Noce: Druga noc (Rita)  3.5/5 (8)

21 min. czytania

Ella przeciągnęła się rozkosznie i przetarła zaspane oczy. Czarne loki swobodnie rozsypały się po satynowej poduszce. Wyswobadzając ramiona, odsłoniła również jedną pierś, która niewinnie wyjrzała spod kołdry. Miękka, różowa brodawka wieńczyła łagodną półkulę. Oparła się na poduszkach i rozejrzała się wokół.

Pokój wypełniało ciepłe światło dnia. Pewnie już późno, pomyślała. Przymknęła oczy i uśmiechnęła się na wspomnienie minionej nocy. Jakże miło ją zaskoczył ten małomówny mężczyzna. Bardziej jednak zadziwiła Ellę jej własna reakcja. To, jak niewiele Gideon musiał zrobić, by zrzuciła przed nim ubranie było trochę upokarzające. Wystarczyło parę słów, kilka wymownych spojrzeń i mocny uścisk dłoni, by rozebrała się przed obcym mężczyzną.

A on rozebrał się przed nią.

Zamruczała cicho, na myśl o jego muskularnym ciele. Zacisnęła mocniej powieki by nie uronić ani kropli wspomnień.

Obrazy same zaczęły przesuwać się przed jej oczami. Srebrzysta poświata uwypuklająca wszystkie napięte supły jego mięśni. Mocarne ramiona, twardy brzuch, silne uda. Łysa głowa, ostre, męskie rysy i przenikliwe spojrzenie spod czarnych brwi… Ella zadrżała i powoli otworzyła oczy.

Barczysta sylwetka wyraźnie rysowała się na tle jasnych ścian. Kobieta ze zdumienia przetarła oczy, ale mężczyzna nie znikał. Opalone, nagie ciało oświetlały jaskrawe promienie słońca. Całe pomieszczenie otulił dziwny, delikatny blask rozmywający kontury przedmiotów. Ella uniosła się na ramionach, próbując rozpoznać stojącą postać. Że był to mężczyzna, nie miała najmniejszych wątpliwości. Czyżby Gideon wrócił, przemknęło jej przez myśl.

Uśmiechnęła się zapraszająco i odchyliła rąbek kołdry ukazując przybyszowi spory fragment swojego ciała. Bezwstydnie ugięła nogę w kolanie i rozchyliła szerzej uda. Jej gładka skóra miała ciepły, złocisty odcień. Niedużą stopą wycelowała w mężczyznę, ukazując mu drobne palce z pomalowanymi na bordowo paznokciami. Zmrużyła oczy i odchyliła głowę, eksponując łagodną linię szyi i nieskazitelny dekolt. Miała poczucie, jakby straciła władzę nad swoim ciałem. Posłuszne jedynie pierwotnym instynktom, wabiło Gideona, wyginając się zmysłowo.

Nieruchoma dotąd postać, nie mogła długo pozostawać obojętna na tak bezpośrednią zachętę. Mężczyzna postawił pierwszy krok. Potem drugi. Jego twarz wciąż pozostawała rozmyta rażącym blaskiem południowego słońca. Ella nie miała jednak wątpliwości. To musiał być Gideon.

Kobieta chwyciła swoje piersi i złączyła je, tworząc między nimi głęboki zapraszający rowek. Ciemnoróżowe brodawki stwardniały pod wpływem delikatnego dotyku właścicielki. Ella muskała napiętą, pomarszczoną skórę palcami, podszczypując wrażliwe aureole. Z rozchylonych ust dobywały się ciche westchnięcia. Spod przymrużonych powiek obserwowała powoli zbliżającego się do niej mężczyznę.

Odegnała poczucie upokorzenia, które próbowało zdominować jej myśli. Chociaż, nie tyle odegnała, co zaakceptowała je, przyjęła jako naturalne i potrzebne. Nie musiała już niczego udawać, nie chciała się bronić przed pożądaniem, które dyktowało każdy jej krok. Mogła ulec temu mężczyźnie, by otrzymać od niego to wszystko, czego jej brakowało przez tyle lat. Przyjemne mrowienie ogarnęło jej ciało, rozgrzana skóra czekała na przyjęcie pierwszego dotyku. Rozłożyła w oczekiwaniu nogi i zacisnęła oczy. Wiedziała, że jest gotowa. Mokra i spragniona, nie potrzebowała pieszczot by bardziej się pobudzić. Pragnęła jedynie Gideona – mężczyzny, który na nowo obudził w niej kobietę.

Drażnione piersi nabrzmiały w oczekiwaniu. Oddech kobiety stawał się coraz szybszy. Rozchylone szeroko uda ukazywały porośniętą krótkimi włoskami, wilgotną kobiecość. Różowe, delikatne płatki ociekały podnieceniem. Ella nigdy nie była bardziej przygotowana na przyjęcie mężczyzny. Chciała już poczuć go w sobie. Nie mogła się doczekać, by zdecydowanym ruchem wypełnił jej wnętrze. Marzeniami wyprzedzała zdarzenia, czując niemalże, jak twardy członek rozpiera drżące ścianki jej kobiecości. Nie mogąc się powstrzymać, sięgnęła jedną dłonią między swoje uda. Śliskie soki spływały już między pośladki, a rozpalona szparka ociekała wręcz nimi. Delikatnie rozchyliła płatki i dotknęła najczulszego punktu. Westchnęła głęboko, czując, że tylko kilka szybkich ruchów dzieli ją od spełnienia. Całą siłą woli powstrzymała niecierpliwe palce i zamarła w oczekiwaniu.

Ella liczyła kroki mężczyzny.

Po siedmiu, usłyszała jak głośno zasysa powietrze. Jest już blisko, pomyślała. Wsunęła palce głębiej w swoje mokre wnętrze, pragnąc pokazać mu, jak bardzo go pożąda.

Przy dziewiątym, poczuła jego obecność, tuż przy swojej głowie. Weź mnie już, myślała zniecierpliwiona i rozpalona.

Przy dziesiątym, otworzyła oczy.

Potężny, śniady mężczyzna stał tuż przy wezgłowiu. Błyskawicznym ruchem wskoczył na łóżko i usiadł na niej okrakiem. Jedną dłonią unieruchomił jej ręce nad głową.

W drugiej zalśniło długie ostrze noża. Klinga miała ponad dwadzieścia centymetrów i była lekko wygięta ku górze. W zdobnej rękojeści z kości słoniowej błyszczał wielki zielony szafir.

Gęsty, czarny zarost pokrywał ogorzałą twarz, w której jarzyły się złe, czarne oczy. Usta wykrzywione w złośliwym grymasie, który miał być uśmiechem, odkrywały dwa rzędy białych zębów.

Nie! Ella próbowała krzyczeć, wyrywać się, uciekać, ale siła napastnika była obezwładniająca. Przez zaciśnięte gardło nie dobywał się żaden dźwięk. Jej ciało skamieniało na sam widok tego człowieka.

A potem zaczęła drżeć. I wyć. Nieludzki skowyt wydarł się z jej ust, a tułów podrygiwał jak w febrze.

Siedzący na niej mężczyzna uniósł ostry jak brzytwa brzeszczot w pobliże jej oczu.

– Pamiętasz? – z jego gardła dobył się jedynie charczący dźwięk, ale Ella rozumiała pytanie.

Czubkiem noża oprawca zaczął przesuwać po jej twarzy, w straszliwej parodii gestów Gideona. Ella znieruchomiała w obawie, że ostrze wbije się w delikatną skórę policzków. Mężczyzna z satysfakcją obserwował zwierzęcy lęk, leżącej pod nim kobiety. Paniczne przerażenie malujące się w jej oczach, wywołało kolejny grymas na jego ustach. Nóż sunął powoli, zaznaczając kolejne centymetry jej ciała czerwoną smugą.

Przyłożył ostrze do sutka, czekając na reakcję Elli. Twarz kobiety zbladła i pokryła się potem, który mieszając się ze łzami, spływał na purpurowe poduszki. Zacisnęła zęby i kręciła przecząco głową, nie licząc nawet, że to coś da. Mężczyzna nauczył ją osiem lat wcześniej, że jej płacz i błaganie nie zda się na nic. Odruch był jednak bezwarunkowy i głowa kobiety sama obracała się na boki. Ukłuł ją mocno, aż z nabrzmiałej brodawki popłynęła krew. Uśmiechnął się z satysfakcją, widząc, jak wielki ból sprawia.

A potem uniósł klingę nad poorany bliznami brzuch.

– Przygotuj się na kolejne znamię do kolekcji…

***

Kiedy nóż przesunął się po poznaczonej skórze, Ella obudziła się z wrzaskiem. Oczy miała szeroko otwarte. Spierzchnięte usta łapczywie łapały powietrze. Poduszka była mokra od łez, a pościel od potu, który pokrywał całe jej ciało. Z trudem usiadła na łóżku, niepewnie rozglądając się po pokoju.

Wszystko wyglądało dokładnie tak jak we śnie. Mocne światło dnia wydobywało jednak ostre kontury mebli, a w dobrze oświetlonym pomieszczeniu nie widać było żadnego mężczyzny. Dla pewności, Ella uszczypnęła się w dłoń. Ból pozwolił jej uwierzyć, że nie śpi. Spojrzawszy jednak na swój brzuch, ponownie zadrżała. Stare blizny nosiły ślady nowych zadrapań. Uniosła dłonie, by ujrzeć pod paznokciami świeżą krew. Znowu przez sen próbowała pozbyć się piętna, którym ją naznaczono. Na próżno.

Źle zaczął się ten nowy dzień. Naprawdę kiepsko.

***

Lilith i Betty grzały się w promieniach ostrego letniego słońca, wylegując się na kamiennych schodach tarasu. Biały kamień chętnie oddawał ciepło, więc kobiety skwapliwie z tego korzystały, odsłaniając sporo ciała.

Lilith została w skąpym, kolorowym staniku, stanowiącym część stroju kąpielowego. Ogromnych rozmiarów biust napierał na elastyczny materiał, jakby chcąc uwolnić się z tekstylnej niewoli. Blondynka odchyliła głowę, pozwalając platynowym falom spocząć na stopniu. Pociągnięte jasnym błyszczykiem usta lśniły zmysłowo, a długie czarne rzęsy rzucały jaskrawy cień na zarumienione policzki. Kształty Lilith nie odpowiadały dzisiejszym kanonom piękna. Ani wielki biust, ani miękki brzuch, czy potężne uda nie były odwzorowaniem ideału dwudziestego pierwszego wieku. Za to Mistrz Rubens dostrzegłby w tej biuściastej blondynie boską Afrodytę. Skórę miała jasną, zadbaną, o lekko różowym odcieniu, tak miękką i gładką, że chciałoby się jej dotknąć, pomacać, pościskać.

Bo magia Lilith nie leżała jedynie w jej obfitym ciele. Ten czar skryty był w zmysłowym spojrzeniu, kokieteryjnych uśmiechach, pożądliwym wydymaniu pełnych warg. Jej zachowanie ociekało wręcz erotyzmem. Czy robiła to nieświadomie, czy też była to jedynie wystudiowana poza, trudno było orzec. Lilith po prostu była chodzącym seksem. I tyle.

Lubiła przepełniony pragnieniem wzrok mężczyzn, potrzebowała ich uwagi i adoracji. Przeglądała się w ich oczach jak w lustrze. Żywiła przeświadczenie, że jest tyle warta, na ile oceniają ją zauroczeni nią mężczyźni. Odkrywała od razu wszystkie karty, bojąc się odrzucenia. Nie lubiła konkurencji innych kobiet, szczególnie tych bardziej atrakcyjnych. Podejrzewała, że nie wygra w bezpośredniej konfrontacji, więc jeśli już otaczała się damskim towarzystwem, wybierała szare myszki, które nie mogły zagrozić jej pozycji naczelnej seksbomby.

Taka właśnie była Betty. Niewysoka, korpulentna szatynka w okularach pisząca subtelne saficzne opowiadanka. Bujna wyobraźnia pozwalała jej przelewać na monitor najskrytsze pragnienia, których nigdy, przenigdy nie odważyłaby się wcielić w życie. Jej kompleksy i wrodzona (lub nabyta) niepewność siebie sprawiały, że młoda kobieta zawsze odgrywała rolę tła, dla bardziej urodziwych lub przebojowych koleżanek. Teraz też, tuż po przyjeździe, poczuła się potwornie zagubiona, nie mając przy sobie nikogo silniejszego. Dwie dominujące brunetki – Ella i Nora wydały jej się zbyt doskonałe. Nora ze swoim niskim, zmysłowym głosem i obezwładniającą pewnością siebie, a Ella superkobieca, sympatyczna, ale jednak trzymająca wszystkich na dystans, były jak boginie na Olimpie – zbyt niedościgłe, by się z nimi równać. „Za wysokie progi”, myślała, patrząc na nie. Szybko dostrzegła więc roześmianą, seksowną Lilith, otoczoną wianuszkiem adoratorów. Uznała, że chętnie ogrzeje się w jej blasku.

Drugiego dnia po przyjeździe wylegiwały się więc w promieniach słońca, komentując wydarzenia poprzedniej nocy.

– Ta Ella działa mi na nerwy. – mruknęła cicho Lilith, odwracając się lekko w stronę Betty. – To, co wczoraj zrobiła, to była lekka przesada.

– O czym ty mówisz, Lilith? – Betty nie wiedziała, co w zachowaniu gospodyni było na tyle niestosownego, by wzbudzić oburzenie blondynki.

– No cały ten taniec, z Zedem i Gideonem. Wszystko po to, by zwrócić na siebie uwagę.

– Lil, no co ty… Nie przesadzasz? – szatynka próbowała nieśmiało zaoponować. – Przecież ona nawet się nie całowała publicznie. W ogóle ona jest jakaś taka porządna…

– Porządna? – prychnęła Lilith – Chyba żartujesz? Z taką kasą nie można być porządnym. – blondynka sugestywnie wypchała policzek językiem.

Obie zachichotały, lecz szybko zamilkły, ujrzawszy Ellę wychodzącą na taras. Nawet ubrana w zwykłe bojówki, sportowe buty i czarny, zabudowany top, wyglądała świetnie. Ciemne włosy związała w koński ogon, co dodatkowo wyostrzyło jej orientalne rysy. Pomachała wesoło do siedzących na schodach kobiet. Lilith zacisnęła szczękę i chwyciła Betty za rękę. Pociągnęła towarzyszkę jak szmacianą lalkę.

– Tu podobno oferują masaż. Chodź Betty, idziemy go poszukać. – Szatynka potulnie dreptała za blondynką, próbując dorównać jej kroku. – Ej, a pamiętasz takie opowiadanie Baśki o masażystach?

– Hihi, no, pamiętam! – zaśmiała się w odpowiedzi – to było jedno z pierwszych opowiadań, jakie kiedykolwiek w necie przeczytałam. Fabuły nie było tam za wiele. – mrugnęła z rozbawieniem.

– Ale za to była niezła akcja! Ciekawe, czy tutejsi masażyści są chociaż trochę podobni. – rozmarzyła się Lilith, mijając Ellę.

Na oko czterdziestoparoletni mężczyzna, z siwizną gęsto przetykającą dość rzadkie włosy, popijał herbatę z filiżanki, zagryzając co i raz słodkim rogalikiem. Z lekkim niesmakiem odprowadził wzrokiem mijające go kobiety. Nawet nie zwróciły na niego uwagi, tak niepozornie wyglądał. Na miłej, okrągłej twarzy pojawiał się błogi wyraz zadowolenia, kiedy przyjemny smak pieścił jego kubki smakowe. Ella nie miała pojęcia, czemu tak dobrodusznie wyglądający człowiek przyjął sobie pseudonim Pejton, na cześć jednego z najbardziej odrażających bohaterów epopei, która kiedyś zagościła na portalu. Facet wyglądał, jakby nie potrafił skrzywdzić nawet muchy.

Uniósł wzrok znad porcelany i z rozbrajającym uśmiechem przywołał ją do stolika.

– Witaj! – wskazał jej krzesło obok siebie – Dobrze ci się spało?

– Powiedzmy. – Na samą myśl o śnie, który nawiedził ją tuż przed przebudzeniem, Ella dostała gęsiej skórki.

– Jak ci się widzi, to całe zgromadzenie, moja droga?

Pejton, przeżuwając kolejny kęs kruchego ciasta, dał znać kelnerowi, by zbliżył się do nich.

– Czego się napijesz? Proponuję tę samą herbatkę, którą ja piję. Wyborna! – cmoknął, dla podkreślenia wypowiedzi, nie dając Elli dojść do głosu. – I rogalika dla pani! – te słowa, wypowiedział już do kelnera, cierpliwie oczekującego na zamówienie.

Ella poddała się. Ten mężczyzna miał tak uroczy sposób bycia, że nie mogła mu się oprzeć.

– Jestem zadowolona, z tego jak idą prace. Chociaż dzisiaj – rozejrzała się wokół – raczej zaczniemy dopiero wieczorem, kiedy wszyscy dojdą do siebie po wczorajszych przygodach. – uśmiechnęła się porozumiewawczo.

– Owszem. Było na co popatrzeć.

– Nie skorzystałeś? – zapytała z rozbawieniem. Wydawało jej się, że wszyscy autorzy mieli wczoraj noc szaleństw.

– Niee… Patrzenie w zupełności mnie usatysfakcjonowało. I utwierdziło w przekonaniu, że chyba jednak nie warto. – Ella uniosła brew w niemym zapytaniu, więc Pejton kontynuował – Ja od dwudziestu pięciu lat pracuję nad tym, by moja małżonka była ze mną szczęśliwa. Po co miałbym to rujnować jedną nocą. Chwilą, która i tak nigdy nie wygrałaby z wyobrażeniem.

Pejton, jako autor nie stworzył wielu opowiadań. Nie miał tego epickiego rozmachu, charakterystycznego dla pozostałych twórców. Napisał około dziesięciu kameralnych opowieści, z których każda stanowiła zamkniętą historię. Posługiwał się jasnym, precyzyjnym językiem, i mimo, że nie opisywał gwałtów, brutalnej polityki, czy wojennej pożogi, jego teksty wypełnione były po brzegi całą gamą żywych emocji. Męczył swoich bohaterów, stawiał ich pod ścianą, kazał wybierać w sytuacjach, kiedy jedynym wyjściem było „mniejsze zło”, opisywał życie bez polepszaczy, bez słodkiej polewy z lukru, nie dawał czytelnikowi wytchnienia. A psychologiem był bezwzględnym, bez litości demaskował skrzętnie skrywane przywary a potem punktował potknięcia swoich bohaterów i wyciągał surowe konsekwencje.

Jako autor, Elli kojarzył się ze srogim sędzią o zaciętym wyrazie twarzy, jako człowiek – siedział przed nią wesoły, okrągły hedonista, wierny swej małżonce.

– A ty?

– Co ja? – kobieta wyrwana z zamyślenia, zgubiła wątek.

– Czy ty się dobrze bawiłaś z Gideonem?

Ella wzruszyła ramionami. Sympatyczny, czy nie, Pejton nie był jej tak bliski, by miała zwierzać się z przebiegu nocy z Gideonem.

– Uważaj na niego, Elle. – rozmówca zniżył głos. – On może nie być taki, jaki się tobie wydaje.

Ella milczała, wpatrując się uważnie w nieduże, piwne oczy Pejtona. O co mu chodzi?, zastanawiała się.

– Ty jesteś dobra dziewczyna. I mierzysz wszystkich swoją miarą. Nie otwieraj się tak przed nim. Nie daj się znowu skrzywdzić…

– O czym ty mówisz?? – kobieta nie mogła pojąć, dlaczego Pejton mówi jej takie rzeczy. Czy on wie?, przeszło jej przez myśl, czy Gideon mu powiedział? Czy pierwszy mężczyzna, któremu zaufała, zdradził jej sekret?

– Spokojnie, Elle. Nie miałem nic złego na myśli. Przepraszam, jeżeli cię uraziłem. Nie to było moją intencją.

– Pejtonie, dziękuję ci za radę. Doceniam twoją troskę, ale pozwól, bym sama troszczyła się o siebie. – Ella dopiła herbatę, odstawiła na stolik, kurczowo trzymając filiżankę, by Pejton nie zauważył, jak bardzo drżą jej ręce. – Proszę, przekaż pozostałym, jeżeli kogoś spotkasz, że dziś prace zaczniemy dopiero o 19. Po kolacji. Do zobaczenia. – Skinęła sztywno i szybkim krokiem zeszła po schodach w stronę parku.

Pejton zwiesił głowę, wsuwając ostatni kawałek rogalika do pełnych ust. Gdy ją uniósł, ujrzał sylwetkę Elli znikającą między drzewami. „Jak ćma”, pomyślał. „Jak ćma do światła…”

***

Godzinna przebieżka po lesie pozwoliła Elli nabrać trochę dystansu. Negatywne emocje szybko wyparowały, kiedy ruszyła sprintem wąską leśną dróżką. Świeże powietrze, wesoły świergot ptaków i promienie słońca grzejące odsłonięte ramiona, pozwoliły jej uporać się z obrazami z koszmaru. Nie pierwszy raz musiała sobie z nimi radzić. Kiedyś te sny były częstsze, gorsze, brudniejsze. Wiernie odtwarzały wydarzenia sprzed lat. Ten dzisiejszy senny miraż był niczym w porównaniu do tych, które nawiedzały ją dawniej. A jednak wzbudzał ten lęk, podskórny niepokój, którego kobieta nie potrafiła skutecznie przegnać. Umiała jedynie zepchnąć mężczyznę ze zdobionym nożem na sam skraj podświadomości, skąd wyłaził czasami jak potwory spod dziecięcych łóżek. Mimo, że tak jak te potwory nie stanowił zagrożenia, budził w Elli pierwotne przerażenie. Kobieta musiała czym prędzej zająć się czymś konkretnym, skupić myśli na realizacji planów, na tym, co teraz było ważne.

Po powrocie do pensjonatu, zastała gości podczas posiłku, toteż korzystając z tego, że prawie wszyscy byli na miejscu zaproponowała, by jednak zacząć wcześniej niż o zaplanowanej porze. Spostrzegła, że Gideona nie było na popołudniowym spotkaniu. Nie chciała przed sobą przyznać, że była to jedyna osoba, na której obecności jej zależało. Dyskretnie rzucała zniecierpliwione spojrzenia w stronę holu, w nadziei, że zobaczy wreszcie jego barczystą sylwetkę. Na próżno.

Zawiedziona, skończyła oficjalną część spotkania przed czasem i udała się do swojego pokoju. Zamknąwszy za sobą drzwi, odetchnęła z ulgą. Nareszcie otoczyły ją spokój, cisza i samotność, do której tak przywykła, że stanowiła jej drugą naturę. Powoli zdejmowała kolejne części garderoby, niedbale rzucając odzież na łóżko i oparcie fotela. Wdzięcznym krokiem, bujając szerokimi biodrami, poszła do łazienki wziąć prysznic. Ciepła woda zmywała resztki złych emocji, które czaiły się w zakamarkach jej umysłu. Wraz ze spadającymi kroplami spływały również oczekiwania wobec Gideona, które rozbudził zachowaniem z poprzedniej nocy. Oczekiwania, nadzieje, mrzonki – życie nauczyło ją, że nie należy opierać się na tak wątłych podstawach. Dobrze wiedziała, że jeśli czegoś chce, musi sama o to zawalczyć, a nie liczyć na szansę od ślepego losu. A sama nie była pewna, czego chce od Gideona. I czy w ogóle czegokolwiek od niego chce.

Owinąwszy się puszystym białym ręcznikiem, weszła zdecydowanym krokiem do pokoju. I zamarła ze zdziwienia, puszczając poły materii a ta, nie krępowana już niczym spłynęła na podłogę, odsłaniając wdzięki Elli. Banalnie i kiczowato, ale widać, tak to już jest w takich sytuacjach. Na stojącym na podwyższeniu łóżku, półleżał bowiem Gideon, czarując ją swoim lekko ironicznym, acz zupełnie rozbrajającym uśmiechem. W dłoni trzymał zwinięte bawełniane majtki, które ostentacyjnie powąchał, widząc reakcję kobiety.

– Co ty tu robisz?! – Ella krzyknęła zaskoczona, usiłując się jednocześnie zasłonić dłońmi.

– Po co ten pośpiech? Przecież wczoraj i tak wszystko widziałem. – Gideon zrobił dramatyczną pauzę, bezczelnie oceniając sylwetkę brunetki. – Chociaż, w pełnym świetle prezentujesz się jeszcze lepiej.

Zakrywając się podniesionym ręcznikiem, Ella zmełła w ustach przekleństwo.

– Czego chcesz? I czemu nie mogło to zaczekać? – burknęła pod nosem. Ta idiotyczna sytuacja bardziej ją rozbawiła niż zdenerwowała. Poczuła się przez chwilę, jakby była nastolatką, a to wszystko działo się na koloniach. Zachowanie Gideona przedstawiało właśnie taki poziom dojrzałości. Kolonijnego psotnika.

– Mam dla ciebie dwa prezenty, które nie mogą czekać. – Ella uniosła brew w oczekiwaniu na wyjaśnienia.

– Pierwszy… – Gideon zawiesił głos, podnosząc się z łóżka i odsłaniając schludnie zapakowaną paczkę. – To dla ciebie. Przesunął pudełko w jej stronę. Ella niepewnie, co było potęgowane tym, że wciąż była jedynie w zdradliwym ręczniku, sięgnęła po pakunek. Rozwiązując małą kokardę, zaczynała się domyślać, co może znajdować się w środku. I nie pomyliła się. Wyciągnęła piękną czerwoną sukienkę z cieniutkiego, lejącego się materiału. Sukienka była delikatna jak mgiełka, przypominała bardziej nocną halkę, niż coś, co nadawało się do noszenia wśród ludzi. Miała również głęboki dekolt z przodu. Była natomiast szczelnie zabudowana z tyłu. “Spryciarz z niego”, pomyślała obdarowana. Postanowiła się jednak bronić, żeby mężczyzna nie myślał, że zbyt łatwo mu poszło. Była to gra, której zasady oboje dobrze znali.

– Zamierzasz kupić moją przychylność prezentami? – zapytała.

– Nie, moja droga. – Gideon wstał z łóżka i zbliżył się do niej. – To raczej wynagrodzenie za przychylność już uzyskaną.

– No, wiesz. Czyżbyś traktował mnie jak kurwę?

– Powtórz to. – mężczyzna nachylił się do jej ust.

– Co mam powtórzyć? – Ella zniżyła głos.

– Powiedz jeszcze raz “kurwa” – wyszeptał prosto do jej ucha. – Proszę.

– Kurwa.

– Jeszcze – poprosił niskim głosem.

– Czy traktujesz mnie jak swoją kurwę? – Ella musnęła ustami płatek ucha Gideona. Mężczyzna zadrżał.

– Nie, Elle. Chociaż, kiedy tak do mnie mówisz, to bardzo bym chciał.

Gideon szybkim ruchem zerwał z niej ręcznik, tak że kobieta krzyknęła niczym pensjonarka.

– Podnieś ręce do góry. – Ella wykonała polecenie, a delikatny materiał spłynął po jej ciele, otulając go ledwo wyczuwalną warstwą.

– Zostań bez majtek. – Gideon zakomenderował, ponownie zaciągając się zapachem z bielizny, którą podniósł z łóżka. Po czym rzucił na podłogę. – Daj mi rękę. Zaprowadzę cię na miejsce drugiego prezentu.

Ella nie protestowała, bo ciekawość była silniejsza od dumy i dziwnie pojmowanej przyzwoitości. Poza tym, trzymając tego urokliwego osiłka za rękę czuła się dobrze. Dobrze i bezpiecznie. A te dwa uczucia były jej dość obce. Musiała przyzwyczajać się do nich na nowo.

***

Stali w lesie, nad jeziorem, ukryci za gęstymi krzakami. Małą polankę, którą obserwowali z zapartym tchem oświetlał jasny blask księżyca. Zed i Nora znajdujący się na niej byli doskonale widoczni.

– Patrz uważnie. – Gideon ściśle przywarł do jej pleców owiewając jej ucho gorącym szeptem.

– Myślisz, że nie wiem, jak wygląda kopulująca para?

– A wiesz?

– Przestań traktować mnie jak nastolatkę! Jestem w końcu autorką opowiadań erotycznych, nie pamiętasz? – ze zduszonym śmiechem uszczypnęła go w rękę, która niepostrzeżenie zawędrowała na biodro.

– Ja właśnie do twoich opowiadań piję.

– Co masz do moich opowiadań? Uważaj – bo moja autorska duma może nie wybaczyć zbyt ostrej krytyki.

– Lubię twoje opowiadania.

– Uff. Czuję tu jednak spore “ale”.

– Ale są przewidywalne. Piszesz ładnie, zgrabnie, na temat. Ale brakuje mi w twoich opowiadaniach tego czegoś, co każe zapamiętać tekst. Boisz się przekraczać granice, boisz się, że pozwolisz swoim bohaterom na zbyt wiele, że otwierając się w tekście obnażysz się jako człowiek.

– Przyprowadziłeś mnie tutaj, żeby mi prawić wykład?

– Przyprowadziłem cię tu, żeby nagiąć twoje granice.

– Ty zamierzasz je naginać?

– Już je nagiąłem. – Gideon rozbłysnął zębami w szelmowskim uśmiechu. Ella dopiero się zorientowała, że ręka mężczyzny, którą odganiała niczym natrętną muchę, nie wiedzieć kiedy znalazła się na jej pośladku, osłoniętym jedynie cienkim materiałem sukienki. Dłoń pewnie spoczywała na apetycznej wypukłości, jakby to było najnaturalniejsze dla niej miejsce. Z uśmiechem nie schodzącym z ust Gideon patrzył bezczelnie kobiecie w oczy, zaciskając przy tym mocniej palce na pupie.

Kapitulacja Elli zbiegła się w czasie ze zduszonym jękiem rozkoszy wydawanym przez obsługiwanego przez Norę Zeda. “Obsługa” odbywała się oralnie, na kolanach. Prawie klasycznie. W romantycznym świetle księżyca scena traciła sporo na naturaliźmie, przypominała raczej eleganckie czarno – białe fotografie, które nawet jeśli przedstawiają największą perwersję, nadal prezentują się szlachetnie.

Tu perwersji było niewiele – ot, kobieta klęcząc na trawie nad brzegiem jeziora, ręce miała związane z tyłu sznurem i przymocowane do powykręcanej sękatej sosny. Przez to jej sylwetka była nienaturalnie wygięta, ale widok był niezmiernie podniecający dla widzów ukrytych za krzakami leszczyny. Nora, żeby nie sprawiać sobie niepotrzebnego bólu, musiała wypiąć zarówno obnażone pośladki, lśniące na biało w nocnej poświacie, jak i drobny, acz apetyczny biuścik. Związane włosy nie zasłaniały twarzy, co pozwalało zarówno Zedowi, jak i ukrytej parze docenić kunszt wykonywanego fellatio.

– Gideon, ja nie wiem, czy chcę to oglądać. – mruknęła Ella niepewnie.

– Wiem, że chcesz – niskim szeptem stwierdził Gideon. – Oni też chcą, żeby ktoś ich widział. Gdyby było inaczej, siedzieliby w pokoju hotelowym.

– Nie rozumiem jej. – głos Elli był prawie niesłyszalny. – Nie rozumiem, czemu daje się niewolić.

– Znowu kłamiesz.

Napięte ciało mężczyzny nie mogło bardziej do niej przylegać. Na plecach czuła twarde mięśnie tułowia, silne ręce spoczywały na jej biodrach, przysuwając je sobie jeszcze bliżej, a na pośladkach czuła wpijający się pomiędzy półkule naprężony członek. Mimo, że mieli na sobie ubrania, Ella miała wrażenie, jakby byli zupełnie nadzy. Bliskość była odurzająca, od zapachu stojącego za nią mężczyzny kręciło jej się w głowie. Ciepły oddech parzył jej szyję, a niski szept przyprawiał o dreszcze. Była podniecona. Bardzo podniecona.

– Czuję, jak cała drżysz. Chciałabyś być na jej miejscu. Chciałabyś, z głową wolną od natrętnych myśli, robić mi loda.

– Przestań tak mówić! – Ella bardziej z przyzwyczajenia, niż przekonania strofowała Gideona. – Nie wiesz, czego pragnę. Nie wiesz nic.

– Nie wierzę, że nie chcesz mi teraz obciągnąć. Myślę, że tego właśnie teraz potrzebujesz. Cipkę musisz mieć już zupełnie mokrą. Czuję jej zapach. – Ella odruchowo zacisnęła uda, jakby chciała zatrzymać aromat swojego podniecenia tylko dla siebie. Gideon, na potwierdzenie swoich słów mocno wciągnął powietrze przesycone słodkim zapachem.

– Chciałabyś tak zaufać, jak ona. – Te słowa Gideon wypowiedział już bardzo cicho. Prosto do ucha brunetki, wywołując tym kolejny dreszcz.

Zed wysunął błyszczącego od śliny członka z szeroko otwartych ust Nory. Pogładził ją po twarzy, tak jak gładzi się klacz. Spokojnym krokiem przeszedł do leżących na ziemi ubrań. Ze spodni wyjął skórzany pasek. Rozciągnął go na całą długość i strzelił z napiętej skóry. Na ten donośny dźwięk Ella zadrżała, podobnie jak pochylona nad trawą Nora. Jej drobniutkie, bladoróżowe sutki drażnione były dodatkowo, przez wystające źdźbła.

– Ciiii, Elle. Nie bój się. – Gideon złapał kobietę za ramiona unieruchamiając ją w pozycji, w której zmuszona była do obserwacji pary na polance. W każdej chwili mogła zamknąć oczy, Gideon nie stosował kubrickowskich metod. Mogła, ale widok hipnotyzował ją, nęcił i oszałamiał.

Pierwsze uderzenie spadło na białą skórę z donośnym plaśnięciem. Dźwięk był głośny i dość nieprzyjemny. Ella skuliła się w sobie, jednak silne ręce Gideona uniemożliwiły jej ucieczkę.

– Patrz na to. Musisz patrzeć. Musisz to wytrzymać.

Drżała jak osika. Gdyby nie Gideon, najchętniej osunęłaby się na ziemię i zasłoniła uszy i oczy.

Zed pozwolił lekko zaczerwienionej skórze odpocząć. Po czym zamachnął się ponownie i z trzaskiem uderzył przez oba pośladki. Twarz Nory wykrzywił grymas bólu, a z zaciśniętych ust dobył się jęk.

Gideon gładził ramiona Elli, zdając sobie sprawę jak mocne emocje nią targają. Jak bardzo się boi, i jak bardzo tego potrzebuje.

– Gideon. Ja naprawdę nie mogę się temu przyglądać. Pozwól mi stąd odejść.

– Czy czujesz granicę?

– Gideon. Przestań o tych granicach.

– Zadałem ci pytanie. Odpowiedz.

Ella milczała wpatrując się pociemniałymi oczami w parę na polanie. Zaskakując oboje podglądaczy, Zed zmienił pozycję Nory tak, by nie twarz brunetki, a jej naznaczony razami tył był odwrócony do nich. Trzecie uderzenie spadło na pośladki szybko i mocno. Ciało zadrżało pod skórzanym pasem, a Nora krzyknęła zdziwiona jego siłą. Ella chciała zamknąć oczy, by nie widzieć dalszego ciągu wątpliwej pieszczoty, kiedy ujrzała lśniącą kropelkę śluzu ściekającą po nabrzmiałych płatkach wypiętego w ich stronę sromu. Zed również musiał to zauważyć, bo nachylił się i palcami, delikatnie rozwarł wilgotne fałdki ukazując widzom mokre z podniecenia wnętrze. Ukryci za krzakami Ella i Gideon nie wiedzieli, czy blondyn zrobił to dla nich, czy dla własnej satysfakcji. Kapiąca wilgoć wyraźnie dawała mu do zrozumienia, że obrana droga jest słuszna.

Gideon mocniej naparł członkiem na pupę Elli i otarł się o nią kilkukrotnie. Penis rozsadzał mu spodnie i czuł narastający ból, ale nie robił nic, by zaspokoić własną żądzę. Ella wypięła pośladki i odpowiedziała subtelnym ruchem bioder.

– Czuję granicę. Wyraźnie.

– Widzisz jak jej dobrze? Widzisz te strużki wilgoci? Tobie też pewnie cieknie już po udach… – jego szept był gęsty. Ella miała wrażenie, że chrapliwy głos zastępuje penisa, którego pragnęła poczuć w sobie. Każde wypowiadane przez Gideona słowo sprawiało, że mięśnie jej pochwy zaciskały się coraz mocniej, a uda rzeczywiście były już bezwstydnie śliskie. Mężczyzna przejechał nosem po jej karku, ustami muskając obnażone barki.

– Pęka twoja granica, moja mała autorko. Pęka razem z tą wypływającą z ciebie wilgocią. Z każdym trzaśnięciem pasa o goły tyłek Nory. Boisz się jeszcze? Boisz się mnie?

Ella milczała, wsłuchując się w zmysłowy szept. Z polanki dochodziły ich odgłosy metodycznych uderzeń. Doliczyła się czterech. Nora jęczała już głośno, wypowiadając sprośne słowa zachęty. Ella nie umiała używać tych wszystkich “cip, dup i kutasów”, które wypływały potoczyście z pięknie wykrojonych ust bitej brunetki. Te hasła rzucane przez piękną kobietę brzmiały jeszcze dosadniej, a zarazem niezwykle uroczo.

– Nie boję się ciebie, Gideonie. Pragnę cię.

Ella odwróciła się na ile pozwalał jej mocny uścisk mężczyzny i pocałowała go w policzek. Powoli przesunęła wilgotnymi ustami po szorstkiej skórze i musnęła usta. Gideon zachłannie odwzajemnił pocałunek, na który czekał cały wieczór. Wpił się w jej wargi, gniotąc je i wciskając pomiędzy nie niecierpliwy język. Ella nie pozostała mu dłużna. Spragniona męskiej pieszczoty, wyswobodziła ręce i przesunęła paznokciami po jego szyi. Jak nastolatki z szalejącą burzą hormonów całowali się wściekle, prawie boleśnie, liżąc, kąsając, gryząc i ssąc. Całowali swoje oczy i czoła, policzki były już mokre od śliny a wargi pociemniałe od miłosnych ukąszeń.

Gideon nie czekając na dalszą zachętę, podniósł cieniutki materiał sukienki obnażając ociekające sokami łono i duże, jędrne pośladki. Palce mężczyzny wdarły się pomiędzy śliskie uda i pewnie dotarły do nabrzmiałych z podniecenia warg. Ciałami obojga wstrząsnął dreszcz, kiedy przekraczali granice cielesności. Ella lekko rozsunęła nogi, umożliwiając mężczyźnie dojście do najwrażliwszych fragmentów jej ciała. Opuszki ślizgały się po udach jak małe ślimaki, rozcierając wilgoć aż na biodra i brzuch. Ciekawskie palce zaglądały do jej wnętrza, drażniąc kurczące się rytmicznie ścianki. Gideon skubał krótkie włoski, uderzał w nabrzmiałą łechtaczkę, sprawiając, że kobieta prawie omdlewała w jego ramionach. Ella reagowała jak posłuszna pacynka wypełniona zręcznymi palcami, wijąc się na nich pod dyktando artysty. Gideon był szczodry, dawał więcej niż jego kochanka była w stanie przyjąć, sam nie oczekując niczego w zamian. Ona zaś oddawała się mu z radością, z beztroską, która charakteryzuje ludzi bardzo młodych i tych, którzy nie mają już nic do stracenia.

Mężczyzna wpił się ustami w wygiętą szyję kobiety, zostawiając słodki różowy ślad miłosnych uniesień. Wsunął dwa palce głęboko w jej gorące wnętrze. Przytulił ją mocno, wtulając nos w pachnące owocami włosy. Czuł jak zaciska się na nim, jak pulsuje domagając się spełnienia. Kobieta dyszała głośno nie dbając o to, że para za drzewami może ich usłyszeć, że ktokolwiek może ich zobaczyć. Gideon tłumił jej jęki zamykając usta pocałunkami. Ella była niecierpliwa w dążeniu do finału. Każdy jej gest, westchnienie czy spojrzenie błagało o więcej. Orgazm przyszedł bardzo szybko, zaskakując Gideona intensywnością. Brunetka odgięła szyję, napinając wszystkie mięśnie i zamierając w bezruchu. Twarz zastygła w wyrazie zachwytu, by po chwili rozpromienił ją rozkoszny uśmiech. Ella zacisnęła powieki, bo nie była w stanie skupić wzroku na wesołych oczach mężczyzny.

– Popatrz na mnie, moja ulubiona autorko łamiąca kolejne granice. – mruknął prosto do jej ucha.

– Yy. – kobieta nie dała rady wyartykułować bardziej rozbudowanej odpowiedzi.

– Proszę…

Ella spojrzała na niego spod przymrużonych powiek.

– Dziękuję. – wyszeptała.

– Masz szansę się odwdzięczyć. – Gideon uszczypnął ją w pośladek.

– I na pewno z niej skorzystam.

Brunetka z żalem odsunęła się delikatnie od mężczyzny. Zauważyła, że w miejscu gdzie jego spodnie wypełniała spora wypukłość pojawił się ślad wilgoci. Z czułością pogładziła przez materiał naprężonego członka. Gideon zamknął oczy w oczekiwaniu na pieszczotę. Ella stanęła na palcach i pocałowała mężczyznę w policzek.

– Do trzech razy sztuka, mój ulubiony autorze.

Odwróciła się na pięcie i chichocząc jak podlotek pobiegła w kierunku bielejącego za drzewami pałacyku. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, gdy pędem pokonywała po trzy schodki na raz, gdy padała w czerwonym fatałaszku na miękkie łóżko. Nie schodził nawet, kiedy zakopywała się w chłodną pościel czekając na sen. Zasypiała bez lęku i obaw, wierząc, tym razem nie da się skrzywdzić. Ani na jawie, ani we śnie.

***

Gęste krople białego płynu spadły na bujne liście paproci. A po chwili w lesie rozległ się radosny męski śmiech, płoszący leżącą pod kocem w kratkę, splecioną w miłosnym uścisku parę. Śmiech niósł się daleko po jeziorze i dotarł nawet do pokoju, w którym rozkosznie spała czarnowłosa, szczęśliwa kobieta. Uśmiechnęła się przez sen.

Przejdź do kolejnej części – Trzecia noc

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Witam z rana,

od przedwczoraj chcę skomentować to opowiadanie, ale inne obowiązki pozwoliły mi na to dopiero dzisiaj.

Rita dała nam kolejny, bardzo dobry tekst, godnego następcę "Pierwszej nocy". Wracamy do grupy pisarzy erotycznych (wszelkie skojarzenia z realnymi osobami są zapewne czysto przypadkowe 🙂 i oglądamy ich interakcje, buzujące namiętności, niespieszne rozmowy.

Wszystko to opisane bardzo ładnym, poetyckim językiem. Narracja jest czasem nieco oniryczna, czasem do bólu wręcz realistyczna. Postacie, które poznajemy są interesujące i tajemnicze, zarówno jeśli chodzi o mrocznego Gideona, jak i poczciwego Pejtona (faktycznie, zachodzę w głowę, czemu on przyjął taki przydomek…).

Jestem ciekaw, w jakim kierunku się to rozwinie – sentymentalnego romansu czy greckiej tragedii. W każdym razie – na pewno będę wyczekiwał "Trzeciej nocy".

Pozdrawiam serdecznie
M.A.

To jest taki tekst, że wstrzymam się z komentowaniem co najmniej do kolejnej części, jeśli nie do końca.
Tak, jak odłożyłem komentowanie innych sequeli.
Nie takiego rozwoju akcji się spodziewałem. Lub innymi słowy – zaskoczenie niemal kompletne spotkało mnie podczas lektury. Autorka się bawi albo męczy, trudno to wyczytać z tekstu. Ale chyba się miejscami bawi, rzuca aluzjami, zagadkami, przenośniami.
Ileż tu cukru w cukrze! To też mnie zaskakuje.
Podsumowując. Czuję się uroczo skołowany i nie podejmę się zgadywać, co będzie w kolejnej części.

Tak dużo opowiadań, tak mało czasu na czytanie, nie mówiąc już o komentowaniu.
Jednak ten tekst jest z oczywistych powodów szczególny i mimo ostrzeżeń autorki, nowe skojarzenia pojawiają się z każdym następnym zdaniem. A takie akcenty, jak wspomniane opowiadanie Baśki, nie pomagają 🙂
Tyle ode mnie- kontynuację przeczytam z przyjemnością.

Dziękuję za komentarze. Już się obawiałam, że piękna Ella przemknie niepostrzeżenie. Udało mi się jednak przykuć Waszą uwagę 🙂

Megasie – zaczynałam pisać fragmenty tego tekstu świeżo po przeczytaniu historii Tais. I jakoś postanowiłam to uczcić – choćby kradnąc pseudonim. Dziś podczas spaceru z psem znów udało mi się wymyślić kolejne fragmenty opowieści, właśnie z Pejtonem w roli głównej 🙂

Karelu – cieszę się, że Cię zaskoczyłam. Z komentarza wynika, że chyba pozytywnie – cieszy mnie to podwójnie. Przyznaję – pisanie tego tekstu daje mi dużo radości, właśnie przez te aluzje, zagadki itp. Gdyby mnie nie bawiło, to dałabym sobie spokój i zajęła się czymś innym. A tak ku swojej uciesze (i mam nadzieję, że czasami Czytelników również) płodzę kolejne wytwory mem wyobraźni.
Skoro tym tekstem Cię zaskoczyłam, to zobaczymy jak zareagujesz na następny, dla którego Megas musi znaleźć jakiś ładny termin. Bo tym nadchodzącym tekstem sama siebie zaskoczyłam, a frajdy miałam co niemiara!
Cukru w cukrze? W sensie ilości erotyki? Co miałeś na myśli?

Obieżyświecie – ależ absolutnie zabraniam doszukiwać się podobieństw!! Ostrzeżenia nie czytał?!! ;P
Z tą Baśką nie mogłam się powstrzymać. Wspomnienie jej opowiadań do dziś wprawia mnie w pogodny nastrój 🙂

Postaram się nie zwlekać zbyt długo z napisaniem kontynuacji. Jeśli jednak się wydłuży czas oczekiwania to proszę mi wybaczyć. Muszę skakać pomiędzy tematami bo chwilami mam dość moich bohaterów, a czasami zwyczajnie mnie nudzą. Ale pamiętam o wszystkich porzuconych postaciach. I zaczynam za nimi tęsknić – więc, jeśli tylko czas pozwoli zabieram się za pisanie.

Pozdrawiam!
Rita

Rito,
Pozytywnie? Rodzaj zaskoczenia, jakie odczułem, nijak się ma do oceny tekstu. Pobiegłaś inną, może mniej stromą, ale także trudną drogą. Z niej również ładny widok. Jeśli chodzi o cukier to tak – trafnie zgadujesz. Erotyki jest dużo.

Nareszcie mam trochę czasu, by nadrobić, choć częściowo, lekturę opowiadań i co poniektóre skomentować.

Po pierwsze – oczywiście czekam z niecierpliwością, co się stanie dalej, a może nawet, jaki będzie finał tego ciekawego "zjazdu", przynajmniej dla kilku par.
A, i czy wydadzą zbiór swoich opowiadań? Ha, na fali obecnej mody mogliby liczyć na sukces
Gideon zdaje się konsekwentnie dążyć do założonego w pierwszej części celu, w każdym razie cieszy mnie, że Ella mimo dramatycznych wspomnień, nie chowa się, lecz wydaje się być zdeterminowana, aby pokonać lęki przeszłości.

W każdym razie – czekam na kolejną odsłonę. Do trzech razy sztuka, a może części będzie więcej?

Napisz komentarz