Tabi (Barman-Raven)  4/5 (7)

10 min. czytania

Źródło: Pixabay

Marta i ja – to opowieść na kilka długich nocy. Szaleństwo małżeńskiej zdrady, wynajętej mansardy na wiecznie zielonym Żoliborzu, upalnego lata i chłodnej jesieni. Byliśmy zafascynowani sobą i całkowicie amoralni. Naszą relację wypełniała pozbawiona skrupułów zabawa seksem. W czasach, kiedy o kinku i BDSM miało odwagę mówić zaledwie kilkadziesiąt osób w mieście, my pławiliśmy się w ”klimatycznym” rozpasaniu.

Jedną z fantazji Marty było posiadanie własnej bdsm’owej kochanki. I w końcu dało mi się znaleźć odpowiednią kandydatkę. Moja uległa miała dostać swoją pierwszą sukę.

Czy była gotowa? Wierzyłem jeszcze wtedy w głębię relacji domina i uległej, wierzyłem w to, że jako dominujący ponoszę większą  odpowiedzialność za partnerkę i jej wybory, a co za tym idzie konsekwencje naszych wspólnych decyzji.

Wierzyłem przy tym, że Marta da sobie radę z odpowiedzialnością za tę relację, ale…  Mimo wszystko postanowiłem, że zachowam minimum środków bezpieczeństwa i upewnię się przynajmniej, że Tabi rzeczywiście wie, na co się decyduje i że jej decyzja o wejściu w BDSM jest świadoma.

Postanowiłem, że to najpierw ja spotkam się z młodą adeptką BDSM przed jej pierwszą sesją z moją suką a jej Panią. Umówiliśmy się, że przynajmniej na początku będę uczestniczył w tym, co dzieje się między nimi na zasadzie obserwatora, mentora, mistrza, który wkroczy w sytuację, jeśli przerośnie ona Martę albo Tabi. Minimum bezpieczeństwa… mimo, że ufam i wierzę w efekty swojej edukacji i mimo, że w jej trakcie poznałem moją sukę dość dobrze. Tabi była spoza Warszawy, więc na to pierwsze spotkanie umówiliśmy się, że przyjedzie na kilka godzin do stolicy – w końcu to ona miała pełnić rolę uległej…

Wyznaczony dzień był piekłem w pracy; wściekła szefowa, sypiące się jedna po drugiej sprawy, setki telefonów od niezadowolonych klientów, „dywanik” u prezesa… Byłem zmęczony, ale jednocześnie wściekły, że zbieram baty za nieswoje winy. Cieszyłem się, że dzień dobiegał końca i że będę mógł się wyluzować na spotkaniu przy kawie. Skończyłem pracę i już szykowałem się do wyjścia, kiedy zadzwonił telefon…
– Przepraszam, ale będę dwie godziny spóźniona. Uciekł mi pociąg.

Nienawidzę spóźnialskich… tym bardziej na spotkania ze mną. Opanowałem złość i przesunęliśmy spotkanie.

Półtorej godziny później siedziałem w kafejce niedaleko Dworca Centralnego, najedzony, po odświeżającym prysznicu. Miałem nawet dobry humor. Nadeszła godzina spotkania… a ja wciąż sam przy stoliku… Kolejna kawa przede mną… dobrze, że to kafejka, w której pracuje mój przyjaciel. Przynajmniej na kawę nie wydawałem fortuny. Piętnaście minut spóźnienia. Wyjąłem telefon. Bawiłem się nim przez chwilę na stoliku. Znajmy barman z uśmiechem zrozumienia podszedł zagadać.

– Co? Spóźnia się? Z kobietami to tak zawsze… – zobaczył chyba, że nie jestem w nastroju i zajął się czyszczeniem szklanek za barem. W końcu zdecydowałem. Chwilka oczekiwania na połączenie i usłyszałem jej aksamitny głos.

– Przepraszam, ale pogubiłam się i nie mogłam znaleźć… będę za kilka minutek…

– Dobrze – głęboki oddech – czekam.

Gdyby nie to, że specjalnie na to spotkanie przyjechała do obcego dla niej miasta, już dawno by mnie tu nie było. W końcu się pojawiła… Zmierzwione, rozwiane na wietrze włosy, długi szalik, którego końce zwisały nonszalancko na płaszczyku, wysoki obcas, spódnica – prawie mini, stanowczo za krótka, jak na spotkanie z mentorem… roześmiane oczy – cała Tabi. Pocałowała mnie w policzek i kiedy pochyliła się w moją stronę, poczułem oszałamiający zapach perfum.

Podeszła do baru coś sobie zamówić. „Hmm… Marta będzie miała nie lada orzech do zgryzienia” – ta mała potrafiła samym uśmiechem sprowadzić na kolana większość facetów. Ja sam czułem burzę hormonów buzujących we mnie na widok jej kształtnego tyłka i delikatnych, płynnych, zmysłowych ruchów…

„Kruku! …weź się w garść… ta mała nie jest dla ciebie…” – musiałem mocno panować nad sobą, żeby nie myśleć o niej w TYCH kategoriach. Usiadła naprzeciwko mnie. Uśmiechnęła się, a ja poczułem jak sztywnieję w pewnych miejscach. „Okej” – kolejny raz tego wieczoru wziąłem głęboki oddech – „Bdsm… suka mojej suki… a ja mam być nauczycielem…” – już opanowany zacząłem ją przepytywać. Odpowiadała nieśpiesznie, zastanawiając się przez chwilę, jakby ważąc słowa. Chyba zdawała sobie sprawę z tego, jak wiele zależy od tej, dla postronnego obserwatora niewinnej, rozmowy. Przeszliśmy już przez temat jej stosunku do seksu, kiedy mój telefon zwariował – naraz dzwoniły dwie osoby: szefowa i Prezes. „Pięknego dnia ciąg dalszy…” – pomyślałem odbierając telefon. Jak się okazało, burza dawno minęła, teraz po prostu potrzebne były pliki, które przez zupełny przypadek to właśnie ja miałem na swoim laptopie.

– Tabi… Muszę na chwilę pojechać do mnie do domu. Wyślę pliki i będę wolny. I teraz pytanie do ciebie: czy jedziesz ze mną, czy wolisz zostać w Centrum i nie wiem… powłóczyć się po sklepach… i poczekać na mnie aż wrócę?

– A będę miała okazję zobaczyć, gdzie robiliście to z Martą i z Katii…?

– No… – zupełnie zbiła mnie tym z tropu – Tak. To w końcu moje mieszkanie.

– To jadę z tobą. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko temu? – ten uśmiech był naprawdę rozbrajający.

Taksówka stała już przed wejściem. Kilkanaście minut i byliśmy u mnie. Usiadłem do komputera i poprosiłem, żeby przez chwile zajęła się sobą, a ja postaram się załatwić sprawy „pracowe” najszybciej jak to możliwe. Łącząc się z siecią zapytałem ją jeszcze, którym pociągiem ma zamiar wracać. Nagle okazało się, że Tabi nie przewidziała powrotu. Nie wzięła pod uwagę dwugodzinnego spóźnienia.

– Dzwoń do rodziców, że przenocujesz u koleżanki.

„No ładnie… i mam ją na całą noc na głowie. A myślałem, że limit pecha na ten dzień udało mi się już wyczerpać.” Zająłem się tymi cholernymi plikami do przesłania. W tle słyszałem jak się tłumaczy. Potem skupiłem się na odnalezieniu zestawień dla szefowej. Kiedy po pół godzinie podniosłem się znad klawiatury i spojrzałem co robi młoda adeptka BDSM, oniemiałem z wrażenia. Tabi siedziała na podłodze i przeglądała moje zdjęcia i listy.

– Zostaw to! – prawie krzyknąłem, nienawidzę jak ktoś bez wyraźnego pozwolenia narusza moją sferę prywatności. Tym bardziej nie cierpię, kiedy ktoś grzebie w moich papierach.

– Wyluzuj się… – w jej oczach widziałem coś w rodzaju rozbawionej złośliwości. – Hanka naprawdę umiała pisać – powiedziała, sięgając z powrotem do kartonu z listami. Wściekłość przesłoniła mi oczy czerwoną plamą. W jednej chwili znalazłem się nad nią, zobaczyłem swoją rękę jak sięga do jej głowy i jak palce zaciskają się na jej włosach.

– Kurwa! Powiedziałem „zostaw to”! – jedno szarpnięcie i przesunąłem ją po parkiecie na środek pokoju. Grymas bólu wykrzywił jej twarz. Rękoma sięgnęła do moich palców zaciśniętych na włosach. Podniosła głowę i spojrzała mi prosto w oczy.

Zobaczyłem w nich zdziwienie, strach i jednocześnie podniecenie. Nikt jej jeszcze tak nie potraktował. Rozmawialiśmy już wcześniej o tym, że jednym z jej marzeń erotycznych jest gwałt, ale były to raczej teoretyczne rozważania „co by było gdyby”.

Powoli zacząłem się uspokajać. Rozluźniłem zaciśnięte kurczowo palce. Znów otoczył mnie jej zapach. Poczułem kolejny przypływ podniecenia, ale wciąż jeszcze panowałem nad sobą. Wystarczyłoby, żeby powiedziała magiczne słowo „przepraszam” i wrócilibyśmy do normalnych relacji. Kiedy przemknęło mi to przez myśl, poczułem jej dłoń na swojej pięści, w której wciąż trzymałem jej włosy. Ścisnęła mnie lekko. Znów hardo spojrzała mi w oczy.

– Wyluzuj się.

Cała sytuacja musiała wyglądać dziwnie – ja pochylony nad nią, spięcie wzrokiem, jej kolana i część ud widocznych spomiędzy rozchylonej spódniczki, uniesione dłonie. Trwało to sekundy, ale dla mnie ciągnęło się w nieskończoność. Poczułem się strasznie zażenowany tym, że dałem się sprowokować tej małej suczce. Złość i chęć wyładowania się… jakkolwiek… na czymkolwiek… a przecież miałem sukę przed sobą…

Nie myślałem, kiedy ramię wzięło szeroki zamach i moja dłoń uderzyła w jej policzek. Trzask! Zachwiała się pod uderzeniem, ale moja ręka wpleciona we włosy utrzymała ją w pionie. Oczy otworzyły się szeroko ze zdumienia. Poczułem jak wzbiera we mnie pożądanie. Niemożliwa do opanowania żądza. Kolejny raz uderzyłem ją, rozkoszując się już każdym ruchem, każdym elementem tego, co miało się stać. Trzask!

Krzyknęła, a z rozciętej wargi popłynęła smużka krwi. Zasłoniła twarz dłońmi, bojąc się kolejnego uderzenia… W oczach miała strach i nic więcej oprócz strachu. Próbowała wyswobodzić głowę z mojego uchwytu.

– Kruku… przepraszam… nie wiedziałam… proszę, puść mnie… – Językiem bezwiednie przejechała po wargach, zlizując kropelki własnej krwi.

– O nie… szmato… tak łatwo ci się nie uda. – Brutalnie chwyciłem ją za twarz drugą ręką, nie puszczając jednocześnie włosów. – Teraz to ja się z tobą pobawię. Teraz to ja mówię „wyluzuj się” – powiedziałem prosto w jej twarz. Odsunęła się najdalej jak mogła.

Zaczęła się szamotać, próbowała wyswobodzić się z mojego uścisku – przygniotłem ją kolanem. Bezradnie wierzgała nogami, kopiąc parkiet butami na wysokim obcasie kiedy moja dłoń przesuwała się wzdłuż jej kształtnego uda wprost do łona. Spódnica podsunęła się do góry, odkrywając jej tyłek opięty kusymi majteczkami i lycrą z wyraźnie rysującymi się na jasnej skórze szwami rajstop. Wierzgała i próbowała się bronić przed moim dotykiem zaciskając uda. Kolejny raz uderzyłem ją w twarz. Niezbyt mocno, ale na tyle, by jej głowa została odrzucona do tyłu.

– Wstawaj! – pociągnąłem ją za włosy. Uniosła się i stanęła na drżących nogach. – Rozbieraj się…! Zacznij od bluzki. – chyba się już poddała, bo ze spuszczoną głową, powoli zaczęła rozpinać guzik po guziku. Puściłem jej włosy i z uśmiechem przyglądałem się jej upokorzeniu.

Odwróciłem się zaledwie na moment żeby sięgnąć po papierosa, kiedy bardziej wyczułem, niż zobaczyłem ruch. Tabi już zaczęła biec w kierunku drzwi. W pół kroku dopadłem do jej rozpalonego i drżącego ciała. Z rozpędu wpadliśmy na drzwi.

Byłem już wściekły. Przebrała się miarka mojej cierpliwości na ten jeden dzień. Przygniotłem ją do drzwi. Szarpnęła się pode mną, więc znów chwyciłem mocno jej głowę. Brutalnie uderzyłem jej twarzą o drzwi. Tym razem krew popłynęła z rozbitego nosa. Udem wepchnąłem się pomiędzy jej nogi. Szlochała, kiedy dwoma szarpnięciami zdarłem z niej rajstopy wraz z majtkami. Opuściłem je do kolan – tyle wystarczyło, bym miał swobodny dostęp do sromu. Wbiłem palce w kobiecość. Ze zdziwieniem poczułem wilgoć.

– Wkurwiłaś mnie… ale widzę że ci się podoba. – Brutalnie rozpychałem palcami jej wąską pochwę.

– Proszę… nie rób mi tego… proszę… – wyjęczała, pociągając rozbitym nosem.

Miała przyspieszony oddech, ze zdenerwowania, strachu, a może z podniecenia. Przygniatałem jej drobne ciało do drzwi, nie mogła się poruszyć, a mi dało to możliwość… kilka ruchów i wydobyłem sztywnego, nabrzmiałego penisa. Nie bawiłem się w nawilżanie główki, po prostu wprowadziłem go pomiędzy uda, a potem między wilgotne wargi sromowe. Wszedłem jednym mocnym pchnięciem.

– Nieee… błagam, Kruku… Nieee… – Przyciskałem jej głowę do drzwi. Jęczała z każdym pchnięciem. Coraz głośniej. Czułem jej pośladki na moich biodrach, mokry srom na jądrach. Wbijałem się gwałtownie i głęboko. Mimo, ze była wilgotna, czułem jak rozpycham ją do granic możliwości. Tabi jęczała i wiła się pode mną. Na białych drzwiach rozmazywała jasno czerwone smugi krwawiącym nosem.

– Błagam… boli… aaałaaa… boli… – szlochała przy każdym ruchu wewnątrz niej. Chwyciłem ją za biodra. Teraz jej ciało pracowało dla mojej przyjemności. Kołysałem jej tyłkiem wsuwając się i wysuwając na całą długość. Poczułem, że dochodzę, a po wyładowaniu pierwszej fali agresji nie chciałem, żeby to się tak po prostu skończyło. Wyjąłem członka z mokrej kobiecości. Jęknęła z ulgą i wyraźnie widziałem jak rozluźnia mięśnie nóg, jak cała odpręża się po bólu, którego zaznała.

– Chodź za mną. – wyszedłem z przedpokoju, nie odwracając się za siebie.

Słyszałem jak płacze i jednocześnie jak posłusznie drepcze za mną do pokoju. – Kładź się na plecach… zdejmij do końca majtki i rajstopy.

Posłusznie położyła się na łóżku i zaczęła zsuwać bieliznę w dół. Chwilę mocowała się z butami. Wyglądała jak siedem nieszczęść: opuchnięte wargi, rozbity nos i zakrzepła krew na policzku, rozczochrane włosy i rozmazany od płaczu makijaż.

– Rozłóż nogi – kolejne polecenie. Drgnęła pod dźwiękiem mojego głosu. Z wahaniem spełniła polecenie. Usadowiłem się pomiędzy jej jasnymi udami. Wprowadziłem członka w jej wnętrze. Znów cała się spięła… zadrżała…

– Błagam cię… zlituj się… mam już dość… proszę… – Zasłaniała dłonią usta i oczy, jakby bojąc się na mnie spojrzeć.

– Zamknij się! – chwycone mocno kostki powędrowały na moje ramiona. Gwałciłem ją długimi, posuwistymi ruchami, w rytm jej oddechu. Otwarte szeroko usta spazmatycznie łapały powietrze. Ręce rozrzuciła szeroko na boki, czułem się, jakbym ją krzyżował. Kolejny raz uderzyłem dłonią w jej policzek.

– Podoba ci się suko? Lubisz to kurwo? – Kolejne razy rzucały jej głową po pościeli. Biłem miarowo w takt ruchów w jej wnętrzu. Straciła całkowicie człowieczeństwo. Poczułem, jak zaciska się jej wnętrze. Wyraźne pulsowanie na członku. Już nie oddychała przez usta – teraz miała je zaciśnięte, jedną wargę zagryzioną, mocno zamknięte powieki. Całe jej ciało drżało. Jęczała gardłowo, przez zaciśnięte usta wydostawały się stłumione, chrapliwe dźwięki. Nagle napięła się, wypinając biodra w górę, jej ciało wygięło się w łuk. Kolejny raz wbiłem się w jej wnętrze… głęboko… jeszcze głębiej…

– Jezuuuu… co ty ze mną robiiiiisz… – wykrzyczała cienko, oplatając moją szyję nogami i zginając mój kark ku swojemu brzuchowi. Rzucała się po całym łóżku. Coraz mocniej zaciskała nogi, a moja twarz coraz bardziej zbliżała się do jej brzucha. W jednej chwili opadła całkowicie rozluźniona. Zaskoczony odgiąłem się, nie czując oporu oplatających mnie do niedawna nóg. Wypadłem z jej wnętrza. Tabi właśnie została brutalnie pobita i zgwałcona i… miała orgazm.

– Wstawaj! – Podniecenie napinało mi całe podbrzusze. Podniosła się na kolana i rozejrzała wokoło nieprzytomnym wzrokiem. – Weź go do ust! – podsunąłem jej ociekający sokami członek pod nos. Jeszcze nie do końca rozumiejąc, co się dzieje objęła go wargami. Kilka ruchów języka wystarczyło, bym skończył. W ostatniej chwili wyszarpnąłem penisa spomiędzy jej warg i cały ładunek spermy wystrzeliłem na jej twarz. Bezwolnie i nieprzytomnie pozwoliła mi na to. Nasienie ściekało po jej policzkach i ustach, mieszając się z rozmazanym wcześniej tuszem do rzęs i krwią.

Ostatnia dawka białego płynu wylądowała na jej twarzy i poczułem błogość rozładowanego napięcia. Odepchnąłem jej głowę, na tyle mocno, że upadła na pościel. Leżała tam sponiewierana i… zaspokojona. Zwinęła się w kłębek i zanim zapaliłem papierosa, usłyszałem spokojny oddech – zasnęła. Usiadłem naprzeciwko, na podłodze i poczułem ukłucie zazdrości. Przez moment żałowałem swojej decyzji, że oddaję ją mojej suce.

Skończyłem palić i przygotowałem gorącą kąpiel. Suki moich suk są moimi sukami. Teraz musiałem o nią zadbać, zaopiekować się nią i doprowadzić do jako-takiego stanu. Delikatnie potrząsnąłem jej ramieniem.

– Chodź… przygotowałem kąpiel dla ciebie – starałem się, żeby głos brzmiał ciepło i łagodnie. Otworzyła oczy. Spodziewałem się wszystkiego – strachu, obawy, przerażenia, zaskoczenia… ale nie wyrazu całkowitego oddania i miłości.

– Tak, już wstaję… dziękuję, Panie.

Opowiadanie powstało w 2005 r.

.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

B-R w wysokim skupieniu:-) to opowiadanie to esencja stylu tego Autora. Jeśli ktoś – tak jak ja – lubi ten styl i tematykę, będzie ukontentowany. W innym wypadku, nie polecam. Ale sam czytałem z dużą przyjemnością.

Absent absynt

Bardzo ostre. A jednocześnie silnie pociągające. Lubię.

Z dygnięciem
Murbella

Hmmm,.. cóż. Muszę przyznać, że to nie moja bajka. Trzeba jednak obiektywnie przyznać, że trzyma się to kupy (że tak powiem kolokwialnie). Jest spójne i utrzymane w konwencji od pierwszego do ostatniego słowa. Na nieliczne usterki interpunkcyjne myślę, że oko "zwykłego" czytelnika nawet nie zwróci uwagi.
Wychodząc z założenia, że noty nie daję za własne preferencję co do tematu, a za walory utworu to ode mnie piąteczka.

Czytało się przyjemnie i za to dziękuję:)

Witam!

Może jestem trochę skrzywiony, ale zdecydowanie wolę czytać opowiadania z działu "przemoc" niż "BDSM". Ta druga stylistyka jest dla mnie zbyt udawana i teatralna. Dlatego głównym atutem tego opowiadania jest dla mnie właśnie fakt, że to, co rozgrywa się między bohaterami, to spontaniczny wybuch brutalnego pożądania na granicy gwałtu, a nie typowo BDSM-owa zabawa z typowymi dla niej ornamentami.

Tabi prowokuje narratora, jakby nie czując, że igra z ogniem. A potem przez pewien czas całkiem przekonująco odgrywa ofiarę – albo też jest nią do momentu, aż w głowie przestawia się jej jakiś przełącznik i zaczyna rozsmakowywać się w tej sytuacji. Ostatecznie osiąga to, czego pragnęła – poczucie pełnego zdominowania. Czy jednak w trakcie tego quasi-gwałtu naprawdę udawała ból i strach? Tego możemy się tylko domyślać. I to właśnie niedopowiedzenie jest z mojej perspektywy bardzo dobre. Stąd też i najwyższa nota.

Pozdrawiam
M.A.

Nieźle gonzo. No dobrze, prawie gonzo, bo jednak fabuły trochę na początku jest, choć nie za wiele 🙂

Mustafa

Wszystkie Twoje opowiadania- pierwsza klasa! Gratulacje i czekam na nowe.

Napisz komentarz