Opiekunka Gosia (Frodli)  3.84/5 (35)

25 min. czytania

Poniższe opowiadanie jest publikowane powtórnie w ramach cyklu Retrospektywy. Pierwszy raz pojawiło się na portalu Najlepsza Erotyka 11 kwietnia 2014 roku.

– Kochanie, długo jeszcze? – spytałem moją lepszą połowę Jolę, wystając pod drzwiami łazienki.

Mieliśmy iść do kina na jakąś komedię romantyczną, a potem się rozstać na osiem godzin. Była lekarką i miała dziś nocny dyżur, od dwudziestej drugiej do szóstej. Film był na dziewiętnastą trzydzieści, potem chciałem odwieźć ją do szpitala i wrócić do domu. Zanim doczekałem się jej wyjścia, odezwał się dzwonek do drzwi. No tak, opiekunka. Wynajęliśmy ją na cztery godziny do naszego pięcioletniego synka Szymona, który obecnie oglądał beztrosko kanał z kreskówkami. Zdecydowaliśmy się na nią, bo byliśmy miesiąc po przeprowadzce z drugiego końca kraju i nie mieliśmy rodziny pod ręką.

Poprawiłem kołnierzyk w koszuli, przejechałem dłonią po czuprynie i otworzyłem drzwi. Ujrzałem istne cudo.

Na pierwszy rzut oka pewnie była w pierwszej albo drugiej klasie liceum. Niska, ciemnoruda dziewczyna jakich niewiele. Ubrana była w jasne dżinsy i różowy sweterek, podkreślający jej niewielkie, sprężyste piersi. Spoglądała na mnie zza okularków wzrokiem stanowczym i konkretnym. I zimnym. Zaciskała małe usteczka, w nerwowym tiku drgała jej lewa powieka. Miała zielone oczy i gładką cerę. Albo zaróżowioną, albo przypudrowaną…

– Państwo Ujazdowscy? – spytała cienkim, piskliwym głosikiem. Takie lubię. Wspaniałe dziewczę.

– Tak, proszę wejść.

Zaprosiłem ją do salonu i posadziłem na kanapie w salonie.

– Chce pani coś do picia? – spytałem oficjalnie. Kurde, miałem dwadzieścia sześć lat, a ona pewnie z dziewięć mniej, a zwracaliśmy się do siebie jak partnerzy biznesowi.

– Może sok pomarańczowy – odparła spokojnie. – Proszę mi mówić Gosia.

– Tomek – rzuciłem, myszkując w barku za sokiem. – O, jest.

Nalałem nam dwie wysokie szklanki nektaru z pomarańczy. Ponieważ siedziała na kanapie, ja usadowiłem się na fotelu. Jeszcze sobie coś pomyśli. Wiedziałem, jak działam na kobiety. Byłem przystojnym brunetem, ogoliłem się przed godziną, a wcześniej przebiegłem, jak co dzień po pracy, dziesięć kilometrów. W soboty chodziłem na siłownię. Używałem Str8 i ubierałem się w „sportowy” garnitur z koszulką zapiętą na trzeci guzik. Mogłem się podobać.

– Co taka nerwowa? – zagadnąłem. – Pierwszy raz w pracy?

– Nie – skwitowała. Założyła nogę na nogę i splotła dłonie na kolanie. Uwielbiałem tę pozę. – W zasadzie nie… Wcześniej opiekowałam się dziećmi starszych kuzynek, czasem bratanicą. Ale zawodowo robię to od kilku tygodni.

– Dorabiasz do kieszonkowego?

– Zbieram na wyjazd. Jestem w klasie maturalnej – tu znacząco się uśmiechnąłem – i chcę coś odłożyć na wakacje, bo będą dwa razy dłuższe. W październiku zacznę studia.

– Powodzenia – rzuciłem o niechcenia. – Dużo masz zleceń?

– Dwa, trzy w tygodniu. Ale idzie wyżyć – teraz to ona parsknęła cichym śmiechem. – No, w sumie, to w tydzień zarobię dwie stówki.

Dalszą rozmowę przerwała Jola. Ubrana w obcisłe, czarne spodnie i bordowy golf ponętna blondynka.

– Idziemy?

– Zaraz. Szymuś!

Rozległo się dreptanie małych stópek i z sąsiedniego pokoju przybiegł nasz skarb.

– Szymuś, to jest Gosia. Położy cię spać, bo my z mamą wychodzimy. Daj buziaka na dobranoc.

Synek uścisnął nas oboje i wrócił do pokoiku.

– Czuj się jak u siebie. Będę za niecałe cztery godziny – zwróciłem się do Gosi i wyszliśmy z Jolą na dwór.

Film był średnio ciekawy, dzięki czemu ręce moje i Joli wędrowały dużo i daleko. Z kina odwiozłem ją do pracy i wróciłem do domu, nawet pół godziny za wcześnie. W przedpokoju uderzyła mnie dziwna cisza. Czyżby Gosia usnęła z małym? Ale nie, światło w salonie się paliło, widziałem to z zewnątrz. Zajrzałem do Szymonka – śpi, słoneczko moje. Wszedłem do salonu i poznałem przyczynę ciszy. Szybkich oddechów dwojga nastolatków przez ścianę się nie słyszy, więc zagadka się wyjaśniła. Gosia ujeżdżała na kanapie jakiegoś dzieciaka (przepraszam, ale mając dwadzieścia sześć lat uważam osiemnastolatka za dzieciaka). Szybko przestali, zawstydzona Gosia zasłoniła piersi sweterkiem i złączyła mocno nogi. Ale mnie bardziej interesował partner, który wstał i pospiesznie zaczął się ubierać.

– Przepraszam pana, ja… – usiłował się tłumaczyć.

– Won mi stąd, gówniarzu. Nie, nie, ty Gosiu zostaniesz – zatrzymałem gestem dziewczynę.

Zaczerwieniony chłopak wyszedł z pokoju. Podążyłem za nim, by zamknąć drzwi. Wróciłem do salonu. I też zamknąłem drzwi. Rodzina rodziną, ale skok w bok nie zaszkodzi. Zresztą przed przeprowadzką często wynajmowaliśmy z żoną luksusową prostytutkę do trójkącika, więc na pewno Jola nie byłaby zła. Dziewczę było już w bieliźnie.

– Ile jestem dłużny?

– Pięćdziesiąt złotych. Przepraszam za kłopot… – chciała założyć sweterek, ale nerwy jej to utrudniały.

– Nie męcz się. Daj spokój. Ile chcesz za dokończenie tego, czego on nie skończył?

– Słucham?

– Mogę zrobić ci dobrze. Lepiej od niego. I jeszcze ci zapłacę.

Zarumieniła się.

– Nikt się nie dowie.

– W sumie… Nie stać cię na mnie. Nie sprzedam się za stówę.

– Dorzucę jeden koła. Może być?

Tego na pewno się nie spodziewała.

– No dobrze… Ale nic z tego nie będzie?

– Żadnych zobowiązań.

Skinęła głową i więcej się nie odezwała. Wyszedłem z salonu do sypialni i wróciłem z plikiem 21 Kazimierzów Wielkich. Położyłem zwitek na stole i usiadłem koło niej na kanapie. Położyłem rękę na jej udzie i zacząłem je masować, powoli zbliżając się do krocza.

– Poddaj mi się, a nigdy tego nie zapomnisz – wyszeptałem, patrząc w jej lekko zaszklone oczy. Bez okularów nie wyglądała już tak zimno. Była małą, bezbronną kobietką, która potrzebowała opieki. Nachyliłem się do jej ust i złożyłem na nich delikatny pocałunek. Gosia objęła mnie, przyciągnęła do siebie i opadła na plecy. Leżałem teraz obok niej i głaskałem ją po nodze, całując przy tym namiętnie.

Oderwała ode mnie ręce i pomogła zdjąć marynarkę, a potem zajęła się guzikami koszuli. W tym czasie ja dotarłem do paseczka jej czerwonych stringów i przesuwając go w bok, odsłoniłem kobiecość,. Poczułem na palcach ciepło jej wnętrza i wilgoć spowodowaną pragnieniem i niezaspokojeniem. Opuszkiem palca wskazującego potarłem łechtaczkę, a środkowym delikatnie się w nią wsunąłem. Zadrżała i jęknęła do moich ust. Wtedy przestałem ją całować i zsunąłem się ustami z jej policzka, przez szyję na ramię. Chwyciłem ramiączko stanika w zęby i pociągnąłem. Z jej pomocą zdjąłem je całkowicie. Pocałowałem ją jeszcze raz i zdjąłem drugie ramiączko. Wyjąłem z niej palec i przewróciłem na brzuch. Odpiąłem staniczek i, sunąc językiem po jej kręgosłupie, dotarłem ustami do majtek. Je także zdjąłem zębami, przy okazji delektując się jej zapachem.

Odwróciłem ją na plecy i położyłem się na boku koło niej. Leżała z rękami wzdłuż ciała, przez co jej piersi nie były zbyt napięte. Niewielkie półkule wieńczyły dwa różowe, stojące sutki z małymi obwódkami. Nogi miała złączone, więc widziałem tylko dokładnie wygolone łono. Dalej były gładkie, szczupłe nogi zakończone drobnymi stópkami. Zdjąłem rozpiętą koszulę i spodnie, które powoli zaczynały mi przeszkadzać. Po chwili byłem już tylko w bokserkach, stanowiących ostatnią przeszkodę w penetracji Gosi, ale nie zdjąłem ich. Najpierw chciałem ją rozpalić do białości, a potem dokończyć szybko dzieła.

Schyliłem się do jej stóp i zacząłem lekko masować ich podeszwy, jednocześnie biorąc do ust i pieszcząc wargami i językiem palec po palcu. Poczułem zapach swojego mydła. „No proszę, małolaty zabawiały się pod prysznicem lub w wannie” – przeleciało mi przez głowę. Stopniowo dłonie przesuwały się na kostki, a potem łydki i golenie. Za nimi podążały moje usta. Przygryzałem, lizałem, całowałem, ugniatałem, głaskałem i masowałem aksamitną, wydepilowaną skórę. Przypomniał mi się pierwszy raz mój i Joli. Kochaliśmy się wtedy jak zwierzęta, trochę zresztą mieliśmy w czubie. Teraz postępowałem z nią bardziej subtelnie, i Gosi też chciałem pokazać się z najlepszej strony. Po pięciu minutach dotarłem do ud.

Gdy zbliżyłem się do muszelki, zacząłem masować jej biodra i podbrzusze, omijając nabrzmiałą i spragnioną kobiecość kochanki. Usłyszałem jej pierwsze regularne, nieśmiałe jęki. Oddech Gosi przyspieszył, krople potu zrosiły jej ciało. Uklęknąłem nad nią okrakiem i usiadłem na jej nogach poniżej kolan, po czym schyliłem się prosto do pępka. Wtargnąłem do niego językiem i zacząłem nim obracać, a moje dłonie zapoznawały się z jej podrygującym brzuszkiem i bokami. Do tej pory omijałem piersi i łono, zostawiając je na potem. W końcu oderwałem usta od jej ciała, przesunąłem językiem wzdłuż torsu, między piersiami, aż do ust. Zanurzyłem w nich język, opierając się na przedramionach. Nasze ciała stykały się tylko w jednym punkcie. Poczułem jej dłonie zdejmujące mi bokserki, ale rozwarte nogi nie pozwalały zsunąć ich na uda. Zajęła się więc ugniataniem mojego torsu.

Zszedłem z niej i położyłem się na boku po jej prawej stronie. Spod bokserek wystawała odsłonięta żołądź i około połowy członka. Poprawiłem sobie bieliznę i zabrałem się do drugiego etapu. Położyłem prawą dłoń na jej udzie, a ustami sięgnąłem do piersi. Zatrzymałem się między nimi i wysunąłem język. Wilgotnym czubkiem dotknąłem skóry, która od razu zadrżała. Zacząłem zataczać kręgi wokół jednej piersi, niespiesznie zmierzając ku sutkowi. Momentalnie podkurczyła nogi i rozwarła je, przylegając piętami do pośladków. Dłoń z uda przeniosła się na pachwinę, a potem między nóżki. Zacisnąłem pięść i przejechałem kostkami pomiędzy wilgotnymi wargami, a potem przesunąłem po każdej opuszkami palców.

Cała zadrżała, gdy palcami wskazującym i środkowym wniknąłem do środka i przekręciłem dłoń o 90 stopni, by rozszerzyć jej otworek. W tym momencie moje usta zamknęły się na sutku, a dłoń pierwszy raz wycofała się i wróciła. Uderzyłem bardzo mocno, wszedłem w nią aż po nasadę palców. Pozginałem w niej trochę palce i ponowiłem atak. Tymczasem ustami obrabiałem jej brodawkę. Wciskałem ją językiem w pierś, ssałem i przygryzałem. Na końcu ująłem w zęby zasłonięte wargami i pociągnąłem lekko w górę, aż Gosia zaczęła drżeć i zaciskać nerwowo piąstki. Puściłem i wycofałem się, wykonując leniwie coraz większe okręgi. Do tej pory wykonałem tylko kilkanaście pchnięć. Nie spieszyłem się, im dłużej będę ją stymulował, tym mocniej wybuchnie. Palce penetrowały ją najwyżej kilka razy na minutę, a ja bawiłem się w tym czasie drugą piersią Gosi.

Gdy usta skończyły swe zadanie, cofnąłem też i rękę. Pocałowałem ją w usta i uklęknąłem przy jej stopach, na wprost niej. Chwyciłem ją za kostki i położyłem sobie jej łydki na ramionach, po czym objąłem każdą nogę. Me usta spoczęły na wewnętrznej stronie jej uda i rozpoczęły konsekwentną wędrówkę w kierunku kobiecości. Po drodze przyssałem się do pachwiny, przygryzłem ją i kilka razy ruszyłem szczęką, mocno przy tym przywierając do skóry. Gosia zajęczała, a ja zostawiłem świeżą malinkę i wbiłem się w nią językiem. Dla pomocy rękoma przycisnąłem jej tyłeczek do kanapy i naparłem na nią całą siłą. Lizałem i ssałem ją bez opamiętania, dopiero po kilku chwilach przystopowałem i przeniosłem się na łechtaczkę. Trąciłem ją językiem i ścisnąłem wargami, podobnie jak sutki. Gosia krzyknęła. Rozluźniłem uścisk i rozkołysałem szczękę na boki, pocierając napiętymi wargami guziczek rozkoszy mojej małej kobietki. Jęki przerodziły się w spazmatyczne krzyki, coraz trudniej było mi utrzymać jej biodra. W krytycznym momencie zaprzestałem jakichkolwiek pieszczot. Gosieńka już zginała się w pałąk w oczekiwaniu na orgazm, ale ten nie nadszedł. Dyszała ciężko, biust falował rozkosznie w górę i w dół. Dopiero po dłuższej chwili, gdy opadło w niej podniecenie, dostrzegła brak stymulacji.

– Dlaczego przestałeś? –spytała łamiącym się głosem.

– Jeszcze z tobą nie skończyłem. – odparłem i sięgnąłem do kieszeni spodni po portfel. Wyjąłem z jednej z przegródek prezerwatywę.

– Nie musisz – zaoponowała. – Jestem zdrowa i biorę pigułki.

– Fajnie – rozpromieniłem się.

– Twoja żona ma z tobą naprawdę dobrze – westchnęła. – Dlaczego ją zdradziłeś?

Trochę mnie to pytanie zdziwiło.

– Ona jest bi. Często kochamy się w trójkącie – postanowiłem być szczery; może uda mi się zdobyć darmową sztukę do naszej sypialni?

– Aha. Nie przeszkadza ci to?

– A dlaczego? Co dwie piękne kobiety, to nie jedna.

– Samiec – wycedziła z udawaną złością. – Co z moim super orgazmem? – dodała, rozchylając podkurczone nogi. – Uprzedzam, mogę krzyczeć.

– Szymek zawsze śpi jak zabity. Udała nam się pociecha – odparłem. – A krzyczeć będziesz na pewno.

Gosia czekała na mnie z gotową na wszystko szparką, a ja w tym czasie zdjąłem bokserki. Na wolność wydostał się poskramiacz – ponieważ, poza kilkoma pierwszymi ekscesami, zawsze szczytował po kobiecie, nierzadko doprowadzając ją do dwóch albo więcej orgazmów. Pomimo średnich rozmiarów uważałem go za niezastąpionego. I tym razem na niego liczyłem.

Uklęknąłem pomiędzy nogami rozkosznego rudzielca i podciągnąłem jej nogi wyżej, aż dotknęła kolanami swoich piersi.

– Nigdy się tak jeszcze nie kochałam – wyznała. – Nie będzie bolało?

– O to się nie bój – uspokoiłem ją i schyliłem się aż do jej ust. Spojrzałem w dół i dostrzegłem mojego towarzysza gotowego na zaliczenie kolejnej spragnionej.

– A… – chciała jeszcze coś powiedzieć, ale zamknąłem jej usta pocałunkiem i jednocześnie wsunąłem się w nią do połowy. Poczułem dłonie kurczowo zaciskające się na moich ramionach, tak, by nie zsunęły się z nich nogi. Zakołysałem kilka razy biodrami, by pobudzić jeszcze przedsionek jej groty rozkoszy. Wycofałem się prawie całkowicie i wróciłem, tym razem dobijając do końca. Poczułem wilgoć na mosznie i poskramiaczu. Była tak wilgotna, że oporu prawie nie było. Gdyby nie skurcze, niemal bym jej nie czuł. Ale skurcze nastąpiły, i to silne. Moje ruchy z początku były wolne, w tempie jednego pchnięcia na kilka sekund. Przyspieszałem, ale nie zamierzałem galopować. Oderwałem od niej usta i uniosłem się trochę. Kolana Gosi odsunęły się od piersi, ale pewny chwyt jej rąk utrzymywał nogi na swoim miejscu. Wpiłem wzrok w jej małe skarby i pchnąłem kilka razy mocniej. Nabrzmiałe półkule rozkołysały się, sprawiając dodatkową rozkosz maturzystce.

– Tak jest dobrze… – westchnęła.

Stosowałem teraz metodę znalezioną kiedyś przez żonę w damskim czasopiśmie; seria powolnych, głębokich pchnięć i kilka szybkich, ale płytkich. Dzięki temu po kwadransie żadne z nas jeszcze nie doszło.

– Daj mi rozkosz… – błagała. – zaraz oszaleję…

Zgodnie z prośbą po ostatniej wolnej serii rozpocząłem galopadę ku szczytom. Podziwiałem jęczącą pode mną kobietę: małe, rozgrzane piersi, zaróżowioną skórę, pot spływający z czoła, rumieńce i wypieki na twarzy. Rozległy się plaśnięcia moszny i podbrzusza o mokrą kobiecość, a całe jej wnętrze było wielkim, pulsującym w mój rytm mięśniem. W końcu wyprężyła się i krzyknęła wniebogłosy. Nagła zmiana kąta spowodowała moje natarcie na przednią ścianę jej muszelki, co zaowocowało momentalnym wzmożeniem doznań. Ogarnęły mnie spazmy rozkoszy, nasienie przepływające przez poskramiacza miotało nim na wszystkie strony. Pierwsze trzy strzały były długie, trwały niemal sekundę, a każdy z nich powodował następny krzyk sparaliżowanej orgazmem Gosi. Całe jej ciało drżało, a najbardziej biodra. W tych spazmach potrafiła zdobyć się tylko na mimowolny, przerywany śmiech. Wraz z moją męskością z jej wnętrza wydostało się sporo przezroczystej cieczy. Położyłem się koło niej i pobawiłem jeszcze trochę jej łechtaczką, dając jej kolejny, szybki orgazm.

– Byłeś cudowny – ćwierkała rozpromieniona w przedpokoju pół godziny później. – Naprawdę. W razie czego dzwoń. Jeśli będę miała wolne, wpadnę na kilka godzin. Następny raz za darmo. W podzięce.

– Dobrze, idź już słonko – szepnąłem wyczerpany.

Rano minąłem się w drzwiach z Jolą; ona wracała z pracy, ja do niej szedłem.

– Nie było problemów? – spytała po gorącym buziaku na przywitanie.

– Wręcz przeciwnie – odparłem zadowolony. – Muszę ci coś wyznać.

– Wiem. Widzę ogień w twych oczach. Nie było go od…

– Naszego ostatniego trójkącika. Pół roku. Nie gniewasz się?

– Masz jej numer? – odpowiedziała pytaniem.

– Wisi na lodówce – rzuciłem i pocałowałem ją na do widzenia.

Po południu planowałem kilka numerków z Jolą; po raz pierwszy od miesiąca była chata wolna. Szymon poszedł na kreskówkę z grupą przedszkolną i miał wrócić dopiero o osiemnastej. A była dopiero szesnasta trzydzieści.

Już w przedpokoju usłyszałem jęki dwóch kobiet.

– Jola, jesteś cudowna… Oboje jesteście cudowni!

Odpowiadały jej jęki. Wszedłem do salonu, a tam Gosia siedziała na fotelu z rozrzuconymi na boki nogami i pieściła swoje piersi. Natomiast moja żonka obsługiwała ją ustami i masturbowała się. Odwróciła się, gdy usłyszała moje kroki.

– Już jesteś? – spytały naraz.

Zdjąłem marynarkę i rozpiąłem kilka guzików w koszuli. Fajnie mieć taką opiekunkę.

* * *

Dzwonek do drzwi. Co się stało? Czyżby coś z Szymkiem? Może Tomek? Ale on ma klucze. Zaintrygowana otworzyłam drzwi. Zakłuło mnie w podbrzuszu. To ta małolata, Gosia. Ubrana tak, jak wczoraj. Miała plecak. No tak, przecież jeszcze się uczy.

– Dzień dobry – przywitała się.

– Cześć.

– Ma pani chwilę czasu? – spytała nieśmiało.

– Jasne.

Zaprosiłam ją do środka. Kazałam usiąść jej w salonie, a sama przygotowałam drinki. Sama pcha się w paszczę lwa. Zazdrościłam Tomkowi wczorajszej przygody i miałam ochotę na to samo.

– Co cię sprowadza? – spytałam, wciskając jej do rąk wysoką szklankę z mieszanką rumu, likieru i soku z truskawek. Wymyśliłam tego drinka na poczekaniu, powinien być dobry.

– Ja… – zaczęła nieśmiało. – W zasadzie… Tomek… Pan Tomek…

– Tomek – przerwałam jej. Kurczę, jak taka nieśmiała dziewczyna mogła wyrwać mojego męża? – A mi mów Jola.

– Dobrze. Więc… – chyba walczyła z tym, bo cisza była dość długa. – Tomek coś mówił, że lubicie seks w trójkącie… I ja… To znaczy…

– Chciałabyś spróbować? –spytałam zalotnie.

– Nno takk…

– Nie wiem… – zamyśliłam się z udawanym zakłopotaniem. – A byłaś kiedyś z kobietą?

– No właśnie… Dlatego…

– Przyszłaś wtedy, kiedy nie ma go w domu, by spróbować mnie poderwać?

– Nie, nie! Chociaż w sumie…

Wzięłam łyk. Było dobre. Po chwili wypiłam wszystko duszkiem. Wyszłam z pokoju i wróciłam ze szlafrokiem.

– Weź to i idź wziąć prysznic. Potem wróć. Tylko w szlafroku.

Posłusznie udała się do łazienki, nie ruszając nawet drinka.

Rozłożyłam kanapę i przykryłam ją puszystym kocem. Zrzuciłam wszystkie ciuszki i przyjrzałam się sobie w lustrze na korytarzu. Byłam niewiele wyższa od Gosi. Miałam już dwadzieścia sześć lat i poród za sobą. Mimo to piersi pozostały jędrne i sprężyste. Ich najczulszym miejscem były ciemnobordowe sutki. W przeciwieństwie do bladej Gosi, byłam opalona, dwa dni po solarium. W końcu mamy luty, a trzeba jakoś wyglądać. Brzuszek był płaski, a poniżej niego – mój skarb. Wygolone łono i gotowa na wszystko muszelka. Długie, gładkie nogi i drobne stopy. Rozpuściłam włosy i potrząsnęłam głową. Były dość długie. Te, które ułożyły się z przodu, sięgały sutków. Te z tyłu trochę poniżej łopatek. Wróciłam na kanapę.

Wyszła po kwadransie. Miała wilgotne, rozpuszczone włosy. Na mój widok zarumieniła się. Siedziałam ze złączonymi nogami, plecy prosto, dłonie na kolanach.

– Usiądź koło mnie – poprosiłam, co uczyniła z lekkim oporem.

– Pobaraszkujemy sobie trochę – wyszeptałam, ujęłam dłonią jej policzek i pocałowałam delikatnie wąskie usteczka. Uczyniłam tak kilka razy. W końcu  odwzajemniła pocałunek. Przywarłyśmy do siebie, trącając się języczkami. Nasze pocałunki były krótkie i nieśmiałe, ale nie chciałam jej speszyć. Zdjęłam dłoń z jej policzka i wsunęłam ją pod szlafrok, głaszcząc nagie kolano. Od pół roku nie kochałam się z kobietą. Nie miałam ochoty na zbytnie ceregiele, ale jednocześnie musiałam liczyć się z niedoświadczeniem partnerki. Położyłyśmy się. Rozsunęłam szlafrok i ujrzałam piękne ciało mojej następnej zdobyczy. Małe piersi, wąskie biodra, mlecznobiała skóra. Starannie wygolone łono. Nie mogłam się powstrzymać, by nie podążyć dłonią po wewnętrznej stronie jej uda, od kolana, aż po łechtaczki.

W czasie tej podróży rozwarła lekko nogi, by ułatwić mi ruchy. Leżała na plecach, podczas gdy ja pobudzałam ją pocieraniem dłoni o łechtaczkę. Jęknęła, co wprawiło mnie w większe podniecenie. Ponownie ją pocałowałam. Złapała mnie za pierś. Myślałam, że odlecę. Dłoń Gosi była za mała, by pomieścić oczekującą dalszych pieszczot półkulę. Zabawiała się sutkiem, gdy ja myszkowałam językiem w jej ustach. Zostawiłam łechtaczkę i zaczęłam gładzić dłonią muszelkę, bez wchodzenia do środka. Powoli puszczała soczki, które przenosiłam na guziczek rozkoszy. Ona w tym czasie poczynała sobie coraz śmielej. Zostawiła dłoń i zeszła niżej, by po chwili dobrać się do mojej szparki. Delikatnie głaskała i podszczypywała łechtaczkę, łącząc pieszczoty ze śmielszymi pocałunkami. Podniecona, zaczęłam mocno pocierać jej łechtaczkę. Odpowiedziała tym samym. Oderwałam od niej usta.

– Jesteś idealna – pochwaliłam ją.

– Ty też – odparła.

Położyłyśmy się obok siebie, masturbując siebie nawzajem. Patrzałyśmy sobie w oczy i uśmiechałyśmy się, oglądając nasze falujące w rytm ruchów rąk biusty. Jęczałyśmy i oddychałyśmy głośno przez usta. Byłyśmy u kresu. W końcu targnęły nią spazmy rozkoszy. Przestała ruszać ręką, wygięła się w łuk i krzyknęła. Podniecona jej orgazmem i zirytowana brakiem swojego, chwyciłam jej dłoń leżącą na moim łonie i zaczęłam przesuwać ją sobie po łechtaczce. W moim podbrzuszu wszystko się gotowało, nasze dłonie zapędzały się aż na wargi i nawilżały. Masturbowałyśmy mnie razem, ale to ja nadawałam tempo. Potrzebowałam kilkunastu sekund, by przeciągnąć się i unieść biodra ku górze, wydając przy tym okrzyk rozkoszy.

Leżałyśmy kilka minut, rozmawiając ze sobą i całując się raz po raz.

– I jak wrażenia? – spytałam.

– To było takie… inne… – odpowiedziała.

Cały czas dyszałyśmy.

– Poczekaj na mnie – rzuciłam, po czym wybiegłam nago z pokoju. Wróciłam z opakowaniem z prezerwatywą i zielonym ogórkiem nieco większym niż poskramiacz Tomka. Gosia roześmiała się.

– No nie… – śmiała się, a ja podziwiałam jej drgający biust. – Kto komu to włoży?

– Najpierw ty mi. Potem się zrewanżuję.

Wręczyłam jej przedmioty w położyłam się na plecach, podkurczając i rozsuwając nogi. Sprawnie wyjęła gumkę i naciągnęła ją na ogórek, po czym uklękła między moimi udami.

– Jak mam to zrobić? – spytała.

– Rozgrzej mnie i porządnie wydymaj –odparłam. Wypity alkohol źle wpłynął na moje słownictwo.

Nieśmiało położyła lewą dłoń na moim podbrzuszu, a prawą ręką wprowadziła we mnie ogórka. Na głębokość jakichś piętnastu centymetrów. Dawno nie było mi tak dobrze. Jęknęłam i chwyciłam ją za rękę. Położyłam ją na łechtaczce.

– Rób to razem. Na mnie nie patrz.

Spojrzała mi w oczy i uśmiechnęła się. Zaczęła drażnić moją łechtaczkę i posuwać mnie zastępcą członka, zrazu wolno, potem coraz śmielej, szybciej i mocniej. Ja w tym czasie pieściłam swoje rozpalone i twarde sutki. Moje mięśnie zaciskały się na twardym, bezdusznym przedmiocie, nawilżając obficie prezerwatywę, a pośrednio rączkę Gosi. Wywijała nim na boki, dzięki czemu podrażniała wszystkie ścianki pochwy, nieraz pobudzała punkt G. Zawsze wydawałam wtedy okrzyk rozkoszy. Nie wytrzymałam nawet pięciu minut. Orgazm, jaki nadszedł, sparaliżował mnie, a biodra bezwolnie pląsały na wszystkie strony.

– Nie przestawaj! – krzyknęłam do zdziwionej Gosi.

Zaczęła posuwać mnie jeszcze szybciej i mocniej. Po chwili nadszedł drugi orgazm. Drżałam tak, że kochanka musiała docisnąć moje biodra do kanapy, by się ze mnie nie wysunąć. Ja w tym czasie cała płonęłam, krzycząc:

– Jeszcze! Jeszcze! Mocniej!

Kolejne minuty przyniosły trzeci orgazm. Mięśnie zacisnęły się na ogórku i nie chciały go wypuścić, w tej chwili byłam zdolna chyba otworzyć pochwą orzecha włoskiego. Krzyczałam piskliwym głosem.

– Jezu! Ale rozkosz! Jak wspaniale! O, Boże!

Uspokoiłam się dopiero po dłuższej chwili. Gdy spojrzałam na Gosię, była cała rozpalona. Twarde sutki i zaczerwienione, wilgotne krocze. Wyjęłam z siebie ogórka, a wraz z nim wylał się ze mnie balast przeżytych orgazmów, chyba z pół szklanki soków.

– Teraz twoja kolej – oznajmiłam i rzuciłam się na nią. Rozwarłam jej nogi i przygniotłam jej kolana swoimi do koca. Miałam przed sobą spragnioną muszelkę, z której wypływały niewielkie ilości śluzu. Przyłożyłam do niej ogórka i wepchnęłam aż po swoją dłoń. Od razu narzuciłam szybkie tempo. Była tak rozpalona, że szło mi to szybko jak onanizowanie Tomka. Nie drażniłam jednak łechtaczki Gosi, tylko przyciskałam jej biodra do kanapy, naciskając na jedną z pachwin. Zaczęła sama pobudzać łechtaczkę i piersi.

– Przestań – warknęłam. – Zepsujesz efekt.

Posuwałam ją równym tempem przez kwadrans, mając coraz większe trudności. W środku musiało jej się wszystko gotować. Rozochocona weszłam pod innym kątem, potem znowu pod innym.

– Dochodzę! – krzyknęła. – Tak… czuję… nie przestawaj…

Targnęły nią spazmy rozkoszy, powstrzymywane przez moją dłoń. Cały czas ją posuwałam, ale wolniej, bo pracę utrudniały mocne skurcze. Całe jej ciało było zarumienione, a przekrwione sutki stały jak antenki.

– Och! Ech! Ach! – jęczała, zaciskając piąstki na kocu.

Gdy trochę ochłonęła, znowu zaczęłam ją pobudzać. Cały czas zmieniałam kąt, siłę i szybkość natarcia.

– Powiedz, gdy będziesz dochodzić – poleciłam małolacie.

– Już! – krzyknęła po kilku minutach stymulacji.

Wyjęłam z niej ogórka i przywarłam ustami do rozgrzanej szparki. Dosłownie raz ją liznęłam i znowu szczytowała. Targnął nią jeden rzut bioder, potem kilka następnych. Roześmiała się i rozpłakała w jednej chwili, a ja ssałam spływający z niej nektar. Miałam czego jej zazdrościć. Miała silniejsze orgazmy ode mnie, mała nimfomanka. Może dlatego, że zawsze trafiała w lepsze ręce?

Poszłam wziąć prysznic; gdy wróciłam, siedziała na fotelu.

– Idź się umyć – poprosiłam. – Jak wrócisz, pokażę ci minetę marzeń.

Ochotnie pobiegła, trzęsąc biustem, do łazienki. Wypiła połowę drinka. Ja go dokończyłam. Po powrocie usiadła na fotelu i zarzuciła nogi na oparcie, eksponując swój największy atut.

– Pokaż mi, proszę… – jęknęła słodko.

Uklękłam na podłodze i schyliłam nieznacznie głowę, by złożyć pocałunek na opłukanych z mojej śliny i jej śluzu wargach. Pieściłam delikatnie ustami całe krocze Gosi, nie wysuwając ani razu języka. Zamknęła oczy i położyła ręce na swoich piersiach. Miałam ją całą do dyspozycji. Gwałtownie pociągnęłam ją za nogi, po czym kazałam obrócić się i oprzeć się biustem o siedzenie fotela. Uczyniła tak, dzięki czemu wypięła w moim kierunku swe śliczne pośladki. Włożyłam paluszek w jej szparkę i wyjęłam go, by zwilżyć rowek między pośladkami.

– Co chcesz zrobić? – spytała z niepokojem.

Wróciłam do muszelki i ponownie nabrałam soczków. Tym razem zaczęłam masować delikatnie odbyt. Po kolejnej wizycie w pochwie rozepchnęłam drugą dziurkę czubkiem palca. Po paru minutach byłam już w stanie swobodnie się w niej poruszać jednym palcem.

– Skończyłaś? – spytała.

– Jeszcze nie – odparłam, po czym wyjęłam sobie z pochwy tkwiącego tam do tej pory ogórka i przyłożyłam go do jej pupci. Był idealnie wilgotny, a moje zabiegi utorowały mu łatwą drogę.

– Nie! – krzyknęła, ale było za późno.

Połowa ogórka rozepchnęła jej zwieracze. Popłakała się.

– Nie chcę! – chciała wstać, ale przycisnęłam ją wolną ręką do fotela.

Poruszałam się powoli, by nie sprawić Gosi nadmiernego bólu. Poddała się mi całkowicie, po paru chwilach zaczęła nawet cicho jęczeć. Dziesięć minut zabawy usatysfakcjonowało mnie zupełnie. Puściłam ją i pozwoliłam wrócić do poprzedniej pozycji.

– Dlaczego to zrobiłaś? – spytała z wyrzutem.

– Żebyś wiedziała, jak to jest. Źle było?

– Pod koniec nawet przyjemnie. Ale mało – stwierdziła.

Wróciłam do przerwanej minety. Ledwie zanurkowałam w niej językiem, od razu zaczęłam się masturbować. Chciałam, byśmy szczytowały razem. Z minuty na minutę byłyśmy coraz bardziej rozgrzane, gdy usłyszałyśmy klucz przekręcony w drzwiach. Nie zważałam na to i robiłam swoje. Gdy usłyszałam kroki, odwróciłam się. Tomeczek.

– Już jesteś?! – krzyknęłyśmy razem.

* * *

Nie zważając na obecność Tomka, Jola kontynuowała minetkę. Przyssała się do moich warg i buszowała w nich językiem; jednocześnie kręciła głową i drażniła łechtaczkę czubkiem noska. Czułam język na muszelce i wewnątrz niej, a także miękki dotyk ciepłych ust. Zacisnęłam uda na jej głowie. Miała takie miękkie, delikatne policzki, nie to, co męska twarz, nierzadko szorstka mimo golenia. Z sekundy na sekundę narastało we mnie podniecenie, byłam gotowa do czwartego już orgazmu. Pieściłam swoje piersi, tarmosząc i głaszcząc sutki; łapałam je też w dłonie i wykonywałam koliste ruchy. Rzuciłam okiem na Tomka. Skradał się nago do Joli, Jego członek był w pełnej gotowości. Musiałyśmy nieźle go podniecić. Uklęknął za żoną, złapał ją za biodra i wbił się w nią, co skwitowała jękiem wprost w moją szparkę. Na pewno zabawiała się nadal rękę, wyczułam nawet, że pieszczoty łechtaczki stały się szybsze. Po chwili Jola przerwała je i cofnęli się nieco.

– Gosiu, skarbie, moje serduszko ma za mało wrażeń – odezwał się Tomek. – Czy mogłabyś uczynić zadość jej pragnieniu?

Przytaknęłam ochoczo.

Zeszłam z fotela i podpełzłam do nich, czując pulsowanie w pochwie i przyjemne szczypanie w pupci. Uklękłam naprzeciw Joli i pocałowałam ją. Poczułam jej dłoń na piersi. Naśliniłam palec i przesunęłam nim po rowku między jej pośladkami. Kolejne nawilżenie zaczerpnęłam z jej wnętrza, wsuwając paluszek do jej wnętrza podczas penetracji przez Tomka. Jęknęła. Wróciłam do drugiej dziurki. Najpierw pobawiłam się nią czubkiem palca, a potem wsunęłam go aż po nasadę. Krzyknęła. Przez następne kilka minut on brał ją od tyłu, ja robiłam jej palcówkę w tyłeczek, ugniatałam druga ręką pośladki i całowałam ją, a ona pieściła moje piersi i pobudzała swą łechtaczkę. Tomek przyspieszał i zwalniał, jego ruchy znajdowały odzwierciedlenie w niekontrolowanych ściskach dłoni Joli na moich nabrzmiałych półkulach. Jej mąż oddychał głęboko, a w przerwach między pocałunkami Jola kierowała naszymi poczynaniami.

– Głębiej, Tomek! Tak! Jeszcze! Mocniej, Gosia! Śmielej! Szybciej, oboje szybciej! Tak! Już! Za chwilę! Nie przestawajcie!

Tuż przed finiszem Tomek wyszedł z niej. Widziałam jego usilne próby powstrzymania wytrysku. To skupienie na twarzy… W tym czasie Jola przestała pieścić moje piersi i objęła mnie jedną ręką. Nasze dłonie doprowadziły ją do końca. Kilka silnych spazmów zarzuciło jej biodrami, dzięki czemu sama nabijała się na mój paluszek. Ciężko dysząc, uwiesiła się na mojej szyi, składając głowę na moim ramieniu. Była bardzo rozpalona, czułam na barku bijące od niej ciepło. Najbardziej podobały mi się jednak jej drgające wciąż piersi, których energiczność dostarczała moim skarbom bardzo przyjemnych doznań.

Jola wstała i poszła się umyć, a ja zostałam z Tomkiem. Położyłam się plecami na kanapie, a on na mnie, pomiędzy moimi nogami. Pocałował mnie i spojrzał mi w oczy.

– Niegrzeczna dziewczynka… – wyszeptał. – Miałaś czekać na telefon.

– Chciałam zrobić wam niespodziankę – powiedziałam z uśmiechem na ustach.

– Będę musiał cię ukarać… – odparł i wszedł we mnie.

Rzadko kochałam się w pozycji klasycznej, ponieważ miałam wtedy słabsze orgazmy. Tym razem jednak mi to nie przeszkadzało. Przywarłam tylko mocniej udami do jego nóg i czekałam na to, co nastąpi. Od razu wsunął się cały. Dzięki Joli pozostałam mokra i gotowa, od razu poczułam w środku przyjemne tarcie. Moje wnętrze zaciskało się na nim miarowo, w zasadzie poza penetracją nie dawaliśmy sobie żadnych pieszczot. Ruchy Tomka były wolne, ale mocne i zdecydowane, zawsze dobijał do końca i wysuwał się prawie cały.

– Cały dzień myślałem o wczorajszym wieczorze – wyznał. Objęłam jego szyję i przywarłam do niego ustami. Siłowaliśmy się językami, oczywiście nie miałam szans. Wraz z wtargnięciem do moich ust przyspieszył nieco. Rytmicznie wchodził we mnie i się cofał. Jednocześnie głaskał wszystko, co mógł sięgnąć językiem, powodując rozkoszne łaskotanie. Całą zabawę przerwała nam Jola. Zdjęła ze mnie Tomka i położyła go na plecach.

– Teraz będziesz go ujeżdżać. –zakomenderowała.

Z chęcią uklękłam nad nim i opadłam na dół. Znów poczułam, jak całe moje ciało celebruje ten moment. Było mi gorąco, pewnie miałam rumieńce. Szkliły mi się oczy. Piersi były nabrzmiałe, a sutki twarde. W kroczu czułam przyjemne ciepło, od łechtaczki rozchodziły się raz po raz lekkie spazmy. Zroszona muszelka zaciskała się na penisie, pulsowała miarowo, coraz mocniej i szybciej.

Poruszyłam biodrami do przodu i do tyłu. Nie zamierzałam z niego schodzić; chciałam, by cały czas był we mnie. Pochyliłam się do przodu i oparłam na torsie Tomka. Masowałam go, głaskałam i ugniatałam. Odpowiedział pieszczotami piersi. W zasadzie odkrywał dłońmi każdy element mojego ciała – uszy, włosy, usta, szyję, plecy, brzuszek, nóżki, łechtaczkę i drugą dziurkę. Przyspieszałam z minuty na minutę, ale tak, by przeciągnąć to jak najdłużej. Gdy szczypał moje sutki i pocierał palcem łechtaczkę, prawie odlatywałam. I znowu sielankę przerwała Jola. Poczułam jej dłoń na ramieniu i mokry, zimny przedmiot między pośladkami. Nawet nie odwracałam się, by zaprotestować. To może się już nie powtórzyć. Jęknęłam głośno, gdy ogórek znów zagościł w mojej pupie. Już nawet tak nie bolało. Po chwili ręka Joli prześcignęła szybkość moich bioder. Musiałam przyspieszyć. Skurcze były coraz szybsze i silniejsze. Na końcu galopowałam jak szalona, zlana potem i zdyszana do granic przytomności.

– Dobrze, jeszcze wytrzymasz! – dopingował mnie Tomek.

– Walcz z tym, im późniejszy orgazm, tym mocniejszy! – wtórowała mu Jola.

Łatwo im mówić. Całe podbrzusze Tomka i moje uda były mokre od miłosnych soków. W moim wnętrzu rozchodziła się fala gorąca. Czułam na ściankach szparki każde uderzenie krwi w członku Tomka. Piersi stały się tak wyczulone, że każde ich muśnięcie przez jego palce wnosiło mnie ku niebiosom. Trochę piekły mnie zwieraczel, ale mokry lubrykant (czego ta Jola mogła użyć?) koił je na tyle, bym nie czuła bólu. Wręcz przeciwnie. Każde zetknięcie się ogórka i penisa przez ścianę ogradzającą pochwę od wnętrza pupci dostarczało mi powodów do orgazmu.

– Nie wytrzymam! – ryczałam. – Dochodzę! Moment! Tak! Tak! Taaaaaaaaak! Już!

Jola szybko chwyciła mnie pod pachy i zdjęła z Tomka, ciągnąc do tyłu. Usiadła po turecku na kanapie, opierając na skrzyżowanych nogach moją głowę. Leżałam jak długa i przeżywałam orgazm. Śmiałam się przez łzy. To było cudowne. Kilkanaście silnych spazmów. Słabnących, ale każdy wystarczał mi za jeden zwykły orgazm. Coś ze mnie wypłynęło, i było tego dużo. Podniecenie opadało bardzo wolno. Przez kilka minut nie mogłam się ruszyć. Skwapliwie to wykorzystali. Obrócili mnie na brzuch i unieśli tyłeczek w górę, po czym w moją rozepchaną dupcię wsunął się penis Tomka. Uderzał we mnie biodrami, aż klaskało, a ja miałam siłę jedynie cicho pojękiwać.

– Ała, ała, tak… och!

Jola położyła się przede mną z rozłożonymi nogami, a ja zabrałam się za robienie jej minetki. Szło mi to opornie, anemicznie lizałam całe krocze żony Tomka. Nagle ożyłam i przywarłam do niej z całej siły, chwytając ją za biodra. Wysysałam z niej soki i resztki spermy; delektowałam się słodkim, lekko cierpkim smakiem miłości. Wstąpiły we mnie nowe siły. Tomek dyszał coraz ciężej, wiedziałam, że długo nie wytrzyma. Ssałam muszelkę i łechtaczkę Joli, zrobiłam też, w ramach rewanżu, malinkę na jej pachwinie.

– Ssij… tak dobrze… niżej… ach! Jeszcze… mocniej… – nakierowywała mnie, a ja bez sprzeciwu wykonywałam polecenia.

W pewnym momencie Tomek doszedł. Wyciągnął swojego członka i zalał spermą moje pośladki i plecy. Pięć obfitych strzałów i kilka słabszych. Następnie położył się na plecach i odetchnął ciężko. Po chwili udał się pod prysznic.

– Zostaw już, daj sobie spokój – poprosiła Jola.

Oderwałam się od niej. Miałam usta i policzki unurzane w sokach, a na mym ciele zasychała i stygła sperma Tomka.

– Byłaś wspaniała –pochwaliła mnie. – Masz chłopaka?

– Na razie o tym nie myślę. Kręcił się jeden, ale przestraszył się Tomka.

– Hm?

– Twój mąż wrócił, gdy ujeżdżałam go na waszej kanapie. Dzisiaj zadzwonił do mnie i zakończył znajomość.

– Przykro mi.

– Nie ma czego żałować. I tak zawsze dochodził przede mną. Potem musiał kończyć palcami lub języczkiem –uśmiechnęłam się.

Tomek wrócił, a ja udałam się do łazienki. Pod prysznicem spłukałam z siebie nasienie i śluz, a także przemyłam szparkę i pupcię. Miałam bardzo delikatne wargi i dzisiaj chyba się lekko przetarły, bo piekły przy dotykaniu „na sucho”. Nie mogłam się powstrzymać, by nie zrobić sobie dobrze.

Oparłam się o ścianę zrosiłam krocze zimną wodą. Przeszedł mnie dreszcz, dostałam gęsiej skórki, a sutki zesztywniały momentalnie. Stopniowo zwiększałam temperaturę, wraz z jej wzrostem moja szparka i łechtaczka budziły się do życia. Gdy rozeszło się po mnie przyjemne ciepło, szybko zakręciłam ciepłą wodę. Zmiana warunków spowodowała kolejny dreszcz, ale też wzrost podniecenia. Po kilku seriach byłam wystarczająco wilgotna, by wsunąć w siebie paluszek. Wyjęłam go i pogłaskałam łechtaczkę. Zareagowała natychmiast. Zaczęłam pocierać ją energicznie, polewając przy tym ciepłą wodą. Wyrwało mi się kilka jęków. Rozejrzałam się po łazience. Na półce nad umywalką stał antyperspirant w kulce, a obok leżała… paczka prezerwatyw? Szybko naciągnęłam na flakonik jedną gumkę. Sztuczny członek był gruby i krótki, a kondom gwarantował, że nie zostanie we mnie nakrętka od buteleczki. Wróciłam pod prysznic. Usiadłam w dużym rozkroku i polałam szparkę, jednocześnie wsunęłam w siebie trzymany w dłoni przedmiot. Z początku poczułam lekki ból, nigdy nie miałam w sobie tak grubego penisa. Po kilku ruchach rozgościł się zupełnie. Posuwałam się prawą dłonią, podczas gdy lewa zraszała ciepłą wodą z słuchawki prysznicowej łechtaczkę.

– Och! Uch! Ach! Och! Ech! Ueeeech!

Jęczałam jak podczas dobrego seksu. W kilka minut doprowadziłam się do kolejnego szczytowania. Wyprężyłam się i ciężko usiadłam na posadzce kabiny. Siedziałam sobie i patrzyłam, jak soczki odpływają z wodą. Następnie opłukałam się i ubrałam w rzeczy leżące w koszu przy prysznicu. Seks zapoczątkowany i zakończony prysznicem. To dopiero coś.

Wróciłam do salonu. Jola i Tomek wtuleni w siebie na kanapie, oglądali telewizję. Przyłączyłam się do nich. Wypiliśmy po dwa drinki i stwierdziłam, że czas się pożegnać.

– Jeśli będziecie potrzebowali wrażeń lub opiekunki, chętnie służę pomocą –obiecałam im, gdy szliśmy w stronę drzwi.

– Oczywiście, kochaniutka – potwierdziła lekko wstawiona Jola.

Przed otwarciem drzwi namiętnie ucałowałam dzisiejszych kochanków, po czym wyszłam.

W drodze do domu wstąpiłam do marketu i kupiłam sobie dużego, zielonego ogórka i paczkę prezerwatyw. Na umilenie samotności. I pamiątkę wspólnie spędzonych chwil.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Fabula troche dziurawa. Rodzice powierzaja dziecko opiekunce ktorej w ogole nie znali? Trudno w to uwierzyc. Tomek nie wkurza sie na Gosie ze zamiast pilnowac dziecka sprowadzila chlopa? No, ale potem niezly tartak:) i to usprawiedliwia slabosci fabuly! Devon

Wydaje mi się, że spójność fabularna nie była tu dla Autora priorytetem 🙂 Fabuła pełni w tym opowiadaniu rolę dość pretekstualną – inicjuje po prostu wszystko, co wydarza się później. A dzieje się naprawdę wiele 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Na pewno nie jest to arcydzieło klasy zerowej… ale czyta się śmiesznie (nie wiem, czy komizm w każdym miejscu zamierzony), no i obrazek całkiem ładny. To staje się powoli normą strony – średnie, odgrzewane teksty i apetyczne obrazki, nie wiem co o tym myśleć, w innych okolicznościach napisałbym, że to szczucie cycem, ale na stronie stricte erotycznej nie wypada. Ogólnie – trzy i pół. Zaokrąglone wyjątkowo w dół.

Absent absynt

Na takim portalu jak ten szczucie cycem jest stanowczo wskazane:) Devon

@Absent Misją Najlepszej Erotyki było i jest ratowanie spuścizny Dobrej Erotyki. "Opiekunka Gosia" to wczesny Frodi. Bogactwem naszego bloga jest jego różnorodność. Są opowiadania, w których erotyka odgrywa drugoplanową rolę, zdarzają się też takie, które są tworzone po to, by eksponować stronę stricte seksualną.

Nie oznacza to, iż poziom NE leci na łeb na szyje tylko dlatego, że publikujemy opowiadania, w których proporcje pomiędzy erotyką, a fabułą są nieco zachwiane. Wychodzimy z założenia, że Nasi Szanowni Czytelnicy czasem odczuwają po prostu potrzebę … serca 🙂
Pozdrawiam,
Foxm

Lepiej bym tego nie powiedział, Foxmie.

Publikujemy różne opowiadania. Bardziej fabularne i bardziej skupione na erotyce. Tym razem padło na ten drugi gatunek.

A co do "szczucia cycem" to termin ten o ile wiem odnosi się do reklamowania golizną np. batoników, rowerów albo sklepu AGD-RTV. Reklamowanie nagością opowiadań, w których bohaterowie często są w negliżu – szczuciem cycem bynajmniej nie jest 😀

Pozdrawiam
M.A.

Podoba mi się określenie "wczesny Frodli". Skojarzyło mi się z analizami literatury w szkole.
"-Piotrek, co myślisz o trzecim akapicie?
-Następuje pewna rozbieżność stylów. Pierwsze zdania to typowy wczesny Frodli, co kontrastuje z charakterystycznymi dla Megasa archaizmami hellenistycznymi użytymi w dalej.
Dopatrzyłem się także kilku neologizmów ravenowskich, co zupełnie nie pasuje do charakteru tekstu.
-Dobrze. Co prawda nie zwróciłeś uwagi na eufemizmy wyjęte niemal żywcem z niskich lotów DE, ale masz 4. Siadaj."

Całkiem niezłe,podoba mi się

Jak dla mnie słabe i odstaje od poziomu strony.
thegirlfromPraga

W takim razie, Dziewczyno z Pragi, mam nadzieję, że kolejne opowiadanie, które pojawi się na naszych łamach bardziej przypadnie Ci do gustu 🙂

Pozdrawiam
M.A.

@Obieżyświacie Sprawiłeś, że bardzo szeroko uśmiechnąłem się późnym wieczorem i owa wesołość nie opuszcza mnie za nic:) Zdarza mi się czasem niechcący błysnąć, podobnie czasem zdarzają mi się małe problemy z przetwarzaniem rzeczywistości 🙂

Twój komentarz wylądował w moich osobistych zbiorach rzeczy szczególnie miłych związanych z Najlepszą:)

Tak poważnie, to ja bym nie chciał,żeby nasze prace trafiły do jakiegokolwiek kanonu 🙂 Przykład "Lalki", genialna powieść z wciąż aktualnym przesłaniem, miałaby się zapewne jeszcze lepiej, gdyby jakiś dureń nie zrobił jej lekturą szkolną. Podejrzewam jednak, że nasze kąski byłyby ewentualnie smakowane dużo chętniej niż mądry, ale wzgardzony przez wielu licealistów Prus.
Pozdrawiam,

Foxm

A ja nie zgadzam sie z krytykami. Zaleta DE byla roznorodnosc: literackie delicje ale i cos mniej wymagajacego a mocno erotycznego. Tutaj bylo duzo tego pierwszego a za malo drugiego. Licze ze autorzy beda wrzucac wiecej tekstow z DE ktore moze nie sa najwyzszych lotow, ale mozna przy nich spedzic mile chwile. Bardzo dziekuje za roznorodnosc 🙂

Otóż to. Staramy się zadowalać rozmaite gusta naszych Czytelników. Jedni chcą bardziej ambitnej literatury, inni po prostu dobrego pornosa 🙂 Jedno i drugie potrafię w pełni zrozumieć (nie mówiąc o tym, że też mam równie rozbieżne zachcianki). Dlatego też mam nadzieję, że różnorodność długo pozostanie charakterystyczną cechą Najlepszej Erotyki.

Pozdrawiam
M.A.

Podobało mi się to opowiadanie jeszcze z czasów DE i mojej fascynacji zwykłą rąbanką bez zagłębiania się w fabułę ;).

A tutaj Autor jeszcze dopisał kilka akapitów jak wyglądała ta znajomość z perspektywy dwóch kobiet a nie tylko Tomka.

Świetnie 🙂 mocne 4

ps. Nie zawsze muszą tu być teksty głębokie, prawie że poetyckie bądź zasługujące na miano noweli lub epopei. Zwykły sex też czyta się dobrze zwłaszcza jeśli jest on opisany interesująco tak jak tu uczynił to Frodli.

Proste, ale zabawne. Pamiętam ten tekst z DE i uważam, że w swojej kategorii jest całkiem niezły.

Napisz komentarz