Roztańczone pragnienie (dimness)  4.79/5 (16)

11 min. czytania

Źródło: Pixabay

Obserwuję go, jak w pośpiechu zapina guziki śnieżnobiałej koszuli i dopija ostatni łyk kawy. Skrupulatnie poprawia krawat i kątem oka czyta kilka ostatnich linijek z kartek leżących na kuchennym blacie.

Siedzę zaledwie trzy metry od niego, ale mam wrażenie, że zupełnie zapomniał o moim istnieniu. Zresztą to nie pierwszy taki poranek. Odkąd wybiła trzecia rocznica naszego ślubu, cały czar prysnął, a wszystkie uczucia, jakie nas łączyły, zamieniły się w czyste przyzwyczajenie.

To nie tak, że nie ma już zupełnie niczego, ale każdy tydzień wygląda niemal identycznie.

– Pewnie wrócę późno – rzuca, nawet na mnie nie patrząc.

Zgarnia papiery do teczki i rusza do wyjścia. W pośpiechu zakłada buty i narzuca na ramiona płaszcz.

– Będę czekać – mówię mu i podchodzę, aby pocałować go na pożegnanie.

Przysuwa usta do moich, dając mi przelotnego buziaka, a ja chwytam go za rękę, kiedy chce się odsunąć i całuję go ponownie, teraz bardziej namiętnie.

– Spóźnię się – mamrocze niezadowolony, nie odwzajemniając mojej chęci zmiany czegokolwiek.

Wyswobadza się z mojego uścisku i wychodzi, zostawiając mnie jak zawsze pełną nadziei. Wzdycham ciężko i szczelniej owijam się koronkowym szlafrokiem, który kupiłam w ubiegłym tygodniu, licząc, że zwrócę jego uwagę.

Wracam do kuchni, aby dokończyć swój kubek kawy i w międzyczasie przeglądam dzisiejszy grafik spotkań z klientami. Obecnie nadzoruję sprzedaż dwóch dużych nieruchomości, dlatego poza jedną prezentacją i kilkoma dokumentami do wypełnienia nie mam zbyt wiele obowiązków.

Od kilku lat prowadzę własny biznes, który z roku na rok rozrastał się na tyle, że obecnie zajmuję się tylko kluczowymi klientami, a resztę żmudnych obowiązków oddelegowuję swoim pracownikom.

Ubieram na siebie dopasowaną białą sukienkę przed kolano i czarne szpilki. Robię delikatny makijaż i związuję włosy w elegancki kucyk.

* * *

Krótko przed 11:00 parkuję na podjeździe okazałego domu, który przez ostatnie dwa tygodnie przygotowywałam do sprzedaży. Biorę dwa głębokie wdechy, zapominając o dzisiejszym poranku, i wchodzę w rolę najlepszej agentki nieruchomości, jaką potrafię być.

Cztery godziny później zrzucam ze stóp szpilki i przebieram się w wygodne legginsy i top. Chwytam za torbę z pozostałymi rzeczami i jadę na zajęcia jogi. W każdy mniej pracowity dzień staram się znaleźć czas dla siebie.

Kiedyś, gdy byłam jeszcze na początku swojej kariery i pracowałam po dwanaście, czasem czternaście godzin dziennie, wyobrażałam sobie ze swoim ówczesnym narzeczonym, że kiedyś nasza praca będzie zajmować nam maksymalnie cztery godziny, a resztę czasu będziemy mogli poświęcać sobie.

Jak widać tylko mnie się to udało i w momencie, gdy osiągnęłam wyznaczony sobie cel finansowy, potrafiłam odpuścić i skupić się na rzeczach dla mnie naprawdę ważnych. Niestety on z każdym rokiem goni za coraz to większym sukcesem, zatracając się w tym bezgranicznie.

Dlatego też nauczyłam się wypełniać te luki, których nie zajmuje praca. Wiem, jak dbać o siebie i czym wypełniać czas wolny, aby być zadowoloną i szczęśliwą, mimo że samotną.

Po godzinnej sesji grupowej czuję, że moje ciało jest rozluźnione a myśli oczyszczone. Przy wyjściu na tablicy ogłoszeń sprawdzam rozkład godzin na kolejny tydzień i wtedy moją uwagę przykuwa informacja o nowych grupach tanecznych, startujących za kilka dni.

* * *

Cztery dni później przekraczam próg sali treningowej, na której odbywają się zajęcia. Nie zastanawiałam się długo nad spróbowaniem czegoś nowego. Przecież zawsze mogę zrezygnować, prawda?

W rogu sali widzę instruktora, z którym najprawdopodobniej będą odbywać się zajęcia. Nie będę ukrywać, że jest przystojny, bo niemal każdy w tym studio jest dobrze zbudowany, zadbany i urodziwy.

Jednak ten mężczyzna jest nieco starszy niż pozostali instruktorzy, z którymi dotychczas ćwiczyłam. Myślę, że może być zbliżony do mnie wiekiem, a nie jestem już przecież gorącą dwudziestką.

Wita się z nami, przeprowadza krótką rozgrzewkę i cierpliwie powtarza kilka podstawowych kroków tak, aby każdy był w stanie wykonać je samodzielnie. Nie ukrywam, że zawsze miałam dobre poczucie rytmu, ale od wielu lat nie tańczyłam.

Kilka zajęć później moja grupa jest już na tyle zapoznana z prostymi układami i poszczególnymi stylami tańca, że prowadzący pod koniec zajęć obwieszcza, że każdy z nas może już zapisać się do grupy na wyższym poziomie.

Widzę, że pozostali uczestnicy zajęć są podekscytowani i dumni, a ja – zamiast cieszyć się razem z nimi – czuję dziwny niepokój i smutek na myśl, że mogę trafić pod skrzydła innego prowadzącego.

Kiedy większość osób opuszcza salę i rusza do przymierzalni, podchodzę do bruneta i zagaduję go niepewnie.

– To były świetne zajęcia – zaczynam – Czy jest szansa, aby zapisać się na wyższy poziom do pana?

Widzę, że przygląda mi się o sekundę zbyt długo, zanim odpowie. Przez te kilka tygodni nie miałam okazji przyjrzeć mu się z bliska, dlatego dopiero teraz widzę, że jego niebieskie oczy mają w sobie nuty zieleni. Mruży je nieznacznie, jakby próbował się na czymś bardziej skupić.

– Obecnie wszystkie miejsca są zajęte. Zostały jedynie indywidualne, ale są nieco droższe i przeznaczone dla początkujących, a pani radzi sobie świetnie, więc myślę, że czas przejść na kolejny poziom.

– A te indywidualne? Nie przepadam za zmianami, dlatego wolałabym zostać przy tym samym instruktorze, ale też chciałabym nauczyć się czegoś więcej.

Przyglądam mu się wyczekująco, kiedy sięga po kalendarz i wertuje kartki.

– Wtorki o 10:00, środy o 9:00 i piątki o 10:00 – wylicza dostępne terminy.

Kalkuluję w głowie opłacalność tego przedsięwzięcia i choć obecnie praca nie jest już dla mnie priorytetem, to wciąż mam swoje obowiązki.

– Niestety, są to godziny, kiedy mam w pracy najwięcej spotkań – mówię ze smutkiem, a on znowu wręcz przeszywa mnie wzrokiem. Ponownie przegląda swój rozkład zajęć.

– Ewentualnie wtorek o 20:00, ale to w drodze wyjątku. To godzina przed zamknięciem, więc raczej nie organizujemy już wtedy zajęć, aby dać ekipie sprzątającej czas na przygotowanie sal, ale mogę to jakoś załatwić.

– Byłoby świetnie. W takim razie będę we wtorek – mówię, uśmiechając się promiennie.

* * *

Niecały tydzień później podjeżdżam pod studio ubrana w kremowe dresy i dopasowaną krótką koszulkę. Nie mam na sobie makijażu, ale czuję się na tyle dobrze z samą sobą, że mi to nie przeszkadza.

Odnajduję mojego nauczyciela w jednej z sal. Przegląda właśnie coś na telefonie, kiedy witam się z nim promiennie.

– Dzień dobry – mówię, uśmiechając się.

– Dzień dobry – odpowiada i skupia na mnie swoją uwagę. – Zastanawiałem się trochę, co moglibyśmy poćwiczyć w pierwszej kolejności, ale może sama masz jakiś pomysł? Jest coś, w czym chciałabyś być lepsza?

Miałam trochę czas, aby zastanowić się nad odpowiedzią na to pytanie, bo spodziewałam się, że będę mogła sama zdecydować. W międzyczasie każdego ranka przyglądałam się, jak mój ukochany przygotowuje się do pracy i wraca zmęczony, nie zwracając na mnie większej uwagi.

– Jest coś, ale nie wiem dokładnie, co to za styl – zaczynam nieśmiało. – Chciałabym uwieść mojego męża tańcem, ale nigdy tego nie robiłam. Nie wiem, jak się do tego zabrać i jeśli to nie wchodzi w ramy zajęć, to zdam się na pana propozycje.

Widzę jak kącik jego ust unosi się do góry, a w oczach pojawia się nieznany dotąd błysk, ale znika błyskawicznie, więc nie mam pewności, czy mi się nie zdawało.

– Myślę, że znam kilka kroków, które mogłyby zaradzić sytuacji.

Czuję się obnażona z mojego życia osobistego, o którym nikomu normalnie nie opowiadam, a teraz tak beztrosko rzucam do instruktora tańca, że z moim mężem jest beznadziejnie w łóżku i go nie pociągam, ale czuję się zdesperowana. Nie mam już pomysłu, co zrobić, a taki powiew świeżości może nam dobrze zrobić.

– Stań na środku przed lustrem – prosi i sam ustawia się kilka kroków ode mnie. – Fajnie by było, gdybyś następnym razem zabrała ze sobą szpilki. Nie znam twojego męża, ale myślę, że to działa na każdego. Umiesz chodzić na obcasach?

– Tak – śmieję się krótko. – Mam je na sobie po kilka godzin dziennie.

– Świetnie, więc zabierz je następnym razem. Dla jasności, taniec sensualny nie jest normalnie w zakresie moich kompetencji, ale jako instruktor znam raczej każdy styl i w drodze wyjątku możemy poćwiczyć.

Przytakuję i jednocześnie staram się stłumić rosnącą ekscytację.

– Najpierw zrób kilka okrążeń biodrami i ramionami, żeby je rozgrzać. Ja w tym czasie przygotuję jakąś muzykę.

Wykonuję jego polecenie, a on wybiera dość spokojną playlistę, która sprawia, że maksymalnie wczuwam się w klimat.

– Najpierw nauczymy się ósemki biodrami – zaczyna. – Zwróć uwagę na postawę, tak aby zatrzymać klatkę w jednym miejscu i zrobić ruch biodrami najpierw na prawo, potem do centrum i na lewo. – Tłumaczy, wykonując powoli odpowiednie ruchy.

Obserwuję go uważnie, ale lekcje indywidualne okazują się znacznie trudniejsze, niż sądziłam. Staram się powtórzyć po nim krok, ale gdy obserwuję siebie w lustrze, to nie wygląda to tak dobrze, jakbym chciała.

– Powoli. Skup się na swobodzie swojego ciała.

Powtarzam ruch, ale mam wrażenie, że każdy mięsień mojego ciała jest spięty.

– Dobrze, może inaczej. Zróbmy półokręgi w wypchnięciem biodra lekko w każdą ze stron. Obróć się bokiem do lustra i zwróć uwagę na wypchnięcie pośladków do tyłu.

Prezentuje to na sobie, dotykając rękami miednicy.

– Teraz ty – wskazuje na mnie i podchodzi bliżej.

Podejmuję pierwszą próbę – jest prawie dobrze.

– Mogę? – pyta, zbliżając rękę do mojego ciała.

Przytakuję niepewnie i czuję, jak serce łomocze mi w piersi. Dawno nie spotkałam osoby, która by mnie onieśmielała, a on właśnie to robi.

Czuję ciepło jego dłoni przez materiał spodni i oddech na karku.

– Wysuń je do tyłu – popycha mnie delikatnie, tak aby ciało ustawiło się w odpowiedniej pozycji. Moje pośladki opierają się o jego udo a ręka przenosi się nieco wyżej. – Napnij brzuch – podpowiada, kiedy palce spotykają się z gołą skórą na brzuchu. – Dobrze – mówi ciszej.

Wzdycham powoli i odwracam głowę w stronę lustra. Widzę nasze zbliżone do siebie ciała i niemal namacalne napięcie, jakie się pomiędzy nami tworzy.

Jego dłonie przenoszą się na biodra i pomagają mi nimi zakręcić w taki sposób, aby uzyskać zamierzony efekt. Podczas ruchu czuję jak jeden z jego palców na moment zsuwa się pod materiał dresowych spodni, ale trwa to dosłownie sekundę.

Mężczyzna zachowuje się tak, jakby nic się nie wydarzyło i odsuwa się ode mnie, pozwalając mi wykonać krok samodzielnie.

– Jest dużo lepiej – chwali mnie. – Teraz spróbujemy dołożyć do tego ręce. Od talii bez zginania w łokciach podnosisz się do góry i powoli przejeżdżasz nimi po ciele w dół. Dotykasz ramion, piersi, brzucha, pachwin.

Powoli wykonuję ruch według wskazówek i przyglądam się mu, wyczekując reakcji. On obserwuje mnie uważnie. Kiedy moje ręce znajdują się w okolicy piersi, nieco zwalniam i przymykam oczy, bo dotykanie własnego ciała zawsze sprawiało mi przyjemność, a obecnie, gdy nie potrafię się doprosić własnego męża o jedną upojną noc, poznałam doskonale, co lubię, a co zupełnie mnie nie pociąga.

– Teraz zrób powolny przysiad, trzymając ręce na kolanach. Pamiętaj o prostych plecach i wysuniętych do tyłu pośladkach. Wtedy będziesz wyglądać atrakcyjniej. – Przygląda mi się i kiwa powoli głową. – Chwila.

Znika na moment z sali i po chwili wraca z metrową plastikową pałeczką. Każe mi wstać i przykłada ją do moich pleców, abym przez cały czas trzymała odpowiednią postawę. Wtedy jeszcze raz wykonuję ostatni krok i najwolniej jak potrafię, zniżam się do dołu. Stoi na wprost mnie, przytrzymując pałeczkę wzdłuż mojego kręgosłupa.

– Oprzyj kolana na podłodze i usiądź na piętach – poleca, gdy schodzę na sam dół.

Moja twarz znajduje się na wysokości jego pasa i czuję, jak nade mną góruje. Obserwuje moją twarz i po chwili zawahania dotyka mojego podbródka, podnosząc go wyżej.

Po moim ciele przebiega dreszcz i nawet gdy ustawia moją głowę w odpowiednej pozycji, nie poszcza mnie. Przesuwa kciukiem po zarysie szczęki, aż dociera do ust i muska je delikatnie.

– Myślę, że twojemu mężowi się spodoba. Powtórz wszystko od początku.

Wydaje polecenie, ale nieco innym tonem niż dotychczas. Słyszę w jego słowach nakaz i nie mam zamiaru się sprzeciwiać.

Staję prosto i biorę długi wdech. Powoli powtarzam wyuczoną sekwencję kroków, podczas gdy on obchodzi mnie dookoła, jakby obserwował jakiś ciekawy okaz.

Ręce ma splecione na klatce, a spojrzenie czujne. Widzę w nim ciekawość, kiedy udaje mi się powtórzyć wszystko, czego się dziś nauczyliśmy.

– Powtórz krok z rękami – prosi.

Robię to bez wahania. Gdy moje ręce są na ramionach i powoli zsuwają się na piersi, zatrzymuje mnie.

– Dotknij ich – mówi, więc dotykam.

Mam na sobie tylko sportowy top, przez który zaczynają przebijać się sutki.

– Uszczypnij je. O tak. Właśnie tak. Musisz pokazać mu, jak bardzo tego chcesz.

– Pokaż jak – proszę go, nie zastanawiając się nad konsekwencjami tych słów.

Nie muszę jednak powtarzać dwa razy, bo już po chwili staje za mną, a jego ręce zjeżdżają od ramion na piersi. Jego duże dłonie i zgrabne palce idealnie do nich pasują i sprawiają, że wzdycham z przyjemności. Wykonuje powolne okręgi, po czym ściska je nieco mocniej. Moje nogi miękną, a ciało zalewa fala ciepła, którego tak długo nie czułam.

– Zaraz nie będzie odwrotu – ostrzega, przesuwając już ręką niżej.

– Śmiało – zachęcam go, a on zwinnie odwiązuje sznurek moich dresów i przez materiał koronkowych majtek zaczyna mnie pieścić.

Jest mi tak dobrze, że zupełnie zapominam, gdzie tak właściwie się znajdujemy. Przyciąga moje ciało do swojego na tyle blisko, że wyczuwam go przez materiał jego spodni. Jego ręka wciąż znajduje się w moich spodniach i teraz jednym zwinnym ruchem rozchyla materiał skąpej bielizny i wchodzi we mnie bez najmniejszego trudu.

Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo jestem napalona, a teraz zaledwie po kilku ruchach mam wrażenie, że będę szczytować. Kiedy jęczę przeciągle, on gwałtownie wysuwa się ze mnie i odsuwa mnie od siebie.

Zaskoczona patrzę na niego, oddychając ciężko. Patrzymy na siebie, ale nie trwa to długo, bo już po chwili znów jest blisko mnie i teraz popycha mnie lekko w stronę lustra. Opieram się o nie plecami, a on napiera na moje usta i dłońmi znów błądzi po moim ciele.

Zsuwa mi z bioder spodnie i pomaga w uwolnieniu się z nogawek. Pocałunkami schodzi coraz niżej aż dociera do najczulszego punktu. Dmucha delikatnie, a ja zanurzam palce w jego miękkich brązowych włosach.

Ten moment na złapanie oddechu nie trwa długo. Wraca do namiętnego całowania mnie i niespodziewanie rozrywa materiał majtek. Piszczę zaskoczona, ale on zagłusza ten dźwięk pocałunkiem.

Sam błyskawicznie zsuwa swoje spodnie i unosi mnie za pośladki.

Wchodzi we mnie, a ja krzyczę, bo przechodzi mnie ból zmieszany z intensywnym pożądaniem. Nie zaprząta sobie głowy przyzwyczajeniem mojego ciała do jego rozmiarów, tylko od razu pieprzy mnie intensywnie, tak jak tego oczekuję.

Dochodzę pierwsza, a on dołącza do mnie kilka pchnięć później. Oddycha nierówno i zatapia twarz przy mojej szyi. Wdycha mój zapach i składa w tym miejscu delikatny pocałunek.

Opuszcza mnie na podłogę i zaczyna się ubierać, po czym zerka na zegarek wiszący przy wyjściu.

– Chyba skończył nam się czas – mówi tak, że nie potrafię odczytać jego emocji.

– Pójdę już – oznajmiam i zbieram swoje rzeczy.

Kiedy jestem już przy wyjściu, on woła mnie po imieniu.

– Jeśli to na niego nie zadziała, to znaczy, że nie jest ciebie wart – mówi, wpatrując się we mnie intensywnie.

Przytakuję i wychodzę bez słowa, żegnając się z nim w myślach.

 

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Po raz kolejny w ostatnim czasie mam przyjemność powitać na naszych łamach nową Autorkę!

Dimness debiutuje niedługim, acz bardzo zgrabnym opowiadaniem o próbie odbudowy intymności i ponownego rozpalenia płomieni w małżeństwie, prowadzącej do zaskakujących rezultatów. Opowiadaniem szczerym i autentycznym w swojej wymowie. Jedyne, w co w nim nie wierzę, to agentka nieruchomości, która pracuje tylko 4 godziny dziennie. Z tego, co wiem o tym zawodzie, haruje się do rana do wieczora, a czasem i w weekendy 🙂 Poza tym jednak jestem skłonny uwierzyć w każde słowo.

Witaj na pokładzie, Dimness! Mam nadzieję, że będzie mi dane przeczytać jeszcze wiele Twoich równie dobrych – i lepszych – opowiadań!

Pozdrawiam
M.A.

Niebanalny pomysł poprowadzenia opowieści o erotycznym zauroczeniu w klasycznym, zdawałoby się, miejscu dla tego rodzaju przypadków. A jednak wypada świeżo. Napisane z talentem.

Ostatnio strasznie dużo tu opowiadań o małżeńskiej niewierności. Czy kryje się w tym jakaś ukryta agenda? Za mało mamy w Polsce rozwodów, czy jak, nie wypełniamy europejskich kwot? Jestem ciekaw, skąd nagła popularność tego motywu, w szczególności w odniesieniu do żon!

A opowiadanie swoją drogą niezłe!

Bohaterka opowiawiadania była w oczywisty sposób zaniedbywana przez męża-pracoholika. Niestety, takie sytuacje często konczą się skokami w bok. A ten konkretny był kompletnie niezaplanowany, „w afekcie”, można rzec. Miejmy nadzieję, że ostatecznie lekcje tańca przyczynią się do rozgrzania małżeńskiego życia erotycznego tej pary, a zdrada z nauczycielem tańca… z czasem stanie się po prostu przyjemnym, acz wstydliwym wspomnieniem!

Opowiadanie bardzo ładne, piękna scena tańca, który powoli zmienia się w coś bardziej ognistego. I tylko komentarza Lucasa nie rozumiem — przecież instruktor zrobił co w jego mocy, żeby uratować małżeństwo. 😉

Napisz komentarz