Ona i ja 1 (Wilga)  3.85/5 (11)

9 min. czytania

Holger Wirth, „A Couple of Pleasure”, CC BY-NC-ND 2.0

Maja

Rok. Tyle czasu potrzebowali, aby się mną nasycić, po czym porzucali, jak zużytą zabawkę. Jestem piękną kobietą. Nic dziwnego, że przyciągam wzrok i budzę zainteresowanie. Mężczyźni są wzrokowcami. Czerpią sporo satysfakcji, mając u boku atrakcyjną partnerkę. Lubili się ze mną pokazywać. Wiedziałam, że po to, by wzbudzić zazdrość wśród kolegów i byłych partnerek. Nie doszukiwałam się niczego więcej, przecież żaden przy mnie długo nie wytrwał.

Myślałam o sobie z goryczą, że nie miałam nic do zaoferowania prócz urody, chociaż przez długi czas sądziłam, że daję wszystko, bo aż całą siebie. Lecz może w tym leżał problem.

Jako mała dziewczynka byłam podobno nieznośna. Zmądrzałam dopiero po rozwodzie rodziców. Zamieszkałam z matką i jej nowym partnerem, który stał się centrum jej wszechświata. Wydawało mi się, że znikam, choć przecież wciąż byłam obok.

Gdy się kłócili, po czym mój ojczym wychodził z trzaskiem drzwi, starałam się odegnać mamine smutki. Pragnęłam, by zrozumiała, że jeszcze ma mnie, a ja nigdy jej nie opuszczę. Nadskakiwałam jej, podsuwałam chusteczki do nosa, robiłam zieloną herbatę z cynamonem, którą uwielbiała. Wysłuchiwałam cierpliwie matczynych żalów i starałam się kiwać głową w odpowiednich momentach. Zdarzało się, że zamykała moją dłoń w swojej i gdyby nie łzy, które wylewała potokami, z pewnością wyraźnie by mnie dostrzegła.

W tamtym okresie nauczyłam się dwóch rzeczy. Troskliwość, łagodność i uwaga poświęcona drugiej osobie przynosiły efekty i że do pełni szczęścia kobiecie potrzebny jest mężczyzna.

Sławek, mój obecny partner, jest spokojnym człowiekiem o łagodnym uśmiechu i niezdecydowanych palcach. To przy nim pierwszy raz pomyślałam, aby zerwać znajomość. Doprowadzał do sytuacji, w których traciłam rezon. Pchał się do kuchni, chociaż było to moje terytorium. Pozwalałam na to z wymuszonym uśmiechem, przysiadając na krześle, z wilgotnymi od potu dłońmi między kolanami. Ustępował mi w planowaniu wspólnego czasu. Zdawał się na moje pomysły, których nie miałam. W łóżku kładł się na plecach i czekał aż przejmę inicjatywę. Spoglądał na mnie tak, jakby sądził, że pojęłam wyjątkową wiedzę w tym zakresie i choć uszczęśliwianie go było moim priorytetem, natychmiast się spinałam. Był typem dość zamkniętym, co nie pozwalało mi go dobrze poznać. Wiedziałam, że niedługo, tak jak inni, zostawi mnie.

I rzeczywiście, po około siedmiu miesiącach naszego nieudolnego docierania się, odkryłam, że mnie zdradza. Jak do tego doszłam? Zrobiłam coś, na co bym wcześniej nigdy się nie zdobyła – sprawdziłam jego telefon. Może uważałam, że nawet jeśli mnie nakryje na grzebaniu w jego rzeczach, to mi wybaczy? Sławek nigdy się nie unosił, nigdy nie złościł. Pewnie dlatego zdobyłam się na ten szpiegowski krok.

Kobieta, która zawróciła mu w głowie, miała na imię Sandra. Smakowałam jej twarde imię i przeglądałam profil na Facebooku, lustrując wzrokiem jej śniade, zbudowane z mięśni ciało – zdrowe i piękne. Interesowała się wspinaczką, jeździła na nartach, a zawodowo realizowała się jako konsultantka zdrowego odżywiania. Chwytała życie pełną piersią, pożerała je. Pamiętam, że od patrzenia na nią zakręciło mi się w głowie. Tego dnia zamknęłam się w pokoju, usiadłam przed lustrem i przypatrywałam się sobie, starając się dostrzec cokolwiek, co jeszcze niedawno uważałam za atrakcyjne.

Następnego dnia skonfrontowałam się ze Sławkiem. Kroiłam cebulę, zwrócona do niego plecami. Powiedziałam, że wiem o Sandrze. Pociągałam nosem i przecierałam spływające po twarzy łzy. Sławek padł na kolana i błagał o wybaczenie. Zdawało się, że zależy mu na mnie, choć możliwe, że zareagował automatycznie, jak człowiek zapędzony w kozi róg. Ta scena wydawała mi się śmieszna. Chciałam, żeby wstał i nie robił z siebie ofiary. Zapewnił rozedrganym głosem o swoim gorącym uczuciu do mnie i obiecywał, że to się nie powtórzy. Następnie objął mnie ostrożnie i otarł moje łzy z policzków, które i tak napłynęły do oczu udręczonych sokiem z cebuli. Poirytowana, skrzyżowałam ręce na plecach Sławka i wytarłam palce w jego śnieżnobiałą koszulę.

Tego samego wieczoru chciał się kochać. Pieścił mój sutek z takim zaangażowaniem, aż stwardniał. Wtedy odsunął materiał mojej nocnej koszuli i chwycił go w usta. Nigdy nie odmawiałam seksu, ale tym razem wzdrygnęłam się i w żaden sposób nie usiłowałam zamaskować niechęci. Odwróciłam się do niego plecami.

 – I tak mnie zostawisz. Dla niej – rzuciłam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.

Wyraźnie przyznałam, że uważam tamtą kobietę za lepszą od siebie. Byłam żałosna.

Sławek milczał. Słyszałam tylko jego nierówny oddech.

– Powinna z nami zamieszkać – rzuciłam szeptem w chwili, gdy akurat zaczął coś mówić. – To się może udać – dodałam, sama nie wiedząc, co mam konkretnie na myśli. Wiedziałam tylko, że nie mogę znów być sama.

– Maju…

– Słucham?

Zamilkł, jakby wyparowała z niego cała pewność siebie. Myślę, że nie zmrużył tej nocy oka. A kilka dni później wprowadziła się do nas Sandra.

Sandra

Znałam Sławka z liceum. Chodziliśmy do tej samej klasy. Ściągałam od niego z matematyki, bo pozwalał mi na to. Czasami pisałam za niego wypracowania z polskiego.

Byłam odważna, wygadana, a on typem cichego chłopaka, który nie latał za spódniczkami tylko dlatego, że ograniczała go jego własna nieśmiałość. Ale widać było, że miał słabość do płci pięknej. Wciąż się zakochiwał w kimś nowym. Dzieciaki w tym wieku już tak miały.

Zaczęliśmy chodzić ze sobą na studiach. To ja wyszłam z inicjatywą. Chciałam wyrwać Sławka z toksycznego związku i przy okazji utrzeć nosa jego aroganckiej dziewczynie. Nasz związek trwał krótko. Nie wybuchł żar uczuć i naturalną siłą rzeczy rozstaliśmy się. A potem, jakoś tak wyszło, że w ogóle przestaliśmy się widywać, a nawet rozmawiać ze sobą.

          Znajomość odnowiliśmy całkiem niedawno, przy okazji trzydziestych urodzin Sławka. Był wtedy w związku z Mają. Wyglądał na szczęśliwego. Opowiadał o niej w taki sposób, że siłą rzeczy zaczęłam się nią interesować. Nie przypominam sobie, by w podobny sposób wypowiadał się o jakiejkolwiek kobiecie. Idealizował Maję. Wydawała się zupełnie nierealna. Przyszło mi do głowy, że tak naprawdę w ogóle jej nie zna, a przecież byli z sobą już parę miesięcy.

Wciąż powtarzał, że jest dobra i uprzejma, zupełnie inna od t a m t y c h. A jej uroda zapiera dech. Nie miał jej nic do zarzucenia, w zasadzie spełniała wszystkie jego zachcianki. Czasami zastanawiałam się, czy ta kobieta w ogóle istnieje.

A jednak, pewnego razu zauważałam zmarszczkę niepokoju przecinającą czoło przyjaciela. Coś się zaczynało psuć.

I faktycznie, nie upłynęło za wiele czasu, gdy pewnego razu – po kilku kieliszkach mocnego trunku – wyznał, że Maja chyba go nie kocha. To mnie zaskoczyło. Starałam się dowiedzieć, dlaczego tak myśli. Czyżby przestała gotować jego ulubione dania? – pytałam z subtelną kąśliwością. Ale Sławek nie chciał bądź nie potrafił wytłumaczyć, skąd brały się te obawy.

A potem – ni stąd, ni zowąd – ubzdurał sobie, że to ja tak naprawdę jestem miłością jego życia.

– Nigdy mnie nie skrzywdziłaś i zawsze byłaś szczera w stosunku do mnie! – zadeklarował, jakby pod wpływem działania wódki, spłynęło na niego olśnienie.

Następnie uwiesił się na mnie i wepchnął mi ręce pod bluzkę. Zauważyłam, że było w tym więcej desperacji, niż faktycznej namiętności. Żeby się uwolnić, musiałam go uderzyć. Spojrzał na mnie niczym skarcone szczenię, a to, z jakiegoś powodu, jeszcze bardziej mnie rozeźliło.

Nawymyślałam mu ostro. Powiedziałam, że jest nieznośny i nic dziwnego, że po studiach odsunęłam się od niego na tyle lat. A potem zamówiłam mu taksówkę i musiał wyjść.

Dotyk mężczyzny przypomniał mi, że długo z nikim nie byłam. Sławek mnie nie pociągał, a jednak potrzeby ciała dały o sobie znać. Przeszłam do sypialni i wyciągnęłam z szuflady wibrator. Posiadał stymulator łechtaczki i tylko taki mnie interesował. Choćby stworzono najpiękniejsze, najbardziej pobudzające wyobraźnię dildo, wiedziałam, że nie dojdę, jeśli nie wypieszczę tych najdelikatniejszych miejsc, znajdujących się przed wejściem do pochwy. Gdybym miała do wyboru stymulację penisem, językiem czy palcami, wybrałabym dwa ostatnie.

Wyciągnęłam się na łóżku i starałam odprężyć. Prawie mi się udało, gdy nagle, w wyobraźni, zobaczyłam nieszczęśliwą twarz Sławka. Zagrzała we mnie złość. Pewniej ujęłam masażer i nacisnęłam włącznik. Jeśli Maja rzeczywiście posiadała tyle zalet, co widziała w tym nieogarniętym uczuciowo facecie? Coś mi się tutaj nie zgadzało.

Przesunęłam urządzeniem po delikatnym miejscu między udami, głaszcząc się tam. Moje rozgrzane fantazje podsunęły mi Maję. Nie wzbraniałam się przed myśleniem o niej w ten sposób. Była dla mnie kobietą nieosiągalną. Wiedziałam, że się nie spotkamy. Co innego w fantazjach.

Wyobraziłam sobie, że wchodzę do butiku, w którym pracowała Maja. Nie przepadałam za szpilkami. Byłam wysoką kobietą, wysportowaną. Palce odzwyczaiły się od wąskich bucików, noszenie ich sprawiało mi duży dyskomfort. Ale w fantazjach poprosiłam o takie. Pragnęłam być kobieca, zmysłowa. Maja znalazła dla mnie seksowne, czerwone szpilki na cienkim obcasie. Po czym zaprowadziła mnie w ustronne miejsce, uśmiechając się zalotnie. Widziałam jej zdjęcia na Facebooku. Na żadnym nie była spontaniczna. Ale teraz, w moich myślach, jej oczy błyszczały silnymi pragnieniami, których nie umiała ukryć. Dotykała moich stóp, wgniatając palce w ich spód, a jej krągłe piersi unosiły się w płytkim oddechu, zdradzając narastające podniecenie. Chwyciłam jej rękę i przesunęłam wyżej, na łydkę, żądna jej dotyku. Maja zatrzepotała rzęsami i zbliżyła się do mnie tak, że czułam ciężar jej piersi na kolanie. Dłoń Mai – z początku nieśmiało – powędrowała do mojego uda. Ocierała pierścionkami o moją odsłoniętą skórę. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Wyobrażałam sobie, że koło nas rozlegają się kroki klientów, którzy spacerowali po sklepie. Twarz dziewczyny oblał rumieniec wstydu, gdy zdała sobie sprawę z ich obecności. Nie chciała zostać przyłapana. Ale jeszcze bardziej niepokoiła ją myśl, że mogłabym się od niej odsunąć. Wepchnęłam jej dłoń pod stanik, równie zuchwało, co Sławek mnie, jeszcze niedawno. Z ust Mai wydobył się okrzyk. Miała dziecinny głosik. Wyobrażałam sobie, że jest niedoświadczona. Coś było w jej zdjęciach, co sprawiało, że taki jej obraz zbudowałam w głowie.

Zmieniłam program masażera na silniejsze wibracje i przycisnęłam do nabrzmiałej waginy. Czułam wydobywającą się z niej wilgoć. Zanurzyłam w nią palec, głęboko i wyobraziłam sobie, że penetruję wnętrze Mai. Jęknęłam. Orgazm przyszedł niespodziewanie. Przeżywałam go chwilę, łapiąc ustami powietrze. Potem wszystko ustało. Wyłączyłam zabawkę i utkwiłam wzrok w suficie.

Byłam odprężona i nawet odrobinę rozbawiona. Zastanawiałam się, czy nie napisać do Sławka i mu nie wyznać, co właśnie robiłam i o kim myślałam. Byłam zdolna do czegoś podobnego. Tkwiły we mnie spore pokłady złośliwości. Jednak się powstrzymałam.

Chwyciłam telefon i przez chwilę spoglądałam w uśmiechniętą twarz mojego przyjaciela. Rząd białych zębów, wilgotne włosy zaczesane do tyłu, przeciętna sylwetka. Wyglądał nienagannie. Zawsze robił dobre wrażenie, przynajmniej na początku znajomości, bo wtedy naprawdę się starał. Niestety, szybko uruchamiały się w nim także inne cechy. Poszukiwał bardzo opiekuńczych kobiet – takich, które potrafiłyby odgadywać jego pragnienia. Przypomniałam sobie, że jako jego dziewczyna, wiecznie ciągnęłam go za rękę, pewna, że beze mnie zginie. Miałam trzech znacznie młodszych braci i prawdopodobnie włączył się mój instynkt opiekuńczy wobec Sławka. A to nie było dobre ani dla niego, ani dla mnie.

Następnego dnia – pamiętam to dobrze – wyciskałam sok z pomarańczy, gdy odezwał się dźwięk z telefonu. To Sławek do mnie napisał. Otworzyłam wiadomość i przebiegłam wzrokiem tekst. Sławek trzymał się wersji, że coś do mnie czuje. Nawet nie przyszło mu do głowy, żeby mnie przepraszać. Nie czuł skruchy ani zażenowania.

Spytałam go, co w takim razie z Mają? Zachowywał się tak, jakby nie istniała.

Musiałam coś w nim poruszyć, bo przestał się odzywać. Odsunęłam telefon z niesmakiem i zajęłam się własnymi sprawami, sądząc, że mam go już z głowy.

Ale po kilku dniach zadzwonił. Wyszedł z dziwaczną propozycją. Spytał, czy bym z nimi nie zamieszkała. Przypomniał mi, jak bardzo narzekam na hałaśliwego sąsiada. Zapewnił, że zmiana otoczenia dobrze mi zrobi. Spytałam, czy dalej mieszka z Mają. On na to, że i owszem, i to właśnie ona wpadła na ten pomysł.

Podskoczył mi puls. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego w ogóle przyszło jej to do głowy i co jej o mnie naopowiadał. Próbowałam pociągnąć Sławka za język, ale robił uniki, niczym śliski węgorz. Jednakże w głosie słyszałam słabo kamuflowane poczucie winy. Ciekawiło mnie, z czego wynikało.

Powinnam była odmówić. Zaśmiać się w głos i doradzić mu, aby zajął się własnym życiem.

Ale z jakiegoś, niezrozumiałego dla mnie powodu, zrobiłam coś zupełnie odwrotnego.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Wilgo,

w tym krótkim rozdziale, będącym, jak rozumiem, początkiem dłuższego tekstu, pomieściłaś całkiem sporo. Przede wszystkim ciekawe, pogłębione portrety psychologiczne bohaterów. I jak wskazuje tytuł, najciekawsze w tym trójkącie są właśnie kobiety. Szukająca w związku bezpiecznego schronienia Maja oraz śmiała, bezpośrednia Sandra. Pierwsza potrzebuje silnego opiekuna, który wskaże jej drogę i pozwoli podążać za sobą, druga sama wytycza swoje szlaki.

I myślę, że to właśnie stworzą naprawdę satysfakcjonujący związek, gdyż mimo braku (jak dotąd) skłonności saficznych, wydają się do siebie przystawać. Z kolei Sławek nie pasuje do żadnej z nich. Nie potrafi być dominującym samcem dla Mai ani godnym szacunku partnerem dla Sandry. Jego rola sprowadza się do spoiwa relacji tych dwóch kobiet – które same, bez pośrednika, zapewne nigdy by się nie spotkały. Wątpię, by ich eksperyment się powiódł – bo Sławek po odegraniu roli „swata” dla obydwu dziewczyn po prostu przestanie im być potrzebny.

Jestem bardzo ciekaw pierwszych dni tego eksperymentu – i jak ułożą sobie relacje dwie „dziewczyny” Sławka. A także w jaki sposób on będzie próbował znaleźć swoje miejsce w owej niecodziennej relacji. Mam nadzieję, Wilgo, że nie każesz nam długo czekać na ciąg dalszy!

Pozdrawiam
M.A.

Ha! A ja liczę, że autorka nie pójdzie najprostszą możliwą drogą. Sławek może nie pasować do żadnej z nich, a jednak w miłosnym trójkącie znaleźć idealne miejsce. Relacja poliamoryczne są znacznie bardziej skomplikowane i często mniej oczywiste. Ostatecznie nie mamy tu dwóch połówek jabłka a trzy lub więcej elementy w jakiś tajemny sposób do siebie pasujące, nawet jeśli początkowo wydaje się, że to ćwiartka gruszki, pół cytryny i orzech ;p

Właśnie dlatego, że relacje poliamoryczne są skomplikowane (a w dodatku poddawane presjom zewnętrznym, z powodu niskiej akceptacji społecznej) trudno im długo przetrwać. Już przy dwóch osobach jest mnóstwo punktów zapalnych, przy każdej kolejnej liczba potencjalnych konfliktów rośnie wykładniczo. Dlatego myślę, że Sławek, który jest tu słabym ogniwem, wyleci jako pierwszy. Choć oczywiście mogę się mylić i odnajdzie dla siebie jakieś miejsce.

Pozdrawiam
M.A.

Intrygujący początek czegoś większego. Zwykle trójkąty są – zarówno w życiu, jak i literaturze – czymś przelotnym, a czasem wręcz jednorazowym. Tutaj wyglada na to, że będziemy mogli obserwować trójkąt w formie trwałej. Jestem ciekawa, co z tego wyniknie!

Dziękuję. Obawiałam się, że tekst może zostać mylnie zrozumiały, ale zupełnie niepotrzebnie 🙂 Bardzo podoba mi się wybór zdjęcia 😮

Cześć, Wilgo!

Jakiej błędnej interpretacji się spodziewałaś? Co do zdjęcia, cała przyjemność po mojej stronie 🙂 W kolekcji jest jeszcze kilka podobnych, więc będzie do następnych rozdziałów. Które, mam nadzieję, pojawią się już niedługo!

Pozdrawiam
M.A.

Ciekawy początek dłuższej, jak można przypuszczać, historii. Zwracają uwagę pogłębione portrety głównych bohterów, przy czym postacie kobiece przedstawiają się same, Sławka poznajemy z ich uzupełniających się relacji. Co z tego wyniknie, pozostawiam wyobraźni Autorki. Zaprezentowała ją w piękny sposób, przedstawiając fantazje erotyczne Sandry. Całość bardzo udana i zasługująca na kontynuację.
Pozdrawiam
PS. W niektórych akapitach ograniczyłbym liczbę zaimków.

Napisz komentarz