Poniższe opowiadanie jest publikowane powtórnie w ramach cyklu Retrospektywy. Pierwszy raz pojawiło się na portalu Najlepsza Erotyka 2 lipca 2014 roku.
Edyta znała go od czasów liceum. Już wtedy robił na niej duże wrażenie. Przystojny, zdawał się nie zauważać zachwytu w oczach obserwujących go dziewczyn. Niedbała elegancja i dystans do świata. Wydawał się taki inny od reszty jej rówieśników. Lepszy. Tymczasem on nie umawiał się z dziewczynami. Ktoś, gdzieś, widział go czasem w towarzystwie starszych od niego kobiet, których nikt nie znał. Nie pochodziły z ich miasta.
Był tajemnicą, przez co jeszcze bardziej wydawał się pociągający. Jedyny w swoim rodzaju, chodzący własnymi ścieżkami. Jego spojrzenie było głębokie jak studnia, a Edyta już wtedy dałaby wiele, aby w nim utonąć. Tak, Rafał Tokarski był wyjątkowy i wracając myślami do czasów szkoły średniej, Edyta stwierdziła, że pierwsze, o czym wtedy myśli, to właśnie On.
Teraz, gdy wróciła po kilku latach nieobecności w kraju, przewrotny ślepy traf zetknął ich ze sobą ponownie. Idąc pierwszego dnia do pracy, natknęła się na niego w drzwiach wejściowych. Poznał ją, zamienili kilka słów. Zwykła grzecznościowa rozmowa, ale ja walnęło jak obuchem. Wciąż był tak samo przystojny, wciąż był samotny i wciąż działał na nią jak magnes.
Ich obowiązki były diametralnie różne, przez co nie mieli ze sobą częstego kontaktu, ale widywała go czasem z daleka i na powrót uległa fascynacji Rafałem. Gdy patrzyła na niego, budziły się w niej niespotykane emocje. W szkole dopiero wkraczała w dorosłość, w kobiecość, więc i jej zauroczenie miało inny charakter. Bardziej platoniczny. Marzyła o pocałunkach, delikatnych pieszczotach, o spacerach za rękę. Teraz budził w niej uśpione pożądanie. Ciało reagowało podnieceniem, między udami czuła ciepło i potrzebowała tylko uruchomienia wyobraźni, by kilkoma obrazami spowodować, że robiła się mokra.
Upłynęło kilka miesięcy, w ciągu, których zanurzyła się w życie Rafała, chcąc dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Aż przyszedł moment, gdy poczuła, że to jej nie wystarcza, że pora coś zrobić. Na początek zaczęła odwiedzać klub „Testosteron”.
Bywał w nim co piątek. Regularnie. Jak wskazywał nazwa, w założeniu było to miejsce raczej dla mężczyzn. Kobiet było tam niewiele, a większość z nich stanowiły skąpo ubrane kelnerki i dziewczyny tańczące na rurach. W oparach dymu i ostrym zapachu alkoholu, faceci oddawali się rozrywkom we własnym gronie. Tutaj czuli się w swoim żywiole, z dala od ciągle niezadowolonych żon, partnerek czy kochanek. Tu nie musieli pamiętać, że trzeba kupić chleb i cukier, a wieczorem wynieść śmieci. Byli królami życia.
Rafał grywał tu w karty, w bilard, czasem pił ostro, nigdy jednak nie tak, by stracić kontakt z rzeczywistością. Miał mocną głowę i silną samokontrolę. Wiedział kiedy przestać. Czasem wychodził w towarzystwie Marioli – jednej z dziewczyn tańczących na rurze, albo jakiejś innej zabłąkanej poszukiwaczki mocnych wrażeń. Czuła wtedy gorzki smak zazdrości. Chciała być jedną z nich.
Kiedy pojawiła się w „Testosteronie” po raz pierwszy, podszedł do niej i zapytał grzecznie, czy na kogoś czeka. Gdy zaprzeczyła, starał się – tak, aby jej nie urazić – dać do zrozumienia, że to miejsce nie dla niej. Ona jednak stwierdziła, że jest w sam raz. Od tamtej pory zdawał się jej nie zauważać. Wciąż nie miała odwagi, żeby spróbować mu wyjaśnić, dlaczego tu przychodzi.
W ten piątek było jednak inaczej. W pracy mieli lekki kryzys, przez co musiała przeprowadzić kilka niezbyt przyjemnych rozmów. Była zła, naładowana energią i zdecydowana na wszystko. Miała ochotę się napić, zapomnieć o wszystkim w ramionach Rafała. Czuła, że opór przed wyjawieniem prawdy o uczuciach względem niego dzisiaj jest wyjątkowo słaby. Następna okazja nieprędko się trafi.
Gdy pojawiła się w klubie, panował tam wyjątkowy tłok i pomyślała, że Rafała jeszcze nie ma. Odnalazła go jednak, siedzącego przy barze, w samym rogu, przy ścianie. Zdusiła w sobie lekkie ukłucie rodzącego się protestu i podeszła do niego.
– Cześć, Rafał – przywitała się z nim.
– Cześć – spojrzał na nią swoimi szarymi oczami.
– Mogę się dosiąść? – spytała. – Straszny dzisiaj tłok.
Przesunął się trochę, robiąc dla niej miejsce.
– Jasne. Siadaj.
Nie miał jednak ochoty na rozmowy. Sączył alkohol powoli i co jakiś czas z lekkim zaciekawieniem zerkał na nią spod oka.
– Postawisz mi drinka? – przypomniała sobie, ze musi się napić.
Bez słowa machnął ręką w stronę barmana.
– Wojtek, daj pani, co sobie zażyczy!
Po chwili stała przed nią szklaneczka ginu z tonikiem.
– Lubisz to? – spytał.
Szczerze powiedziawszy, niezbyt przepadała za alkoholem, ale…
– Najlepiej mi wchodzi – potwierdziła. – A ty co popijasz?
– Ja jestem tradycjonalistą. Czysta i polska – odpowiedział, unosząc szkło do góry. – Zresztą co za różnica, czym się człowiek sponiewiera – dokończył filozoficznie.
– Racja.
Na chwilę zamilkli, pracując nad opróżnianiem swoich szklanek. W końcu Rafał zapytał:
– Dlaczego tu przychodzisz?
Cała odwaga Edyta rozprysła się na drobne kawałki, ale zebrała się w sobie i odpowiedziała pytaniem:
– A nie domyślasz się?
Coś na kształt nikłego uśmiechu wypełzło na jego usta.
– Mam pewną teorię – odpowiedział.
Serce Edycie podeszło do gardła. Czyżby ją przejrzał?
– I…?
Spojrzał jej głęboko w oczy. Poczuła, że czyta w nich, ze odkrywa jej tajemnice. Po pięciu długich sekundach rzucił w stronę barmana:
– Wojtek, zmocz moją szklankę!
Edyta patrzyła wciąż na niego, oczekując, że wyjaśni jej, to co zaczął. On najwyraźniej jednak nie miał takiego zamiaru.
– Rafał, co z tą teorią? – drążyła temat.
– Cholera, ale się uparłaś! – prychnął gniewnie. – Po co ci to wiedzieć?
– Jestem ciekawa.
– To oglądaj Wiadomości albo…, Discovery – zakpił. – Co chcesz!
Poczuła na niego złość.
– Powiedz mi! W końcu to dotyczy mnie! – zażądała.
– Odczep się!
– Nie ma mowy!
Widziała, jak zaczyna w nim wzbierać gniew. Szare oczy stały się zimne niczym metal. Podniósł się gwałtownie, chcąc ją zostawić samą. Edyta zdążyła chwycić go za rękaw koszuli i przytrzymać.
– Puść mnie! – był zły jak diabli.
– Nie! – zaprotestowała. – Nie, dopóki mi nie powiesz!
– Tak ci na tym zależy? – spytał.
Potwierdziła skinieniem głowy.
– Jeśli ci powiem, będę chciał odpowiedzi na moje pytanie – Rafał postawił warunek. – Więc, jak?
Poczuła, że nagle zrobiło jej się duszno. Nie miała jednak wyboru. Chciała ciągnąć to dalej.
– Zgoda.
Usiadł z powrotem na swoim miejscu.
– Teoria jest prosta jak filozofia mojego życia – uśmiechnął się do siebie. – Jesteś tu, bo ja tu jestem i to wszystko.
Patrzył na nią. Obserwował jej reakcję, ale ona zamarła. Myśli kłębiły się w jej głowie oszalałe. Oczami wyobraźni widziała jak zakończy się dzisiejszy wieczór i… czuła radość. Znajome ciepło między jej udami dało o sobie znać.
– Teraz moje pytanie – przypomniał Rafał. Czuła, że drży. Czekała na jego pytanie, gotowa zakończyć tę noc w jego ramionach.
– Czy to prawda? – spojrzał jej w oczy. Chciał mieć pewność, że odpowiedź będzie szczera.
To jest jego pytanie?! Po co pytać o takie rzeczy?! Lepiej od razu przejść do rzeczy!
– Tak – potwierdziła cichym szeptem. Po jego twarzy przemknął groźny cień, ale zniknął równie szybko jak się pojawił.
– Daj sobie z tym spokój! – powiedział spokojnie. Zbyt spokojnie.
– Jak to?! – nie chciała tego. – Dlaczego?!
– To się nie uda! – wyjaśnił jej zwięźle. – Nie może się udać!
O co mu chodzi?! Co się może nie udać?! Obydwoje przecież są dorośli!
– Skąd to wiesz? – spytała, zła jak osa.
– Ponieważ znam siebie, słonko – skrzywił się cierpko. – Nie jestem facetem dla ciebie.
– Jasne! Dlaczego to ty o tym masz decydować? – wkurzał ją straszliwie.
Spojrzał na nią z irytacją.
– Uwierz, po prostu uwierz! Nie chciałbym cię skrzywdzić.
– Rafał…!
Złapał ją za rękę. Ścisnął mocno.
– Ja jestem zwykłym facetem, nikim ważnym – nie wiedziała do czego zmierza. – Ty jesteś ładną, dobrą dziewczyną, a do tego córką bogatego i wpływowego człowieka w naszym mieście. Szkoda cię dla mnie.
– Co to ma do rzeczy?! – podniosła głos. Siedzący obok nich facet zerkał co chwila w ich stronę. – Jaka szkoda?!
– Z tego, że najwyraźniej masz ochotę być ze mną.
Może rzeczywiście powinna dać sobie z nim spokój? To jakiś paranoik!
– Wybacz, ale nie rozumiem! – zgłupiała całkowicie.
– Już ci mówię, o co chodzi – nachylił się do jej ucha i cedził słowa cicho, przez zęby. – Chcąc być ze mną, musisz być… dziwką! Moją dziwką!
Edyta eksplodowała zdumieniem. Jego słowa poraziły jej duszę. Były niczym smagnięcia batem. Nie mogła w nie uwierzyć. Dlaczego?! Dlaczego tak powiedział?!
– Ty pragniesz romantycznego kochanka, a ja potrzebuję dziwki – usłyszała jego cichy głos. – Już teraz wiesz, dlaczego nic z tego nie będzie.
Ach, wiec to tak!
– Myślisz, ze nie potrafię się ostro zabawić?! – zapytała zaczepnie. Uśmiechnął się z drwiną.
– Myślę, że umiesz, ale… – urwał w połowie zdania i rozejrzał się po sali. – Ooo, tam siedzą moim kumple, skoro chcesz być ze mną, to mogę im ciebie przedstawić. Jako moją nową dziwkę! Potem poproszę jednego z nich o kluczyki do jego auta i pójdziemy się tam rżnąć, co ty na to?
Wreszcie to do niej dotarło. Poczuła jakby dał jej w twarz. Policzki jej zapłonęły czerwienią. Wściekłość ją rozsadzała.
– Jesteś chory! – syknęła do niego.
– Wiem o tym, ale dobrze mi z tą chorobą – przyznał rozbrajająco.
Edyta podniosła się, rozlewając przy tym resztkę swojego drinka. Miała dość. Odwróciła się i wyszła z klubu.
Płakała prawie do rana, trzęsąc się pod kołdrą jak osika. Nie umiała się pogodzić z tym co się stało. Pragnęła go, a on ją potraktował jak szmatę! Miała ochotę napluć mu w twarz! Żałowała, że nie zrobiła tego w klubie. W końcu zmęczona nerwami i płaczem, zasnęła bladym świtem. Nie poszła do pracy. Nie czuła się na siłach, a po drugie, nie chciała się spotkać z Rafałem.
W myślach analizowała każdy szczegół wczorajszej katastrofy. Przez cały tydzień szarpała się sama za sobą. Facet w którym się zadurzyła, okazał się zboczoną świnią. Sama nie była świętoszką, ale robienie za czyjąś dziwkę nie pasowało jej jak diabli. Rafał starał się jak mógł nie rzucać się jej w oczy.
W piątek wieczorem, nieoczekiwanie dotarło do niej, że brak jej „Testosteronu”. Przez dwa miesiące, co piątek była w klubie i teraz też chciałaby tam być. Zakłóciła cotygodniowy rytuał i zburzyła tym swój spokój. Próbowała ten brak zagłuszyć domowymi zajęciami, potem udawała, że czyta, ale litery przelatywały jej przed oczami, a ona nie rozumiała słów, w które się układały. Myślami była w klubie. Wyobrażała sobie zadymione wnętrze i… Rafała przy barze. Patrzył na nią z dzikim pożądaniem w oczach. Zaraz w jej głowie powstał jego obraz, wychodzącego z Mariolą, a potem tego, co może z nią robić. Była podniecona. Książka już dawno leżała z boku. Dłoń powędrowała pod krótka piżamę i wsunęła się między uda. Z krocza bił żar podniecenia. Edyta dotknęła palcami swoich płatków. Były mokre. Zaczęła je pocierać, z początku powoli, nieśmiało, jakby zdumiona tym, co się z nią stało. Drugą dłonią dotknęła jednej z piersi. Ścisnęła ją i poczuła rozkosz. Zaczęła się pieścić mocniej i szybciej. Było jej wspaniale. Po dziesięciu minutach, zapadła się w prześcieradło z ekstatycznym jękiem.
– Rafał – wyszeptała niezbyt świadomie.
Wtedy zrozumiała, że nie za klubem tęskni, ale za Rafałem właśnie. Tego wieczora, gdy dysząca leżała w pościeli, dotarło do niej, że tak naprawdę, jej palce były palcami Rafała. Spadło to na nią zupełnie niespodziewanie. Jeszcze nie do końca umiała się tym pogodzić. W końcu on chciał zrobić z niej swoją dziwkę! Przyciągał ją jednak jak światło ćmę.
Wytrzymała kolejny tydzień, w którym uzmysłowiła sobie, że myśl o bezwzględnej uległości wobec Rafała powoduje, że krew krąży jej szybciej w żyłach. Jeśli on był chory, jak mu powiedziała, to ona właśnie się zaraziła, a choroba postępowała bardzo szybko. Z każdym dniem pragnęła bardziej, by ją całkowicie zniewolił. Szalały w niej podniecenie i pożądanie.
W piątkowy ranek, zaraz po przebudzeniu, stwierdziła, że myśli o Rafale, jak o swoim Panu, któremu będzie służyć swoim ciałem i duszą. Piątkowy wieczór był tuż, tuż.
Tym razem było spokojniej. Dużo spokojniej i luźniej. Nie dostrzegła nigdzie Rafała. Podeszła do baru i spytała barmana Wojtka, czy może go nie widział.
– Owszem. Jest na górze – otrzymała odpowiedź. Więc jest jednak. Cała drżała, ale była pewna, że dziś się nie wycofa. Wąskimi schodkami weszła na górę, gdzie mieściły się trzy małe salki. W jednej z nich zapewne odnajdzie swego Pana.
Był w ostatniej, gdzie razem z trzema innymi mężczyznami grał w karty. Na środku stał niski stolik o dużym blacie, a wokół niego cztery fotele, zajęte przez uprawiających hazard facetów. Wszyscy spojrzeli w jej stronę, gdy stanęła w drzwiach. Raczej nie spodziewali się towarzystwa. Rafał patrzył na nią z wyrzutem, ale miała wrażenie, że dostrzegła też w szarych oczach błysk zadowolenia.
– Panowie, zróbmy przerwę! – zarządził. Jego koledzy zgodzili się bez wahania. Wszyscy ze zrozumieniem wyszli, tłumacząc, że muszą do toalety.
– Cześć, Rafał – Edyta zaczęła nieśmiało.
– Co tutaj robisz? – nie przywitał jej. – Miałem wrażenie, że wyjaśniliśmy sobie wszystko!
Był zdziwiony i poirytowany.
– Też tak myślałam, ale…
– Ale, co?
– No, przecież wiesz? – nie mogła tego z siebie wyrzucić. Co innego w domu przed lustrem, a co innego, gdy stoi przed tobą, na wyciągnięcie ręki.
– Właśnie nie bardzo – albo udawał, albo jeszcze to do niego nie dotarło. Edyta czuła jak ściska swoje dłonie, wykręcając sobie palce.
– Cholera jasna, to takie trudne! – westchnęła. Coś na kształt zrozumienia pojawiło się na twarzy Rafała. Usta rozchyliły się mu w tryumfalnym uśmiechu.
– Żartujesz? – spytał jeszcze, upewniając się.
– Nie, Rafał. Nie!
Podszedł do niej blisko. Pachniał dobrymi perfumami i dymem papierosowym. Dotknął wargami jej ucha.
– Powiedz mi to! – wyszeptał. W głowie miała szum. Czuła, że poci się pod ubraniem. Tak, bardzo chciał mu to powiedzieć, a teraz słowa uwięzły jej w gardle.
– Chcę… chcę być… Twoją… dziwką. – serce łomotało jej jak szalone. W końcu się odważyła! Powiedziała mu to!
– Jak bardzo? – dotknął jej karku, a potem ścisnął go w dłoni.
– Naj… najbardziej jak… tylko potrafię – jej słowa sprawiały mu wyraźną radość.
– Cieszę się – wsunął jej dłoń za bluzkę i ścisnął pierś. – Będziesz mogła to udowodnić!
Czekając na swoich kolegów, Rafał zaciągnął ją na fotel i zaczął pieścić. Ich języki splotły się w dzikim tańcu. Przywarli do siebie spragnionymi wargami. Rozpiął jej stanik i dłonią ściskał piersi. Mocno, aż z bólu syczała. Pomimo to odkryła, że ból równoważy rozkosz, którą dzięki tej pieszczocie odczuwa. Nabrzmiałe sutki czerwieniały pod jego palcami. Patrzyła mu w oczy, które zapłonęły dziką żądzą. Podnieciło ją to bardziej, niż pieszczące ją dłonie. Zrozumiała, że chce, aby w tych jarzących się ogniem podniecenia oczach znalazło się jej odbicie. Na zawsze.
Po chwili Rafał wsunął jej rękę pod spódniczkę i odnalazł majtki. Szarpnął nimi, ale stawiły opór, więc rozerwał je po prostu, pomagając sobie drugą ręką.
– Myślę, że dziś nie będą ci potrzebne! – stwierdził. Palcami namacał jej szparkę. Wsadził w nią palce i zaczął nimi ruszać. Zwilgotniała i poczuła, że cała zaczyna drżeć. Była podniecona i nie mogła się doczekać, co Rafał zrobi z nią dalej.
W tym momencie pojawili się jego koledzy. On jednak nie wyjął dłoni spod spódniczki. Policzki Edyty płonęły czerwienią, ale starała się nadrabiać miną.
– Chłopaki, moja suka, zostaje ze mną! – zakomunikował Rafał. Usiadła mu na kolanach. Podniecona jego pieszczotami, nie mogła się doczekać, kiedy skończy grać i znów dobierze się do jej ciała. On jednak sprawiał wrażenie, jakby o niej zapomniał. Oparła mu więc głowę na ramieniu i starała się, chłonąć jego bliskość. Po kilku minutach zadowolony poklepał ją po pupie.
– Dobrze, że wpadłaś! Przynosisz mi szczęście! – w jego oczach tlił się żar.
Spojrzał jej prosto w oczy, w kącikach ust pojawił się uśmiech. Wiedziała po jego minie, że coś wymyślił.
– W nagrodę możesz mi obciągnąć! – powiedział. Trzej mężczyźni spojrzeli na niego zaskoczeni, a do Edyty nie od razu dotarło, o co ją prosi.
– Edzia! – pstryknął palcami.
– Tak?
– Zaczynaj! – wskazał jej swoje krocze.
– Co mam zaczynać? – naprawdę nie docierało to do niej.
– Masz mi zrobić „loda”, dziwko! – w jego głosie zabrzmiały groźne tony.
Teraz zrozumiała, ale nie mogła uwierzyć!
– Teraz!? Tutaj!? – nie dowierzała. Rafał się zezłościł. Zmełł w ustach przekleństwo.
– A kiedy!? We wtorek! – próbował zsunąć ją ze swoich kolan.
– Rafał…! – jeden z facetów, próbował zaoponować.
– Zamknij się Jarek! To nie twoja sprawa!
– Jak chcesz, ale… – powiedział tamten.
– Wiem. Zamknij się!
Oczy Edyty robiły się coraz większe ze zdumienia. Nie była chyba przygotowana, na coś takiego. Trzech facetów oprócz niej i Rafała w pokoju, a ona ma mu zrobić „laskę”! Zaczął się w niej budzić sprzeciw.
– Rafał, może… – zaczęła mówić. Złapał jej brodę w dłoń i spojrzał prosto w oczy.
– Chcesz być moja? – zapytał ostro.
– Wiesz, że tak, ale…
– Żadnych „ale”! Spieprzaj stąd i nie pokazuj mi się na oczy! – odepchnął ją, tak że znalazła się pod ścianą.
– Rafał…
– Nie ma cię, ale już!
– Proszę…
– Wkurwiasz mnie! – warknął.
– Rafał…
– Rany, co za upierdliwa suka! – jego dłonie zacisnęły się w pięści.
Edyta widziała już, jak wstaje i uderza ją w twarz. Była rozdarta. Chciała go pieścić i wstydziła się jednocześnie, przed jego kolegami. Ten wstyd jednak dziwnie ją podniecał. Pożądała Rafała, dzikim, chorym pragnieniem. Wiedziała, że jak teraz odejdzie, znów będzie chora z tęsknoty. Nie wiedziała za to, czy bardziej sobie współczuć, czy się na siebie złościć. Jednocześnie była pobudzona jego wcześniejszymi pieszczotami, a także całą sytuacją. Jak ćma do świecy, lgnęła do niego, nie bacząc na to, ze może stracić skrzydła. Podeszła do Rafała. Prawie nie czuła, że klęka miedzy jego nogami.
Rozpięła pasek jego spodni i lekko opuściła je w dół. Na widok jego wypchanych bokserek poczuła kolejna falę podniecenia. Zsunęła je również i wzięła w dłoń jego sztywnego penisa. Był nabrzmiały i pulsował ciepłem między jej palcami. Kilkoma ruchami doprowadził do tego, że pokazał się żołądź. Pocałowała go, a potem zaczęła lizać całego członka. Zapomniała o facetach na sali. Liczył się tylko jej Pan i jego zadowolenie. Nie wiedziała nawet, kiedy zatraciła się w pieszczeniu Rafała. On coraz mniej koncentrował się na kartach. Mruczał z zadowolenia jak dopieszczony kocur. W końcu rzucił karty na stolik i oznajmił, dociskając głowę Edyty do swojego krocza, tak, że cały członek znalazł się w jej ustach:
– Na dziś koniec! – wskazał dłonią na klęcząca między jego nogami kobietę. – Rozumiecie, prawda?
Chwycił w garść długie włosy Edyty i poruszył jej głową, by wróciła do obciągania.
– Dobrze, dziwko! Będzie z ciebie pożytek! – pochwalił ją.
Po wyjściu trzech mężczyzn przerwał jej pieszczoty i oboje się podnieśli. Zdarł z niej ubranie. Stała naga, w duchu przeżywając swój mały tryumf. Zobaczyła w jego oczach zachwyt jej ciałem, który starał się maskować, ale niedostatecznie.
– Połóż się na stoliku! – rozkazał. – Na plecach!
Bez zastanowienia zrobiła, czego zażądał. Złapał jej ręce i przywiązał do nóg stolika jej bluzką i biustonoszem. Przejmująca aż do szpiku rozkosz uderzyła w Edytę. Oddychała płytko w oczekiwaniu na jego następny ruch. Płonąc z niecierpliwości, drżąc z pożądania.
Tymczasem Rafał rozchylił jej nogi szeroko i klęknął między nimi. Polał łono resztka alkoholu, który został w jego szklance. Tradycyjnie – wódka. Polska i czysta. Edyta czuła, jak zimna ciecz ścieka w dół ku jej szparce. Jego usta dotknęły jej krocza. Zadrżała oszołomiona podnieceniem. Spijał alkohol z jej ciała, przesuwając wargami po łonie i kroczu. Jednocześnie palcami pocierał nabrzmiałe płatki. Wsunął między nie palec. Gwałtownie, mocno. Spazm przyjemności szarpnął ciałem Edyty, uwięzionym w prowizorycznych więzach. Te jednak – o dziwo? – trzymały mocno. Jej biodra drgały pod wpływem pieszczot. Rafał zaś ssał ją coraz mocniej. Jego język i palce zagłębiały się coraz bardziej, nie dając Edycie wytchnienia. Była szczęśliwa niczym niewolnica, którą Pan obdarza nagrodą w postaci pieszczot. Zaczęła jęczeć.
Rozwiązał ja na chwilę, by po chwili skrępować, leżącą na brzuchu. Czuła jego wzrok na swojej pupie, a potem piekący ból kolejnych uderzeń jego dłoni.
– Niegrzeczna suka! – wydyszał nad jej głową.
– Wybacz – wyszeptała.
– Już więcej nie będziesz mi się sprzeciwiać, prawda?! – pytał z dziką żądzą wypisaną na twarzy.
– Ni… gdy! Na pewno!
Rafał śmiał się. Tego właśnie pragnął.
– Jestem… tylko twoja. – dodała Edyta od siebie.
– Pamiętaj o tym! Zawsze!
Chwilę potem, poczuła na swoich pośladkach, jego twardego członka. Przesuwał nim po zaczerwienionej od razów skórze, wilgotnym czubkiem pieścił jej rowek na tyłku. Edyta wiła się pod nim, nie mogąc się go doczekać w sobie. Gdy ten moment nastąpił, jej oczy zaszły mgłą. Czuła tylko kolejne potężne pchnięcia Rafała. Coraz mocniejsze i gwałtowniejsze. On również podniecony, do granic wytrzymałości. Zaczął tracić nad sobą kontrolę. Edytę otuliła dzika rozkosz. Dała się jej ponieść. Bez żadnych hamulców, bez myślenia o tym, co wolno, a czego nie. Zatraciła się w szaleńczym tańcu. Ich gorące ciała płonęły namiętnością. W niewielkim pokoju powietrze drgało od żądzy. Roztapiali się w nim, jęcząc, coraz bliżsi szczytu.
Pierwsza osiągnęła go Edyta, ściskając blat stolika, aż pobielały jej kostki dłoni. Wygięła się w łuk, jej biodra znieruchomiały na moment. Miała wrażenie, że pożądanie rozsadzi jej głowę, tak w niej huczało. Była szczęśliwa i spełniona.
Opadła za chwilę zmęczona, a Rafał jeszcze kilka razy szarpnął się w niej i ze zwierzęcym jękiem wystrzelił strumieniem nasienia. Edyta poczuła w sobie ciepłe smagnięcia spermy.
Rafał usiadł na dywanie opierając się plecami o bok stolika. Nie miał sił, by rozwiązać ręce Edyty. Ona wciąż leżała, nie mniej zmęczona niż on. Strużki nasienia lśniły między jej udami, częściowo oblepiając blat stolika.
– Czy tego się spodziewałaś? – spytał Rafał ciężko dysząc z wysiłku.
– Na początku wcale, potem może trochę – przyznała Edyta. Rafał uśmiechnął się szeroko.
– Czekałaś na to bardzo długo – stwierdził
– Jak to?
Rozwiązał jej dłonie. Usiadła obok, wtulając się w niego.
– Liczę od czasów szkoły – wyjaśnił.
– Wiedziałeś! – uszczypnęła go w udo. – Cały czas wiedziałeś!
– Musiałbym być ślepy. – klepnął ją w pośladek. Spojrzał jej poważnie w oczy.
– Dalej masz ochotę ze mną być? – zapytał. W odpowiedzi pocałowała go w usta. Dziwka, suka czy inna niewolnica, co tam! Od jednego pocałunku jego pańska duma nic nie straci!
Wiedziała już, że jak ćma leci w stronę światła świecy, zapominając, że może w nim spłonąć, tak ona nie może się oprzeć Rafałowi. Była gotowa zaryzykować.
Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Komentarze
Anonimowy
2014-07-03 at 08:13
Przeczytałem wiele opowiadan z najlepszej erotyki , jeszcze więcej z dobrej erotyki ale to opowiadanie jest NAJLEPSZE. Ja nie pisze tylko czytam wiec pozostaje mi podziękować autorowi za tak wspaniały twór. Jestem pod ogromnym wrażeniem.
Anonimowy
2014-07-03 at 09:43
Opowiadanie stare ale wciąż jare:-) Fajnie czasem wrócić do przeszłości. Zwłaszcza tak udanej!
Mustafa
Sinful Pen
2014-07-03 at 10:41
Witam,
Opowiadanie to ma rzeczywiście swoje lata. Wśród tego co wyszło spod mojej klawiatury, nigdy nie było w czołówce moich ulubionych (Megas coś o tym wie :)), skoro jednak tak się podoba Tobie Anonimowy Czytelniku to niezwykle mi miło. Wypada mi mocno podziękować za pochwałę. W końcu kto z nas nie jest na nie łasy. Co tez niniejszym oficjalnie czynię, dziękują za dobre słowo zarówno Tobie jak i Mustafie.
Pozdrawiam.
Anonimowy
2014-07-03 at 12:54
Zazdroszcze Edycie ze potrafila w koncu isc za swymi pragnieniami bez ogladania sie na nic. Ja wciaz raczej o tym fantazjuje choc bardzo bym chciala. Devon
Anonimowy
2014-07-03 at 17:31
Opowiadanie znane i lubiane, mające swój niepowtarzalny klimat. To, że ma swoje lata, nic mu nie ujmuje, ale Panowie można by było przeprowadzić małą korektę tekstu. W pewnym momencie można się pogubić w końcówkach męskich w wypowiedziach tej przeuroczej damy.
Pozdrawiam
norbis
ania anulka
2014-07-03 at 19:42
Jedno z najlepszych jakie czytałam. Gratuluję!
Anonimowy
2014-07-04 at 14:38
Sinful Pen ma na koncie kilka lepszych opowiadań (moim numerem jeden jest "Podleśna", ale i te jest niczego sobie. Na pewno świntuch godny polecenia :>
Seelenverkoper
2014-07-06 at 22:09
Ciekawe nawiązanie do Ćmy barowej…tylko, że te zazwyczaj są brzydsze i bardziej zdesperowane, ale się podoba.
Barman Raven
2014-09-16 at 10:49
Pierwsza część przegadana i tak sztampowa że aż zgrzytają zęby – stara platoniczna miłość odżywająca po latach…
Regularne bywanie w męskim klubie – trochę niewiarygodne, zważywszy na to, jak przedstawiony jest charakter Edyty. No i sam klub potraktowany bardzo pobieżnie. A to taki wdzięczny temat mógłby być…
"Zdusiła w sobie lekkie ukłucie rodzącego się protestu" – nie rozumiem skąd i po co to zdanie. Co za protest?
Co do dialogów – Karel nauczył mnie żeby się nie czepiać. Więc się nie czepnę.
„Rafał starał się jak mógł nie rzucać się jej w oczy.” – czy bohater rzeczywiście tak właśnie by się zachował? Bezpruderyjny, wręcz chamski macho stara się nie rzucać w oczy? Niewiarygodne.
"języki splotły się w dzikim tańcu, spragnione wargi, rozkosz równoważąca ból, oczy, które zapłonęły dziką żądzą" – to patafianńska grafomania (która również przytrafia się i piszącemu te słowa) charakterystyczna wczesnym tekstom, przez którą każdy normalny człowiek musi przejść.
"Przejmująca aż do szpiku rozkosz uderzyła w Edytę." – no comments. Reszta jest milczeniem.
Nie będę się to pastwił, bo wiem że wczesny tekst.
Ale na jedno zwrócę uwagę. Skąd u główniej bohaterki tak dobrze wykształcone świadomość tego co znaczy być uległą, dać się zdominować, używać – trafnie – pojęcia Pan, etc?
To, że on wie czego chce to jedno, a to, co przekazuje mówiąc „Chcąc być ze mną, musisz być… dziwką! Moją dziwką!” – wcale nie oznacza TEGO rodzaju relacji…
Wygląda to na bieg na skróty – jakby opowieść sama chciała się wpleść w nurt bdsm. A przecież nie wszystko musi być opakowane „Panami” i „sukami”, żeby być podniecające.
Bez oceny.