Marta i Ewa III (AnonimS)  3.76/5 (24)

6 min. czytania

Guillaume Pin, „SuBound”, CC BY-NC-ND 2.0

Powstanie trójkąta spowodowało zmiany, szczególnie w życiu Barbary. Została przesunięta na najniższe miejsce w hierarchii. O ile przed pojawieniem się Marty mogła mieć niewielką nadzieję, że wierną służbą zasłuży na względy Andrzeja, to obecnie nie powinna już na to liczyć. Powinna odejść, ale nie potrafiła. Co by o niej nie myśleć, w kolejne związki angażowała się zawsze bardzo silnie. Szczególnie, gdy kochanek okazywał brutalność. Jak gdyby złe traktowanie wyzwalało w niej ukryte podkłady uległości.

Tymczasem Marta powoli przyzwyczajała się do roli Pani. Zachęcana przez Andrzeja, na kolejnych spotkaniach wydawała komendy niewolnicy, a także ćwiczyła na niej różne techniki sado-maso. Oprócz używania wszelakich rodzajów narzędzi do chłosty, uczyła się nakładania więzów, zapinania klamerek, polewania woskiem. Krępowała poddaną w niewygodnych pozycjach i zostawiała, aż ciało suki stawało się odrętwiałe. Z byle powodu policzkowała ją albo kopała. Działało to jak sprzężenie zwrotne, im większe niewolnica okazywała posłuszeństwo i uległość, tym bardziej Marta stawała się wymagająca i okrutna. Po dawnym współczuciu nie został najmniejszy ślad. We trójkę stworzyli układ pełen przemocy i okrucieństwa. Spotykali się coraz częściej, ponieważ obecność niewolnicy i możliwość jej dręczenia wyzwalały u obojga dodatkowe pokłady namiętności, wzmagały podniecenie. Andrzej coraz częściej aktywnie włączał się do tresury. Aby móc efektywnie chłostać Barbarę we dwoje, wymyślili zestaw haków i bloczków. Podwieszali na nich uległą na środku pokoju w taki sposób, że stała tylko na czubkach palców i wtedy jednocześnie używali batów albo innych przyrządów. Podwieszali ją również wtedy, gdy szli do łózka, by kochać na oczach poddanej. Ale to nadal im nie wystarczało i przesuwali granice coraz dalej. Zaczęli zmuszać niewolnicę do seksu w trójkącie. Wyznaczali jej zadanie przygotowania ich własnych narządów do kopulacji. Klęcząc przy łóżku, lizała na przemian cipkę Marty i ssała fiuta Andrzeja, aż wystarczająco pobudzeni, zajmowali się sobą. Wtedy odtrącali ją kopniakami, niekiedy tak silnymi, że przewracała się na podłogę. Musiała warować przy łóżku, czekając aż Państwo skończą igraszki i wtedy dokładnie czyściła językiem ich genitalia. Po zakończeniu seksu przygotowywała kąpiel i myła oboje w wannie.

W coraz większym stopniu kontrolowali życie Barbary. Andrzej zdobył gdzieś eksperymentalną obrożę dozoru elektronicznego, którą nosiła przez cały czas na kostce prawej nogi. Wyznaczył niewolnicy trasy, którymi mogła się poruszać. Za pośrednictwem komputera mógł dokładnie prześledzić, co robiła minutę po minucie. Pozwalał jej tylko na pracę i spotkania z nimi. Pomimo tych ograniczeń nie skarżyła się na swój los i nie próbowała go zmienić. Jak gdyby pogodzona ze wszystkim, przestała się buntować. Zniknęła gdzieś jej nienawiść do Marty, pokornie i dokładnie starała się wykonywać wszystkie rozkazy.

Oni natomiast coraz dalej posuwali się w swoich perwersjach. Tak uległa niewolnica dawała możliwości różnego rodzaju eksperymentów. Oprócz tortur czysto fizycznych doszły kolejne udręki psychiczne. Kazali jej klęczeć przed sobą i szczegółowo opowiadać historię życia. Aby uczynić to jak najbardziej bolesnym, najczęściej pytali o ten okres, gdy była mężatką i miała rodzinę. To pokazywało jej, jak nisko się stoczyła i ile straciła, a zarazem wzmagało poczucie zależności od obecnych władców. Zdawała sobie sprawę, że jeżeli ją odrzucą, może skończyć na samym dnie. Dlatego bez sprzeciwu znosiła okrutne traktowanie i poniżanie, podczas gdy Adam i Marta czuli się bezkarni i szukali kolejnych podniet dla siebie oraz prób dla niewolnicy.

Marta wpadła na pomysł, żeby wykorzystywać ją jako służącą. Barbara dwa razy w tygodniu sprzątała mieszkania obojga. Dodatkowo musiała towarzyszyć Pani na zakupach. Ona kupowała, a służąca nosiła ciężkie torby i paczki. Kiedyś weszły do sexshopu. Marta wygodnie rozsiadła się na krześle i kazała niewolnicy podawać oraz nakładać buty. Musiała robić to w obecności pracownicy butiku, klęcząc, gdy Pani przymierzała kolejną parę. Pomimo takiego dokręcania śruby, suka nadal się nie buntowała. Wykonywała rozkazy najlepiej, jak tylko potrafiła.

Andrzej i Marta zgodzili się, że warto spróbować spotkań w większym gronie. Suki o zdanie nie pytali. Andrzej znalazł ogłoszenie grupy bdsm, poszukującej nowych twarzy. Jako warunek przyjęcia podano posiadanie własnego niewolnika lub niewolnicy. Dla Barbary szykował się ciężki okres.

Zanim umówili się na spotkanie, wyjechali we trójkę do ośrodka wypoczynkowego nad morzem. Wynajęli mały, dwupokojowy domek z aneksami: kuchennym i sanitarnym. Mogli sami gotować albo korzystać ze stołówki. Od pierwszych chwil pobytu suka była publicznie upokarzana. Najpierw sama rozpakowała bagaże, co wzbudziło zdziwienie u sąsiadów, że Andrzej jej nie pomaga. Jedna z sąsiadek zapytała nawet o to Martę, która odpowiedziała, że to obowiązek Barbary, bo zatrudniają ją jako służącą. W kolejnych dniach zdumieni sąsiedzi obserwowali, jak niewolnica wykonuje upokarzające posługi. Marta siadała często na ganku, a suka wykonywała zabiegi pielęgnacyjne, takie jak mycie nóg, pedicure, masaże czy balsamowanie. Może nie wzbudzało by to aż takiego zainteresowania, gdyby nie fakt, że czyniła to zawsze na kolanach. Gdy oni opalali się na plaży, ona sprzątała domek albo ręcznie prała na ganku ich bieliznę. Opinie sąsiadów okazały się zróżnicowane. Od potępiających takie traktowanie Barbary, poprzez obojętne  „co mnie to obchodzi” , aż po „jeśli głupia pozwala się tak traktować, to dobrze jej tak”. Zawarli bliższą znajomość z Alicją, właścicielką ośrodka. Kilka razy zaprosili ją do domku, a suka im usługiwała. Stała zawsze w pobliżu, gotowa na rozkazy, nigdy nie siadała przy stole. Przy jednej z takich okazji Alicja powiedziała do Marty:

– Zazdroszczę ci tej służącej, zwłaszcza tego, że robi na zawołanie manicure i pedicure. Ja muszę umawiać się z kosmetyczką na określony termin i jeździć kilkanaście kilometrów do gabinetu.

Marta odparła bez namysłu:

– Tobie też może zrobić, kiedy tylko zechcesz.

Zachwycona Alicja od razu skorzystała z propozycji. Gdy następnie chciała zapłacić Barbarze, Marta wyjaśniła, że to prezent. Był to pierwszy raz, kiedy niewolnica usługiwała na ich rozkaz obcej osobie.

Po powrocie postanowili wziąć udział grupowym spotkaniu bdsm. Jeszcze przed wyprawą nad morze uwagę Andrzeja przykuło ogłoszenie, reklamujące uczestnictwo w ściśle zamkniętym klubie. Wymagano dość wysokiej składki miesięcznej oraz posiadania własnej niewolnicy albo niewolnika.  Kandydatów zapraszano na jedno z regularnych spotkań, po którym członkowie klubu decydowali w głosowaniu, czy przyjmą nowych członków na stałe. Otrzymali wiadomość, że następną imprezę zaplanowano na ostatni piątek miesiąca. Wymagała starannych przygotowań, gdyż od dominujących wymagano strojów wizytowych. Wszyscy zobowiązani byli nosić maski.

Gdy weszli na salę bankietową, wzbudzili zainteresowanie stałych bywalców. Marta wybrała czerwoną sukienkę z odkrytymi plecami. Dodatki, czyli buty, torebkę, a także rękawiczki, również utrzymała w czerwieni. Komponował się z tym krwistoczerwony lakier na paznokciach rąk i stóp. Wizerunku dopełniała złota biżuteria, a jej szczególny element stanowił pozłacany łańcuszek, pełniący rolę smyczy, którego koniec przypięty został do obroży na szyi Barbary.

Niewolnicę ubrali w bardzo krótką, skórzaną spódniczkę, skórzany harness o kroju biustonosza oraz skórzane, rzymskie sandały z oplotem na łydki. Całości stroju dopełniały opaski na rękach i nogach, ułatwiające podwieszanie oraz krępowanie, a także szeroka obroża, nabijana srebrnymi ćwiekami. Wszystkie akcesoria dobrali w kolorze czarnym. Nakazali poddanej rozpuścić włosy i użyć srebrnego lakieru do pomalowania paznokci rąk i nóg, harmonizującego z ćwiekami na obroży oraz posrebrzanymi karabińczykami.

Andrzej nałożył ciemnoszafirowy garnitur, śnieżnobiałą koszulę i czarne, skórzane pantofle. Rolę jedynego dodatku pełnił złoty zegarek. Tak jak i inni uczestnicy spotkania, nosili na twarzach maski.

Gospodarz klubu, używający tytułu Markiza, przedstawił nowo przybyłych pozostałym gościom. Andrzej naliczył ich szesnaścioro, razem z nimi zebrało się więc dziewiętnaście osób. Markiz dysponował dwojgiem własnych poddanych, niewolnicą i niewolnikiem. Niewolnik pełnił funkcję barmana, a niewolnica podawała drinki i przekąski. Dostrzegli jeszcze jedną parę z niewolnicą, natomiast pozostali obecni tworzyli duety: trzy dominy z niewolnikami oraz dwóch masterów z niewolnicami.

Na samym początku Markiz powtórzył im zasady. O ewentualnym przyjęciu miało zadecydować tajne głosowanie stałych bywalców. Pod koniec spotkania do cylindra wrzucano czarne lub białe kule. Przewaga białych oznaczała akceptację, głosowali tylko dominujący. Spotkania odbywały się dwa razy w miesiącu i trwały od wieczora w piątek, do południa w niedzielę. Oczywiście, można było opuścić imprezę wcześniej. Niewolnicy i niewolnice musieli usługiwać wszystkim dominującym, a także brać udział w zadaniach grupowych, za zgodą ich właścicieli. Na spotkaniach, na które przybyć mieli wyłącznie stali bywalcy, nie noszono masek. Oboje przyjęli z zadowoleniem przedstawione warunki. Barbary nikt o zgodę nie pytał, stanowiła ich własność i nie mogła o niczym decydować.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Nie jestem wybitnym zwolennikiem takich zabaw, ale przeczytałem z zainteresowaniem, a momentami z obrzydzeniem, co stanowi komplement dla autora, ponieważ znaczy to, że opowiadanie wywołuje odpowiednie emocje.

Co do kwestii merytorycznych nie będę się wypowiadał, bo trochę nie moje klimaty, jeśli zaś chodzi o stronę techniczną, tekst jest napisany bezbłędnie. Ma ręce i nogi w odpowiednich punktach zaczepienia, a to już coś:)

Oczywiście do czegoś doczepić się muszę, więc się czepiam.

„Aby móc efektywnie chłostać Barbarę we dwoje, wymyślili zestaw haków i bloczków.”

W tej materii wszystko zostało już wymyślone, wystarczy skorzystać z gotowych wzorców.

„że stała tylko na czubkach palców”

Ja bym powiedział, że stała po prostu na palcach. Za bardzo przekombinowane.

„używali batów albo innych przyrządów”

Błąd wielkiego kalibru. Pisząc o „czymś tam”, jakichś przyrządach od razu myślę, że albo się na tym nie znasz, albo, co jeszcze gorsze, nie chce Ci się wysilić, poszukać odpowiednich nazw, co, jest jeszcze gorsze niż poprzednie gorsze, oznacza brak szacunku dla czytelnika.

„Wymagano dość wysokiej składki miesięcznej”

Błąd tego samego rodzaju. Konkretnie. Trzysta, pięćset, pięćset plus, osiemset, tysiąc. Podaj konkretną sumę.

„Niewolnicę ubrali w bardzo krótką, skórzaną spódniczkę, skórzany harness o kroju biustonosza oraz skórzane, rzymskie sandały z oplotem na łydki. Całości stroju dopełniały opaski na rękach i nogach, ułatwiające podwieszanie oraz krępowanie, a także szeroka obroża, nabijana srebrnymi ćwiekam”

No proszę. Konkretnie, rzeczowo, merytorycznie. Można? Można. Nie wiem co to harness, ale widzę, że Ty wiesz (a przynajmniej odnoszę takie wrażenie) i jako czytelnik Cię szanuję.

Poza tym całość bardzo dobra i czyta się płynnie.

Dzięki za obszerny komentarz . Zacznę od określenia ” skórzany Barnesa” . Jest to rodzaj pasków imitujących biustonosz .
https://lovita.pl/products/skorzany-harness-o-kroju-biustonosza?variant=32018174771266&sfdr_ptcid=36507_434_621379267&sfdr_hash=fcafc36a63319cd8d7e1acc7d50ccfe8&gclid=EAIaIQobChMIiLep9cSY6wIViuF3Ch1L6AxGEAQYBSABEgIlRfD_BwE
Dodam że niektóre egzemplarze mają również paski na krocze i uda.
Po kolei –
„Aby móc efektywnie chłostać Barbarę we dwoje, wymyślili zestaw haków i bloczków’ to było mieszkanie a nie izba tortur więc na codzien haki w suficie i ścianach służyły między innymi jako zaczepy do powieszenia kwiatów . I to potraktowałem jako pomysł.
” Stała na czubkach palców ” może być i stała na palcach . Dzięki za uwagę.
” używali batów albo innych przyrządów”
W drugiej części Marty opis przedmiotów służących do chłosty jest bardziej szczegółowy. To nie lekceważenie Czytelników lecz nie wdawanie się w szczegóły. Jeżeli Ciebie interesuje to definicja ”
Chłosta, biczowanie (łac. flagellum – bicz) – rodzaj tortury (stosowanej też w charakterze kary), polegającej na wielokrotnym uderzaniu osoby torturowanej w plecy (ewentualnie inne części ciała, np. niepokornego niewolnika, rzekomej czarownicy – w twarz, czy w stopy – falaka/bastinado) przy pomocy bicza, kańczuga, rzemienia, bata lub innego narzędzia. Chłostę wykonywał kat bądź inna osoba (np. na okrętach), ponieważ jej przeprowadzenie nie wymagało szczególnych umiejętności.” A jeśli chodzi o rodzaje przedmiotów jakie są używane to jest ich bardzo dużo. Poczynając od kilkumetrowych batów do zaganania bydła poprzez szpicruty, palcaty, baciki z kilkoma końcówkami , packi, trzcinki bambusowe , ratanowe, kije, pasy i wiele innych przyrządów . Konstrukcja zdania „używali batów albo innych przyrządów” miała sugerować że głównie były to baty .
Wysokość składki pieniężnych . Kiedyś zwrócono mi uwagę że skoro piszę opowiadania o BDSM to podawanie szczegółów jego rodzaju jest zbyteczne.
Składka miesięczna wynosiła 1200 złotych w przypadku jednego Dominującego lub 1500 złotych od pary . Za niewolników nie pobierano opłaty . W ramach tej opłaty były alkohole napoje i przekąski . Spotykano się dwa.,trzy razy w miesiącu.
Dziękuję za komentarz i zapraszam do lektury kolejnych odcinków a także mojej powieści o BDSM ” Basza” .

Rozdział składa się jak gdyby z dwóch odrębnych części. Pierwsza stanowi w istocie kontynuację poprzedniego odcinka i traktuje o rozwoju kameralnej, trzyosobowej relacji pomiędzy zainteresowanymi osobami. Druga otwiera nowe perspektywy wypłynięcia na szersze wody grupowych imprez BDSM, co przyjmuję z zainteresowaniem, pamiętając o deklaracjach Autora, iż zna podobną tematykę z autopsji i opiera się na tychże doświadczeniach. Czekam więc z niecierpliwością na rozwój wydarzeń.
Pod względem konstrukcyjnym zastanowiłbym się nad potrzebą zamieszczania aż tak szczegółowych opisów, np. strojów naszych bohaterów, udających się na spotkanie z klubowiczami. Może warto pozostawić coś dla wyobraźni, a konkretne szczegóły podawać, gdy ewentualnie okażą się istotne dla przebiegu akcji? Wiem, popadam tutaj w sprzeczność z uwagami poprzedniego komentatora, z którymi nie do końca się zgadzam. Przykładowo, kwota składki pobieranej od członków klubu. Autor ograniczył się do stwierdzenia, że była „dość wysoka”. To w zupełności wystarcza dla dokonania oceny, chodzi o rozrywki osób zapewne zamożnych, trzeba zresztą pokrywać spore koszty. Konkretne sumy nie mają zasdniczego znaczenia dla opisywanej sytuacji, tym bardziej, że Autor odwołuje się do wspomnień, a inflacja mogła z łatwością zmienić realną wartość opłat. Nawet „500 plus” też nie jest już taką kwotą, jak kilka lat temu.
Pozdrawiam

Neferze …Dziękuję za korektę. Właśnie jest to odwieczny dylemat . Podawać szczegóły czy nie . Dla jednych Czytelników liczy się historia a takie opisy zaciemniają jej obraz , inni chcą detali . Dlatego odpowiadając w komentarzach , można te informacje uzupełniać. Odnośnie opisu strojów miał on służyć podkreśleniu różnicy w ubiorze między Państwem a niewolnicą . Co do kwoty wstępnego , zgadzam się z Tobá i dlatego jej nie podałem. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.

Już próbowałem TO zrozumieć ,nawet korespondując ze znawczynią tematu. Nie zrozumiałem. Faktycznie tekst czyta się z emocjami. Moje emocje są na nie, chyba jednak nie poczuję tego tamatu. Powodzenia w dalszym rozwoju historii.
K.

Dziękuję za odwiedziny i życzenia powodzenia. Temat jest niszowy , inaczej odbierany przez ludzi którzy są w ” klimacie” lub mają takie fantazje a zupełnie inaczej przez ludzi , którzy takich sytuacji nie akceptują.

Im dalej w las tym więcej drzew… Im lepiej poznaję układ Andrzej + Marta + Barbara tym mniej pewne rzeczy rozumiem…
I coraz bardziej upewniam się, że Andrzej i Marta to para sadystów chociaż tak mocno się tego wypierają i tak bardzo zasłaniają klimatem …
Warsztatowo, jak zawsze u Anonima poprawnie, bez egzaltacji… opisy kreacji zaskakująco szczegółowe chociaż osoba od stóp do głów spowita w czerwień to raczej wyzywająco – wulgarne niż eleganckie wydanie kobiety.

Klimat to też sadyzm o czym mówi skrót B – bondage D – dyscypline S- sadyzm
M – masochizm. Ja uważam, że bohaterzy są bardziej sadystami psychicznymi . Zadawanie bólu stanowi u nich sposób na uzyskanie całkowitego posłuszeństwa i podporządkowania. Znam sadystów dla których jedynym celem spotkania jest zadawanie bólu.
„Bez egzaltacji”. Myślę że to dobrze . Domin musi być wyrachowany a jednocześnie wyważony . Wszelkie niekontrolowane emocje mogą mieć opłakane skutki dla uległych.
Czy czerwień jest wyzywająca ? Wg mnie to zależy bardziej od kroju niż od koloru . Ale czerwony kolor miał zwrócić uwagę obecnych. Wielkie dzięki za komentarz i odwiedziny . P.S. czy ten nick niepokorna coś sugeruje?

Doskonale wiem co oznacza skrót BDSM, ale dziękuję za przypomnienie.
Znam sadystów… i fizycznych i psychicznych … Jeśli trafią na masochistkę to wszystko wydaje się być w porządku… Myślę, że gorzej jest gdy, tak jak Barbara druga strona jest zagubiona i zakochana…
Egzaltacja to według mnie cecha ludzi niedojrzałych i raczej płci przeciwnej…
A czerwień… chyba źle mnie zrozumiałeś… lubię i sama noszę … uważam jedynie że wymaga przełamania… sukienka i wszystkie dodatki w tym samym kolorze … to tak trochę średnio, ale może dwadzieścia lat temu było to modową normą – nie pamiętam…
Niepokorna… Oczywiście, że sugeruje… sugeruje wszystko, co tylko sobie wyobrazisz…

„ale może dwadzieścia lat temu było to modową normą – nie pamiętam…”
Nie pamiętasz bo masz za mało lat ? Czy dlatego że pamięć już nie dopisuje? 🙂
Dzięki za odpowiedź

Primo – stara jestem więc pamięć ma fizjologiczne prawo… lekko szwankować.
Secundo – dwadzieścia lat temu preferowałam czerń…
Tertio – skoro już jestem niepokorna, to się staram… w końcu nick zobowiązuje…

Hehehe . Zamiast stara wolę słowo dojrzała. Mówi Ci coś określenie milf ?
Teraz jest nowe WHIP, czyli „Women who are hot, intelligent, and in their prime”. Tłumacząc ten zwrot na język polski otrzymujemy: „Kobieta, która jest seksowna, inteligentna i w kwiecie wieku”. Czyli wszystko przed Tobą . A co pamięci . Teraz jest tyle elektronicznych gadżetów przypominaczy , że to nie taki duży problem. Pozdrawiam

Przede mną?
Biorąc pod uwagę mój brak pokory myślę że jestem w trakcie… WHIP…
Pozdrawiam również i życzę udanego popołudnia.

Swoją drogą, ciekawy ten akronim. (-:

Podoba mi się jego wieloznaczność…

A ja nie bardzo rozumiem, po co ta część została w ogóle opublikowana w takiej formie. Nawet nie wiem, czy można nazwać ją pełnoprawnym epizodem, bo wygląda trochę, jakby pojawiła się tu na zasadzie „termin sie zbliża, ale nie mam nic sensownego, to wrzucę sam wstęp do kolejnego epizodu i udam, że tak ma być”.
Nie.
Nie idź Anonimie drogą co niektórych autorów (a zwłaszcza autorek), wrzucających parominutowe „opowiadania” tylko po to, żeby nabijać licznik i sztucznie zapełniać harmonogram. Za dobry na to jesteś.

Jakieś konkretne przykłady tych autorek, Agnesso?

Liczy się jakość, nie ilość, a te raczej rzadko chodzą w parze. Nie wspominając o wspaniałej tradycji miniatur publikowanych na NE. Sama powinnaś spróbować napisać coś małego a treściwego.

Zacznę może od końca, czyli udowadniania, że umiem pisać miniaturki – powiedz mi, Aniu, w jakim celu mam robić coś, czego nie lubię, dla kogoś, kogo to nie obchodzi? Poza tym ile razy jeszcze? Moja wygrana w ostatniej bitwie to wciąż za mało? Wybacz, ale mam w życiu lepsze rzeczy do roboty.

A co do publikowania epizodów na kilka minut czytania – tak, między innymi do Ciebie nawiązuję. I nie ze złosliwości, tylko szczerze uważam, że wrzucanie takich maleństw jest niczym innym, jak sztucznym podtrzymywaniem zainteresowania i zapychaniem dziur w harmonogramie. Choć przyznam – jesteś w tym konsekwentna.
Natomiast powyższy cykl AnonimaS miał dwie rozbudowane, dojrzale rozwinięte fabularnie części, a teraz pojawiło się to… coś. Jasne, wybór autora, ale NE to nie Wattpad czy LOL, gdzie trzeba co tydzień przypominać czytelnikom o swoim istnieniu.

Choć oczywiście nikt nie musi się ze mną zgadzać 😛

Agnesso, to że Ty lubisz długie teksty, nie znaczy, że krótkie nie mają swoich amatorów.

Poz tym Twój poprzedni post to nic innego jak kopanie po kostkach. Sama proponowałaś, żebyśmy się omijały szerokim łukiem, a przy każdej możliwej okazji zaczynasz…

Dzięki że zajrzałaś.

Przyczyną prozaiczna . Brak weny i stąd taka objętość odcinka. Dzięki za komentarz

Moim jednym przemyślenie po przeczytaniu tej 'serii’ jest fakt, że Autor nie ma pojęcia o BDSM. O samym klimacie, o tym jak naprawdę to wygląda i funkcjonuje w Polsce. Przede wszystkim imprezy. Wielki stek bzdur. Podejście z fantazji, a nie prawdziwego klimatu. Nie oceniam pod względem literackim, bo wszystkie błędy merytoryczne za bardzo mnie drażnią, żeby przeczytać dokładnie. Być możne jest napisane dobrze, ale autor nie ma pojęcia o prawdziwych związkach bdsm, wiedział trochę pornografii może.

Dzięki za komentarz .

Napisz komentarz