
AdmiringBeautyArt, „To err is human”, CC BY-NC 3.0
Wjeżdżali do śpiącego jeszcze miasta otulonego poranną mgłą. Kolejny raz próbował przeciągnąć się, lecz wąska przestrzeń między fotelami skutecznie mu to uniemożliwiała. Przez chwilę oglądał paryskie uliczki budzone promieniami wschodzącego słońca. Starał sobie przypomnieć ostatni tu pobyt, ale wspomnienia zostały zupełnie rozmazane przez czas. Nie mógł się już doczekać, kiedy w końcu wyjdzie z dusznego autokaru i napełni płuca wiosennym powietrzem. Przymknął oczy, a widok za oknem zastąpiła mu teraz twarz opleciona blond włosami. „Nie będę ci robił kłopotu. Zahaczę się w jakimś hotelu, a jak będziesz miała chwilę czasu, to pospacerujemy.” Powtarzał to w myślach parokrotnie, zmieniając za każdym razem wyraz twarzy, by ostatecznie wybrać lekko nonszalancki z odrobiną ciepła. Był z siebie dumny, że tak sprytnie wybrnie z niezręcznej sytuacji. Cieszył się bardzo z zaproszenia do uroczej osóbki, z którą rozmawiał prawie codziennie przez internet. Jednak noc spędzona w stłoczonym autobusie, gdzie od przeszło dwudziestu godzin nie mógł zmienić pozycji, przyniosła niepokój. Ponad wszystko cenił sobie ład i porządek, a ta wariatka gotowa jeszcze zmuszać go do partycypowania w swoich niezliczonych pomysłach. Co innego żarty przez net, a co innego bycie zdanym na jej łaskę i niełaskę.
Z rozważań wyrwał go głos pilotki: – Dziękujemy państwu za wspólną podróż i życzymy… – Starał się wypatrzeć swoją znajomą przez okno. Drobna postać, złote włosy opadające na ramiona, czerwona apaszka, krótka dopasowana sukienka, zgrabne nogi w czarnych szpilkach. Nie zdążył jeszcze całkowicie zejść ze schodków, gdy poczuł przy sobie delikatny zapach perfum.
– Jesteś nareszcie, okruszku. – Dotyk kobiecych warg rozpalił mu policzki.
– Dzień dobry. Ślicznie wyglądasz. Poczekaj odbiorę bagaż. – Schylając się do luku po plecak, potarł dłonią miejsce po pocałunku. Zaraz się tego zawstydził. Wstał i właśnie otwierał usta, by powtórzyć tyle razy wypowiedziane w myślach zdanie, ale ona ciągnęła go już za rękę.
– No, chodź szybciutko, metro nam ucieknie – mrugnęła. Stał zaskoczony, zastanawiając się, co miała na myśli, wszak metro jeździ co 2 minuty. Dopiero jak schodzili do podziemia, zdał sobie sprawę, że jego misternie ułożony plan legł w gruzach.
Pomimo wczesnej godziny w metrze panował spory tłok. Stali tak blisko siebie, że oddychał jej ciepłem i zapachem. By usłyszeć, o co pytała, pochylił głowę, wtapiając się w miękkie włosy. Tyle razy głaskał je w marzeniach, ale nigdy nie wyobrażał sobie, że tak ładnie będą pachnieć. Pytała o podróż.
– Była koszmarna – odpowiedział jej prosto do ucha, pozwalając sobie niby przypadkiem musnąć je ustami. Chyba nie zwróciła na to uwagi. Na kolejnym przystanku dosiadło się jeszcze więcej ludzi. Przycisnęła się do niego mocniej. Przez cienki materiał koszulki poczuł na sobie jej krągłości. Nie mógł się powstrzymać, żeby nie spojrzeć na dekolt. Mocno wycięty odsłaniał część jędrnych półkuli. Unosiły się delikatnie przy każdym oddechu. Miał nieprzepartą ochotę objąć je, zważyć każdą z nich w dłoniach. Kolejna stacja. Miejsce za nim zwolniło się. Chciał jej ustąpić, ale ona popchnęła go lekko, plecak przeważył i klapnął na siedzenie.
– Ja już się nasiedziałem – zaprotestował.
– Ciii … – Położyła sobie palec na ustach, przesuwając się między jego rozstawione dla równowagi nogi, prawie ocierając mu biustem o nos. A ponieważ zajęła się wyjaśnianiem stojącym obok turystom drogi, mógł bez przeszkód kontemplować widok. Kształtne piersi kołysały mu się kusząco przed oczami. Pod czarnym materiałem wyraźnie rysowały się sutki. Próbował dopasować ich wielkość i kolor do odsłoniętej części.
Nagły, nieprzyjemny metalowy zgrzyt. Pociąg gwałtownie zahamował. Jego twarz na moment zanurzyła się pomiędzy ponętnymi brzoskwiniami. Pod wpływem nieoczekiwanego dotyku gorącej, jedwabnej skóry na ustach i policzkach poczuł mrowienie w dole brzucha.
– Wybacz. – Odsunęła się szybko, na tyle, na ile pozwolili jej stojący ludzie. Odwróciła się tyłem do niego, pokazując coś na mapie metra zagubionym Anglikom. Jego wzrok powędrował w kierunku pupy dziewczyny. Smukła talia podkreślona paskiem, zgrabne, nęcące pośladki. Przymknął na chwilę oczy i wyobraził sobie, jak bierze je nagie w dłonie i usadza na sobie. Blond loki zakrywają gołe ramiona, linia kręgosłupa rozkosznie napina się pod gładką skórą pleców. Przesuwa po niej dwoma palcami, by jeszcze bardziej się wyprężyła …
– Nie śpij! Musimy się przesiąść. – Stała nad nim, uśmiechając się tak, jakby czytała jego myśli.
Nadziemny pociąg, który wyjeżdżał poza Paryż był prawie pusty.
– Już nie daleko – pocieszyła go. Zajęli miejsca naprzeciw siebie. Patrzył przez okno, najpierw na krajobraz, a potem na odbicie w szybie jej postaci. Niby zupełnie zwyczajna dziewczyna, a jednak przyciągała wzrok. Emanowało z niej kuszące ciepło.
– O, masz polską prasę ?! – Wstała mile zaskoczona i bez pytania wyciągnęła z kieszeni plecaka gazetę. Usiadła z powrotem, chowając twarz za tygodnikiem i zakładając nogę na nogę. Sukienka odsłoniła do połowy uda. Nie musiał już kryć spojrzenia, bo koleżanka zdawała się być zupełnie pochłonięta lekturą. Dostrzegł nawet koronkę kończącą pończochy. Poruszyła się, tak że skraj sukienki podniósł się jeszcze bardziej. Widział teraz część uda wyglądającą spod pończochy i brzeg czarnych majteczek. Penetrował wzrokiem te gorące okolice, odsłonięte zapewne nieświadomie przez zaczytaną kobietę. Gdyby tak mógł zobaczyć ciut więcej … Jakby na życzenie podciągnęła wyżej nogę, odkrywając ażurowy materiał majtek z ledwością zakrywających krocze i ich czarne wzory oplatające gładką skórę jej kobiecości. Po chwili złożyła powoli gazetę, tak że zdążył odwrócić głowę.
– To tu. – Wstała, a on posłusznie poczłapał za nią.
Siedział grzecznie w salonie, gdy krzątała się po kuchni. Przytulnie i gustownie urządzone mieszkanko. Emocje trochę opadły i zmęczenie dało się we znaki, choć jeszcze parę minut temu wchodząc za nią po schodach i gapiąc się na rozbujany tyłeczek, odpędzał myśli o tym, że weźmie ją zaraz w przedpokoju. Zapach kawy i słynne francuskie croissanty. Usiadła naprzeciw niego na dywanie, opierając brodę na złożonych rękach na stoliczku. Patrzyła z tej żabiej perspektywy, jak wcina śniadanko. Starszy od niej, dojrzały, potężny mężczyzna. Filiżanka prawie zupełnie zniknęła pod długimi, zadbanymi palcami. Ta jego ogromna postura kontrastowała z niewinnym spojrzeniem, jakie jej od czasu do czasu rzucał. Bawiła i podniecała ją ta gra w przesuwanie granic moralności swojego olbrzymiego kolegi, który, gdyby tylko chciał mógłby uwięzić ją w swych dłoniach jak motyla. Jadł i uśmiechał się do przyjaciółki. Siły zaczęły mu wracać, a poranna kawa cudownie rozbudziła. „Zostawię ją jeszcze trochę w tej błędnej świadomości, że jest panią sytuacji.” Przeciągnął się leniwie.
– Chodź okruszku, nalałam już wody do wanny.
– Świetny pomysł. – Pewnie szukała pretekstu, żeby mu umyć plecy.
Czekał w pachnącej, ciepłej wodzie, ale ani razu nie zapukała do drzwi łazienki. Zapomniał zabrać świeżych ubrań, a w spocone nie chciał się przebierać. Owinął się więc ręcznikiem, wyjrzał zza drzwi, czy nikogo nie ma i powędrował do plecaka. Wyszła z kuchni akurat w momencie, gdy tyłem do niej schylał się, szukając ciuchów. Oparta o framugę obserwowała, jak na pół nagi zmaga się z zamkiem, jedną ręką podtrzymując ręcznik. Szeroki kark, pociągająco uformowane mięśnie ramion, napięte łydki, gładkie uda bez jednego włoska – podobno to chlorowana woda basenu miała tak wspaniały efekt depilujący. Spod frotowego materiału wychylały się „stalowe” pośladki. Odwrócił się nagle.
– Spuść wzrok! – skarcił ją naburmuszonym tonem.
– Przepraszam cię bardzo, ale pierwszy raz widzę w moim przedpokoju faceta w za krótkim ręczniku – zachichotała. Zaczerwienił się tylko od wewnątrz, udając, że dla niego latanie na golasa po mieszkaniu znajomych to codzienność.
– Ubieraj się szybciutko. Wychodzimy – rzuciła, mrużąc swoje niebieskie oczy.
– A może grzeczniej byłoby mnie zapytać, czy mam ochotę? – Odparł trochę zły.
– A nie masz ochoty?! – Parsknęła śmiechem.
Wrócił do łazienki, trzymając w garści czyste ubranie. „Prowokuj mnie, prowokuj, zobaczymy, czy ci coś z tego wyjdzie.”
Nie wiedział, co ma w planach, ale ufał, że nie będzie się nudzić. Każde z nich postanowiło kontynuować zabawę i pozornie zapomnieć niezliczone chwile, kiedy namiętnie pieścili się słowami, wyobrażając sobie rozgrzewający dotyk najwrażliwszych części ciała, doprowadzali się do szaleństwa pomysłami sytuacji, pozycji i szczegółowymi opisami: co ci zrobię, jak będę cię w końcu miał(a).
Rozczarował się, kiedy wysiedli przy Luwrze. Nie spodziewał się, że będzie chciała go ciągnąć w pierwszy dzień na tak klasyczne i męczące zwiedzanie. Zaczynał żałować, że jej uległ i nie zrealizował swojego hotelowego planu. Szła przez pałacowe sale pewnym, szybkim krokiem, nie zwracając najmniejszej uwagi na wiszące na ścianach dzieła. Dopiero gdy dotarli do rzeźb, odwróciła do niego rozpromienioną twarz.
– Zobacz jakie są piękne! – Podchodziła do tych przedstawiających kąpiące się kobiety, gładząc zimny kamień opuszkami palców. Flaconet, Allegrain… Stała wpatrzona w smukłe, nagie dziewczęce figury. Leda i łabędź, Polująca Diana, Amphitrite, Psyche obudzona pocałunkiem Kupidyna … marmury i brązy topiły się pod jej spojrzeniem. A on urzeczony tą niesamowitą sceną, wypiekami na policzkach i iskrami w oczach swojej przyjaciółki, wyobrażał sobie, jakby wyglądało jej kształtne ciało uwiecznione w alabastrze. Siedząca nad wodą, odchylona lekko do tyłu, by wyeksponować lepiej soczyste piersi zwieńczone wypukłymi aureolkami i stojącymi sutkami. I opadający na nie kosmyk długich, falowanych włosów proszący się o to, aby go odsunąć dłonią … dłonią, która mogłaby je obejmować, ugniatać i ściskać. Przymknął oczy i poczuł na ustach smak jej sutków, tak jak wtedy, kiedy ze sobą pisali.
– Okruszku! Okruszku! To ja pokazuję ci arcydzieła, a ty zamykasz oczy?! – Patrzyła na niego z wyrzutem. – Pewnie jesteś zmęczony. Wracajmy. – Nie protestował, licząc, że będzie mógł wkrótce urzeczywistnić swoje wizje.
Szli do metra jakąś inną drogą. Rozmawiali o historii i sztuce, gdy nagle spytała:
– Co byś powiedział na relaksujący masaż? – Zaskoczony tą bezpośredniością, postanowił się z nią podroczyć.
– A dobrze umiesz masować, panienko?
– Ale je nie mówiłam o sobie – roześmiała się, otwierając drzwi gabinetu kosmetycznego, przed którym właśnie stanęli.
– Co ty znowu wymyśliłaś? – Zmarszczył brwi, tracąc po raz kolejny tego dnia pewność siebie. Przywitała ich młoda hinduska. Zamieniły ze sobą parę zdań, z których oczywiście nic nie zrozumiał.
– Wolałbym już wrócić.
– Przecież mamy czas, prawda? – Powiedziała miękko, patrząc na niego tak pogodnie, że serce, które przed momentem przyspieszyło rytm, zupełnie się uspokoiło.
– Dobrze, jeśli chcesz – tymi słowami zakończył ich zabawę. Wiedziała już, że bez oporu podda się jej pomysłom, że ma na nią taką samą ochotę, jak ona na niego i z równą niecierpliwością czeka na więcej. Chciała go jednak podręczyć na zapas, za to co stanie się wieczorem, za to, że doprowadzi ją do obłędu, odczekując długie chwile zanim w nią wejdzie, za to, że nie będzie mu spieszno zakończyć karesy i przedłuży je w nieskończoność, kiedy ona będzie umierała z pragnienia. Finał ich rozkosznych igraszek podyktuje on i wówczas odbije sobie jej wszystkie dzisiejsze prowokacje. Ale teraz jeszcze przez moment dziewczyna będzie górą, przyglądając mu się z szelmowskim uśmiechem, jak stara się opanować emocje, leżąc goły na stole i poddając się zabiegom masażystki.
Kategorycznie odmówił ściągnięcia spodni, no bo „przecież nóg się nie masuje”, rozebrał się do połowy i położył na brzuchu, opierając głowę na złożonych pod brodą dłoniach. Wnętrze pomieszczenia ozdabiały hinduskie dekoracje, czerwono-złote barwy dodatkowo ogrzewały atmosferę, a zapach sandałowych kadzidełek przenosił w inny świat. Jego przyjaciółka usiadła w fotelu pod stojącą lampą i zatopiła się w lekturze jakiegoś czasopisma. Oblało ją żółto-pomarańczowe światło. Nie spuszczał z niej wzroku. Była tak apetyczna jak dojrzała hiszpańska brzoskwinia. Miał ochotę wpić się w nią, w jej nęcące krągłości, lizać aksamitną skórę ud, bawiąc się dorodnymi piersiami. Hinduska sprawnie ugniatała jego kark, ramiona i plecy. Ciepły olejek wnikał w zmęczone ciało, przyjemnie je relaksując. Od bardzo dawna nie było mu tak dobrze.
Ciemnoskóra dziewczyna wydawała się być bardzo doświadczona. Zręcznie roztapiała pod palcami spięte mięśnie. Kiedy odwróciła się tyłem do jego koleżanki, ona odłożyła żurnal, rzuciła mu wyzywające spojrzenie, wsadziła palec do ust i zaczęła go oblizywać, wodziła nim ponętnie po wargach, wpychając od czasu do czasu do środka i ssąc. Wysunęła czubek języka, oblizała swoje gorące usta, podkurczając jedną nogę na fotelu. Rozchyliła bezwstydnie uda. Jego oczom ukazał się srom ledwo skryty pod przezroczystymi koronkami skąpych majteczek. Pogładziła ją mokrymi od śliny paluszkami, przymykając powieki. „Co ty robisz! Przecież nie jesteśmy sami!” – powinien ją skarcić, ale zamiast tego pożerał wzrokiem to hoże ciało. Jej dłoń wślizgnęła się pod materiał, który szybko odsunęła, pokazując różowe płatki, rozchyliła je między palcami, otwierając lekko szparkę, a druga ręką muskała wzgórek łonowy, gładziła wąski pasek równo przystrzyżonych włosków, pocierała i głaskała delikatne miejsca.
Serce biło mu coraz szybciej. Hinduska masowała teraz dolną część pleców. Dotyk rozgrzanych dłoni był niezwykle miły. Kiedy w końcu ruchliwe paluszki blondynki wniknęły do mokrego wnętrza, znikając w nim zupełnie, pobudzona męskość zaczęła go mocno uwierać. Nie chciał, by masażystka to zauważyła, zamknął oczy, usiłując myśleć o czymś neutralnym, ale kobieta bardzo mu to utrudniała wsuwając swoje dłonie pod pasek spodni i dalej pod bokserki, nacierając biodra i pośladki. Zerknął na przyjaciółkę. Nie przestała bawić się ze sobą. Gdy tylko poczuła znów na sobie jego spojrzenie, rozpięła parę guziczków, odsłaniając jędrną pierś, zwieńczoną stojącym sutkiem. Żar rozlał się po jego całym ciele. Dziewczyna oblizała raz jeszcze palce i uwięziła w nich brązową grudkę, dość silnie ją pociągając. Jakie wrażenie to na nim zrobiło, zdradzał przyspieszony oddech. Palce czarnulki poluźniły pasek i dostały się pod biodra zmysłowo masując podbrzusze mężczyzny. Blondynka trzymała teraz jedną pierś w dłoni jak pyszny owoc, a opuszkami palców drugiej zataczała coraz to mniejsze kręgi wokół sutka, w końcu go dotknęła. Dźwięk dzwonka sprowadził całą trójkę na ziemię. Blondyneczka szybko zasłoniła rozognione miejsca, a hinduska, mówiąc „pardon”, wyszła z pokoju. Natychmiast wstał, zapiął spodnie i wciągnął na siebie koszulkę.
– Chcesz już wracać? – Jego znajoma stała przed lustrem, niewinnie poprawiając sukienkę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że smagła dziewczyna mogła obejrzeć cały popis jego koleżanki w zwierciadle, w którym odbijał się teraz pusty fotel. Chwycił swoją przyjaciółkę za nadgarstek i przyciągnął do siebie.
– Zapłacisz mi za to, maleńka!
– Wiem.
– Idziemy do domu i nic już nie kombinuj!
– Puść, to boli!
– Nie wyrywaj się, to nie będzie bolało.
Gdy tylko zamknęli drzwi mieszkania, zdarł z niej ubranie i naparł całym sobą, całując jej twarz, policzki, oczy, usta. Odwzajemniała pocałunki, cofając się, pchana przez tego potężnego mężczyznę, aż poczuła pod pupą krawędź kuchennego stołu. Usadził ją na blacie, ściągnął z niej bieliznę. Przysunął dwa krzesła z każdej strony tak, aby mogła na nich oprzeć rozstawione nogi. Odchyliła się nieco w tył, zachęcająco wypinając piękne cytrynki. Odsunął się o dwa kroki, przez chwilę podziwiał nagą kobietę w tej wyzywającej pozycji odsłaniającej jej każdy zakamarek. Rozpiął powoli wojskowy pasek i rozporek. Nie spieszył się, a ona wierciła się z podniecenia. Wreszcie spod bokserek wyskoczył sztywny i twardy penis.
– Otwórz ją mocniej. – Dziewczyna rozchyliła szerzej uda, a dłońmi rozwarła wargi sromu, tak, że mógł zobaczyć jego wilgotny środek. Postał przed nią jeszcze moment, ściskając w ręku swoją męskość. Aż w końcu podszedł i stanął pomiędzy jej napiętymi udami. Zamknęła oczy, czekając na gorący dotyk. Przyglądał się jej, masując grubego członka. Wysunęła się bardziej w jego kierunku. W końcu poczuła gładką skórkę główki penisa, delikatnie napierał na nią, nie zagłębiając się na razie. Wodził nim po delikatnych płatkach, gładził wzgórek, drugą dłonią pieszcząc jednocześnie piersi, szczypiąc twarde sutki, tarmosząc je żarliwie. Wreszcie naprowadził członka na szparkę i wniknął w nią stanowczo i głęboko. Wypełnił ją całą, nacierał na ścianki, które rozchylały się pod silnymi uderzeniami. Jęknęła z rozkoszy. Zacisnęła się na nim, chcąc go dłużej zatrzymać, ale on wchodził i wychodził rytmicznie, popychając coraz silniej, rozgniatając, teraz już oburącz obfity biust. Była prawie u szczytu rozkoszy, kiedy przestał, prosząc, żeby przed nim uklęknęła. Zsunęła się ze stołu na podłogę, przytuliła do jego stojącej męskości twarz i zaczęła go namiętnie lizać. Cały pachniał i smakował nią. Zlizywała swoje i jego podniecenie, ssała główkę, tarła rękami pośladki przybliżając go mocniej, drażniła języczkiem. Objął jej głowę obiema dłońmi i napierał na usta, przeciskał się pomiędzy wargami. I znowu przestał na parę sekund przed wytryskiem.
– Chodźmy do sypialni. – Dopiero teraz odkrył ten pokój. Panował w nim półmrok, okiennice były zamknięte. Duże, dwuosobowe łóżko, bordowa pościel i zapach bzu, którego całe kiście stały w dwóch wazonach. Usiadła na brzegu, kucnął przed nią, zanurzając twarz w jej piersiach, ocierał się o nie policzkami, połykał sutki doprowadzając ją kolejny raz do szaleństwa. Wyrwała mu się i weszła na czworakach na środek łóżka, wypięła ku niemu ponętną pupę. Uklęknął za nią. Głaskał jej pośladki bez pośpiechu, rozdrażniając ją tym jeszcze bardziej.
– No wejdź wreszcie – ponagliła go.
– Nie – zaśmiał się przekornie. Cofnęła się, szukając pośladkami penisa. Pomagając sobie palcami, wpychała go centymetr po centymetrze, aż jej tyłeczek oparł się o biodra mężczyzny. Rozkoszowała się chwilę swoją zdobyczą, ale napięcie było zbyt duże. Płonęła z podniecenia, coraz szybciej nabijając się na sztywną męskość. On również dłużej nie wytrzymał, chwycił dziewczynę za biodra, uderzał w nią energicznie, aż do ostatnich dreszczy, kiedy wypełniło ją spełnienie … spełnienie wszystkich wirtualnych marzeń. Zacisnęła zęby na poduszce, by sąsiedzi nie dowiedzieli się, jak było jej dobrze. Opadł na pościel tuż obok niej, kompletnie bez sił. Leżeli parę minut w ciszy. Gdy oddechy wyrównały nieco rytm, spytała:
– Wydawało mi się, że chciałeś mi coś powiedzieć przy autokarze?
– Tak, chciałem powiedzieć, że z największą przyjemnością będę twoim gościem, o ile poczęstujesz mnie kolacją.
Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Blog Comments
Tomp
2025-06-09 at 21:47
Kilka błędów ortograficznych i edycyjnyh, ale scenka erotyczna opowiedziana smakowicie.
Calipso
2025-06-11 at 10:24
Ładna, ujmująca za serce historia z czasów, gdy do Paryża jeździło się autokarami!
Thorin
2025-06-11 at 15:48
„Kategorycznie odmówił ściągnięcia spodni, no bo „przecież nóg się nie masuje” ”
Że co? Chyba bohater tego opka nigdy nie był na porządnym masażu, a zwłaszcza nuru 🙂 masuje się, masuje, i to jeszcze jak!