Jawa i sen (Nefer)  4.69/5 (14)

8 min. czytania

Źródło: Pixabay

Śniła sen, przyjemny sen. Od pewnego czasu często miewała przyjemne sny, nad czym zresztą usilnie i przemyślnie pracowała. Ciepły dotyk przylegającego do pleców torsu, ramiona obejmujące ciało, cichy, spokojny szept tuż przy uchu, opowiadający jakąś awanturniczą i romantyczną historię… Wreszcie odrobina końcowego, własnego wysiłku. Zapadający w nieświadomość umysł przywoływał równie romantyczną, niekoniecznie niewinną scenę… I oto zaproszenie dla przyjemnego snu wysłane. Wysłane i jak to często bywało, przyjęte…

Obudziła się leżąc na plecach z szeroko rozrzuconymi ramionami i odczuwając lekki chłód. Kołdra gdzieś zniknęła. Spróbowała się przeciągnąć, poszukać dłonią towarzysza, bo przecież na pewno nie zasnęła w tym obszernym łożu samotnie. Niech przestanie stroić żarty, jak najszybciej znajdzie tę kołdrę, przytuli się i ogrzeje… Tylko spróbowała, okazało się bowiem, że nadgarstki opinają skórzane opaski. Sprawiające wrażenie delikatnych, lecz nieustępliwe łańcuchy przytwierdzały wyciągnięte ramiona do krawędzi łoża, uniemożliwiając jakikolwiek ruch. W podobny sposób potraktowano kostki rozsuniętych nóg. Poczuła przypływ strachu, pomieszany z szybko narastającym podnieceniem. Oto leżała tutaj, unieruchomiona i bezbronna, wystawiona na wszelkie możliwe niebezpieczeństwa, co więcej, wręcz zapraszająco na takowe otwarta…

I oczywiście, jak na zawołanie, zagrożenie niemal natychmiast zmaterializowało się w postaci zgęstniałego przy ścianie cienia. Postać poruszyła się, przybierając ludzkie kształty. W panującej ciemności nie dostrzegła twarzy ani bliższych szczegółów sylwetki, wiedziała jednak, czuła, iż musi to być mężczyzna. Intruz zbliżył się, przedziwnym zrządzeniem losu ujrzała w jakimś ulotnym przebłysku światła wyprężonego fallusa, po czym nieznajomy zręcznie przekroczył  tylną krawędź łoża i uklęknął pomiędzy rozrzuconymi szeroko nogami ofiary. Strach i podniecenie ścisnęły za gardło, uniemożliwiając wydanie choćby jęku. Obserwowała tylko, jak pochyla się  powoli, poczuła zadziwiająco delikatny dotyk na wrażliwej, wewnętrznej stronie ud. Palce przeczesały bujny, tajemny ogródek, bezbłędnie odnalazły rozkwitający mimowolnie kwiat rozkoszy, zacisnęły się w pięść i zdecydowanie docisnęły podbrzusze, naciągając skórę, by tym bardziej wyeksponować drżące ze strachu i obawy, wilgotne od rosy płatki. Pochylił się głębiej, poczuła cudowny dotyk języka…

Szarpnęła się w więzach, bardziej dla zasady oraz po to, by przypomnieć sobie samej o własnej bezsilności i zniewoleniu. Wywołała tylko cichy, wzmagający podniecenie brzęk łańcuchów. Nie mogła zupełnie nic zrobić! Pozostawało tylko poddać się woli nieznajomego oraz narastającej fali rozkoszy. Bo odczuwała tę rozkosz, zawsze uwielbiała adorację językiem i chętnie korzystała z takiej służby. W przeciwieństwie do wielu innych, nie wstydziła się i nie wahała prosić, czy też żądać, podobnej uwertury. Tajemniczy gość okazał się prawdziwym mistrzem, co  potrafiła docenić. Pracował nieprzerwanie, zmieniając jednak raz po raz rytm i rodzaj ruchów języka. Wykorzystywał to czubek, to całą jego szerokość, wykonując oszałamiające szybkością ruchy poprzeczne, na przemian z bardziej powolnymi, posuwistymi przesunięciami z dołu w górę, przy których angażował całą głowę. Nie wykazywał przy tym oznak zmęczenia, które często pojawiały się po pewnym czasie, zawsze zbyt krótkim, u realnego kochanka. Do tego z wyczuciem i nieprzerwanie dociskał pięść do łona, delikatnie, by nie sprawić bólu, na tyle jednak mocno, by wyeksponować ociekający już teraz wilgocią kwiat rozkoszy oraz oczekującą na napełnienie studnię. Kolejne szarpnięcie łańcuchami, z zaciśniętych ust wydarł się wreszcie jęk, przechodzący w okrzyk ekstazy. Naprężyła mięśnie, usiłowała  zacisnąć uda i odleciała ku niebiosom…

Przebudziła się raz jeszcze. Tym razem we własnym łożu, równie obszernym, chociaż sypialnia nie dorównywała tamtej komnacie (na pewno pałacowej!) ekstrawagancją oraz przepychem bogatego wystroju. Te szczegóły zarejestrowała jednak bezwiednie, do świadomości dotarły z dużym opóźnieniem. Oto bowiem wcale jeszcze nie wylądowała, odlot ku niebiosom trwał nieustannie! Nadal spoczywała z rozrzuconymi szeroko ramionami i rozłożonymi nogami, a pomiędzy udami klęczał nagi mężczyzna! Klęczał i zręcznie pracował językiem. Brakowało tylko skórzanych opasek i łańcuchów. No tak, nie zezwoliła, by takowe nałożył. W ten sposób przerwałby sen zbyt wcześnie, a ona pragnęła zostać obudzoną w trakcie orgazmu. Lecąc po niebie na skrzydłach rozkoszy. I to mu się udało, musiała to przyznać. Wykorzystała wolne ramiona, by oderwać jego głowę, przyciągnąć do piersi.

– Wchodź, szybko!

Dłonie ponownie się przydały, pomagając penisowi odnaleźć oczekującą na napełnienie studnię.

– Ruszaj! Chce cię poczuć, chcę poczuć, jak tryskasz!

 Podjął ochoczo galop. Tak, sztywny, wilgotny, gorący, tętniący życiem fiut we właściwym miejscu, to było to! Żaden sztuczny wibrator, ogórek czy pojemnik po dezodorancie nie mógł się z nim równać. Po prostu nie mógł i tyle, pomimo kłopotliwego niekiedy, czy wręcz irytującego dodatku, który mu towarzyszył. Mają szczęście, że chyba nigdy nie uda się wymyślić nic lepszego. Gdyby jeszcze potrafili dłużej utrzymać go w takim stanie… Mężczyzna poruszał  się rytmicznie, odpowiadała pracą bioder. Ach, cudownie… Posłyszała jęki rozkoszy, które współbrzmiały z jej własnymi. Zbliżał się do finału, jak zawsze zbyt szybko, ale na to niewiele da się poradzić. To zawsze przychodzi to szybko! Skoro tak, uniosła stopy i uderzyła go piętami po udach. Niech przynajmniej wytrysk będzie jak najsilniejszy. Pod tym względem nie zawiódł. Pulsował gwałtownie i tryskał obficie, czuła cudowne wypełnienie. Trwało to stanowczo zbyt krótko, chociaż nawet cała wieczność zapewne by jej nie wystarczyła, po czym fiut zaczął więdnąć. Jeszcze kilka ruchów, wycisnęła wszystko, co tylko zdołała i nadszedł nieuchronny koniec.

Zastanawiała się leniwie, czy nie dałoby się czegoś zrobić, by postawić go na baczność i kontynuować. Może gdyby rozkazała, by pobiegł do garderoby i obuł swoją Panią w wysokie, sięgające ud, skórzane muszkieterki? Skuła ręce na plecach, przeczołgała po podłodze, wychłostała szpicrutą nagi tyłek, postawiła stopę na karku, przydepnęła fiuta, zezwoliła, by wylizał podeszwy, obcasy, czubki i cholewki butów? By sięgnął następnie wyżej i ponownie zajął się kwiatem rozkoszy? A na koniec, doprowadzona na nowo do ekstazy, rzuciłaby go na podłogę, dosiadła i ujeździła niczym królowa Amazonek, nadal ze szpicrutą w dłoni. Może wtedy dałoby się doprowadzić do galopu, nawet cwału? Może, nie był już najmłodszy. A przede wszystkim, sama musiałaby wstać z łoża, zrobić przynajmniej kilka kroków, utrzymywać równowagę na obcasach niczym ołówki (i jeszcze uważać, by zbyt poważnie go nie uszkodzić), machać dłonią uzbrojoną w szpicrutę, wydawać władczym tonem polecenia… Nie, to zbyt uciążliwe, może innym razem. Tu i teraz jest tak przyjemnie…

Ponieważ nic ostatecznie nie postanowiła, zsunął  się z niej i klepnął  w biodro.

– Połóż się na boku, to popracuję jeszcze palcami.

To też było w sumie miłe i nie wymagało żadnego wysiłku. Ujął kwiat rozkoszy w trzy palce, z pewnym trudem, bo wilgotne płatki wymykały się  uchwytowi, ale  ostatecznie zdołał je objąć delikatnymi, ruchliwymi opuszkami. Przymknęła oczy i delektowała się powracającym powoli orgazmem. Nie mógł równać się z poprzednim, ale odczuła leniwe zadowolenie. Gdy stało się w końcu zbyt intensywne, grożąc zaburzeniem doznawanej przyjemności, odsunęła łagodnie jego  dłoń. Leżeli teraz, wtuleni w siebie. Potargała mu włosy, jak  lubił.

– Było cudownie, świetnie się  spisałeś.

– Wszystko dla mojej Pani.

– To może następnym razem jednak spróbujesz przypiąć łańcuchy? Opaski założę przed snem. Albo lepiej, ty nałożysz, mój barbarzyńco czy raczej zbuntowany niewolniku.

– Dlaczego nie, ale…

– Wiem, wiem… Chciałbyś upaść na twarz przed tronem Królowej i adorować Jej stopy. Bogini okaże ci tę łaskę, gdy będzie miała taki kaprys.  A wiesz, że miewa dość często.

– Będę więc czekał na objawienie Boskiej Pani.

– Ach, dlaczego psujesz się  tak szybko… Zaczynam naprawdę dobrze się bawić i po chwili jest już po wszystkim… Może powinieneś  poćwiczyć, podobno można wtedy wszystko przedłużyć.

– No nie wiem, tak już mam i niewiele na to poradzę. Po prostu, zbyt mocno mnie podniecasz, Boska Pani.

– Sam się podniecasz takimi myślami. Może zamiast w roli boskiej władczyni Egiptu czy też królowej Amazonek powinnam wystąpić niczym świętej pamięci Ela? W gumiakach i chustce na głowie, jak wiejska baba? Podobałoby ci się? W końcu też była królową.

– W tym wypadku nie pomogłaby nawet korona na tej chustce. To już lepiej wezwij kilku niewolników więcej. Adorowaliby twoje stopy, dłonie, piersi i czekali w gotowości, a ty ujeżdżałabyś ich kolejno niczym stado ogierów, przeskakując z jednego siodła w drugie.

– A skąd miałabym ich tutaj wziąć?

– Wszędzie takich pełno, wystarczy skinąć dłonią na targu. Kiedyś lubiłaś przeglądać towar.

– To było kiedyś. A tutaj… Chyba oszalałeś. Miałabym plątać się po tym idiotycznym targowisku, tracić czas na rozmowy z durniami, którym wydaje się, że Nefertari czy Nitokris to nazwy kwiatów albo perfum? A najczęściej nie myślą o niczym innym, niż spuszczenie własnego fiuta. O nie, mój mężu i panie. Będziesz musiał zastąpić ich wszystkich jako ulubiony, osobisty sługa. Albo zbuntowany niewolnik, to też miła odmiana. Dzisiaj dobrze się spisałeś, już to mówiłam. Było bardzo przyjemnie. A następnym razem chyba rzeczywiście nałożysz mi przed snem te skórzane opaski. Może dasz wtedy radę ostrożnie zapiąć łańcuchy i nie obudzić królowej? Bo jeszcze wezwałaby straże?

– Nie zrobiłabyś tego, Boska Pani.

– Nie chciałabym, ale mogłabym zostać zmuszona. W końcu bogini powinna dbać o swoją reputację. Ujeżdżanie stada ogierów na pewno by jej nie zaszkodziło, ale upodobanie do buntowniczego sługi i owszem.

– W takim razie postaram się zachować maksymalną ostrożność.

– Liczę na to, ulubiony sługo. No dobrze, przed snem nałożysz też swojej pani wysokie buty. Potem byłoby to już trudne, a ostatecznie możemy przecież poświęcić jedno czy drugie prześcieradło. Tym razem zniewolisz królową  Amazonek.

– Z przyjemnością, wszystko dla mojej Pani.

– W takim razie zejdź teraz do kuchni i przynieś świeżą kawę. Chcę w końcu mieć jakiś pożytek z posiadania w łożu osobistego niewolnika.

– Już się robi.

– Mocną i czarną, jak zwykle.

– Oczywiście, Najjaśniejsza.

– Sobie też zaparz, jeśli masz  ochotę.

– Dziękuję, może wezmę cappuccino?

– Masz wyrafinowane gusty, jak na sługę.

– Sługa świadczy o swojej Pani.

– Co racja, to racja.

Popijali powoli, zbierając siły na nadchodzący dzień.

– Ach, jaki przyjemny poranek. Ale robi się późno, pora wstawać. Za godzinę powinnam być w pracy. Jak zwykle, zapisali całe tłumy.

– Ja też za godzinę muszę wyjeżdżać. Pewnie będą korki, parę minut mogę się ostatecznie spóźnić, ale nie więcej niż kwadrans. Kiedyś byliby nawet zadowoleni z dłuższego spóźnienia, ale czasy się zmieniają.

– Tak, na gorsze. Zimno w tym kraju i porządki nie takie, jak dawniej.

– Czyżbyś tęskniła za wcieleniem Pani Górnego i Dolnego Kraju? Są też pozytywy, na przykład dobrze przepalona kawa albo opieka dentystyczna. A do Egiptu czy gdzie indziej możemy wybrać się na urlop. To już za trzy tygodnie, Najwspanialsza.

– I całe szczęście, dwa miesiące w pracy to zbyt długo. No, ale dość tych pogawędek, arcykapłanie. Przecież czekają na ciebie i nie powinieneś spóźnić się więcej niż kwadrans. Jazda pod prysznic i zacznij szykować śniadanie. Ach, świetnie się  dzisiaj spisałeś, poczułam się niczym w dawnych czasach. Mówiłam ci już  o tym?

– Tak, Boska Pani.

– To powiem jeszcze raz. A ponieważ byłeś cudowny, możesz wziąć prysznic z gorąca wodą. Nawet jeśli przekroczymy ten limit dwóch tysięcy czy ile tam tych zniżkowych kilowatów, to królewski skarbiec stać na taki wydatek.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Dobry wieczór,

myślę, że to może być najlepszy tekst jaki opublikowaliśmy w okolicach Dnia Kobiet. Prawdziwy hołd złożony triumfującej kobiecości – zarówno w jej dominującej, jak i uległej odsłonie!

Pozdrawiam
M.A.

„La donna è mobile…” W każdej dziedzinie, także, co oczywiste, erotycznej. I w tym wielki urok kobiecości. A zarazem niekończace się wyzwanie dla mężczyzn.
Pozdrawiam.

Opowiadanie można podzielić na trzy części — scenę, gdzie dominuje mężczyzna, a kobieta ulega, potem przychodzi czas na odwrócenie ról, w końcu kończąc się upadkiem kurtyny i powrotem do codzienności. Przechodzimy od strachu do błogości, stopniowo pojawia się coraz więcej dialogów. Widać precyzyjny plan i pomysł stojący za opowiadaniem. Dla mnie jest to opowieść o tym, jak ta sama treść może podlegać zupełnie różnej interpretacji w zależności od formy. W obu pierwszych sekwencjach mamy przecież do czynienia ze zwykłą minetą, tak różnie jednak interpretowaną przez ulokowanie kontroli w trakcie stosunku.

Pozdrawiam
Kiwi

Co racja to racja. Opowiadanie zostało pomyślane jako wariacja pewnej sytuacji erotycznej postrzeganej z różnych stron, w zależności od upodobań, okoliczności, kaprysu. Jako mieszanina snu i jawy. Próba przekształcenia pierwszgo wymiaru w drugi. A na koniec przejście do prozaicznej (niekoniecznie jednak i nie całkowicie) rzeczywistości.
Dzięki za komentarz i pozdrawiam.

Pięknie napisane opowiadanie. Wysmakowany styl, subtelny erotyzm, należyte proporcje wszystkich smaków. Podobało mi się.

Cóż można napisać w odpowiedzi na tak pochlebny komentarz? Tylko podziękować za czas poświęcony na lekturę.
Pozdrawiam.

Każdej bogini, zarówno wielkiej i groźnej, jak i zwykłej, rzecznej nimfie, jakaich wiele spotyka się pędząc przez miasto, należałoby życzyć tak zmyślnego niewolnika!

W pełni się z Tobą zgadzam. Tym bardziej, że i służba u takiej Bogini dostarcza wielu emocji. Fantazji nigdy zbyt wiele, tylko prozy życia dziwnym trafem nigdy nie brakuje.
Dzięki za wizytę i pozdrawiam.

Krótkie i treściwe opowiadanie, którego największym atutem jest pomysł. Władcza żona fantazjująca o byciu poskromioną i jej mąż który… ach, mniejsza z nim 😀

Jeśli by się trzymać zaproponowanego przez Kawaii Kiwi trójpodziału, to mnie bardziej satysfakcjonuje ten drugi przeskok – z fantazji do rzeczywistości. A już najbardziej lubię refleksje żony nt. penisa, lepszego niż wszystko inne, a jednak wciąż niedoskonałego.

Intryguje mnie tajemnica blisko dwudziestu podwójnych spacji w tak krótkim tekście. Czyżby kryły się za nimi jakieś niegodziwości? 😉

Do doskonałości warto dążyć w każdej dziedzinie, w sztuce miłosnej również (i to nie szczędząc trudu). W końcu, byłaby to prawdziwa tragedia, gdyby gadżety okazały się lepsze. Spacje to żadna tajemnica, po prostu efekt awarii klawiatury w dniach pisania opowiadania. Działała słabo, a zdublowane spacje łatwiej umykały uwadze niż inne literówki.
Dzięki za odwiedziny i pozdrawiam.

Napisz komentarz