Odkrywając siebie XXIII (Ania) – finał  4/5 (6)

10 min. czytania

Źródło: Pexels

Jak zwykle przyjeżdżam do Katowic pociągiem. Jest piękna pogoda. Dosyć ciepło. Słonecznie. Idę spacerkiem na uczelnię. Spokojna i uśmiechnięta wchodzę do budynku. Jeszcze chwilę wcześniej czułam całkowitą harmonię ze światem, ale gdy naprzeciw widzę wyraźnie zdenerwowaną Ankę, dopada mnie niepokój.

– Powiedz, że to nie ty! – wrzeszczy.

– Co się stało? – pytam zdziwiona i wyciągam ją na zewnątrz. Jej zachowanie zdążyło jednak już przyciągnąć uwagę kilku osób.

Nieskładnie wyjaśnia, że badania są poważnie zagrożone. Wybuchł skandal. Jakiś respondent oburzony odprawił naszego współpracownika, bo był facetem. Spodziewał się, jak to określił, „kobitki, która w zamian obciąga”. Nie udało się ustalić więcej szczegółów, ale ja jako jedna z nielicznych przeprowadzałam wywiady z mężczyznami. Segregacja płciowa stanowiła raczej normę.

Zabiję tego skurwysyna! – myślę, ale zaraz biorę głęboki oddech i próbuję się uspokoić. Mam ochotę natychmiast zadzwonić do Tomka i opieprzyć go. Zmieszać z błotem. Jak on śmiał komukolwiek powiedzieć!

Z trudem pozbywam się Anki, jak zawsze ciekawskiej i nadopiekuńczej. Lecę na górę do Michała. Pokonując schody, zastanawiam się, co też może sobie myśleć. Nie ma go w naszym kamerliku. Dzwonię.

– Grzegorz cię szuka – mówi na przywitanie.

– Nieważne. – Staram się panować nad nerwami. – Chciałabym najpierw pogadać z tobą.

– Nie musisz – mruczy słodko.

– Ale chcę!

Umawiamy się w herbaciarni. Na szczęście jest pusta. Siadam i czekam na Michała z niepokojem. Ściska mi się żołądek, choć sama nie potrafię określić dokładnie dlaczego. Przychodzi uśmiechnięty od ucha do ucha. Wyluzowany. Dziwi mnie to. Czuję się niepewnie.

– O co chodzi, skarbie? – Dostaję buziaka w policzek jak gdyby nigdy nic. Przecież musi się domyślać!

– Wydaje mi się, że wiesz o co… – Patrzę na niego nieco podejrzliwie.

– Gabi! – Wygląda na skonsternowanego. – Ty… nic mi nie jesteś winna. Myślałem, że ustaliliśmy to na początku.

Pod wpływem jego słów staje mi przed oczami scena w hotelu. Przypominam sobie też wcześniejszą rozmowę telefoniczną. On wszystko od początku uważał za układ? Rany!

– Michał – jęczę, a w oczach zaczynają mi się gromadzić łzy. Nie wiem, co powiedzieć. Przysuwam się bliżej i niepewnym gestem dotykam jego policzka. Zaraz oboje się popłaczemy! – Myślałam, że to… że nasz związek… zaczyna, robi się… poważny – dukam. – Bardzo cię lubię i dobrze mi z tobą.

– Mnie z tobą też. – Zamyka oczy, a spod jego powiek wypływają łzy.

– Michał. – Zbieram się na odwagę. – Chciałam wyjaśnić ci tę sytuację. Naprawdę nie pieprzę się z każdym facetem, z którym przeprowadzam wywiad – rzucam jednym tchem. – O Andrzeju już wiesz. Był jeszcze jeden. To było rano, tamtego dnia, gdy spotkaliśmy się w mieszkaniu twojej babci. Już wcześniej mi się podobał. Flirtowałam z nim i pewnie tak czy siak bym się z nim przespała. Chyba. – Waham się nieco. Nie chcę ranić jego uczuć. – Spytałam, czy weźmie udział w badaniu. Postawił warunek. To było ekscytujące. Nie mogłam przestać o tym myśleć i w końcu to zrobiłam. Spotkaliśmy się w jego mieszkaniu i tak jak obiecałam, zrobiłam mu dobrze. To była jedyna taka sytuacja – cedzę przez zęby, wściekła na własną głupotę. Byłoby zdecydowanie łatwiej, gdybym się z nim pieprzyła po prostu, nie pod osłoną badań.

– Gabi – Michał mi przerywa. – Dla mnie to bez znaczenia, ale Grzegorz jest wściekły. Nie dziwię się, to może przekreślić cały jego wysiłek. Oczywiście jeśli wypłynie gdzieś dalej.

– A nie wypłynęło? – pytam zaskoczona. – Anka mówiła o skandalu.

– Przesadza. Na razie wie tylko parę osób, wszystkie zaangażowane w badania.

Co za ulga! Czyli nie jest aż tak źle! Tylko czemu ona była aż tak zdenerwowana? Nie rozumiem! Będę musiała z nią pogadać.

– Tobie to naprawdę jest obojętne? – Uspokojona nieco, zmieniam temat.

– No niezupełnie. – Michał spuszcza nieśmiało wzrok. – Już ci mówiłem. Nie zamierzam cię do niczego zmuszać, niczego nie oczekuję, cieszę się tym, co mi dajesz, ale…

– Ale?

– Byłbym niezmiernie szczęśliwy, gdybyśmy byli parą – kończy cichutko.

Zamykam mu usta pocałunkiem. Chyba też byłabym szczęśliwa. Nie wiem. Nie jestem pewna, ale… Przynajmniej obecnie nie mam potrzeby spotykania się z nikim innym.

– Spróbujemy? – pytam, odrywając się od jego gorących warg.

Kiwa głową. No, to chyba oficjalną część mamy już za sobą! My. Ja i on. Razem. Póki zły los nas nie rozłączy.

***

Wychodzę z herbaciarni, żeby zadzwonić do Tomka. Michał czeka na górze. Chłopak jest szczerze zdziwiony jadem, jaki na niego wylewam. Owszem, powiedział jednemu kumplowi, ale to wszystko. Każę mu się upewnić, że nikt więcej o niczym nie wie, i ukręcić tej sprawie łeb. Przeprasza. Jest naprawdę miły i brzmi dość niewinnie. Potrafię uwierzyć, że nie chciał źle. Faceci i ich długie języki!

Dzwonię też do Anki i przyznaję się do winy.

– Chcesz pobić jakiś rekord zanim umrzesz na AIDS?! – wrzeszczy jak oszalała. Zastanawiam się, kto też może tego słuchać.

– Przestań! – również podnoszę głos. – Zrobiłam to z jednym facetem! Idiota pochwalił się koledze! Może jestem głupia, ale bez przesady!

Po chwili obie się uspokajamy. Tłumaczę wszystko. Kilkukrotnie. Wcześniej była gotowa rozjechać mnie niczym walec drogowy, ale teraz mam ją po swojej stronie. Obiecuje pogadać z Grzegorzem i umówić nas na wieczór, gdy ten również nieco ochłonie.

Wracam do mojego faceta. Osłupiała słucham, gdy opowiada o wcześniejszych wydarzeniach. Było do „centrum” kilka telefonów związanych z tą historią. Mężczyźni chcieli umówić się na wywiad z filigranową brunetką. Podejrzewał, że mogę mieć z tym coś wspólnego, trzymał więc język za zębami i mnie z dala od badań. Hmmm… Specyficzny sposób „opiekowania się”.

Martwi mnie nieco, że być może sytuacja wymknęła się spod kontroli bardziej, niż przypuszczałam. Choć z drugiej strony wynikało, że ci mężczyźni byli raczej dyskretni i nieupierdliwi. Tylko ilu ich było? Wzdrygam się na samą myśl.

***

Mam nogi jak z waty, gdy pustymi korytarzami sunę w stronę „centrum dowodzenia”. Nie chciałam, by Michał mi towarzyszył. Wsparcia przyjaciółki również nie przyjęłam. Muszę sama stawić temu czoła. To ja nawarzyłam tego piwa.

Grzegorz może na tym poważnie ucierpieć. Jego kariera naukowa. Jestem pewna, że gniew nadal mu nie przeszedł. Liczę jednak, że to, co opowiedziała mu Anka, nastawiło go do mnie choć odrobinę mniej wrogo.

Pukam. Ostrożnie naciskam klamkę. Siedzi przy biurku. Twarz ma ukrytą w dłoniach. Płacze? Próbuje zapanować nad sobą? Gdy zauważa moją obecność, zrywa się z krzesła. Jego twarz jest czerwona ze wściekłości. Brakuje tylko pary lecącej z uszu i nosa! Oczy ma wielkie, zaczerwienione. Włosy w nieładzie. Ubrany jest w skórzane spodnie z dziwnym sznurowaniem z boku, T-shirt i skórzaną kurtkę. Całości dopełniają wysokie glany. Jest taki przystojny! Gniew tylko dodaje mu uroku.

Przełykam ślinę. Wiem, że nie powinnam, ale przez moment widzę przed oczami moje wcześniejsze fantazje. Wszystkie na raz. Przenikające się. Odpędzam je od siebie. Skupiam się na tu i teraz. Grzegorz patrzy mi w oczy.

– Ty głupia dziwko! – cedzi w końcu przez zaciśnięte zęby. – Co ty sobie w ogóle myślałaś?!

Milczę. Nogi mi się trzęsą. Z twarzy odpłynęła cała krew i muszę być teraz przeraźliwie blada. Co gorsze ta krew chyba odpłynęła między nogi, bo czuję tam palące pulsowanie. Wilgoć gwałtownie przybierającą na sile. W tej chwili nienawidzę własnego ciała!

– Odpowiadaj, jak pytam! – jeszcze bardziej podnosi głos, a ja zaczynam się bać. – Słucham! – krzyczy mi prosto w twarz.

– Raczej za wiele nie myślałam… – przyznaję szczerze. Czy widzi, jak na mnie działa? Czy widzi moje przerażenie?

– Raczej nie myślałaś – powtarza. – No, w zasadzie jak po takiej suce można spodziewać się myślenia?!

Czemu jest wulgarny? Czemu mówi równie przykre rzeczy? Czy jest aż tak źle? A może lubi znęcać się nad ludźmi? Żałuję, że przyszłam sama. I to bardzo. Stoi blisko. Jest wielki, silny i wyraźnie powstrzymuje się, żeby mnie nie uderzyć. Ręka mu drży.

– Ja… – próbuję coś powiedzieć, ale sama nie wiem co.

– Cicho! – Chwyta mnie za brodę. Bardzo mocno. Jestem pewna, że zostaną siniaki. – Będziesz mówić, jak ci na to pozwolę!

Co on sobie u licha wyobraża! Ta sytuacja nie daje mu aż tylu praw! Wyrywam się. Chwilę szamoczemy się, ale jestem szybsza i zwinniejsza. Puszcza mnie i w tym momencie w jego oczach zapala się jakiś dziki ognik. Podnosi rękę. Próbuję się odsunąć i uniknąć razu, ale ona i tak z głośnym plaśnięciem uderza o mój policzek. Boli. Przeraźliwie boli i piecze. Nie chcę dać mu tej satysfakcji, ale nie potrafię powstrzymać łez. Całymi potokami ciekną po policzkach. Po brodzie. Ściekają na bluzkę tworząc na niej mokre plamy.

– Pieprzona dziwka! – syczy.

– Myślałam, że lubisz dziwki! – Mimo łez próbuję się odgryźć, choć wiem że to głupie.

– Tak – odpowiada. Wyraz jego twarzy znów się zmienia. Ponownie podchodzi niebezpiecznie blisko. – Lubię pieprzyć takie małe zdziry – mówi nieco łagodniej, może nawet uwodzicielsko.

Powinnam uciec. Wybiec. Krzyczeć. Wzywać pomocy. A jednak stoję jak wmurowana. Jak mucha zaplątana w pajęczą sieć. Nie jestem w stanie się ruszyć. Już mówiłam, że nienawidzę własnego ciała! Znów płata mi psikusy. Więzi mnie. Wystawia na niebezpieczeństwo.

– Czyżbyś miał ochotę skorzystać z moich usług? – pytam sarkastycznie. Trochę wbrew sobie. W mojej głowie coś się przełączyło. Działam w innym trybie. Awaryjnym. Nie poznaję nawet własnego głosu. Zbyt spokojnego.

– Dokładnie to zamierzam zrobić – rzuca gniewnie, opryskując przy tym moją twarz dziesiątkami kropelek śliny.

Całą tę scenę widzę jakby z zewnątrz. Jakby moje ciało nie było mną. Jakby za kark chwycił jakąś dmuchaną lalkę. To jej, a nie mnie zsuwał spodnie. Ją, a nie mnie przyciskał do biurka. Dawał klapsy. Mocne. Mocniejsze niż ten plask w policzek.

To nie ja, mimo przerażenia jestem mokra. To nie ja z drżącym sercem wyczekuję tego, co wydaje się już nieuniknione.

– A gumka? – to nie ja pytam.

– Poradzimy sobie inaczej – jego głos jest chrapliwy, zupełnie inny niż zazwyczaj.

Dyszy. Majstruje przy rozporku. Czyżby miał problem z erekcją? Nie ma mnie czym zerżnąć? Zamieram. Jakby z oddali, z innego miejsca rejestruję jego nerwowe ruchy, szamotanie się. Chłód klamry. Ciepło skóry. Doznania mieszają się, przyprawiając o zawrót głowy. Drżę – raczej ze strachu niż z zimna, choć wcale nie jestem pewna.

Ledwo jego członek dotyka moich nagich pośladków, zaskoczona czuję, jak gorąca sperma zalewa mi plecy. On jęczy i wije się w konwulsjach. Odwracam się. Jest żałosny! Z opuszczonymi spodniami, małym, zwiotczałym fiutem i wyrazem ulgi na nadal poczerwieniałej twarzy.

Odpycham go. Naciągam spodnie, nie zapinając ich nawet porządnie. Chwytam torebkę i zapłakana biegnę do toalety. To było ohydne! Wstrętne! Czuję się brudna! Zdejmuję bluzkę i  papierowym ręcznikiem ścieram z siebie nasienie Grzegorza. Z furią naciskam pojemnik z mydłem. Pusty! Drugi zepsuty. Na szczęście trzeci jest pełen. Nabieram mydła i smaruję sobie plecy. Wycieram je. Drapię skórę. Do krwi.

Co ja do cholery myślałam?! Po co tu przyszłam? Sama! Prosiłam się o to… Kretynka ze mnie! Idiotka jakich mało!

W końcu uspokajam się trochę, moczę kilka ręczników i próbuję ostatecznie zetrzeć z siebie ostateczny dowód swojego upadku. Bezskutecznie. Będzie potrzebny prysznic. Spoglądam w lustro. Wyglądam okropnie. Czerwone, opuchnięte oczy. Potargane włosy. Blada twarz – odcina się na niej tylko ślad po uderzeniu. I co ja mam teraz ze sobą zrobić?! Nie mogę przecież tak wrócić do domu!

Dzwonię do Anki. Nie odbiera. Michał? Waham się. Jak mu spojrzę w oczy… Czuję się winna. Jednak próbuję. Podnosi słuchawkę niemal natychmiast, ale ja nie wiem, co powiedzieć. Żadne słowo nie przechodzi mi przez gardło.

– Gabi – odzywa się pierwszy. – Gdzie jesteś? Co się dzieje? – dopytuje już nieco zaniepokojony. Czyżby słyszał mój cichy szloch? Urywany oddech? – Jesteś jeszcze na uczelni?

– Taaa – wydaję niezbyt artykułowany dźwięk.

– Już po ciebie jadę.

Czy się domyślił? Czy wie? Może rozmawiał już z Grzegorzem? Co zrobi, gdy mnie zobaczy? Boję się! Panicznie się boję, choć nie do końca jestem pewna czego.

Nie wiem, jak długo siedzę skulona w kącie toalety. Przy ścianie. Pod umywalkami. Nie docierają do mnie żadne bodźce, aż do czasu, gdy czuję na sobie silne ramię Michała.

– Co on ci zrobił?! – Michał wydaje się równie wściekły co jego kuzyn. Unosi dłoń, żeby przeczesać włosy, a ja kulę się jeszcze bardziej. Odsuwam się od niego, nieświadomie bojąc się kolejnego uderzenia. Przytula mnie. – Już dobrze, mała – szepcze znacznie spokojniej. – Już dobrze.

Kiwam się niczym dziecko z chorobą sierocą. Michał mówi coś o policji, obdukcji, ale ja słyszę tylko bicie jego serca. Potrzebuję tylko tego! Nie chcę z nikim rozmawiać ani widzieć nikogo innego, chcę tylko, by jego ramiona zapewniły mi spokój, poczucie bezpieczeństwa. Nie wyobrażam sobie stawienia teraz czoła rodzinie i przyjaciołom. Chcę być tylko z nim. Ukryta przed całym światem. Otoczona opieką.

Wtulam się w jego ramiona. Tak jest dobrze! Mimo wszystko wciąż trochę pochlipuję. Michał obejmuje mnie mocniej i zaczyna delikatnie kołysać. Wciskam głowę pod jego brodę. Mój oddech jest płytki. Urywany. Łzy płyną ciurkiem. On chyba też płacze. Nie jestem pewna.

Nie chcę składać zeznań. Nie chcę opowiadać o tym obcym ludziom. Tłumaczyć się. Odpowiadać na pytania. Nie chcę, żeby wiedzieli ludzie ze studiów. Wykładowcy. Sąsiedzi. Chcę to mieć za sobą. Wiem, że to nierealne. Ślady na twarzy nie znikną szybko.

Wstydzę się swojej głupoty. Naiwności. Tego jak łatwo fantazja stała się koszmarem. Ale z drugiej strony to właśnie ta historia mnie ukształtowała, sprawiła że odkryłam samą siebie i stałam się tym, kim jestem. Dorosłam. Mogło być przecież gorzej, prawda?

 

 

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Wszystko, co dobre, ma swój koniec, niestety 🙁
Idę popłakać sobie w kącie…
Ech, ta Ania, jej się każdy temat, prędzej czy później, nudzi 🙂
Pozdrawiam płaczliwie 🙂
Karel

Nie miałeś mnie jeszcze dość? 😮

Prawie nigdy nie będę Cię miał dość, Aniu. Zastrzegam to „prawie” tylko dlatego ,że jestem nadal wstrząśnięty powiedzonkiem Bonda: never say never.
Uśmiechy,
Karel Godla

Mówisz tak tylko dlatego, że trwa pandemia i każdy kontakt z drugim człowiekiem jest na wagę złota 😝

Od-uśmiechy

A.

Słusznie prawisz, Aniu.
Co prawda z tą wagą to nie wiem. Pandemia i każdy kontakt z drugim człowiekiem jest na wagę potencjalnej kwarantanny raczej. A ile ta waga wynosi i w czym jest wyrażona? A na dodatek ten frywolny respirator, którego sexshopy jeszcze nie mają w katalogach (czemu? nie wiem) i wszyscy się go boją. Mają rację – tak sądzę. Nowinki powolutku się aklimatyzują na rynku, a niektóre po prostu się nie przyjmują. Respy a kysz!
Uśmiechy,
Karel
P.S. I jeszcze Cię przywołam do porządku! Nie wolno wywalać jęzorka. Trzeba nosić maseczkę. Gotowość do skoku na bank musi być nieustanna.

A właśnie, że we własnym domu nie będę nosić maseczki! ;p

Uśmiechy

A.

No tak, typowo polskie. Wolnoć Tomku… tfu, tfu… wolnoć Ance we własnej altance 🙂

No i tak oto dotarłem do finału.

Czy może raczej – czegoś, co z perspektywy głównej bohaterki tej powieści było „końcem początku”. Wydarzeniem, które zamknęło pewien etap poszukiwań. Gabi mówi, że ją „ukształtowało” . Na dobre czy na złe.

Ostatni rozdział był jak szybki numerek – krótki, gorączkowy, niepozostawiający chwili na złapanie oddechu. Istny rollercoaster wydarzeń i emocji. W mojej ocenie urwał się odrobinę zbyt szybko – przed osiągnięciem pełnej czytelniczej satysfakcji.

Tak, Gabi skonfrontowała się z obiektem swoich fascynacji – i ze scenariuszem, o którym tak długo fantazjowała. Okazało się, że rzeczywistość nie dorasta do pięt marzeniom, że strach i ból wcale nie muszą być afrodyzjakiem, a mroczny, obezwładniający swą charyzmą kochanek okazuje się czasem dochodzącym przedwcześnie, dość żałosnym dupkiem. Chętnie jednak potowarzyszyłbym naszej bohaterce jeszcze przez moment. Dowiedział się, jak to, czego doświadczyła, ją ukształtowało. Jaką naukę wyciągnęła na przyszłość? Co tak naprawdę w sobie odkryła?

Mogę się domyślać, że przynajmniej na pewien czas zostanie z Michałem. W jakiś dziwny sposób ten ciąg absurdalnych wydarzeń jeszcze ich do siebie zbliżył. Wątpię jednak, by zrezygnowała z dalszych poszukiwań – nawet jeśli tym razem się sparzyła. Pytanie, w którą stronę teraz pójdą. W ostatnim akapicie bohaterka pozostaje dla mnie zagadką – ale czuję, że po 23 rozdziałach powinienem jednak wiedzieć się o niej ciut więcej.

Zastanawiam się, czy lekkie uczucie zawodu, którego doznaję wynika li tylko z tego, że lubiana przeze mnie historia dobiegła kresu, czy też z tego, że rozstrzygnięcie nie do końca mnie zadowoliło. Myślę też głęboko nad tym, co chciałaś powiedzieć, jakie było przesłanie tego, co przeczytałem. „Wystrzegaj się tego, czego pragniesz”? Czy może wręcz przeciwnie „Spełniaj swe pragnienia, nawet jeśli okupisz to bólem, lękiem i zawodem”. Czy brak odpowiedzi na te pytanie jest zabiegiem zamierzonym, by skłonić Czytelnika do refleksji, czy też sama wzdragasz się przed mocniejszym zaakcentowaniem swojego zdania, by nie narazić się na zarzuty z żadnej strony?

A co do Ciebie, Gabi, liczę, że nie przestaniesz odkrywać siebie. Szkoda byłoby osiąść na laurach i uznać, że proces samopoznania już się zakończył. Chętnie spotkałbym Cię za pięć, dziesięć lat i dowiedział się, kim jesteś. Kto wie, może Ania da się przekonać do napisania takiej opowieści 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Dla mnie Megasie, jeśli ta opowieść miała mieć jakiś morał, to raczej mówiący o tym, że należy starannie dobierać osoby, z którymi realizuje się fantazje. Sama fascynacja to często za mało, potrzebne jest zaufanie i wzajemny szacunek. Nie ma jednej recepty dla wszystkich, każdy sam musi podjąć decyzję, ile ryzyka jest w stanie przyjąć, niemniej każdy powinien mieć świadomość, że łatwo się sparzyć. O tym przekonałam się moja bohaterka. Czy postąpiła głupio, czy jest sobie sama winna? Nie lubię oceniać ludzi, staram się więc też nie oceniać moich bohaterów, sądzę jednak, że nadal powszechny wymóg, żeby kobiety były ostrożne, uważały na siebie, nie prowokowały, nie zostawały z mężczyznami sam na sam itp. obraża też znaczną rzeszę mężczyzn, którzy są po prostu normalni i przyzwoici. Przekonywanie nas, że w każdym mężczyźnie powinnyśmy widzieć potencjalnego gwałciciela jest chore i nie służy również mężczyznom.

Czy Gabi zostanie na dłużej z Michałem? W „Magnetyzmie” jest pewne mrugnięcie okiem do czytelnika, bo de facto „Odkrywając siebie” jest wcześniejszym tekstem, swego czasu dostępnym w wersji książkowej. Opublikowana na NE wersja fabularnie niemal się nie różni od pierwotnej, została jednak nieco dopracowana językowo, przywróciłam też w niej słowo „kamerlik”, którego od początku chciałam użyć, ale na które nie zgodziło się wydawnictwo.

Powrót do losów Gabi rozważę, kiedy doczekam się Twojej brunetki, Megasie 😉

Również pozdrawiam

A.

Oj, żebyś nie musiała rozważać szybciej niż myślisz 😀

Hmmm, w takim razie chyba muszę zasiąść do Magnetyzmu!

Pozdrawiam
M.A.

I myślisz, że się boję? ;D

„To ja naważyłam tego piwa.” – powinno być „nawarzyłam” od ugotować a nie od zważyć.
Grzegorz okazał się małym dupkiem….
Szkoda, że już koniec. Polubiłam główną bohaterkę.

Też ją lubię 🙂

A błąd już poprawiam…

Uśmiechy

A.

Korektorów nigdy za wielu. 😀

Owszem 🙂

Brutalne zderzenie wyobrażeń i fascynacji ze stanem faktycznym. Mam nadzieję, że dla Gabi nie będzie to czymś na kształt traumy, a jedynie lub aż bolesnej lekcji. Po cichu liczyłam się z tym, że jej losy pójdą tym kierunku. Inaczej byłoby… zbyt oczywiście? 😉

Uściski,
SheWolf

Cóż, zakończenia ceremonią zaślubin chyba nikt się po mnie nie spodziewał 😉

Mogłaby być ale świecka 😉 W sumie jestem rozczarowany … brak bejbisi, najlepiej bliźniaków, uuuu 🙁

Dobrze wiedzieć, że nie tylko mi dzieci nie kojarzą się ani trochę erotycznie ;p

(ten język to specjalnie, żebyś bardziej bał się kwarantanny)

Erotyka jest po to, aby były bejbisie. Proszę tu bez herezji ewolucyjnych 🙂
Ja akurat jestem na auto-kwarantannie, więc kwarantanna mi nie straszna. Poza tym język jest od działania, a nie od pokazywania. Od pokazywania są lepsze części ciała :-).
Dobra, dość tych głupot pandemicznych na dzisiaj. A jutro? Zobaczymy…

Ziemia i tak jest dramatycznie przeludniona…

Napisz komentarz