Gala Ishtar V: Początek Gali (londynczyk)  4.45/5 (17)

13 min. czytania

Marika Bunny, „IMG-20170302-WA0008”, CC BY 2.0

Po oddaniu krwi i próbki moczu zabierał się do wyjścia, ale zatrzymała go recepcjonistka. Poleciła zainstalować komunikator signal (rzekomo najbezpieczniejszy) oraz dopisała mu w nim do kontaktów osoby związane z organizacją gali. Na ten komunikator miała przyjść informacja o dacie i lokalizacji uroczystości.

Po kilku dniach od badania dostał wiadomość, że wyniki są idealne i jest już oficjalnie zaproszony – pozostaje kwestia przelewu na konto stowarzyszenia. Wysłał pieniądze tego samego dnia, po czym dostał informację o adresie i dacie gali. Odbywała się w zameczku na Mazurach w przedostatni weekend czerwca. Gorąco zachęcano do abstynencji seksualnej do tego czasu. W wiadomości zawarto też informację, że przeprowadzone zostanie badanie krwi tuż przed rozpoczęciem i wykrycie jakichkolwiek substancji odurzających będzie dyskwalifikujące. Zalecono przybycie o ósmej rano na ostatnią rundę badań – zapewne chcieli się upewnić, że nikt nic nie złapał między zapisem, a rozpoczęciem imprezy.

Oprócz oficjalnej informacji od osoby podpisanej tylko jako „organizator” dostał też drugą. Brzmiała dość tajemniczo, ale zamierzał się do niej zastosować:

„Przyjedź godzinę wcześniej niż inni. Od dzisiaj nie gól brody ani nie obcinaj włosów. Dr Branicka.” Nie był pewny o co może chodzić, ale wiedział, że lepiej posłuchać. W końcu była świetna z chirurgii.

Nadeszła w końcu pora gali. Anna i Orchi pojechały dzień wcześniej na zaproszenie organizatorów, jak wyjaśniła Markowi Orchidea. Cały czwartek miały tylko dla siebie – w tym na saunę, spa, masaże, zabiegi upiększające i relaksujące. Miały się też poznać się z innymi uczestniczkami oraz rozeznać się w posiadłości. Mężczyźni mieli przyjechać nazajutrz. Dla nich również przewidziane było parę godzin relaksu i przygotowań. Marek oczywiście pojechał godzinę wcześniej, uberem, żeby przypadkiem żona nie zauważyła gdzieś jego samochodu. Koszt przejazdu z Warszawy na Mazury nie miał znaczenia przy kwocie, jaką wydał na ten weekend.

Zameczek w którym odbywała się gala nie był zabytkowy, była to raczej nowo zbudowana posiadłość jakiegoś bogacza, otoczona ogrodami, wyposażona w salę konferencyjną, pokoje gościnne, baseny i inne wygody. Przy bramie stało dwóch rosłych facetów oraz młoda, przepiękna dziewczyna w stroju podobnym do stroju króliczka Playboya. Nie sprawdzała dokumentów, najwyraźniej znała wygląd każdego uczestnika. Zaprosiła Marka do środka i zaprowadziła do małego domku wyglądającego na budkę strażniczą.

– Witamy w posiadłości Ishtar – mówiła, prowadząc go pod rękę – jeśli ma pan telefon komórkowy lub jakiekolwiek inne urządzenia elektryczne proszę je zostawić w przechowalni. We wszystkich drzwiach i oknach posiadłości wbudowane są specjalne mechanizmy emitujące pole magnetyczne. Przeniesienie przez nie jakiegokolwiek urządzenia elektronicznego spowoduje jego kompletne zniszczenie, proszę więc nie zapomnieć o żadnym telefonie, aparacie lub nawet kluczykach do samochodu. Karty płatnicze również zostawiamy w przechowalni, gdyż uległyby zniszczeniu. To wszystko służy zapewnieniu prywatności gości. – tłumaczyła miłym głosem. Gdy weszli do przechowalni Marek oddał wszystko zgodnie z poleceniem.

– Pan Nawrot jak mniemam – powiedziała dziewczyna – pani doktor poinformowała mnie, że przybędzie pan wcześniej. Zapraszam za mną. – Marek poszedł za dziewczyną, podziwiając jej powabne kształty. Czy była jedną z uczestniczek? Nie wyglądało na to, przecież to miały być zwykłe dziewczyny, a nie króliczki Playboya.

Dotarli do bocznego wejścia posiadłości. Czekała tutaj doktor Elżbieta w towarzystwie dwóch dziewczyn w strojach króliczków, bardzo podobnych do towarzyszki Marka.

– Dzień dobry, cieszę się że skorzystał pan z mojego zaproszenia – powiedziała lekarka i uścisnęła jego dłoń – chciałam się upewnić, że żona pana nie rozpozna i nie zepsuje to imprezy – dodała, po czym zwróciła się do koleżanek:

– To jeden z gości którzy zażyczyli sobie maskę, ale jest wyjątkowo paranoiczny – tu spojrzała na niego z drwiną – dlatego potrzebuje głębszej zmiany wyglądu. Strzyżemy po bokach, zostawiamy tylko włosy na czubku głowy, które farbujemy na blond. Brodę golimy, zostawiamy tylko bródkę i wąs, które również zmieniamy na blond. Do tego maska wokół oczu, czarna, przyklejana, bez gumki. Pan będzie musiał pamiętać o codziennej zmianie maski, ponieważ klej teatralny traci siłę po 24 godzinach. Do roboty, dziewczyny!

– Króliczki wzięły go za ręce i zaprowadziły do niewielkiego salonu fryzjerskiego w jednym z bocznych pomieszczeń i zaczęły wykonywać polecenia pani doktor.

– Jak się panu u nas podoba? – zapytała lekarka. Marek zdziwił się, że towarzyszy mu w postrzyżynach, sądził że zostawi go z króliczkami.

– Jest… ciekawie. – odpowiedział po chwili wahania. – Dziwią mnie te króliczki. Czy to nasze uczestniczki?

– Ależ nie – zaśmiała się pani doktor – to wynajęte najdroższe dziewczyny do towarzystwa w kraju. Jest nawet kilka z zagranicy. Odpowiadają za obsługę gali, roznoszenie drinków, oprowadzanie gości, wskazywanie pokoi i tak dalej. Uczestnikom wolno uprawiać z nimi seks, jeśli bardzo tego chcą, ale nie jest to zalecane. Każdy z gości może sobie w dowolny dzień roku sam zafundować taką dziewczynę, a tutaj jesteśmy w innym celu. Aha, i jak pan zauważy króliczki z notatnikami i długopisami – one grają bardzo ważną rolę, odnotowują wszystkie wydarzenia, schadzki, ich godzinę i uczestników – aby potem uczestniczki zostały sprawiedliwie wynagrodzone. Tym lepiej nie przeszkadzać.

– Klient ostrzyżony i ufarbowany – cienkim głosem zadeklarował jeden z króliczków. Zakręciła fotelem, by pani doktor mogła zobaczyć jej dzieło.

– Jest dobrze. Teraz proszę szybciutko do spa na obowiązkowe zabiegi. – jeden z króliczków zaprowadził go do pustego jeszcze gabinetu z rzędami łóżek i szafkami z ręcznikami i narzędziami do pielęgnacji. Na miejscu czekały króliczki w strojach kąpielowych, które rozebrały i dokładnie umyły gościa. Ostatnio nie zdarzało się, żeby Orchi i Anna zapraszały go do wspólnych spotkań, więc był wyposzczony – musiał uważać, żeby nie podniecić się zbytnio czynnościami dziewczyn. Oprócz kąpieli obowiązkowym zabiegiem była depilacja pach i okolic intymnych. Mimo użycia najlepszych przyrządów i substancji nie było to przyjemne.

Króliczki przyprowadziły odświeżonego Marka przed oblicze pani doktor.

– Dobra, teraz opalenizna w sprayu – zakomenderowała Branicka. Króliczki szybko i sprawnie rozebrały Marka do slipek, po czym spryskały od stóp do głów brązującym sprayem.

– Proszę się nie martwić, to najlepsza rzecz na rynku – powiedziała lekarka. – Jak wszystko tutaj.

Przejrzał się w lustrze. Rzeczywiście wyglądał inaczej, pomyślał, może Anna da się zwieść, jeśli nie będzie zbytnio rzucał się jej w oczy.

– Nie jest źle – zmrużyła oczy lekarka. – Teraz maska i może coś z tego będzie.

Nakleiły mu na twarz maskę, taką jak nosił Robin w filmach o Batmanie. Wydawało mu się, że wygląda śmiesznie, ale króliczki zapewniały go, że inni będą nosić jeszcze głupsze maski.

– Hmmm, przydałyby się jeszcze fejkowe tatuaże na ciało… ale może dajmy już spokój, byłby problem jakby zaczęły się rozmazywać. – głośno myślała lekarka. – No, chyba jest pan gotowy. Dziewczyny zaprowadzą do gabinetu lekarskiego, rzucę na pana okiem a potem pójdzie pan do loży dla gości. Proszę się zapoznać z innymi uczestnikami i grzecznie bawić.

W gabinecie kazała mu znowu się rozebrać, po czym obejrzała tylko jego członka.

– Żadnych wysypek, bąbli czy kurzajek… zaczerwienienia tylko od depilacji – mówiła jakby do siebie – bardzo dobrze, brawo. Był pan grzeczny. Powinnam pobrać krew i mocz do badania na narkotyki, ale dam już spokój. Mam do pana zaufanie – puściła do niego oko.

W końcu trafił do loży dla gości. Na razie nie było zbyt wielu osób, większość pewnie czekała na ostatnie badanie. Zauważył kilku facetów po czterdziestce, dwóch z nich było w weneckich maskach. Ci bez masek mówili, że to nadmierna ostrożność i gala jest całkowicie bezpieczna – w końcu przyjechali tu już drugi lub trzeci raz. Marek z ulgą zauważył, że jego opalenizna ani kolor włosów nie będą się zbytnio rzucały w oczy – niektórzy z pozostałych mieli również ekstrawaganckie fryzury, byli opaleni na brąz lub mieli dziwaczne tatuaże. Paru młodych facetów nosiło, modne teraz, długie kędzierzawe brody i zakręcone w górę wąsy. No tak, różne temperamenty, przypomniał sobie słowa Elżbiety z pierwszego badania.

Jakiś facet zaoferował mu szklankę whisky. Marek przyjął ją z niechęcią – whisky kojarzyła mu się z Jasonem, ale nie wypadało teraz odmawiać. Facet był niższy od Marka i lekko otyły, do tego musiał mieć z dziesięć lat więcej. Miał fryzurę na Beckhama, z czubem pośrodku głowy. Zamienili dwa słowa o króliczkach i wdziękach pani doktor i życzyli sobie nawzajem dobrej zabawy. Gdy facet odszedł Marek dyskretnie wylał resztę whisky do doniczki.

Nie był w nastroju na spoufalanie się. W końcu ci faceci niedługo będą dobierać się do jego żony. Spochmurniał i usiadł w głębokim skórzanym fotelu. Rozejrzał się po loży – byli już chyba wszyscy. Zaczął uważniej im się przyglądać – dwóch lub trzech było bardzo wysokich i atrakcyjnych, ale większość prezentowała się przecietnie, trochę jak on sam. Paru było grubszych, a dwóch czy trzech miało naprawdę sporą tuszę, w tym łysiejący, siwy na bokach głowy typ około pięćdziesiątki z wielkim nosem i jowialnym śmiechem. Niewielu widział facetów w swoim wieku lub młodszych – w oczy rzucał się jeden, Marek nazwał go w myślach „kogucik”. Chłopak był chudym blondynem, nie wyglądał na więcej niż dwadzieścia lat i musiał być niższy chyba nawet od Anny. Pewnie ciągle posądzano go o niepełnoletniość, ponieważ zapuścił mizerny rzadki zarost na czubku brody. Ale wydawał się bardzo podekscytowany, chyba gościł tu pierwszy raz. Trzech znacznie starszych facetów siedziało przy stole w głębokich fotelach, popijając whisky. Dwaj byli prawie całkiem łysi, a trzeci miał krótko przystrzyżone, siwe włosy. Siedzieli z wyluzowanymi uśmiechami na twarzach i o czymś spokojnie rozmawiali. Jeden klepnął w tyłek przechodzącego króliczka, dziewczyna uśmiechnęła się i zatrzepotała rzęsami.

Pewnie też mają premię za seks, pomyślał Marek.

W tym momencie włączył się wielki monitor wiszący na przeciwległej do baru ścianie. Z głośników rozległ się głos konferansjera:

– Witam panów serdecznie na dorocznym festiwalu zmysłów ufundowanym przez Stowarzyszenie Ishtar. Proszę pozwolić, że przedstawię państwu nasze tegoroczne uczestniczki, w przypadkowej kolejności.

Na ekranie pojawiło się zdjęcie młodej dziewczyny z ufarbowanymi na czarno włosami długimi za ucho. Wydawała się mieć permanentnie półprzymknięte oczy, co nadawało jej wygląd zblazowanej celebrytki. Miała ostry, czarny makijaż i bladą twarz.

– Nasza najmłodsza uczestniczka, dziewiętnastoletnia Daria. Studiuje socjologię i kocha koty – kilka osób zaklaskało.

Zdjęcie na ekranie zmieniło się – teraz przedstawiało bardzo ładną kobietę w średnim wieku. Miała blond włosy do ramion, zielone oczy i ciepły uśmiech.

– Milena, nauczycielka historii w szkole średniej – przedstawił ją głos. – Trzydzieści cztery lata, mama dwunastoletniego chłopca. Na pewno przyda jej się oderwanie od rutyny. – Brawa stały się śmielsze i nieco dłuższe.

Kolejne zdjęcie. Markowi załomotało serce, z jego ust wydobyło się westchnienie – na ekranie widniała uśmiechnięta twarz jego żony.

– Anna, dwudziestoośmioletnia mężatka. Drobna, ale pełna energii – wielkie libido w małym ciele! – Uprzejme oklaski rozbrzmiewały już ze wszystkich stron loży.

Nowa dziewczyna na ekranie.

– Dla odmiany, oto panna Agnieszka, dwudziestoletnia studentka prawa – rzekł głos. – Mówię dla odmiany, ponieważ Agnieszka jest bardzo wysoka, ma prawie 190 centymetrów. Jej wzrostowi dorównuje tylko uroda. – co do tego Marek nie był pewny. Buzia dziewczyny była dość okrągła, miła i sympatyczna, ale jednak niekoniecznie urodziwa. Nie mógł ocenić jej figury, ponieważ zdjęcia przedstawiały tylko twarze uczestniczek. Mimo to wizerunek dziewczyny otrzymał spore brawa.

Nowe zdjęcie. Tym razem to z ust innych oglądających wyrwały się westchnienia – ale wywołane szczerym zachwytem.

– Olga, słusznie zwana Orchideą. Dwudziestotrzyletnia studentka archeologii. Nie muszę nic więcej dodawać, sami panowie widzicie, jaka jest oszałamiająca. – nastąpiła prawdziwa burza oklasków.

Zmiana zdjęcia. Tym razem na ekranie pojawiła się twarz lekko uśmiechniętej, ciepłej dziewczyny o mysich włosach do ramion. Duże oczy i długie rzęsy przydawały jej szczególnego uroku.

– Basia, trzydziestoośmioletnia mama dwóch synów. Czy ktoś z panów pomyślałby, że jest w tym wieku? Przyznajcie, wygląda najwyżej na niecałe trzydzieści lat. – tu Marek musiał się w pełni zgodzić. Dziewczyna była bardzo ładna i świeża. Brawa.

– A teraz – głos wibrował ekscytacją – niespodzianka, zwłaszcza dla uczestników którzy brali udział w naszej gali w poprzednich latach. To o czym marzyli i fantazjowali stanie się w tym roku faktem – otóż tym razem w naszych uroczystościach, jako uczestniczka, postanowiła wziąć udział nasza fenomenalna, wspaniała, oszałamiająca, seksowna pani doktor! – Tu na ekranie pojawiło się zdjęcie uśmiechniętej doktor Branickiej. Loża wybuchła oklaskami i okrzykami. Markowi ze zdumienia opadła szczęka.

– Zapraszam panów na salę bankietową. Za chwilę dołączą do was nasze uczestniczki. Proszę przywitajcie je uprzejmie, zaproście na drinka, zabawcie rozmową. Za około dwudziestu minut, gdy zakończą się przygotowania na sali konferencyjnej, przystąpimy do pierwszego, przełamującego lody eventu.

Faceci przeszli do większej sali, środek której zajmował duży bar, a za nim stały króliczki. Markowi załomotało serce – z innych drzwi do sali nieśmiało wchodziły dziewczyny, wśród nich ujrzał Annę i Orchideę. Postanowił trzymać się z tyłu grupy mężczyzn. Z daleka widział górującą wzrostem nad pozostałymi Agnieszkę, którą w myślach zaczął nazywać „Wysoką”. Ale stwierdził zaskoczony, że dziewczyna jest bardzo szczupła i zgrabna – po zdjęciu spodziewał się raczej potężnej baby o posturze koszykarki. Widział też Orchideę, uśmiechniętą i rozmawiającą z ludźmi, ale zauważył też, że czasem nerwowo się rozgląda wśród mężczyzn – prawdopodobnie wypatrywała Marka. Nie zauważyła go jednak.

Z daleka przyglądał się innym dziewczynom, podczas gdy co śmielsi faceci podchodzili do nich, zagadywali i zapraszali do baru. Anna miała na sobie – oczywiście, jakże by inaczej – długą, obcisłą spódnicę i bluzkę na ramiączkach. Orchidea była w wydekoltowanej sukience do kolan. Młoda Daria była ubrana po młodzieżowemu, w bardzo szerokie i luźne spodnie oraz luźną, jakby o dwa numery za dużą bluzę z długimi rękawami. Marek podejrzewał, że pod takimi ciuchami można ukryć sporo pulchności i wałków tłuszczu, choć z twarzy nie wyglądała na otyłą. Jej makijaż przywodził na myśl subkulturę gotów i Marek nie raz słyszał facetów okreslających ją między we własnym gronie „gotką”. Basia miała na sobie ciemne, krótkie spodenki, podkreślające jej zgrabny tyłek, oraz jasną koszulkę bez rękawów. Milena była w legginsach i t-shircie ze sporym dekoltem. Ogromne wrażenie zrobiła pani doktor, która włożyła w krótką, krwistoczerwoną sukienkę z wielkim dekoltem.

Dziewczyny zaczęły gromadzić wokół siebie grupki wielbicieli. Usłyszał jak jakiś starszy facet pyta lekarkę:

– Pani doktor, jaka jest pani specjalność?

– Seks oralny – odpowiedziała bezczelnie. – Ale jeśli pytasz o specjalizację, to zrobiłam dwie: urologię i seksuologię.

Najwięcej tłoczyło się wokół Orchidei, która z łagodnym uśmiechem odpowiadała na pytania i delikatnymi ruchami gładziła po ramieniu jednego z adoratorów. Anna miała wokół siebie aż trzech kompanów i ledwie było ją widać. Marek stał się jeszcze bardziej przygnębiony. Podszedł do baru i poprosił o gin z tonikiem. Stał przy kontuarze i popijał drinka zatopiony w ponurych myślach.

– Widzę że nie tylko ja czuję się tutaj nieswojo – dobiegł go miły głos. Obok niego o bar oparła się Basia i popatrzyła na niego wyczekująco.

– Napijesz się czegoś? – zmusił się do uprzejmości.

– Poproszę białe wino – zwróciła się do króliczka za barem – a ty możesz mi powiedzieć co cię trapi – to było oczywiście skierowane do Marka.

– Długa historia. Ale dlaczego czujesz się tu nieswojo? Podobno robiono wam testy psychologiczne, żeby się upewnić, że lubicie takie rzeczy – starał się jakoś zagadać.

– Powiem ci w sekrecie, że trochę na tych testach oszukiwałam – stwierdziła półszeptem i pociągnęła łyk wina z kieliszka.

– A to w ogóle możliwe? Pani doktor mówiła…

– Pani doktor trochę mi w tym pomogła. Niewiele. Chodzi po prostu o to, że dziewczyny są tu dla przyjemności, a pieniądze są drugorzędne, a ja… – zrobiła na chwilę pauzę – a u mnie jest odwrotnie.

– Czyli jesteś tu dla pieniędzy – stwierdził beznamiętnie. Był rozczarowany.

– Muszę. Dawno, dawno temu byłam mężatką, a mój mąż narobił ogromnych długów. Prawie sześćset tysięcy. Po dziesięciu latach wyrzeczeń i spłat pozostało mi do oddania bankom już tylko osiemset tysięcy – mówiła drwiącym, ale też zgorzkniałym głosem. Popatrzył na nią z odrobiną współczucia, choć nie znał przecież całej historii.

– Przykro mi. – powiedział. Tymczasem w sali zaczęła grać nastrojowa muzyka, Moondance Van Morrisona.

– Widzisz, ja powiedziałam ci co mnie trapi, teraz twoja kolej. – popatrzyła mu w oczy z zagadkowym uśmieszkiem.

– Co tu mówić? Żona mnie zdradziła… lada chwila zdradzi mnie znowu. A ja ją kocham i nie mam pojęcia, co począć. Przyjechałem tu myśląc, że to w jakiś sposób pomoże ale teraz… teraz myślę, że się oszukiwałem – nie było to kłamstwo, mówił sobie w duchu, po prostu nie była to cała prawda.

Basia zrobiła coś zaskakującego. Odstawiła kieliszek, objęła go delikatnie ramionami i przytuliła do piersi. Czuł jej ciepło i słyszał bicie serca. Pogładziła go po głowie i powiedziała:

– Naprawdę, wiem co czujesz. Wiem jak to jest być zdradzoną przez kogoś, kto był dla ciebie całym światem. – Stali tak dłuższą chwilę, a muzyka powoli przepędzała ich melancholię. Czuł, jak dziewczyna zaczyna jakby mimowolnie kołysać się w jej rytm. Po chwili dodała bardziej wesoło: – Popatrz, oboje jesteśmy tutaj przez nasze drugie połówki. Powinniśmy trzymać sztamę.

Poczuł się lepiej. Basia była bardzo ciepła i czuła, zupełnie się tego nie spodziewał. Zrobiło mu się jej żal, wiedział, że nawet jeśli wygra wszystkie konkursy nie ma szans zarobić na spłatę takiego długu.

– Słuchaj, bardzo chciałbym ci pomóc, naprawdę, wiesz, finansowo… – powiedział – Ale… jakby to powiedzieć, nie jestem tak bogaty jak reszta gości tutaj. Wydałem na ten przyjazd prawie wszystkie oszczędności.

Nachyliła mu się do ucha.

– Ale wiesz, że dostaję dzisięć tysięcy za każdym razem gdy ktoś uprawia ze mną seks? Więc wystarczy że będziesz się ze mną kochał osiemdziesiąt razy… – szepnęła uwodzicielsko.

– Chyba nie dam rady osiemdziesięciu razy… – zająknął się.

– Pewnie nie. Ale próbować warto – odrzekła z uśmiechem. Następnie trochę się odsunęła, położyła mu wyprostowane ramiona na barkach, tuż przy szyi i zaczęła zmysłowo tańczyć. Nie odrywała od niego spojrzenia, a z ust nie schodził jej prowokujący uśmiech. Kompletnie go to zaskoczyło, a to jak kołysała biodrami w takt muzyki jeszcze pogłębiło oszołomienie. Nigdy w życiu nie widział czegoś równie ponętnego. Nie był w tym odosobniony, kilku facetów wokół nich zastygło w bezruchu i gapiło się z otwartymi ustami na pokaz Barbary. Nie odważył się nawet drgnąć, dopiero po długiej chwili spróbował położyć jej na biodrach dłonie, ale wykręciła się zwinnym piruetem i odeszła w głąb sali. Po paru krokach rzuciła mu jeszcze uwodzicielskie spojrzenie i jej usta ułożyły się w słowa „do zobaczenia”.

Stał sam jak kołek, z wywietrzałym drinkiem w ręku, gapiąc się za nią jak idiota. Po dłuższej chwili uświadomił sobie, że to była przecież Basia, ta trzydziestoośmiolatka. Nie ma mowy, pomyślał, nigdy nie uwierzę, że ona ma tyle lat.

– Niezły milf – rzucił jakiś facet stojący niedaleko, który też obserwował jej taniec. Marek uznał, że to absurdalne, nie miała nic wspólnego z milfami z pornosów, piersiastymi babami gwałcącymi młodocianych pasierbów, bratanków, czy kogo tam jeszcze. Była niesamowicie zmysłowa i kobieca, a przy tym delikatna i czuła.

– Nie milf, najwyżej mała urocza milfka – stwierdził inny gość. Marek zauważył, że zły humor minął mu zupełnie, odczuwał wręcz ekscytację na myśl o tym, co jeszcze może nastąpić. Na chwilę kompletnie zapomniał o Annie i był za to „milfce” niezmiernie wdzięczny.

Przejdź do kolejnej części – Gala Ishtar VI: Pierwszy konkurs

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Dobry wieczór,

a zatem mamy początek tytułowej gali. Wydarzenia, które zdecyduje o tym, czy Markowi uda się utrzymać przy sobie żonę (oraz ich wspólną, ale trochę bardziej jej kochankę). Oczywiście Marek, będąc facetem, od razu się rozproszył i zadurzył w przygodnie poznanej milfce 🙂 A przecież jest jeszcze pani doktor, która też z pewnością nie da mu spokoju… oj, nie będzie miał nasz bohater łatwo. Pytanie, czy gdy to wszystko się skończy, będzie mógł powiedzieć, że dobrze wydał większość swoich oszczędności…

Pozdrawiam
M.A.

Jak na razie bardzo grzecznie na tej gali. Ciekawe kiedy się rozkręci!

Napisz komentarz