Marta i Ewa I (AnonimS)  3.22/5 (12)

13 min. czytania

Wstęp

Marta, czterdziestoletnia, energiczna, pewna siebie bizneswomen.

Ewa, trzydziestoletnia nauczycielka. Nieśmiała, łatwo podporządkowująca się silniejszym osobowościom.

Andrzej, pięćdziesięcioletni, niezależny finansowo mężczyzna, kochanek od piętnastu lat Marty i od czterech lat pan Ewy.

Kobiety znają się i nawet spotykają wspólnie z Andrzejem.

Hierarchia jest następująca. Decydujący głos ma Andrzej. On decyduje, z którą i kiedy się spotyka. Marta wykorzystuje swoją pozycję długoletniej kochanki i również wydaje rozkazy Ewie. Ewa od początku została poinformowana, jaka rola ją czeka i wyraziła na to zgodę.

Rozdział pierwszy

Sobota, piętnasty czerwca, godzina siedemnasta. Na parkingu, przy bloku, w którym mieszka Marta, w promieniach palącego nadal słońca stoi Ewa. Otrzymała polecenie od Andrzeja, żeby czekała na wracającą z wypadu do hotelu spa Martę. Ma jej usługiwać aż do chwili, gdy ta zwolni ją do domu.

Obawia się tego spotkania. Marta lubi się nad nią znęcać. Poniewiera i pokazuje swoją władzę. Z byle powodu bije, wyzywa i poniża. W obecności Andrzeja suka może jeszcze liczyć na jego interwencję, gdyby Marta maltretowała ją ponad miarę. Dzisiaj będą jednak same. Upał dokucza jej coraz bardziej, a Pani nadal się nie pojawia. Wreszcie podjeżdża samochodem z czterdziestominutowym  opóźnieniem.  Wychodzi z auta i czeka aż służąca do niej podejdzie. Nie krępując się tym że to miejsce publiczne podsuwa pod jej usta wypielęgnowaną dłoń. Ewa składa uniżony pocałunek. Postanowiła, że będzie pokornie wykonywać polecenia tymczasowej Pani i w ten sposób nie da jej powodu do wymierzenia kary.

– No proszę, jaka grzeczna sucz – szydzi Marta. – Na co czekasz, bierz moje rzeczy i zanieś wszystko do domu

Rzuca poddanej klucze od mieszkania i siada w aucie, czekając na wykonanie polecenia. W międzyczasie przegląda się w lusterku, sprawdzając makijaż. Ewa dźwiga dwie ciężkie walizki. Po kilku minutach schodzi po resztę bagażu. Marta zamyka auto i idzie za nią do mieszkania. W ręku niesie tylko torebkę, z zadowoleniem patrząc na uginającą się pod ciężarem Ewę. Nie zamierza jej pomagać. Wręcz przeciwnie, chętnie dołożyłaby jeszcze tobołków. Lubi znęcać się nad niewolnicą. Zresztą nie tylko na tą konkretną. To już czwarta suka, od kiedy jest z Andrzejem. Poprzednie prędzej czy później rezygnowały. Ta okazuje się wyjątkowo uparta. Na co ona liczy? Może na to, że jest od swojej Pani młodsza? I po prostu ją przeczeka? Niedoczekanie. Dziś znowu dostała się w jej ręce. Już samo to, że Andrzej bez chwili wahania rozkazał tej dziwce usługiwać swojej prawdziwej kochance, powinno dać suce do myślenia. A ona skorzysta z okazji i jasno pokaże różnicę między nimi.

Już zaczęła. Pomimo tego, że budynek wyposażono w windę, wydaje polecenie, by niewolna wniosła bagaże po schodach. Gdy docierają w końcu do mieszkania na trzecim piętrze, Ewa jest już zmęczona i spocona. A to dopiero początek wieczoru. Marta rozsiada się w fotelu i przywołuje służącą.

– Zdejmij mi buty!

Dziewczyna pochyla się, żeby wykonać polecenie ale powstrzymuje ją kolejny rozkaz.

– Nie tak, głupia dziwko. Na kolanach!

Ewa boi się w jakikolwiek sprowokować Panią, klęka i zdejmuje adidasy oraz skarpetki. Marta kilkakrotnie porusza stopami, wydaje kolejne polecenie.

– Wymasuj mi nogi. Zacznij od stóp. Tylko dokładnie.

Poddana bez słowa, przystępuje do pracy. Na początek przynosi miskę z ciepłą wodą, myje stopy Marty, naciera je kremem. Tego zdążyła się już nauczyć. Następnie, nadal klęcząc, obejmuje lewą stopę obiema rękami i wykręca ją w różne strony. Pociąga za każdy palec, szczypie delikatnie skórę i porusza stawem skokowym, raz w lewo, raz w prawo. Następnie przychodzi kolej na podeszwy. Wykonuje koliste ruchy kciukami, przesuwając dość wolno dłonie od palców do pięt. Zajmuje się kostkami, przesuwając dookoła nich kciukami, uważając przy tym, żeby nie uciskać zbyt mocno. Odnajduje wrażliwe punkty punkty i poświęca im szczególne starania. Spiralnymi ruchami masuje całą dłonią grzbiet stopy. Kończy łagodnymi muśnięciami palców. Te umiejętności też posiadła już dawno. Zaraz na początku znajomości Andrzej opłacił jej kursy masażu i prawie na każdym spotkaniu zajmowała się odtąd jego ciałem. Podczas spotkań w trójkę masowała również Martę. Ewa klęczy już od ponad trzydziestu minut i bolą ją kolana. Nie ośmieliła się jednak odbyć masażu zbyt pospiesznie. To i tak niczego by zresztą pewnie nie zmieniło.

I rzeczywiście, słyszy kolejne polecenie.

– Zrób mi pedicure! I dlaczego nic nie mówisz, że lakier na moich paznokciach porysował się i popękał? O wszystkim muszę sama myśleć, głupia dziwko!

Istotnie, Ewa zauważyła te niedostatki, ale nie ośmieliła się zwrócić na nie uwagi swojej Pani. A ta ze swojej strony z pewnością wiedziała o nich wcześniej i z góry zaplanowała kolejne polecenia. Obecnie rzuca bowiem służącej przygotowany przybornik z nożyczkami i pilniczkami oraz buteleczkę lakieru

Pomimo piekących z z bólu kolan i drętwiejących mięśni, Ewa nie odważa się prosić o pozwolenie na zmianę pozycji. Zaczyna obcinać skórki. Nie wiadomo, czy to ona okazuje się niezdarną czy też Marta porusza nogą, może celowo. Tak czy inaczej, nożyczki ranią palec Pani. Zrelaksowana Marta, brutalnie wyrwana z sielskiego nastroju, kopie niewolnicę w pierś, przewracając ją na ziemię. Zrywa się z fotela się i wymierza kolejne kopniaki.

– Ty głupia dziwko! Nie potrafisz wykonać najprostszego rozkazu. Jesteś pokraką i nieudacznicą!

– Litości, o Pani. Ja nie chciałam. – Skulona Ewa błagała o łaskę.

Wreszcie Marta siada i woła.

– Czołgaj się tu do mnie!

Gdy niewolnica przypełza, Pani podsuwa jej skaleczoną stopę i rozkazuje ssać palec aż krew przestanie płynąć. Przerażona Ewa stara się pokornym wykonywaniem poleceń udobruchać Martę. Starała się od samego początku i prawie jej się to udało. Gdyby nie pech, wizyta mogłaby mieć spokojniejszy przebieg. A tak, pobudzona i gniewna Pani, to zwiastun kłopotów oraz ostrego traktowania.

Krwawienie wreszcie ustaje i poddana wraca do pracy. Maluje teraz paznokcie. Zachowuje uwagę i koncentrację. Udaje się jej idealnie rozprowadzić lakier. Na koniec, delikatnie muska paznokcie wargami, sprawdzając, czy już wysechł.

Pani życzy sobie, by służka przygotowała jej herbatę. Następnie rozkazuje zrobić pranie z zastrzeżeniem, że bieliznę osobistą niewolnica ma wyprać ręcznie. Marta szpera tymczasem w pawlaczu, wyraźnie czegoś szukając. Ewa obawia się, że może kolejnych stosów brudnej bielizny? Odnalezionym po dłuższej chwili obiektem poszukiwań okazuje się jednak pejcz. Marta z zadowoleniem macha nim kilka razy w powietrzu, sprawdzając, jak leży w jej dłoni. Niewolnica od razu pojmuje, co ją czeka. Z pobladłą twarzą tym gorliwiej zajmuje się praniem. Pani dostrzega strach poddanej i pobudza go kolejnymi słowami.

– Zobacz, co znalazłam. Bierz się do roboty, bo popamiętasz tę wizytę na długo.

Gorliwość Ewy nie okazuje się żadną ochroną. Wiedziona impulsem, Marta właściwie bez powodu smaga służącą po plecach. To znaczy, powód istnieje. Miała na to ochotę i mogła to zrobić! Uderzona głośno krzyczy. Pobudza to jeszcze eskalację przemocy.

– Nie wrzeszcz. Sąsiedzi nie muszą słuchać twoich jęków.

Pani wprawnym ruchem knebluje usta niewolnicy, wpychając w nie porwane spośród nie wypranej jeszcze bielizny stringi. Ewa szybko skłania się się do jej stóp, chcąc przebłagać okrutną Władczynię, ale ta nie zwraca uwagi na ten akt pokory. Od dawna chciała solidnie zbić tę dziwkę, więc teraz kilkakrotnie uderza pejczem po pochylonych plecach. Zadowolona, zostawia płaczącą służkę w łazience i idzie do salonu, nalewa sobie sporego drinka. – „Pokażę tej suce jej miejsce. Niech wie, jak niewiele znaczy dla Andrzeja. To da zdzirze do myślenia.”  – Marta pobudza się planami kolejnych udręk dla Ewy.

Po ukończeniu prania służącą przychodzi do Pani po dalsze dyspozycje. Ta każe jej przygotować kąpiel. Odczekawszy chwilę, udaje się do łazienki z kolejnym drinkiem w dłoni. Rozbiera się do naga i wygodnie układa w wannie. Na znak Marty służąca zaczyna ją delikatnie namydlać. Okazuje uwagę i ostrożność. Wyczuwa wrogie nastawienie swojej Władczyni. Ta zaczyna ją prowokować.

– Na co ty liczysz? To ja jestem kochanką i kobietą Andrzeja, a ciebie trzymamy tylko po to, żebyś nam usługiwała.

Ewa przyjmuje te słowa w milczeniu, kontynuując zabiegi kąpielowe.

– Gdyby mu na tobie zależało, to by tu cię nie przysłał. Tylko do kogoś tak tępego jak ty może to nie docierać. Przed tobą mieliśmy już trzy inne, a to ja ciągle jestem dla niego najważniejsza.

– Mogę z tobą zrobić, co zechcę. Zobacz!

Mówiąc to, łapie dziewczynę za włosy i mocno policzkuje mokrą ręką. Na twarzy Ewy odbijają się ślady palców. Łka, w oczach błyszczą łzy. Marta śmieje się głośno. Przyciąga  twarz niewolnicy blisko własnej, podsuwa dłoń pod usta i nakazuje:

– Całuj i dziękuj!

Ewa niezwłocznie wykonuje polecenie. Obsypuje rękę pocałunkami i przerywanym przez łkanie głosem dziękuje za uderzenie. Usatysfakcjonowana Pani puszcza jej włosy .

– Dosyć tych czułości. Wracaj do pracy.

Dalsza część kąpieli mija bez incydentów. Na koniec służka rozkłada na podłodze ręcznik. Marta wychodzi z wanny, a niewolnica dokładnie osusza jej ciało. Pani udaje się na spoczynek, wydając rozkaz wysprzątania całego mieszkania. Ewa ma powycierać kurze z mebli, umyć podłogi, wynieść śmieci.

Marta wygodnie wypoczywa na łóżku. Pomimo zmęczenia podróżą, nie ma ochoty na sen. Zamierza maksymalnie wykorzystać obecność Ewy. Na co dzień przychodzi do mieszkania opłacana sprzątaczka, ale rozkazywanie i poniewieranie niewolnicy daje o wiele większą satysfakcję.

***

Zamyśliła się, wspominając swój związek z Andrzejem. Poznała go na polczacie, w pokoju sadomasoclub. Weszła tam z ciekawości, zachęcona przez koleżankę. Podczas rozmowy na forum ogólnym zaczęła gorąco spierać się z jednym z rozmówców na temat roli kobiety. Pewny siebie stwierdził, że łatwo być odważnym na necie, nie stojąc z adwersarzem twarzą w twarz. Gdy buńczucznie zapowiedziała, że dla niej to bez różnicy, zaproponował rozmowę osobistą. Po kilku zdaniach zaprosił ją na kolację do restauracji. Spędzili kilka godzin na ciekawej, szczerej rozmowie. Znaleźli szybko wspólny język i umówili się na kolejne spotkanie. To wtedy oboje odkryli karty. Zgodnie zaakceptowali, fakt że żadne z nich nie planuje dążyć do wspólnego zamieszkania. Następnie Andrzej jednoznacznie oświadczył, że nie zamierza rezygnować z dominacji oraz kontaktów z uległymi. Ona zapowiedziała, że osobiście nie widzi się w roli niewolnicy. On spokojnie przedstawił dwie propozycje. Albo będą spotykać się we dwoje, bez wkraczania na grunt BDSM, albo uczynią to ostatnie w obecność większej liczby osób.

Wypytała go, jak sobie wyobraża takie grupowe spotkanie. Odpowiedział, że ma doświadczenie i wie, co należy robić. Ona może na początek pozostać obserwatorką i uczyć się pewnych zachowań, a jeżeli zechce, to z czasem będzie mu pomagać w tresowaniu niewolnicy. Użył właśnie takich słów: „tresowanie niewolnicy”. Gdy poprosiła o bliższe wyjaśnienia wytłumaczył, że rola poddanej polega na wykonywaniu poleceń oraz spełnianiu fantazji Pana. Jeżeli dominujący jest z jej służby niezadowolony, to może niewolną ukarać. Marta posiadała spore doświadczenie w relacjach damsko–męskich, ale nigdy nie dotyczyło ono BDSM. Zaryzykowała i zgodziła się na udział w takim spotkaniu. Byli wtedy dużo młodsi, Andrzej liczył lat 35, a ona 25. Ich pierwsza wspólna niewolnica miała na imię Basia. Puszysta, czterdziestoletnia brunetka po przejściach. Choroba alkoholowa spowodowała rozpad jej rodziny, a ona sama przez kilkanaście lat szlajała się w pijanym widzie po różnych melinach, pijąc na umór i uprawiając seks z kim popadnie. Od sześciu lat zachowywała abstynencję. A od trzech lat służyła Andrzejowi. Pojawienie się Marty przyjęła niechętnie, ale nie odważyła się zaprotestować. Pierwsze spotkania okazały się łagodne. Basia im usługiwała, Andrzej wykorzystywał ją jako „pomoc naukową” przy demonstrowaniu różnych praktyk, takich jak wiązanie czy przyczepianie klamerek. Z olbrzymim zaskoczeniem ujrzała, że niewolnica nosi pas cnoty. Andrzej zdejmował go na czas służby, a potem ponownie nakładał.

Marta powoli wciągała się w nowe dla niej doświadczenia. Zaczęło jej sprawiać przyjemność wydawanie poleceń i upokarzanie innej kobiety. Początkowo z trudem powstrzymywała się od reakcji w sytuacjach, gdy Andrzej surowo karał niewolnicę za najmniejsze przewinienie. Przy lżejszych najczęściej uderzał ją w twarz, przy poważniejszych chłostał biczem. Bił po plecach, pośladkach, także po piersiach. Ona padała na kolana i całując stopy Pana przepraszała za swoje winy, a on często ją wtedy kopał. Ze zdziwieniem obserwowała zachowanie Basi. Nie krzyczała i nie próbowała się bronić, tylko głucho stękała po szczególnie mocnych uderzeniach. Gdy chłosta okazywała się długa, z oczu niewolnicy płynęły łzy. Ale nadal nie krzyczała. Marta z przerażeniem oglądała jej poznaczone bliznami ciało. Szczególnie przygnębiające wrażenie robiły ślady po przypalaniu papierosami, a na przegubach rąk blizny po samookaleczeniach. Kiedyś, gdy spotkali się z Andrzejem tylko we dwoje, spytała zaintrygowana, czy to efekt spotkań bdsm. Odowiedział, że to ślady burzliwego życia. Kolejni kochankowie pozostawiali na ciele Basi blizny, a samookaleczenia to wynik depresji i prób samobójczych. Stwierdziła, że jej zdaniem traktuje poddaną zbyt brutalnie. Uśmiechnął się chytrze, jak gdyby czekał na te słowa i oznajmił, że może odpuścić, ale pod jednym warunkiem. Mianowicie takim, że to ona przejmie zadanie karania niewolnicy. Decyzję o rodzaju kary mieli podejmować we dwoje, ale jej wykonanie będzie obowiązkiem Marty. Zgodziła się.

Swój pierwszy raz w nowej roli przeżyła bardzo silnie. Pomimo tego, że chodziło tylko o pięć batów, odczuwała stres. Uderzała niezbyt mocno, z wyraźnym wahaniem. Zniecierpliwiony Andrzej sam wykonał w końcu wyrok. Potem odbyli długą rozmowę. Opowiedział jej historię Basi. Miała kiedyś zamożnego męża i córeczkę. Sama pracowała w urzędzie skarbowym. Z tego powodu często zapraszano ją na różne imprezy. Teoretycznie nie powinna spotykać się z petentami na gruncie towarzyskim, ale jej przełożeni czynili to również, a i sami ją do tego namawiali. Zabawy w drogich lokalach przeciągały się do późna. Alkohol, tańce, nadskakujący mężczyźni, to wszystko przyciągało jak magnes. Coraz później wracała do domu, właściwie jedynie po to, żeby się przespać i przebrać. Mąż i córka przeszkadzali tylko w bujnym życiu towarzyskim. On próbował z nią rozmawiać, nawet kilka razy zrobił awanturę, ale nie wywarło to na niej żadnego wrażenia.

Rozpad małżeństwa okazał się tylko kwestią czasu. Kiedyś, po szczególnie ostro zakrapianej imprezie, obudziła się w motelu w towarzystwie jednego z uczestników zabawy. Gdy chciała wracać do domu, kochanek namówił ją do pozostania. Wypili klina i pozostali w łóżku, lecząc kaca i uprawiając seks. Późny obiad, połączony z kolacją i pobytem na dancingu, po czym powrót do pokoju. Do domu wróciła ostatecznie w poniedziałek, o 4.00 nad ranem. Przebrała się i poszła do pracy. Mąż nie wytrzymał takiego zachowania. Pojechał po nią do urzędu zanim skończyła urzędowanie i zabrał do domu, uniemożliwiając wyjście na kolejną balangę. Ustąpiła wtedy, żeby uniknąć awantury w pracy. Po powrocie do domu przeprowadzili ostateczną rozmowę. Powiedział, że nie zamierza tolerować dłużej takiego zachowania. I postawił ultimatum. Albo będzie przykładną matką i żoną albo rozwód, po którym ma się zrzec praw do opieki nad córką i wyprowadzić z domu. Próbowała się zmienić, ale nic z tego nie wyszło. Po trzech tygodniach poszła znowu w „tango”. Raz jeszcze zabalowała cały weekend. Gdy wróciła nad ranem w poniedziałek, nie mogła dostać się do domu. Zamki zostały zmienione. Zamieszkała w hotelu. Po paru dniach wszyscy  znajomi wiedzieli, że rozstała się z rodziną. Otrzymała wtedy dwie propozycje zamieszkania. Wybrała tego, z którym spędziła upojny weekend. Pozbywszy się hamulców, balowala z kochankiem co wieczór. Wpadła w ciąg: praca, knajpa. W międzyczasie odbyła się sprawą rozwodowa. Zrezygnowała z praw do dziecka i zgodziła się na rozwód ze swojej winy, byle tylko szybciej odzyskać wolność.

Po około dwóch latach tego szalonego, beztroskiego życia, ujawniły się pierwsze objawy kryzysu. Pijąc codziennie, uzależniła się od alkoholu. Zaczęła przychodzić do urzędu na kacu, niedbale wykonywała swoje obowiązki. Przełożeni zaczęli uważniej się jej przyglądać. Kolejnym krokiem do samounicestwienia stało się to, że zaczęła pić w pracy. Starała się to ukrywać, ale po kilku miesiącach wiedzieli o tym wszyscy. Otrzymała naganę i ostateczne ostrzeżenie. Niestety,  uzależnienie okazało się silniejsze. Straciła posadę i została utrzymanką kochanka. Nie pracując, już od rana pociągała z butelki. Gdy on wracał z pracy, często była pijana. Zaczęły się awantury i dochodziło do rękoczynów. Po kilku kolejnych miesiącach mężczyzna wyrzucił ją za drzwi. Szybko się pocieszyła, przeprowadzając do dużo starszego adoratora. Dojrzały, samotny facet dawał nadzieję na stabilizację. Niestety, alkoholizm i chęć balowania spowodowały, że i ten związek zakończył się po upływie roku. Wtedy wylądowała u kochanka z półświatka. Zamiast szampana i koniaków piła czystą wódkę, wino i piwo. Nowy partner okazał się sadystą i z byle powodu znęcał się nad nią. Musiała po raz pierwszy od dłuższego czasu dbać o porządek w mieszkaniu, prać, gotować i zaspokajać wszelkiego rodzaju zachcianki seksualne mężczyzny. Jeżeli wracający do mieszkania kochanek zastawał ją śpiąca, budził z upojenia alkoholowego przypalając papierosami. Często ją bił i kopał, traktował jak dziwkę najpodlejszego sortu. Z czasem kazał sypiać z kumplami. Pomimo tych upokorzeń i złego traktowania, pokochała go bez pamięci. Z pokorą znosiła wszystko, byle tylko on był zadowolony. Kiedy (coraz rzadziej) brał ją do łóżka, czuła się jak w siódmym niebie. On szybko spostrzegł, że wolno mu wszystko i oprócz kolegów zaczął przyprowadzać panienki, z którymi kochał się na jej oczach. Nadal jednak przy nim trwała. Czasami tylko, gdy zostawali sami i wydawał się być w lepszym humorze błagała go, żeby nie przestawał jej kochać. Wiedząc, że ona zrobi dla niego wszystko, zaczął wysyłać ją na ulicę żeby zarabiała pieniądze. Jeżeli z powodu braku chętnych przynosiła za mało, niemiłosiernie katował. Nie wiadomo, jak by się to skończyło, gdyby nie to, że po udziale napadzie został aresztowany i osadzony w więzieniu. Próbowała utrzymać się za pomocą prostytucji, ale ponieważ nigdy nie została oficjalnie zameldowana, usunięto ją z komunalnego mieszkania. Wylądowała pod mostem i zaczęła sypiać w kanałach. Brudna i zaniedbana żebrała, przeszukiwała śmietniki.

Po kilku miesiącach próbowała popełnić samobójstwo, przecinając sobie żyły na nadgarstkach. Odratowana, nadal wegetowała. Pewnej nocy została zgwałcona i pobita przez swoich współlokatorów spod mostu. Ponownie podjęła próbę samobójczą. Tym razem wyrokiem sądu umieszczono ją w szpitalu psychiatrycznym. Przeszła kurację odwykową i po jej zakończeniu zaczęła wychodzić na prostą. Podczas terapii zajęciowej wyznała zajmującej się nią psycholog, że najbardziej potrzebuje mężczyzny, który twardą ręką potrafiłby utrzymać ją w ryzach. Pani psycholog, prywatnie znajoma Andrzeja, utrzymująca kontakty ze światkiem BDSM, poleciła mu ją jako kandydatkę na niewolnicę. Uważała, że tylko twardy mężczyzna pomoże utrzymać się Barbarze na powierzchni. Nie wątpiła, że pozostawiona sama sobie wróci do poprzednich nawyków i szybko zakończy życie. Gdy przedstawiła ich sobie, dla Basi było to jakby otrzymaniem drugiej szansy powrotu do namiastki dawnego życia. Elegancki, pewny siebie mężczyzna przypomniał jej aż nazbyt boleśnie to, co utraciła. Postanowiła nie zmarnować kolejnej szansy. Wynajął jej pokój z oddzielnym, niekrępującym wejściem. Załatwił pracę w jakimś urzędzie. A także skierował na całą serię badań lekarskich. Oprócz wykrycia ewentualnych chorób wenerycznych czy AIDS chciał znać ogólny stan jej zdrowia. Okazało się, że pomimo wysoce niehigienicznego trybu życia nie nabawiła się żadnych poważnych schorzeń. Doprowadzona do porządku, odzyskała nawet sporo z dawnej urody. Od razu wysłał ją na basen i kazał codziennie biegać. Szybko odzyskiwała formę. Wizyta w salonie fryzjerskim, u kosmetyczki i manikiurzystki, a w końcu zakupy markowych ciuchów dopełniły przemiany. Dopiero po dwóch miesiącach odbyli po raz pierwszy sesję BDSM. Do tej pory widywał się z nią co jakiś czas, ale na gruncie towarzyskim. Te krótkie spotkania spowodowały, że bez pamięci się w nim zakochała. Była gotowa zrobić wszystko, żeby go nie stracić.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wejdź na nasz formularz i wyślij je do nas. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Mocno specyficzne. Wciąga i dobrze się czyta. Jestem bardziej niż ciekawa, czemu Ewa znosi postawę Marty i czy Andrzej ma w tym jakiś ukryty cel czy po prostu Masterska sodówka uderzyła mu do głowy. Więcej!

Dzięki za komentarz. Świat BDSM ma różne odcienie . Od zabaw które mają urozmaicić nudę czy stereotypy sypialni , gdzie wiąże się apaszkami , używa kajdanek z futerkiem a karze klapsami po hardcorowe spotkania sadomaso. Niektórzy robią to we dwoje , inni potrzebują większej widowni. Więcej się niedługo napisze. Pozdrawiam

No proszę, jak chcesz, potrafisz używać imion 😉
Czyta się lepiej, choć dalej to trochę taki scenariusz, a nie pełnokrwiste opowiadanie. Zresztą z drobnymi błędami. Na przykład, żeby pomalować paznokcie, najpierw należy zmyć stary lakier. Nie mówiąc już o tym, że nie wyschną w trzy sekundy ;p

Swoją drogą budowany przez Ciebie świat BDSM jest zimny, pusty, żałosny i wynaturzony. Widać w nim jedynie władzę, nie ma ani krzty namiętności, przez co trudno w ogóle opowiadanie nazwać erotycznym, po prostu nie jestem w stanie dostrzec, że którykolwiek z bohaterów czerpie z tego układu satysfakcję seksualną.

Odnośnie imion . Myślałem że to temat przebrzmiały ale skoro wracasz. To ewentualne uwagi mógłbym rozważyć na początku czyli przy publikacji pierwszego, góra drugiego odcinka. Teraz to jest po herbacie. Nie zamierzam nic robić w tym temacie jeśli chodzi o Baszę. Co do malowania paznokci . To nie opis techniki a po prostu pokazanie sposobu upokorzenia i ukarania niewolnicy . Masz rację . To jest świat władzy bo na tym to polega . Kiedyś powiedziano że bez względu na to jaki ustrój panuje i tak ludzie się dzielą na drapieżniki i na barany. I tak jest w relacjach międzyludzkich. Poza tym sporo jest opowieści o takich psychologicznych, pełnych namiętności relacji. Ale są też i inne realację w tym świecie , właśnie takie o których piszę. Całkowite podporządkowanie, zmuszanie do wykonywania najbardziej upokarzających poleceń , głównie po to żeby sprawdzić gdzie są granice i czy je da się przekroczyć. Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

Zgadzam się z tym, że opis zmywania paznokci nie jest potrzebny, sęk w tym, że inne mało istotne rzeczy opisujesz aż nadto szczegółowo: na przykład masowanie stóp, podobnie pozostałe czynności związane z malowaniem. Właśnie dlatego pojawia się dysonans…

Władza władzą, a kompletny brak emocji brakiem emocji. Poza tym publikujemy na portalu o tematyce erotycznej, tutaj tymczasem nie ma erotyki (ani porno), bo owo niewolnictwo i dominacja nie wydają się ukierunkowane na czyjąkolwiek satysfakcję seksualną.

Dysonansów natomiast jest więcej. Z jednej strony wplatasz historię poprzedniej niewolnicy, która ma nam prezentować nieobecnego w tej części mężczyznę jako odpowiedzialnego i sprawiedliwego pana, który wyciąga kobiety z bagna, choć w gruncie rzeczy to najlepszy sposób, żeby uzależnić od siebie kogoś o słabej konstrukcji psychicznej. Z drugiej całe opowiadanie jest o tym, że oddaje swoją uległą w ręce zakompleksionej, zazdrosnej i niepewnej swojej pozycji kochanki, która mści się za to, że nie jest jedyna, najmłodsza, najpiękniejsza itp.

Cóż, ludzie bywają różni i różne miewają sposoby odczuwania oraz zaspokajania seksualnej satysfakcji. Dla, poznawanego tymczasem z drugiej ręki bohatera-mężczyzny tego opowiadania, czyli Andrzeja, sposobem tym staje sprawowanie władzy. To tęże wladzą się delektuje i przypuszczam, że odczuwa przy tym silne emocje, silniejsze niż miłość albo czysto fizyczne pożądanie. Takie przypadki rozkoszowania się władzą przy ogólnie ascetycznym usposobieniu znamy z historii, przy czym realizowano je niejednokrotnie w skali całych państw i narodów. Tutaj bohater łączy je ze schematami dominacji erotycznej i uprawia w wąskim kręgu uległych kobiet. Jaką satyfakcję znajdują w tym wszystkim one same, nie wiem. Ale zapewne znajdują, skoro w takim ukladzie trwają. A podejrzewam, że podobnie jak inne historie pióra Anonima, ta również oparta została w ogólnych zarysach na wydarzeniach w świecie realnym. Przedstawia ją z punktu widzenia głównego bohatera (jakim niewątpliwie wydaje się Andrzej) i to jego emocje (takie czy inne) tutaj zarysowywuje. A że nie uzewnętrzniają się one w konwencjonalny sposób i nie wszyscy je podzielają (czy rozumieją), to już kwestia różnych natur ludzkich. Co do Marty, to nie prezentuje się ona z najlepszej strony. I nie mam tu na myśli tylko jej okrucieństwa. Oczywiscie, nie jest ona żadną Panią, tylko – jak trafnie to wskazałaś – osobą zakompleksioną, zazdrosną i niepeweną swojej pozycji. Nie przejawia też szczegolnej fantazji. W sumie, to jeszcze jedna niewolnica Andrzeja, której przekazał odrobinę władzy i która wykorzystuje tę władzę, by wzmocnić własne, niepewne ego. Takie sytuacje też często sie zdarzają, w różnych sferach życia. „Dawny cham będzie najgorszym panem”, nie przypadkiem już przed wiekami tak mawiano. Im nędzniejsza kreatura, tym srożej będzie wykorzystywać każdą odrobinę władzy, jaką zdoła posiąść. To akurat trafnie i prawdziwie Autor ukazał. Marta usiłuje wzmocnić nikłe i niepewne poczucie własnej wartości kosztem Ewy, która pod każdym względem sprawia w tym duecie wrażenie osoby o wiele silniejszej. Zakładam, że Andrzejowi takie rozgrywki dostarczają dodatkowej satysfakcji i poczucia władzy, czyli tego, na czym najbardziej mu zależy. I może, aranżując całą sytuację, nieprzypadkowo obsadził obydwie kobiety w takich, a nie odwrotnych rolach. Oczywiście, w ostatecznym rachunku to on je wykorzystuje, ale też one dobrowolnie się na to zgadzają.
Technicznie, historia ta opowiedziana została w typowym dla Anonima stylu beznamiętnej relacji, ale dostrzegam pewne zmiany w sposobie prowadzenia narracji. Pierwszy to wprowadzenie imion (i tutaj Autor zareagował niewątpliwie na uprzednie sugestie Czytelników). Kolejna to jednak ograniczenie drobiazgowych i nie wnoszących wiele do fabuły opisów, np. scenerii, wyposażenia mieszkań itp. Pojawia się ich w obecnym tekście zdecydowanie mniej, co uznaję za krok w dobrą stronę. Następny, który warto by, moim zdaniem, uczynić, to zwiększyć rolę dialogów.
Pozdrawiam Autora oraz Komentatorów i Czytelników.

Dzięki za komentarz. Zdaję sobie sprawę ze swoich możliwości pisania i staram się stosować do uwag Twoich Neferze ale także innych czytających . Stąd między unikam nieistotnych opisów . Z tymi dialogami jest gorzej. Z jednej strony warto by było pisać ich więcej, ale z drugiej strony jak się nie pamięta to trzeba wymyślać . A wtedy to nie jest prawdziwe . Ale postaram się i w tym zakresie. Masz rację w jeszcze jednym . Bohater dobiera kobiety które realizują jego fantazje i scenariusze. Czy Marta jest zakompleksiona czy po prostu daje upust wrodzonemu okrucieństwu ( śmiem twierdzić że większość kobiet jest bardziej okrutna niż ich mężczyźni) to rzecz dyskusyjna. Pozdrawiam serdecznie

Wyczuwalny autentyzm Twoich opowieści, co do których nie wątpię, iż zostały oparte na realnych doświadczeniach, cenię jako jedną z ważnych zalet tych tekstów. Ale, pomimo wszystko, to nie są protokoły z dokumentalnym zapisem przebiegu wydarzeń. To utwory z założenia literackie. Obowiązuje coś takiego jak licentia poetica, a więc np. dialogi można z czystym sumieniem wymyślać, byle pasowały do sytuacji, charakteru postaci itp. Nawet należy to czynić, dla ubarwienia narracji oraz uatrakcyjnienia opowieści dla Czytelnika. W podobny sposób postępowali np. dawni dziejopisowie, wkładając w usta swoich bohaterów skomponowane przez samych siebie mowy, wygłaszane np. przed rozpoczęciem bitwy (bardzo częsta maniera). W tekście literackim jest to jak najbardziej dopuszczalne.
Co do zawartości erotyzmu w Twojej twórczości. Po pierwsze, ogólnie występuje on w wielu odmianach i bywa rozumiany oraz odbierany w najróżniejszy sposób. A Najlepsza Erotyka to portal o formule bardzo pojemnej i programowo pomieści najróżniejsze jego rodzaje (z wyjątkiem pedofilii). Po drugie, w poszczególnych tekstach występuje różne jego stężenie. Przykładowo, w moich przeważa fabuła, sceny erotyczne pełnią rolę swego rodzaju przyprawy. Odgrywają w tejże fabule rolę istotną, ale nad nią nie dominują. Dodam, że piszę w taki sposób, w jaki sam chciałbym przeczytać. Teksty zdominowane przez opisy „czystej erotyki”, pozbawione fabuły albo traktujące ją w sposób drugorzędny, interesują mnie zdecydowanie mniej. Rozumiem jednak, ze każdy może mieć w tej kwestii własne zdanie i preferencje. Ty również. A moim zdaniem, w pojemnej formule „erotyzmu” tego portalu mieścisz się jak najbardziej.

Nie wiem czy pamiętasz ale zaraz na początku mojej przygody z pisaniem i Twojej pierwszej korekty , zdałem Ci pytanie czy nie lepiej ten tekst pisać w formie pamiętnika czy wręcz dziennika . Zwłaszcza przy dzienniku musiałbym co najwyżej pozmyślać daty😃. A na poważnie… Nieraz widzę tzn przypominam sobie emocje osób uczestniczących ale przeniesienie ich na papier stanowi dla mnie spory problem. Dlatego wybrałem taką formę pisania bo mi jest łatwiej. Tylko widzę że efekt jest niezadowalający. Też uważam że trochę erotyki w tym jest , choć nie ma opisów miłości. Bo w tym o czym piszę klasyczna miłość nie występuje. Bywają przypadki zakochania czy bardziej zauroczenia bez granic ale to nie to samo. Daliście mi sporo do myślenia. Pozdrawiam

Miło że precyzyjne są Twoje uwagi. Ja to piszę żywiołowo tzn na podstawie tego co sobie przypominam o czym słyszałem od wiarygodnych osób lub w czym uczestniczyłem osobiście . Nieraz to było kilkadziesiąt lat temu więc ciężko pamiętać szczegóły. Poza tym jest pisane z punktu widzenia narratora a pamięć bywa wybiórcza. Co do oceny sposobu zdobywania i uzależniania od siebie kobiet, tutaj każda cena w tym Twoja jest do przyjęcia. Natomiast takie stwierdzenie ” Poza tym publikujemy na portalu o tematyce erotycznej, tutaj tymczasem nie ma erotyki (ani porno), bo owo niewolnictwo i dominacja nie wydają się ukierunkowane na czyjąkolwiek satysfakcję seksualną.” Uważam że ocena jest pochopna. To dopiero pierwszy odcinek i tak naprawdę jeszcze nic nie wiadomo co kogo podnieca i co kogo kręci. Poza sadyzmem i potrzebą znęcania się Marty reszta jeszcze przed czytelnikami. Natomiast akapit ” publikujemy na portalu o tematyce erotycznej tymczasem tutaj nie ma erotyki (ani porno) .. ” skłania mnie do następującego stwierdzenia. Jeżeli uważasz wraz z innymi autorami , że to co piszę, nie pasuje do tego portalu to wystarczy mi wprost o tym napisać. Wtedy przestanę publikować i problem się rozwiąże. Mam do Ciebie jeszcze pytanie . Uważasz się za autorytet w jakich dziedzinach ? Tylko wymień konkretnie żebym mógł to docenić. Bo jeżeli chodzi o realny świat BDSM to znam go od podszewki piszę o sprawach o których opinia publiczna nie ma pojęcia. A i z kręgu też nie wszyscy mają taką wiedzę. Mimo to nikogo z szacownych autorów nie pouczam czy ich opisy są zbliżone do realu , czy powstały na podstawie innych powieści lub filmów albo fantazji. A Ty autorytatywnie wyznaczasz standardy. Być może postacie kobiet które opisuję nie pasują do tego co preferujesz to jest feminizmu i emancypacji . Ale mimo wszystko to realny świat . Dzięki za komentarz

Ty ciągle zapominasz, że ja nie oceniam Ciebie ani Twojej wiedzy merytorycznej, a tekst, który napisałeś. Możliwe, że masz wiedzę i doświadczenie, ale to za mało, żeby stworzyć ciekawą opowieść. Nad warsztatem pisarkim trzeba pracować, trzeba też swojemu dziełu przyglądać się krytycznie, również okiem czytelnika. Czasem zmyślać. Z rozmysłem wybierać do opisania te a nie inne fragmenty rzeczywistości. Podawać informacje, które zadziałają na wyobraźnię odbiorcy, nie wszystkie suche fakty jak leci (albo jak się je pamięta). Nawet starając się jeden do jednego zrekonstruować dawne wydarzenia, nie zrobisz tego, bo ludzka pamięć jest zawodna. Lepiej porzucić równie idiotyczne mrzonki i pozwolić swobodnie pracować wyobraźni, mieszać wydarzenia i fakty, ale stworzyć z nich coś godnego uwagi. Wyrazistego w smaku. Zrozum w końcu, że czytając, chcę poczuć, że przynajmniej jeden z bohaterów dobrze się bawi. Nie czuję, bo nawet nie starasz się tego oddać…

Może taka właśnie relacja ma łączyć bohaterów?Skrzywiona, pozbawiona przyjemności, opierająca się na władzy i upokorzeniu?

Agness.a. Władza i upokorzenie też są przyjemne. Andrzej czerpie satysfakcję z reżyserowania i sterowania tymi kobietami. Do tego zaspokajają go seksualnie więc w pewnym sensie jest spełniony. Obie kobiety są pod jego wpływem ( czy to jest miłość czy fascynacja czy inna uzależniająca forma to nie ma znaczenia) . Co do motywów obu pań to pewnie coś się wyjaśni w kolejnych odcinkach. Dzięki za komentarz. Pozdrawiam

Tak, ten model BDSM jest czyms, przed czym przestrzega sie nowicjuszy, a wlasciwie nowicjuszki, zeby nie wpasc po uszy w takie odarte z czegokolwiek wykorzystywanie. Dlatego tez, tak jak napisalam powyzej, ciekawi mnie czemu Ewa w tym tkwi, co daje jej Andrzej? Jesli cokolwiek.

Nowicjuszy też. Nieraz spotyka się wyrachowane starsze wiekiem dominy , które bezwzględnie wykorzystują naiwnych młodzieńców , zadając od nich hołdów godnych bogini czy królowej. Bardzo często są to nieśmiali chłopcy którym nie udało się ułożyć relacji z rówieśnicami . I pozostaje im tylko taka droga.
Od razu wyjaśniam co innego jest kiedy niewolnik znający swoje pragnienia i upodobania , wybiera kobietę i czci ją jak Boginię. Ja mówię o tzw modliszkach. Pozdrawiam

Tyle, że te ostrzeżenia zwykle nic nie dają…

Tutaj się z Tobą zgadzam w stu procentach. Pozdrawiam

Dzięki za wyjaśnienie. Postaram się Twoje uwagi przemyśleć i zastosować. Ale jedna rzecz wymaga chyba wyjaśnienia. Piszesz ” Zrozum w końcu, że czytając, chcę poczuć, że przynajmniej jeden z bohaterów dobrze się bawi”. Tylko ja opisuję trochę inny świat. Nie zabawy czy erotyki albo urozmaicenia nudnego seksu a wręcz uzależnienia od tego typu układu. Wręcz dla niektórych osób jest to sposób na życie a reszta jest tylko dodatkiem do niego. I to chce głównie pokazać. Że to nie zawsze jest zabawa . Że można się od tego uzależnić podobnie jak od alkoholu czy narkotyków. To jest to co czytelnik powinien rozważyć . Mówię zwłaszcza o tych , którzy ten świat znają z filmów lub literatury. Że są ludzie którzy w takich układach są gotowi posłużyć się szantażem , żeby zatrzymać osoby uległe a i dominujące przy sobie. Że są dominujący, którzy robią tym słabszym psychicznie uległym pranie mózgu. Do tego stopnia skuteczne , że taka osoba po porzuceniu cierpi na różne choroby psychiczne a nawet podejmuje próbę samobójcze. I że rolą dominującego jest takie postępowanie , żeby po ewentualnym rozstaniu nie zostawić spalonej ziemi . To tak z grubsza . A za komentarze dziękuję. Zwłaszcza te , które pokazują niedostatki warsztatu czy koncepcji. Pozdrawiam

Tyle, że uzależnienie też nie do końca pokazujesz. Nawet jeśli „zabawa” to nieodpowiednie słowo, żeby doszło do uzależnienia potrzebna jest choć chwilowa przyjemność, poczucie jakiejś satysfakcji lub przynajmniej ugaszenia pragnienia (niekoniecznie czysto seksualnego!).

Aniu. Jak już napisałem koleżance . Andrzej czerpie satysfakcję z reżyserowania a także seksualną z tego że kobiety zaspokajają go tak jak oczekuje. Ewa pokornie i dokładnie wg instrukcji. Marta jako kochanka . Postaram się to pokazać w kolejnych odcinkach. Dzięki za komentarz.

Z jednej strony chcę napisać, że mi się opowiadanie podoba, ale z drugiej jakoś tak… Może przez to, że nie rozumiem i pewnie nigdy nie zrozumiem tego typu relacji pomiędzy ludźmi?
Niemniej czekam na ciąg dalszy, nie tylko z ciekawości poznania historii Basi (właśnie jej, a nie trójki głównych bohaterów) ale i jej następczyń.

Agnesso. 🙂 To nie musi się podobać. Ale wystarczy że zmusi do zastanowienia . Do rozejrzenia się czy coś podobnego nie dzieje się obok. Tak Basia . Jak ją ocenić ? Czy jako ofiarę choroby alkoholowej i uzależnienia od seksu i balang? Czy może jako zimną, wredną , egoistyczną sukę, która oprócz tego że źle pokierowała swoim życiem ( jej prawo) ale i spieprzyła je przynajamniej dwóm osobom. Mężowi ( można usprawiedliwić bo facet mógł wybrać inaczej ) i dziecku które miało pecha że trafiła jej się taka matka. Dzięki za komentarz . Pozdrawiam

Czy moge wiedzieć, czemu wstęp jest właśnie taki? nieliteracki? Brzmi jak element scenariusza lub didaskalia. Nie rozumiem takiego zabiegu, wstępy mogą być takie mocne.
Czy dobrze myślę, że to część wiekszej całości?

Dzięki za komentarz. Ja mam taki styl pisania . Dość oszczędny, mało literacki . Tak masz rację to ma być pierwsza część . Ale zależy to też od komentarzy . Nie chodzi o ich treść tylko o to żeby wogóle się pojawiły. Bo nie ma sensu publikować jeśli czytelnicy nie wykazują zainteresowania.

Mój błąd, niedopatrzylam jedynki.
Wciąż mam problem z tym zakończeniem. Czy tylko dla mnie jest ucięte przy końcu historii Basi? Ni jak nie zamyka fragmentu opowieści o Ewie i Marcie…
Czekam na kolejne części.

Dzięki za komentarz. To celowy zabieg . Chciałem wiedzieć , czy kogoś zainteresuje dalszą część losów bohaterów. Okazuje się że najbardziej Was interesuje los Basi . Pozdrawiam

No cóż, Ewa w powyższym tekście jest płaska jak relief niewolnicy. W tym konkretnym. Dalej nie wątpię, że to się zmieni. Zostaję bowiem to ważne pytanie, co tez jej się w życiu przytrafiło, iz wyraża zgodę na taki układ i takie traktowanie. Ewa nie jest ciekawa, myślę że dopiero będzie. Czy moja intuicja jest słuszna szanowny Autorze? 😉
Rozwiń ją, ale z naciskem na pokręconą psychikę relacji bdsm, nie raport z wykonywanych obowiązków.

Dzięki za komentarz. Trudne zadanie stawiasz przede mną. Wydobycie wnętrza .

Przeczytałem mniej więcej 1/3 tekstu. Dalej przerwałem, być może dlatego że nie znalazłem treści którą bym zakwalifikował do erotycznych a nie ukrywam że miałem ochotę poczytać o jakiejś lesbijskiej relacji, tak dla odmiany.

Dużo bardziej zainteresowała mnie dyskusja pod tekstem. Anonimie, często w Twoich odpowiedziach na komentarze, pojawiają się Twoje zapewnienia iż świat BDSM Znasz od dawna. Jak już ktoś napisał, daje się zauważyć że treść opowieści sugeruje że rzeczy te miały z grubsza miejsce a Ty Przedstawiłeś nam ich literacką adaptację. Z tego co zauważyłem, nikt raczej nie sugeruje Ci braku wiedzy. Z resztą, nawet Gdybyś jej nie posiadał to wątpię by to kogoś naprawdę obchodziło. Jednak my, może za wyjątkiem paru osób, nie siedzimy w tym (BDSM) tak głęboko by uchwycić niedostrzegalne dla oka. Wiąże się to zapewne z osiągnięciem kolejnego „stopnia wtajemniczenia”. Ty zaś Rozsmakowujesz się w treści ktora często nie jest kompatybilna z naszymi oczekiwaniami. Która może by pobudziła, ale kogoś będącego na Twoim poziomie, choć wyobrażam sobie że nawet ktoś taki odczuł by nie tyle podniecenie co zrozumienie, choć mogę być w błędzie.

Ten i inne, podobne Twoje utwory porównam do specjalistycznych publikacji na forum popularnonaukowym. Oczywiście i na nie jest tutaj miejsce gdyż formuła NE jest nieprawdopodobnie pojemna. Jednakowoż nie dziw się głosom krytyki. Ja się tylko pragnę spytać. Jeśli jako osoba posiadająca jakąś empatię, Potrafisz sobie wyobrazić że tekst ten dla wielu nie okaże się jednak podniecający, tedy … Coś chciał nim osiągnąć ?

Z takich rzeczy które mnie nieco zniechęciły, początek zaczyna się jak opis planu wygłoszony przez lektora dla osób niewidomych. Narracja taka pojawiła się nawet w bajkach dla dzieci. Na przykład Masza i Niedźwiedź po Polsku zawiera nie potrzebną nikomu narrację co udowadnia Маша и Медведь która się bez takich inwencji obchodzi. No ale dość czarnego humoru. Być może forma dziennika jednak ustępuje bardziej rozbudowanej fabularyzacji ? Może warto by się nad tym zastanowić ? Zwłaszcza że Ty nie Masz z tym kłopotów. Dziennik jest raczej periodycznie sporządzanym zapisem, głównie na użytek twórcy. Z tego powodu autor zbytnio nie skupia się nad środkami stylistycznymi przedkładając raczej formę informacyjną. Innymi słowy, szkoda pary w gwizdek jeśli to co ma robić to informować o faktach w możliwe zwięzły sposób. Czy taka forma jest czymś odpowiednim tutaj ? Gdzie Twoi koledzy i koleżanki starają się właśnie tą formę wypracować ? Ależ oczywiście, być może odbieram to wszystko zbyt jednobiegunowo.

Pozdrawiam,
Mick

Lesbijskie relacje opisywane z zewnątrz ,nigdy nie oddadzą specyfistycznego stylu i smaczków takiego związku. Znam kilka osób o orientacji homoseksualnej zarówno les jak gej , ale nigdy się ich związkom dokładnie nie przyglądałem więc nie potrafiłbym opisać w sposób prawdopodobny. Co do tego co do tej pory piszę. Pewnie masz rację że to bardziej przypomina dziennik i suche fakty niż opis relacji psychicznych . Bo fakty się pamięta a o odczuciach , uczuciach i innych niuansach się zapomina. Jak już pisałem jest wiele odmian relacji BDSM. Od niewinnych zabaw w sypialni, po piwnice pełne różnych narzędzi zgromadzonych tylko po to żeby torturować . Od spotkań raz na jakiś czas po niewolę 24h na dobę. Niektóre relacje są oparte na pożądaniu i mają na celu poszerzyć spectrum doznań erotycznych. Inne na uzależnieniach. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz

Napisz komentarz