Bielizna VII (Batavia)  3.81/5 (7)

8 min. czytania

Jim Morrison, „Miss Georgia King„, CC BY-NC 2.0

Wstał i poszedł do pokoju. Zamknął za sobą drzwi. Została sama. Siedziała przy stole, głowę podparła rękami i szlochała. On, który zawsze stawał w jej obronie, czy to na podwórku, czy później już w szkole i na studiach. Jedyna osoba, na którą mogła zawsze liczyć, nawet gdy była już samodzielna. Chłopaków z którymi chodziła, uprzedzał, że nie pozwoli jej skrzywdzić. Wszystkie swoje małe sekrety powierzała mu z pełnym zaufaniem. Zawsze mogła liczyć na zrozumienie, wsparcie i jego pomoc. A dziś czuła, że wyrządziła mu straszną krzywdę; że zadała okrutny cios, jak zbrodniarz z ukrycia w plecy. Jego spokój i opanowanie – jak długo pamiętała zawsze umiał zachować zimną krew. Nawet wtedy, gdy rodzice upominali ją za różne wybryki i on wiedział, że mają rację, to stawał w jej obronie. Potem tłumaczył, napominał, wyjaśniał i wspierał.

Wyrzuciła to wszystko z siebie tak, jak robiła to dawniej, z pełną wiarą w jego zrozumienie. Jednak dziś krzywdziła jego rodzinę. Czuła się teraz jak egoistka, która myśli tylko o sobie, a przecież nie była to prawda. Nadal widziała w tym postawnym, barczystym mężczyźnie jedyną osobę, której ufa, może zawierzyć każdą sprawę, oczekiwać wsparcia i pomocy. Teraz jak skazaniec oczekiwał jego wyroku, decyzji, co dalej. Bała się tej rozmowy od chwili, kiedy zaczęło się rodzić uczucie do tego „smarkacza”, tak niespodziewane. To, co odczuwała w stosunku do niego, pojawiło się tak nagle. Jak przechodzień na ulicy wychodzący zza rogu budynku, na którego niespodziewanie wpadamy, tak ono pojawiło się znikąd i zburzyło jej życie. Nigdy nie okłamała brata. A dziś po raz pierwszy czuła się jak kłamca. Jej ukochany brat… Wolałaby, żeby krzyczał, wyzywał. Jego chłodne opanowanie, jego spojrzenie, wszystko to było…

Zadzwonił jej telefon. Usłyszała głos Patryka.

– Basiu, czy wszystko w porządku? Denerwuję się…

Łkając, mówiła:

– Tak, powiedziałam wszystko. Ojciec prosi, żebyś przyszedł.

– Dlaczego płaczesz? Co on ci zrobił? Za pół godziny będę. Czy on cię skrzywdził? Mów, bo dostanę szału! Przestań płakać, Basiu.

Coraz bardziej zdenerwowany głos chłopaka. Przerwane połączenie.

– Patryk, Patryk… Co ja robię? Co ja…

Otworzyły się drzwi od pokoju i wyszedł Darek.

– Dlaczego płaczesz, siostrzyczko? Wiesz, że nigdy nie lubiłem cię smutnej. Nawarzyłaś piwa, to teraz będziesz musiała je wypić. Powiedz mi, jak to możliwe? Czy ty naprawdę wiesz, o czym mówisz, Basiu? Czy mam rozumieć, że to nie jest jakaś chwilowa fascynacja? Wiesz, ile on ma lat? To dzieciak, któremu się wydaje, że się w tobie zakochał.

Przyglądał się jej z uwagą. Widział ją już nieraz, jak przychodziła z płaczem, bo coś się wydarzyło strasznego i od niego oczekiwała wsparcia, rady, czasami pomocy. Nigdy jej nie odmówił. Zawsze była dla niego tym małym szkrabem, który niespodziewanie pojawił się w domu i zburzył ustalony porządek. Gdy podrosła, a on spotykał się już z dziewczynami, to ciągle robiła mu jakieś psikusy. Dziś widział w niej już nie tego szkraba, ale piękną młoda kobietę, darzącą go bezgranicznym zaufaniem. To nie był jakiś wybryk. Która siostra przyznałaby się bratu, że kocha jego syna? Przygarnął ja do siebie i przytulił. Oparła głowę na jego piersi i płakała.

– Pamiętasz, jak mi mówiłeś, co czujesz do Ani, gdy ją poznałeś? Jak z entuzjazmem opowiadałeś o swoich reakcjach na jej obecność, dotyk? Pamiętasz, jaki czułeś się szczęśliwy, gdy ci powiedziała: tak? Jak tańczyliśmy w pokoju, jak podnosiłeś mnie na rękach i śmiałeś się z radości? Dziś ja ci mówię, że czuję się tak samo przy twoim synu. Jest wspaniały, troskliwy i ja też topnieję jak wosk pod jego dotykiem. Uwierz mi, nie chciałam tego i broniłam się przed tym. Ale w imię czego mam go odrzucać? To największe szczęście, jakie mogło mnie spotkać w życiu. Darek, co teraz będzie? – Przez łzy zapytała urywanymi słowami.

Gwałtownie otworzyły się drzwi i stanął w nich Patryk. Widać było na jego twarzy wzburzenie i zmęczenie, jak po długim wysiłku. Pierś unosiła mu się w spazmatycznym rytmie, jak u sportowca, który kończy bieg.

– Co jej zrobiłeś? – Szedł w kierunku stołu, a dłonie miał zaciśnięte w pięści.

Ojciec przyglądał mu się uważnie. Jego spokój i opanowanie jakby jeszcze bardziej pobudzało chłopaka.

– Dlaczego ona płacze? Basiu, co się stało? – Podszedł do stołu i złapał dziewczynę za rękę. – Czy on cię skrzywdził?

Bez zmrużenia oka patrzył na ojca. Wyglądali jak dwaj rywale.

– Tato, dlaczego ona płacze? – Jakby brak odpowiedzi Basi złagodził jego ton. – Co tu się stało? Powiedz mi!

– Dzień dobry, synku.

Było to tak oderwane od sytuacji, od obaw, z którymi wkroczył, że patrzył na niego zaskoczony.

– Przepraszam, dzień dobry. Tato, dlaczego ona płacze? Nie zrobiłeś jej krzywdy? Proszę, powiedz…

Przyglądał mu się uważnie, tym swoim ciężkim, spokojnym wzrokiem. Przed nim stał młody człowiek, w którym poprzez jego troskę o drugą osobę, z ledwością dostrzegał tego młokosa, którego pamiętał jeszcze sprzed kilku miesięcy. Jego zdenerwowanie i obawa o los tej drugiej, ukochanej osoby, wręcz fizycznie dawała się odczuć.

– Basiu, czy możesz nas zostawić samych? I poproszę o ten alkohol.

Odsunęła się od brata, wstała. Patryk objął ją i pocałował jej włosy. Na chwilę przytuliła się do niego. Sięgnęła do szafki, postawiła na stół karafkę i kieliszek.

– Podaj drugi kieliszek, Basiu. A ty siadaj. Musimy porozmawiać, synku.

Patryk z wahaniem usiadł. Ojciec nalał do kieliszków i postawił przed synem.

– Masz już dziewiętnaście lat, możesz wypić kieliszek z ojcem. Powiedz mi, synku, co tu się stało? Czy umiesz porozmawiać otwarcie i uczciwie?

Patryk opuścił głowę, po chwili ją podniósł i patrzył ojcu prosto w oczy.

– Tato, ja ją kocham. Tak naprawdę. To wszystko zdarzyło się tak niespodziewanie. Nigdy nie zastanawiałem się, dlaczego przytulasz mamę i całujesz ją po policzkach, włosach. Dlaczego czasami ona cię obejmuje i się przytula. Te wasze maślane spojrzenia na siebie. Wydawało mi się to śmieszne, ale naturalne. Dzisiaj już patrzę na to inaczej, rozumiem, co się za tym kryje. To jest troska o tę drugą osobę. Poczucie, że bez niej życie nie ma sensu. Bez jej dotyku, bliskości. Świadomości, że jest bezpieczna, uśmiechnięta. Wiem, że plotę bzdury, ale nie znajduję słów, żeby opisać to, co do niej czuję. Jeżeli boisz się o szkołę, o to, że się zmienię… Dla niej zrobię wszystko, co mi każe, o co poprosi. Nie wiem, czy rozumiesz, o czym mówię…

– Rozumiem, synku. To jest miłość. Chyba mało kto umiałby to powiedzieć jak ty. Ale czy zdajesz sobie sprawę, że to się może zmienić? Możesz poznać kogoś innego, kogoś, kogo pokochasz bardziej, a ją skrzywdzisz.

– Nie, tato, to ty mnie uczyłeś odpowiedzialności za to, co się robi. Broniłem się przed tym i myślę, że ona też. Dlaczego ja miałbym być inny niż ty i mama. To wyście mnie wszystkiego nauczyli.

Ojciec podał mu kieliszek. Wypili.

– Zdajesz sobie sprawę, synu, że prawo nie dopuszcza takich związków. Co z ty chcesz zrobić?

– Tato, ja ją kocham. Nie patrzę na prawo, tylko na nią. Nie wiem, naprawdę nie wiem. Ale chcę, żebyś wiedział, że ja jej nie zostawię. Nie zrezygnuję, bo wyparłbym się tego, co do niej czuję. Jeżeli będzie trzeba, to wyjadę z nią z tego miasta czy kraju i pojadę tam, gdzie nikt nas nie zna. Tato, jest jeszcze coś. Niedawno w domu trafiłem na szkatułkę dziadka i przeczytałem papiery, które w niej były. Wiesz, o czym mówię, prawda?

– Wiem. Dałem słowo dziadkowi, że nigdy nikt się nie dowie. Czy ty, jeżeli cię poproszę, dasz mi taką obietnicę?

Spojrzał uważnie na ojca jakby coś rozważał.

– Tak, obiecuję.

– Dziękuję. Poproś Basię.

Weszła i usiadła, nadal zapłakana. Patryk objął ją ramieniem i przytulił.

– Nie płacz, kochanie, proszę.

Ojciec uważnie obserwował zachowanie obojga. Widział, jak położyła mu głowę na ramieniu i powoli się uspokajała. W oczach syna, w całym jego zachowaniu dostrzegał to, o czym przed chwilą mu mówił. Troskę i opiekuńczość, próbę uspokojenia i dodania otuchy.

– Zaskoczyliście mnie obydwoje. To, co mi powiedzieliście i jak to powiedzieliście, jest tak niespodziewane… Sam nie wiem, co miałbym wam powiedzieć. Kocham was obydwoje. Nie mógłbym zrobić nic, co mogłoby was skrzywdzić. Bardzo szanuję, że jesteście wobec mnie uczciwi i mówicie mi całą prawdę. Jeżeli oczekiwaliście, że będę na was krzyczał czy zabraniał, to musicie zrozumieć, że nie jestem sędzią w sprawach uczuć. Musicie się sami zmierzyć z rzeczywistością. Tylko czas pokaże czy to, co was połączyło, przetrwa. Zaufaliście mi obydwoje i mogę wam obiecać, że z nikim nie będę o tym rozmawiał – nawet z Anią – dopóki sami mi nie powiecie, że mogę to zrobić. Przed wami jest wiele wyzwań, z których nie zdajecie sobie z nich sprawy. Ty, synku, musisz skończyć szkołę i uczyć się dalej, żeby móc dojść do czegoś w życiu. A ty, Basiu, musisz nim pokierować. Jesteś starsza i musisz go przekonać, wytłumaczyć, dlaczego jest to dla niego takie ważne. Jeżeli wasze uczucie przetrwa próbę czasu, to znajdziecie na wszystko rozwiązanie. A teraz zakończmy tę rozmowę i zjedzmy jakąś wspólną kolację, jeżeli twoja propozycja, Basiu, jest aktualna.

– Dziękuję, braciszku. – Rzuciła mu się na szyję i całowała po policzkach.

Patryk patrzył zaskoczony na ojca

– Synku, tylko żebyś jej nie skrzywdził.

– Obiecuję, tato.

Basia wzięła się za przygotowanie kolacji, a po chwili Patryk zaczął jej pomagać. Ojciec przyglądał się ich zachowaniu, muskaniu włosów ustami przez nadal skrępowanego Patryka. Obserwował, jak ona go dotykała, jak na niego patrzyła. Jak ukradkiem myśląc, że brat nie widzi podawała usta do pocałunku.

Zjedli razem kolację i ojciec, całując obydwoje i szepcząc coś każdemu z nich do ucha – tak by to drugie nie słyszało – pożegnał się i wyszedł.

Niespodziewanie znaleźli w nim milczącego sprzymierzeńca. Wszystkie obawy i strach przed jego zdaniem i decyzją rozpłynął się jak mgła pod wpływem słońca. Basia znowu się uśmiechała i promieniała szczęściem. Tylko Patryk zastanawiał się nad prośbą ojca. Ale jej żarty i wesoły humor odsunęły to na dalszy plan.

– Patryk, śpisz u siebie. Rano możesz przyjść, jeżeli będziesz chciał.

Znowu ten kpiący głos.

– Pani instruktorko, czy mogę liczyć na jakieś korepetycje. Nie daję sobie rady z tym przedmiotem. – Teraz on zaczynał żartować.

– Tak, zapraszam pod prysznic. Ktoś musi mnie w końcu rozebrać z tego, co mi kupił, wykąpać, nasmarować balsamem i ułożyć do snu.

Razem, śmiejąc się i dotykając, poszli realizować swoje fantazje. Kończył się dzień, a na nich czekała nieznana przyszłość, o której wiedzieli tylko tyle, że chcieli się razem, wspólnie z nią zmierzyć.

 

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Napisz komentarz