Seks po dziecku – Santi o filozofii erotyki  3.09/5 (15)

5 min. czytania

Pamiętam jak zastanawiałam się zaraz po ciąży nad swoją seks-przyszłością. Zaprzątało mnie nie tyle pytanie, kiedy zaznam fizycznej miłości, co raczej: czy mam w ogóle jeszcze prawo do erotycznych pragnień? Wydawały mi się wtedy takie nieważne i małostkowe. Lista moich priorytetów dopiero co przeszła przez światopoglądową maszynkę do mięsa. Na samym szczycie znalazło się karmienie, regularne przewijanie i spacery czyli codzienne szczęście oraz dobrobyt małego człowieka, któremu bardzo świadomie dałam życie. Nie chciało mi się seksu. Raczej żadnej karmiącej mamie nie doskwiera nadmierna żądza (kochana oksytocyno!). Ale pragnęłam odzyskać i poczuć swoje ciało. Po okresie, gdy dzieliłam je na dwoje. Stąd pytałam siebie dość często: czy istnieje seks po dziecku? Zadając  zapewne tym samym pytanie o całe życie, ambicje oraz marzenia.

Czy jest seks po dziecku?

Jest seks po dziecku. Dokładnie tak samo, jak po dziecku jesteśmy my. Z marzeniami, z planami, z seksualną przeszłością oraz przeszłością. I to największe odkrycie jakie poczyniłam. Żałuję, że kilka lat temu ktoś ze mną nie odbył takiej spokojnej rozmowy. Dodając, że choć nic mi nie zostało zabrane, wiele będę musiała nauczyć się na nowo. Od planowania poczynając, na życiu łóżkowym kończąc. Ale po kolei. Co jest najważniejsze? Najważniejsze jest zdrowie. Tutaj potrzebny jest lekarz ginekolog czy położna, czyli kompetentne siły, która się o stan naszego ciała i narządów rodnych fachowo zatroszczą. Bo nie od razu wskoczymy do łóżka po seks. Najpierw czeka nas kilka tygodni, a czasem nawet miesięcy, szukania w nim tylko i wyłącznie snu. Dodatkowo mniej lub bardziej regularnie przerywanego karmieniem. Nie jest to takie straszne, w istocie przypomina przetrwanie naprawdę długiej i intensywnej imprezy z czasów studenckich. Zapłatą jest kompletnie nowy wymiar naszego życia, w którym emocje zagarniają nas w całości. Ktoś kiedyś napisał, że jedynym co dostajemy od dzieci, jest okazja do stałego rozwoju, bo małe szkraby konfrotnują nas codziennie z wyzwaniami o jakich się filozofom nie śniło. To prawda. Dostajemy okazję do dowiedzenia się o sobie wiele, wyciągnięcia trupów z szafy oraz z przeszłości, do ciągłego dawania. Ktoś inny mówi, że jesteśmy trwale szczęśliwi tylko wtedy, gdy dajemy. Nawet jeśli ofiarowywana jest radość i emocje w zamian za otrzymane prezenty. W tym sensie więc dziecko uszczęśliwia. Będąc permanentnym biorcą i trenując nas w mądrym dawaniu aż po granice. Bo granice – zdrowego egoizmu –  trzeba będzie ustalić, by nie zwariować. Ogólnie jednak rozpoczynamy nowy etap, seksualne jako kobiety, ale i matki. Więc jest się czym cieszyć. Szczególnie, że seks nabierze znowu posmaku wyrwanych życiu godzin, gdyż nie będzie zawsze i wszędzie możliwy.

Co po kolei?

Ponieważ dosłownie wszystko da się podzielić na trzy, tak i pewnie można mówić o etapach seksualnego wracania po porodzie do formy. Są one umowne, trwając dłużej lub krócej, w zależności od indywidualnych potrzeb oraz czucia. Intuicja mamy jest niezawodna, więc niech to ona Cię prowadzi.

Pierwsza faza: zdrowie. Ofiaruj w niej sobie troskę. Nic więcej. Liczy się Twoja kondycja oraz budowanie więzi mama-dziecko. To drugie będzie możliwe tylko, jeśli będzie Ci dobrze. Na ciele oraz w głowie. A o to trzeba będzie naprawdę się postarać. Wahania nastrojów, zwariowany baby blues, naloty rodziny, lajkowania zdjęć na facebooku. Byłyśmy tam. Każda jedna z nas. Powoli zaczynam przyznawać rację kulturom, w których matka z dzieckiem znikają na kilka pierwszych tygodni, a pomaga im tylko najstarsza kobieta z rodu. Odizolowani od życia w społeczności uczą się siebie nawzajem. By potem wyjść do ludzi i świata. To ważny etap. Nie przegap go. Poświęcając uwagę dziecku, ale i sobie. To już wtedy uczysz się zaspokajać i swoje i dziecka potrzeby. Taka narracja „i” zamiast „albo”. Pomocna w przyszłości.

Faza druga: świadomość zmian. Celebruj zmiany i odkrywaj. Gdy zadbasz o zdrowie, dając sobie cały potrzebny czas oraz fundując opiekę, najtrudniejsze za Tobą. Teraz tylko trzeba się ucieszyć. Nowym. Bo dosłownie każdy dotyk będzie smakował inaczej. Nie gorzej. Inaczej. Kobiety przeżywają swój pierwszy raz dwukrotnie. Za pierwszym razem oraz właśnie po pierwszym dziecku. Być może nawet po każdym kolejnym, ale wtedy przynajmniej wiadomo, że wszystko będzie już inne. Tak przynajmniej słyszałam, sama mając jedną sztukę. Ale że zawodowo wsłuchuję się w kobiece historie – ufam im, ufam naszej zbiorowej mądrości.

To całe „nowe” dotyczy również hormonów. Przynajmniej tak długo, jak będziesz karmić. Oksytocyna grać będzie w drużynie na rzecz macierzyństwa a nie libido. Co znaczy, że ciągnąć Cię będzie raczej do przytulania niż samego stosunku. To trochę jak dar nowej wrażliwości. Wykorzystaj go, bo szalejące libido będzie Ci jeszcze oddane. Spróbuj jak to jest, gdy nago możecie pobyć we trójkę. Tuląc się w łóżku całymi ciałami do siebie w niedzielny poranek. Zanurzeni w oceanie czułości. To też my-seksualne matki. Z potrzebą dotyku. Jak nasze seksualne dzieci oraz seksualny partner.

Faza trzecia: matka i kochanka, czyli to nowe lepsze seks-życie. Świadomą pracę z własną seksualnością jako taką sugeruję rozpocząć dopiero po zakończeniu karmienia. Gdy hormony i ciało zaczną pracować wyłącznie na Ciebie. To wtedy rozpoczyna się przygoda kochanki. Ciało wybudza się ze snu. Trochę jak książniczka w bajkach Twoja bogini płodności otwiera oczy przy pierwszym pocałunku. To cudowny moment, po części dlatego, że przychodzi po przerwie. Odzyskać coś znaczy czasem więcej niż mieć to zawsze. Co ważniejsze, dostając z powrotem ciało we własne ręce, możemy ustalić reguły na nowo. Być bardziej romantyczne, bezwstydne, aktywne, kreatywne, jakie dusza tylko zapragnie. I nikt nam tego nie może zabronić. Albo przynajmniej same decydując teraz też o życiu drugiego człowieka, bierzemy za własne pełną odpowiedzialność. Nie ma lepszego startu prosto w ekstazę. O ile tylko same pozwolimy sobie rozpoznać potrzeby i zdecyować o ich zaspokojeniu.

Miłość z wychowaniem w parze

Najlepsza edukacja seksualnej dla dziecka to dobry przykład. Dzieci uczą się przez naśladowanie i to właśnie od pierwszych lat życia. Nie trzeba ich chronić przed seksem, trzeba je chronić przed brakiem czułości, wulgarnością, przemocą. „Nie przy dziecku” wolałabym słyszeć w kontekście puszczanych filmów gangsterskich niż przy namiętnym pocałunku rodziców. Ale to Ty tu rządzisz, ustalając każdorazowo granice. Każda mama ma swój program wychowawczy. Ja jedynie proszę Cię byś uwzględniła w nim miejsce na pozytywną seksualność. Zainwestujesz. W przyszłość oraz spełnienie wszystkich członków rodziny.

Wpis dedykowany wszystkim dopiero-co-mamom. Bo czasem będziecie zdenerwowane, przestraszone i zmartwione jak nigdy do tej pory. Ale i wzruszone, pełne miłości, a z czasem i seksu. Bardziej niż kiedykolwiek. Mamy to znakomite kochanki. A spełnione kochanki to bardziej cierpliwe i radosne mamy. Świadoma praca z własną seksualnością wspiera odpowiedzialne macierzyństwo. Nic nie zabierając ani niczego nie ujmując, a jedynie dodając.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Cudowny tekst. Potrzebny dla mam lecz również dla młodych ojców, którzy mogą byc zagubieni całkiem nową dla nich sytuacją. Uswiadamiasz rzeczy niby wiadome, lecz wyrażenie ich głośno daje siłę i pozwala stawić czoła trudnościom.
Dziękuję i pozdrawiam.

Dziękuję za te piękne słowa. Wiele to banały, które jednak przez powtórzenie, sformułowanie docierają do nas mocniej. Zresztą to właśnie banały są najbardziej prawdziwe przecież i dlatego takie banalne.

Ściskam.

W mojej wspólnocie mężczyźni są wychowywani ze świadomością że zostaną kiedyś ojcami, przygotowują się i są przygotowywani do tej roli przez całe życie. Ale kiedy już się dokona … i spojrzy się w te otwierające się oczka, uświadomi że jest się jedną z pierwszych osób które ta malutka duszeńka widzi, człowiek na moment przestaje istnieć, na tą jedną chwilę jest jedynie miłością i niczym innym, uczucie zagłusza wewnętrzne głosy i wszystkie inne bodźce. Ciało zamienia się w pomnik (tak się je czuje, … że się nie czuje). Ale to jest dopiero początek. Może napiszę banał ale to właśnie miłość pomaga nam to wszystko przeżyć intensywniej. Być może tak jak powinno się to przeżyć, nie wiem, ja tego inaczej nie przeżywałem. Może już tyle w offtopie.

Po każdym dziecku kolejny pierwszy raz, również dla ojca. który ma do czynienia często z zupełnie zmienioną mapą punktów erogennych swej ukochanej. Uczy się seksu z nią na nowo (będąc już kochankiem, uczy się szybciej niż na początku ale nauka ta bywa zaskakująca). To piękne bo można znów to przeżyć. Jest to trochę jak taki … legalny seks z inną partnerką, może nie inną do końca, ale odmienioną. Czasem cielesną miłość podejmuje się jeszcze podczas karmienia, czasami nie przerywając karmienia piersią, poczyna się nawet nowe drugie życie. Radzenie sobie z problemami w związku, to temat rzeka. Większość problemów w zbliżeniach pokonuje się okazywaniem pełnej akceptacji, wyrozumiałością, czułością. Dojrzały mężczyzna jest w stanie zrezygnować z zaspokajania libido, jakoś się to samo w nim reguluje. No i może tyle … na teraz.

Wow 🙂

Czytałam ten tekst będąc w ciąży i przeczytałam teraz, jako mama pięciomiesięcznej córki – żeby skonfrontować sobie punkt widzenia Santi, swój sprzed porodu i obecny. Cóż…najwyraźniej nie każda młoda mama cierpi na spadek libido, ja razem z mężem odliczałam koniec przepisowych sześciu tygodni celibatu. I w gruncie rzeczy przez pierwsze trzy miesiące, kiedy bąbel dużo spał, mieliśmy dla siebie dużo więcej czasu, który staraliśmy się kreatywnie wykorzystać. A teraz, kiedy dzieć mniej śpi, a więcej rozrabia, ćwiczymy cierpliwość i kiedy wreszcie trafi się chwila tylko dla nas, wyczekany seks przypomina ten łapczywy, nienasycony z pierwszej fazy zakochania 😉 I przyznaję, że choć bronię się przed romantycznymi bredniami i ckliwością, to po fajnym rodzicielskim seksie, zaglądając do córki, świetnie rozumiem określenie „owoc miłości”. Ot, hormony.

Bardzo piękny tekst. Staje się wręcz wzruszający, jeśli się go zrozumie. Santi pisze: „Wpis dedykowany wszystkim dopiero-co-mamom.” Ale i dla ojców również się tu coś znajdzie. Jak zrozumieć ukochaną, jak przebyć pierwsze lata macierzyństwa wespół z nowo przeżywanym ojcostwem. Trzeba wiele miłości by przejść to razem, ale i dużo odwagi by przejść to w sobie, bo tak również przejść trzeba. Santi pisze o kulturach pierwotnych, kiedy matka odłączała się od wspólnego życia i znikała z Opiekunką i dzieckiem. Cieszę się zatem że nie przyszło nam żyć w czasach pierwotnych, taka rozłąka … wydaje się to po prostu za dużo.

Nie sądziłem że znajdą się tu aż tak piękne przemyślenia.

Bardzo ciekawy tekst i napisany „od serca”. Z seksem po ciąży bywa różnie . Łatwo się do.niego wraca kiedy wszystko fizycznie po porodzie jest w porządku. Gorzej gdy poród ofbywa się z komplikacjami. Kiedy są szycia, nadżerki i inne problemy to jest dopiero próba związku. Trzeba przełamać strach przed bólem , partnerki , zdobyć od nowa zaufanie. A w przypadku nadżerek i innych podobnych przypadków powinno się stosować inne techniki żeby partnerka miała orgazm i mogła się wyleczyć. I jeszcze jedno. Nieraz kobieta w ciąży nabiera sporo kilogramów. I potem ciężko jej wrócić do poprzednich wymiarów. I tu jest ważna postawa partnera. Jezeli nie potrafi okazać miłości, to kobieta wpada depresję. Jakie bywają tego konsekwencje to chyba każdy wie. Pozdrawiam AnonimS

Napisz komentarz