Bielizna XI (Batavia)  4.33/5 (4)

6 min. czytania

Źródło: Pixabay

Nagle oderwał głowę i spojrzał na nią.

 – Nie wiem, czy zasłużyłaś na pieszczoty? Bawiłaś się z innymi, gdy ja tu tęskniłem.

W trakcie tej przemowy muskał ustami jej uda.

Podniosła się, złapała go za włosy i przycisnęła z powrotem do siebie.

– Pokaż mi, czy nadal warto cię uczyć, zboczeńcu!

Delikatnie łaskotał ustami jej łono, nie dotykając sedna kobiecości. Pocałunki, muśnięcia ust, pojedyncze liźnięcia na brzegach płatków. Powoli przesuwał po nich językiem, by po chwili ssać i całować. Dłonie położone na udach nie trwały w bezruchu. Przesuwał opuszkami palców po biodrach, docierając aż do piersi. Puściła włosy i położyła się, podciągając kolana. W tak wyeksponowanej kobiecości zanurzał język. Szukał tego magicznego miejsca. Ujął go w usta jak niemowlak sutek i ssał delikatnie. Przerywał, by potrącać językiem jak przeszkodę, jak coś, co nie powinno było się tu znaleźć. To coś jednak obudziło się ze snu, broniło się i nabrzmiewało, wypełzało z ukrycia.

Przesunął dłoń na jej tyłeczek i powolnymi ruchami zataczał kółka na jej brązowym słoneczku. Przestał lizać. Najpierw jeden, a potem dwa palce włożył w tę tonącą w wilgoci otchłań. Wszystkie te jego zabiegi nie pozostały bez odzewu. Basia pojękiwała cichutko. Biodrami w nieskoordynowanych drgnięciach wychodziła naprzeciw ruchom jego palców. Gdy spojrzał ponad jej łono, ujrzał, jak ściskała sama swoje piersi. Powrócił do pieszczot. Zwilżonym soczkami palcem lekko naparł na jej tyłeczek. Głośniejszy jęk, gdy zagłębił w jej wnętrzu koniuszek palca. Poruszał nim delikatnie, coraz dalej go zagłębiając. Zobaczył, jak drżeć zaczynają uda jego kochanki. Przerwał pieszczoty. Zaskoczona, na krawędzi spełnienia, półprzytomnymi oczami spojrzała na chłopaka. On uśmiechnięty wręcz z kpiącym wyrazem twarzy obserwował jej zaskoczenie.

– Czy zdałem egzamin?

Patrzyła jak wyrwana ze snu. Nie docierało, co do niej mówi i czemu się śmieje. Nadal jeszcze zatopiona była we własnych odczuciach. Spojrzała przytomniej po chwili.

– Dokończ, proszę… – Jakby wracając ze snu na jawę, dorzuciła: – Jesteś wstrętny.

Zbliżył się do jej ust i pocałował je delikatnie. Musnął językiem jej uszko i szepnął:

— Zdałem czy nie? Chyba musimy to przerwać, pójdę dalej czytać książkę.

Spojrzała na niego wzrokiem bez kpiny czy żartu.

— To było wspaniałe, mój pieszczochu. Chcę jeszcze.

Objęła go i zatopiła wargi w jego ustach. Języczki wypełzły z ukrycia i rozpoczęły wzajemne pieszczoty. Zaczęła ściągać z niego ubranie. Odrywali się od siebie tylko na chwilę, gdy odrzucali na bok koszule, spodnie i bieliznę.

Zaczęła całować jego tors i brzuch, zsuwając się coraz niżej. Ujrzał, jak jej czerwone usteczka objęły jego penisa, a po chwili puściły, by językiem jak wąż badać i smakować. Położył się na wznak i złapał ją za biodra. Przyciągnął do siebie. Nakryła go swym ciałem, a łono docisnęła do jego twarzy. Teraz nawzajem sprawiali sobie rozkosz. On zalewany jej sokami pieścił jej dwie dziurki. Ona smakowała jego męskość. Obejmowała ją ustami, jakby chciała wyssać z niego to, co jeszcze ukryte. Pod wpływem tych pieszczot prężył się i nabiegał krwią.

Teraz ona przerwała niespodziewanie. To było tak niesamowite uczucie, że poczuł prawdziwy żal. Odwróciła się i usiadła na nim, nabijając się do końca. Jej ruchy, najpierw powolne. On wychodzący jej naprzeciw. To nie był już tylko bieg do mety. Nawzajem walczyli ze sobą, kto komu pierwszy da rozkosz spełnienia. Patryk, czując, że dochodzi, przewrócił Basię na plecy i teraz to on dyktował tempo. Pomimo że się starał, poległ pierwszy. Kilka skurczów jej mięśni i było po wszystkim. Sekundę po nim i ona dobiegła do mety. Jej głośny krzyk, zaciśnięte uda, skurcze…

Leżeli w milczeniu, przytuleni, objęci, muskając się dłońmi po plecach.

Pocałowała go w usta.

– To było wspaniałe. Naprawdę jestem z tobą szczęśliwa.

Po chwili wrócił jej kpiący głos.

– Nadal chcesz iść do sauny, erotomanie?

– Zdam się na ciebie. Na pewno coś znowu wymyślisz, by mnie zawstydzić.

Już uspokojona i opanowana śmiała się głośno.

– Wykąpiemy się i pojedziemy do sauny. Zgoda.

Nie umknęło jej spojrzeniu zaskoczenie na twarzy Patryka.

– Jeżeli ona tam będzie, to będziesz nadal zawstydzony?

Patrzył przez chwile na Basię.

– Nie wiem, naprawdę nie wiem.

Po chwili zastanowienia zrelacjonował jej cały przebieg rozmowy z Dominiką. Niczego nie ukrywał i wspomniał również, jakie miał odczucia i spostrzeżenia.

Słuchała go uważnie, bez żartów czy docinków.

– Patryk, powiedz tak szczerze, dlaczego chciałeś iść do sauny? Myślałeś, że to będzie taka nauczka dla niej? Uważam na podstawie tego, co mi powiedziałeś, że ona by nie zrozumiała. Mogłaby to odebrać wręcz odwrotnie. Postąpię w tej sprawie tak, jak ty zdecydujesz. Moje zdanie już znasz. Zastanów się i chodź się wykąpać, pieszczochu. I powiadom zboczeńca, że ma mnie dziś ubrać.

Roześmiana wstała i poszła do łazienki.

Jeszcze przez parę minut zastanawiał się nad tym, co mu powiedziała. W końcu dotarło do niego, że Basia jest pod prysznicem, a on się niepotrzebnie zastanawia. Wśliznął się do kabiny i stojąc za nią, uchwycił ją za piersi.

– Patryk, przestań, nic nie widzę. Mam szampon na włosach i na twarzy.

– Bardzo mi się to podoba – szepnął jej do ucha

Pomógł jej zmyć pianę z włosów i twarzy. Klęknął za nią i złapał za pośladki.

– Co robisz?

Rozchylił je i najpierw całował, a potem lizał jej tyłeczek. Włożył dwa paluszki do jej muszelki i zaczął szybko nimi poruszać. Przestał i delikatnie nacisnął dłonią jej plecy, w tak wypiętą wbił się do końca. Szybkimi ruchami doprowadził ją do orgazmu.

Stała z dygoczącymi nogami oparta o ścianę.

– Nie dam ci więcej żadnej książki. Ty jesteś nienasycony.

Po chwili odwróciła się i objęła go. Pocałowała w policzek i szepnęła:

– Naprawdę jestem szczęśliwa.

Woda spływała po nich, a oni tak przytuleni uspakajali się powoli. Dokończyli mycie, wytarci i roześmiani przeszli do garderoby. Tym razem przy doborze stroju dyskutowali i sprzeczali się zawzięcie. Każde miało swoje argumenty i próbowało przekonać drugie do swoich racji.

* * *

Było już późne popołudnie, gdy zadzwonił telefon Basi.

Rozmawiała może z pięć minut. Mimo woli słyszał wszystko. Jej zgoda na robienie czegoś, jakiś termin.

– Kto dzwonił? – spytał zaciekawiony

– To z pracy.

Wydawało mu się, że odpowiadała jakby zakłopotana.

– To co, jedziemy? – spytała, a na twarzy znowu miała ten swój kpiący uśmieszek.

Przyglądał się jej z zaciekawieniem.

– Co znowu wymyśliłaś?

Odpowiedzią był jej śmiech. Nie rozmawiali w czasie jazdy. Przyglądał się jej, jak chwilami uśmiechała się sama do siebie. Tak się zachowują ludzie, którzy szykują jakąś niespodziankę. Jego obawy narastały w miarę upływu czasu.

W końcu zajechali pod jakiś oświetlony rzęsiście budynek, na którym dużymi literami pysznił się napis „SFINKS”. Z boku napisu postać ślicznej kobiety w pozie tego egipskiego bóstwa. Z obawą spojrzał na Basię.

– Chodź, Patryk, czas na rozrywkę.

Uśmiechnięta i zadowolona objęła go i poprowadziła do wejścia.

– Coś ty znowu wymyśliła?

Przed drzwiami dwóch facetów bez marynarek, ale w koszulach z krawatem. Jeden uchylił drzwi i powiedział:

– Dobry wieczór państwu. Życzę udanej zabawy.

Za drzwiami coś jak szatnia połączona z kontuarem hotelowym. Dwie ładne młode dziewczyny.

– Dobry wieczór państwu, czy chcą państwo coś zostawić w depozyt?

– Nie, dziękujemy. Poproszę dwie wejściówki.

Zaskoczony rozglądał się po pomieszczeniu. Pod ścianą stolik i kilka klubowych foteli – wszystko gustownie dobrane. Pomieszczenie robiło wrażenie przytulnego, może z uwagi na dobór stonowanych kolorów. Zza drzwi dobiegała muzyka i gwar głosów.

– Tylko tutaj wolno palić, na salach jest całkowity zakaz. Życzymy udanej zabawy.

Znów wzięła go po rękę.

– Idziemy, erotomanie. Czas na nową lekcję – oznajmiła z uśmiechem.

Spojrzał zaskoczony – tak uśmiechnięta była po prostu piękna. Pochylił się i pocałował ją namiętnie w usta.

Otworzyła drzwi. Uderzył w niego gwar głosów, światła, głośna muzyka i… Spojrzał i zamarł. Odwrócił głowę w jej stronę ze zdumionym wyrazem twarzy. Wybuchnęła głośnym niepohamowanym śmiechem.

Weszli na salę, a tam…

 

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Napisz komentarz