Blask (val)  3/5 (2)

10 min. czytania

♣HelmutZen♣, „The Sea Side”, CC BY-NC-SA 2.0

Blask. Jasny, choć nieco nieśmiały blask. Wielkie, emanujące ciepłem słońce w teatralny sposób wyłaniające się znad spokojnego jeszcze morza. Złote promienie leniwie wkradające się w szarość wczesnoporannego nieba, przebijające się przez gęste, senne powietrze. Tak. To dla tego widoku jestem w stanie przejechać tysiące kilometrów, zostawić wszystko, przestać myśleć.

To ta, jakże na pozór banalna scena sprawia, że mój umysł wraz z chłodnym wiatrem pozbywa się wszystkich problemów, uzupełniając puste miejsca spokojem.

Czuję jak moje ciało się rozluźnia, wycisza, kiedy w dziecinny sposób wsuwam stopy w zimny, drobny piasek. Otaczające mnie skały odbijają hipnotyzujący szum morza, wprawiając mnie w stan błogiej próżności. Wszystko to, co działo się w moim życiu ostatnimi czasy, cała złość, niemoc, żal… Tego już nie ma. Zamykam oczy, poddając się nicości. Jestem tu i jest mi dobrze. Na mojej twarzy pojawia się delikatny, mimowolny uśmiech.

– Przyjemnie, prawda? – Jak przez mgłę dociera do mnie głos, ale dopiero kiedy uświadamiam sobie, że nie pochodzi on z wnętrza mnie, otwieram powoli powieki i unoszę głowę.

– Owszem, przyjemnie. – odpowiadam po chwili, równie spokojnie, kiedy zauważam ostrożnie siadającego obok mnie mężczyznę. Nie patrzy na mnie.

Przez chwilę trwam nieruchomo, przyglądając mu się uważnie. Jest dojrzały, na moje oko – po czterdziestce. Ma krótko obcięte, lekko siwiejące włosy i bardzo długie, czarne rzęsy. Jego wzrok jest skupiony na słońcu, które z każdą minutą wznosi się coraz wyżej, kojąc błyszczące morze.

– O tej porze, kiedy wszystko okryte jest powoli opadającym półsnem, ten widok zdaje się mieć omnipotentną moc.

Ma ciekawy głos. Przyjemny, choć nieco chłodny, jakby zdystansowany. Bije od niego jakiś dziwny spokój.

Kiwam delikatnie głową w drodze odpowiedzi, nie odrywając od niego oczu.

Nie wiem, ile czasu minęło. Godzina, może dwie. Żadne z nas się nie odzywa, on ani razu na mnie nie spojrzał. Ja zerkam na niego co chwilę. Ma na sobie czarne spodnie do kolan i nienaturalnie wręcz białą, lekką koszulę z podwiniętymi do łokci rękawami, rozpiętą na kilka guzików. Jest przystojny i w pewien sposób mnie onieśmiela.

– Do zobaczenia – mówi po chwili wstając.. Po raz pierwszy nasze oczy się spotykają. Patrzy na mnie z góry i lekko się uśmiecha…

* * *

Powoli, bardzo powoli moje ciało zanurza się w zimnej wodzie. Każda, nawet najmniejsza, lodowata fala wprawia w drżenie, zwłaszcza, kiedy dosięga ud, bioder, brzucha. Poddaję się im, pozwalam by mnie ochładzały, pieszcząc delikatnie skórę. Mój oddech staje się płytki, kiedy tylko zaczynam płynąć. Czuję przeszywający chłód, a zaraz potem ogarniające całe moje wnętrze ciepło. Tak, już jest dobrze.

Sama nie wiem czy wolę wschody, czy zachody słońca. Teraz, kiedy powietrze stało się wilgotne, a wszystko wokół na nowo zasypia, czuję się wolna. Lubię samotność. Myślę o tym, co mogłoby się teraz wydarzyć. Myślę o różnych rzeczach, o wszystkim. Staram się sformatować mój umysł, oczyścić go ze wszystkiego co zbędne. Powtarzam to jak mantrę. Muszę zacząć z czystą kartą, od nowa, od początku. Wiem, że to potrwa tylko chwilę, że niedługo będę musiała wrócić i zmierzyć się z tym wszystkim, co zostało tam, gdzie już nigdy nie chcę być. Ale… Nie, jeszcze nie w tej chwili.

Dopiero teraz zauważam, jak daleko od brzegu odpłynęłam. Ogarnia mnie dziwny strach. Znów jest mi zimno. Nikogo tu nie ma, jestem tylko ja i morze. Czuję, że zaczynam drżeć.

Biorę oddech i płynę. Zaczynają boleć mnie mięśnie, chyba z nerwów. Staram się opanować zbliżająca się powoli panikę. Spokojnie…

Kiedy wychodzę na brzeg jestem zmęczona. Oddycham głęboko. Otula mnie straszny chłód, a ja nic przy sobie nie mam, nawet ręcznika. Rozpuszczam jeszcze chwilę temu związane w obawie przed zamoczeniem włosy, jakby miało mi to w czymkolwiek pomóc. Nie wiem co ze sobą zrobić i… słyszę głos.

– Nie powinnaś sama płynąć tak daleko. – Odwracam się gwałtownie i widzę jego. Mężczyznę, którego spotkałam rano. Zsuwa z ramion sweter i podaje mi go.

– Jest bardzo zimno. Nocna wyprawa w morze to był głupi pomysł, nie sądzisz?

Jego głos jest poważny, a ja czuję się jak dziecko, które zrobiło coś złego. Okrywam drżące ramiona ciepłym, miękkim swetrem i w tej samej chwili ogarnia mnie hipnotyzujący zapach. Nie czułam go rankiem, ale teraz odurza mnie w bardzo przyjemny sposób.

Mężczyzna podchodzi do mnie powoli. Jest tak dziwnie spokojny, każdy jego ruch zdaje się pewny, wyważony. Kiedy staje przede mną, wyciąga dłoń i lekko odgarnia włosy z mojego policzka. Przysuwa do nich twarz, jakby chłonął ich zapach. Próbuję zrobić krok w tył, ale on nagłym, choć delikatnym ruchem chwyta mnie za ramię, nie pozwalając się ruszyć.

– Kiedy byłaś za daleko, przestraszyłaś się, prawda? – Pyta spokojnie, wciąż dotykając moich włosów.

– Lubisz się bać? Lubisz być małą, biedną, ogarniętą strachem dziewczynką? – Z każdym słowem, jego wargi przysuwają się bliżej mojej szyi, zaczynają ją delikatnie całować, a ja nie mogę złapać oddechu. Czuję niepokój, ale i rozchodzące się wewnątrz mnie ciepło. Rozchylam delikatnie drżące, zmarznięte usta, kiedy jego dłoń stanowczo wsuwa się na mój kark, a zaraz potem wplata we włosy. Czuję ciepły oddech na szyi i język, sunący po niej coraz śmielej, precyzyjnie odnajdujący czułe miejsca. Moje palce nieśmiało dotykają jego ramienia.

– Zabierz rękę. – Słyszę ostry, chłodny szept, kiedy dosłownie na sekundy, zaciska mi mocniej dłoń na włosach.

– Idź. – Mówi spokojnie, odsuwając się i popychając mnie lekko w stronę plaży.

– Ale…

– Idź.

Jego głos nie pozwala mi odmówić. Brzmi tak, jakby to, co się dzieje było dla niego zupełnie normalne. Po chwili dochodzimy do dużego, coraz bardziej pogrążającego się w mroku nocy domu. To dziwne, że nigdy go nie widziałam. Nie mam czasu przyjrzeć mu się dokładnie, bo mężczyzna bez słowa otwiera drzwi i wpuszcza mnie do środka. W pokoju do którego wchodzimy panuje półmrok. Jest oświetlony jedynie ciężkim, gęstym światłem lampy znajdującej się na ścianie.

Moją uwagę przykuwa panujący tu porządek. Ciemnobrązowy, gładki parkiet, doskonale współgrający z karmelowo-beżowymi ścianami. Duża, jasna, stojąca na środku narożna sofa i niewielki, marmurowy, ciężki stolik – To najbardziej zapadło mi w pamięć.

– Możesz usiąść – mówi mężczyzna podchodząc do barku i po chwili stawia przede mną na stole pełny kieliszek – To cię rozgrzeje.

Odkładam zdjęty przed chwilą sweter na bok i czuję, jak mokry materiał ledwie okrywającego mnie kostiumu przykleja się do skórzanej kanapy. Wciąż drżę, choć teraz już nie z zimna. Sięgam po stojące przede mną szkło. Czuję jak gorąco wyjątkowo mocnego alkoholu rozlewa się po całym ciele.

– Wiesz, że nie przyszłaś tutaj po nic, prawda? – mówi po chwili tym samym, niezmiennie chłodnym głosem, a ja zaczynam nerwowo bawić się stojącym na stole kieliszkiem. – Jeśli chcesz, teraz możesz wyjść. Kiedy tego nie uczynisz, będzie to jednoznaczne z twoją zgodą. Na wszystko. Rozumiesz?

Nie mogę się ruszyć. Nie mogę się odezwać. Czuję, jak alkohol pali mnie od środka. Czuję jak palą mnie jego słowa. Nie umiem skupić myśli i tylko drżące palce bez celu krążą po kruchym, wciąż napełnionym szkle.

– Wychodzisz?

Serce wali mi jak oszalałe.

– Pytałem… Wychodzisz? – Cisza. Okropna, ogarniająca, wypływająca zewsząd cisza. – Zostaw ten kieliszek i odpowiedz.

Palce w powietrzu wciąż obrysowuje delikatne brzegi. Głowa zaraz mi pęknie. Czuję pulsowanie w skroniach i przyspieszony oddech.

– Przestań się bawić i odpowiedz na pytanie! – jego głos po raz pierwszy dziś jest inny. Groźny.

Opuszek palca znów dotyka szkła i w tym momencie jego dłoń szybkim ruchem przesuwa się po gładkim, zimnym stole zrzucając kieliszek, który roztrzaskuje się głuchym dźwiękiem o ścianę, uwalniając ze swych objęć niedopity alkohol.

Odruchowo zamykam oczy, odsuwając się nieco. Czuję na sobie uważny wzrok. Wiem, że oczekuje odpowiedzi. Wiem, że muszę się odezwać. Wiem, że muszę…

– Zostaję.

Na dworze jest już zupełnie ciemno. Przez zasłonięte okna przebija się tylko słaby blask księżyca. Dziś pełnia. Próbuję opanować umysł, już po raz kolejny. Bezskutecznie.

– Wstań i podejdź do mnie.

 Wstaję. Drżą mi kolana. Powoli, nieudolnie, starając się sprawić wrażenie spokojnej, podchodzę.

Unoszę głowę i w chwili, gdy nasze spojrzenia się spotykają, na mój policzek spada mocne uderzenie. Czuję piekący ból. Stanowczym ruchem dłoni unosi moją twarz tak, że patrzę prosto w jego oczy.

– Nigdy mnie nie prowokuj. Nigdy. Rozumiesz? – Znów jest spokojny. Kiwam głową, patrząc na niego spod szeroko rozwartych powiek. – Cieszę się. A teraz klęknij.

Rozchylam wargi, ale zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, jego dłoń stanowczo odpycha moją głowę.

– Bez dyskusji.

Biorę głęboki oddech i po chwili, kiedy moje kolana dotykają przyjemnie chłodnej podłogi, ku własnemu zdziwieniu czuję, że przechodzi mnie dreszcz podniecenia. Kiedy rozpinam jego spodnie, nie mogę opanować drżenia rąk. Jest mi gorąco. Czuję skupione na mnie spojrzenie.

Zaczynam go masować, powoli, przyzwyczajając do dotyku. Jest duży, twardy. Dłonie bez problemu przesuwają się po nim, nie omijając nawet najmniejszego kawałka.

Ma intensywny zapach. Moje wargi delikatnie obejmują główkę, przesuwają się dalej po rozgrzanej skórze, ściśle do niej przylegając. Język coraz mocniej pieści penisa, liżąc go dokładnie, by zaraz potem wysunąć go z ust, które dotykając delikatnej skóry, otulając ją ciepłym powietrzem schodzą coraz niżej i niżej, aż dotrą na sam dół. Słyszę jego głęboki oddech, kiedy moje wargi zaczynają ssać jądra, kiedy język zaczyna się nimi bawić, a dłonie w mocnym uścisku pieszczą go coraz szybciej. Wplata mi palce we włosy i zdecydowanym ruchem wsuwa mi się znów do ust, do samego końca. Masuję go językiem, zaciskając i rozluźniając wargi. Wpycha go bardzo głęboko, czuję jak sięga gardła, z oczu zaczynają płynąć łzy. Przytrzymuje mi głowę przez chwilę nieruchomo i po chwili wysuwa go ze mnie.

– Zdejmij majtki i stań na czworaka. Na stole.

Słyszę jego podniecony oddech, kiedy bez słowa wykonuję polecenie.

– Rozsuń uda. Szerzej.

Chłód kamienia boli rozgrzaną skórę. Spocone i mokre od śliny dłonie z trudem opierają się na śliskiej powierzchni.

Podchodzi do mnie i przesuwa palcem po cipce. Przechodzi mnie dreszcz.

Zaczyna ją masować mocnymi, nieziemsko przyjemnymi ruchami. Jakby dokładnie wiedział, co sprawi mi najwięcej przyjemności. Nigdy wcześniej nawet mnie nie widział, a już pierwszym dotykiem udowadnia, że wszystko inne, co do tej pory znałam, nie było nic warte.

Palce są bardzo sprawne i przez głowę przebiega mi myśl, jak wielu kobiet już dotykały, lecz zanim zdążę to rozwinąć, czuję jak mocno i zdecydowanie wsuwa we mnie dwa z nich, zatapiając się w zalewającej mnie wilgoci. Wtedy nie myślę już o niczym.

– Głupia dziwka. Jednak ci się podoba, co? – Jak przez mgłę dociera do mnie podniecony, pełen satysfakcji głos.

Porusza się we mnie szybko, doprowadzając mnie na skraj. Czuję jak po udach spływa wilgoć, coraz więcej z każdym jego ruchem. Moja ciało płonie, a skurcze są coraz silniejsze. Biorę oddech wiedząc, że zaraz znajdę się na szczycie i nagle on wysuwa ze mnie palce. Odwracam ku niemu głowę. Dostrzegam tylko uśmiech, kiedy zlizuje z nich moją wilgoć.

– Co się stało? – pyta ciepłym głosem. – Ojej, kochanie… Myślałaś, że dojdziesz, że ci pozwolę? Tak? Niemądra dziewczynka. – uśmiecha się patrząc na mnie z zadowoleniem

– Odwróć się na plecy.

Ton jego głosu znów staje się stanowczy. Podnoszę się powoli, ale ciało jest słabe.

– Słyszałaś?

Odwracam się delikatnie i zanim zdążę cokolwiek zrobić, chwyta mnie za kostki i przyciąga do siebie, rozchylając szeroko uda. Odwracam głowę, opierając policzek o chłodny stolik.

Czuję jak jego język zaczyna mnie pieścić. Najpierw prawie niewyczuwalnie, delikatnie, a zaraz potem głęboko i mocno. Liże mnie uważnie, cały czas pilnując, żeby nie dopuścić do spełnienia. Jego ciało zaczyna drżeć, oddycha coraz ciężej. Znowu czuję zbliżający się orgazm i w tym momencie on odsuwa głowę.

– Błagam cię.. Nie rób mi tego, proszę..

– O co mnie prosisz? – Pyta drżącym, ale wyraźnie zadowolonym z siebie głosem. Wiem, że go to bawi, że daje mu władzę. Wiem, że tego chciał, że teraz tylko ze mną gra. Ale ja nie mam siły walczyć. Nie chcę. Nachyla się nade mną i przesuwa końcem języka po piersi i brzuchu.

– Błagam…

– Skarbie, mówiłem już.

– Pieprz mnie… – mój głos jest cichy, pomieszany z chaotycznie łapanym oddechem, z westchnieniem, które wywołuje każdy najmniejszy dotyk. Ale wiem, że usłyszał dokładnie.

– Hmm..? – Pyta, przesuwając opuszkami palców po brzuchu, udach, biodrach.

– Pieprz mnie, błagam, pieprz mnie!

Z ostatnim wypowiedzianym słowem czuję, jak wypełnia mnie całą. Mocno, ostro, do końca.

Porusza się szybko, jakby nic innego nie istniało. Wystarczy kilka jego ruchów i z gardła wyrywa mi się głośny, przeszywający krzyk, nad którym nie jestem w stanie zapanować. Ciało wygina i pręży się pod nim w spazmatycznych skurczach, które oczyszczają mój umysł ze wszystkiego. Nic nie istnieje. Półświadoma czuję, jak bez opamiętania zaczyna całować i lizać mnie całą, jak gryzie szyję. Błysk rozkoszy, ciepło rozlewające się we mnie, spełnienie i zaspokojenie spinają ciało, każąc mu zostać na szczycie.

Powoli dochodzę do siebie, jestem pozbawiona sił. Czuję się lekko. Uda mam lepkie od jego spermy. Czuję nad sobą ciężkie, pachnące podnieceniem powietrze i jego twarz wtuloną w moje włosy.

* * *

Blask. Blask wyłaniającego się jak co dzień słońca. Spokojne morze, chłodny piasek. Senność rozbudzana niepewnymi promieniami. Szum delikatnych fal uderzających, jakby po kryjomu, o skały. Otchłań spokoju i szczęścia.

Stoję na brzegu, woda delikatnie pieści mi stopy. Przymykam oczy i wystawiam nieśmiało twarz w stronę przyjemnie chłodzącego wiatru.

Czuję jak jego ciepłe wargi dotykają ucha i słyszę spokojny szept:

– Popłyń, jeśli chcesz. Zaczekam na ciebie.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Ciekawa, oniryczna w stylu narracja, skrywająca dość typową historię spod znaku BDSM. Ale dobrze się czytało.

Napisz komentarz