłu aż do mojej muszelki w tym czasie drugą ręką najpierw gładził moje futerko, a potem zaczął pieścić piersi. Potem znów przesunął rękę do przodu i delikatnie, powolutku drażnił łechtaczkę. Poczułam, że robię się wilgotna i zaczyna mi się to podobać. Jego palce powolutku, kawałeczek po kawałeczku zaczęły zagłębiać się we mnie. W tym czasie drugą dłonią masował mi kark, aż w końcu przesunął ją w kierunku policzka. Najpierw delikatnie wodził palcami po moich wargach, a potem sam koniuszek wskazującego wsunął mi do ust.

Delikatnie objęłam go wargami i wodziłam po nim koniuszkiem języczka. Potem wsunął go głębiej i zaczęłam delikatnie ssać. Nagle to wszystko się skończyło. Przestał mnie dotykać i pieścić. Obróciłam się do niego.

– Chcesz ocenę dobrą z minusem, tak?

– Chciałabym.

– Wiesz, że to nie jest takie proste?

– Wiem.

– … No dobrze. Ubieraj się.

– Ale… Co ja zrobiłam?

– Nic.

– Wstawi mi pan ocenę?

– Wstawię, ale nie tak od razu.

– A kiedy?

– Przecież jeszcze na to nie zasłużyłaś.

– Nie?

– Nie, moja panno. Na ocenę powyżej dostatecznej nie mamy tyle czasu.

– To znaczy?

– To znaczy, że przyjdziesz do mnie na korepetycje do domu.

– Do pana domu?

– Tak, do mojego domu. Nie myślałaś chyba, że taką ocenę załatwimy tutaj na miejscu?

– No… Tak właśnie myślałam.

– Niestety nie. Gdyby to była ocena mierna lub dostateczna to, kto wie, ale na lepszą musisz jeszcze trochę popracować.

– To znaczy ile?

– Zadzwonisz do mnie jutro rano około dziesiątej trzydzieści, wtedy wszystko ci powiem. Dobrze?

– Dobrze.

– Nie muszę ci chyba przypominać, żeby o tym nikomu nie opowiadać?

– Nie. Nie musi pan.

– No to dobrze. – podał mi swoją wizytówkę – Tu masz mój numer. Czekam na telefon. Oczywiście jeśli nadal tego chcesz? A teraz proszę, ubierz się i zmykaj do domu, mam jeszcze masę pracy.

– Dobrze, panie profesorze – odpowiedziałam, szybko ubrałam się i wróciłam do domu.

Wieczorem zastanawiałam się, co zrobić dalej. Musiałam przyznać, że był bardzo czuły i delikatny. Wiedział, jak sprawić kobiecie przyjemność. Ciekawe tylko, czy i dalej byłoby tak samo. Długo nie mogłam zasnąć.

Rano okazało się, że zaspałam. Była godzina dziesiąta pięćdziesiąt. Szybko usiadłam na łóżku, wzięłam do ręki telefon i wykręciłam numer nauczyciela.

– Dzień dobry. Czy mogę rozmawiać z panem profesorem Adamem?

– Tak, przy telefonie.

– Dzień dobry, panie profesorze. Przepraszam, że tak późno, ale zaspałam.

– Miałem właśnie wychodzić. Myślałem, że się rozmyśliłaś.

– Nie, po prostu zaspałam.

– Rozumiem. Jaką podjęłaś decyzję? Chcesz zaliczać fizykę?

– Tak chciałabym, jeśli to możliwe.

– To dobrze. Możesz rozmawiać z tego telefonu?

– Tak. To oddzielna linia w moim pokoju.

– To dobrze. Posłuchaj.

– Słucham.

– Przyjdziesz do mnie dzisiaj o dwudziestej dobrze?

– … Dobrze.

– Czekam na panią panno Agnieszko do dziewiątej, potem wychodzę.

– Rozumiem.

– W domu powiedz najlepiej, że idziesz na dyskotekę, bo może będą się martwić.

– Załatwię to.

– No to do zobaczenia. Czekam.

– Do zobaczenia – odłożyłam słuchawkę.

Miałam przyjść do niego wieczorem. Troszkę się bałam, ale i też byłam podniecona i podekscytowana.

Zbliżał się wieczór. Była styczniowa sobota. Rodzicom powiedziałam, że wieczorem wybieram się z przyjaciółmi na prywatkę i mogę wrócić trochę później. Wzięłam gorącą kąpiel i umalowałam się. Założyłam koronkowe stringi i cieniutki, prześwitujący biustonosz. Na ten wieczór postanowiłam włożyć granatową sukienkę z króciutkim rękawkiem, zapinaną na suwak z tyłu. Potem do kompletu założyłam jeszcze samonośne, czarne pończoszki i granatowe szpileczki. W końcu krytycznie spojrzałam w lustro, poprawiłam odrobinkę makijaż i poszłam powiedzieć dobranoc rodzicom. Życzyli mi dobrej zabawy. Żeby oni wiedzieli, gdzie miałam zamiar się udać.

Była dziewiętnasta pięćdziesiąt, kiedy taksówką wyruszyłam z pod domu. Na miejscu byłam dziesięć minut po dwudziestej. Samochód zatrzymał się przed niedużym, ale bardzo ładnym domkiem. Zadzwoniłam domofonem. Po chwili słyszałam brzęczyk otwierający furtkę i drzwi wejściowe do domu uchyliły się.

Stał w nich mój nauczyciel. Ubrany w czarne spodnie, białą koszulę – tym razem bez krawata – i wiśniową kamizelkę.

– Dobry wieczór, panno Kornelio. Proszę wchodzić, bo na dworze mróz i ciepło ucieka.

– Dobry wieczór, panie Adamie.

Przekroczyłam próg. Korytarz dyskretnie rozjaśniało światło padające z pokoju. Profesor pomógł mi zdjąć płaszcz i powiesił go na wieszaku.

– Ślicznie dziś wyglądasz, inaczej niż w szkole.

– Jest sobota.

– To zrozumiałe. Proszę zapraszam do pokoju.

Usłuchałam. W salonie było dużo zieleni. Prosty kredens, prawdopodobnie Ikea, stół z sześcioma krzesłami, sofa, stolik do kawy i telewizor. Prosto, ale bardzo przytulnie i ładnie.

– Napijesz się czegoś? – spytał.

– Soku pomarańczowego, jeśli można prosić panie Adamie.

– Dajmy sobie spokój z tym panem. Jesteśmy sami, więc mów mi Adam. Zgoda?

– Zgoda.

Po chwili przyniósł mi napój, a sobie przygotował drinka.

– Nie rozmyśliłaś się?

– Raczej nie.

– Chciałem tylko wiedzieć.

– Rozumiem.

Przyglądał się jak piłam.

– Sam mieszkasz?

– Teraz tak. Dlaczego pytasz?

– Zastanawiam się, kto to urządził?

– Moja znajoma. Jest projektantką i czasami testuje u mnie swoje nowe koncepcje.

– Bardzo ładnie.

Siedziałam na kanapie, a on cały czas na mnie patrzył. W salonie grała cicho muzyka. Pomieszczenie oszczędnie oświetlał kinkiet i stojąca za sofą lampa.

Kiedy dopił drinka, profesor podszedł do mnie. Podał mi rękę i pomógł wstać.

– Nadal chcesz ocenę dobrą minus?

– Nadal.

– Przepraszam, ale musze zapytać. Czy jesteś dziewicą? Wydaje mi się, że nie, ale muszę się upewnić.

– Nie. Nie jestem.

– Zabierzmy się, więc za naukę. Zgoda?

– Zgoda.

Najpierw powoli poruszaliśmy się w takt muzyki. Potem on zaczął błądzić rękoma po mojej sukience. Pieścił mnie przez materiał. Powolutku rozpiął suwak i sukienka wylądowała na podłodze. Nogą odsunął ją na bok. Zaczął całować mi kark i szyję. Przesunął się za mnie i odpiąwszy stanik pozwolił mu opaść w dół – by dołączył do sukienki. Stałam przed nim prawie naga, tak jak poprzedniego dnia w szkole. Stanął przede mną i patrzył mi w oczy. Zdjęłam mu kamizelkę i zaczęłam rozpinać koszulę. Kiedy się z nią uporałam zobaczyłam jego tors. Mocny i ładnie umięśniony, bez jednego włoska.

Dłonie profesora znów zaczęły błądzić po moim ciele. Głaskał, pieścił, całował i ugniatał piersi, w końcu także przygryzał brodawki. Kiedy jego dłonie zaczęły pieścić moje futerko, zrobiło mi się cudownie.

Wziął mnie na ręce i posadził na stole. Kiedy już na nim siedziałam patrząc mi prosto w oczy pomalutku zaczął ściągać majteczki. Czułam troszkę zażenowania, ale kiedy już je zdjął, rozchylił mi uda, wsunął pomiędzy nie głowę i zaczął mnie pieścić ustami wszystko nagle odeszło, a ciało zaczęło ogarniać pożądanie.

Czułam gorący oddech między udami. Zaczął lizać mi łechtaczkę. Drażnił ją językiem i wargami. Potem, kiedy usta zajęte były moja muszelką pocierał ją opuszkami palców. Wodził językiem wzdłuż otworku. Potem zaczął go we mnie wsuwać. Ssał i lizał cipkę tak, że myślałam, że oszaleję.

Poczułam, że zbliża się orgazm. Mój oddech przyspieszył. W końcu nie wytrzymałam i zaczęłam pojękiwać. Najpierw po cichutku, a potem coraz głośniej. W końcu mimowolnie mocniej złapałam go za włosy, przyciągnęłam do swoich ud i wydałam głośne westchnienie. Leżałam jakiś czas na stole, a on przyglądał się mi i uśmiechał.

– Zauważyłem, że ci się podobało.

– O tak.

– Cieszę się. Nie ruszaj się proszę.

Leżąc dalej na stole zauważyłam, że Adam rozpina spodnie. Odrzucił je na bok. Był naprawdę ładnie zbudowany. Stał w samych slipach, w dodatku bardzo wypchanych.

Powoli, cały czas patrząc na mnie zsunął je. Starałam się także patrzeć mu w oczy, ale nie mogłam się powstrzymać. Bezgłośnie nabrałam powietrz na ten widok, bo jego penis był naprawdę duży i bardzo gruby. Stał tak przede mną z tym zadartym do góry członkiem i spoglądał na mnie.

W końcu pochylił się i z kieszeni spodni wyjął prezerwatywę. Zbliżył się i stojąc pomiędzy rozchylonymi udami zaczął ją sobie zakładać. Oparta na łokciach przyglądałam się temu. Kiedy już skończył złapał mnie za uda, rozchylił je jeszcze bardziej, poślinił dłoń i zwilżył cipkę. Oparł sobie nogi na ramionach i jedną ręką przytrzymując penisa, powoli zaczął się we mnie wsuwać.

Poczułam jak zagłębia się kawałek po kawałku. Każde jego pchnięcie czułam bardzo wyraźnie. W końcu po kilkunastu krótkich ruchach, jednym mocniejszym pchnięciem wsunął się końca. Westchnęłam, a on zaczął już teraz mocniej i szybciej suwać się we mnie. Złapał mocniej za uda, rozchylił je mocno na boki i tak przyciągając do siebie ponawiał sztychy. Jednocześnie przyglądał się, jak pod ich wpływem podskakują mi piersi. Stopniowo zaczął zwiększać tempo, a ja wzdychałam coraz głośniej. W końcu chwycił mnie rękoma za biodra i uniósł je nad stołem. Trzymając je tak poruszał się coraz szybciej, aż w końcu wykonał trzy bardzo mocne pchnięcia, wolnił i wyciągnął za mnie penisa.

Prezerwatywa pełna była spermy. Spojrzał na mnie i powiedział.

– Bardzo ładnie, Kornelio. Właśnie zaliczyłaś na ocenę dostateczną.

– Na dostateczną?

– Tak. Jeśli chcesz, możesz zaliczać dalej.

– Chcę.

– Świetnie. Jednak, aby otrzymać ocenę dobrą musisz się bardziej postarać.

– Co mam zrobić?

– Chwileczkę. Napijesz się czegoś. Może lampkę Martini?

– Chętnie.

Wyszedł z pokoju, jednak po chwili wrócił i podał mi szlafrok.

– Włóż to, bo się rozchorujesz. Zaraz wracam.

Po kilku minutach wrócił z kieliszkiem w dłoni także ubrany w szlafrok. Podał mi wino, a sam zrobił sobie kolejnego drinka. Usiadł blisko na sofie i zaczęliśmy je sączyć.

– Jak samopoczucie? – spytał.

– Dziękuję, dobrze.

– Na początku byłaś bardzo spięta, teraz się już rozluźniłaś.

– Sam rozumiesz. To dosyć nietypowa sytuacja.

– Dlatego, że jestem nauczycielem? A gdybyśmy tak byli rówieśnikami z jednej klasy?

– To byłoby na pewno całkiem inaczej.

– Dlaczego?

– … Sama nie wiem. Po prostu to zmieniłoby sytuację i już.

– Rozumiem. A gdybym tak chciał się z tobą spotykać po szkole?

– To ma być propozycja?

– Załóżmy, że tak.

– Musiałabym się zastanowić.

– Jesteś śliczną dziewczyną, przepraszam, kobietą. Niegłupią, choć nie idzie ci najlepiej z mojego przedmiotu, ale z innymi nie masz problemów i gdyby nie fizyka miałabyś szansę na wyróżnienie. Nie muszę poza tym ukrywać, że bardzo mi się podobasz.

– Ty także jesteś atrakcyjny. Przystojny i inteligentny. Wiesz na pewno, że wzbudzasz zainteresowanie u większości uczennic w naszej szkole.

– Więc gdybym się chciał z tobą umawiać, jaką dostałbym odpowiedź?

– Musiałabym się zastanowić.

– Rozumiem. Nie będę nalegał.

Siedzieliśmy jakiś czas w milczeniu. Kiedy Adam skończył drinka zmienił muzykę na troszkę inną. Była to ścieżka dźwiękowa z jakiegoś filmu, ale nie mogłam sobie przypomnieć tytułu.

Zaczął mi się znowu przyglądać. Kiedy dopiłam wino odebrał ode mnie kieliszek i usiadł obok. Zaczął dotykać mi włosy, muskając od czasu do czasu kark i ramiona.

– I jak, przejdziemy do dalszych zajęć?

– Dobrze.

Przysunął się do mnie jeszcze bliżej i zsunął ze mnie szlafrok. Zaczął całować moje ciało skupiając się tym razem głównie na piersiach.

– Uprawiałaś kiedyś miłość francuską? – spytał.

– Tak. Dwa razy.

– Podobało ci się?

– Sama nie wiem. Chyba tak.

– Chciałbym żebyś teraz popieściła mnie ustami. Zgoda?

– Dobrze.

Wstał i ściągnął szlafrok. Jego członek sterczał mi przed oczami.

– Wolisz żebym nałożył prezerwatywę?

– Nie wiem. A jak ty wolisz?

– Oczywiście bez. Tak jest dużo bardziej przyjemnie.

– Zgoda.

Usiadłam na skraju sofy i ujęłam w dłonie penisa. Odgarnął mi włosy i przyglądał się temu, co będzie dalej.

Powoli zbliżyłam usta do żołędzi i polizałam ją samym koniuszkiem języka.

– Nie śpiesz się – zastrzegł – czym wolniej, tym przyjemniej. Możesz go najpierw wylizać całego, łącznie z jądrami.

Jeszcze raz potarłam językiem czubek członka, tym razem znacznie śmielej. Potem uniosłam go całego i zaczęłam sunąć po spodzie, od nasady po samą żołądź. Powolutku oblizywałam także boki i wierzch jego przyrodzenia. Oddech Adama przyspieszył.

Powoli wodziłam językiem po całej żołędzi. Penis urósł chyba jeszcze bardziej i stał się bardzo błyszczący. Adam błądził rękoma po moich włosach.

W końcu wsunęłam męskość do ust. Najpierw powolutku, tylko samą główkę, a potem coraz więcej. Zacisnęłam wargi na trzonie i poruszając głową w przód i w tył, pochłaniałam coraz więcej. Nie było mowy, bym mogła przyjąć całego, był po prostu zbyt duży. Pieściłam go tak jakiś czas. Potem zajęłam się jądrami. Najpierw zaczęłam je lizać i muskać językiem. Potem wzięłam jedno do ust i delikatnie ssałam.

Trwało to jakiś czas nim znów skupiłam się na członku. Tym razem już od razu wsunęłam go do ust i zaczęłam pieścić. Chciałam wywołać maksimum przyjemności i chyba mi się udało, bo Adam zaczął wzdychać, najpierw po cichu, lecz wkrótce coraz głośniej. Trzymał mnie teraz mocniej za włosy, ale niczego nie wymuszał. W końcu odsunął się i musiałam przerwać pieszczoty.

– Jesteś naprawdę niezła – pochwalił.

Nic nie odpowiedziałam.

– Musiałem przerwać, bo byłem bliski szczytu, a nie chciałabyś chyba, bym wytrysnął ci na twarz albo do ust?

– Nie, raczej nie.

– A może to by tobie wcale nie przeszkadzało?

– Nie wiem. Nigdy nie próbowałam.

– A chciałabyś spróbować?

– Nie wiem. Może.

– Jeśli chcesz, to byłoby przyjemnie.

– Sama nie wiem. Chyba raczej nie.

– Jak uważasz.

Podszedł na chwilę do kredensu i wyciągnął nową prezerwatywę. Bardzo szybko wsunął ją na członka i wrócił do mnie. Złapał mnie za dłonie i pomógł wstać. Potem obrócił mnie.

– Uklęknij proszę na sofie i oprzyj się o oparcie.

Zrobiłam jak sobie życzył.

– Teraz pochyl się troszkę i wypnij pupę.

– Jeżeli masz ochotę na seks analny, nie zgadzam się.

– Nie. Skądże. Chciałbym tylko wejść w ciebie od tyłu. To wszystko.

Bardzo podobała mi się ta pozycja, więc zrobiłam, co chciał. Zbliżył się do mnie i złapał za biodra. Rozsunął mi nagi tak, by mógł stanąć między nimi i powoli zaczął pieścić muszelkę. W tym czasie drugą ręką gładził plecy i pośladki. Kiedy stwierdził, że stałam się wystarczająco mokra, dwoma palcami rozszerzył cipkę i wprowadził w nią penisa.

Najpierw tylko sam czubek, potem delikatnie wsunął go do połowy. Następnie prawie go ze mnie wyciągnął, po czym jednym powolnym głębokim pchnięciem wszedł aż do końca. Poczułam delikatny, ale przyjemny ból i mocny uścisk dłoni na tali. Z każdym pchnięciem przyciągał mnie ku sobie, by pogłębić penetrację. Następnie trochę zwolnił i jedną ręką zaczął masować moje piersi. Nie był jednak już tak delikatny jak na początku. Jego pchnięcia były gwałtowne. Za każdym razem, kiedy we mnie wchodził czułam jak pośladki uderzają w jego uda. Znowu przyspieszył i mocniej chwycił za biodra.

Oddychał prędko i zaczął pojękiwać.

Mi też sprawiało to coraz większą przyjemność, czemu dawałam wyraz cichymi westchnieniami. Musiał uznać to za zachętę, bo jeszcze mocniej zacisnął dłonie wokół bioder i przyspieszył tempo. Wbijał się za każdym razem do samego końca, stękając przy tym coraz głośniej. W końcu wyciągnął ze mnie penisa, szybko zerwał z niego prezerwatywę i wytrysnął mi na plecy i pośladki. Gorąca sperma spływała mi po ciele, podczas gdy on wodził powoli penisem po moich pośladkach.

Trwało to chwilę i myślałam, że to już koniec, ale on znowu wszedł we mnie. Tym razem od razu zagłębiając się aż po nasadę. Nie byłam pewna, czy znów założył gumkę. Pochylił się nade mną i mocno złapał za piersi cały, czas wpychając  kutasa. Po chwili wyciągnął go i obrócił mnie tak, że znalazłam się na sofie w pozycji półleżącej. Uklęknął przede mną, rozwarł moje nogi tak szeroko, jak tylko było to możliwe i znowu wszedł we mnie.

Tym razem nie zauważyłam prezerwatywy.

Uśmiechał się do mnie i znów wchodził gwałtownie. Dłonie ugniatały mi piersi. Nagle zaczął głośno oddychać i pot wystąpił mu na czole. Zaczął przyspieszać. Przeniósł ręce na uda i przyciągał mnie za nie ku sobie przy każdym pchnięciu.

W końcu wysunął ze mnie swojego penisa – byłam już pewna, że faktycznie nie założył prezerwatywy – podniósł się odrobinę nade mną i wytrysnął prosto na mój biust. Obfity potok spermy zaczął spływać z piersi na brzuszek. Gdy tylko skończył wstał i bez słowa wyszedł.

Leżałam przez chwilę na sofię. Czułam gorąco nasienia spływające po ciele. Adam wrócił po około minucie.

– Jesteś cudowna – oznajmił. – Naprawdę.

– Dlaczego to zrobiłeś?

– Co zrobiłem?

– Dobrze wiesz, co! Kochałeś się ze mną bez prezerwatywy!

– Przepraszam. Ale nagle bardzo zapragnąłem wsunąć się w ciebie bez kaptura. To naprawdę wielka różnica.

– Mogłeś chociaż spytać.

– Masz takie cudowne ciało i tak kuszącą cipkę, że nie mogłem się powstrzymać. Jeszcze raz przepraszam. Naprawdę bardzo rzadko używam prezerwatyw i jakoś tak wyszło.

– W porządku. Ale powinieneś był najpierw spytać.

– Jeszcze raz przepraszam.

–Pójdę się teraz umyć i ubrać, jeśli nie masz nic przeciwko.

– Nie. Proszę bardzo. Łazienka jest w korytarzu na prawo.

– Dziękuję.

Udałam się tak zgarniając najpierw ubranie i torebkę. Chwilę zajęło mi umycie się i doprowadzenie do ładu włosów oraz makijażu. Kiedy wróciłam do salonu on czekał z lampką wina.

– I jak zdałam egzamin?

– Ależ oczywiście. Nawet z wyróżnieniem.

– Na czwórkę z minusem?

– Na czwórkę bez minusa.

– Dziękuję, panie profesorze.

– To ja dziękuję. A jeśli chodzi o naszą rozmowę?

– To znaczy?

– Czy nie zechciałabyś spotykać się ze mną poza szkołą?

– Powiedziałam, że muszę się zastanowić.

– Rozumiem. Czy mogę liczyć na odpowiedź?

– Oczywiście. Mógłbyś teraz zamówić mi taksówkę. Muszę wracać do domu.

– Tak, nie ma problemu. Zadzwonisz do mnie jak się zastanowisz?

– Może lepiej ty do mnie? Albo porozmawiamy o tym po lekcjach, jak już podejmę decyzję. Dobrze?

– Niech tak będzie.

Przyjechała taksówka. Adam odprowadził mnie do drzwi i pocałował w policzek na dobranoc.

– Dziękuję. To było niesamowite.

– Dla mnie też. Dobranoc.

Wsiadłam do samochodu i wróciłam do domu. Była dwudziesta trzecia.

W poniedziałek na lekcji fizyki Adam odczytywał wyniki poprawek i stopnie na semestr.

Kiedy doszedł do mnie kazał mi wstać. Troszkę mnie to zaniepokoiło, ale usłuchałam.

– A oto – zaczął – największy leń w klasie. Dopiero, kiedy przycisnął termin, panna Kornelia wzięła się do roboty i potrafiła się zmobilizować. Kto by przypuszczał, że potrafi opanować materiał z fizyki, tylko nie chce się jej uczyć. Mam nadzieję, że teraz systematycznie przyłoży się do przedmiotu i na koniec roku będę mógł wystawić podobną albo i lepszą ocenę. Proszę państwa, pani Kornelia postarała się i na semestr mogę z czystym sumieniem postawić jej ocenę dobrą. Proszę brać z niej przykład i także wziąć się do nauki.

To powiedziawszy uśmiechnął się i wstawił mi zapowiedzianą ocenę do dziennika.

– Dziękuję, panie profesorze. Będę się na pewno starała, by pana nie zawieźć.

– Mam taka nadzieje.

Uśmiechnęłam się do niego i nieznacznie skinęłam głową.

Tak zakończyły się moje kłopoty z fizyką.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

A dziś oddajemy w Wasze ręce specjalne opowiadanie z okazji początku roku szkolnego 🙂

Nope.
Just nope.
Przepraszam, że z grubej rury, ale pomysł ograny do bólu, jego „skandaliczność” dawno już się wszystkim opatrzyła. Język nudny. A erotyka? No dobra, jest sens i goła baba… Ale jakoś bliżej mi tu do bawarskich ślizgaczy, niż erotyki sensu stricte.
Chociaż widzę pewien potencjał w opowiadaniu historii, to jednak warsztat wymaga jeszcze niemało pracy.

Z poważaniem.
Boober.

Z pewnością nie jest to najlepsze opowiadanie na NE… ale za to jak wpasowuje się tematycznie w początek roku szkolnego 🙂

Napisz komentarz