Natasza była potwornie zmęczona. Pomysł nocnego wypadu do kina nie wydawał się równie trafiony, co jeszcze przed godziną. Musiała coś ze sobą zrobić, ostatnio żyła w ciągłym napięciu. Wertowane niemal bez przerwy podręczniki powtarzające się w nieskończoność, nudne – niczym mowy pogrzebowe – tyrady nauczycieli o czekającym ich w maju „najważniejszym egzaminie w ich życiu”. Musiała się od tego wszystkiego oderwać, choćby i na pewien czas.
Film, na który się wybierała zbierał dobre recenzje zarówno wśród zwyczajowo szukających dziury w całym krytyków, jak i nieobeznanej z filmowymi niuansami szerszej publiczności. Wszystkie znaczące portale filmowe dawały najnowszej odsłonie uznanego, choć nieco starzejącego się cyklu minimum osiem gwiazdek.
Kinowe kasy świeciły pustkami, co zważywszy na porę nie było niczym nadzwyczajnym. Dochodziła północ. Ostatni film, który nie zawierał mdławego wątku miłosnego w scenariuszu miał się za moment rozpocząć.
Kina w całym kraju zapowiadały na dzień następny „walentynkową ofensywę”. Oznaczało to najpewniej ramówki po brzegi wypchane najnowszymi komediami romantycznymi. Z opatrzoną i ograną do bólu obsadą, złożoną z rodzimych i zagranicznych celebrytów.
Młody bileter o podkrążonych oczach i z wyraźną pozostałością trądziku na twarzy zachowywał się jak automat. Wydał bilet, rzucił standardowe: „życzymy miłego seansu” i wskazał właściwy kierunek do sali B1, miejsce 69.
By dotrzeć na miejsce Natasza musiała pokonać krótki, wąski korytarz, z szeregiem drzwi po jednej stronie i gołą, szarą ścianą po drugiej. Szukając właściwej sali zatrzymała się przed sporych rozmiarów lustrem i obrzuciła odbijającą się w szklanej tafli kobietę krytycznym spojrzeniem.
Rude proste włosy sięgające niemal do odkrytych ramion, blada twarz – efekt całej serii nieprzespanych nocy – , usta pomalowane na wściekle czerwony kolor i oczy mające odcień łagodnej zieleni na pewno stanowiły ciekawą kombinację. Dziewczyna jednak skrzywiła się nieznacznie, tu do poprawki, to mi się nie podoba, a tam koniecznie trzeba zmienić. A może to tylko jej kompleksy? Nie lubiła szokować, ale uwielbiła czuć się atrakcyjna i doskonale zdawała sobie sprawę z własnych upodobań i słabostek. Tego wieczoru pewnie niejedno spojrzenie zatrzymałoby się na całkiem zgrabnych nogach przyozdobionych cielistymi rajstopami i wysokimi szpilkami, dobranymi pod kolor szminki. Całości dopełniła obcisła jednoczęściowa, dobrana pod kolor, sukienka, ładnie uwypuklającej apetyczne krągłości.
Po głębszym namyśle uznała, że efekt końcowy za przyzwoity, pozwalając sobie nawet na delikatny uśmiech. Czerwone wargi rozciągnęły się w grymasie, ów „grymas” zawsze niezwykle podobał się jej chłopcom. Piękny, czarujący, seksowny, kuszący – epitetom nie było końca. Szkoda tylko, że żaden z nich nie wytrzymywał z nią zbyt długo. Natasza już dawno odkryła, że temperament ma równie ognisty, co kolor włosów.
Faceci przyzwyczajeni do szybkich podbojów, łatwych zwycięstw, szukający potulnej owieczki srogo się nią rozczarowywali. Szybkie podboje? I owszem, ale to ona decydowała gdzie i kiedy, była myśliwym, a nie zwierzyną. Łatwe zwycięstwa? Nigdy! Jeśli chcesz zwyciężyć, musisz się naprawdę postarać. Potulność została całkowicie stłamszona przez naturalne skłonności do ostrych i celnych ripost.
Była sama, nie przywiązywała jednak do tego wielkiej wagi. Mężczyzna jest jak kot, wystarczy go pogłaskać w odpowiednim miejscu, a przyjdzie sam. Odnalazłszy właściwe drzwi, Natasza na powrót całą swoją uwagę skupiła na czekającym ją seansie. Zapowiadało się smakowicie.
Ciemność otuliła ją ze wszystkich stron, na moment odbierając zdolność widzenia czegokolwiek. Do jej uszu za to dobiegło charakterystyczne mruczenie pracującego projektora. Jasny snop światła rozproszył ciemność, na dużym białym płótnie rozpoczął się blok reklamowy. Najskuteczniejsze hasła oddziaływające na podświadomość potencjalnych klientów, w towarzystwie kiczowatych logo znanych marek, przetaczały się przez ekran.
Schodząc po dość stromych schodkach Natasza poczuła jak robi jej się zimno, a ramiona pokrywa gęsia skórka. Umieszczona gdzieś pod sufitem klimatyzacja zdawała się pracować pełną parą. A trzeba było założyć jakiś rozciągliwy sweter – zrzędziła w myślach. Zamarznę tu tak ubrana. Klimatyzować opuszczoną salę, takie rzeczy są możliwe tylko…
Wtedy go spostrzegła. Samotna postać, siedząca mniej więcej po środku sali. Natasza nie wiedziała skąd też przyszło jej do głowy, że kolejnym miłośnikiem kina w ekstremalnych porach jest mężczyzna. Ot, potęga kobiecej intuicji. Potęga, która i tym razem jej nie zawiodła.
Zbliżywszy się do miejsca oznaczonego numerem 69 miała okazję nieco lepiej przyjrzeć się nieoczekiwanemu towarzyszowi. Zdecydowanie mężczyzna, zawyrokowała Natasza, kiedy tylko w nozdrza uderzył ją subtelny, ale charakterystyczny zapach męskich perfum.
Zawsze miała wyczulony węch, a ta konkretna nuta zapachowa była całkiem przyjemna. W powietrzu unosiła się woń cynamonu, piżma i czegoś jeszcze, czego nie potrafiła określić.
Postać mężczyzny w całości pogrążona była w cieniu, zdradzał go tylko zapach jego perfum i szelest torebki z kukurydzą. Natasza zajęła miejsce w jego pobliżu. Dzielił ich od siebie tylko jeden pusty fotel. Zresztą mogła usiąść gdziekolwiek, w wyludnionej sali wybór miejsca nie miał specjalnego znaczenia.
Dziewczyna przez następne pół godziny z zainteresowaniem obserwowała jak główny bohater zostaje wciągnięty w sam środek intrygi, uknutej przez złych ludzi, którym marzy się zaprowadzenie własnych porządków na świecie. Główny bohater, jak na głównego bohatera przystało, dzięki swoim nieprzeciętnym umiejętnościom dzielnie stawiał czoła coraz to nowym niebezpieczeństwom. Korowód pościgów, strzelanin i wybuchów był naprawdę barwny. Odprawiając z kwitkiem swoich kolejnych przeciwników, co i rusz poprawiał rozwianą na skutek karkołomnych akrobacji fryzurę.
Natasza z zadowoleniem stwierdziła, że nawet zwykle kulawe w tej serii dialogi jakoś się trzymają. Może po prostu dorwali jakiegoś zdolnego scenarzystę, skonstatowała. Te osiem gwiazdek na pewno nie przyznali tej części ot tak sobie.
Ratujący pędzący ku zagładzie świat macho wylądował w jakiejś sprawiającej całkiem przyjemne wrażenie górskiej chacie, z zamiarem ułożenia planu walki z zagrażającym cywilizacji szalonym geniuszem zła. Herosowi towarzyszyła oczywiście urocza pomocnica. Mała czarnulka o kręconych włosach i ładnych brązowych oczach. Jej nazwisko gdzieś Nataszy umknęło, kojarzyła ją jednak z licznych kolorowych okładek.
Jak się okazało, scenarzyści postanowili perfidnie wyeksponować atuty pięknego ciała odważnej pomocnicy. Nie trzeba było wiele, aby w tej górskiej dziczy zaczęło iskrzyć. Siedząca w kinie dziewczyna wygodniej poprawiła się w fotelu. Spodziewała się szybkiego najazdu kamery na rzekomo kochającą się parkę. I tyle.
Dlatego też nieco zaskoczona patrzyła, jak wysoki blond amant, obsadzony w tytułowej roli, pozbawia swoją partnerkę kiczowatego wełnianego swetra, by następnie dobrać do zapięcia stanika. Dwie średniej wielkości czarne miseczki zjechały swobodnie w dół – najazd kamery nie nastąpił. W centralnym punkcie kadru znalazły się dwie idealnie foremne półkule piersi. Reżyser musiał zapewne wyłazić ze skóry, byle tylko jak najlepiej wyeksponować cielesne atuty aktoreczki.
Gładka skóra o karmelkowym odcieniu kusiła swym kolorem, zachęcała do dotyku. Z tego zaproszenia bardzo szybko skorzystał blond amant, zamykając obie dłonie na apetycznie bujających się piersiach swojej pomocnicy. Między serdecznymi, a wskazującymi palcami głównego bohatera dumnie sterczały sporej wielkości ciemne sutki. Pieszczota piersi, brutalna i gwałtowna, była pokazywana bez żadnych niedopowiedzeń, ale za to krótko. Po kilku sekundach kamera zaczęła powolnie sunąć ku górze, pieszczona kobieta sugestywnie odrzuciła głowę do tyłu, prezentując długą smukłą szyję. Burza kręconych, czarnych włosów zafalowała, pełne usta rozchyliły się lubieżnie.
Para filmowych kochanków pozbywała się resztek ubrania powoli – drocząc się niejako z widzem i pozwalając pracować wyobraźni, a jednocześnie pokazując tyle cielesności ile to tylko możliwe. Ta część uznanego cyklu okazała się być odważniejsza w scenach łóżkowych.
Towarzyszka głównego bohatera powolnym gestem zsunęła swoje białe majtki nieco poniżej bioder, kusiła prowokowała i obiecywała jednocześnie. Biały materiał powędrował na umięśnione uda i dalej ku kostkom, stylowa koronkowa bielizna zamieniła się w pospolitą szmatę. Jedna z najbardziej obiecujących aktorek młodego pokolenia stała naga na planie kultowej serii, wdzięcząc się do partnerującego jej kolegi.
Wciśnięta w fotel Natasza myślała bez większego składu, przez ogrom zaskoczenia przebijała się do jej świadomości jedna myśl: jak wysoka musiała być gaża za tak odważną scenę?
Nie miała się jednak czasu zastanowić nad odpowiedzią. Na ekranie kobieta poczynała sobie jeszcze odważniej. Odwróciła się w stronę gwiazdora, zachęcająco się przy tym wypinając. Przez kilka rozkosznie długich sekund widzowie mieli okazję podziwiać jej najintymniejsze miejsca w całej okazałości. Łono miała dokładnie wydepilowane z wyraźnie odznaczającymi się kształtami pary warg sromowych oraz łechtaczki. Przez ułamek sekundy wścibskie oko kamery skoncentrowało się bezpośrednio na wejściu w głąb jej ciała. Jedna niewielka szczelina, a jak działała na wyobraźnię. Była ideałem dla każdego mężczyzny, takim, który zazwyczaj obecny jest tylko w najbardziej odważnych z mokrych męskich rojeń. Miejsce między udami aktoreczki, tak bezpruderyjnie pokazywane w filmie o wielomilionowym budżecie, aż prosiło się o pieszczotę.
O palce rozchylające ciemne płatki, poruszające się z werwą we wszystkich możliwych kierunkach, rozpychające delikatne płatki odsłoniętej kobiecości, eksplorujące niepomne wcześniej zakamarki. Wizja piękna i nierealna zarazem dla zwykłego śmiertelnika, tkwiącego w kinowej sali. Na podobną ekstrawagancję mógł sobie za to pozwolić blond amant, status super bohatera dawał w końcu określone przywieje.
Z wielkich kinowych kolumn dobył się charakterystyczny, zgrzytliwy dźwięk, rozpinanego rozporka. Najdroższe kilkanaście centymetrów w historii Hollywood ukazało się widzom. Ciekawe czy jakaś statystka pomagała mu przed startem tej sceny, czy może podniecił się całkiem naturalnie? – kolejne coraz to bardziej odważne myśli kłębiły się w umyśle Nataszy, powodując nieco szybsze tempo uderzeń serca. Erekcja była ewidentna, narząd gotowy do działania, choć główka wciąż była skryta pod grubą warstwą napletka. W superprodukcji, za setki milionów dolarów zaczęły rozgrywać się sceny jakby żywcem zaczerpnięte z kiepskiej pornograficznej produkcji, mającej zadowolić szukających chwili zabawy z samym sobą odbiorców.
Główny bohater stanął tuż za zapraszająco wypiętą partnerką i bez zbędnych wstępów zaczął pieścić apetycznie wysunięte ku niemu krągłości. Najpierw delikatnie, później zdecydowanie ostrzej i zachłanniej. Wyraźnie jej się to spodobało. Pośladki zafalowały w bardzo naturalnym ruchu, młodziutka aktorka wyprężyła się niczym struna, odgarniając zmysłowym gestem niesforny kosmyk czarnych loków opadający na lewą pierś i zastygła w oczekiwaniu. Albo tak dobrze grali, albo między tą dwójką faktycznie istniało jakieś napięcie. Jakkolwiek wyglądała prawda, efekt był pierwszorzędny. Cała scena miała ogromny erotyczny ładunek.
Dwoje ludzi, o niemal posągowo idealnych ciałach stało półnago w odległości ledwie kilkunastu centymetrów od siebie.
To musiało w końcu eksplodować, a siła powstała z owej eksplozji mogła zostać spożytkowana tylko w jeden, bardzo pierwotny sposób. Wszytko wskazywało na jedno rozwiązanie. Kamera uchwyciła kochanków w pełnej krasie, on i ona zdawali się być gotowi w zupełności. Zagrać taką namiętność – w sposób naturalny przekazać widzowi odpowiednie emocje przy użyciu minimum słów jest wielką sztuką.
Zniecierpliwiona kobieta zerknęła przez ramię, jej spojrzenie było przepełnione oczekiwaniem, można to było zinterpretować nawet jako przyganę dla opieszałości. Scenarzysta najwidoczniej postanowił zachować pozory, gdyż chętna aktoreczka wypowiedziała w tym miejscu kwestię zupełnie pozbawioną sensu.
– Nie powinniśmy tego robić. – rzuciła, niby to się opierając i protestując. Jej mowa ciała świadczyła jednak o czymś zupełnie przeciwnym, usta złożone w charakterystyczny dziubek, powłóczyste spojrzenie nie pozostawiały wątpliwości. Jeszcze dobitniej zaprzeczyła swoim własnym słowom, ostentacyjnie ocierając się pośladkami o przyrodzenie mężczyzny. Wystawiona na widok publiczny duma gwiazdora zniknęła gdzieś pomiędzy pośladkami, o tak intensywnie rozpalającej zmysły barwie.
Oglądając tę scenę z boku nie sposób było stwierdzić czy penis, znalazł się w przeznaczonym mu miejscu. Jeśli w istocie tak się stało, to tylko na kilka sekund.
Kamera bezbłędnie wyłapała zmianę wyrazu twarzy blond amanta. Napięte dotychczas mięśnie rozluźniły się na moment, usta rozwarły niespodziewanie w próbie pochwycenia odrobiny powietrza. Teraz już nie było odwrotu, choć pewne kwestie zostały tym razem niedopowiedziane.
Kobieta przyległa całym swoim ciałem do mężczyzny. Ocierała się o niego jak kotka, wyginając się przy tym w sobie tylko znanym rytmie. Wyglądała jak tancerka klubu go–go energicznie podrygująca w rytm muzyki. Tyle tylko, że żadna muzyka nie grała, postawiono na naturalizm od strony dźwiękowej. Akcja rozgrywała się przy akompaniamencie pomruków oraz szelestów ocierających się o siebie ciał. Pierwszym wyraźniejszym odgłosem było mokre cmoknięcie towarzyszące pocałunkowi złożonemu gdzieś na wysokości jej obojczyka.
Mężczyzna znajdował się u kresu swej odporności na wysyłane ku niemu bodźce. Zdecydowanie odepchnął od siebie kobietę. Ta zaskoczona jego siłą bezwładnie niczym marionetka upadła podłogę. Zanim zdążyła wstać, czy choćby wesprzeć się na rękach spragniony mężczyzna dopadł do niej.
Po prostu przygwoździł drobną partnerkę ciężarem własnego ciała. Nie kochali się w żadnej wyrafinowanej pozycji. On leżał na niej, skutecznie ją unieruchamiając, szukał zaspokojenia między jej nogami. Ruchy jego bioder były mocno szarpane, pozbawione właściwego tempa. Niemniej jednak każde pchnięcie wywoływało stęknięcie obojga. Kobieta, w miarę swoich skromnych w tej pozycji możliwości, starała się wychodzić na spotkanie jego ruchom, przy każdym pchnięciu unosząc biodra ku górze. Budowane przez kolejne sceny napięcie między filmową parą materializowało się w iście zwierzęcy sposób.
Klaskanie ciał obijających się o siebie rozchodziło się echem po niemal pustej sali kinowej. Siła przekazu była wręcz piorunująca, twórcy wywlekli na wierzch to, co w większości szanujących się filmów jest skrzętnie ukrywane. Sceny ostrego seksu, pokazywane bez choćby grama pruderii. Scena wyświetlana na kinowym ekranie była, można by rzec, niezwykła w swojej zwyczajności.
Blond amant właśnie pożytkował ostatki swoich sił na serię krótkich pchnięć, wyraźnie drażniących znajdującą się tuż przed szczytem własnej przyjemności dziewczynę. Domagała się zmiany pozycji. Jednak ograniczała ją zarówno zwierzęca siła dominującego partnera, jak i brak chęci u niej samej przerywania tego, co działo się aktualnie.
Zahipnotyzowana rozgrywającą się na jej oczach sceną Natasza chłonęła każdy detal tego misternego portretu dzikiej namiętności, jednocześnie dziwiąc się samej sobie jak łatwo przychodzi jej odczytanie emocji, które targają fikcyjnym przecież postaciami.
Czuła się zupełnie tak, jak gdyby to ona była na miejscu chętnej czarnowłosej, jak gdyby to ona pozwoliła się wypieprzyć na podłodze malowniczej chaty, gdzieś tam w odległych górach.
W tym filmie z pewnością nie uprawiono romantycznego seksu, oni się pieprzyli, ruchali, czy jakkolwiekby tego nie nazwać. Ten brudny język oddawał jednak najlepiej istotę tego, co działo się na oczach widzów. Pieprząca się para niemal jednocześnie osiągnęła spełnienie. Mężczyzna po raz ostatni pchnął zdecydowanie, próbując wejść w swoją kochankę jak najgłębiej. Ta wygięła się w łuk nieomal zrzucając z siebie leżącego na niej blondyna. Ten niespecjalnie oponował przeżywając swój własny orgazm. Pieprzą się jak para królików, pomyślała Natasza.
Po osiągnięciu spełnienia entuzjazm towarzyszący spółkowaniu stopniowo opadał. Kochankowie zaspokoiwszy się wzajemnie wtulili się w siebie i spleceni odpoczywali.
Akcja filmu parła naprzód. Kolejne strzelaniny, i pościgi rozgrywały się równie wartko jak poprzednio. Główny bohater posiłkując się całym zestawem rozmaitych sztuczek, i karkołomnych akrobacji był coraz bliżej uratowania świata po raz enty.
Natasza jednak kompletnie straciła zainteresowanie tymi wszystkimi barwnymi wydarzeniami. Cały czas miała przed oczami tamte sceny, tamtą zwierzęcą kopulację. Nawet patrząc na kompletnie już ubraną parę bohaterów, widziała ich nagich, splecionych w miłosnej kombinacji.
Siedząc w niewygodnym fotelu i gapiąc się w ekran bez krzty zrozumienia, ze zdumieniem obserwowała reakcje własnego ciała. Dziwne ciepło zaczęło rodzić się gdzieś w okolicach podbrzusza i niżej. Przyjemne ciepło. Takie mimowolnie rozluźniające i relaksujące. Dawno nie zaznała w sposób spontaniczny tego uczucia, nawet mając przy sobie faceta nie zawsze potrafiła w sposób tak naturalny wykrzesać ze swojego ciała tą jedną zapalającą iskrę.
Nie pamiętała już nawet, kiedy ostatnio była w podobnej sytuacji, co tamta dziewczyna. Na pewno minęło kilka miesięcy. Stanowczo za długo. Teraz jej nieprzeciętny temperament zaczynał budzić się z letargu, domagać się należnej sobie daniny. Dziewczyna poczuła, jak rumieniec wypełzł jej na policzki, a po kręgosłupie spływa kropla zimnego potu.
Natasza rozumiała samą siebie, znała swoje reakcję na tyle dobrze, iż wiedziała, że w końcu da się ponieść temu uczuciu. Jeśli tylko ów impuls będzie odpowiednio silny. Kiedy tak się stanie, wtedy będzie brać przyjemność w tak dużych ilościach w jakich jak tylko zdoła.
Względem swojej własnej żądzy zawsze była uległa. Jeśli jej ciało zaczynało reagować w odpowiedni sposób, nigdy nie buntowała się przeciw niemu, witała go z radością.
Natasza nie miała wątpliwości, że zupełnie przypadkowo znalazła się w sytuacji, w której jej wyobraźnia zaczynała pracować na bardzo wysokich obrotach, a z miejsca między udami wypływało coraz wyraźniejsze żądanie: „Znajdź zaspokojenie”.
Pragnienie opanowywało ją powoli, ale niezwykle konsekwentnie. Jeszcze w ostatnim obronnym odruchu zacisnęła uda. Było już jednak za późno. Po raz kolejny uległa. Ciemność panująca w sali skutecznie skryła jej uśmiech.
– Zabawimy się – wyszeptała cicho. Sama myśl była dla Nataszy niezwykle stymulująca, kolejna kropla wilgoci pojawiła się tam w środku
Dziewczyna dyskretnie zdjęła czerwone obcasy. Ciemność zdawała się gęstnieć wokół niej, całkowicie maskując uwolnione od obuwia stopy. Zresztą nie miało to większego znaczenia. Liczyły się tylko kręcące się w jej mózgu trybiki, podsuwające w postaci obrazów coraz to śmielsze i śmielsze pomysły. Już wiedziała, co zrobi.
Wstała z fotela, mężczyzna siedzący nieopodal nie poruszył się nawet odrobinę. Zrobiła kilka niepewnych kroków w jego stronę przy ostatnim kroku rozmyślnie następując na stopę swojego sąsiada. W ciemności rozległ się syk, Natasza nie zdołała zachować równowagi, nie zamierzała nawet próbować tego zrobić. Osunęła się na kolana, co w jakimś stopniu pozwoliło ej wyhamować impet upadku.
Oparcie dla lewej ręki znalazła na torsie swojego sąsiada. Zadziała błyskawicznie, zanim pojawił się ewentualny protest. Nic takiego się jednak nie stało. Być może obca dłoń wykonująca koliste ruchy na jego klatce piersiowej była czymś tak zaskakującym, że odebrało mu mowę?
Wyczuła pod materiałem bluzy, dobrze rozwinięte mięśnie. Zmysły Nataszy wariowały, wydawało jej się że, ciało, które dotyka jest twarde i miękkie zarazem. Mrrr, jaki przyjemny – pomyślała z satysfakcją. Nieszablonowość sytuacji działa na nią z niezwykłą wręcz siłą.
Nie mogła jednak pozwolić sobie na ciągnięcie podobnych zabaw zbyt długo.
Zeszła więc niżej, zmierzając w stronę bardziej interesujących rejonów. Natrafiła na twardość w jego spodniach. Nawet przez materiał wyczuła bijące z tego miejsca intensywne ciepło. Zachłannie położyła rękę na owej wypukłości. Nie widziała w mroku zbyt wielu szczegółów, ale instynktownie wyczuwała kształty męskości nieznajomego.
Tak dawno nie dotykała sztywnego mężczyzny. Za każdym razem jednak odczuwała dumę, widząc , czy w tym wypadku wyczuwając, namacalne dowody swej atrakcyjności. Nie było to takie proste. Na oboje bawiących się ludzi oddziaływała niezwykłość sytuacji, anonimowość, która najmocniej podsycał podniecenie obojga. Natasza masowała nieznajomego regularnymi ruchami. Uwięziony w spodniach penis zesztywniał jeszcze bardziej. Dziewczyna pogratulowała sobie w duchu. „Jestem lepsza niż ta cała aktoreczka i bardzo dobrze”. Rozpinając mu rozporek była już mocno wilgotna. Chciała go dotykać, ocenić, co też nosi w spodniach. Chwyciła go pewnie, ale nie gwałtownie, nie chcąc sprawić mu niepotrzebnego bólu. Bawiła się nim bardzo swobodnie, z dziecięcym wręcz entuzjazmem. Góra, dół, góra, dół. Jej starania były nagradzane przez nieregularne posapywanie, rozlegające się gdzieś nad jej głową.
Musiała jednak uważać, by nie przesadzić. Działając instynktownie i z zapałem, musiała jednocześnie kontrolować poziom przyjemności nieznajomego. Zaczęła powoli, dając mu się nacieszyć jej dotykiem, rozbudzić ciekawość. Bardziej niż wszystko inne, Nataszę interesowało uniknięcie przedwczesnego finiszu. Jeśli ten facet skończy, to tylko wtedy, kiedy ona sobie tego zażyczy.
Wzięła go w usta. Zdecydowanie pieszcząc i liżąc, skupiła się głównie na główce i wędzidełku. Wydawało jej się nawet, że główka urosła jej w ustach, o ile było w ogóle możliwe. Natasza doskonale zdawała sobie sprawę, że daje mu sporą przyjemność. Nieczęsto zdarzało się jej samej jednak czerpać przyjemność z tego typu zabaw. W tym jednak wypadku fellatio dawało satysfakcję obojgu.
Dziewczyna mimowolnie zamruczała, wsuwając najgłębiej, jak to możliwe. Gdyby nie wszechogarniająca ciemność, czerwony ślad po szmince byłby pewnie doskonale widoczny na twardym jak skała trzonie. Mężczyzna ze świstem wypuścił powietrze z płuc. Natasza poczuła, jak główka męskości ociera jej się o gardło. Przymknęła oczy i ssała zapamiętale. Penis, co prawda nie mieścił się cały w jej ustach, ale brakowało naprawdę niewiele, może centymetra albo dwóch.
Zaczęła się krztusić, brakowało jej powietrza, wytrzymała jeszcze sekundę, zanim wypuściła z ust będącego na skraju wytrysku penisa. Zdecydowała, że zakończą to inaczej, dość nietypowo. Przesiadła się na pusty fotel tuż obok zaskoczonego mężczyzny, odwróciła się w jego stronę w taki sposób, by swobodnie położyć mu stopy na kolanach. Wystarczyła chwila manewrów wykonywanych nieco po omacku i stopa Nataszy znalazła się na wyprężonej, niemal gotowej do strzału armaty
Zwinna stópka kreśliła skomplikowane wzory na najcenniejszej części męskiego ciała. Góra, dół, przy użyciu samych tylko palców, bądź całej stopy – techniki stosowała rozmaite. Efektem wszystkich tych zabiegów była niesamowita twardość i grubość pieszczonego narządu. Kilka energicznych ruchów, góra, dół, tam i z powrotem. wszystko zmierzało ku końcowi. Odkrywając wrażliwość swoich własnych stóp na nowe doznania, słysząc sapanie mężczyzny, którego pieściła, podnieciła się jeszcze bardziej. Wyobraźni nie potrzeba dużo, by zaczęła wytwarzać bardzo, bardzo plastyczne obrazy sytuacji zupełnie odwrotnej. Kiedy to ona dostanie piękny prezent za to, teraz robiła. Ten prezent to będzie, dziki, bezkompromisowy seks.
Chciała, żeby wziął ją taką rozpaloną. Żeby zrobił to mocno i szybko – tak jak lubiła. Tylko to mogło jej dać zaspokojenie. Nawet nie próbowała sama się pieścić, była jedną z tych, co nie gustują w podobnych zabawach. Uczucie owszem, było fajne, ale nic nie mogło się równać z żywym facetem, a już na pewno nie własne palce.
Coś ciepłego zalało jej stopę. Jeden raz, drugi, trzeci i czwarty. Czuła jak strasznie dużo tego było, jak bardzo musiała podniecać nieznajomego ta niezwykła forma zabawy. Teraz dyszał ciężko, jak po bardzo wyczerpującym biegu. Jego sztywność jednak nie opadała. Zaskoczona Natasza nagrodziła podobną gorliwość jeszcze jednym ruchem stopy, prawdopodobnie rozsmarowując białą maź na całej powierzchni jąder.
– To co maleńki, rewanż? – wychrypiała gdzieś w ciemność, nie poznała własnego głosu. Był jakiś dziwnie rozedrgany. Pójdą do najbliższej toalety, tam pozwoli mu absolutnie na wszystko. Niech podciągnie czerwoną sukienkę, opuśc rajstopy,i kompletnie przesiąknięte śluzem czarne stringi W końcu wbije w nią swojego kutasa.
Brudne myśli…
Światło.
***
Natasza obudziła się. Otwierając oczy sprawiła, że senny miraż prysł niczym bańka mydlana. Niemal jęknęła na głos. W pokoju było cholernie zimno, a miejsce obok niej było puste. Zostało jeszcze pół godziny, zanim największy z sadystów – budzik – zmusi ją do zwleczenia się z łóżka. Tymczasem naciągnęła kołdrę mocno na głowę. Wiedziała, że nie uda jej się ponownie zasnąć, jej kobiecość pod wpływem sennych marzeń była wilgotna i gotowa. Wyraźnie czuła wilgoć, zarówno między udami, jak i na miękkim materiale prześcieradła.
Miała jeszcze pół godziny. Ech, czemu niby nie?
Ręka sama powędrowała we właściwe miejsce, zahaczając po drodze o wypukłość łechtaczki. Natasza zamknęła oczy i…
Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Komentarze
Rita
2013-03-06 at 08:43
Foxie, jestem zaskoczona tym opowiadaniem, bo chyba nie mogłeś napisać niczego, co bardziej różniłoby się od Twojej wspaniałej Wielkiej Gry.
Jestem zaskoczona, ale i ukontentowana, bo przedstawiłeś nam bardzo miłą fantazję, grając klasycznymi motywami w bardzo zgrabny sposób. Sama chętnie wybrałabym się do kina, gdzie grają światowe hity w wersjach dla dorosłych – czy to na jawie, czy we śnie 🙂
W tekście pojawia się trochę błędów językowych i literówek, ale nie przeszkadza to w odbiorze opowiadania, a ponowna korekta powinna wyłapać wszystkie drobiazgi.
Wystawiam 4, bo Wielkiej Grze dałam piątkę i byłoby niesprawiedliwe, gdyby te opowiadania miały jednakową ocenę.
Pozdrawiam
Rita
Sinful Pen
2013-03-06 at 15:14
Mamy pikantny hit w kinie późną nocą, prosto z wytwórni 20th Century (Fox) :), rudą dziewczynę z temperamentem i mnóstwo kosmatych fantazji. Wszystko napisane sprawnie, kolejne akapity nie meczą, a sprawiają, że historia nabiera rumieńców. Całość robi dobre wrażenie.
Frodli
2013-03-06 at 18:58
Lekkie, łatwe i przyjemne opowiadanie przepojone fantazjami erotycznymi. Oglądany film nasunął mi zapewne zamierzone skojarzenia z agentem w służbie Jej Królewskiej Mości, ale tamtejsze sceny erotyczne ani umywają się do zainscenizowanej przez Ciebie. Zastanawiam się tylko, o jakiej aktorce myślałeś 😉 Podczas czytania drażnią trochę nie tyle wspomniane przez Ritę literówki, co przecinki postawione w złych miejscach. Ode mnie 4.
Pozdrawiam, Frodli 🙂
Karel Godla
2013-03-07 at 17:34
Był pewien film, na który poszedłem do kina trzykrotnie. Za każdym razem randka w ciemno z inną kobietą. 🙂 Ostatnio nic ciekawego nie grają.
Tak mi się przypomniało po przeczytaniu. 🙂
W tylnym rzędzie kinowej widowni nie takie rzeczy się zdarzają…
Foxm
2013-03-09 at 10:34
@Rita Cieszę się, że mimo dość gwałtownej i odczuwalnej nawet dla mnie samego zmiany stylu, moja pisanina dalej Ci się podoba.
@Karel Ciekaw jestem, co to za film, na który udałeś się aż trzykrotnie w wiadomych celach? Zdradź tajemnicę:)
@Frodi Masz nosa, inspiracją do tego opowiadania faktycznie były wydarzenia powiązane z najnowszą odsłoną przygód komandora z dwoma zerami. Ale to już moja słodka tajemnica, nie wszystkie sekrety kuchni powinno się zdradzać. Co do aktorki, nie miałem na myśli żadnej konkretnej. Miała to być po prostu chętna piękność.
@SP Zawsze z wielką przyjemnością czytam wszelkie komentarze napisane przez Ciebie. Dzięki za ciepłe słowa.
Dziękuję też naszemu nieocenionemu M.A, który tym razem poddał powyższy tekst dość solidnej krytyce. Krytyka ta była jednak w każdym punkcie zasadna, dlatego może przynieść tylko pozytywne efekty. Taką przynajmniej mam nadzieję.
Pozdrawiam Wszystkich,
Foxm
Karel Godla
2013-03-09 at 12:58
Odpowiedzieć byłoby kłopotliwe, Foxm 🙂 Zachowam dla siebie ten żenujący szczegół.
Megas Alexandros
2013-03-10 at 01:39
De nada, Foxm, de nada. Wiesz,że zawsze lubię czytać Twoje opowiadania, zwłaszcza, gdy mam sposobność czynić to przed wszystkimi innymi 🙂
Moje zdanie na temat opowiadania już poznałeś. Myślę, że to dobrze, że nie zamykasz się w jednym temacie (jak niżej podpisany) tylko eksplorujesz nowe terytoria. Wynik takich peregrynacji jest zawsze trudny do przewidzenia. Dostajesz więc punkty za odwagę.
Osobiście jednak mam ogromny sentyment do Twojej serii "Wielka Gra" i nie mogę się doczekać na jego trzecią część! Powyższy tekst oceniam jako o klasę niższy od Twego historycznego cyklu. Ale prawda jest taka, że w przyszłości z przyjemnością (mniejszą lub większą, ale jednak) przeczytam i skrytykuję dowolne opowiadanie Twojego autorstwa!
Pozdrawiam serdecznie
M.A.