7 min. czytania

Charlie Marshall, „A Moment of Blissful Connection”, CC BY 2.0

Ciche kroki na drewnianym molo. Białe łajby, kołyszące się miarowo w takt delikatnych podmuchów wiatru. Groźnie rysujące się na tle księżycowego blasku maszty. Szum wody, niewielkich fal rozbijających się o brzegi łodzi…

Molo kończyło się. Dziewczyna przysiadła na jego brzegu, szczelniej okrywając się męską marynarką. Czuła chłód, wdzierający się pod ubranie, przebijający się przez czarną, prostą, ale bardzo seksowną sukienkę. Wcześniej zdjęte szpilki położyła obok siebie i wyciągnęła z kieszeni paczkę papierosów. Włożyła jednego z nich do ust.

Blask zapalniczki oślepił, zakłócił czerń nocy. Wraz z pierwszą porcją dymu wchodzącą do płuc nadeszły pierwsze myśli. Słyszała jak przez szybę odgłosy zabawy z drewnianego budynku za jej plecami. Zabawy, którą opuściła szukając chwili ukojenia. Zabawy, na której zostawiła swojego mężczyznę, pogrążonego w beztroskiej konwersacji, otoczonego wianuszkiem kobiet. Na której zostawiła swoją miłość.

Kolejne zaciągnięcie dymem… Kiedy to wszystko się zaczęło? Chyba jeszcze w podstawówce. Pierwsze zainteresowanie seksem, tłumione pragnienia. Brak człowieka, z którym mogłaby porozmawiać. Pamiętała jak dziś obraz koleżanki, która potajemnie czytując każdy podkradziony rodzicom egzemplarz „Cosmo”, powiedziała że to musi być obrzydliwe. Jak może dziewczyna polizać cipkę drugiej. Wtedy przytaknęła ochoczo, czując wprawdzie, że nie widzi w tym nic złego, jednak presja otoczenia była zbyt silna. Później, dużo później, mężczyźni. Ich wielkie silne ręce, warstwy kremu nakładane potajemnie, by nie widzieli zadrapań od zarostu na jej delikatnej skórze. Udawane jęki i orgazmy…

Oświecenie, kiedy pierwszy raz pocałowała kobietę, delikatność jej dotyku…

Ukrywana, zakazana miłość. Rajski owoc, którego zerwać nie można inaczej niż w ścisłej tajemnicy, tak by nikt się nie dowiedział.

Wypuściła dym… zdawało jej się, że widzi w nim miraż, że widzi ukochaną twarz… Złudzenie znikło, gdy na molo rozległy się kroki, najpierw niepewne, z każdym metrem coraz wyraźniejsze.

– Danae? – ciepły aksamitny głos za jej plecami, a zaraz po nim delikatny dotyk dłoni na jej ramieniu. – Danae, co się dzieje? Dlaczego wyszłaś?

Milczała chwilę, nie mając siły wydobyć głosu ze ściśniętego gardła.

– Danae? Powiedz coś.

I jej własny głos, metaliczny, lekko zachrypnięty od zimna, wilgoci i dymu. Zły i smutny zarazem, spokojny.

– Nie mogłam patrzeć na ciebie i jego. Tej tortury nie mogłam dłużej znieść. Myśli, że nigdy nie będziesz tylko moja, że tak jak i ja, udajesz że wszystko jest w porządku.

– Wiesz, że tak musi być – odpowiedziała. – Mam męża, dzieci. Tak musi być.

– Żyję dla tych krótkich chwil, kiedy mogę cię ujrzeć. Dlatego pojawiam się na przystanku, by zobaczyć się z tobą przez tę krótką chwilę, kiedy czekasz na autobus. Dla chwil kiedy mogę z tobą porozmawiać, przytulić cię. Nie zmienię tego. Wybacz. – powiedziała z nutą wyrzutu w głosie i znów zamilkła. Nie patrząc nawet w oczy swojej ukochanej.

Dziewczyna nie komentowała, delikatnie gładziła tylko jej barki. Ciemne, długie, proste włosy Danae rzucane przez wiatr, spadły jej na twarz. Odgarnęła je niedbałym ruchem, a stojąca za nią blondwłosa Triss złapała jej rękę, przyciągając ją do swojej twarzy. Złożyła na wierzchu dłoni delikatny pocałunek.

– Kocham cię – wyszeptała.

Odpowiedziała jej głucha cisza. Danae przymknęła oczy, przypominając sobie ich pierwszy raz.

*

Wynajęła mieszkanie na obrzeżach miasta. Nie znała raczej nikogo, a jej opinia też nie była dobra. Jedynym sąsiadem z którym utrzymywała kontakt był wysoki, barczysty Tomek, którego poprosiła kiedyś o pomoc przy awarii kranu, a który z czasem stał się systematycznym wieczornym gościem, by przy piwku obgadać wydarzenia minionego dnia. Danae wiedziała, że ma żonę, jednak ich kontakt był sporadyczny. Czasem żalił się na nią, a sama Danae wylewała swoje żale na niedawny związek z dziewczyną, która okazała się idiotką. Jej dni wyglądały tak samo – czasem śmiali się z Tomkiem, że „rano praca, wieczorem do dna”. Jak wielkie było jednak jej zdziwienie kiedy pewnej nocy, około drugiej rozległo się ciche pukanie do drzwi. Danae zwklekła się niechętnie z łóżka, spodziewając się, że jej nocnym gościem jest Tomek. W drzwiach jednak stała jego żona, Teresa, nazywana przez przyjaciół Triss.

– Napijesz się? – zapytała w drzwiach.

– Chętnie – Danae przyniosła z kuchni szklanki i sok, po czym zajęła się robieniem drinków. – Co cię sprowadza o tak późnej porze?

– Chciałam z kimś się napić, a jedynym człowiekiem który nie śpi o takich godzinach jesteś ty – uśmiechnęła się szelmowsko. – Poza tym chcę cię lepiej poznać. Tomek sporo mi o tobie opowiadał.

Tak zaczęły się ich wieczorne spotkania. Po pracy Triss przychodziła na drinka czy babski wieczór przy winie, aż pewnego dnia poruszyła nurtujący ją temat.

– Słyszałam, że byłaś z dziewczyną.

– Tak, choć była to pomyłka – Danae zasępiła się na chwilę, po czym podniosła do ust kieliszek wypełniony burgundowym napojem. – Czemu pytasz?

– Tak, po prostu. Zawsze mnie zastanawiało, jak to jest.

W kominku buzował ogień, ciemnobordowy płyn kołysał się miarowo w kieliszkach, a w głowie już lekko szumiało. Danae wstała z łóżka na którym dotąd siedziała i podeszła do siedzącej na fotelu przy kominku Triss. Postawiła kieliszek na stole.

– Chcesz wiedzieć jak to jest? – w oczach Triss pojawiło się lekkie zmieszanie, może strach – a co powiesz na to?

Nachyliła się i przylgnęła wargami do warg Triss, delikatnie drażniąc je czubkiem języka. Odsunęła się by spojrzeć jej w oczy i pocałowała jeszcze raz, tym razem dłużej, namiętnie, a Triss odwzajemniła pocałunek.

Danae miała sporo siły, była przy tym wysoka i wysportowana. Bez trudu uniosła Triss z fotela i przeniosła na łóżko. Położyła ją i przytuliła się mocno, przesuwając usta na jej szyję i rozpinając guziki bluzki. Zdjęła ją, a następnie pozbyła się bez trudu materiału stanika, dzielącego ją od pięknych piersi Triss. Ta nie protestowała. Poddała się całkowicie dotykowi ciemnowłosej dziewczyny. Danae pieściła nagi biust Triss, naprzemiennie liżąc i przygryzając delikatnie sutki. Czuła rosnące pożądanie, chęć posiadania. Chciała, by dziewczyna należała tylko do niej. Wodziła końcówką języka i zwilżonymi palcami po jej ciele, co wywoływało ciche jęki. Chciała ją pieścić bez końca. Rozpięła guziki spodni i pozbawiła swoją kochankę kolejnego zbędnego elementu garderoby. Teraz przeniosła pocałunki na jej brzuch, świdrując językiem w zagłębieniu pępka. Schodziła coraz niżej i gdy zatrzymała na moment twarz nad wzgórkiem, okrytym cienką tkaniną majtek, usłyszała ciche westchnienie. Ominęła jednak na razie ten punkt, by zejść niżej, w stronę ud. Czuła żar bijący od ciała koleżanki, w nozdrza uderzył ją zapach podniecenia. Muskała wargami delikatną skórę wnętrza ud, coraz niżej, by po chwili drażnić zgięcia kolan. Podniosła nogę do góry, uklękła i delikatnie wodząc językiem po kostce zbliżyła usta do palców stóp. Wzięła jeden z nich do ust i possała, lekko drażniąc przestrzeń między palcami.

Wracała, znów pieszcząc uda, a jej twarz znów znalazła się na wysokości wzgórka łonowego. Zsunęła majteczki, będące ostatnim bastionem broniącym dostępu do kobiecości Triss. Wciągnęła woń podniecenia, przesunęła palcami po rozgrzanych wargach, czując wilgoć osiadającą na skórze. Palcem podrażniła guziczek, a usta zbliżyła do źródła wilgoci. Lizała cipkę Triss, co chwilę wsuwając język do rozgrzanego wnętrza, czując jak przez jej ciało przebiegają dreszcze i wsłuchując się w coraz szybszy oddech, przerywany co chwilę cichym jęknięciem, kiedy język zatapiał się głęboko. Po kilku minutach oralnych pieszczot, miejsce języka zajęły palce. Triss wydała głośniejszy jęk, kiedy poczuła jak się w od razu dwa zanurzają się w jej kobiecości. Danae poruszała nimi miarowo, zahaczając o ścianki, muskając tajemniczy i poszukiwany przez mężczyzn punkt G. Teraz język pieścił guziczek, a palce, wsuwane i wysuwane – drażniły muszelkę. Czuła coraz mocniejsze skurcze kochanki oraz wilgoć spływającą po udach z jej własnej cipki. Przyspieszyła, niemal do galopu, nie mogąc doczekać się spełnienia Triss. Danae była na skraju wytrzymałości, jej podniecenie sięgało apogeum. Nagle usłyszała krzyk, ręce Triss zacisnęły się na jej głowie, przyciągnęły ją do siebie, mięśnie w jej wnętrzu mocno zacisnęły się na palcach Danae, by po chwili zacząć pulsować. W tym samym czasie ciemnowłosa zacisnęła zęby czując, że również dochodzi. Opadła, zmęczona na łóżko obok kochanki, pocałowała ją delikatnie i przytuliła mocno do siebie. Dogasały…

*

– Danae? – rozmyślania zostały brutalnie przerwane. Zauważyła, że lekko drży z zimna, że wcale nie znajduje się w swoim mieszkaniu, ale na molo przy jeziorze. Triss wciąż trzymała jej dłoń, delikatnie pieszcząc ją językiem – Gdzie jesteś?

– Zamyśliłam się – dziewczyna odwróciła się i pocałowała blondynkę w usta.–  Dziękuję, że jesteś. Choć na chwilę.

– Musimy iść. Tomek będzie mnie szukał. Michał jest już lekko podchmielony i zajęty rozmową, ale myślę, że też będzie się o ciebie niepokoił.

Wrzuciła do wody papierosa, który zgasł w jej ręce i odpaliła kolejnego, podając paczkę kochance, która usiadła teraz obok niej. Patrzyły w dal, na wodę. Bezkres, symbol wolności. Chciały być jak ptaki, odlecieć gdzieś i być tylko dla siebie. Chłonęły każdą chwilę, kiedy mogły być razem, zachwycały się nią. Wiatr szumiał, fale kołysały białymi kadłubami regatowych żaglówek. Wtem usłyszały otwierające się drzwi i donośny głos Tomka

– Wyszły już dobre 15 minut temu. Może coś się stało, może źle się czuły.

– Nie zauważyłem, naprawdę – tłumaczył się zmieszany Michał.

Danae wstała i chwyciła kochankę za rękę.

– Chodź! – powiedziała i ciskając niedopałek do wody, pociągnęła ją za sobą. Wskoczyły do najbliższej Omegi. Triss, była zaskoczona i zamieszana. Danae odwiązała linę i odepchnęła wiosłem żaglówkę od brzegu.

Zobaczyły, że chłopcy dobiegają do końca molo, lecz one były już dobre piętnaście metrów od przystani.

Tomek machał rękami, Michał krzyczał.

– Ankaaaaaaa! Teresaaaa!

Danae rozwinęła żagle i podała linkę od szota Triss. Sama zasiadła za sterem.

– No to narozrabiałyśmy – powiedziała Danae i obie zaczęły się śmiać.

Odpływały w noc, zostawiając na brzegu swoich mężczyzn, problemy. Choć wiedziały, że muszą wrócić, chciały by ta noc należała tylko do nich…

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tags:
Blog Comments

Romantyczne i smutne, jak każde opowiadanie o miłości niemożliwej i skazanej na niepowodzenie przez obiektywne czynniki i dawno temu popełnione błędy.

W lekturze trochę przeszkadzały mi pseudonimy bohaterek. Szczególnie Triss, bo kojarzyła mi się jednoznacznie. W dodatku cały czas wyobrażałem ją sobie jako rudą, ewentualnie dziewczynę o kasztanowych włosach, a tymczasem tutaj jest blondynką, co dość mocno wybijało mnie z rytmu…

Poza tą konfuzją podobało mi się, tylko trochę krótkie. Autorka mogła pociągnąć fabułę dłużej i pokazać, co Danae i Triss robiły na środku jeziora…

Leave a Comment