Psiaczek (Ania)  3.72/5 (126)

14 min. czytania

Nikosalpha, „Glitter”, CC BY-NC-ND 3.0

Niniejszy tekst jest kontynuacją miniatury „Pizza” oraz opowiadania „Tęcza”.

Został napisany na życzenie Czytelników i, jeśli wyrazicie taką wolę, może mieć swój dalszy ciąg…

***

Wyraźnie poirytowany, trzęsącymi się dłońmi przeszukuje kieszenie kurtki. Gdzie te cholerne kluczyki?! Pewnie podwędziła je któraś z rozwydrzonych nastolatek – myśli, gotowy złośliwą blondynę oskarżać o najbardziej występne nawet czyny, choć fakt, że wyznanie, że pieprzy się na prawo i lewo podziałało na wyobraźnię. Zdzira, tak? Taka co łyka, bierze po same jaja, wypina się bezwstydnie, daje dupy, czasem może rżnięta na dwa baty… albo przez kilku, jeden za drugim, aż dziarskie jebaki nie opróżnią całkiem jaj…

– Chryste, o czym ja myślę! – Z rezygnacją kręci głową, bo mimo dwóch spustów, penis znowu ożywa, jeszcze nie twardy, ale już zadziorny, ewidentnie żądny uwagi.

Nagle słyszy za sobą cichy trzask zamykanych drzwi. Odwraca się. Na wycieraczce stoi urocza brunetka w narzuconej na ramiona, rozpiętej kurtce.

– Musiały wypaść ci z kieszeni… – Przy każdym słowie ze zmysłowych, pełnych ust pociągniętych różową szminką, wydobywa się obłoczek pary. Aż chciałoby się ją przytulić i ogrzać, choć przecież na dworze spędziła ledwie chwilę. Uwagę mężczyzny przyciąga nie dłoń trzymająca kluczyki, a pojawiający się szybko na jasnych policzkach rumieniec. Przełyka ślinę. Ależ ona piękna!

– Szkoda, że już idziesz – w głosie dziewczyny pobrzmiewa autentyczny żal. – W każdym razie dziękuję. – Nieśmiało spuszcza oczy.

Kiedy tak stoją metr od siebie, zupełnie obcy a jednak połączeni niespodziewaną chwilą intymności, cała złość ustępuje. Przecież świetnie się bawił, być może już nigdy nie przeżyje równie niecodziennej przygody, zupełnie nieoczekiwanej i ekscytującej. Faceci na całym świecie marzą o czymś podobnym! Wielu oddałoby nerkę…

Robi krok w stronę dziewczyny, unosi dłoń i delikatnym, czułym gestem odgarnia kosmyk ciemnych, jedwabistych włosów z zaróżowionego chłodem policzka. Oczy Kamili robią się wielkie, usta nieznacznie rozchylają. Patrzy zafascynowany, zupełnie nieświadomy, że z każdą sekundą pochyla się coraz niżej i niżej, jakby te usta przyciągały…

Wargi okazują się zaskakująco ciepłe i miękkie, odrobinę lepkie z powodu szminki, ale przede wszystkim w uroczy sposób nieporadne. Z rozczuleniem uświadamia sobie, że jeśli jej koleżanki mówiły prawdę, właśnie całuje się po raz pierwszy w życiu. I choć gdzieś tam w głębi kiełkuje potrzeba przygarnięcia jej z całej siły, brutalnego wtargnięcia językiem między wargi a następnie wylizania migdałków, powstrzymuje się, delikatny, wyczulony na reakcje dziewczyny. Jedynie dłoń wsuwa się mocniej we włosy, ale również nienachalnie, muskając wrażliwą skórę tyłu głowy.

– Ćwiartuje cię czy co? – Magię chwili przerywa nagłe pojawienie się zaniepokojonej koleżanki. – O, przepraszam… – Zmieszana intruzka zamyka za sobą ledwo co uchylone drzwi, jednak to wystarczy, żeby spłoszona Kamila odsunęła się nieco.

– Jesteś piękna, wiesz? – szepcze z łagodnym uśmiechem na twarzy, gdy ponownie zostają sami. Znaczy niezupełnie sami, bo kątem oka dostrzega pozostałe małolaty przyklejone nosami do szyby, na szczęście ona, odwrócona tyłem, nie może tego widzieć.

Najwyraźniej nie przywykła do komplementów, bo czerwieni się jeszcze bardziej, aż po czubki uszu. On natomiast nie przywykł do spłoszonych niewiniątek, niepewny co powinien zrobić.

– Lepiej wracaj… bo zmarzniesz… – wyrzuca z siebie po dłuższej chwili, wyciągnąwszy w końcu dłoń po zgubione lub perfidnie wykradzione kluczyki. Mniejsza z tym.

Kami nie ułatwia sprawy, stojąc jak wmurowana. Sięga do pulchnej, drobnej dłoni, ale dziewczyna nawet nie rozluźnia palców, wręcz przeciwnie, zaciska je. Mężczyzna wzdycha głośno i odwraca twarz. Polubił ją, autentycznie w tym krótkim czasie zdołała zjednać sobie jego sympatię, pozostałe zresztą też, z wyjątkiem blond złośnicy, małej zołzy wbijającej co chwilę ostre szpile. Niestety często celnie…

Należałoby szybko się ewakuować, zanim będzie za późno i ośrodek sterowania znów zejdzie w dół – myśli, bezwiednie ściskając kobiecą dłoń. Kamila niechętnie oddaje fantomowi zgubę. Z drżeniem serca zbiera się jednak na odwagę i wbija w niego błagalne spojrzenie. Najpierw natrafia na szalenie seksowną szyję, pięknie wyeksponowaną dzięki odwróceniu głowy. Istna pokusa dla wampirów! Sama by się chętnie wbiła, niestety jest za niska. Albo on za wysoki.

Niedługo delektuje się kuszącym widokiem, ponieważ chwilę później wpatrują się już w nią zaciekawione, zielone oczy. Doręczyciel pizzy głośno przełyka ślinę. Takiemu spojrzeniu nie sposób się oprzeć! Normalnie jak kotek ze Shreka! Takie niby niewinne, słodziuchne…

– Zostaniesz jeszcze chwilę? – Przymilny ton zawiera w sobie obietnicę kolejnych niemoralnych rozkoszy. Momentalnie robi się twardy, nie uzyskałaby lepszego efektu nawet kładąc dłoń na rozporku! Na szczęście wystarczy rzut oka w stronę roześmianych psiapsiółek, żeby kutas stracił nieco entuzjazmu. Najwyraźniej wysłały najfajniejszą jako emisariuszkę. Ciekawe, co też pannice knują…

– Na chwileczkę… – potwierdza niepewnie, głowiąc się, czy bardziej będzie żałować jeśli ucieknie, czy jeśli wróci do środka. Trudne kalkulacje, zdecydowanie przerastające możliwości samca, któremu znaczna część krwi z mózgu odpłynęła w chwilowo ważniejsze strategicznie rejony.

Kiedy Kamila odwraca się na pięcie, ciągnąc go za rękę niczym dużego, pluszowego misia, trofeum ze strzelnicy w wesołym miasteczku, pozostałe dziewczyny w popłochu uciekają od okna, dałby głowę, że z piskiem. Uśmiecha się za złośliwą satysfakcją, przynajmniej tyle: nie spodziewały się równie łatwej kapitulacji. Gdzieś tam w środku czuje, że przegrał bitwę z własnymi słabościami, ale przecież trzeba cieszyć się życiem. To nie wojna, tutaj mogą wygrać wszyscy, nawet polegli w boju.

Po przekroczeniu progu zaskakuje go zgaszone światło i włączony wielki, panoramiczny telewizor, na którym o dziwo wyświetlany jest pionowy, najwyraźniej przeznaczony na komórki, amatorski materiał na temat przyznania zwierzętom praw identycznych z ludzkimi. Kot wspinający się na drzewo, pies śmiało odsłaniający brzuch i… towarzyszący im głos z off-u informujący, że niektórzy ludzie chcą zastąpić partnerom zwierzęcych pupili, których posiadanie stało się nielegalne (nie rozumie o co chodzi, to jakiś popierdolony, niszowy s-f?!?), więc poddają się takiemu samemu treningowi, jak niegdyś psy (tresurze, do cholery?!?). Czuje nieprzyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. Efekt narasta, gdy klęcząca na podłodze dziewczyna o egzotycznej urodzie ociera się policzkiem o dłoń sztywno stojącej kobiety. Biały napis faithful dogs i, o zgrozo, dwóch mężczyzn wysiadających z windy. Wzdryga się. Jego reakcję najwyraźniej zauważa Aga.

– Spokojnie, to heteroseksualny pornol – uspokaja. I rzeczywiście, w kadr wchodzi długowłosa i długonoga kobieta ubrana w strój do jazdy konnej. Panowie żegnają się czule, obrzydliwym, mokrym pocałunkiem, po czym jeden wychodzi. Wzdycha z ulgą.

– Homofob nam się trafił – Wiola stwierdza z przekąsem.

– A może kryptogej? – Zośka rzuca bez podnoszenia wzroku znad komórki.

– Może… – Wredna blondyna uśmiecha się złośliwie, lustrując stojącego na baczność fantoma.

Mężczyznę zaczynają piec policzki, boi się, że wypełzł na nie zdradziecki rumieniec. Na szturchańcach z lubością obserwuje przedstawicieli własnej płci, porównując ich atuty – głównie kutasy! – ze swoimi. Nigdy jednak nie poważył się na przyglądanie żywym, realnym facetom, nawet jeśli czasem przy pisuarze trudno powstrzymać się przed zarzuceniem żurawia. Potrafi docenić urodę innych, czasem wręcz zafascynowany, ale za żadne skarby świata nie dotknąłby ani nie pocałował drugiego kolesia. Mowy nie ma!

– Dajcie mu spokój – Sylwia interweniuje, bo gotowe jeszcze spłoszyć zwierzynę, nagle zmieszaną, co oczywiście zastanawiające. Czyżby lubił chłopców?

– O tak! – do apelu przyłącza się Aga. – Siadajcie i oglądamy, taka okazja się nie powtórzy!

– Niby czemu? – Zosia pierwszy raz od jego powrotu unosi wzrok znad komórki.

– Wiolka wyczaiła, że jej rodzice mają abonament na porno – tłumaczy Aga. – Feministyczne, etyczne porno, oczywiście, wszyscy znamy rodziców Wioli. Subskrypcja kończy się pojutrze, a zasoby są wprost nieprzebrane…

– Jak ją znam to już niemal skatalogowane. – Zosia wzrusza ramionami i wraca do wcześniejszego zajęcia. – Spoks.

Doręczyciel pizzy posłusznie siada, ale dłużej patrząc na młodego, przystojnego mężczyznę u stóp starszej, choć bardzo atrakcyjnej kobiety, ma coraz większą ochotę się zbuntować. Nawet nie tyle wyjść i trzasnąć drzwiami, co przejąć kontrolę nad sytuacją. Najlepiej chwycić blondynę za włosy i bezczelnie zgwałcić jej usta. Wyjebać. Zalewając spermą gardło. Wycisnąć z oczu łzy. Partnerki często się dławią. Stosują różne sztuczki, żeby ograniczyć penetrację, najczęściej dłonią otulającą nasadę penisa, blokując tym samym głębsze pchnięcia.

– Do twarzy byłoby mu w kolczatce… – niby od niechcenia, rozmarzonym głosem oznajmia złośnica. – I z takim sterczącym ogonkiem… – komentuje scenę aplikowania znajdującemu się na czworakach mężczyźnie zatyczki analnej.

– Ja tam sądzę, że jego ogonek wystarczająco sterczy – nieśmiało wtrąca Kamila.

Nie zwrócił na to uwagi, ale rzeczywiście erekcja znów rozpiera rozporek. Niby nie chciałby klęczeć… pić z psiej miski… lizać kozaków na wysokim obcasie… dostawać klapsów… niby nie wyobraża sobie ulec kobiecie (jeszcze na oczach innego!)… ale przecież robi to nieustannie, ganiając jak pies za gnatem, zniewolony przez własne instynkty.

Żadna z jego dziewczyn dotychczas nie chciała oglądać razem świństewek, jedna nawet próbowała wymusić obietnicę, że sam też nie będzie. Ani się masturbować. Że to niby zdrada. Że uwłacza jej godności. A tu proszę! Zepsute gówniary same z siebie… Może dla takich warto wypiąć dupę? Zejść na kolana? Widząc, jak są śliczne, wszyscy by go rozgrzeszyli. Chyba.

Pulchna brunetka przysuwa się bliżej, kładzie dłoń po wewnętrznej stronie uda. Cholernie przyjemne uczucie! Nie miałby nic przeciwko, żeby przesunęła ją wyżej. I bardziej na środek. Przygarnia ją ramieniem.

– Oooo, zakochana parka! – Nie uchodzi to uwadze Wioli.

– Ależ chętnie się podzielę… – zmysłowo mruczy Kamila, mężczyznę aż przechodzi dreszcz.

– Ciekawe. – Nikt nie jest pewien, czy Zosia reaguje na komentarze koleżanek, czy coś, co zobaczyła na ekranie smartfona. – Wolisz ostro przechodzonych?

– Mnie pytasz? – szczerze dziwi się edukowana tego wieczoru dziewczyna.

– A kogo niby? – Nieustannie sarkastyczny ton dziewczyny staje się jeszcze bardziej wyrazisty, niemal wrogi.

– Nie wiem… Na nikogo nie patrzysz… – Kamila wydaje się zmieszana. – I nie wiem co masz na myśli… – Spuszcza niewinnie oczęta.

– Że ten gość to niezłe kurwiszcze, stanowiące zagrożenie epidemiologiczne… – wyjaśnia z wyraźnie słyszalną satysfakcją, nagle bardziej wredna niż blondi.

– Właśnie po to mamy gumki, rękawiczki – wtrąca rzeczowo Sylwia.

– I tak bezpieczniejszy jest jeden, stały partner! – Niby trudno zaprzeczyć, myśli fantom, ale w takim razie cóż ona tu robi i czemu brała do ust jego fiuta?

– Oczywiście – Aga przytakuje pojednawczo. – Ale życie generalnie wiąże się z ryzykiem – kończy filozoficznie.

– Niekoniecznie złapania trypra – smartfoniara nie odpuszcza.

– Ajże! Spokój! – Sylwia podnosi głos. – Dziś ma być miło i przyjemnie, bez obrażania kogokolwiek!

– To było zacząć łykać PrEP miesiąc temu! – Zosi najwyraźniej wciąż mało. Upokorzyć, zgnoić podłego samca napastującego koleżanki. Tylko dlaczego, skoro same zaczęły, a on wyłącznie podporządkował się ich woli? Może nie aż tak potulnie jak psiaczek na filmie, ale jednak…

– Że co? – Nawet seksualnie przeedukowana Wiolka nie rozumie o co chodzi.

Pre-exposure prophylaxis, jełopy! – Zośka w końcu unosi wzrok. – Profilaktyka przedekspozycyjna!

– Pierwsze słyszę… – Aga przygląda się uważnie koleżance.

– Tabletki, które się łyka, żeby nie zarazić się HIV – cierpliwie wyjaśnia. – Nie pozwalają wirusowi wniknąć do komórek organizmu i się namnażać.

– Pierwsze słyszę… – Aga powtarza mało błyskotliwie.

– Jakoś mnie to nie dziwi… – Zosia wraca do poprzedniego zajęcia, najwyraźniej znowu znudzona. Szybko wypalił się płomyk jej agresji…

– Okej, w wolnej chwili się doszkolimy – włącza się Wiola.

– Ech, jesteś pełnoletnia to się możesz doszkalać – wzdycha Sylwia. – Jeszcze trochę, a będą mnie mogli zamknąć na pięć lat za dawanie gumek młodszemu bratu.

– Tak źle chyba nie będzie… – Nawet fantom przyłącza się do dyskusji, choć już miał się zebrać i wyjść. Niemniej tym razem nawet wredna blondi starała się łagodzić sytuację. Docenia.

– Optymista – cierpko kwituje Wiola. – Propagowanie seksu nieletnich. Ale teraz… – szybko zmienia ton – koniec tego tematu, bawimy się! Uśmiechy na mordę!

Niestety nawet wysoka, smukła kobieta lizana przez uległego mężczyznę nie pozwala wystarczająco szybko zapomnieć o coraz mniej przyjaznych dla seksualnych ekscesów czasach. Jeszcze zakażą pornografii, antykoncepcji i stworzą farmy hodowlane Prawdziwych Polaków. Wzdryga się. Nie żeby miał coś przeciwko zapładnianiu ciągle nowych, ponętnych Słowianek, ale seks powinien być przyjemnością, zabawą, pozwalać budować intymność, a drogą do tego jest konsensualność. Tymczasem trudno mówić o konsensualności, kiedy jedna ze stron robi za żywy inkubator, już mniejsza z tym czy fizycznie przymuszana, czy omamiona przez propagandę.

Żeby odgonić nieprzyjemne myśli, pochyla się nad brunetką i zaczyna powoli, milimetr za milimetrem całować cudnie pachnącą, gładką skórę szyi. Dziewczyna reaguje intensywnie, wyraźnie próbując powstrzymać jęk. Bardzo dobrze! O to chodzi!

– Też bym tak chciała… – przeciągłe mruczy Sylwia, przysiadłszy się bliżej. Znów ma rozpiętą bluzkę i cudnie wyeksponowany dekolt. Fioletowy, koronkowy stanik nie zasłania wiele, dodając jeszcze uroku jędrnym piersiom wielkości dorodnych grejpfrutów.

– Nie rozdwoję się. – Obejmuje dziewczynę drugim ramieniem, obie głaszcze po karku zgrubiałymi od pracy rękoma, nie mogąc się przy tym zdecydować, w czyją szyję wpić usta.

– Już mówiłam, że się podzielę. – Kamila popycha go lekko w stronę koleżanki, choć przecież pieszczota była nieziemsko rozkoszna i rozeszła się po ciele przedziwnym mrowieniem, stawiając na baczność wszystkie włoski.

Fantomowi nie trzeba powtarzać dwa razy. W końcu co dwie foczki to nie jedna, a od przybytku głowa nie boli… Zresztą najchętniej wszystkie by je wyobracał! Kamilę delikatnie i czule, Wiolę brutalnie, Zośkę za wszelką cenę próbując oderwać od komórki, Adze zaserwowałby klapsa w ten apetyczny, krągły tyłek, a Sylwi? Sylwi pozwoliłby się sobą bawić. Może nawet posłusznie stosowałby się do sugestii i podpowiedzi, jak teraz, wodząc językiem po gorzkiej od perfum skórze, w tych miejscach, które dziewczątko samo nadstawia, łase na pieszczoty. Widać nie jedna debiutantka za mało się seksi…

– A ja? A ja? – Agata atakuje od przodu, próbując wepchać się na kolana. Po krótkim wahaniu pozwala na to. Nie jest ciężka, choć mimo drobnej postury, wyraźnie wgniata go w kanapę.

Nie potrafi nazwać bijącego od szczuplutkiej, wręcz kościstej, szatynki zapachu, ale jest w nim coś sterylnego, jakby za wszelką cenę chciała pozbyć się naturalnych woni, a przecież nie ma nic przyjemniejszego i bardziej pobudzającego niż czysta lub nawet świeżo spocona skóra zdrowej, energicznej młódki. Nie kwiaty, nie owoce… Chwyta ją stanowczym ruchem za włosy i przyciąga do siebie szyję. Dziewczyna aż piszczy, nie wzbrania się jednak. Z bliska przez kosmetyki przebija się nieco ziemista, mokra nuta. Wystawia język niczym dyszący pies, po czym całym przejeżdża od nasady szyi aż po brodę.

– Jakie to niehigieniczne! – Krzywi się Zosia. Dziw, że zauważyła znad komórki.

– Ale jakie przyjemne… – rzeczowy głos Agi wydaje się nagle bardziej miękki i rozmarzony, niemal jak cała ona. Wszystkie się łaszą, poza Zosią, nawet Wiola patrzy na koleżanki z zazdrością.

– Chodź do nas. – Przywołuje ją łagodnym uśmiechem.

W tle leci już inne porno, z młodą, grubą dziewczyną obracaną przez dwóch samców. Wszyscy upaprani mąką. Oni posągowo piękni, ona raczej przeciętna, z dupą co najmniej dwa razy większą niż tyłek pulchniutkiej brunetki, może nawet większą niż dupy tych wszystkich dziewczyn razem wzięte. A jednak w jej ogromnych, przelewających się kształtach, zniekształconych rozstępami i cellulitem, jest coś fascynującego, pierwotnego… Wgryzłby się, klepnął, popatrzył jak galaretowate ciało faluje!

Tymczasem ekran i cały świat, przysłania zmysłowo kręcąca biodrami blondynka, wysoka, smukła, ale niepozbawiona niezbędnych krągłości. Szczególnie tych dolnych, bo piersi ma wyraźnie zarysowane, acz mało imponujące. Nie to co wielkie, rozbujane balony tej z filmu! Większe od głowy chyba… Wiola wyraźnie zna swoją wartość, świadoma reakcji mężczyzn. Oblizuje krwistoczerwone wargi, pochyla się i już, już niemal się całują – fantom z niecierpliwością czeka na ten moment, w pełnym napięciu i gotowości – gdy nagle robi zwód i niespodziewanie dla wszystkich składa namiętny pocałunek na fioletowych ustach koleżanki.

Obejmując ramieniem Sylwię, czuje najpierw wzdrygnięcie, później zesztywnienie, a następnie rozedrgane rozluźnienie ciała dziewczyny. Jak nic, podoba jej się – myśli. – Nawet jeśli w najśmielszych snach nie przypuszczała, że może kiedykolwiek, cokolwiek robić z dziewczyną. Gdy mija szok, odwzajemnia pocałunek. Liżą się teraz bezwstydnie niczym słodkie nimfetki z najbardziej mokrych, męskich snów. Mężczyzna głośno przełyka ślinę, ten widok sprawia, że trudno mu usiedzieć, a penis, już wcześniej twardy, przybiera nieznane wcześniej, monstrualne rozmiary. Nawet przez moment boi się, że jak szczyl tryśnie w majtki. Od samego patrzenia!

– To boli… – jęczy, gdy dłoń Kamil ociera się o krocze, bo rzeczywiście każdy dotyk wydaje się w tej chwili zbyt mocny.

– Może go uwolnimy? – proponuje Aga, a on nie wie, czy się z tego cieszyć.

– O tak! – Kamila momentalnie sięga do rozporka, szamocząc się niezdarnie z suwakiem.

– Ostrożnie! – Odsuwa jej natarczywą dłoń i sam rozpina spodnie. Opuszczenie ich w imadle młodych, jędrnych, dziewczęcych ciał graniczy z cudem, ale już samo poluzowanie, przynosi sporą ulgę. – Ufff… – wzdycha, realizowanie fantazji męskiej połowy ludzkości, tej heteroseksualnej rzecz jasna, nie jest bynajmniej takie łatwe, jak mogłoby się wydawać. Jeszcze te mokre, mlaszczące odgłosy splatających się warg i języków!

Żeby ukierunkować uwagę na coś mniej… ekhm… wyuzdanego… przytula mocniej brunetkę i niezmiernie delikatnie zaczyna muskać jej wargi, jednak Kamila wyraźnie chce więcej, wijąca się i napastliwa. Cała zarumieniona oddycha płytko, oczy ma zamglone, usta lekko rozchylone, zapraszające. Jezu! – myśli. – Same nimfomanki!

O tym, że ma rację, przekonuje go drobna dłoń, obejmująca penisa, która już po chwili zaczyna poruszać się rytmicznie góra-dół. Ze sporą wprawą trzeba przyznać, bo choć odrobinę boli, zdecydowanie przeważa przyjemność. Z trudem zmusza się do odepchnięcia jej.

– Spokojnie… – szepce niczym do narowistego konia. – Bez pośpiechu…

Aga, korzystając z tego, że oderwał się na chwilę od różowiutkich ust koleżanki, przyłącza się do intymnego do tej pory pocałunku, wyraźnie nie mogąc się zdecydować, czy woli dziewczynkę, czy chłopczyka. Fantom odsuwa się i opada na oparcie kanapy. Musi zamknąć oczy, bo teraz już dwie pary małoletnich piękności liżą się ze sobą.

Próbuje doliczyć do dziesięciu, kilka razy przerywa i zaczyna od początku – w zaistniałej sytuacji gubi się już koło połowy. Nagle uderza go myśl, że to bez sensu, że nie wygra z własnym chujem, nie ma najmniejszych szans, więc po co w ogóle walczyć?

Przyciąga do siebie, najmocniej jak to możliwe, obie dziewczyny siedzące po bokach, dłonie wciskając między ich uda. Jedne są miękkie, drugie znacznie twardsze, umięśnione, ale i tu i tu jest gorąco. Szczuplejsza zaciska nogi i zaczyna ocierać się o jego rękę. Ta drobniutka, siedząca mu na kolanach, stanowczo odepchnąwszy koleżanki, toruje sobie drogę do męskich ust. Zawłaszcza je.

Słyszy jęki, ale nie wie skąd dochodzą, otaczają go, atakują ze wszystkich stron, wwiercając do mózgu. Sam też chyba wydaje jakieś dźwięki, głośniejsze niż zwykle. Inne. Zwierzęce.

Poddaje się chwili. Obie dłonie kręcą młynki, wargi oddają pocałunek, a całe ciało drży, przepełnione przyjemnością, napięte do granic możliwości, niemal jak członek tuż przed wytryskiem. Cały czuje się penisem, otulanym przez gorące, miękkie kobiece wnętrze, biernie oddającym się pieszczotom, delektującym się tym, co jest mu ofiarowywane. Gdzieś wewnątrz nabrzmiewa zgoda na całkowite oddanie kontroli, popłynięcie z nurtem tej szalonej, wezbranej rzeki… rzeki rozkoszy… I kiedy jest już gotowy, otwiera oczy.

Natrafia na czujne spojrzenie ciemnych, inteligentnych oczu. Ich blond właścicielka przygryza właśnie płatek ucha koleżanki z najbardziej zawadiackim uśmiechem jaki kiedykolwiek widział. Jej prawa dłoń kręci rytmiczne kółka na chronionej przez materiał, choć najwyraźniej bezbronnej, łechtaczce koleżanki.

Doręczyciel pizzy próbuje się skupić, nie odpłynąć, zrozumieć, zmierzyć z zimną, tajemniczą iskierką zatopioną w bursztynie, ale nie potrafi, bo wszystko, całą pewność siebie, dumę, rozsądek i resztki samokontroli, którą już przecież oddał, odbiera mu dłoń zaciskająca się na kutasie. Inna. Bardziej stanowcza. Władcza.

Dziewczyna na kolanach, wijąca się ciągle dziko, nagle zaczyna drżeć, przerywa pocałunek, wstrzymuje oddech, by po chwili, wypuszczając powietrze z szaleńczym wizgiem, dojść, choć w innych okolicznościach przestraszyłby się, czy to przypadkiem nie jakiś atak. Chwilę później, znacznie ciszej, boleśnie zaciskając uda na jego dłoni, dochodzi ta po prawej. Sylwia, o ile dobrze zapamiętał.

Sam też tryska. Po raz trzeci. Skromnie opuściwszy powieki. Ilość skurczów i nasienia poważnie go zaskakuje, wydawałoby się, że zdążył opróżnić jaja. Orgazm okazuje się silniejszy niż którykolwiek wcześniej. Wstrząsający. Tym bardziej, że pierwsze co widzi to chłodny uśmiech Wioli i krwistoczerwone usta szepczące:

– Wiedziałam…

Fantoma przeszywa zimny dreszcz. Niemal czuje obrożę zaciskającą się na szyi, bo choć ta młodziutka kobieta wygląda znacznie niewinniej niż bohaterka filmu, który wcześniej oglądali, mimo wszystko wydaje się znacznie bardziej okrutna i władcza. Żądna uległości.

– No wreszcie! – Choć raz atmosferę rozładowuje Zosia. – Możemy teraz zamówić pizzę? Zgłodniałam.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

„jeśli wyrazicie taką wolę, może mieć swój dalszy ciąg…” – Wyrażam swoją wolę, aby miało dalszy ciąg. Może znajdą się i inni chętni do przeczytania kontynuacji.
Podejrzewam, że Autorka jeszcze coś ciekawego wymyśli tak, że starczy na kilka nowych odcinków, a nie tylko jeden.
Uśmiechy,
Karel

Ja też zapisuję się na ciąg dalszy! Dwoma rękoma! Jeszcze nawet przed przeczytaniem tego odcinka 🙂

Pozdrawiam
M.A.

W końcu Wam się znudzi 😉

Wyrażam swoją wolę, aby miało dalszy ciąg. Może znajdą się i inni chętni do przeczytania kontynuacji. Tak mi dopomóż Hugh Hefnerze!
Urocza jest ta część 🙂
Lis

Urocza czy tylko dbasz o zapełnianie harmonogramu? ;p

Takimi uroczami winno się harmonogram wypełniać. Jak również umysły autorów, by wspomogli w tymże dziele.
Na mnie działa. Przez moment widzę Mariana ale… zaraz potem uświadamiam sobie jego płytkość i już nie wiem czy aby warte jest to miejsce mojej grafomanii – patrząc na tekst powyższy, człek dochodzi do wniosku że chyba lepiej, by skupił się na czytaniu. Przynajmniej się robi miło.
Cały w wirtualu suczej sierści, pozdrawiam autorkę i …
Życzę sobie dalszej części 😉

Ależ wszyscy z niecierpliwością czekamy na Twoją grafomanię! 🙂

Napisz komentarz