„…głęboko tam twoja muzyka we mnie gra,
tam na dnie został Twój ślad i moja łza, bo świat się pomylił…”
Hotelowy apartament. Ciepły, czerwcowy wieczór. Pokój napełnia się zapachem rześkiego, wilgotnego powietrza. Miesza się z aromatem konwalii i maciejki. Małe kinkiety, lampki i świeczki na stylizowanych meblach – miękko oświetlają wnętrze.
Woda zaczyna szumieć, a wanna powoli napełnia się gorącą cieczą z odrobiną pachnącego olejku. Trzeba jak najszybciej zmyć z siebie brud całego dnia i chociaż na chwilkę odprężyć się po męczącym spotkaniu. Miała nadzieję, że po wygłoszeniu krótkiego wykładu będzie już wolna, tymczasem uwikłana w kuluarowe rozmowy, znalazła się na wystawnym bankiecie. Teraz, jakby w transie, rozbiera się w pośpiechu. Zrzuca biurowy uniform i zanurza w przyjemnym cieple. Kawałek po kawałku jej ciało rozgrzewa się i przesiąka zapachem wanilii. Ona sama odpływa na chwilę, zatapiając się w rozmyślaniu, na które nie miała czasu przez cały dzień. Nachalnie myśli spływają do jej głowy i kłębią się w poszarpany sposób.
Nie wierzy, że to robi. Jest pełna wewnętrznych sprzeczności. Leży w wannie właściwie w jednym celu, a relaks jest tylko pretekstem. Ale woli o tym nie myśleć. Nie może, bo zwariuje, albo zadzwoni i wszystko odwoła. Jeszcze ma czas. Wystarczy, że tak zadecyduje i wyśle jednego smsa. Zagłusza każde pojawiające się myśli, że ma męża, którego kocha i od lat tworzą udany związek. Czy można kochać dwóch mężczyzn? Już wie, że tak.. Marzy o tym, by mieć ich obu na raz. Chce nie czuć się tak podle, kiedy wie, że to się dzisiaj wydarzy. W swoim trzydziestoletnim życiu miała tylko dwóch kochanków. Mąż był drugi. Czy dzisiejszego wieczoru to nieodwracalnie się zmieni? Ale nie chce tego rozważać, nie chce o tym myśleć. Pozwoli ponieść się wydarzeniom i da pierwszeństwo emocjom. Od tak dawna rozsądek grał w niej pierwsze skrzypce, a serce ciągle wracało do tamtych wydarzeń. Jest już zmęczona tym nieustannym porządkiem panującym w jej życiu i podejmowaniem rozważnych oraz przemyślanych decyzji. Robieniem tego, co wypada i należy. Ma wrażenie, że życie toczy się gdzieś koło niej, że ominęło ją coś ważnego, a ona dopiero teraz to dostrzega.
Nie może się przyznać sama przed sobą, że to tak zupełnie wyklucza spontaniczność i przypadek. Że tak bardzo odziera ją z niewinności i wszelkich zasad. Że przekroczy granicę, zza której nie ma już odwrotu. Że będzie musiała z tym żyć. Jest dorosła i dobrze wie, jak to się skończy. Napisała mu, że się boi. Boi się, że on straci do niej szacunek. „O nic się nie martw, przyniosę szampana i przegadamy całą noc. Mamy tyle do nadrobienia…” Jak to miło, że tak napisał. To dodało jej otuchy. Jest kochany, że tak jawnie nie robi z niej puszczalskiej. Przecież ona nie jest z kamienia, a on dobrze o tym wie. Zna ją na wylot. Jeśli tylko zechce, jeśli tylko ją dotknie, wykaże odrobinę inicjatywy – nie oprze się mu. Nie będzie w stanie. Marzy o tym od dawna. On jest obecny w jej snach i fantazjach. Bierze ją we śnie i niemal na jawie. Spala się na myśl o jego niecierpliwych dłoniach i płomiennych oczach. Palce jej męża często stają się jego palcami. Jest taka ciekawa. Ale nie wykona żadnego ruchu. Nie może przed nim wyjść na dziwkę, nawet jeśli on wie, jak bardzo go pragnie, pożąda, jak za nim tęskni i że dalej jest obecny w jej sercu. Wtedy był zaledwie chłopcem, a teraz jest dojrzałym mężczyzną. Jak bardzo się zmienił? Czy odnajdzie w nim tamtą osobę? Czy dalej ją kocha? Czy nosi w sercu jej obraz? A może nienawidzi? Żywi urazę i nie może zapomnieć, że tak nagle odeszła? Potraktuje jak szmatę, którą wytrze całe swoje cierpienie? Przecież mówił, że tak się zmienił, że właśnie tak traktuje teraz kobiety, że już im nie wierzy. Coś się w nim wypaliło. Nie ma już serca, nie potrafi już kochać i nie ma sumienia. Jest po rozwodzie i żyje tylko dla córki. Przez telefon kreślił przed nią obraz człowieka, którego nigdy nie znała i nie mogła uwierzyć w tą metamorfozę. Czy cierpienie może aż tak zmienić osobowość? Myśli kłębią się w jej głowie – niespokojne i chaotyczne. Ma tyle pytań i tak mało odpowiedzi. Jest przerażona i rozpalona jednocześnie. Serce szamoce się w piersi. Niesforne mydło wypada z rąk. Czuje, jak drżą jej dłonie.
Bierze jednak żyletkę do ręki. Namydla różowe płatki. Po co ona to robi? Przecież mają tylko pogadać. „Dla siebie, oczywiście, że dla siebie. Albo na wszelki wypadek. Cholera, na jaki wypadek? Jeśli dwoje ludzi których kiedyś tyle łączyło, spędzą noc pod jednym dachem, to czy może skończyć się tylko na gadaniu? Jestem dziwką. Cii.. malutka, skup się na myciu” – ucisza swój wewnętrzny głos. Celowo przesuwa teraz gładkim ostrzem po miękkiej skórze, bo wie, że to się stanie. Przecież tego właśnie chce. Pragnie tego tak bardzo, że nie może myśleć o niczym innym. Marzy o tym, by znowu poczuć bliskość jego oddechu i siłę ramion oraz przypomnieć sobie, jak pachnie i smakuje jego skóra. Jaką wtedy czuła bliskość i ciepło. Wydawało jej się, że w każdym związku będzie tak samo. Że każda miłość wygląda podobnie. Że kocha się zawsze tak samo mocno i intensywnie. Przekonała się jednak trochę za późno, że tak nie jest. Przy nikim nie czuła się tak, jak wtedy przy nim. Taka bezwarunkowo kochana. Myślała, że to jest naturalne.
Kocimi ruchami wychodzi z wanny i otula się miękkim ręcznikiem. Wyciera do sucha rozgrzane ciało i wmasowuje w nie słodko pachnący balsam. W pośpiechu poprawia delikatny makijaż i naciąga cieliste pończochy. Zakłada spódnicę do połowy uda i rozpinaną bluzkę. Czarne szpilki dopełniają całości.
Dzwonek do drzwi. Serce łomoce w piersi Kamili jak oszalałe.
Jest. Wchodzi. Wydaje się rozpalony. Ma przekrwione oczy i dynamit w spojrzeniu. Jest niespokojny, spięty. Wypił coś przed wyjściem. Zanim jednak zdążyła się zorientować, bukiet róż i szampan lądują na fotelu przy wejściu. On ujmuje jej twarz w mocnym uścisku i gwałtownie całuje. Wpija się w jej wargi i lekko przygryza. Dreszcz przeszywa jej ciało. Chwila, jak rozbłysk fajerwerku, mija niepostrzeżenie. On wchodzi do środka pokoju, zostawiając ją przy drzwiach zaskoczoną, osłupiałą i drżącą.
Kamila przez chwilę nie może wydobyć z siebie głosu. Stara się otrząsnąć i zachowywać normalnie. Tak bardzo chce jeszcze raz wtopić się w te słodkie usta, które kiedyś były dla niej synonimem szczęścia i rozkoszy. Lekiem na każdy smutek. Patrzy teraz na dojrzałego, postawnego mężczyznę. Czas wyrzeźbił na jego twarzy stanowczość i kilka intrygujących zmarszczek, ale w tych oczach dalej widzi własne odbicie. „Dlaczego właściwie go zostawiłam?”. Zaczynają rozmawiać. Wspomnienia jak lawa parzą ich oboje. Niewypowiedziane słowa więzną gdzieś głęboko w gardle. On przewierca ją spojrzeniem na wylot. Stara się dociec, czy jest szczęśliwa. Czy za nim tęskni, czy jest dla niej ważny. Przecież kiedyś tak dobrze się znali, tak doskonale się ze sobą czuli. Byli tacy idealni, tacy zakochani. Chce rozmawiać o życiu, zgłębić, czemu odeszła. Od lat szukał zapomnienia w ramionach innych kobiet. Rozbijał małżeństwa, rozkochiwał i porzucał w nadziei, że to ukoi jego ból. Że wydrze jej obraz ze swojego serca i wyrówna z życiem rachunki. A teraz ma ją przed sobą. Swoją miłość. Jedyną, wielką, prawdziwą. Za którą poszedłby kiedyś do piekła. W której był gotów się zatracić i zapomnieć o własnym istnieniu. Do głowy by mu nie przyszło, że po takim czasie wspomnienia dalej będą tak żywe. Że emocje wrócą z tak niewyobrażalną siłą. Zupełnie, jakby te lata rozłąki w ogóle nie istniały.
Mijają kolejne minuty. Czas płynie niepostrzeżenie. Kamila podnosi do ust kolejny kieliszek szampana. Czuje, jak pomału znika w niej napięcie, rozluźniają się mięśnie, a myśli i słowa płyną już swobodnie. Różowy, musujący napój coraz szybciej krąży w żyłach. Rzeczywistość przestaje być wyraźna. Oddala się za taflą mlecznego szkła o setki kilometrów. Jest pewna jednego. Znowu jest blisko niego. Nie ma między nimi żadnego muru, żadnych barier. Śmieją się, wspominając pierwsze pocałunki i pieszczoty. Kami czuje się zupełnie, jak przed laty. Jak tamta dziewczynka, w której pierwsze skrzypce grały emocje. On zawsze tak na nią działał. Ten zwierzęcy magnetyzm w jego ruchach i spojrzeniu znowu zawładnął jej umysłem. Jest wobec niego zupełnie krucha i bezbronna. Chce znowu poczuć go w sobie. To zawsze tak niesamowicie ich zbliżało. Czuła się wtedy taka kochana. Taka bezpieczna, a wszystko wokół wydawało się takie proste.– Chodź tu do mnie Kami – szepcze cicho, by jej nie spłoszyć – przytul się – wyciąga do niej dłoń. Pragnie przede wszystkim bliskości. Chce trzymać ją w ramionach. Sam nie wie skąd biorą się w nim te pokłady czułości. Nie wie, jak to się dzieje, że ona je w nim wyzwala. Traktuje ją jak świętą, jest lekko spięty. Przecież tyle kobiet przewinęło się przez jego szorstkie, wiecznie głodne dłonie. Szybko, ostro, nawet brutalnie. Same tego chciały. Przychodziły po jeszcze, a jego nawet nie obchodziło, czy coś z tego miały. Dlaczego teraz jest inaczej?
Kamila tylko na to czekała, jakby czytał w jej myślach. Uśmiecha się subtelnie do niego, jak najczulsza kochanka. Nieśmiało, jakby z pewnym wahaniem, siada na nim. Obejmuje drżącymi udami. Zawsze to lubiła. Czuła go wtedy każdym zakamarkiem ciała. Przytulają się. Chłoną swoją bliskość. „Jak dobrze. Jakbym znowu wróciła do domu”. Nie czuje, że robi coś złego. Jest tylko on i ona. Ma wrażenie, że czas się cofnął. Jakby przeniosła się do innego wymiaru, do tamtych lat, kiedy spełniały się marzenia. Kiedy uczył ją wszystkiego od początku, pokazywał czarowny świat pierwszych westchnień. Była Alicją w krainie czarów, a on był czarodziejem.
Czuje jego wilgotne ciepło. Zapach skóry. Silne ramiona przyciskają ją mocno, jakby bały się, że za chwilę zniknie. Usta muskają policzek, odnajdują się nawzajem. Wargi delikatnie się podszczypują, jakby to był ich pierwszy pocałunek w życiu. Dreszcz przeszywa ciało Kamili. Właśnie za tym tęskniła. To uczucie chciała sobie przypomnieć. Stęsknione języki powoli, wibrując, witają się na nowo. Dłonie niespiesznie suną po plecach, ramionach, spotykają się. Palce w palce.
– Pamiętasz kochanie, było nam tak dobrze? – szepcze czule. Jego spojrzenie wyraża tysiąc pragnień i o jedno więcej. Odnajduje w tym uścisku chwile, kiedy był taki szczęśliwy. Kiedy mieli swoje niebo i nikogo tam nie wpuszczali. Wie, że „wczoraj” przepadło i już nie wróci, ale miło jest choć na chwilę o tym zapomnieć. Dać odpocząć zmęczonej duszy. Jest teraz innym człowiekiem. Tak różnym od tamtego szczerego i ufnego chłopca. Wymusza haracze, ściąga długi. Ale tego jej raczej nie powie. Nie chce jej wystraszyć, ani narazić. Nie chce niczym zepsuć tej chwili. Pragnie z całą mocą, by odnalazła w jego ramionach tamto uczucie. Jutro bez niej – jest tylko kolejnym szarym dniem. Oddałby wszystko, by z nim była.
– Ciii….cho skarbie – zamyka mu usta pocałunkiem, przez moment ssie nabrzmiałą wargę. Silne dłonie powoli odpinają guziki jej bluzki. Wyłuskują cudowne, zgrabne półkule z półprzezroczystej siateczki stanika. Kobieta odchyla głowę. Czuje ciepło na skórze i język tańczący na słodkich piersiach. Całe ciało napina się i wyraża pragnienie. Kami wbija paznokcie w plecy kochanka. Wyczuwa twardniejącą męskość. Ociera się o nią, drażniąc mu krocze. O tak, pamięta, jak pieściła jego pal dłońmi. Miał taki idealny kształt i tak niespotykanie słodki zapach. Zawsze będzie za tym tęsknić. Chce go poczuć choćby ostatni raz. Może to prawo pierwszych połączeń? Jest już tak zaprogramowana na niego i koniec?
W coraz większym pośpiechu dłonie odpinają zamki. Ściągają spodnie, spódnicę. Rozrzucają po całym wnętrzu. Niespokojne i spragnione palce pozbywają się wszystkiego, co stoi im na przeszkodzie, aby znowu poczuć tę niewiarygodną bliskość, która zawsze dawała im ukojenie.
Na dworze zaczyna padać deszcz. Przez otwarte szeroko okna wpada rześkie powietrze. Miesza się z zapachem ich ciał. Zasłonki lekko powiewają.
Jest już w niej. Chwyta ją za nadgarstki. Cichy jęk wyrywa się im obojgu z gardła. Stęsknione usta znowu są przy sobie, dłonie złączone. Miękka, ciepła kobiecość otacza jego pal. Nabrzmiałe, lśniące od soków wargi, ściśle do niego przylegają. Obejmują, niczym usta kochanki. Kamilę ogarnia rozkosz. Przepełnia uczucie oddania. Tej nocy jest jego ciałem i duszą.
– O tak kochanie, jesteś taka piękna – szepcze podniecony i wzruszony każdym jej gestem, każdym drgnieniem mięśnia. Kąsa ją w szyję. Całuje i liże po palcach. Przypomina sobie smak jej skóry.
Mógłby ją zerżnąć od tyłu, jak sukę, bo przecież tak go kiedyś zraniła. Zresztą, głównie tak to teraz robi. Lubi być Panem sytuacji, skoro na inne rzeczy nie miał wpływu. Ale nie. Ten jeden raz, chce widzieć jej oczy i w tej błękitnej głębinie na nowo odnaleźć utraconą miłość. Pragnie patrzeć w jej kochaną twarz, której tyle razy bezskutecznie poszukiwał w tłumie przechodniów. Nie chce uronić ani jednej kropli z tej niezwykłej nocy. Życzyłby sobie, by ta chwila trwała wiecznie.
– Jak ty pachniesz skarbie – nie może uwierzyć, że naturalny zapach jej skóry nic się nie zmienił przez te wszystkie lata. Kamila powoli podnosi się i opada, przyciskając tętniącą łechtaczkę do jego podbrzusza. Kochają się wolno, rytmicznie, prawie płyną. Wsłuchują się w swoje ciała, chłoną każdy okruch intymności i bliskości. Gorące oddechy mieszają się. Zespolone biodra przyspieszają. Splątane ciała chcą żyć przez chwilę złudzeniem. Chcą nasycić się sobą, chociaż wiedzą, że to bezcelowe.
Kamila odchyla głowę do tyłu. Jęczy rozkosznie za każdym pchnięciem. Czuje, jak dłoń wędruje po jej piersiach. Oddycha coraz szybciej, coraz intensywniej. Zatraca się zupełnie w tym akcie z przeszłości. Zapomina się. On wpija się w jej szyję, wchłaniając zapach skóry, deszczu i gorącej atmosfery. Kilkudniowy zarost zostawia mikro ślady. Dotyka palcem jej ust. Są wilgotne, miękkie, pobudzone. Sutki cudownie prężą się ku niemu. Pulsujący tyłeczek wije się na twardym członku. Uda zaciskają się na jego nogach. Czuje, jak Kami zaczyna drżeć, jak przez ciało kobiety przechodzą spazmatyczne dreszcze. Kocha ją. Kocha tak, jak nikogo przedtem i jak już nigdy nikogo nie pokocha.
„Powiedz, że kiedyś uda się, uwolnić duszę mą z uścisku Twoich rąk…”
– Nie powiem…
Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.
Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.
Komentarze
Megas Alexandros
2021-03-21 at 12:20
Krótkie opowiadanie o spotkaniu po latach – dobrze napisane i zamknięte, choć niepozbawione tropów wskazujących na większą historię w tle. Idealne na kwadrans przerwy w pracy ??
Pozdrawiam
M.A.
Veronique
2021-03-24 at 01:07
Świetnie napisane. Mimo wielu powtórek, Najlepsza nie zawodzi!
Karel Godla
2021-04-05 at 12:19
Może i istnieje kobieta, o której słowa Wiki są moimi słowami … Uśmiechy dla wszystkich, Karel Godla