Upadek króla Maciusia (seaman)  3.65/5 (28)

28 min. czytania

Poniższe opowiadanie jest publikowane powtórnie w ramach cyklu Retrospektywy. Pierwszy raz pojawiło się na portalu Najlepsza Erotyka 31 października 2012 roku.

„Seks jest przereklamowany”.

Tak powiedział mój chłopak, Maciej. Maciuś. Żeby go pijany poseł samochodem potrącił. No nie, nie mogę tak źle życzyć człowiekowi, z którym spędziłam… hmmm… zmarnowałam? Półtora ostatniego roku. Osiemnaście miesięcy. Nie, żeby był złym człowiekiem, wrednym, czy coś. Był leniwy w łóżku. Tylko tyle. I aż tyle. I co z tym fantem zrobić?

Ale może po kolei, może się przedstawię. Julia jestem, dla przyjaciół po prostu Julka. Dwadzieścia osiem wiosen, trzy lata po studiach. Pracuję w międzynarodowej firmie, zajmującej się dystrybucją wyposażenia dla biur, hoteli, lokali użytkowych – meble, dodatki, oświetlenie, wszystko. Praca jeszcze mnie nie znudziła, ekipa jest całkiem sympatyczna, więc nie narzekam.

Na pracę. Bo na Maćka, niestety, już tak. Po kolejnym „udanym” wieczorze – wiecie, łaps-szłaps, piętnaście minut mechaniki ciał i dziękujemy państwu serdecznie – postanowiłam porozmawiać z moim ukochanym. I co usłyszałam?

– Seks jest przereklamowany, kochanie. Nie rozumiem, skąd ta fascynacja współczesnego społeczeństwa całym tym bajzlem.

Szczęka opadła mi do samej ziemi, a że mam parę centymetrów wzrostu, trochę czasu upłynęło, zanim tam dotarła. Nie wierzę własnym uszom, oczom i innym zmysłom… Żebym jeszcze była szpetna, ważyła jakieś piętnaście kilogramów za dużo, czy coś takiego. Ale nie, absolutnie. Faceci się oglądają za moim zgrabnym tyłeczkiem, pierś naturalna, świeża i stercząca, twarz zdrowa, nie spalona słońcem ani solarium – a on mi mówi „przereklamowany”. Sam jesteś przereklamowany. Ale nie wiem jeszcze, w jakiej dziedzinie, słodziutki. Przestałam się odzywać, ale oczywiście nawet tego nie zauważył. Typowa, samcza ignorancja sygnałów podprogowych. Cóż, zanim przeszłam do sygnałów nadprogowych, okazało się, że wypadł mi weekendowy wyjazd integracyjny z pracy. Forma podziękowania od dużego klienta, nagroda od pracodawcy (zamiast premii oczywiście). Ale hotel uroczy, położony w przepięknej okolicy, daleko od wszelkiej cywilizacji – tak wyglądał w internecie.

Z przyjemnością zgłosiłam się do wyjazdu i, wróciwszy z pracy w piątek, spakowałam najpotrzebniejsze szmaty, po czym wyszłam z domu, nie informując nawet króla Maciusia o swoich planach. Umówiłam się z kumpelą z biura, Izką, że zabiorę ją po drodze i pojedziemy do hotelu moim samochodem. Jakieś sto dwadzieścia kilometrów od miasta, damy radę nawet nie używając służbowego GPS-a. Spokojnie, nie spiesząc się, dwie godzinki później dotarłyśmy na miejsce. Hotel nie był „przereklamowany”, był tak śliczny, zaciszny i luksusowy, jak pokazywano go w Internecie.

Super, już się cieszyłam. Zajęłyśmy z Izą dwójeczkę i zaraz poleciałyśmy do sauny. Oczywiście, zaraz okazałam przyjaciółce cały mój wewnętrzny ból wywołany przez Maćka. Iza nie dość, że potrafiła się odnaleźć w mojej sytuacji, to jeszcze dorzuciła trochę detali ze swojego związku, potwierdzających moją opinię o Maćku i jemu podobnych.

– Ach, gdzie jest jakiś prawdziwy facet, taki ogier testosteronu – westchnęłam, wycierając pot z twarzy.
– Chyba ogr – rzuciła Iza. – Innych już nie uświadczysz.

Gorąca para wyzwoliła mnie z uścisku całotygodniowych stresów, leżałam golusieńka na ławeczce i powoli pozbywałam się całej negatywnej energii. Iza – młodsza ode mnie o rok, ładna brunetka o migdałowych oczach i nietuzinkowej urodzie w typie jej imienniczki, Izy Miko – siedziała na ławce obok. Miała szczupłe ciało, płaski brzuszek, niewielką pupę i małe, zgrabne piersi; w porównaniu do mnie prawie chłopczyca, chociaż nie było to sprawiedliwe określenie, bo naprawdę była atrakcyjną dziewczyną. Tyle, że ja, z moimi szerokimi biodrami i wąską talią, ze zgrabnymi i mocnymi nogami i dużym biustem, byłam bardziej „kobiecą” kobietą. Ale obydwie nie narzekałyśmy na brak samczej uwagi, koledzy z pracy równie aktywnie zabiegali o względy moje, jak i Izy. Oczywiście bezskutecznie, jako że obydwie byłyśmy w stałych związkach. Na nasze nieszczęście, jak się okazuje.

Po dziesięciu minutach spędzonych w ukropie wskoczyłyśmy pod prysznic. Przy saunie było tylko po jednej kabinie prysznicowej dla kobiet i dla mężczyzn, toteż musiałyśmy zmieścić się razem w damskiej i, ze śmiechem komentując nasze pierwsze „lesbijskie” doświadczenie, wspólnie się opłukałyśmy po pracy, podróży i saunie.

– Wiesz, skoro ci nasi faceci są tacy beznadziejni… – zaczęła Iza, mydląc mi plecy.

– A są! – wtrąciłam ze śmiechem.

– … to może spróbujmy czegoś nowego. Zaszalejmy – dokończyła dziewczyna.

–  Znaczy? – spytałam, spłukując mydło z siebie i z Izki.

– Znaczy, jesteśmy na wyjeździe integracyjnym, tak? Praktycznie, oprócz nas i brzydkich pań księgowych są sami kolesie, tak? W dupie mam mojego misia-pysia, ty też powinnaś olać swojego królewicza. Zaszalejmy – powtórzyła Iza, odwracając się do mnie.

Na chwilę zamarłam, trochę zaskoczona jej propozycją. Leniwiec w łóżku to jedno, a zdrada i nieuczciwość to coś zupełnie innego, pomyślała dobra Julia. Wiecie, ta od Romea. Ale z drugiej strony, jesteś tak wyposzczona przez tego cymbała, że można powiedzieć – sam to na siebie ściągnął, skontrowała zła Julka z rogami i ogonem.

– Spokojnie, dziewczyno – odezwała się Iza, najwyraźniej dostrzegając moje zaskoczenie. Odebrała mi gąbkę i uśmiechnęła się lekko. – Jeśli nie chcesz, nie było tematu.

– No, sama nie wiem, czy nie chcę – powiedziałam z wahaniem w głosie. – W sumie dawno już nikt mnie tak porządnie nie przeleciał – dodałam.

– No, widzisz. A chyba sama wiesz, że kobieta jest, jak piła: jeśli nie przerżnie czegoś dobrze raz na jakiś czas, to przytępawa się robi – Izka roześmiała się z mojej miny.

– Dobra, laska, spadamy stąd, bo jeszcze nas ktoś podsłucha – zakończyłam rozmowę. Owinęłyśmy się przytulnymi, grubymi szlafrokami i podreptałyśmy do pokoju. Oczywiście, po drodze spotkałyśmy trzech chłopaków z naszego biura, którzy najpierw chcieli koniecznie nam potowarzyszyć i pomóc się rozpakować. Potem nie wpuścili nas do windy, zanim nie dostali po buziaku. Iza, zerkając na mnie kątem oka, pocałowała wszystkich trzech w usta, a ja, nie chcąc być gorsza, zrobiłam to samo. Czuć było od nich alkoholem, ale spodobało mi się – niby niewinne, ale już zakazane. Czułam leciutkie podniecenie i widziałam po ich zaskoczonych minach, że spodziewali się chyba czegoś mniej bezpośredniego. Ze śmiechem wskoczyłyśmy do przeszklonej kabiny i, zanim mężczyźni zdążyli cokolwiek powiedzieć, odjechałyśmy. Patrzyli za nami a ja, pod wpływem impulsu, rozchyliłam szlafrok, pokazując chłopakom uda. Izka oczywiście zrobiła to samo i przy akompaniamencie braw pojechałyśmy w górę. Dopiero, gdy wysiadłam z windy, zaczęłam na głos się zastanawiać, czy przypadkiem z miejsca, z jakiego obserwowali nas chłopcy, nie mieli widoku lepszego, niż przypuszczałyśmy. I czy nie pokazałyśmy im więcej, niż tylko nogi. Parskając śmiechem, dobiegłyśmy do pokoju i zatrzasnęłyśmy drzwi.

Iza skoczyła na łóżko, przez moment widziałam jej zgrabną pupę i wygoloną szparkę. Zdjęłam szlafrok i rzuciłam nim w koleżankę.

– Wszystko przez ciebie, kobieto! Gdybyś nie prowokowała, nie pokazałabym im niczego, a tak pewnie widzieli wszystko! – krzyczałam ze śmiechem.

– Oj, daj spokój, niech mają coś z życia – odparła Iza. – W sumie zaraz kolacja i impreza, w co się ubieramy? Co przywiozłaś?

– Nic specjalnego – odpowiedziałam, podnosząc walizkę z podłogi i kładąc ją na materac. – Coś tam złapałam z szafy i tyle.

– Jasne, już ci wierzę. Zawsze wyglądasz pierwszorzędnie, więc nie ściemniaj – teraz Iza rzuciła w moim kierunku szlafrokiem, błyskając w uśmiechu białymi ząbkami. – No, pokazuj, co tam masz.
Wyciągnęłam z walizy ciuchy, jakie zabrałam. Wzięłam króciutką sukieneczkę mini, bardzo obcisłą, z ładnym, dużym dekoltem na plecach. Jako alternatywę zabrałam też jednoczęściowy kostium, takie śmieszne spodnium, dopasowane, czarne, z długimi rękawami i oczywiście z gigantycznym dekoltem, tym razem z przodu. Iza piszczała z zachwytu.

– Nałóż, przymierz! – wołała. – Koniecznie chcę zobaczyć, jak wyglądasz w jednym i drugim!

Najpierw przymierzyłam sukienkę, potem spodnium.

– Na początek to drugie – orzekła Iza tonem wyroczni, gdy już zdjęłam z siebie ubrania. – Potem możesz się przebrać.

– No, tak, ale do tego kostiumu nie mogę założyć majtek, bo jest taki obcisły na tyłku – zastanawiałam się na głos.

– Tym lepiej, kobieto. Będziesz wyglądała maksymalnie. Faceci będą posikani.

– Dobra, dobra, lepiej ty pokaż, co przywiozłaś… Tylko szybko, bo mi zimno – pogoniłam ją. – Trzeba się szykować!

Dziewczyna szybko wyciągnęła swoje stroje z torby i poleciała do łazienki. Za chwilę otworzyła drzwi i wyszła, już przebrana. Miała na sobie białą, dopasowaną koszulę w delikatne niebieskie prążki. Nisko na biodra zsunęła ciemne, jeansowe rybaczki, wąskie i dopasowane, kończące się w połowie łydki. Wysokie szpilki we wściekłym, fioletowym kolorze dodawały niezbędnego pazura całości.

– Laska, gdybym była facetem, natychmiast rzuciłabym cię na łóżko i przeleciała – biłam brawo i śmiałam się do łez, a przede mną Iza kręciła się w kółko z ramionami uniesionymi nad głową.

– Tak? No to dawaj, ujeżdżaj mnie, kowbojko! – odpowiedziała z uśmiechem, opierając się rękoma o ścianę i wypinając pupę. – Dalej, dalej!

Podskoczyłam i objęłam dłońmi jej biodra. Wymierzyłam soczystego klapsa w szczupłe pośladki, a potem zaczęłam udawać, że ją posuwam. Ze śmiechu wytrzymałyśmy tylko chwilę, po czym padłyśmy na łóżko.

– Dobra, Iza, zabieramy się do prasowania i takich tam, bo nigdzie nie zdążymy – stwierdziłam, zerkając na budzik, stojący na szafce nocnej.

– Spoko, poczekają! – odparła, wyciągając z torby butelkę różowego wina. – Wzięłam coś na rozgrzewkę!

– No, to dawaj, tylko szybko. Bo naprawdę musimy zacząć się szykować!

***

Zdążyłyśmy, choć na ostatnią chwilę. Sama nie wiem, jak to zrobiłyśmy, bo w międzyczasie dałyśmy radę skończyć jeszcze całe wino, więc do restauracji zeszłyśmy w stanie mocno zrelaksowanym. Dla naszej grupy przygotowano oddzielną salę z niewielkim parkietem do tańczenia, przy którym rozstawił się ze sprzętem deejay. Stół w kształcie litery U był ładnie, elegancko udekorowany, i prawie wszyscy już przyszli. Nie udało nam się usiąść obok siebie, ale nie narzekałam. Tak, jak mówiła Iza – oprócz dwóch pań księgowych, które zeszły jeszcze później po nas (i oczywiście ubrane były tak, że ręce opadały) – czekali na nas sami mężczyźni. Był tam Irek, dyrektor działu, w którym pracowałam razem z Izą, byli koledzy z zamówień i kilku szalonych chłopaków z handlowego. Było też kilku facetów, których nie znałam z imienia, a widziałam może dwa razy w życiu. W sumie – mocne, męskie towarzystwo, które na nasz widok zamarło w bezruchu. Po chwili wszyscy niemal jednocześnie zaczęli się przepychać, chcąc usadzić nas obok siebie. Dzięki temu dość szybko znalazłyśmy miejsca, każda otoczona wianuszkiem rozradowanych mężczyzn. Ja usiadłam obok wspomnianego już Irka i jego dwóch najbliższych kolegów, Tomka i Adama. Naprzeciwko siedzieli Arek, Rafał i Tymek, chłopaki z handlowego. Zafascynowało ich moje spodnium, stwierdzili zgodnie, że wyglądam „bosko”, „fascynująco” i „niesamowicie”. Z rozbawieniem pomyślałam, że wystarczy pokazać trochę młodego ciałka, a faceci tracą powagę i rozsądek. Przez całą kolację wszyscy po kolei służyli mi pomocą, podawali, co tylko chciałam, dolewali alkohol i napoje bezprocentowe, po prostu uroczo. Ja kiwałam paluszkiem, a oni milutko wykonywali to, o co prosiłam. Już dawno tak dobrze się nie bawiłam, miałam boskie poczucie władzy. Siedząca po lewej Iza również bawiła się przednio, rozkazując obskakującym ją kolegom z nie mniejszą przyjemnością, niż ja. Wkrótce oficjalna część kolacji dobiegła końca, wyniesiono większość naczyń, z sali znikły również nieatrakcyjne księgowe. Dyskretni kelnerzy wnieśli zimne zakąski, słodkości i jeszcze więcej alkoholu i napoi łagodzących, a deejay w końcu włączył muzę. Wypiłam zdrowo, nie powiem. Najpierw to wino z Izą w pokoju, potem, przy kolacji, kilka drinków weszło bez żadnego wysiłku. W humorze ocierającym się o stany ekstatyczne skoczyłam na parkiet, gdzie Iza już szalała z chłopakami.

Uwielbiam tańczyć. Przy muzyce wyżywam się maksymalnie, nie myślę o niczym, poddając się rytmowi. Puls, wyczuwalny nie tylko słuchem, ale i wszystkimi innymi zmysłami, porywa mnie gdzieś, gdzie ciało nie należy już do mnie, nie słucha zdrowego rozsądku, tylko robi to, co mu się podoba. Wiem, że tańczę w sposób mocno prowokacyjny w stosunku do męskiej części populacji. Dzięki temu jeszcze bardziej to lubię. Do kombinezonu nałożyłam szpilki na wysokim obcasie – jego wysokość nie przeszkadzała mi w tańcu, a ja lubię taki, im wyższy tym lepiej. Aż do granic fetyszu. Teraz czułam się jak bogini, bogini rytmu i ruchu, władająca całym parkietem i tańczącymi ludźmi. Muzyka była bardzo dobrze dobrana, miałam wrażenie, że deejay widzi, jak rewelacyjnie się bawię, i gra kawałki specjalnie dla panny Julii. Nosiło mnie po całej sali, czasami, gdy się rozglądałam, widziałam Izę, otoczoną wianuszkiem kolegów, szalejącą w ciemnościach rozjaśnianych jedynie błyskami kolorowych świateł. Wokół mnie również krążyli mężczyźni, ci bardziej odważni podchodzili potańczyć. Kręciłam biodrami, ocierałam się o męskie ciała – bezwiednie, bez kontekstu, ale na pewno czując adrenalinę po alkoholu, przy muzyce i w tańcu. Wyczuwałam również ich podniecenie, czy to w niecierpliwym dotyku dłoni na moich krągłościach, czy wręcz po stwardniałych kutasach, ocierających się o pośladki czy biodra. Zawsze tak było gdy tańczyłam, więc nauczyłam się nie zwracać na to uwagi. Niektórzy trzymali się obok, na dystans. Podniecali jeszcze bardziej – obserwatorzy, widzący we mnie nie koleżankę z pracy, ale kobietę. Widziałam ich błyszczące oczy, podświadomie czułam to, co zawsze – dookoła szalał testosteron, a ja byłam jak ryba w wodzie, prowokując swoim zachowaniem.

W końcu podeszli Rafał i Tymek – dwaj przystojniacy z handlowego. Rafał tańczył przede mną, jego kolega z tyłu. Czułam dłonie Tymka na biodrach, nieprzyzwoicie nisko na biodrach. Ściskając mnie za pośladki, narzucał jeszcze mocniejszy, rozkołysany rytm. Zbliżył się, przytulił i czułam twardego penisa, ocierającego się o moją pupę. Byłam ciekawa, czy zorientował, że nie mam majtek.

Rafałek pląsał z przodu, prowokacyjnie kręcąc zgrabnym zadkiem, i z uśmiechem rzucał spojrzenia spod wpół przymkniętych powiek. Ładnie, męsko pachniał, od wypitego alkoholu nie mogłam rozpoznać, co to za perfumy, ale działały. O, tak. Nawet nie zdążyłam zaprotestować, gdy zostałam uwięziona pomiędzy dwoma tancerzami. Tymek coraz śmielej obmacywał mój tylek, wkładając dłoń w rowek pomiędzy pośladkami. Rafał nie był gorszy, niecierpliwie gładził mnie po brzuchu, co chwila ocierając się o piersi lub wędrującąc na południe, do podbrzusza. Tańczyłam między nimi i zastanawiałam się, czy przerwać to, co się właśnie działo. Wiedziałam, że sprawa robi się z każdą chwilą coraz poważniejsza, ale nie chciałam, nie mogłam tego powstrzymać. Wypity alkohol, wcześniejsze rozmowy z Izą, męskie dłonie i wilgoć w wygłodniałej szparce – wszystko pchało mnie coraz głębiej w podniecenie, prowokowało, chcąc zobaczyć, jak daleko zdołam się posunąć. Tymek dyszał mi w szyję, coraz śmielej poczynając sobie z tyłu. Rafał jedną dłonią przytrzymywał mnie za kark, wplatając palce we włosy, a drugą bez żadnych zahamowań obmacywał piersi. Czułam tężejące pod wpływem dotyku sutki, szarpnęłam się, chcąc wyrwać z obezwładniającego uścisku.

– Gdzie się wybierasz? – wyszeptał Rafał. Mimo głośnej muzyki słyszałam wyraźnie jego delikatny głos.

– Nigdzie – odpowiedziałam, opierając spocone czoło na jego piersi. – Chcę na chwilę stąd wyjść, jest za gorąco.

– Dobrze, chodźmy – mruknął. Ujęli mnie pod ręce i skierowaliśmy się ku drzwiom. Wyszłam pierwsza i rozłożyliśmy się na wygodnej, skórzanej sofie, ukryci w mroku schodów, prowadzących na górne piętro. Usłyszałam radosny śmiech Izy, ale nie wiedziałam, skąd dobiegał.

– Dobrze się czujesz? – spytał Rafał. – Chcesz się czegoś napić?

– Nie, wszystko w porządku – odpowiedziałam. – Chciałam tylko odpocząć.

Przysiedli po obydwu stronach. Tymek trzymał moją dłoń w swoich, czułam palce Rafała na udzie. Bardzo spragnionym, rozpalonym udzie. Zadrżałam pod wpływem tego niecierpliwego dotyku.

– Pięknie tańczysz – powiedział cicho Rafał. – Pewnie często ci to mówią.

– Pewnie tak – potwierdziłam. – Ale dziękuję bardzo za komplement. Wy we dwójkę też nieźle dajecie radę.

– Cóż, z taką partnerką to nic trudnego – odezwał się Tymek. Co jest, będziemy tak siedzieli i gadali o tym, kto ładnie tańczy i dlaczego? Nie tego domaga się moje ciało, czuję to coraz bardziej… Na szczęście, oni też nie mieli ochoty na dalsze pogawędki. Tymek położył moją rękę na swoim udzie i przytrzymał, jakby martwił się, że ucieknę. Spokojnie, nigdzie się nie wybieram, cukiereczku. Wtem poczułam delikatny pocałunek na szyi, tuż za uchem. Chłopak miał takie miękkie, gorące usta. Znowu zadrżałam. Mocno zacisnęłam palce na jego nodze.

A, co tam. W dupie konwenanse. Mam na nich ochotę i jeśli tego nie spieprzą, dostąpią zaszczytu. Niemal się roześmiałam, słysząc własne myśli. Podjęta decyzja zdjęła ze mnie ciężar poczucia winy, dała wolność i nieskrępowaną radość z tej chwili, z faktu, że siedzę obok dwu napalonych facetów. No, zobaczymy, co z tego wyniknie. Odgięłam głowę lekko w bok, ułatwiając Tymkowi dostęp. Pocałował raz jeszcze, przygryzając mi koniuszek ucha. Jęknęłam, trochę niechcący, ale trochę, by sprowokować ich do dalszych kroków. Rafał pochylił się do przodu i poczułam jego usta na swoich. Wcisnął język we mnie, nie gwałtownie, lecz stanowczo. Jego zdecydowanie podniecało, było takie męskie. Czułam, że pod wpływem pieszczot poziom zawilgocenia mojej szparki przekracza już poziomy alarmowe, że zaraz tamy pękną i zaleję się sokami. Czułam dłonie obu mężczyzn wysoko na udach i przez sekundę zastanowiłam się, czy zorientują się, jaka jestem mokra, nawet przez materiał spodnium. Myśl, że mogliby, kręciła dodatkowo. Miażdżyłam miękkie wargi Rafałowi, pochłaniając jego smak i zapach. Jednocześnie przesuwałam rękę w górę nogi Tymka, aż wyczułam twardość penisa. Sterczał, i to dosłownie. Mężczyzna zdążył już rozpiąć rozporek i, zaskoczona, poczułam palcami śliską główkę żołędzi. Szybki, nie ma co. Działając po omacku, zaczęłam drażnić czubeczek twardego kutasa, wciskając palec pod delikatną skórę napletka. Słyszałam jęk Tymka, ale nie miałam możliwości tego skomentować, bo usta wypełniał mi język Rafała. Ten chyba zorientował się, że sprawy między mną a Tymkem zaszły już dość daleko, bo przesunął rękę i dotarł do epicentrum przyjemności. Byłam pewna, że poczuł moje soki przesiąkające przez materiał, bo zaczął ugniatać, jakby chciał wycisnąć jeszcze więcej słodkiego nektaru. Rozszerzyłam mocno uda, ułatwiając dostęp, a jednocześnie zaczęłam szybko, ostro jeździć dłonią po członku drugiego chłopaka. Jezu, ale był twardy i gorący! W tej chwili wszyscy troje usłyszeliśmy zbliżające się, męskie głosy. Znieruchomieliśmy, starając się nie zdradzić nawet najlżejszym dźwiękiem. Tuż obok, przed drzwiami prowadzącymi do sali, przystanęło dwu mężczyzn. Poznałam ich po głosach – byli to Irek i jego zastępca, Tomek.

– Jezu, stary, ale Izka zmoczyła mi rękę! Jej cipę można było wyżymać! – Przeżywał Tomek. Irek zaśmiał się cicho.

– Suczka z niej pierwszorzędna, powiem ci. Pierwszorzędna. Ale, jeśli mowa o suczkach, gdzie podziała się Julka, nasza gwiazda numer jeden? Widziałeś ją? – spytał. Stali tak blisko i gadali, jakbym była jakąś dziwką. Słowa mężczyzn powinny mnie wkurzyć, a zadziałały wręcz przeciwnie, podniecając maksymalnie. Do tego Rafał znów zaczął drażnić moją szparkę. Zaraz zwariuję!

 – Widziałem, jak dobierali się do niej chłopaki z handlowego – mruknął Tomek.

– Dobra, jak ich zobaczysz, daj znać. Straszne mam ciśnienie na ten zgrabny tyłek.

Otworzyli drzwi i ze środka huknęła muzyka. Po chwili zrobiło się cicho.

– Hmm, ja też mam ochotę na twój tyłeczek – odezwał się Rafał. Jak zaraz nie przestanie, palcami rozerwie mi kombinezon, a ja eksploduję!

– To co z tym zrobimy? – spytał Tymek.

– Zamknijcie się obaj i chodźmy gdzieś, gdzie nikt nie będzie nam przeszkadzał – przerwałam ich górnolotny dialog i wstałam. W ułamku sekundy obydwaj poderwali się z sofy, Tymek w pośpiechu pakujący swoją armatę do spodni, a Rafał z zastanowieniem obwąchujący palce.
– Mamy wspólny pokój – powiedział, wciąż z dłonią przy nosie.

– No, to prowadźcie, zanim zaskoczy nas blady świt – mruknęłam, czując pulsowanie w mojej myszce. A jednak dobrze, że się wczoraj wydepilowałam. Cierpienie na coś się przyda.

Mężczyźni ponownie chwycili mnie pod ramiona, jakby bali się, że się przewrócę albo ucieknę, i podeszliśmy do windy. Po chwili wagonik nadjechał i drzwi otworzyły się z cichym dźwiękiem. Wsiedliśmy do środka i od razu znalazłam się przy ścianie. Nie czekali na zaproszenie, nie ma co, spieszno im było. Tymek stanął blisko, dłońmi ściskając moje piersi. Boże, ale były wrażliwe! Szczypał je i ugniatał, a ja syczałam z bólu i podniecenia. Rafał tymczasem stanął lekko z boku i wcisnął mi dłoń między uda. Polubił to miejsce. I dobrze, bo spodobało mi się, co tam wyrabiał. Nie zdążyłam się nacieszyć chłopakami, kiedy winda się zatrzymała i musieliśmy wysiąść. Na szczęście na korytarzu nie było żywej duszy. Panowie szybko zaprowadzili mnie do pokoju, mimo rozgorączkowania dość sprawnie otwierając drzwi. Wpadliśmy do środka – na szczęście w łazience było włączone światło, bo inaczej, podpici i podnieceni, chyba byśmy się pozabijali w ciemnościach. Mężczyźni zdejmowali z siebie ubrania, a ja słyszałam ich przyspieszone oddechy, czułam ich pożądanie, widziałam sterczące kutasy. Nie chciałam czekać ani chwili dłużej, więc niecierpliwie ściągnęłam z ramion rękawy i zsunęłam spodnium z ciała. Po chwili zrzuciłam szpilki i stanęłam przed nimi napalona, wilgotna, jedynie w staniku.

– Widzisz, mówiłem ci, że nie miała majtek – powiedział Tymek, a głos miał nienaturalnie zachrypnięty.

Zastygli w lekkim niezdecydowaniu i wiedziałam, że czas przejąć inicjatywę.

Lekko pchnęłam obydwu w kierunku bliższego łóżka. Przysiedli na jego krawędzi, w oczekiwaniu masując kutasy. Uklękłam i ujęłam sterczące penisy w dłonie. Zaczęłam pieścić obydwie armaty, napawając się ich sztywnością. Delikatnie, powoli przesuwałam palce, ściągając i z powrotem nasuwając skórę na wilgotne główki. Byli bardzo podnieceni, czułam zapach ich męskości i chciałam poznać, jak smakują. Niecierpliwie drażniłam czubeczki obu penisów, opuszkami rozmazując wyciekającą wilgoć. Ja też byłam mokra, i to bardzo. Zawsze mocno się moczyłam i po seksie często miałam zalane całe uda. Wiedziałam, że teraz też tak będzie.

Powoli pochyliłam głowę w kierunku penisa Rafała. Wdychałam mocny, kwaskowaty aromat jego członka. Jeszcze go nie polizałam, tylko delikatnie na niego dmuchałam. Żeby Tymek nie czuł się zaniedbany, zacisnęłam palce na jego skarbie. Spokojnie, kotku, pomyślałam. Na ciebie też przyjdzie czas. Chyba się o to nie martwił, pojękując rytmicznie. Językiem dotknęłam czubka żołędzi Rafała. Chłopak drgnął, usłyszałam ciche syknięcie. Taki wrażliwy, no popatrz. Jeszcze raz liznęłam, smakując jego soczek. Niecierpliwie zwilżyłam wargi i włożyłam twardego penisa do ust. Był sztywny, gorący, smakowity. Zaczęłam się bawić, gryząc i ssąc wrażliwą główkę. Facet naprawdę był podniecony, wypinał biodra, starając się wepchnąć swoją armatę maksymalnie głęboko. Dobrze, niech mu będzie. Był grzeczny, dostanie nagrodę. Pochyliłam się, szerzej otwierając usta. Wszedł naprawdę daleko, czułam go niemal w gardle. Powoli oddychałam, nie chcąc się zakrztusić na jego solidnym członie. Wypełniał sobą wszystko, nie mogłam nawet ruszyć językiem. Dłoń, do tej pory nieruchomą i bezużyteczną, zacisnęłam na mosznie i zaczęłam masować gorące jądra chłopaka. Uniosłam głowę i opuściłam jeszcze raz, połykając niemal całego kutasa. Czułam słonawy smak jego soków i krew tętniącą w żyłach, oplatających główkę. Był wielki i ledwie dałam radę zmieścić go w ustach – a mam niezaprzeczalną praktykę w połykaniu męskich lanc. Poruszałam głową, dopasowując się do ruchów partnera. Coraz bardziej się moczył, wypełniając mnie gęstą wydzieliną. Wchodził głęboko do gardła, a dźwięki towarzyszące tym ruchom – takie pornograficzne, wyuzdane mlaskanie – jeszcze bardziej podniecały. Gdybym miała trzecią rękę, włożyłabym ją sobie w cipkę. Słyszałam jęki obydwu mężczyzn, ale nie chciałam, żeby już doszli. O, co to, to nie. Za wcześnie, moje cukiereczki. Czas na przerwę, Rafałku, bo czuję, że twój kolega też chciałby przeżyć coś miłego, pomyślałam. Powoli wysunęłam z ust błyszczącego penisa, wciągając z głośnym siorbnięciem oblepiającą go ślinę. Fantastyczny kutas, mam nadzieję, że chłopakowi podobało się tak, jak mi. A jak nie, cóż, trudno.

Przekręciłam się w drugą stronę. Patrzyłam Rafałowi prosto w zamglone z podniecenia oczy, mocno, agresywnie masując jego wilgotną lancę. To będzie musiało ci wystarczyć na razie, kotku. Czas zająć się drugim panem. Kutas Tymka prężył się w mojej dłoni, czekając na pieszczotę. Był dłuższy, ale węższy w obwodzie niż członek Rafała, i miał okazałą, czerwoną żołądź, napęczniałą i połyskującą. Nie marnując czasu, zdecydowanym ruchem wsadziłam sztywnego członka w usta. Mój Boże, ależ ta główka była wielka! Z ledwością obejmowałam ją wargami, a język, mimo, że wyćwiczony w tych sprawach, miał trudności z dotarciem do wrażliwych miejsc. Tymek jęczał i wił się, przez co niemal wypadł mi z ust. Musiałam złapać chłopaka za zgrabny półdupek i przytrzymać, bo jeszcze zrobiłby sobie krzywdę, biedaczek. Wbiłam paznokcie w umięśniony pośladek, aż syknął z bólu, ale uspokoił się i pozwolił mi zając się tym, czym trzeba. Powoli posuwałam go wargami, ruszając się w górę i w dół gorącego członka, językiem drażniąc wędzidełko i czubek żołędzi. Czułam, że zabawa podoba się Tymkowi, penis zauważalnie urósł. Poczułam, że Rafał wstał. Niestety, nie mogłam oderwać się od tak smakowitego kąska, tkwiącego w moich ustach, toteż nie wiedziałam, co robi. Nagle poczułam dłonie drugiego mężczyzny na tyłku. Uniosłam się na kolana, wypinając pupę w górę. Położył ręce na moich pośladkach i rozszerzył je maksymalnie na boki. Zabolało, ale lubię taki ból. Wciąż nie wiedziałam, co planuje. Ujeżdżałam Tymka i czekałam, co ze mną zrobi jego kolega. Wtem zadrżałam. Gorący, miękki język dotknął drugiej dziurki, tej podobno niewłaściwej. Zataczał niewielkie kręgi, drażniąc wrażliwą i delikatną skórę wokół odbytu, w rowku pomiędzy  pośladkami. Rafał nie spieszył się, jakby wiedział, jak bardzo lubię takie pieszczoty. Jeszcze mocniej wypchnęłam biodra, nabijając się na jego język, i nieświadomie przyspieszyłam ruchy głową. Tymek był najwyraźniej wniebowzięty, bo jedną ręką podpierał się o łóżko, a drugą złapał mnie za głowę, szarpiąc za włosy i przyciskając mocno do krocza. Głęboko wciągałam długiego penisa w usta, czułam gęstą, słonawą wydzielinę, powoli wypełniającą moje gardło. Musiałam przełknąć, aby się nie zadławić. Język Rafała, jego boski, gorący języczek szalał na moje pupie, wciąż jedynie muskając wejście do wnętrza, ale jakby naumyślnie je omijając. Doprowadzał mnie do podniecającej wściekłości, chciałam już, aby wbił się do środka, choć chyba nie ułatwiałam mu roboty, kręcąc się w rozgorączkowaniu we wszystkie strony. Wtem mocno złapał za biodra, unieruchamiając mnie w ten sposób, i wwiercił się tam, gdzie chciałam. Drżałam na całym ciele, tego właśnie pragnęłam od kilku dobrych minut – wilgotnego, mięciutkiego mięska w tyłku. Wpychał się, jak mógł najgłębiej, ale że moja pupa dawno już nie była używana, nie było łatwo. Rozciągnął pośladki na boki i wciskał język na tyle, na ile dał radę. Szalałam, kobiece soki pomieszane ze śliną ciekły mi po udach i miałam wrażenie, że nie będę mogła już powstrzymać orgazmu. Pieszczony kutas prężył się w rytm ruchów moich warg, jedną dłonią pieściłam pośladki i odbyt Tymka, drugą ręką sięgnęłam do tyłu, łapiąc Rafała za włosy i wciskając jego twarz głębiej między pośladki. Jak się udusi, trudno. Wysoki sądzie, Maciuś zaniedbywał mnie seksualnie i musiałam, wprost MUSIAŁAM się zaspokoić. A że kolega nie przeżył, no cóż – proszę postawić się w mojej sytuacji…

Czułam narastające podniecenie, falę gorąca, która pojawiła się głęboko w żołądku i zaczęła wypełniać rozgorączkowane ciało. Jeszcze chwila, jeszcze jeden czy dwa ruchy, dalej chłopie, nie przerywaj…

W zapamiętaniu wbiłam palec w pupę Tymka i to chyba dopełniło formalności. Chłopak spazmatycznie wciągnął powietrze, wygiął się gwałtownie i strzelił gorącą spermą.

 Nie powiem, lubię wytryski w usta, wtedy czuję jak męska rozkosz dosłownie wypełnia malutką, niewinną Julkę. Tak było i tym razem. Zalał mnie słonawą śmietanką, jedna porcja za drugą, a ja starałam się połknąć wszystko, co pompował. Pewnie dałabym radę, ale w pewnym momencie siedzący z tyłu Rafał musnął, ledwie dotknął mej łechtaczki i… Eksplodowałam. Orgazm wypełnił cały świat, nie czułam nic, tylko tę wszechogarniającą falę rozkoszy. Chyba przestałam przełykać nasienie Tymka, jego kutas wypadł mi z ust, wykrzywionych spazmem seksualnej ekstazy. Nie wiedziałam, czułam tylko, że twarz zalewa mi gorący płyn i to jeszcze bardziej podkręciło moje doznania. Jeden facet oblewał mnie spermą, a ja wiłam się na języku drugiego i jęczałam w uścisku potężnego orgazmu.

Po dłuższej chwili odzyskałam świadomość i kontrolę nad sobą. Klęczałam na podłodze, mokrą cipką i tyłkiem rozmazując kobiecy śluz na wykładzinie, z twarzą upaćkaną białawym płynem i byłam szczęśliwa. I chciałam jeszcze.

Powoli wytarłam się ze śmietany Tymka. Nie powiem, sporo tego było. A przecież jeszcze zdążyłam połknąć dość dużo, zanim doszłam. Albo chłopak dłuższy czas się oszczędzał, albo tak dobrze mu zrobiłam. Tymek, wciąż z nieprzytomnym wyrazem twarzy, siedział na łóżku i trzymał w dłoni lekko obkurczonego członka. Po sekundzie pojawił się Rafał, wyszedł z łazienki niosąc w ręku mały ręcznik. Nie dość, że ma boski języczek, to jeszcze wie, czego w takiej chwili potrzeba kobiecie. Milutko…

Skorzystałam z wilgotnego materiału, wycierając się do czysta, po czym wstałam. Chciałam rżnięcia i oni chyba też. Przynajmniej Rafał, ten był od razu gotowy. Spojrzałam na Tymka, oblizując usta. Patrzył świdrującym wzrokiem, drażniąc penisa, i z zadowoleniem zauważyłam, że jego lanca już wracała do formy.

– Panowie – odezwałam się, a głos miałam nienaturalnie niski i jakiś nie mój. – Nie muszę was chyba zapraszać do dalszej zabawy, prawda?

Obydwaj pokręcili głowami. Tymek, wciąż siedząc na łóżku, złapał mnie za uda i ścisnął w dłoniach jędrną skórę. Syknęłam z bólu i pozwoliłam przyciągnąć się bliżej niego. Położył się na plecach, a ja wspięłam się na materac, masując twardniejącego członka. Zuch chłopak, to rozumiem. Znów był gotowy, a ja byłam z tego powodu bardzo zadowolona. Pochyliłam się nad leżącym i pocałowałam go głęboko. Po kilku sekundach przesunął dłonie na pośladki, gładząc po delikatnej skórze i przyprawiając mnie o dreszcze podniecenia. Dotykał wypieszczonej przez kolegę dziurki, mokrego sromu i opuchniętej łechtaczki. Poczułam palce Rafała. Rozpiął stanik i pomógł mi go zręcznie zdjąć. Biust, w końcu uwolniony z cugli, radośnie zadyndał nad torsem Tymka. Ten dostrzegł nową atrakcję i skorzystał z okazji. Mocno ściskał piersi, bawił się brązowymi, niewielkimi sutkami, szczypiąc je i ściskając między opuszkami. Nie wiem skąd wiedział, jak bardzo lubię takie zabawy. Wpychając język do jego ust, mruczałam cicho z podniecenia, tak to uwielbiam. Rafał gładził moje plecy, jeździł dłońmi wzdłuż i w poprzek, badał łuk talii i krągłość bioder. Wiedziałam, że podoba mu się to, co widzi, czułam w jego delikatnym dotyku podziw dla mojej kobiecości.

 Tymek wprost przeciwnie, ostro przygryzał mi wargi i język, szczypał sutki i drapał dwudniowym zarostem po policzkach. Tak odmienne, jednoczesne doznania szybko rozgrzały moją szparkę i znów poczułam wilgoć kobiecych soków, cieknącą po nogach. Rafał chyba też to spostrzegł, bo przyłożył dłoń do mokrej kobiecości. Drgnęłam pod wpływem dotknięcia i wypięłam się energicznie, poszukując jego palców. Znalazły mnie, rozchylając płatki skóry i wnikając do wewnątrz. Nie wiedziałam, czy włożył jeden, dwa palce czy od razu wepchnął całą dłoń – byłam tak wilgotna i rozpalona, że weszłoby chyba wszystko, co próbowałby wcisnąć. Z drugiej strony każde, nawet najlżejsze muśnięcie wywoływało dreszcz podniecenia.

Ja wyżywałam się na Tymku, kąsając, wbijając weń pazurki i ciągnąc za małe, męskie sutki. Niestety, na kimś musiałam wyładować narastające napięcie, chociaż z drugiej strony chłopak wydawał się być szczerze zadowolony z moich poczynań.

Stojący z tyłu Rafał rozmazywał moje soczki po całym kroczu, znacząc w ten sposób pupę, uda, podbrzusze. A ze mnie lało się, jak z wyciskanej gąbki. Dawno nie czułam takiego pożądania, dawno nie byłam tak pobudzona. W końcu Tymek puścił jedną z nabrzmiałych piersi i sięgnął w dół. Poczułam, jak przymierza się, by wbić się penisem w spragnioną szparkę. Rafał bez słowa rozchylił fałdki sromu, ułatwiając koledze wejście. Uniosłam się nad leżącym mężczyzną i, czując wilgotną żołądź, z impetem opuściłam się na sterczącą lancę.

Ufff, dawno nie miałam takich przeżyć. Nie chodziło tylko o to, czy facet był dobry czy nie, czy wiedział jak należy zerżnąć spragnioną kobietę. Po prostu dawno nie zaznałam gorącego, wprost parującego pożądaniem penisa, energicznymi pchnięciami starającego się przebić mnie na wylot.

Nie to samo, co twoje leniwe ruchanko, co, Maciusiu? Szkoda, że nie ma cię tu teraz. Że nie możesz patrzeć, jak ujeżdżam innego, jak moje piersi rytmicznie podskakują gdy, szarpana za włosy przez Rafała, odginam głowę do tyłu i wiję się z podniecenia. Nie wiesz, co tracisz.

Z całych sił nabijałam się na leżącego chłopaka, przy akompaniamencie głośnych plaśnięć obijając się pupą o jego uda. Złapał mnie za talię, podnosił i opuszczał, dodatkowo wzmagając doznania. Rozpychał się nabrzmiałym kutasem, docierał do samego dna pochwy, drażniąc wielką główką najskrytsze zakamarki mojego wnętrza. Najmocniej, jak tylko mogłam, zaciskałam mięśnie pochwy, chcąc zmiażdżyć tkwiące w mym ciele mięso.

– A ty, co? – spytałam Rafała pomiędzy jednym podskokiem a drugim. – Na co czekasz, kochanie?

Nie odpowiedział ani słowem, tylko wziął się do roboty. Złapał za krągłość bioder, na chwilę zatrzymując nasz galop. Poczułam twardego penisa, jak dotyka mnie gdzieś z tyłu.

– Dalej, wkładaj go już! – krzyknęłam zachrypniętym z pożądania głosem. Jednak zaskoczył mnie kompletnie. Poczułam, jak wciska się do środka, lecz – ZARAZ! Nie w tę dziurkę, co chciałam! Bo dwóch naraz w pochwie nie pomieszczę!

– Co ty robisz!? – wychrypiałam ponownie. – Gdzie?

– Cicho, Julka, już po wszystkim – odpowiedział. I faktycznie, poczułam, że był już w środku. Jak oni się razem pomieścili w jedną szparkę? Jak wobec tego powinnam ją od dziś nazywać – SZPARĄ? Kanionem Kolorado? Rowem Mariańskim?

Zmieścili się. Za pierwszym powolnym ruchem bolało, za drugim i trzecim również. Rozpychali się wewnątrz ciasnej podobno pochwy, walcząc o każdy centymetr przestrzeni. Rany, odczucia były niesamowite. Wypełniali mnie całą, nie mogłam się poruszyć – unieruchomiona w żelaznym uścisku i nabita na dwa członki. Zaraz rozerwą biedną, napaloną Julkę na pół! Nie rozerwali, to oczywiste. Inaczej nie czytalibyście tego, co napisałam. Ale prawie im się udało. Jedno, co mogłam, to oprzeć się o leżącego mężczyznę i oddać się bezlitosnym samcom we władanie. Poruszali się na zmianę, idealnie dopasowując rytm pchnięć i, ku mojemu zdziwieniu, było to bardzo, bardzo podniecające. Byłam nabijana naraz na dwa kutasy! Dwa w jednej! Już sama myśl o tym podziałała stymulująco, czułam napływającą falę wilgoci, słyszałam jak do taktu, wymierzanego ruchami męskich bioder, moja kobiecość gra mlaskającą serenadę seksualnej rozkoszy. Spojrzałam na Tymka, na jego podniecone, rozanielone oczy, jak zahipnotyzowane wpatrzone w moje rozbujane piersi. Coraz bardziej podobało mi się takie podwójne rżnięcie. Już nie bolało, a zaczęło podniecać, przyprawiając o drżenie ud.

– Mocniej, jeszcze, nie przestawaj… – Nie wiedziałam, czy wypowiadam te słowa na głos, czy tylko rozbrzmiewały wewnątrz mojej głowy. Najważniejsze, że obydwaj mężczyźni grzecznie wypełniali tę prośbę, ten rozkaz. Wbijali się coraz szybciej, coraz głębiej, grożąc złamaniem rytmu i rozerwaniem biednej szparki w strzępy.

Zaczęłam jęczeć. Nie mogłam się już dłużej powstrzymywać, falowałam na twardych członkach, bez litości penetrujących moje ciało i chciałam dać im coś w zamian za cudowne rżnięcie. Byłam cała mokra od potu, biust, plecy, nogi – wszystko błyszczało z wysiłku. Ach, jak żałowałam, że w pokoju nie ma lustra, chciałam zobaczyć, jak wyglądam uwięziona w imadle dwu gorących, młodych mężczyzn, jak ujeżdżają mnie w naprzemiennym ruchu zgrabnych bioder. Mężczyźni w końcu zagubili tempo, byli już chyba zbyt podnieceni, i wpychali się jednocześnie, za chwilę cofając się i pozostawiając moją szparkę pustą, pożądającą ich grubych, twardych trzpieni. Nie wiem, który pierwszy doszedł, chyba Rafał. Poczułam, że na chwilę zamarli, wypełniając malutką Julkę do granic pojemności swoimi nabrzmiałymi członkami, a po sekundzie zostałam zalana falą nasienia. Wiem, że nie doszli jednocześnie, ale po chwili obydwa penisy pulsowały, wypluwając biały nektar. Normalnie nie zawsze czuję męski orgazm, ale teraz nie miałam z tym problemu – było dwa razy więcej wszystkiego: kochanków, sterczącego mięsa, lepkiej spermy. Śmietanka wyciekała mi na uda, było tego zbyt dużo, bym mogła pomieścić obydwa ładunki jednocześnie. Czułam ciepło nasienia wewnątrz pochwy, intensywny, ostry zapach wypełnił cały pokój.

Moment później obydwaj wyjęli nabrzmiałe armaty. Nogi drżały mi z wysiłku i z trudem przyklękłam na łóżku. Otworzyłam usta i dostałam prezent, Rafałowego członka, wciąż umazanego w męskim kremie. Powoli, dokładnie zlizywałam śmietankę z żołędzi, połykając słonawą mieszankę nasienia, moich soczków i śliny. Penis Rafała drżał, wiedziałam, że koleś jeszcze nie doszedł do siebie po finiszu. W końcu, nie czując już smaku spermy w gardle, wypuściłam mięknącą lancę i zajęłam się Tymkiem. Zassałam drugiego penisa, zaciskając dłoń na szparce, lepkiej od wyciekającego płynu. Ciepłe nasienie ciągnęło po udach i pod wpływem impulsu odwróciłam się pupą do Rafała, prezentując chłopakowi moje zerżnięte ciało, pokryte białawym, męskim nektarem. Nadal pieściłam leżącego Tymka, który z każdą chwilą słabł coraz bardziej. Nie ma sprawy, napracowałeś się już dzisiaj, maleńki. Dłonią sięgnęłam do tyłu i palcami rozszerzyłam fałdki sromu. Pokazywałam Rafałowi moje wykorzystane, rozepchane wnętrze z kapiącą ze środka białawą spermą. Zareagował tak, jak chciałam. A co, pragnęłam mieć jeszcze jeden orgazm. Sprowokowany mężczyzna zbliżył się i zaczął masować zużytą szparkę. Myślę, że ten widok ostatecznie pobudził jego armatę do działania. Ku mojemu zaskoczeniu i, co tu ukrywać, zadowoleniu, nie wykorzystał oczywistego rozwiązania. Nie wiem, czy kierował się litością nad konkretnie zmaltretowaną pochwą, czy też postanowił spełnić zachciankę, którą sprecyzował jeszcze na początku wieczoru. Wciąż miętosiłam członka Tymka w ustach, gdy usłyszałam splunięcie. Dłoń Rafała rozmazała ślinę w rowku pomiędzy moimi pośladkami, nawilżając drugie wejście. Chciałam tego, o tak. Już dawno nikt nie przeleciał zaniedbanej Julii w ten sposób i, chociaż nie robiłam tego za często, od dłuższego czasu miałam ochotę na dobre, miłe, analne spółkowanie.

 Przerwałam lizanie leżącego chłopaka i oparłam się czołem na jego udzie. Złapałam za pupę, rozciągając ją zachęcająco na boki. Zapraszam serdecznie, pomyślałam. Rafał nie omieszkał skorzystać. Naparł czubkiem główki na bramkę numer dwa. Starałam się zrelaksować i rozluźnić mięśnie, otworzyć na atakującego członka, ale nie było łatwo. Na szczęście, napierający penis znów był twardy i po kilku chwilach nabrzmiała żołądź znalazła się wewnątrz. Ależ się rozpychał! Był wielki. Musiałam zagryzać usta, żeby nie jęknąć. A on powoli, ale zdecydowanie wciskał się dalej. Pomyślałam, że to już chyba cały, bo czułam go maksymalnie głęboko. Ale nie, dalej się ładował. O mój Boże, zaraz przebije mnie na wylot. W końcu zaczął się wycofywać. Przeżyłam. Ale nie było lekko, bo naprawdę mocno wbił się w moje cztery litery. Dał mi chwilę odpoczynku, potem znów się wpasował do środka. Teraz było już łatwiej, chyba dzięki pierwszej, nieśmiałej fali przyjemności. Po chwili mężczyzna złapał równy rytm i przejął mój tyłek we władanie. Właśnie tego pragnęłam, to uczucie podniecało. Oddanie mężczyźnie zakazanej dziurki, którą on bez litości opanowywał, oznaczało, że posiadł mnie całą, odartą z wszelkich sekretów i tajemnic.

Zdecydowanie, po męsku posuwał mój zadek, na głos komentując jego urodę. Tymek tymczasem wrócił pomiędzy żywych i, patrząc z zainteresowaniem na Rafała, tkwiącego głęboko w wiadomym miejscu, zaczął masować penisa. O, nie, znowu na dwa baty? Dam radę? Rafał przyspieszył, za każdym razem z głośnym dźwiękiem obijając się o moje krągłości. Jego kolega powoli, spokojnie ściskał pęczniejącą męskość, błyszczącą główkę miałam tuż przed nosem.

– Weź go do buzi – zamruczał. Nie mogłam odmówić tak grzecznej prośbie i zassałam ustami żołądź, drażniąc językiem najwrażliwsze miejsce. W rytm pchnięć Rafała nabijałam się wargami na członka Tymka, który podniecał się coraz bardziej. Również się rozgrzałam, mocne uderzenia z tyłu i twarde mięsko w ustach prowadziły prostą drogą do drugiego w tym dniu orgazmu. Ale Rafał miał inne plany.

Poderwał mnie w górę, wyrywając armatę kolegi z gardła. Bez wysiłku przeniósł przez pół pokoju i usiadł na fotelu, stojącym pod ścianą. Postawiłam stopy na szerokich boczkach mebla i zaczęłam ujeżdżanie twardej męskości, przejmując kontrolę nad rytmem i głębokością penetracji. Ale uwolniłam tym samym ręce kochanka, który postanowił to wykorzystać. Rozgarnął na boki płatki warg sromowych, dzięki czemu nawet ja widziałam czerwoną, zmaltretowaną szparkę i dużą, napuchniętą z podniecenia łechtaczkę. Dzięki Bogu, na niej skupił się Rafał. Dopasowując się do wspólnego tempa, zaczął bawić się moim podnieceniem, najpierw delikatnie, opuszkami drażniąc wrażliwe miejsce, potem przyspieszył, pocierając je całą dłonią. Doprowadzał mnie tym do szału. Jęczałam, wiłam się bez żadnej kontroli nad swoim ciałem, członek tkwiący głęboko w pupie i dłoń drażniąca krocze – tego było za wiele. Czułam nadchodzący orgazm i wiedziałam, że będzie duży – byłam bardzo podniecona. Spostrzegłam, że drugi z mężczyzn stanął przede mną z penisem w dłoni, ale nie miałam zamiaru mu pomagać. Teraz ja się liczyłam, mój orgazm. Nadchodził gwałtownie, wyrywając jęki rozkoszy. Znów poczułam wybuch euforii, emocje wypełniły mnie całkowicie, promieniując od rżniętego tyłka i drażnionej łechtaczki. Wiedziałam, że będzie ostro, całe ciało napięło się do granic możliwości. Nie pamiętam, czy Rafał doszedł właśnie wtedy, czując mięśnie zwieraczy zaciskające się na jego członku, ale w pewnym momencie gorąca sperma wypełniła mój tyłek. Wtedy coś we mnie pękło. Czułam jak puszczają wszelkie hamulce. Otworzyłam oczy, patrząc dookoła nieprzytomnym wzrokiem. Rytmiczne spazmy mięśni pochwy nie były czymś normalnym, po chwili zrozumiałam, co się dzieje. Ze środka kobiecości, spomiędzy palców Rafała, wystrzeliła strużka przezroczystego, gęstego płynu i poleciała w kierunku Tymka. Widziałam, że kolesiowi opadła szczęka ze zdumienia, po czym znów obryzgałam go swoim sokiem. Jezu, ale miałam orgazm! Czułam mieszankę ekstazy i wstydu, a to podkręcało mnie jeszcze bardziej. A wtedy Tymek, któremu całe przedstawienie chyba bardzo się spodobało, chlapnął gorącą spermą. Dotknięcie ciepłego nasienia na brzuchu poczułam jak uderzenie, które wywołało kolejny spazm orgazmu. Jeszcze jedna fala kobiecej wydzieliny wytrysnęła prosto w Tymka. On też plunął spermą, po raz ostatni, po czym wycieńczony opadł na łóżko. Wtedy i ja poczułam, że orgazm opada, łagodnieje, opuszcza napięte do granic możliwości ciało. Osunęłam się na Rafała bez sił. Jego penis, w końcu zaspokojony, wyślizgnął się ze mnie. Było tak bosko, że nie miałam najmniejszej ochoty przerywać tego błogiego stanu upojenia.

***

Jak to mówią, wszystko, co dobre, ma swój koniec. Tak też było z tamtym, upojnym wieczorem. Wykąpałam się razem z chłopakami i było bardzo miło. I chociaż duch może jeszcze by chciał, to tak ich wcześniej wypompowałam, że materii już nie stało. Pożyczyłam szlafrok, bo przemoczone spodnium do niczego się już niestety nie nadawało, i na bosaka, z butami w jednej dłoni i ciuchami w drugiej, pomknęłam do swojego pokoju. Umówiłyśmy się z Izą, że klucze schowamy w donicy stojącej obok drzwi, bo słusznie założyłyśmy, że ostatnią rzeczą, o jakiej będziemy myślały podczas wieczoru, był bezpieczny powrót do łóżka. Plastykowa karta leżała tam, gdzie powinna i po chwili byłam w środku. Jak się okazało, nie sama. Iza też nie próżnowała i niechcący przerwałam romantyczne rendez-vous z Irkiem. Niespecjalnie się zmartwili, ja zresztą także nie. Przemilczę, co zaszło dalej, bo zamiast opowiadania wyszłaby mi już książka. Na zakończenie dodam tylko jedno – wyjazd był na tyle pasjonującym i odkrywczym przeżyciem, że spowodował kilka zmian w moim życiu.

Król Maciuś zmuszony został do abdykacji (ciężko przeżył przejście w stan spoczynku), a ja zaczęłam o wiele aktywniej uczestniczyć w rozrywkowo-integracyjnym życiu naszej firmy. Bądź, co bądź mamy siedem oddziałów w Polsce i kilkanaście za granicą. Możliwości są olbrzymie. A obocznym, pozytywnym skutkiem pamiętnego wyjazdu był szybki i w pełni zasłużony awans zarówno mój, jak i Izy. Jak by na to nie patrzeć, wypracowany w pocie czoła, haha. Póki co, prężnie rozwijam się w polskim oddziale firmy, ale w przyszłym tygodniu, w nagrodę za tegoroczne wyniki sprzedażowe, grupa pracowników jedzie do głównej siedziby firmy, do Barcelony. Poznać kolegów z centrali. Cóż, na pewno będzie interesująco, prawda Iza?

.

Aby pobrać ebooka z powyższym tekstem w formatach pdf, epub, mobi:

Zajrzyj http---chomikuj.pl-Najlepsza_Erotyka2 (2)

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Szczerze powiedziawszy nie wiem jak mam ocenić to opowiadanie. Poruszasz się między skrajnościami; z jednej strony w "Zabawach…" z epickim rozmachem tworzysz świetne opowiadanie ze skąpym wątkiem erotycznym, tu zaś błahe wprowadzenie jest ledwie zauważalnym tłem do, co tu dużo ukrywać, jednowątkowego odcinka porno.
Opowiadanie erotyczne kojarzy mi się historią, w której seks jest dopełnieniem, gdzie wątki płynnie przenikają się, tworząc całość… Zabrakło mi tutaj tej historii, odarłeś życie z otoczki, prezentując jedynie strzępy informacji, które z prędkością huraganu przeniosły mnie od razu do łóżka…
Wierzę, że masz/stworzysz opowiadanie, które wypośrodkuje obydwa wspomniane. Tymczasem, pozwolisz, wstrzymam się z oceną 😉

Oj, bardzo się z Tobą nie zgodzę Greg. Oj bardzo 🙂

Cudowne porno zupełnie niestosowne podczas spijania porannej kawy. Seaman, Ty wiesz, że jestem Twoją wierną fanką, a tym opowiadaniem (czytanym po raz pierwszy) zapewniłeś sobie moje oddanie na wieki 🙂
No i humor przedni – ubawiłam się fantastycznie.
No i te wszystkie płyny ustrojowe płynące, zalewające, strzelające… Jak ja mam dzisiaj pracować, się pytam???
No nic. Piąteczka, szósteczka, siódemeczka – ocena do wyboru 🙂
Pozdrawiam.
Rita

O to, czym jest opowiadanie erotyczne były spory i dyskusje i w tym, i w innych miejscach. Tak, jak i pojemne jest pojęcie erotyki. Dla jednego to seks, dla innych cała otoczka uwodzenie, napięcie, tło historii. Choć moje osobiste preferencje również leżą raczej na tym drugim biegunie, to od czasu do czasu z przyjemnością czytam i doskonale podane porno, jak powyższe opowiadanie, chyba jedno z pierwszych jego autorstwa. opublikowanych na DE.

Przede wszystkim, należy tu pewną rzecz wyjaśnić. To jest jeden z pierwszych tekstów Seamana. Porównując go z nowszymi opowiadaniami, doskonale widać jak długą drogę przebył autor od „Maciusia” do „Dużych chłopców” czy „Rudowłosej”. Od klasycznego porno do historii niemalże epickich gdzie erotyka jest jedynie dodatkiem i to czasami zbędnym (moim zdaniem). I za to chapeau bas, choć ja akurat wolałbym jakiś wariant pośredni.

Ale „Upadek króla Maciusia” jest naprawdę uroczą, napisaną z lekkością i humorem rąbanką. Moim zdaniem, mistrzostwo w swojej kategorii.

Cóż… o tym, że jest to jedno z pierwszych opowiadań autora nie wiedziałem. Trudno zatem dziwić się mojemu wahaniu, zwłaszcza po przeczytaniu innych opowiadań seaman`a na tym portalu. Jeśli zatem miałbym porównać powyższe do moich pierwszych kroków to… zwracam honor. Nawiązując do ówczesnych moich poglądów dot kontaktów partnerskich, muszę z całą stanowczością stwierdzić, że wystartowałeś autorze z dużo wyższej poprzeczki niż onegdaj ja.
Tak czy siak, pod względem merytorycznym, nic nie mam do zarzucenia opowiadaniu; bogactwo kombinacji, połączone niewybrednym humorem, z tryskającymi zewsząd fontannami "śmietanki", nie pozwala zapomnieć o opowiadaniu.
Pławiąc się zatem w potokach spermy, spoconymi rękoma wystawiam notkę – dobre (bo pokazałeś, że potrafisz pisać lepsze 😉 )

Mnie najbardziej rozbawiło bardzo "śmietankowe" opowiadanie Seamana Nóżka sp. z o.o. , też jedno z pierwszych 🙂 I zgadzam się, że Autor bardzo się rozwinął literacko, warsztatowo i tematycznie, ale od czasu do czasu dobra rąbanka w śmietanie nie jest zła 🙂

Pierwsze czy nie pierwsze opowiadanie, zawiera minimum wstępu, tematyka jest zwarta – dotyczy wyjazdu integracyjnego, jest nawet szerszy nawias o królu Maciusiu (aczkolwiek dość strywializowany i nie do końca przekonujący) więc kompozycyjnie ok i zarzuty MRT_Grega mnie dziwią.
Dla mnie zaskoczeniem było poświęcenie dużej uwagi opisowi strojów. Aż się zastanawiałem, czy autorowi nie pomagała w twórczości kobieta. Tyle o kieckach i tak dalej? No, nie było nic chyba o butach i makijażu, więc odetchnąłem z ulgą.

Całości, przyznam, nie przeczytałem, zakończyłem na scenie rozpoczęcia kolacji. A to w związku z tagami. Jak widzę grupowy to czmycham, bo w życiu i w żadnym języku nie przeczytałem jeszcze dobrego tekstu o seksie grupowym, nie obejrzałem też żadnego dobrego filmiku na ten temat (namiastka w Oczach Szeroko Zamkniętych). Natomiast sam temat oczywiście zupełnie mnie nie razi. Jeszcze parę tysięcy lat temu seks grupowy był standardem, seks grupowy jest cool, a noc Kupały świętowana była jeszcze nie tak dawno temu. Myślę, że seks grupowy prędzej czy później zajmie dominującą pozycję w obyczajach rozrywkowych cywilizowanego świata. Chyba, że doczekamy kontrrewolucji religijnych. Wtedy seks grupowy zejdzie do podziemia, gdzie jeszcze jakiś czas temu się ukrywał.

Ech… Dziękuję za komentarze i za ciekawą dyskusję. Nie ukrywam, że opowiadanko, kiedy je teraz czytam, jest trochę… inne niż "mój" mainstream. Ale zadziwiłem sam siebie kilkoma dowcipami i kolorytem akcji. Choć bardziej porno niż ero, jest "śmietankowo" (hahahaha) zabawne.

KG: nie, nie pomagała mi kobieta. Ciekawe, że na to zwróciłeś uwagę, bo przy pierwszej publikacji tekstu inaczej ubrałem Izę, co wywołało (i słusznie) uśmieszki Pań. Dla mnie jest bardzo ważne, jak kobieta wygląda przed seksem (że się tak wyrażę). Jestem najszczęśliwszy na świecie, gdy (to puste, wiem) idę z damą mego serca, która swoim kobiecym ubiorem wywołuje zainteresowanie innych mężczyzn (i nie mam na myśli stroju w stylu damy lekkich obyczajów). Może dlatego poświęciłem ubraniom bohaterek tyle uwagi. I o butach było, jak najbardziej, jestem fetyszystą wysokich obyczajów (blush)

Witam!

W kategorii "czyste porno" tekst jest godzien najwyższych pochwał! Sprawnie napisany, opis samego "dziania się" sprawia przyjemność w lekturze i przyspiesza bicie serca 🙂 Fabuła jest szczątkowa i całkowicie podporządkowana zasadniczej treści. Bohaterowie – płascy i nierozwinięci. Maciuś w tytule znalazł się chyba przez przypadek, bo odgrywa tutaj rolę trzecioplanową. Właściwie, nie wiemy nawet, czemu uważa seks za przereklamowany. Czy ten ogień po prostu wygasł? A może jego potrzeby i upodobania tak bardzo rozmijają się z potrzebami i upodobaniami Julii? Jest ukrytym homoseksualistą? A może w ogóle nie odczuwa pociągu seksualnego – są przecież i tacy ludzie, o których coraz więcej się pisze.

A jednak, będę argumentował, że w tym tekście jest coś więcej, niż samo porno. Jest również do bólu realistyczny portret młodej kobiety.

Postać Julii jest zarysowana kilkoma grubymi kreskami. Ale sporo możemy się dowiedzieć, analizując jej zachowania. Gdybym miał się zabawić w psychologa i pokusić o sporządzenie jej charakterystyki na podstawie bardzo skąpych danych, brzmiałaby ona tak: to kobieta zagubiona i niestała. Nie sprawuje kontroli nad własnym życiem, daje się ponieść "prądowi". Brakuje jej wysublimowania przynależnego libertynom, więc jest zwyczajną hedonistką, która po prostu bierze, co jej świat zaofiarowuje. Jej relacje z innymi cechuje chłód i emocjonalny dystans . Widzi w ludziach raczej środek, niż cel. Nie brakuje jej zgryźliwego poczucia humoru, ale zdolności do autorefleksji – jak najbardziej.

Gdy się nad tym zastanowię, w sumie odczuwam dla niej współczucie. Nie weszła w ryzykowną sytuację imprezy integracyjnej na własnych prawach – lecz przyjęła te, które zastała. Co z tego wynika? W przepojonym testosteronem świecie firmy w której pracuje, Rafał i Tymek zostaną uznani za kobieciarzy i ogierów. Ona szybko stanie się tą łatwą, rozpustną, w skrócie – dziwką. I to zarówno w oczach mężczyzn, którzy wciąż będą ją podrywać (ale i nią gardzić), jak i nielicznych kobiet, które będą miały dla niej, i dla Izki, tylko i wyłącznie pogardę.

Cokolwiek osiągnie w tej pracy – wszyscy powiedzą, że przez łóżko (na razie zdaje się to jej nie przeszkadzać, ale nie jest powiedziane, że potem nie zacznie). Na imprezach w tych wszystkich oddziałach krajowych i zagranicznych sytuacja będzie się powtarzać – bo jako "ta łatwa" Julia będzie naturalnym obiektem podrywu. Z początku zachłyśnie się tymi wszystkimi przyjemnościami… ale upadek będzie bolesny. Obawiam się, że zabraknie jej autorefleksji, by pojąć, że pozwala na coraz dalej idące uprzedmiotowienie. A zatem – zorientuje się, dopiero, gdy stanie się coś naprawdę złego.

Tak więc, Seamanie, stworzyłeś postać ciekawszą, niż Ci się (i mi na początku też!) zdawało! Może nie jest ona ciekawa jako konkretna osoba (niekoniecznie chciałbym ją poznać inaczej niż w sensie biblijnym 🙂 , ale jako pewien typ – bardzo w naszej epoce rozpowszechniony – jak najbardziej.

Miałem napisać kilka słów na temat tekstu, wyszedł mi elaborat na temat bohaterki. No cóż, wracam do własnej pisaniny…

Pozdrawiam serdecznie
M.A.

Ech, Aleksandrze…
Przyznam się bez bicia, nigdy nie zastawiam się aż tak bardzo nad motywami czy przyszłością moich bohaterów. Zawsze wystarczy mi kilka charakterystycznych rys, według których potem opisuję ich zachowania. Raczej na zasadzie intuicyjno-empirycznej, że się tak wyrażę… Toteż w tym momencie czuję się malutki, o, taki mały.

Nie ukrywam też, że gdy wymyślałem Julkę i Izę, najważniejsza była dla mnie – o czym wspomniał Mefisto – akcja, czysta i nie skażona zbędnymi treściami. Ale – i tutaj zamieram na sekundę, po belfersku wznosząc palec wskazujący – mam nadzieję, że nadchodzące opowiadanie połączy dwie strony mojej "twórczości", różne od siebie niczym dr. Jekyll i Mr Hyde. I w ten sposób zaspokoję w końcu WSZYSTKICH :-))))

A tak na serio: odmienne i dogłębne spojrzenie na tak proste, wydawałoby się, opowiadanie. Za sprowokowanie Ciebie do takich przemyśleń sobie, jako autorowi, gratuluję 🙂

Pozdrawiam, s.

Seaman, WSZYSTKICH? Ty to masz ambicje chłopie 😉

A jak… Ambicje trzeba mieć 😉
Jak spadać z konia, to z wysokiego!

Pozdrawiam i życzę dobrej nocy,

seaman

Przyłączam się do gratulacji 🙂

M.A.

Jak mawia Mordimer Madderdin, Licencjonowany Inkwizytor Jego Ekscelencji Biskupa Hez-Hezronu, jedną z rzeczy, które zawsze należy w człowieku doceniać, jest profesjonalizm. Maestria w swoim fachu.

Seaman właśnie taką maestrią się popisał. Cóż z tego, że fabuła jest ograniczona do niezbędnego minimum? Ano nic. Bo – tak przynajmniej ja to odbieram – chodziło o namalowanie soczystego (nomen omen), kolorowego obrazka. Miało się dziać i miało być pieprznie. Z autopsji znam niejedną taką "firmówkę" – obraz jest wielce realistyczny.

Co do wątku Maciusia, to odbieram go jedynie jako usprawiedliwienie Julii – że taka biedna, niedopieszczona i niedopieprzona, to jak sobie sztachnęła feromona, to poszła na całość. A może wcale nie? Może wcale nie potrzebowała usprawiedliwienia, a raczej pretekstu? Ot, i cała rola Maciusia.

Seamanie – witeczki dla Ciebie, do wykorzystania w dowolny sposób.

Smakowite danie. A gdybym wiedziała co jem, zapewne bym nie ruszyła. Ale po posmakowaniu pierwszych kęsów chłonęłam kolejne akapity. I to jest prawdziwy kunszt 🙂 Dziękuję

Bardzo lubię to opowiadanie. Jest takie mięsiste, wyzwolone i zwierzęce. W tym tkwi jego urok!
Eileen

Wreszcie dobre opowiadanie na tej stronie. Mocny seks i długi opis. Prosimy o więcej.

Napisz komentarz