Marek spał do dziesiątej. Spałby dłużej, ale jakiś króliczek obudził go z informacją, że zaraz będą kończyli śniadanie i jak nic nie zje, będzie musiał poczekać do obiadu. A był głodny jak wilk. Wziął prysznic, wciągnął koszulkę polo i szorty i zbiegł do sali bankietowej. Nie spodziewał się zastać tu dziewczyn, ponieważ miały własną, mniejszą kantynę. Miał trochę wyrzuty sumienia i niepokoił się, czy któraś z uczestniczek nie ma dosyć – zwłaszcza martwił się o młodą Darię.
Jego obawy szybko zostały rozwiane. Przez okno sali bankietowej widać było basen, wokół którego leżały w strojach kąpielowych Agnieszka, Elżbieta i Basia. Daria właśnie skakała na główkę z trampoliny. Po skoku podpłynęła z gracją do brzegu, wyszła i ze śmiechem na ustach zaczęła ponownie wchodzić na drabinkę. Nie wyglądała więc na poszkodowaną.
Po śniadaniu postanowił sam skorzystać z dostępnych luksusów. Poszedł na saunę, masaż, pograł z facetami w bilard i w kręgle. Minęła dwunasta, ale po wczorajszej nocy nie miał zbytnio sił na schadzki z dziewczynami, nie był w tym zresztą odosobniony. Z paroma kolegami z nocnego najazdu spędzili czas do obiadu na odpoczynku z drinkiem w ręku.
Po obiedzie Marek wybrał się do ogrodu. Zauważył, że Daria zaciągnęła gdzieś jednego z wczorajszych swoich napastników – czyżby planowała zemstę? Nie mógł jednak się nad tym długo zastanawiać, bo został złapany za rękę i pociągnięty w krzaki. Okazało się, że złapała go Agnieszka.
– Ciii – przyłożyła palec do ust – ukrywam się przed Małym. – Szepnęła i pokazała palcem kogucika przechodzącego ścieżką i rozglądającego się na wszystkie strony.
– A ja ci do tego po co? – zapytał głupkowato.
– Jakby mnie znalazł, będziesz moim alibi – szepnęła psotnym głosem. – O, widzi nas chyba, musimy udawać że coś robimy! – dodała, mimo że Marek mógłby przysiąc, że „kogucik” ich nie zauważył. Dziewczyna zdjęła Markowi koszulkę polo przez głowę i popatrzyła na jego sylwetkę. Zagryzła dolną wargę i z aprobatą przesunęła dłonią po jego klatce piersiowej.
– Wiesz, chciałam sobie zobaczyć tego chojraka, który tak pomógł Basi w konkursie – powiedziała zalotnie.
– …Oto ja – odparł. Czuł mrowienie w lędźwiach. Uświadomił sobie, że dotąd tak naprawdę kochał się tylko z Basią i Darią, trochę z Elżbietą, a w ogóle szczytował pięć razy – słabo jak na sto tysięcy wydanych złotych. No i Aga była wyjątkowa, być może nigdy w życiu nie będzie miał drugiej okazji zaznać takiej wysokiej i powabnej dziewczyny.
– To jak…? Masz ochotę się poprzytulać z wysoką dziewczyną? – zapytała, patrząc mu w oczy i położyła ręce na jego barkach. Musiała patrzeć w dół, była o dobre pół głowy roślejsza od niego. Widział jak jej piersi podnoszą się przy każdym oddechu. Miała na sobie obcisłą podkoszulkę i szorty, jej długie, odsłonięte nogi wyglądały wprost fenomenalnie. Aż załomotało mu serce na myśl o tym, że będą go oplatały.
Nie odpowiedział tylko długo i namiętnie ją pocałował. W czasie pocałunku jego dłonie powędrowały na jej pośladki i mocno ją do niego przycisnęły. Westchnęła z pożądania. Zdjął jej koszulkę przez głowę, musiała się mocno schylić. Ściągnęła mu spodenki, jej ruchy stawały się szybsze i bardziej natarczywe. Rozejrzał się – byli na małej polance otoczonej krzakami, nie było gdzie się położyć. Jakby odczytała jego myśli, powiedziała:
– Nie martw się, mają tu wspaniale zadbaną trawę – jej głos był pełen żądzy. Naprawdę go pragnęła, pomyślał ze zdziwieniem. A przecież nawet nie ma w pobliżu króliczka, który mógłby odnotować ich schadzkę.
Rozpięła guzik swoich szortów, po czym zgrabnym ruchem bioder zrzuciła je z siebie, następnie szybko zdjęła majteczki. Wtulił się w jej piersi, dłońmi błąkał się po wspaniałych krągłościach wysokiego ciała. Położyła się na plecach i pociągnęła go za sobą, objęła długimi gładkimi nogami. O tym marzył. Wszedł w nią z westchnieniem, a ona krzyknęła. To na szczęście przywołało króliczka, którego głowę Marek zauważył nad jednym z krzaków. Dziewczyna z uśmiechem odnotowała coś w kajeciku, a następnie patrząc mu w oczy podniosła wysoko ręce i udawała aplauz. Wrócił do Wysokiej. Miała zamknięte oczy, poruszała się pod nim w takt i rytm jego ruchów. Ich miłość była bardzo zmysłowa, nie tak gwałtowna jak z Darią czy szybka i mechaniczna jak wcześniej na potrzeby konkursu. Uczucie jej nóg obejmujących go i splatających się na jego plecach było nie do opisania. Przyspieszył ruchy, ścisnęła go nogami i ramionami, zaczęła drżeć. Była bardzo silna. Uwięziła go w swoim uścisku, tkwił w niej głęboko, nie mogąc się ruszyć. Poczuł skurcze pochwy, dziewczyna krótko krzyknęła, po czym wcisnęła głowę w jego ramię. Drżała, a za chwilę się rozluźniła. Marek już dochodził, wykonał jeszcze kilka ruchów i też skończył. Opadł na piersi Wysokiej, z sutkami ciągle sterczącymi w podnieceniu. Pogładziła go po głowie.
– Basia tak cię zachwalała, że musiałam spróbować – powiedziała z błogim uśmiechem na ustach.
Ubrali się, a Wysoka pocałowała go czule, zanim odeszła ścieżką. Usiadł na ławce i wygrzewał się w słońcu. Wszelkie smutki i przygnębienie wydawały się teraz małe i odległe. Chciał, żeby to uczucie nigdy nie minęło.
Tymczasem na dróżce pojawiła się Orchidea. Była ubrana w zwiewną, żółtą sukienkę w czerwone kwiaty. Pomachała do niego radośnie i podbiegła, następnie mocno go przytuliła i usiadła na ławce obok niego.
– Mam wyrzuty sumienia po naszej ostatniej rozmowie – powiedziała. – Powinnam cię wspierać, coś ci doradzić w związku z Anną.
– Nie przejmuj się, naprawdę. Miałaś rację, nie powinniśmy o tym myśleć póki tu jesteśmy. Zobaczmy jak to się skończy, a potem zdecydujemy co zrobić – odrzekł, po czym położył się na ławce opierając głowę na jej udzie. Gładziła go po włosach i rysowała esy-floresy na jego czole za pomocą zerwanego listka. Rozmawiali dalej leniwie na różne tematy. W pewnym momencie Marek zapytał:
– Trochę się niepokoję… naprawdę dużo tu was spotyka, nie masz dosyć? Wydajecie się takie delikatne, a tutaj…
– Och, to nic takiego. – Odparła wystawiając twarz na słońce. Pomilczała chwilę a potem zaczęła opowiadać: – Wiedziałeś, że cesarzowa Teodora szczyciła się tym, że przyjmowała trzydziestu kochanków w jedną noc?
– A co na to cesarz? – Marek nawet nie wiedział o którego władcę chodzi.
– Justynian był pantoflarzem, nie miał nic do powiedzenia. A jego żona była aktorką, w Bizancjum i wcześniej w Rzymie to było gorsze zajęcie niż prostytucja. Zresztą, w starożytnym Rzymie było powszechnie przyjęte, że widzowie mieli prawo sobie przelecieć aktorkę jeśli akurat mieli na to ochotę. – Mówiła Orchi. Marek uwielbiał ja opowiadała o historii i archeologii, miała ogromną wiedzę i sypała ciekawostkami jak z rękawa. – W starożytności mieli w ogóle inne podejście do seksu, to było przed chrześcijaństwem i przed chorobami wenerycznymi. Jedynym zagrożeniem była ciąża. Gdy archeolodzy odkopali Pompeje – ciągnęła – byli zszokowani ilością sprośnego graffiti i lubieżnych obrazków na ścianach, na podłogach i sufitach. Kobiety szczyciły się liczbą kochanków przyjętych jednej nocy, mężczyźni wypisywali na murach ile razy i kto sprawił im fellatio.
Zaśmiała się i pocałowała go w czoło.
– Chyba musimy już iść, Anna pewnie mnie szuka, a lepiej, żeby ciebie nie spotkała. – Marek usiadł, a Orchidea podniosła się i zbierała do odejścia. Złapał ją za rękę. Przytulił jeszcze raz, mocno, a potem pocałował w usta – dłużej, niż wypadało całować zwykłą przyjaciółkę. Zaczerwieniła się po czubki uszu.
– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytała, ale bez wrogości czy niechęci w głosie.
– Sam nie wiem – odparł zgodnie z prawdą. Wtedy ona pocałowała jego, równie długo jak on ją, odwróciła się i odeszła.
Niedługo później przechodzący króliczek poinformował, że czas wracać na salę bankietową – lada chwila miały rozpocząć się występy. Konferansjer oznajmił, że uczestniczki będą przedstawiały swoje dzieła w losowej kolejności, a wszyscy goście proszeni są o skupienie i sumienną ocenę obserwowanej sztuki.
Przejdź do kolejnej części – Gala Ishtar X-XI: Wielki konkurs. Orchidea. Ania
Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Komentarze
Megas Alexandros
2023-11-20 at 22:52
„– Justynian był pantoflarzem, nie miał nic do powiedzenia. A jego żona była aktorką, w Bizancjum i wcześniej w Rzymie to było gorsze zajęcie niż prostytucja. Zresztą, w starożytnym Rzymie było powszechnie przyjęte, że widzowie mieli prawo sobie przelecieć aktorkę jeśli akurat mieli na to ochotę. – Mówiła Orchi. Marek uwielbiał ja opowiadała o historii i archeologii, miała ogromną wiedzę i sypała ciekawostkami jak z rękawa. – W starożytności mieli w ogóle inne podejście do seksu, to było przed chrześcijaństwem i przed chorobami wenerycznymi. Jedynym zagrożeniem była ciąża. Gdy archeolodzy odkopali Pompeje – ciągnęła – byli zszokowani ilością sprośnego graffiti i lubieżnych obrazków na ścianach, na podłogach i sufitach. Kobiety szczyciły się liczbą kochanków przyjętych jednej nocy, mężczyźni wypisywali na murach ile razy i kto sprawił im fellatio.”
Oj, Orchi, Orchi, niby specjalistka od historii i archeologii, a takie głodne kawałki opowiada 🙂
1. Justynian doszedł do władzy przez karierę wojskową, pomógł osadzić na tronie swojego poprzednika i potem blisko z nim współpracował, nim sam został obwołany cesarzem. To nie był pantoflarz, tylko twardy żołnierz i zapalony dworski intrygant.
2. Teodora miała na pewno większy wpływ na władzę, niż zwykle był on udziałem kobiet, nawet cesarskich żon, była osobą wielkich talentów i ambicji. Ale nie oszukujmy się: to nie aktoreczka-prostytutka wymyśliła wielki projekt odbudowy zjednoczonego imperium rzymskiego, który zdefiniował rządy Justyniana.
3. W starożytności mieli zaiste inne podejście do seksu, ale niekoniecznie byłoby to podejście, które uznawalibyśmy za 'postępowe’, raczej skrajnie maczystowskie. Promiskuityzm był akceptowany jedynie u mężczyzn, kary za cudzołóstwo dla kobiet zawsze były surowe, czasem wręcz ostateczne. Jeśli jakaś kobieta chwaliła się zbyt głośno liczbą kochanków przyjętych podczas jednej nocy, często kończyła jak Messalina.
4. Mówienie, że „to było przed chrześcijaństwem i chorobami wenerycznymi” jest podwójnym absurdem. Fakt, w Europie nie było jeszcze AIDS ani prawdziwie katastrofalnej epidemii społeczeństw przednowoczesnych – syfilisu, ale istniało wiele innych schorzeń, którymi można się było zarazić (i w sytuacji gdy nie istniały antybiotyku – trudno wyleczyć). Przede wszystkim zaś Justynian rządził ponad 200 lat po triumfie chrześcijaństwa w Imperium Rzymskim i był jednym z bardziej religijnych cesarzy, popadającym niekiedy w dewocję. To w końcu on nakazał budowę największego kościoła Konstantynopola, Hagii Sophii.
A opowiadanie całkiem przyzwoite, póki nie zajmuje się historią Imperium Romanum 🙂
Pozdrawiam
M.A.
Emilia
2023-11-22 at 22:53
Kolejny dobry, choć zdecydowanie za krótki rozdział. Czy nie moglibyśmy otrzymywać nieco większych porcji tej opowieści? Ponoć jest nuż napisana w całości, nie trzeba nam jej tak dawkować!
Lamia
2023-11-23 at 13:31
Przeczytawszy wszystkie dostępne rozdziały mogę orzec, że to bardzo ciekawa i rozkosznie libertyńska historia! I chętnie dowiem się, jaki będzie jej koniec.
A części faktycznie mogłyby być nieco dłuższe. Autor mógłby wziąć przykład z Boobera, który obdarza nas od razu potężnymi czytelniczymi kęsami!