Czy to się dzieje naprawdę? (Karel Godla)  4.42/5 (12)

8 min. czytania

Crysco Photography, „Varla Va Voom”, CC BY-NC-ND 2.0

Poniższe opowiadanie to fragment przygód Franciszka, z wątku wypadkowo-szpitalnego, który zapoczątkował całą historię. Inne opublikowane na Najlepszej Erotyce fragmenty z tej serii, to m.in. Kolorowy Głos i Uroczy Łobuziak albo Człowieczeństwo.

* * *

Walka Franciszka z konserwatywnie myślącymi konowałami, w której wspierał go życzliwy lekarz prowadzący, przynosiła zwolna sukcesy. Pierwsze zwycięstwo w tym boju polegało na odzyskaniu, jak to określał, całkowitej niepodległości gęby, czyli pozbyciu się wszelkich przedmiotów obcych z jamy ustnej. Do tego doszła zamiana gipsu na temblak, dający potencjalnie więcej swobody ruchu, niech tylko nabierze sił w lewej ręce. Z upływem czasu jego młody sojusznik, doktor Andrzej, przekonywał swoich starszych kolegów po fachu do dalszych ustępstw. Po serii badań diagnostycznych, których optymistyczne wyniki cały sztab medyczny uznał za: „szokujące” i podające w wątpliwość albo wręcz wykluczające poprawność złowróżbnego, powypadkowego rozpoznania; nastąpiły kolejne decyzje. Franciszek został stopniowo uwolniony z gipsu na kończynach dolnych i demonstrował coraz mniej sceptycznym medykom, że potrafi odzyskaną wolność wykorzystać. Niestrudzenie poruszał całymi stopami oraz zginał ostrożnie nogi w kolanach, które według powypadkowych zdjęć zostały tak poważnie uszkodzone, że w pierwszej chwili myślano o amputacji.

Organizm intensywnie się regenerował i Franciszek nadal zwykł przesypiać kilka godzin w ciągu dnia, tak jak to czynił od początku pobytu w szpitalu. Jednak, kiedy przytomniał, wykorzystywał każdą wolną chwilę, aby ruszać oswobodzonymi częściami ciała. Obie ręce wróciły do pełnej sprawności, pożegnał się więc samowolnie z temblakiem, a nogi uczyniły tak duże postępy, że zaczął snuć plany uczynienia pierwszego kroku, a potem triumfalnego spaceru do łazienki.

Rankiem przyszły do niego dwie białe anielice: Beata i Urszula. Zofia miała tego dnia wolne. Wniosły ze sobą tak intensywna chmurę zapachów, że niemal nie rozsadziło mu pieluchy, którą i tak poluzował sobie samodzielnie wieczorem.

– Dzień dobry, przystojniaku – powitała go Beata z uśmiechem.

– Dzień dobry. Będziemy myć naszego młodego cherubinka – dorzuciła po swojemu Ulka.

– Cześć, moje śliczne. Dzień nie mógł się dla mnie starego rozpocząć lepiej. – Przekora to jego dzisiejsza poranna dewiza.

Nastąpiła chwila przekomarzania. Że jest młody. Że na pewno miał przy sobie nieswoje dokumenty. Albo starszego brata albo wujka, albo nawet własnego ojca. To było miłe, ale pomyślał, że posuwają się do absurdalnych stwierdzeń i komplementy tracą przez to swą wiarygodność.

Gdy podniosły kołdrę i rozwiązywały pieluchę, padły dalsze, łechczące męskie ego komentarze.

– I na dodatek jesteś taki wiecznie napalony… Byczek Fernando.

– I świetnie obdarzony…

– I głupie myśli przychodzą biednym dziewczynom do głowy…

– Jaki wielki! Będziesz mi się śnił w nocy.

Hi hi hi. Ha ha ha.

Pomyślał, że dzisiejsze dziewczyny są bardziej wyzwolone. A już szczególnie te, które są wyedukowane medycznie i wiedzą wiele o męskiej fizjologii, jak te aniołki w pielęgniarskich fartuszkach. Za młodych lat Franciszka ze świecą można było szukać dwudziestokilkuletniej młódki, która byłaby taka śmiała w cztery oczy z niemal obcym facetem. A tu są dwie jadące po bandzie junaczki i ani jego się nie krępują, ani jedna drugiej nie deprymuje. To że we dwie są odważniejsze, to niby oczywiste, ale w aż tak śmiałych rozmowach?

Nie potrafił utrzymać rąk na wodzy, bo jakikolwiek dotyk znowu stawał się potrzebą niemal z granicy życia i śmierci. Beata przemywała mu mokrą gazą twarz, stojąc po prawej stronie szpitalnego łóżka. Nie protestowała zbytnio, gdy zwiedzał przez materiał pielęgniarskiego kitla wypukłość pośladka. Tylko raz odtrąciła rękę, aby konwenansom stało się zadość, ale szybko wrócił na szlak swoich infantylnych poszukiwań i już mu poufałych dotknięć nie broniła.

– Niemożliwy ten Franek. Nie mogę się od niego opędzić – skarżyła się żartobliwie koleżance. – Weź coś zrób, Ula, bo zaraz mi wsadzi rękę pod fartuch – chichotała, rzucając prowokacyjne spojrzenia. Jakby chciała, aby ziściły się jej obawy.

– Zajmę się nim, bo w tym stanie nie da rady się wysikać – szeptała z aktorsko odgrywaną powagą druga anielica, co chwila zerkając na niego, ciekawa męskiej reakcji.

– Umyjemy ci fiutka na samym końcu, Franku – dodała, zwracając się do podopiecznego.

– Dobry pomysł – zamruczał pogodnie. – Tylko przejdź Uleńko na drugą stronę. Ciebie też chcę mieć w zasięgu. Muszę poćwiczyć lewą rękę, aby doszła do pełni sił.

– Poćwiczyć? Na mojej delikatnej pupie? Ani mi się waż! W głowie ci się, Franek, przewraca, nie uważasz? – Pogodna mina nadal królowała na twarzy pielęgniarki.

Spełniła jednak życzenie i tylko się zaśmiała, gdy pacjent ostentacyjnie uniósł ramię, aby ją objąć i przyciągnąć bliżej. Znana buteleczka z oliwką pojawiła się w dłoni dziewczyny, co go zachęciło do testu, czy nie da się osiągnąć czegoś więcej mimo obecności Beaty, która „zawiesiła się” w myciu i obserwowała pole walki. Szanse były minimalne, ale duch porannej przekory nadal manifestował swoją obecność.

– Nie, nie – zaprotestował na widok oliwki. Przepchnął Ulę nieco w stronę bioder i zaraz szybko objął ponownie, aby mu nie uciekła. Nacisnął na drobne plecy, co miało jednoznaczną wymowę. Miała się nad nim pochylić i użyć ust zamiast ręki nawilżonej oliwką.

„Odważy się w obecności Beaty czy nie?”, myślał gorączkowo i konsekwentnie próbował zmusić pielęgniarkę do zgięcia tułowia i zbliżenia twarzy do sterczącej przyczyny jego porannych problemów. „No weź, bo zaraz wyzionę ducha”, błagał w duchu, jednocześnie przeklinając sam siebie, że kompletnie stracił poczucie rzeczywistości i żąda niemożliwego. Po prostu zapomniał, na jakim świecie żyje i świat zaraz przywróci go do porządku.

Zmagania trwały przez chwilę. Policzek i skroń pielęgniarki otarły się kilka razy o obelisk ku czci płodnych kobiet. Czoło i nos zderzyły się z zarośniętym brzuchem.

– Franek, ty świntuchu. – Słabo protestowała, a koleżanka chichotała, zaprzestawszy stwarzania jakichkolwiek pozorów, że kontynuuje toaletę pacjenta.

Gdyby nie zastanawiająca uległość Ulki, nie udałoby mu się. Poczuł, że dziewczyna niby przypadkiem odchyla się lekko pod naciskiem jego dłoni i jakby przymuszona jego upartą siłą, obejmując nasadę kutasa palcami, łaskocze stęskniony dotyku czubek wargami.

– O bosz… – jęknął i biodra odruchowo uniosły się w górę.

Potem już poszło nadspodziewanie gładko. Ulka skapitulowała, a potem zapaliła się do swojego zajęcia i nie trzeba jej było więcej przymuszać. Beata gapiła się na scenę niczym zaczarowana i bezwiednie oblizywała wargi jak mała dziewczynka. W końcu nie wytrzymała.

– Teraz ja, teraz ja. Podziel się, Ulka. Nie bądź samolubna.

„Ona sprawia wrażenie szczerej? Kompletnie je poje…”, wulgarnie wyraził zdziwienie zachowaniem kobiet, z których każda przestała krępować się obecności koleżanki. Zupełnie się zapomniał. Odruchowo reagował, odpowiadając na pieszczotę ust drgnięciami bioder. Do realizacji planów obmacania kobiet pod fartuchami nie doszło. Całą uwagę koncentrował na doznaniach płynących z pieszczotliwie drażnionego kutasa, a ręce tylko bezwiednie zaciskał na ich ciałach.

Dwie pielęgniarki na zmianę kontynuowały oblizywanie sterczącego słupa. I jeszcze na dodatek chwaliły, że smakuje bosko, pachnie cudownie i gdyby nie przemożna ochota, aby spróbować smaku spermy, mogłyby tak bez końca. Nie wierzył własnym uszom.

Widowisko przybrało charakter wręcz nierealny, gdy każda z kobiet, przekazując berło koleżance, nie odrywała się od jego ciała, tylko okrywała pocałunkami, lizała brzuch albo uda, nic sobie nie robiąc z jego owłosienia. Jakby nie mogły się odkleić. I na zmianę mruczały albo wyszeptywały pochwały. Jaki jest słodki, męski i nieodparcie pociągający. O ile wcześniej ich zachowanie zawierało w sobie wiele z aktorskiego rytuału, którego mogły nauczyć się, oglądając pornole, teraz gdy zapamiętały się w swoim zajęciu – stwierdzał to z przekonaniem – działały całkowicie spontanicznie. Potwierdzeniem i jednocześnie wyjaśnieniem ich zachowania stał się ostry zapach kobiecego podniecenia, który wypełnił salę.

„Mają kompletnie mokre majty”, ocenił mimochodem. Nie był w stanie swego przypuszczenia potwierdzić organoleptycznie. Nic innego zresztą nie mógł, poza spontanicznym drganiem bioder. Wielka, gorąca kula zapowiadająca błogość rosła mu w kroczu i wolno, nieubłaganie przesuwała się w stronę ujścia. Wytrysnął i długo delektował się rozkosznymi skurczami, a jego kochanki piły i chyba nawet pocałunkami dzieliły między sobą ejakulat, nie pozwalając, aby zmarnowała się najmniejsza kropla. Zamknął oczy, zagłębiony we własne odczucia. Sceny końcowej, jakby żywcem wziętej z trzeciorzędnego pornola, nie oglądał.

– Jej, co za wspaniała zabawa. Ale nam odbiło, Ulka! – Podsumowała wracająca do przytomności Beata.

Dobrze, że nikt im tej zabawy nie przerwał w trakcie. Mało brakowało. Kiedy aniołki wróciły do swojej zawodowej roli i pośpiesznie obmywały ciało, bo nieco zbyt długo z nim zabawiły, a przecież inni pacjenci czekali, zajrzał do pokoju doktor Andrzej. Zaraz się wycofał, zapowiadając późniejszą wizytę. Gdyby wparował do sali parę minut wcześniej, mogłoby dojść do skandalu.

Ulka podbiegła zaraz do okna, aby wywietrzyć salę, być może świadoma woni, jakie się w niej unoszą. Niechętnie wychodziła, pchając przed sobą wózek, jakby zazdrosna o Beatę, która jeszcze na chwilę została.

– Odwiedzę cię wieczorem. – Blondynka spojrzała znacząco. – Ty i Preston. Obaj jesteście niezwykli. Mam ochotę cię zjeść, Franku. Pachniesz i smakujesz niesamowicie. Jestem cała mokra. Jeszcze bardziej niż zjeść mam ochotę cię zerżnąć, niedobry.

– Ooo! Naprawdę? – zamruczał zaskoczony otwartością i śmiałymi słowami dziewczyny. Spróbował włożyć jej rękę pod fartuch, ale odsunęła się z uśmiechem, grożąc mu palcem. Zamknęła okno i odeszła, zostawiając go ponownie w stanie, który na własny użytek nazywał perpetuum erectum.

Tego dnia uciech z pielęgniarkami miał jeszcze wiele. Przychodziły pojedynczo, a późnym wieczorem Beata czynem potwierdziła słowa o wielkiej ochocie na seks z Franciszkiem. Bezceremonialnie dosiadła go na łóżku. Wychodziła rozanielona, niosąc w kieszeni fartucha wiele mokrych, zwiniętych w duży kłębek, chusteczek higienicznych. Nie chciała wrzucić ich do kosza w sali, gdyż zwierzęca energia tarcia podczas stosunku doprowadziła do krwawienia, które pobrudziło chłonny papier, gdy się wycierali.

W nocy obudził się pełen energii i ochoty do eksperymentów. Z trudem, mimo ucisku gipsowego gorsetu, udało mu się po raz pierwszy usiąść. Potem wykonał kolejną próbę. Przekręcił się na materacu i spuścił nogi z łóżka. Siedział chwilę, zastanawiając się, czy wykonać następny test, ale zrezygnował, bo kręciło mu się w głowie. Wiedział jednak, że prędzej niż później uda mu się stanąć na własnych nogach i uczynić pierwsze kroki.

Przepełniała go męska duma. Wiele lat dzieliło go od przedostatniej relacji z kobietą. Teraz znowu kroczył ścieżką podbojów i wreszcie przypomniał sobie, jak pulsuje pochwa kochanki zaciskająca się na penisie.

Następnego dnia wszystkie trzy jego ulubienice miały wolne. Kilka razy zaglądała do niego nieznana, starsza wiekiem siostra. Nie poczuł do niej na tyle mocnego pociągu (bo o dziwo i ona wzbudziła pożądanie swoim zapachem), by ją podrywać. Kiedy go myła, powiedziała jednak coś, co go zdziwiło. Z racji jej wieku, nie przypisywał kobiecie żadnych intencji. Uznał raczej komentarz za spontaniczny i szczery.

– Pan pachnie trochę jak niemowlę. Aż nie mogę uwierzyć. – Pokręciła głową. –Zadziwiające. Przypominają mi się czasy macierzyństwa. I moje wnuki. Jeszcze niedawno je przewijałam, nim podrosły.

Tylko raz po południu wpadła nieznana mu młódka, rówieśniczka Beaty i Uli, z którą zaraz przeszedł na ty. Małgorzata. Przechodziła najprawdopodobniej okres, jak wywnioskował z zapachu, więc odłożył obmacywanie i słowne zaczepki na następną okazję. Na prośbę o pomoc w zlikwidowaniu uporczywej erekcji rezolutnie udzieliła odmowy i wydawała się nieco obrażona, choć nie zdziwiona czy zgorszona. Opuściła salę z uśmiechem udobruchana jego przeprosinami i komplementami.

Jedynym pozytywem tego dnia była udana próba stanięcia na nogi. Kolana się gięły i trzęsły z wysiłku, czuł w nich dziwne, prawie nie do wytrzymania bolesne kłucia, ale ustał. Tym razem nie doświadczył szalonej karuzeli w głowie. Pierwszy krok o mało nie skończył się upadkiem, ale udało mu się chwycić ramy łóżka. Kurczowo wczepiony chwiał się dobrą chwilę, nim odzyskał równowagę. Zmęczony, jak po biegu, klapnął na materac. Jutro spróbuje znowu. Tym razem odbędzie krótki spacerek, choćby tylko do ściany i z powrotem. Musi się udać. Był podekscytowany swoim drobnym zwycięstwem. Otwierały się przed nim nowe perspektywy.

 

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Dobrze, że opowiadanie ma wśród kategorii fantastykę – bo te harce pielęgniarek są kompletnie niewiarygodne, choć oczywiście bardzo miłe 🙂

Narrator kilka razy porównuje swoje doświadczenia do filmu porno – i tak jest zdecydowanie. Bohaterki zdają się opanowane erotycznym szałem, który on zręcznie wykorzystuje. Nie ma w tym ani trochę realizmu, ale jest przednia zabawa.

Pytanie tylko, czy anielice nie obrażą się, gdy już się zorientują, że zostały niecnie wykorzystane…

Masz rację, Thorinie. Są niewiarygodne. Ale pogłówkuj, co może spowodować, że człowiek traci kontrolę.
Jest tyle sposobów. A w teorii jeszcze więcej, tylko na razie nie ma technologii, odkryć, itp.. które by to umożliwiały.
Te dopiero powstaną w naszej smutnej przyszłości. A w opowieści już istnieją i skutecznie działają. Nikt z uczestników sceny nie ma o tym pojęcia.

W tym, jak rozumiem, chronologicznie wcześniejszym od innych rozdziale przygód Franciszka bohater dopiero zaczyna korzystać ze swych mocy, które później tak pięknie się rozwiną… na razie traktuje swój erotyczny magnetyzm jako coś wrodzonego czy naturalnego, jakby sam nie zdawał sobie sprawy, że tak naprawdę działa na dziewczyny za pomocą jakiejś na poły magicznej telepatii 🙂

Pomijając etyczny aspekt całej historii, rozważania o wolnej woli i szerokiej (nieprzemocowej) definicji gwałtu, czyta się to bardzo przyjemnie. Styl jak zawsze wzorowy, język bogaty. Chętnie przeczytałbym całość i dowiedział się, gdzie to wszystko prowadzi. Nad aspektem etycznym wolę się nie zastanawiać, zostawię to Ani, która prędzej czy później z pewnością się tu pojawi 😛

Pozdrawiam serdecznie
M.A.

Aspekt etyczny to zawsze skomplikowana sprawa, ale wobec nieświadomego sytuacji bohatera należy zastosować domniemanie niewinności – ostatecznie panie mogły naprawdę mieć ochotę 😉

Znowu mam wrażenie, że słyszę/czytam jakąś często powtarzaną mangtrę. Mieć ochotę – strzelić w żyłę, strzelić w gardziołko, powąchać, itp. I się chce. Biochemia zwycięża, czy się tego pragnie czy nie.
Panie rzeczywiści miały chwilową (kilkutygodniową ochotę) zachęcone przez zachęconą przez Prestona Beatę, zachęcone przez Igły, itp.
Zawsze ktoś jest winien. Dealer i producent. Destylator. Służby dla dobra ojczyzny. Wyższa inteligencja dla sobie tylko znanego celu. Przypadek. Nikt nie chce stawiać przed sądem przypadku ani go wieszać/gilotynować.
Ale Ania chyba nawet na przypadek się obrazi jeśli przypadek krzywdzi jakąś feminę-boginię. 🙂
Pozdrowienia czerwcowo-covidowe
Karel

No przecież rozgrzeszam bohatera? Czego chcieć więcej? 😉

Tak. Nikt nie zdaje sobie sprawy, że coś wpływa na ich postępowanie. Pozdrawiam.

Kolejna (chociaż nie w sensie chronologicznym) odsłona przygód Franciszka, odnosząca się najwyraźniej do wczesnego etapu jego niezwykłych doświadczeń. Dzięki lekturze wcześniej zamieszczonych fragmentów nie dziwi nadzwyczajne zainteresowanie bohaterem ze strony wszystkich mających z nim stycznośc młodych kobiet (chociaż zdumiewa to jeszcze samego Franciszka), w tym wypadku pielęgniarek. To skutek oddziaływania pewnej siły (albo pozaziemskiej technologii), której dysponenci wybrali naszego bohatera na wykonawcę ich własnych planów wobec rodzaju ludzkiego. Ujawnienie się tychże wpływów akurat w szpitalu pozwoliło na zręczne wplecenie elementów pastiszu klasycznego wątku fantazji erotycznych z pielęgniarkami w roli głównej. Całość bardzo udanie skomponowana, przyjemna w lekturze.
Pozdrawiam

Neferz,
Trafnie oceniasz ten – na pierwszy rzut oka nierealistyczny – epizod ujęty w opublikowanym fragmencie. Żeby nieco dopowiedzieć, tudzież zasiać więcej wątpliwości, wrzucę w niedalekiej przyszłości kolejny fragment, który od lat czeka sobie w szufladzie….
Dzięki za komentarz i życzę zdrowia Tobie oraz Czytelnikom
Karel Godla

Masz dla nas kolejny odcinek przygód Franciszka? Nie każ nam tylko długo na niego czekać. Chętnie poznam nowe przypadki tego erotycznego hipnotyzera 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Napisz komentarz