Sałatka (horibe)  4.08/5 (8)

7 min. czytania

Źródło: Pixabay

Rozebrana latynoska klęczała na futrzanym dywanie. Odchyliwszy podbródek, zaprezentowała kształtną szyję.

– No, zrób to! – oblizała się lubieżnie – oblej mnie swą śmietanką!

Prask! Na ciele dziewczyny pojawiła się smuga. Slap! Slap! Po niej druga i następna. Biała strużka spływała rowkiem między obnażonymi piersiami, inkrustując opalony i wysportowany brzuch. Latynoska przeciągnęła palcem po skórze i włożyła go do ust, ssąc namiętnie.

– Fuu! Co to, do kurwy nędzy? – wzdrygnęła się – Blee! Roman! Ty skurczybyku!

Spluwając raz po raz, uniosła się z klęczek i pomknęła do toalety. Zatrzasnąwszy za sobą drzwi, usiłowała sprowokować torsje.

– CIĘCIE!

– Ale się wściekła – zauważył Ernest.

– E… Wielka gwiazda! Niech nie narzeka! – odpowiedział Roman, odkładając strzykawkę na stolik.

– Co masz w tym kubełku?

– Majonez puławski.

– No, tym razem przegiąłeś…

– Jak to? Kolor i konsystencja doskonałe, spływa jak prawdziwa sperma! W Stanach już dawno tego używają!

– W Stanach mają majonez puławski?

– Nie łap mnie za słowa, psiakrew. Kończymy na dzisiaj. Zmontujmy to, co już mamy. Czy Dżordż oddzwonił?

– Nie.

– Przeklęty impotent. Oszukał mnie. Twierdził, że staje mu na żądanie. A teraz taki klops. Nie mamy aktora!

Minął kwadrans. Czarnowłosa „latynoska” wyszła z garderoby, odziana w dres ze złotym lampasem. Jej twarz wciąż wykrzywiał grymas.

– Ostrzegam cię, Roman. Jeszcze raz odwalisz taki numer…

– „Jeszcze raz”? Co ci niby nie pasuje?

– Wszystko! Nic się nie zgadza z kontraktem. W łazience miała być ciepła woda i ręczniki! Po lodowatym prysznicu wycierałam się srajtaśmą! Jest tu zimno! I ten pierdolony sos tatarski! Zmyć tego nie idzie! Śmierdzę jak koza!

– To majonez.

– Wal się!

– Sama się wal. Primadonna! Tysiąc za numerek… Pospolita bladź i tyle!

– Ty chuju! – dziewczyna rzuciła się na Romana – wydrapię ci oczy!

Reżyser strząsnął z siebie gwiazdę. Jako były strongman nie miał z tym większego problemu. Filigranowa „latynoska” zatoczyła się pod ścianę, przewracając statyw i lądując kształtnym kuprem w kubełku z majonezem puławskim.

– Zajebię cię! – łkała, obcierając dres i gramoląc się z ziemi – przyjdę tu z Aloszą! Rozkurwi tę waszą wytwórnię!

Wyszła, trzaskając drzwiami.

– Nie mamy już aktorki. Nikogo nie mamy – westchnął Ernest.

– Kim jest Alosza? – spytał Roman.

– Jej facet. To chyba Rosjanin.

– Jak się domyśliłeś?

– Bardzo śmieszne. Jeśli nie skończymy tego filmu, to wszyscy nas zajebią. Alosza będzie mógł tylko posprzątać. Co nam zostało do nakręcenia?

– Jeden kamszot i jeden anal.

– Musi być anal?

– Musi. Przecież to „Anal Dreams 3”.

– Faktycznie. Więc trzeba znaleźć dupę. Chuja też nie mamy.

– Może nadstawisz swojego?

– Chciałbym. Jakbym miał takiego gnata jak Dżordż.

– Takiego miękkiego? Stary! Niech cię o to głowa nie boli! Byle był sztywny. Sfilmujemy go tak, że cię rodzona matka nie pozna!

– Mamusi w to nie mieszaj. Ale w co go wsadzę? Czarna już tu nie wróci.

– Wiesz co? Ja mogę wypiąć tyłek! Reflektujesz?

– Wychodzę. Jesteś pojebany.

– Ernest! Erneścik… przecież żartowałem… Mam jedną chętną.

– Profi?

– Amatorka, niestety. Zad jak się patrzy, tylko niewyjściowa z twarzy. Zmontujemy ją z Czarną. Wyjdzie, że to jeden numer, potem kamszocik na cyce, żeby pyska nie było widać. Przebitka na ryło Czarnej i… gotowe!

– Ale majonez wyrzucisz?

– Czyś ty zdurniał? Zabiorę do domu. Eliza zrobi sałatkę jarzynową. Mniam!

– Więc czego użyjemy?

– Emulsji „Polifarb”. Zostało jej trochę z remontu. Nie będzie musiała łykać, więc ujdzie.

– No to gitara!

* * *

Nazajutrz.

– Szefie. Przyszła ta nowa aktorka.

– Wpuścić.

Do pomieszczenia wkroczyła młoda korpulentna blondynka. Rozejrzawszy się z zakłopotaniem, usiadła na przygotowanym taborecie.

– Ile pani waży?

– No, wie pan…

– A więc siedemdziesiąt.

– O, nie! Sześćdziesiąt osiem i pół!

Ernest nachylił się nad Romanem.

– Stary! – szepnął mu do ucha – ona nie jest zupełnie podobna do Czarnej! Blada i gruba! Widzowie się połapią!

– Ci onaniści? – prychnął reżyser – Pod koniec filmu? Zapewniam cię, że oni wtedy już nie myślą. Ma być dupa, i tyle!

Spojrzenie blondynki wyrażało coraz większą niepewność.

– Jakie ma pani przygotowanie aktorskie? – rzucił Roman.

– Zaliczyłam trzy semestry państwowej szkoły teatralnej.

– Dlaczego tylko trzy?

– Oblałam Hamleta.

– Czym go pani oblała? – zainteresował się uprzejmie Ernest. Roman westchnął głęboko.

– Zatem ćwiczyła już pani warsztat.

– Wciąż ćwiczę – z dumą podkreśliła dziewczyna. – Gram w amatorskim kółku teatralnym.

– Tak? Nad czym teraz pracujecie?

– Nad „Balladyną” Słowackiego.

– Pysznie. Czy chciałaby się pani sprawdzić w kinie erotycznym?

– Erotycznym? – dziewczę zamrugało powiekami – w jakim sensie?

– Kręcimy film miłosny. Potrzebujemy pani… udziału.

– Na czym on miałby polegać?

– Wypnie pani pupę, droga koleżanko, a obecny tu kolega Ernest wprowadzi do niej członka.

Blondynkę zatkało.

– Członka? W jakim sensie?

– W sensie fizykalnym. Chodzi o prącie. Penisa.

Blondynkę jeszcze bardziej zatkało.

– Wody? – spytał reżyser.

– Pan proponuje mi… to jest… – jąkała się, czerwona na twarzy.

– W rzeczy samej. Płacimy trzysta złotych za ujęcie. Plus dwadzieścia cztery złote za wytrysk na piersi szanownej pani. Mówimy oczywiście o kwotach brutto. Podpisujemy umowę o dzieło.

– To… oburzające. Ja… muszę wyjść.

– Maksymalnie możemy zaoferować trzysta pięćdziesiąt.

– Proszę się odsunąć!

Kobieta powstała z trudem i słaniając się na mocno zbudowanych nogach opuściła pomieszczenie. Ernest smutno pokiwał głową.

– No i cały misterny plan…

Nie dokończył. Niedoszła absolwentka szkoły teatralnej weszła z powrotem.

– Trzysta siedemdziesiąt. Netto. Płatne z góry – zażądała.

Roman pokiwał głową.

– Twarda z pani negocjatorka. Zgadzam się. Kiedy kręcimy?

– Wolałabym od razu.

Reżyser spojrzał pytająco na Ernesta.

– Dasz radę?

Mężczyzna spojrzał z przestrachem.

– Teraz? Tak po prostu? Nawet jej nie znam…

– Mam wam zafundować weekend w Karpaczu? – zirytował się Roman – Wchodzisz w to, czy nie?

– Bez wspomagania będzie trudno.

Reżyser otworzył szufladę w biurku. Gmerając w niej głęboko, wyjmował kolejne pudełeczka.

– To nie… to przeterminowane… to niesprawdzone. Mam tylko te pigułki.

– „Buttman”? – zadrżał Ernest, wczytując się w ulotkę – „zamieni cię w seks-bohatera”?

– Nie drżyj. Zażyj.

Minął kwadrans.

– Ernest! Wyjdziesz z tego kibla? Pani czeka!

Zgrzytnął zamek i otworzyły się drzwi. Roman z początku nie poznał kolegi, który był nienaturalnie czerwony na twarzy. Ciężko dyszał.

– Dasz radę? – upewnił się reżyser.

– Tak – sapnął Ernest – daj się czegoś napić.

Na planie czekała już nowo zatrudniona aktorka, w pomarańczowych majtkach i staniku.

– Proszę to zdjąć – polecił Roman.

Dziewczyna odpięła biustonosz, przykrywając piersi dłońmi i spoglądając pytająco.

– Jeszcze majtki.

– To konieczne?

– Trudno jest nakręcić scenę seksu analnego w tego typu bieliźnie.

– Analnego? Jaki to?

– Wyskakuj z gaci, suko, ale już! – warknął Ernest, ocierając pot z czoła. Podszedłszy do dziewczyny, szarpnął za jej majtki, rozrywając je na kawałki. Aktorka spojrzała na niego z respektem. Roman był przerażony.

– Erneścik… Dobrze się czujesz?

Kolega nie zdążył odpowiedzieć. Ktoś z zewnątrz rąbnął w drzwi i nie pytając o zgodę, wkroczył do studia. Był to mocno zbudowany blondyn o kwadratowej szczęce.

– Sobaki! Zajebiu was! – ryknął, rzucając się na Romana. Nie zdołał jednak go dosięgnąć. Ernest był szybszy. Podskoczył do Rosjanina z pianą na ustach. Chwyciwszy za odzież bandyty, uniósł go jak piórko i cisnął nim o ścianę. Nieprzytomny Alosza opadł na podłogę. Ernest skakał po nim z wściekłością. Polała się krew. Rozwścieczony aktor podniósł statyw od kamery i zamierzał zdzielić nieruchomego Rosjanina w głowę. W ostatniej chwili wpadł na niego Roman. Mimo, że Ernest miał tylko metr siedemdziesiąt pięć wzrostu, powstrzymanie jego napadu furii okazało się niemożliwe. Reżyser wyszarpnął mu więc statyw i pozbawił przytomności ciosem w potylicę.

* * *

Szpital wojewódzki. Następny dzień.

– Gdzie ja jestem? – spytał Ernest – kręci mi się w głowie.

– To te cholerne piguły – rzekł Roman – bierzesz jakieś inne leki?

– Rano łyknąłem dwie aspiryny.

– „W reakcji z kwasem acetylosalicylowym mogą wystąpić niekontrolowane napady agresji” – przeczytał reżyser – Przepraszam cię, stary.

– Luz. Co z Aloszą?

– Jakoś się wytoczył. Nie sądzę, by kiedykolwiek wrócił. Pojawiła się za to Czarna. Twój pokaz siły zrobił na niej wrażenie.

– Coś ty.

– Przeprosiła mnie i nakręciliśmy scenę. Aż furczało!

– Nie gadaj… kto ją popchnął?

– Dżordż! Dżordż wrócił! Szkoda, że nie widziałeś. Spektakularna erekcja!

– Tyle dobrego naraz! Żałuję, że mnie tam nie było. Czekaj… a co z Balladyną? Niepotrzebna?

– Chce zagrać w „Anal Dreams 4”! Spodobało jej się.

– W sumie jest niezła. Z chęcią też w to wejdę.

– Umowa stoi. Jak się czujesz?

– Głodny jestem jak wilk.

– To super. Usiądź. Mam sałatkę jarzynową.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Pomysł na opowiadanie o kręceniu filmu pornograficznego jest ciekawy, postaci są niezłe. Jeszcze bardziej podoba mi się warsztat autora, dialogi wydają się naturalne i mają w sobie odrobinę humoru. Szkoda tylko, że główny bohater przegapił scenę erotyczną, leżąc w szpitalu 🙂

Dobry wieczór,

horibe był zdecydowanie jednym z największych humorystów Dobrej Erotyki. Dobrze, że jego opowiadania mogą bawić kolejnych Czytelników 🙂 W wielu z nich erotyka jest nieco na drugim miejscu wobec aspektu komicznego, nie zmienia to jednak faktu, że czas poświęcony na ich lekturę nigdy nie jest czasem straconym!

Pozdrawiam
M.A.

Dobra farsa o kręceniu pornosa. Podejrzewam jednak, że e tej branży wielokrotnie rzeczywistość wyprzeda fantazję 🙂

Napisz komentarz