Ta inna (Chaudière)  3.5/5 (16)

6 min. czytania
Ta inna1

Deirdre Boyer, „Awe”, CC BY-NC-ND 2.0

Kiedy zamknęła za nami drzwi, rozejrzałam się. Pomieszczenie było duże, miało kilka wydzielonych, otwartych przestrzeni. Oświetlały je gołe żarówki, zwisające na sznurach z sufitu. Sam zdjęła żakiet i odrzuciła go na jakąś sofę. Z jej twarzy zniknął słodki uśmiech.

– Rozbieraj się – rozkazała. – I na kolana.

Podeszła do stojącego niedaleko stolika, by chwilę później wrócić z batem. Rozluźniłam krawat i zdjęłam go przez głowę. Zrzuciłam koszulę, spodnie, potem bieliznę i buty. Włosy zawiązałam gumką. Może nie powyrywa mi ich tak wiele.

Uklęknęłam, czując jak nogi drżą mi z przejęcia. Zdjęła wiszący na pobliskiej ścianie sznur, taki sam, jak ten, na którym wisiały żarówki. Stanęła nade mną, złapała mnie za brodę i uniosła głowę. Wsadziła mi w zęby rękojeść bata, po czym przykucnęła i zaczęła obwiązywać misternymi splotami. Przeciągnęła podwójnie złożoną, szorstką linę przez moją cipkę, uprzednio sprawdzając, czy jestem dostatecznie mokra. Uśmiechnęła się perfidnie i przewiązała tak, że z każdym ruchem boleśnie podrażniała moją łechtaczkę. Następnie splotła węzeł w pasie, przeciągnęła sznur przez piersi, dociskając moje sutki, aż w końcu obwiązała wokół szyi. I tu postarała się najbardziej, pamiętała o pozostawieniu odpowiedniego odstępu od mojego gardła i zabezpieczeniu splotu przed jakimkolwiek poruszaniem się, żeby  mnie w trakcie nie udusić. Wow. Co za łaska. Kiedy skończyła, wstała, obwiązała sobie luźny koniec wokół nadgarstka, wyjęła bat z moich ust, zdjęła spódnicę i majtki i wsadziła w siebie na moment palce. Jej mina wyrażała sporą satysfakcję. Ostatecznie znów szarpnęła za mój podbródek, nachylając się nade mną, i te same palce wepchnęła mi niemal do gardła.

– Smakuję tak samo jak wszystkie inne kobiety, prawda? – zadrwiła.

Nie oczekiwała odpowiedzi, to jasne. Possałam je chwilę, a później znów sekundę pogładziła swoją łechtaczkę i przytknęła sobie moją twarz do cipki. Nie miałam wyjścia. Do tego czułam, jak soki spływają mi po udach. Zaczęłam pieścić ją mocno językiem, a ona, tak samo jak poprzednio, targała mnie za włosy, jakby coś jej nie pasowało. Wsunęłam w nią palce i przez chwilę zdziwił mnie fakt, że nie związała mi dłoni, ale zaraz potem przekonałam się, dlaczego. Oderwała mnie od siebie i pociągnęła za sznur. Lekko skołowana wstałam i poszłam za nią w inny kąt pomieszczenia, w którym stały… dyby. Rzuciła mi szybkie, rozkazujące spojrzenie.

– Uduszę się w tym – odpowiedziałam niemrawo, oddychając głęboko. – Nie ma bata.

Pomachała mi batem przed nosem. No tak, bat jest.

– Znasz hasła – powiedziała tylko i otworzyła górną część.

Z westchnięciem, a raczej jękiem, położyłam głowę i ręce między belki. Czułam gęsią skórkę, wzdrygnęłam się przy tym ze dwa razy.

Sam natomiast była sztywna i chłodna, tak niepodobna do Claire. Zamknęła je, przytrzymując zapięciem. Nie była to komfortowa pozycja, ale musiałam przyznać, że podniecająca. Rozsunęła kolanem moje nogi, a sznur podrażnił łechtaczkę po raz kolejny. Jęknęłam. Przesunęła dłonią po moich plecach i wepchnęła we mnie palce. Poruszała nimi szybko i mocno, naprężając linki, a ja przez chwilę pomyślałam, że naprawdę umrę. Minutę później odsunęła się i usłyszałam świst bata, by zaraz potem poczuć pieczenie. Drgnęłam, jeszcze bardziej naciągając krępujące mnie sznury. Uderzyła drugi raz, niezbyt delikatnie, a ja krzyknęłam. Moja łechtaczka piekła przez powierzchowne otarcia, ale podniecało mnie to. Kiedy uderzyła trzeci raz, zaczęłam się wiercić, a sznur podrażniał już nie tylko cipkę, ale i sutki. Poczułam przez moment chłodną dłoń Sam na bolącym pośladku. Obeszła dyby i znów wsadziła mi rękojeść bata do ust, kompletnie ignorując moje łzy. No tak, przecież znałam hasło.

Wróciła na swoje miejsce, przesunęła dłońmi wzdłuż mojej nogi, poczynając od kostki, a na udzie kończąc. Potem to samo zrobiła z drugą. Jakby sprawdzała gładkość, fakturę mojej skóry. Poprawiła sznur biegnący przez moją łechtaczkę i tyłek przy okazji, i przykucnęła pode mną. Poczułam jej gorący język w sobie. Jęknęłam, mocniej zaciskając zęby na rękojeści. Wiedziałam, że się bawi i nie pozwoli mi dojść, a już na pewno nie w ten sposób, ale nie mogłam się powstrzymać. Przesuwała językiem wzdłuż sznura, przez łechtaczkę, co jakiś czas zagłębiając go we mnie. Kiedy jej się to znudziło, chwyciła mnie za pośladki i przyssała się do mnie. Poczułam jej palce przy moim tyłku, które niecierpliwie badały teren wokół dziurki. Pomyślałam, że jeszcze chwila, a nie wytrzymam i kiedy sięgnęłam granicy, ona wycofała się, jakby czytała w moich myślach. Gdyby nie fakt, że miałam zajęte usta, zaczęłabym ją błagać, aby wróciła na swoje miejsce, a to by zapewne mojego orgazmu nie przyspieszyło.

Sam stanęła za mną. Słyszałam, jak wyciska lubrykant.

– Zaciśnij zęby. Nie waż się wypuścić bata – rozkazała chłodno.

Przez ułamek sekundy zastanawiałam się, dlaczego to powiedziała, a później poczułam to w sobie. Sztuczny fiut, no jasne. Wepchnęła go we mnie gwałtownie, a ja przez moment miałam wrażenie, że rozerwie mi tyłek. Czy godziłam się na seks analny? Chciałam krzyknąć i już wiedziałam, o co jej chodziło. Próbowałam złapać oddech. Sam natomiast zaczęła się poruszać. Najpierw powoli, ale nie trwało to długo. Najwyraźniej szybko się nudziła. Kiedy przyspieszyła, sznur którym byłam obwiązana, zaczął poruszać się razem z nią, podrażniając moją łechtaczkę i podniecając mnie do granic. Nie było w niej ani grama czułości, delikatności, czy czegokolwiek takiego. Po prostu rżnęła mnie jak sukę. Raz za razem wpychając go i wyciągając, wpychając i wyciągając. Słyszałam, jak ciężko oddycha, czułam też moment, w którym dochodzi, bo wepchnęła go wtedy tak głęboko, jak tylko mogła, i ja również przez to doszłam, krzycząc przez zaciśnięte zęby. Szorstkość sznura wyciskała mi łzy z oczu i sprawiała, że byłam jeszcze bardziej mokra, z każdym jej sadystycznym ruchem chciałam więcej. Przemknęło mi przez myśl, że to dziwne, że pozwoliła mi dojść, ale nie miałam siły się nad tym zastanawiać.

Sam oderwała się ode mnie, porzuciła gdzieś tam zabawkę i znów obeszła dyby. Szarpnęła mnie za włosy, podrywając głowę do góry i przyjrzała mi się uważnie. Na pewno wyglądałam przepięknie – spocona, z rozmazanym tuszem, czerwona. Ona jednak uśmiechnęła się słodko, po swojemu. Wyjęła bat z moich ust i zbliżyła się. Zrozumiałam, o co jej chodzi‑chciała więcej. W tej niezbyt komfortowej pozycji, ledwo stojąc na nogach, zaczęłam pieścić ją językiem na tyle mocno, na ile jeszcze miałam siłę. Kierowała mną jak zawsze, pilnując, abym rzeczywiście się nie udusiła. Ostatecznie opadłam z sił niemal w tym samym momencie, w którym doszła ponownie. Jęknęła, wypuściła moje włosy i oparła dłonie o drewno. Wisiała tak chwilę nade mną, usiłując wyrównać oddech, po czym uwolniła mnie, przytrzymując za sznur, abym nie rozbiła sobie głowy, opadając na chłodną posadzkę. Cóż za akt miłosierdzia. Kolejny.

Przytuliłam policzek do podłogi. Łzy przez chwilę ściekały mi z oczu, pociągnęłam nosem. Skuliłam się, ignorując poobcieraną skórę.

Odchrząknęłam i powiedziałam zbolałym głosem:

– Jesteś zadowolona, Pani, ze swojej suki? – Ostatnie słowo zabrzmiało marnie.

Sam założyła majtki, spódnicę i usiadła obok mnie. Odwiązała końcówkę linki z nadgarstka, potarła go, oparła głowę o drewno i przymknęła na chwilę powieki. Odetchnęła głęboko, a w jej policzkach pojawiły się dołeczki. Spojrzała na mnie.

– Wybitnie – powiedziała. – Przysunęła się do mnie i rozwiązała więzy. – Przyślę tu kogoś, aby ci pomógł – dodała, wstając.

– Nie potrzebuję pomocy – mruknęłam. Nie z takich rzeczy wychodziłam sama. – Jeszcze chwilka… Przeżyję…

Chyba.

Ale ona wyszła bez żadnej reakcji. Dwie minuty później na jej miejsce pojawiła się młoda kelnerka, ta sama, która obsługiwała nas przy stoliku. Musiała być naprawdę zaufanym pracownikiem. Kompletnie zignorowała fakt, że jestem naga i poobcierana, podeszła do mnie, pomogła mi wstać, podała mi zwilżoną szmatkę. Drugą, identyczną, zaczęła przecierać widoczne otarcia na moim ciele.

Przymknęłam oczy, wyobrażając sobie Claire wtedy, podczas pobytu w klubie. Tęskniłam za jej delikatnością, za jej pocałunkami chociażby. Drobnymi gestami. Tutaj nie było nic. Pustka. Jeszcze chwilę doprowadzałam się do porządku. Dziewczyna bez słowa, całkowicie obojętna pomogła mi się ubrać. Ciekawe, ile razy ją to spotkało?

.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Aby pobrać ebooka z powyższym tekstem w formatach pdf, epub, mobi:

Zajrzyj http---chomikuj.pl-Najlepsza_Erotyka2 (2)

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Brak mi w tym opowiadaniu głębi, brak zamyślenia. Historia kończy się tam, gdzie zaczyna być naprawdę ciekawie. Seks mechaniczny, pozbawiony emocji. Barman, Odile, Boober czy zooza, nie wspominając o innych Autorach NE, eksplorujących tematykę BDSM, przyzwyczaili mnie do odczytywania sesji jako pewnego misterium władzy i podległości, próby woli. Tu wyszło nieco… przaśnie. Nie potrafię określić, co mnie drażni – potoczny język pasuje przecież do narracji pierwszoosobowej. Może wewnętrzne komentarze, które silą się na cierpki humor?
„Pijana Wiśnia” błysnęła i konceptem, i historią, i dobrymi opisami. Tutaj brak napięcia.

Może nie napięcia, ale emocji. Pejzaż ładny. Zajebisty. Tyle, że mnie nie ruszył. W sumie nawet nie wiem czemu. Widać postępy warsztatu, budowy bohaterów pod względem opisu, ale trzeba wiecej! Czytał będę kolejne opowiadania!

Roi się od błędów. Ale nauka, jak ich uniknąć przyjdzie wraz z wprawą pisarską. Bardziej niepokoi mnie dysonans emocjonalny. Niby jest wilgotna „cipka”. Niby są łzy bólu a zarazem przyjemności. A mimo to tekst wydaje się suchy. Ironiczne komentarze bohaterki w narracji psują nastrój. Do tego brak spójności:
„Najwyraźniej szybko się nudziła” – zdanie sugeruje, że bohaterka niewiele wie o swej partnerce.
„Kierowała mną jak zawsze” – tutaj natomiast ewidentny sygnał, że spotkania na tej płaszczyźnie już się odbywały.

Być może jestem zmanierowana, zepsuta tekstami Barmana, który potrafi świetnie opisywać relacje BDSM i towarzyszące temu emocje. Być może przyjdzie czas, że nauczę się czytać i Ciebie, Autorko.

Życzę powodzenia w dalszym tworzeniu i pozdrawiam,
kenaarf

Napisz komentarz