
Emilian Robert Vicol, „Silhouette of Young Girl on Cruise Ship Deck Sunset Sky”, CC BY 2.0
Podniosłem wzrok. Na koi obok leżała para moich przyjaciół. Obściskiwali się, zupełnie ignorując fakt, że w Polsce czekali na nich stali partnerzy. Naprzeciwko dwa łóżka były zajęte przez resztę towarzystwa – pomiędzy chłopakami usadowiła się Kasia.
„Chociaż teraz będę miał chwilę spokoju” – pomyślałem z ulgą. Od samego wyjazdu z Gdańska, Kaśka nie dawała mi spokoju. Była wszędzie tam, gdzie się pojawiałem. Kokietowała, w bezpośredni sposób dając do zrozumienia, że chce wskoczyć mi do łóżka. W czasie całego wyjazdu byłem opryskliwy, nieuprzejmy, czasem wręcz chamski, ale jej to nie zrażało. Osaczała mnie zewsząd, nie pozwalając ani na chwilę zapomnieć o swojej obecności.
Dodatkowo, doskonale wiedziała, że nie jestem sam – że w Warszawie czeka na mnie dziewczyna. Miała przecież okazję, żeby się z nią spotkać. Jak się wydawało, polubiły się nawet.
Kaśka była całkiem atrakcyjną kobietą. Kiedy my wszyscy jeszcze nie straciliśmy odrobinę luzackiego stylu, charakterystycznej dla studentów niedbałości o szczegóły, Kaśka zawsze była elegancka, jak spod igły. Pochodziła z bogatego domu i było to widać zarówno w tym, jak się ubierała, jakim jeździła samochodem i jak się zachowywała. Miała dopracowany każdy gest, tak, jakby studiowała przed lustrem pozy i miny. Na pierwsze wrażenie wyglądało to kusząco i uwodzicielsko, ale w bliższej znajomości wychodziła z niej sztuczność i nienaturalność. Na tym wyjeździe stanowiła coś w rodzaju pomostu pomiędzy naszą zgraną paczką, a resztą studentów.
W każdym razie wobec mnie jej sposób bycia był potwornie nachalny. Być może gdyby odpuściła i okazała choć odrobinę niezależności, byłbym w stanie zwrócić na nią uwagę.
Tym razem miałem nadzieję, że moi dwaj koledzy zajmą jej uwagę wystarczająco mocno, bym miał choć powrót do Polski w miarę spokojny. Nie dopuszczałem do siebie nawet myśli, że opierając się przez ten cały czas, miałbym skoczyć w bok ostatniej nocy. To byłoby bez sensu. Taka konsumpcja, bez możliwości pełnego wykorzystania zdrady byłaby idiotyzmem. Poza tym, byłem łowcą i źle się czułem w roli zwierzyny.
Podniosłem się, żeby przecisnąć się do toalety. Wszyscy zwinęli się na kojach – ten manewr mieliśmy już przećwiczony, przez cały wyjazd mieszkając na starym kutrze rybackim. To naprawdę była przygoda – mieszkanie na barce przerobionej na hotel niemalże w samym centrum Sztokholmu. Dodatkowo trafiliśmy na okres przedświąteczny, więc cała starówka i reszta miasta była przygotowana na święta, zwłaszcza nocą oszałamiając feerią świateł.
Pierwsze dwa kroki w kajucie. Ze zdziwieniem zauważyłem, że podłoga ucieka mi spod stóp. „Niedobrze – pomyślałem – jestem już bardzo wstawiony, albo trafiliśmy na sztorm”. Postanowiłem, że wyjdę się przewietrzyć. Miałem nadzieję, że nocne powietrze mnie otrzeźwi, albo zobaczę pierwszy raz w życiu prawdziwą burzę na morzu.
Na pokładzie było zupełnie pusto. Poprzez szum wiatru nie słychać było nawet dudnienia silnika. Oparłem się o poręcz. Kołysanie, tu na świeżym powietrzu, nie było już tak odczuwalne. Natomiast lodowaty, mokry wiatr jak najbardziej. Nic dziwnego, że nikogo tu nie było.
Zapatrzyłem się w fale rozbryzgujące się o burtę. Świadomość odpłynęła zupełnie. Zdarzają się takie momenty, kiedy skupiając się na jakimś zjawisku – ot choćby przepływających w górze obłokach, czy szumiących falach – uwalniam myśli, pozwalając im szybować swobodnie, bez określonego tematu. Taki stan powoduje, że oczyszczam głowę. Przypomina to medytowanie, mantrę, albo zmawianie różańca.
Stałem tak oparty o reling może z pół godziny, do momentu kiedy zgrabiałe dłonie nie były już w stanie zapalić kolejnego papierosa. Zmarzłem. Na kapturze kurtki, którą miałem na sobie, utworzyły się maleńkie kryształki lodu. Postanowiłem wracać. Potrzebowałem czegoś na rozgrzewkę.
W naszej kajucie wciąż trwała nasiadówka. Pozbyłem się przechłodzonego ubrania i sięgnąłem do plecaka. Wygrzebałem z niego kolejną butelkę whisky. Paradoks cywilizowanych krajów w latach dziewięćdziesiątych – polska czysta była droższa od Johnny Walkera.
W czasie mojej nieobecności nastąpiły roszady zajmowanych dotychczas miejsc. Jak można się było spodziewać, w moim łóżku, zakopana w kołdrze, leżała Kaśka. Chwilowo postanowiłem to zignorować. Butelka znów powędrowała wokół. Wszyscy byliśmy podchmieleni, ale taki stan towarzyszył nam przez cały czas wyjazdu. To była grupa zupełnie różnych od siebie ludzi, którzy potrafili znaleźć wspólny język i cieszyć się tą różnorodnością. Akceptowaliśmy siebie i swoje pomniejsze dziwactwa.
Paliły się świece, rozmowa przeskakiwała z tematu na temat, co chwila wybuchaliśmy śmiechem. Mogliśmy tak siedzieć i gadać ze sobą w nieskończoność.
Jednak hormony w połączeniu z alkoholem dały o sobie znać. Dwójka z dolnej koi wybrała się na spacer na pokład (nie zabierając ze sobą odzieży wierzchniej). A ja zacząłem negocjować odzyskanie swojego łóżka. To był idiotyczny dialog dwójki mocno podpitych ludzi. Z publicznością uczestniczącą w negocjacjach. W końcu przystałem na jej warunki. Usadowiłem się obok na wpółpijanej Kaśki na najwyżej zawieszonej koi.
– No posuń się! – rzuciłem półgłosem, ale wystarczająco głośno, by wywołać ogólne rozbawienie z dwuznaczności tekstu.
Zanim osiągnęliśmy koniec butelki, towarzystwo zaczęło się już rozchodzić. Dziewczyny brały prysznic, jedna w ich kajucie, druga w naszej, panowie poprzebierali się w pidżamy, a ja tkwiłem pod sufitem z coraz bardziej rozochoconą dziewczyną obok siebie. Whisky powoli wsączała się w krwiobieg. Chwila otrzeźwienia na pokładzie wydawała się straszliwie odległa.
– A ty…? – zapytałem, wskazując jedną z dziewczyn wychodzącą z łazienki.
– Co ja?
– Nie kładziesz się ..? – uściśliłem.
– Przecież już leżę – odrzekła z głupkowatym uśmiechem.
W międzyczasie ktoś zgasił już światło, tak, że tylko małe światełka nad łóżkami oświetlały przestrzeń.
– Dobra, to idziemy spać – odwróciłem się na bok. Chwilę trwała nieruchomo. Ułożyła się wpasowując w moje ciało. Było nam ciasno. Ale jej chyba o to chodziło. Zamknąłem oczy próbując zasnąć. Świat zawirował wokół. Gorąco przytulonego ciała i ciepło panujące w pomieszczeniu zadziałały jak katalizator. Alkohol uderzył mi do głowy. Nie minęła chwila i poczułem jej wędrującą dłoń. Zdążyłem zareagować, zanim wsunęła rękę pod gumkę majtek.
– Śpimy! – rozkazałem szepcząc, bo dwójka kolegów już ułożyła się do snu.
Usłuchała na chwilę. Poczułem dłoń sunącą wzdłuż pleców. Jej usta zbliżyły się do mojego ucha. Delikatnie musnęła językiem jego płatek.
Odwróciłem głowę w jej stronę. Zanim się zorientowałem co robi, wsunęła język w moje usta. Oderwałem się z trudem. Odsunąłem ją od siebie.
– Kaśka, co mam zrobić, żebyś…
– Kochaj się ze mną.
– Tu, teraz?
– Przecież oni śpią – kiwnęła głową w kierunku pozostałych łóżek.
– Nie będziemy spać, jeśli będziecie gadać – rozległ się nagle głos jednego z kumpli.
– Sama widzisz… – gdyby tylko dowiedziała się o tym moja dziewczyna…
Wiedziałem, że się nie dowie – miałem pełne zaufanie do tych ludzi, ale sama myśl, że mogłaby się dowiedzieć, zmroziła mnie. Z jednej strony poczułem, że zrobienie tego byłoby strasznym świństwem, z drugiej jednak strony ta myśl wypełniła mózg adrenaliną i spowodowała coś na kształt ekscytacji.
– Nie odpuścisz? – zaprotestowała ostatkiem sił moja pijana moralność.
– Przecież wiesz… – Tak, wiedziałem. Kaśka była znana z uporu w dążeniu do celu. Czasem nawet po trupach.
– A jak zrobię ci dobrze, to dasz mi spokój?
– Hmmm – zamruczała.
– Zdejmuj to.
Chwilę mocowała się z rajstopami. Zsunąłem się w dół łóżka. Jej kobiecość pachniała całym dniem. Intensywny aromat kobiecego ciała. Rozsunęła uda, wpuszczając mnie blisko siebie. Kręciło mi się w głowie, zarówno od alkoholu, jak i intensywnego zapachu. Chwyciła mnie za głowę i wepchnęła ją pomiędzy nogi. Dotknąłem językiem warg sromowych, które rozsunęły się samoistnie. Cała spływała podnieceniem. Była na równi pijana ze mną. Nie krępowała się obecnych w tym samym pokoju kolegów. Jęknęła i opadła na plecy, powalając mi na stymulację. Kajuta tonęła w ciemnościach, dając złudne poczucie intymności. Lizałem ją całą szerokością języka, by szybko doprowadzić do spełnienia. Nie bawiłem się w subtelności gry wstępnej – ona również jej nie oczekiwała. Ugniatała swoje wielkie piersi i sapała głośno, pojękując co chwila, kiedy język przesuwał się po łechtaczce.
Odetchnąłem głęboko, bo zalewała mnie intensywnie pachnącym śluzem. Skupiłem się na drażnieniu łechtaczki. Raz po raz język przesuwał się na złączeniu kapturka, okrywającego to najczulsze miejsce. Kobieta pod moimi ustami zadrżała i cicho zakwiliła. Była tuż na skraju rozkoszy. Zassałem łechtaczkę, drażniąc ją jednocześnie językiem. Kilka sekund i poczułem dreszcze przechodzące przez jej ciało. Uda, którymi mnie do tej pory obejmowała, całe drżały. Uniosłem się z twarzą ociekającą kobiecym podnieceniem.
Położyłem się obok niej. Oddychałem głęboko jak po długim biegu.
Kaśka mruczała z zadowoleniem obok. Czułem jak pod wpływem jej zadowolenia, zapachu i bliskości ciała wzrasta we mnie podniecenie. Jej dłoń, po raz kolejny wędrująca po moim podbrzuszu, tym razem natknęła się na gorącą sztywność.
– Teraz twoja kolej…
Po omacku przetoczyła się przez skotłowaną pościel. Poczułem jej dłoń zaciskającą się na moim członku. W wyobraźni widziałem długie palce, z wypielęgnowanymi paznokciami. Chwila kiedy mościła się między moimi nogami i ciepło ust zamknęło się wokół członka. Zassała go głęboko. Nie było w tym finezyjności. Po prostu obciągała z całych sił. Byłem tak pijany, że nie byłem w stanie pokierować jej działaniami. Alkohol był również przyczyną tego, że nie miałem szans na orgazm. Ale wtedy było mi wszystko jedno.
Chciałem rżnięcia – typowego, zwykłego jebania i jednocześnie nie chciało mi się poruszać, byłem jakby otępiały. Dziwaczne – nigdy wcześniej i nigdy później się tak nie czułem. Jednocześnie byłem napalonym samcem, kilka tygodni bez seksu robiły swoje, i w tym samym czasie byłem bezwładną i bezwolną kukłą o ograniczonym odczuwaniu. Przemknęło mi przez myśl, że tak właśnie czują się aktorzy porno po drugim dublu i kolejnej scenie. Na szczęście to ona była stroną aktywną. Obciągała mi bez przerwy, co jakiś czas zmieniając onanizującą mnie rękę.
– Tak do niczego nie dojdziemy – wyjąłem członka z oślinionej dłoni.
– Połóż się.
Posłuchała w mig. Wyjęła nie wiadomo skąd „gumkę”. Kilka sekund i już byłem w niej.
Wysoko zadarte nogi, skołtunione prześcieradło, jęk, kiedy przyjmowała mnie do środka. Posuwałem ją mechanicznie, bez skupienia się na jej odczuwaniu. Ni stąd ni zowąd ogarnęła mnie złość. Dla czegoś takiego zachowałem się jak świnia, łamiąc lojalność wobec mojej ukochanej? Dla takiego rżnięcia mięcha, z którego i tak nie byłem w stanie się cieszyć, nie dotrzymałem danego słowa? Skurwiłem się dla czegoś takiego?
Całą wściekłość przelałem na ruchy frykcyjne. Kochanka już nie pojękiwała, ale kwiliła cicho ukrywając twarz w poduszce. Przepiłowałbym ją na pół, gdyby nie to, że nagle otworzyły się drzwi do kajuty. To ostatni kumpel wracał ze „spaceru po pokładzie”. Zastygliśmy w bezruchu. Światło zgasło tak samo nagle, jak się pojawiło.
Zmieniliśmy pozycję – po ataku złości nie pozostał ślad. Brałem ją z boku, tak, że jej pośladki klaskały o moje łono.
Nagle z łóżka pod nami usłyszeliśmy ostry protest. Żądanie, byśmy przenieśli się gdzie indziej, zostało poparte przez resztę współpasażerów, którzy (jak się okazało) nie zmrużyli dotąd nawet oka. Nie zastanawiając się, opuściłem się na dół. Pociągnąłem za sobą Kaśkę. Szła za mną w samym staniku, pozwalając się prowadzić jak bezwolne zwierzę. Nie do końca zdjęte rajstopy plątały się u jej nóg.
Zamknęliśmy się w wąskiej łazience. Mała żarówka nad lustrem dawała niewiele światła. Kiedy ja odkręcałem prysznic, ona rozebrała się do naga. Nie wiedziałem, czy mam problemy z równowagą, czy rzeczywiście płynęliśmy przez sztorm. Kaśka opierała pupę o umywalkę i zdejmowała do końca rajstopy. Wiedziałem jaką ma figurę – znaliśmy się wcześniej ze wspólnych zajęć, ale po raz pierwszy widziałem ją nago. Miała szerokie biodra i całkiem wąską talię, a przy tym pokaźnej wielkości biust. Wyglądała jak młodziutka wersja Dity von Teese. W tej chwili jednakże nie miałem ochoty na podziwianie jej atrakcyjności. Chciałem orgazmu.
Nagle zachwiało nami obojgiem. Wpadła w moje objęcia i razem wtoczyliśmy się pod prysznic. Zapiszczała i wtuliła się w moje ramiona, pozwalając by woda zamoczyła jej włosy. Odrzuciłem na bok niepotrzebną prezerwatywę. Próbując utrzymać równowagę na mokrych kafelkach, polałem nasze ciała płynem do kąpieli. Dotyk śliskiego, kobiecego ciała na nowo rozbudził pożądanie. Zdjąłem jej ręce ze swoich ramion i zasugerowałem, by się obniżyła. Kochanka oparła się plecami o ścianę. Woda ściekała po moim ciele, rozbryzgując się na milion kropelek, tworząc nietrwałe strużki i spływając w dół. Poprowadziłem wzwiedzionego penisa wprost w jej usta. Pełne wargi, nawet pozbawione blasku pomadki, wyglądały prześlicznie.
Tym razem zaczęliśmy powoli. Z rozmysłem wchodziłem w nią i wycofywałem się tak, by podtapiała ją woda, lejąca się z góry. Trzymałem jej podbródek, opierając drugą dłoń z tyłu głowy. Gwałciłem jej wargi, czerpiąc przyjemność z tego jak się krztusi, jak stara się złapać oddech. Kolejny raz zachwiało mną. Złapałem się mocowania prysznica, żeby nie upaść. Członek wypadł jej z ust. Starała się go na powrót chwycić, ale uniemożliwił jej to kolejny przechył. Byłem już na skraju, jeszcze moment stymulacji wystarczyłby, żebym w końcu osiągnął spełnienie. Chwyciłem penisa w dłoń i zacząłem się onanizować. Moja partnerka podniosła się tymczasem i tak samo jak ja chwyciła się prysznica. Obróciła się tyłem i nadstawiła wypiętą krągłość pośladków. Moja własna stymulacja i dotyk chłodnych półkul doprowadziły mnie na sam szczyt. Nagromadzone w podbrzuszu nasienie wystrzeliło wprost na jej ciało. Białawy płyn strugami wylewał się na jej plecy, żeby wraz z wodą spływać w dół. Raz po raz tryskałem kolejnymi porcjami spermy.
Wraz z nimi opuszczało mnie napięcie a w jego miejsce wkradał się niepostrzeżenie ból, skutek zbyt długo wstrzymywanego orgazmu. Znów nami zakołysało.
Osunąłem się na dół, próbując opanować drżące mięśnie. Kaśka wycierała się już ręcznikiem. Milczeliśmy, jakbyśmy byli starym małżeństwem. Z jednej strony miałem wrażanie, że upojenie alkoholowe zaczyna mijać, z drugiej tak długo wyczekiwany orgazm zupełnie pozbawił mnie sił. Zanim wygrzebałem się spod prysznica i zanim udało mi się wytrzeć, ona już wyszła z powrotem do kajuty.
Niedomknięte drzwi łazienki rzucały smugę światła. Wycierając się, zobaczyłem, że Kaśka zakłada sukienkę. Czułem, że powinienem coś powiedzieć, ale trzask zamykanych drzwi zewnętrznych podpowiedział mi, że ten problem mogę odłożyć do rana.
Ostatkiem sił wczołgałem się na koję. Słyszałem jeszcze złorzeczenia kumpli, ale zanim zasnąłem udało mi się wymamrotać jedynie:
– Sorry…
Opowiadanie powstało w 2006 r.
.
Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Komentarze
Anonimowy
2014-10-15 at 20:11
Barman? Dalabym sobie glowe uciac, ze to Seaman!
Cofam moje poprzednie slowa. Zaskoczyles mnie, Kruku!
Madz
Anonimowy
2014-10-16 at 06:42
Faktycznie, styl jakby nie B-Ra. Ale czyta się przyjemnie. Dobrze wykreowany, klaustrofobiczny klimat. Szkoda, że takie krótkie.
Absent absynt
Anonimowy
2014-10-16 at 11:50
Gawron i Airman. Nuff said.
:>
Barman Raven
2014-10-17 at 07:52
nie rozumiem
Anonimowy
2014-10-17 at 07:54
To przeczytaj Aleję 69, zwłaszcza 2 cześć. Wszystko stanie się jasne:>
Basia S
2014-10-16 at 21:07
Jak zwykle się nie zawiodłam. Opowiadanie było dość przyjemne, a z drugiej strony, im więcej takich tematycznych czytam, tym bardziej wątpię w mężczyzn. No cóż.
Gorąco pozdrawiam,
B.
Anonimowy
2014-10-16 at 23:24
Taka bezsensowna chwila przeciśnięta przez zaciśnięte zęby. A rano kac z gęby. Opowieść z cyklu czego i jak nie robić. Smutna historia o zeszmaceniu.
Ex
Anonimowy
2014-10-16 at 23:46
Na dobrą sprawę bohater został przez Kaśkę zgwałcony, jak nie przymierzając, Ignacy Karpowicz przez Kingę Dunin 🙂
Lurker