V
Zejście po schodach, wraz z krótką wizytą w łazience, zajęło mi prawie dwadzieścia minut. Odbicie w lustrze nie wyglądało zbyt przerażająco, choć piętno wczorajszych wydarzeń pozostawało widoczne. Mogłem jednak śmiało powiedzieć, że to wynik upadku na rowerze, czy innego banalnego zdarzenia. Jednak gdy zrzuciłem płaszcz, nie było już tak przyjemnie. Sine ślady pokrywały znaczną część tułowia, zarówno z przodu jak i z tyłu, dając do myślenia. Pewnie wizyta w szpitalu by nie zaszkodziła, ale każdy ból przecież kiedyś mija. A jak mówią – dupa nie szklanka, nie stłucze się. Bardziej martwiło mnie to, że sezon plażowy w pełni, a ja będę chyba musiał chować cielsko pod koszulkami. Sam się uśmiechnąłem na tę głupią myśl.
– Trzeba się pospieszyć, bo mi młodzież zje śniadanie – powiedziałem do siebie.
Młodzież, oczywiście, czekała już niecierpliwie.
– No wreszcie pan jest. Martwiłam się. Jeśli potrzebował pan pomocy w łazience, to trzeba było zawołać.
– Dziękuję, dałem sobie radę. Troszkę to trwało, ale dałem. Chciałabyś pomagać staruszkowi w toalecie?
Zarumieniła się nieco.
– Nie wiedziałam, co pan pije do śniadania. Uszykowałam dwa dzbanki. Lewy kawa, prawy herbata.
Faktycznie, przed talerzem z górą kolorowych kanapek stały dzbanki i filiżanka.
– Zjesz ze mną?
– Już jadłam, ale chętnie posiedzę. Mama wydała polecenie „zaopiekować się”, a w jej słowniku to szerokie pojęcie.
Złapałem się na tym, że zaczynam się jej przyglądać. Młoda, atrakcyjna, z tym namiętnym głodem w oczach. Odnalazłem, a właściwie to wcale nie musiałem, gdyż same pchały się przed oczy, twarde brodawki, wyraźnie napierające na materiał koszulki, a gdy krzątała się dookoła, nabrałem pewności, że również pod obcisłymi spodenkami nie ma bielizny. Ich szewek bezlitośnie wrzynał się pomiędzy uda. Czułem się wystawiony na próbę. Przecież pani Dominika widziała wczoraj, jak młoda w takim wydaniu na mnie działa. Nie mogła kazać jej ubrać się przyzwoicie? Zrobiło mi się gorąco. Płaszcz okazał się zbyt gruby, a rozchylić go nie mogłem, bo podniecenie stało się już nazbyt widoczne. Zupełny brak alternatywy, bo nie miałem dostępu do własnego, zniszczonego ubrania.
Spróbowałem skoncentrować się na kanapkach. Takie ładne, kolorowe, a do tego całkiem smaczne. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak bardzo byłem głodny. Dynamika wczorajszego dnia sprawiła, że zapomniałem zupełnie o tak prozaicznej czynności jak jedzenie. Dokładnie jak za starych czasów. Zadanie do wykonania i nie liczy się nic innego. Totalne zorientowanie na cel. Dla zadania to dobrze, gorzej dla organizmu. Pochłaniałem zapamiętale zawartość talerza, próbując nie kierować oczu w inne strony.
– To kawa czy herbata?
– Herbatę poproszę, kawę nieco później.
– Później? Już zbliża się południe.
– Później, to po śniadaniu. Może być od razu po.
– No, ok. Coś nie smakuje, że tak się pan zasępił?
– Nie, nic z tych rzeczy, po prostu myślę.
– Myśliciel – zaczęła mnie przedrzeźniać.
– Nie, myśliwy, któremu zwierzyna wycięła numer.
– Mama wyglądała na zmartwioną.
– Domyślam się i czuję się za to odpowiedzialny.
– Martwiła się raczej o pana, raczej mocno.
– O mnie? Chyba niepotrzebnie, w końcu jeszcze się ruszam.
– Może pan udawać twardziela, ale mam oczy, mama też. Dostał pan solidny łomot, pewnie nie przez przypadek. Raczej za to, co pan robi dla mamy. A ona dba o swoich.
W sumie, to jej słowa sprawiły mi przyjemność. Kasa, którą płaciła mi pani Dominika, miała swoje znaczenie, ale to, że czułem się potrzebny i doceniony, było chyba ważniejsze. Skończyłem jeść, opróżniłem filiżankę.
– Podobno miałem się wyszykować na wieczór? Nie mam tu, niestety, żadnych przyborów toaletowych, ubrań, niczego. Musiałbym pojechać do domu, ale nie mam jak.
– Tym proszę się nie przejmować. Gdy był pan w łazience, to posłaniec przywiózł wszystko co potrzebne.
Mogła powiedzieć mi to wcześniej. Ubrałbym się i nie musiał ukrywać przez całe śniadanie erekcji.
– Dziękuję, gdzie znajdę moje rzeczy?
– Proszę iść do łazienki. Z pana obecnym tempem przyniosę je, zanim pan tam dojdzie.
Małolata wyraźnie naigrywała się ze mnie. Samcza duma kazała mi udowodnić, jak bardzo się myli. Cierpiąc w ciszy, udałem się więc do łazienki, w maksymalnym dla mnie teraz tempie. Ten pośpiech nic jednak nie dał. Sterczałem w tej łazience, a ona, jak na złość, nie pojawiała się. Ile można czekać na tę smarkulę? Wszedłem pod prysznic. Pojawiła się prawie równocześnie, w momencie, gdy pierwsze krople spadły na nagie ciało. Usiadła na sedesie i trzymając paczkę na kolanach, obserwowała widoki. Takie małe, domowe kino. Nie zamierzałem dawać jej satysfakcji, jednak w tej sytuacji znów nie miałem wyboru. Osaczała mnie z każdą minutą coraz bardziej.
– O, tu jesteście! – Głos pani Dominiki przedarł się przez szum wody.
Dziwne, ale poczułem ulgę, coś na kształt wybawienia. Młoda podniecała mnie w bardzo niezdrowy sposób, niczym zakazany owoc. Miałem ochotę, ale nie mogłem ulec, a ona wręcz parła do tego. Testowała moją wytrzymałość. A może to uzgodniły, może testowała lojalność wobec matki? Ryzyko było zbyt duże. W końcu, to pani Dominika mnie zatrudniała, a nie gryzie się ręki, która karmi. I nie tylko karmi… Miłe wspomnienia znów skumulowały się w podbrzuszu, w bardzo widoczny sposób.
– Tośka, idź już proszę. Zamówiłam obiad, odbierz, bo powinien być za chwilę.
Zrobiło mi się głupio. Nie zwróciłem uwagi, że nie zostałem z nią sam, że córeczka ciągle tu stoi.
Zakryłem pospiesznie męskość ręcznikiem. Antosia jednak niczym fryga mignęła w drzwiach. Słowa matki traktowała widocznie z należytym szacunkiem i przyjmowała bez zbędnej dyskusji.
– Widzę, że wraca pan do sił. To dobrze. Liczę na pana później. A teraz proszę się spokojnie doprowadzić do porządku, poczekamy z obiadem.
Po tych słowach wyszła, a ja w odpowiedzi skinąłem jedynie głową. Owinięty w ręcznik, sprawdziłem zawartość paczki. Przybory toaletowe, bielizna, dwa komplety ubrań. Wyglądały na zdecydowanie droższe niż te, które zwykle nosiłem. Znów te nazwy na metkach, które nic mi nie mówiły. Ogoliłem się dokładnie, skropiłem załączoną wodą. Ubrania pasowały idealnie, zapach też. Nagle poczułem się jakiś inny, lepszy, bardziej wartościowy. A to przecież tylko kilka szmatek, na dodatek z „domowego zestawu”, bo część „wyjściowa” nadal spoczywała w paczce.
Obiad minął szybko i bez zbędnych rozmów. Następnie panie zniknęły w swoich pokojach, a ja zostałem w salonie z notebookiem, portfelem i kilkoma innymi drobiazgami, których dostarczenie z mojego domu również zleciła pani Dominika. Zawziąłem się. Kopałem uparcie w internecie poszukując każdej, najmniejszej nawet informacji o moim ulubieńcu. Powolutku budowałem powiązanie pomiędzy potencjalną spółką pani Dominiki, a tym typkiem. Upewniłem się w przekonaniu, że znów będę musiał poprosić kumpli o pomoc. Pomoc w dotarciu do niedostępnych normalna drogą źródeł informacji. To potrwa i obym dostał tyle czasu. Pracę przerwał SMS: „Proszę być gotowym przed osiemnastą. Wychodzimy.” Spojrzałem na zegarek – miałem pół godziny – praca spowodowała, że straciłem poczucie rzeczywistości. Kolejna wyprawa do łazienki przyszła już nieco łatwiej. Przebrany, czekałem w salonie. Chyba prezentowałem się przyzwoicie, bo w jej oczach dostrzegłem wyraźne zadowolenie. Za to ona… wyglądała olśniewająco. Lekka, granatowa sukienka przed kolano, umiejętnie podkreślająca kształty, delikatne szpileczki powodujące, że nogi wyglądały na jeszcze smuklejsze. Całości dopełniały cienkie niczym mgiełka, cieliste pończochy. Dumny z towarzystwa tak atrakcyjnej kobiety, podałem jej ramię, które chętnie przyjęła. W takiej chwili, wiele bym dał, by móc być przy niej na stałe. Ciągle nie znałem jednak charakteru tego wspólnego wyjścia.
– Dzisiaj pojedziemy moim autem – stwierdziła zdecydowanie. – Pana samochodu nie kazałam przyprowadzać. Zniesie pan to dzielnie?
– Oczywiście. Ze wstydem muszę przyznać, że tak eleganckiej kobiety nie wypada zaprosić do starego i brudnego toczydełka.
Przyjęła te słowa z wyższością godną swej pozycji. Podała kluczyki, a ja niezwłocznie otworzyłem przed nią drzwi pasażera. Pozwoliła przez chwilę podziwiać koronkę pończochy, która ukazała się w rozcięciu sukienki. Udała, że nie dostrzegła mojego zainteresowania.
– Jedziemy do kina, a później na deser – zarządziła.
Byłem oszołomiony. Tyle zachodu, elegancji, żeby pojechać do kina i na kawę? Czyste zawracanie głowy. Wystarczyłaby bawełniana koszulka i szorty. Szefowa płaci, to wymaga, koniec dyskusji. W jej planie było jednak coś z góry przemyślanego. Wszędzie spotykaliśmy się z jakby większym poważaniem i szacunkiem. Wybrała jakiś melodramat. Banalną historię, jakich tysiące w filmografii. Nie wiem, dlaczego chciała, bym z nią to oglądał. Oczywiście, należało trzymać w mroku za rękę i podać we właściwym momencie chusteczkę. Deser natomiast okazał się kulinarną rozpustą, składającą się z owoców, lodów, czekolady oraz masy innych dodatków, całości dopełniała wyborna kawa. Wszystko to sprawiło, że życie wydało się snem. Problemy pozostały gdzieś z boku. A wokół zapanowały harmonia i radość. Nadeszła jednak pora powrotu. Odwiozłem ją niechętnie pod dom. O takich wieczorach mówi się, że mogłyby trwać wiecznie.
– Pani Dominiko, chciałbym pani podziękować za ten wspaniały wieczór i wszystko, co pani dla mnie zrobiła – powiedziałem i pocałowałem jej dłoń.
– To raczej ja jestem panu winna wdzięczność …
– Zostawię samochód i wrócę do siebie taksówką.
– Proszę nie psuć nastroju. Niech pan wejdzie.
Miałem przeświadczenie, że nadużywam jej życzliwości, jednak odmowa byłaby dużym nietaktem. Wszedłem więc posłusznie. Zrzuciła w korytarzu szpilki i trzymając mnie za rękę zaciągnęła do sypialni.
– Proszę nic nie mówić – wyszeptała, zatapiając swoje usta w moich.
Posłusznie poddałem się jej. Opadające ubrania powoli odsłaniały kolejne partie naszych ciał. Gdy pozostaliśmy w bieliźnie, popchnęła mnie delikatnie na łóżko, by po chwili zachłannie zedrzeć moje bokserki. Nie musiała pieścić męskości, byłem gotów. Klęknąwszy nade mną, odsunęła majtki, przyjęła w wilgotne wnętrze. Znałem już przecież żar jej skarbu, teraz jednak odczuwałem go inaczej, pełniej.
Obecnie to ona dowodziła. Nadawała rytm. Uwolniłem jej piersi ze stanika. Ssąc i przygryzając, zasypywałem je pieszczotami. Ująłem ją pod uda, na zakończeniu pończoch i uniosłem w górę. Dzięki temu wędrowałem najlepszym przyjacielem przy samym wejściu, by zapuszczając się co pewien czas w głąb studni, wywoływać głośne westchnienia. Przejąłem w ten sposób inicjatywę, a ona z rozkoszą się temu poddawała. Orgazm nadchodził wielkimi krokami, by wybuchnąć z olbrzymią siłą. Z trudem opanowałem się, by nie dołączyć. Dysząc ciężko, przylgnęła do mnie spoconym ciałem.
– Chcę czuć, jak dochodzisz we mnie.
Nie zamierzałem oponować i spełniłem obficie jej prośbę, nie wypuszczając z ramion. Po chwili leżeliśmy na boku, pozwalając ciałom odzyskać równowagę. Powoli wysunąłem przyjaciela. Milczała, a ja nie mogłem wyczytać z wyrazu twarzy, czego teraz pragnie. Bałem się odezwać. Sam przed chwilą osiągnąłem najwyższy stopień nirwany. Słowa mogły to jedynie zepsuć. Przeczesałem palcami jej włosy.
Uwolniła się energicznie z objęcia, tylko po to, by przylgnąć ufnie plecami i w tej pozycji ukryć w moich ramionach.
– Chroń mnie, proszę – wyszeptała prawie niesłyszalnie i zapadła w sen.
VI
Cały wczorajszy romantyzm prysł wraz z dźwiękiem budzika. Jak każdego ranka, przyjaciel wstał wcześniej, chciałem więc pomóc mu w podjętym trudzie. Przytuliłem się mocniej do pani Dominiki, szukając główką wejścia do słodkiej norki. Majtki oczywiście przeszkadzały, liczyłem, że odpowiednio poinformowana, sama zapragnie wpuścić mnie do środka. Okazało się jednak, że nie podziela mojego porannego entuzjazmu.
– Czuję, że już się pan przebudził. W sumie niepotrzebnie, bo może pan sobie jeszcze spokojnie spać. Proszę, aby dziś został pan jeszcze tutaj.
– Oczywiście. Rozumiem, że nie będę pani potrzebny. – Bardziej stwierdziłem niż zapytałem.
Cały poranny animusz oklapł, a tak miło się zapowiadało, kurna. Czułem się wyraźnie, porannie niezaspokojony. No nic, będę to musiał jakoś przeżyć, choć ciśnienie w podbrzuszu wyraźnie przeszkadzało. W sumie, to dawno nie miałem okazji tak często dawać mu upust. Apetyt jednak rośnie w miarę jedzenia. Do tego ten widok, koronki, pończoszki, zgrabne ciało, burza włosów. Ech, żyć nie umierać. Nawet przez chwilę wczoraj wieczorem roiło mi się, że mógłbym porzucić dla takiego układu życie samotnika. Właśnie, układu, nie związku. Przecież mnie zatrudniała, niech to wreszcie dotrze do tego zakutego łba. A ten seks to premia. Za dużo w tym przyjemności, żeby nazwać obowiązkiem, ale jednak poniekąd tak było.
– Czy ma pani dla mnie na dziś jakieś zadania?
– W zasadzie to chciałam, żeby pan jeszcze wypoczął, bo może mi się pan przydać wieczorem. A do tego czasu może się pan skupić na swoich poszukiwaniach.
– Jest mi trochę niezręcznie, ale mam delikatną prośbę … – Spojrzałem na nią, wyczekując reakcji.
– Delikatną? A czego dotyczy?
– Pani córki.
– A dokładniej?
– Czuję się przy niej trochę niezręcznie. Jej negliż … wiem, że jest u siebie w domu, ale…
Zacząłem się plątać. Nie chciałem wprost powiedzieć, że smarkula mnie kręci. Co najmniej tak samo, jak jej matka, chociaż osiąga to w zupełnie odmienny sposób.
– Jest dorosła i jak pan wspomniał, u siebie. Nie zamierzam ograniczać jej w żaden sposób, podkreślam, w żaden. Zapomniałabym, nowe rzeczy dla pana powinny wkrótce dotrzeć.
Po wygłoszeniu tych słów, po prostu wyszła do łazienki. Nie zadała sobie nawet trudu pozbierania swoich rzeczy, czy choćby okrycia się czymś. Przedefilowała przede mną bez żadnego skrępowania. Znów biła z niej ta duma i elegancja, którą uwielbiałem, choć była prawie naga. Ułożyłem się powtórnie na łóżku. Ta krótka konwersacja sprowadziła mnie skutecznie na ziemię. Jestem tu, by chronić, zaspokajać, dawać się ubierać i towarzyszyć. Siła najemna specjalnego przeznaczenia, ot co. Ale czy to ma też dotyczyć córeczki? Nie udzieliła jednoznacznej odpowiedzi. Chyba poczekam lepiej na te rzeczy tutaj, żeby nie pałętać się półnagi po domu, bo zapewne znów bym na którąś z nich trafił. A potrzebowałem niewątpliwie chwili dla siebie.
Trzeba się zdecydować czy brnę w to dalej, czy też próbuję wypisać się z honorem. Tylko czy znajdę na to sposób? Ulubieniec chciałby zapewne tę sytuację wykorzystać i kupić moją przychylność oraz wiedzę. Albo może odwrotnie. Widząc, że straciłem jej protekcję, wyrwać z korzeniami. I tak źle, i tak niedobrze. Muszę zacisnąć pośladki i służyć jak potrafię najlepiej. Pamiętając, że trzeba szykować plan awaryjny.
Rozległo się delikatne pukanie do drzwi.
– Proszę.
– Zostawiam ubrania pod drzwiami. – Głos Tośki.
– Dziękuję. – Moja odpowiedź chyba trafiła już w próżnię, bo usłyszałem tylko bardzo charakterystyczny odgłos kroków na schodach.
„Co te kobiety mają w sobie, że od rana potrafią katować się szpilkami? Nigdy tego nie zrozumiem.” – Przebiegło mi przez myśl. Nie zamierzałem jednak zbytnio się nad tym rozwodzić, bo to nie mój problem. Pora wziąć się za siebie. Łazienka była pusta, gdy tam zajrzałem. Pani Dominika musiała zrobić toaletę wyjątkowo sprawnie, albo też ja straciłem zupełnie poczucie czasu. Prysznic, golenie, ubranie. Tym razem pozwoliła mi na powrót do ulubionego stylu. Zwykła koszulka, szorty, wreszcie pełen luz. Mogłem się spokojnie bujać, przyjaciel też to lubił. Zszedłem do kuchni. Młoda oczywiście już czekała i powitała mnie z szerokim uśmiechem.
– Dzień dobry. Mama dopiero co wyszła, a pan już wstał. Uszykowałam śniadanie, tak jak wczoraj, ale już tylko z herbatą. Gotować nie umiem, ale chyba kanapki wystarczą? – Spojrzała błagalnie.
– Dzień dobry. Oczywiście, że tak. Dziękuję.
Faktycznie talerz z kanapkami wyglądał imponująco. Musiała włożyć w niego sporo pracy, więc nie zamierzałem tego zmarnować. Smakowały wybornie, a ona krzątała się, porządkując kuchnię. Miałem sporo czasu, żeby podziwiać widoki. Jasna, satynowa koszulka okrywała ciało, a właściwie mały jego kawałek. Kończyła się tuż za pośladkami. Przełknąłem ciężko kęs. Właśnie o tym mówiłem jej matce. Może powinienem porozmawiać z nią bezpośrednio?
– Antosia, chciałem cię o coś poprosić.
– Tak? – rzuciła nie odwracając się.
Za to jakiś podły okruszek musiał upaść jej na podłogę. Dlaczego wszystkie znane mi kobiety, gdy coś upadnie, to nie kucną, by to podnieść, tylko schylają się, prezentując wszystko w pełnej krasie? Młoda wykonała dokładnie taki manewr, demonstrując swój pokryty delikatnymi kłaczkami skarb. Nie, tego już za wiele. Wstałem bez słowa. Odstawiłem krzesło i zacząłem systematycznie przestawiać wszystko ze stołu na kuchenny blat.
– Nie smakuje panu? – zapytała zatroskana.
– Smakuje, bardzo. Nawet za bardzo.
Skończywszy porządki, złapałem ją za biodra i posadziłem na krawędzi stołu. Rozsunąłem uda, zajmując miejsce pomiędzy nimi. Opuściłem szorty na kolana, uwalniając sztywnego przyjaciela. Spoglądała z mieszaniną strachu i podniecenia, ale milczała. Zagłębiłem dłoń w wesołe kędziorki, szukając drogi do cipki. Prowadziła mnie wilgoć. Palce z łatwością wniknęły w głąb. Nie czekając, rozwarłem ją, robiąc miejsce kutasowi i wszedłem płynnym ruchem po same jądra. Nie sprawiłem jej bólu. Imponowała poranną wilgotnością i przyjęła mnie z głośnym westchnieniem. Popchnięta delikatnie, ułożyła się na stole. Jej dłonie chwyciły krawędź blatu, dzięki czemu nie ślizgała się, przyjmując kolejne pchnięcia. Nogi, na których ciągle miała klapeczki na wysokiej szpilce, wylądowały na moich ramionach, a piersi bezwiednie uwolniły się z koszulki. Nie interesowała mnie jej satysfakcja. Po tych chwilach drażnienia i szczucia przez małolatę miałem po prostu ochotę ją zerżnąć. Dać upust ciśnieniu tłoczącemu się w podbrzuszu. Posiąść zdecydowanie. Teraz to właśnie robiłem. Penetrując głęboko, biorąc jak swoje. Ciągle milczała. Oddawała się mojej chuci, próbując sprawiać wrażenie, że jej to nie dotyczy.
Przyśpieszyłem, by znów zwolnić, gdy byłem głęboko i zatoczyłem kółko w jej wnętrzu. Odniosłem wrażenie, że usta wyszeptały bezgłośnie:
– Nie w środku.
Nie interesowało mnie to jednak. Chciałem jej ciała. Jej skarbu, który choć tak podobny do matczynego, otulał zupełnie inaczej. Nieco ciaśniej, jakby żarliwiej. Kopulowałem zwierzęco, gdy drzwi otworzyły się, a w nich pojawiła się pani Dominika.
– Zapomniałam doku … – Słowa uwięzły w gardle.
Byłem pewny tyrady, ataku, a ona spłoniła się i wycofała. Odebrałem to jako nieme przyzwolenie. Docisnąłem Tośkę jeszcze mocniej. Jeszcze szybciej zacząłem pracować w jej wnętrzu. Spełnienie nadchodziło wielkimi krokami, by wybuchnąć z olbrzymią siłą. Pompowałem nasienie. Wyduszając ostanie krople, poczułem jak zaciska się na mnie. Zagryzając wargi, próbuje stłumić jęk. Ciało ją jednak zdradziło, prężąc się i dysząc. Wyszedłem. Lekko oklapły kutas ociekał resztkami spermy.
Pomimo jej stanu zmusiłem ją, by klęknęła i oczyściła przyjaciela ustami. Z początku niechętnie, uczyniła to jednak. Gdy skończyła, pomogłem stanąć na drżących nogach. Podłogę znaczyła mała kałuża, a po nagim udzie dziewczyny płynęła struga naszych soków. Podciągnąłem spodnie i pocałowawszy ją w czoło, bez słowa wyszedłem.
Dopiero teraz zaczęło do mnie docierać, że chyba przejebałem sobie życie w tym mieście. – „Pierdolić to.” – Myśl, która zaprowadziła mnie do zaprzyjaźnionego baru, dawała impuls do kolejnych kolejek. Nie liczyłem ich. Znikały w gardle, ale nie dawały ukojenia. Przesiedziałem tak cały dzień, rozważając, co dalej. Rankiem uznałem problem za trudny, obecnie wydawał się wręcz nie do rozwiązania. Nie ucieknę od tego, trzeba się z tym zmierzyć… W jakiś sposób. Dopiero odrywając tyłek od stołka odczułem, ile wypiłem. Nieco chwiejnym krokiem dotarłem do domu „moich” kobiet. Nikogo nie zastałem. Na kuchennym blacie stały jeszcze poranne kanapki. Wyschnięte, nie wydawały się już tak atrakcyjne. Nie miało to znaczenia. Wziąłem, co było i gapiąc się tępo w telewizor, zacząłem przeżuwać. Nie usłyszałem kroków, gdy wróciła. Musiałem przysnąć.
Pani Dominika stała nade mną, taksując ostrym wzrokiem. W końcu wydusiła z siebie:
– Nie powiem, żebym była zachwycona tym, co rano widziałam. Ale pokazał pan, że ma jaja i w stosunku do kobiet nie jest maślakiem, o co pana podejrzewałam. – Mówiąc to, podciągnęła spódnicę, po czym ściągnęła majtki, prezentując świeżo wydepilowany skarb. – Chcę, by mnie pan zerżnął jak Tośkę.
Zdębiałem. Oczekiwałem ostrej reprymendy, wywalenia z roboty, wilczego biletu, ale na pewno nie czegoś takiego. Musiałem działać szybko, by nie zaprzepaścić tej chwili.
– Odwróć się i wypnij – rozkazałem.
Wykonała polecenie bez zbędnej zwłoki. Dałem jej solidnego klapsa, aż wyrazisty, czerwony odcisk pozostał na pośladku. Wyprostowała się, zaskoczona.
– A teraz na stół. Otwórz szeroko nogi i zacznij się pieścić. Gdy ujrzę pierwszą kroplę wilgoci, dostaniesz to, co młoda.
Jej twarz wyrażała zdumienie ordynarnością i bezczelnością moich słów, ale posłusznie zrobiła, co kazałem. Musiało to na nią działać. Przyzwyczajona do dowodzenia, a teraz zmuszona do posłuszeństwa. Z nieba do piekła. Albo odwrotnie. Wszedłem prawie natychmiast. Cipka błyszczała wilgocią gdy tylko rozłożyła nogi. Po takiej ilości wódy mogłem ją pieprzyć całą noc, wiedziałem, że nie dojdę. Ona jednak nie miała powodu do narzekania. Musiała na coś takiego czekać, bo orgazm przyszedł równie nagle, jak klaps spadł na pośladek. Zawyła dziko. Przyglądałem się jej z głupim wyrazem tryumfu. Poczuciem chwilowej władzy nad cipkami w tym domu.
– Czy takiej właśnie ochrony pani sobie życzy?
– Tak, dzisiaj właśnie takiej. Proszę mnie zanieść do łazienki.
Cholera, jednak nie rozumiem i nigdy nie zrozumiem kobiet. To będzie raczej długa noc i przyjdzie mi ciężko zapracować na pensję.
Przejdź do kolejnej części – Najemnik VII-VIII
Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Komentarze
Megas Alexandros
2022-12-08 at 23:18
Witaj, Szariku!
Ucieszył mnie kolejne rozdziały „Najemnika”. Lubię tą historię, choć jeszcze nie rozumiem dobrze, w jaką stronę zmierza. I pewnie szybko się nie dowiem, bo dziś fabuła cofnęła się kilka kroków, by zrobić więcej miejsca scenom erotycznym. Nie mogę jednak powiedzieć, bym był tym zasmucony, bo wyszły całkiem udanie 🙂 Kumulacja testosteronu w organizmie narratora oraz jego trening fizyczny pozwalają mu nie tylko na skutecznie bijatyki z liczniejszymi przeciwnikami, ale i zaspokajanie potrzeb seksualnych więcej niż jednej damy. Tylko pozazdrościć!
Nie rozumiem tylko, jak na naszego bohatera działa alkohol. Wiem, że niektóre narkotyki (np. kokaina) wywołują ten skutek, o którym piszesz – nie psując erekcji bardzo utrudniają/uniemożliwiają osiągnięcie orgazmu. Natomiast, o ile mnie wiedza ogólna oraz wspomnienia z paru kłopotliwych sytuacji nie mylą, nadmiar alkoholu utrudnia raczej osiągnięcie wzwodu, wprowadzając w stan tymczasowej impotencji. O ile więc jestem pełen uznania dla narratora, że w ostatniej scenie w ogóle dał rade, o tyle nie spodziewam się, by mógł „dawać radę” w nieskończoność 🙂
Pozdrawiam
M.A.
Szarik
2022-12-09 at 21:14
Witaj M.A.,
dziękuję za tak pozytywne słowa. Cieszę się, że mogłem sprawić przyjemność tymi kilkoma wersami. Masz oczywiście rację odnosząc się do męskich reakcji. Zwyczajowo w tym stanie, nasze możliwości są odwrotnie proporcjonalne do chęci. Na obronę bohatera przypomnę o spacerze, kolacji, drzemce i oczywiście nowej dla niego sytuacji, która dzięki adrenalinie mogła przyśpieszyć trzeźwienie. Dajmy mu też drobną szansę być przez chwilę superbohaterem 😉
Pozdrawiam
Szarik
Absent absynt
2022-12-09 at 22:45
Słusznie założyłem, że nasz bohater po mamusi zaliczy też i córkę. Szarik, robisz się ciut przewidywalny 🙂 Z drugiej strony opowiadanie stało się bardziej klarowne, chaos pierwszych rozdziałów poszedł w zapomnienie. Teraz jeszcze tylko trochę więcej fabuły i będzie naprawdę dobrze!
Szarik
2022-12-09 at 23:02
Dziękuję za pozytywną i przenikliwą opinię 🙂 Oczywiście masz rację. Wiesz doskonale, że czytając, oglądając i żyjąc poznajemy wiele scenariuszy, które później rozpoznajemy w mig w większości napotkanych utworów. Ciężko jest wtedy zaskoczyć. Mam nadzieję, że choć odrobinę mi się uda jednak. Troszkę fabuły jeszcze będzie, ale strasznie nudny facet jestem, więc wiesz – będzie trudno 😉
Absent absynt
2022-12-10 at 00:00
Przewidywalny? Bywasz. Ale nudny? Póki co jeszcze Ci się nie zdarzyło 🙂
Szarik
2022-12-10 at 00:07
Mam nadzieję, że przewidywalność nie zniechęci, a nudy uda się uniknąć 😉 Do spotkania przy kolejnym tekście 🙂
Kawaii Kiwi
2022-12-14 at 19:19
Bardzo przyjemne rozdziały. Fabuła powoli posuwa się do przodu, a autor nieśpiesznie odkrywa przed czytelnikiem grę toczącą się pomiędzy głównym bohaterem a Dominiką i Tośką. Sceny erotyczne, mimo że dosyć krótkie, zostały umiejętnie podbudowane na płaszczyźnie emocjonalnej. Czuć, że nie są jedynie obowiązkowym wtrąceniem związanym z tematyką portalu, tylko kolejnym krokiem w rozwoju relacji pomiędzy trojgiem bohaterów.
Pozdrawiam
Kiwi
Szarik
2022-12-14 at 20:19
Dziękuję. Cieszę się, że udało mi się uniknąć mechanicznego seksu i osiągnąć odrobinę więcej. Podnosi to jednak poprzeczkę przed kolejną częścią i mam nadzieję, że będzie równie ciepło przyjęta przez czytelników.
Pozdrawiam
Szarik
Megas Alexandros
2022-12-14 at 23:35
Dobry wieczór!
Po parodniowych problemach technicznych wróciliśmy online 🙂 Mam nadzieję, że ta awaria nie powtórzy się w najbliższym czasie. W czwartek wznowione będą regularne premiery opowiadań. A wszystkim, którzy nas znów odwiedzają – życzę udanej lektury 🙂
Pozdrawiam
M.A.
Absent absynt
2022-12-16 at 11:10
Cieszę się, że wróciliście – już się bałem, że zniknie moja ulubiona internetowa biblioteka dobrych opowiadań!
Emilia
2022-12-21 at 12:05
Dobrze, że wróciliście.