Lodowy poranek (nique)  3.52/5 (7)

7 min. czytania

Shivan Do, „anh1_edited (1)”, CC BY-NC 2.0

Sobota, ósma rano. Nie ma potrzeby żeby wstawać o tej porze, ale ja jak zwykle budzę się za wcześnie. Moje kochanie odsypia obok mnie cały tydzień pracy. Słońce już wdziera się przez okna do naszej sypialni oświetlając jej lekko opaloną, nagą skórę. Obserwuję piersi miarowo unoszące się i opadające w rytm spokojnego oddechu. Pogrążana gdzieś daleko w snach, wygląda tak pięknie i delikatnie, po prostu idealnie. Jeszcze trzy lata temu nigdy nie pomyślałabym że zamieszkamy razem, że postanowię ułożyć sobie życie z kobietą. Poznałyśmy się na jakiejś branżowej imprezie, na którą wyciągnęli mnie moi kumple. Mieliśmy trochę wypić, potańczyć, dobrze pobawić i wrócić nad ranem do domu, jak zwykle. Skończyło się jednak zupełnie inaczej. Kiedy pierwszy raz ją ujrzałam, siedziała przy barze, sącząc z niesmakiem jakiegoś drinka. Jej sylwetka mocno opięta małą czarną sięgającą przed kolana, do tego niewysoki obcas i długie, niedbale rozpuszczone włosy oraz delikatny makijaż sprawiły, że prezentowała się fenomenalnie.

Zanim się spostrzegłam, siedziałam obok niej rozprawiając o wyższości czystej wódki nad rozcieńczaniem jej kolorowymi sokami w drinkach, spijając każde słowo z jej kształtnych ust, tonąc w głębi jej oczu i rozpływając się przy każdym uśmiechu jakim mnie obdarzała. Wymieniłyśmy się numerami, a kiedy odprowadziła mnie do taksówki jej usta nieśmiało dotknęły moich. Dwa tygodnie później odkryłam zupełnie inny, nieznany mi dotąd świat zamknięty za drzwiami jej sypialni i już nie chciałam z niego wracać. Jeżeli ktoś kiedykolwiek jeszcze powie mi, że pierwszy raz z nowym partnerem czy partnerką zawsze jest beznadziejny, to nigdy w życiu się z nim nie zgodzę. Nasz był wspaniały. Pół roku później więcej czasu spędzała w moim mieszkaniu niż swoim, a ponieważ obydwu nam to pasowało, wprowadziła się na stałe. Po roku postanowiłyśmy kupić wspólny apartament i tak pomieszkujemy sobie razem już drugi rok.

Spojrzałam na zegarek wybudzając się ze wspomnień – 8:55. Postanowiłam więc zawlec się do kuchni, bo o spaniu mogłam już zapomnieć. Usiadłam na zimnym blacie podziwiając przez okno świat budzący się do życia. Czas zdawał się płynąć inaczej odkąd z nią byłam. Ciągle było go za mało, ciągle chciałyśmy więcej. Miałam ochotę już ją obudzić, ale też nie chciałam denerwować od rana ukochanej, a pobudka bez większego powodu o dziewiątej w weekend sprawiała, że przez cały dzień chodziła wściekła. W końcu potrzebowała wypoczynku, ale kto powiedział że nie można wypoczywać aktywnie. Był przecież jeden sposób, o który z pewnością się nie pogniewa… Nałożyłam sporą porcję kostek lodu do szklanki i podążyłam do sypialni, uśmiechając się na myśl o tym, jak miły poranek przyszykowałam dla mojej wybranki.

Wsuwam się pod kołdrę z lodowatą kostką w dłoni i przykładam do jej brzucha, jednocześnie całując delikatnie w usta, do momentu kiedy się zbudzi i zacznie odwzajemniać moje pocałunki. Nie każe mi długo na to czekać i po chwili czuję jej język stykający się czubkiem z moim. Przenoszę usta w stronę jej ucha, nie zapominając przy tym o kostce w dłoni, przesuwam ją powoli w dół, rozbudzając kochankę. Pieszczę ucho dokładnie tak jak lubi, zagryzając płatek i wsuwając język, aż słyszę charakterystyczny, cichutki jęk wydobywający się z jej ust.

– Dzień dobry kochanie – mruczę wprost do ucha. Sięgam po kolejną kostkę, gdyż tamta już dawno rozpłynęła się na rozgrzanym podbrzuszu, pozostawiając zimny, mokry ślad. Całuję po raz kolejny usta, przekazując w nich roztapiającą się kostkę, w końcu na pewno jest spragniona. Moja dłoń wędruje między jej uda i z satysfakcją odkrywam, iż spragniona jest nie tylko wody. Pozostawiam gorące ślady ust na szyi i dekolcie, by następnie dopieścić piersi. Ściskam je w swoich dłoniach, pasują do nich idealnie. Kolejną kostką zataczam kręgi wokół sutków, drażnię je na zmianę gorącym językiem i zimnym lodem, aż moje kochanie mruczy z rozkoszy. Zrzucam w końcu zupełnie niepotrzebną kołdrę na podłogę, jest nam już przecież wystarczająco gorąco. Nie chcę dać jej wszystkiego od razu, więc proszę by położyła się na brzuchu i funduję poranny masaż. Wodzę kostką po karku, wzdłuż kręgosłupa, aż do pośladków by zaraz tą samą ścieżkę pokonać ustami, usiąść na jej łydkach i masować uda na przemian uciskając mocno palcami i ledwo muskając opuszkami po uprzednim rozpuszczeniu na nich lodu, aby były odpowiednio śliskie. Jedna z dłoni niby to przypadkiem i od niechcenia wędruje nieznacznie wyżej, między uda, by zaczerpnąć trochę wilgoci, którą zaraz dokładnie zlizuję, delektując się boskim smakiem. Teraz już wiem, że nie dam rady dłużej tego przeciągać i czuję przyjemne mrowienie między udami na myśl o tym, że zaraz mój język zagłębi się tam, gdzie chwilę wcześniej była dłoń.

Przesuwając sutkami po jej plecach, przemieszczając usta z powrotem do jej ucha, przywieram jednocześnie do gorącego ciała. Językiem omiatając ucho jednocześnie dłonią bawiąc się jej łechtaczką, co sprawia, że z ust kochanki wyrywa się cichutkie – Taaak… – proszę ją o uniesienie bioder, tak bym mogła wsunąć wilgotny język w jej gorące wnętrze. Łapczywie zlizuję wszystkie soki, zagłębiając się w nią i zatracając między jej udami poczucie rzeczywistości. Przesuwam językiem w górę i w dół drażniąc łechtaczkę i nie chcąc już dłużej torturować mojego kochania, które już drży z podniecenia. Nasilam pieszczoty, aż czuję jak każdy z jej mięśni napina się, a ciało ogarniają kolejne fale rozkoszy.

Pada wyczerpana na nasze miękkie łóżko. Układam się obok i składam kilka delikatnych pocałunków na rozgrzanych ustach. Tulę dziewczynę do siebie i pozwalam by jej oddech trochę się uspokoił. Uświadamiam sobie, że jest już 11:30 i jeżeli teraz nie pójdę pod prysznic, to spóźnię się do pracy. No tak, praca w sobotę. Od zawsze się o to kłócimy. To znaczy odkąd jesteśmy razem.

– Kochanie, muszę już wstawać… Spóźnię się do pracy. – Już czuję nadchodzącą wymianę zdań.

– Jak zwykle. Nie możesz chociaż raz pierdolić tej jebanej pracy i zostać ze mną?

– Kochanie, dzięki tej jebanej pracy, czyli organizacji tych cholernych wesel nasze dochody znacznie przewyższają średnią krajową, możemy kupować kremy po trzysta, a nie trzydzieści złotych i jeździć na wakacje do Afryki, a nie do Kołobrzegu!

– No dobrze już… Wiem przecież, że musisz iść.

Uch… Obeszło się bez większej kłótni… Wstaję z łóżka, zabierając po drodze z szafy bieliznę oraz ręcznik i kieruję kroki do łazienki. Zdecydowanie ulubionej na całym świecie. Od młodości narzekałam na to, że łazienki w mieszkaniach są dla mnie za małe, więc odpowiednie wymiary tego pomieszczenia były jednym z moich priorytetów podczas kupowania naszego mieszkania. Ta była idealna – przestronna, ale nie za wielka. Na ścianach i podłodze duże, szare kafelki o fakturze kamienia, dwie umywalki, a nad nimi tafla lustra, deszczownica wypuszczona z sufitu, kabina odgrodzona tylko przezroczystym szkłem, na którym podczas długich, wspólnych i bardzo gorących pryszniców osadza się para wodna. Wszystko zlewa się w idealną całość i mimo, że na pierwszy rzut oka wnętrze wydaje się zimne i nieprzyjemne, dla mnie jest bardzo przytulne i wiążą się z nim same miłe wspomnienia.

Przeglądam się w lustrze – Uch… – Puszczam ciepłą wodę i zaczynam namydlać ciało. Dłonie mimowolnie kierują się najpierw do piersi, palce lekko zaciskają się na sutkach, zjeżdżają w dół między uda… Przymrużam oczy i oddaję się swoim pieszczotom. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jaka wilgotna się zrobiłam. W tym momencie ktoś łapie mnie jednak mocno za nadgarstki i odciąga dłonie na boki, czuje język przy uchu i słyszę lekko poirytowany ton ukochanej:

– Tak beze mnie…? Nieładnie, moja droga! – Zostaję skarcona lekkim ugryzieniem w szyję. Przywiera ciałem do pleców bez żadnych problemów trzymając obie moje dłonie w swojej jednej, drugą błądząc po skórze. Jej pieszczoty są zdecydowane, utrzymujące mnie na granicy niesamowitej przyjemności i lekkiego bólu. Kiedy wie, że jestem już zupełnie jej poddana, uwalnia mi dłonie i szybko sięga między uda. Obracam głowę do tyłu by, odnaleźć jej usta. Nasze języki splatają się w niesamowitym tempie. Przerywa pocałunek i przechyla mnie lekko do przodu. Bez żadnego ostrzeżenia wsuwa dwa palce i lekko nimi porusza, co sprawia że zaczynam mruczeć i kołysać biodrami by mocniej odczuwać pieszczoty. Znowu zostaję skarcona, tym razem mocniejszym ugryzieniem.

– Spokojnie kochanie, jeszcze nie teraz. – Dobrze wiem do czego zmierza, chce być Panią sytuacji, tak bardzo jak lubi kiedy proszę o jej pieszczoty. Aż za to dobrze wie, jak takie sytuacje mnie podniecają. Udaje mi się wyszeptać tylko ciche i przerywane

– Błaaagaam… – Czuję, że jej palce nieznacznie przyspieszają, tak jak i dłoń na mojej łechtaczce. – Proszę, zrób to teraz… Nie każ mi już dłużej czekać… – mówię drżącym głosem, ledwo łapiąc oddech. Sekunda namysłu i taaak, wreszcie jej ruchy zdecydowanie się nasiliły, czuję że jestem coraz bliżej, tracę grunt pod nogami, odpływam zupełnie i jestem prawie pewna, że wbijam paznokcie w jej udo. Wyginam szyję, odchylając głowę do tyłu, zagryzam za mocno usta i na chwilę tracę kontakt z rzeczywistością. Musiała mnie podtrzymać, bo inaczej opadłabym na kafelki. Nie mogę uspokoić oddechu. Czuję smak krwi w ustach.

– Kurwa, znowu przegryzłam wargę! – Odwracam się do niej, spoglądając wciąż zamglonymi i szklistymi oczami. Mocno mnie przytula i całuje wyszeptując mi do ucha z uśmiechem w głosie:

– Nie przejmuj się kochanie… Do wesela się zagoi. – Obie wybuchamy śmiechem…

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Przyjemny opis aktu, fajnie, że autor(ka?) zdecydował się na wprowadzenie backgroundu do relacji dziewczyn. Szkoda tylko, że nie pokusiła się o rozwinięcie tego elementu, bo wprowadzenie wspólne zapoznawanie się bohaterek wydawało się wątkiem z największym potencjałem.

Na szczęście to nie jedyne opowiadanie Nique. Czytałem parę innych i wszystkie mają dość podobną strukturę, tylko proporcje między backgroundem bohaterek i sceną erotyczną są odmienne. Zresztą, będziesz miał okazję się o tym przekonać 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Napisz komentarz