Odkrywając siebie II (Ania)  3.7/5 (94)

12 min. czytania

Aż do siedemnastej nie potrafię myśleć o niczym innym. Po zajęciach włóczę się po mieście. Oglądam ciuchy, wącham perfumy, wchodzę nawet do księgarni, ale jestem całkowicie nieobecna duchem. Wiem, że powinnam coś zjeść, nie mam jednak apetytu. Na uczelnię wracam przed czasem. Siadam na korytarzu i udaję, że czytam książkę – Ukryty wymiar Edwarda T. Halla.

Żołądek podchodzi mi do gardła, gdy kątem oka widzę, że otwierają się drzwi jego gabinetu. Wychodzi zza nich zadbana, mniej więcej trzydziestoletnia kobieta, a tuż za nią on. Żegnają się uściskiem dłoni, po czym Grzegorz zamyka drzwi na klucz. Idzie w moją stronę. O matko!

– O, już jesteś. – Rzuca okiem na okładkę mojej książki, a ja spuszczam wzrok, żeby upewnić się, czy przypadkiem nie trzymam jej do góry nogami. – Zaraz się tobą zajmę. – Mija mnie i prężnym krokiem kieruje się do męskiej toalety.

Uff… Mam jeszcze chwilę. Ostrożnie chowam książkę do torebki, przeciągam usta pomadką ochronną i zbieram całą swoją odwagę, a muszę się przyznać, że nie należę do kobiet odważnych i pewnych siebie. Słyszę, jak odkręca wodę, i chwilę później stoi już przede mną.

– Chodźmy. – Zapraszającym gestem wskazuje pokój i w tym momencie w mojej głowie coś się przełącza. Nie jestem sobą, nie myślę, nie analizuję, po prostu działam. Ciało samo podnosi się i idzie, samo przechodzi przez próg i siada, usta same się uśmiechają i same, nieproszone, odpowiadają na jego pytania.

– Na pewno niczego się nie napijesz? – Dociera do mnie jakby z innego świata.

– Nie, dziękuję. – Nawet nie do końca przytomna, jestem dobrze wychowana.

On bardzo szybko i naturalnie wchodzi w rolę badacza, jest aż nazbyt oficjalny, choć może nie tak ujmująco uprzejmy jak Anka. Po kilku prostych pytaniach zaczynamy wkraczać w fazę tych intymnych, ale jestem zadziwiająco twarda i bez mrugnięcia okiem odpowiadam na wszystkie.

– Czy kiedykolwiek była pani w stałym związku?

– Tak.

– W ilu takich związkach pani była?

– W dwóch.

– Czy obecnie jest pani w stałym związku?

– Nie.

– Na ile posiadanie jednego, stałego partnera jest dla pani ważne? W skali od jednego do pięciu, gdzie jeden znaczy „zupełnie nieważne”, a pięć „bardzo ważne”.

– Pięć.

– Czy będąc w stałym związku, kiedykolwiek zdradziła pani partnera?

– Nie.

– Jak często odczuwa pani napięcie seksualne?

– Raczej rzadko. – Waham się, a on wyczuwa to lekkie drżenie w moim głosie.

– To znaczy? – Uśmiecha się zadziornie. Czy nie powinien być tak oschły i rzeczowy jak Kropelka?

– Różnie z tym bywa – przyznaję, spuszczając wzrok. – Czasem miesiącami potrafię nie czuć zainteresowania seksem, a czasem, choć bardzo rzadko, kilka razy w tygodniu odczuwać napięcie seksualne. – Dwa ostatnie słowa wypowiadam szybko, niemal na bezdechu, ale skończywszy, spoglądam mu prosto w oczy.

– Jak oceniłaby pani swój pociąg do mężczyzn? W skali od jednego do pięciu… – Nie musi kończyć, już doskonale znam tę przeklętą skalę.

– Trzy – bąkam nieśmiało, w myślach dodając, że jeśli chodzi o takiego jednego, to normalnie dziesięć.

– A do kobiet?

– Nigdy się nad tym nie zastanawiałam. – Otwieram szeroko oczy. – Cóż, uroda wielu kobiet zapiera mi dech w piersiach, ale chyba ich nie pożądam…

– Jest pani pewna? – W jego oczach błyszczą ogniki zainteresowania.

– Trzy, proszę wpisać trzy. – Środek skali, taka odpowiedź wydaje mi się najwłaściwsza. Ale z drugiej strony… czy tego samego nie powiedziałam o mężczyznach?! Czerwienię się. Wychodzi na to, że jestem jakąś wyuzdaną biseksualistką!

– Czy kiedykolwiek stosowała pani środki zwiększające potencję seksualną lub pożądanie?

– Nie.

– Czy kiedykolwiek się pani masturbowała?

– Tak.

– Czy robiła to pani w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy?

– Nie. – Czuję ulgę, mogąc to powiedzieć z czystym sumieniem.

– Dlaczego zaprzestała pani masturbacji?

– Bo nie wniosła nic w moje życie – odpowiadam beznamiętnie.

– Jak to? – Wydaje się zaskoczony.

– Czy takie pytanie znajduje się w kwestionariuszu? – Staram się wyglądać na urażoną.

– Nie, Gabrielo. – Zwracając się do mnie po imieniu, zmienia ton i wiem, że przez chwilę jest po prostu sobą lub raczej odgrywa inną rolę, cierpliwego nauczyciela. – Ale to jest wywiad pogłębiony. Nie musimy sztywno trzymać się spisanych pytań – instruuje mnie.

– No dobrze – ulegam. – Spróbowałam z ciekawości. Kilka razy. Uznałam w końcu, że cała ta zabawa jest przereklamowana. Znacznie przereklamowana. Mnie to po prostu nie bawi.

– Czy kiedykolwiek oglądała pani pornografię? – Jak gdyby nigdy nic znów staje się irytująco formalny.

– Tak. – Staram się brzmieć równie chłodno.

– W jakiej formie?

– Głównie zdjęcia i filmy w internecie.

– Robiła to pani w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy?

– Tak. – Czerwienię się.

– Jak często pani to robi?

– Ostatnio przedwczoraj, ale… tak naprawdę wcześniej zdarzyło się to tylko raz.

– Czy kiedykolwiek oglądała pani pornografię heteroseksualną? – Patrzy na mnie badawczo.

– Tak.

– Homoseksualną?

– Tak.

– Męską czy kobiecą?

– I taką, i taką. – Czuję, że nawet moje uszy robią się purpurowe.

– A która bardziej ci odpowiadała? – W jego głosie pobrzmiewa ciekawość, delikatnie powiedziawszy, nieprzystająca badaczowi.

– Chyba gejowska. – Podnoszę wzrok i widzę, że teraz to on się rumieni. Jak to możliwe? Przecież rozmawiał już z tyloma osobami!

Maglujemy tak wszystkie możliwe gatunki i przy zdecydowanej większości muszę się przyznać, że je oglądałam… seks grupowy, związywanie, bicie, poniżanie, seks z osobami starszymi, seks waginalny, oralny, analny, masturbacja, fisting, pissing… Jeszcze do niedawna nie wiedziałam, że ludzie robią ze swoimi ciałami takie rzeczy, a teraz rozmawiam o nich z niemal obcym facetem w oschły i rzeczowy sposób.

– Opowiedz mi o filmie, który zrobił na tobie największe wrażenie – Grzegorz prosi zdławionym głosem.

Sadowię się wygodnie na fotelu, zamykam oczy i próbuję przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów. To był krótki i prosty filmik, widziałam go niemal na końcu i, o dziwo, po tych wszystkich zboczonych rzeczach naprawdę do mnie przemówił, sprawił, że zrobiło mi się cieplej i przyjemniej. Co takiego w nim było? Co mogło mnie tak głęboko poruszyć?

– To było krótkie wideo – podejmuję w końcu. – Nic specjalnego, nieruchoma kamera skierowana na przystojnego młodego mężczyznę. Patrzył prosto w obiektyw, w taki wyzywający sposób, i pieścił się. Po krótkiej chwili chwycił w dłoń swój nabrzmiały członek i zaczął się nim intensywnie bawić. Bardzo intensywnie. – Spoglądam w lekko zamglone oczy Grzegorza i odnoszę wrażenie, że jest podniecony. – Wytrysnął obficie i wysoko, wyginając się w łuk pod wypływem prawdziwego, nieudawanego orgazmu. To było takie silne i naturalne. Proste. Największe wrażenie zrobiła na mnie ekstaza malująca się na jego twarzy.

– Rozumiem. – Mój rozmówca zaczyna niespokojnie kręcić się na krześle. – Czy zawsze ogląda pani pornografię sama?

– Hmm… – Nie bardzo wiem, czy powinnam się przyznać. Zrobiłyśmy to z Kropelką tylko w celach edukacyjnych. Nie wyobrażam sobie, że mogłybyśmy…  – Zazwyczaj.

– A jeśli nie sama, to z kim?

– Z przyjaciółką – mówię zażenowana.

– Z Anką? – zgaduje.

– Tak, ale… – Nie wiem, czemu odczuwam potrzebę wytłumaczenia się. – Ona pomagała mi przygotować się do tej rozmowy. Ja… naprawdę mam niezbyt bogate doświadczenie i bałam się, że sobie nie poradzę.

– Więc czemu… – Tym razem to w jego głosie słychać dziwną niepewność. – Czemu chcesz się tym zajmować?

– Sądzę, że dzięki temu dowiem się czegoś więcej o sobie samej, a może nawet zrozumiem, co inni w tym widzą. – I znów jestem sobą, nieśmiałą, zagubioną dziewczynką. – Widzisz, miałam tylko dwóch chłopaków. Żaden nie rozbudził moich potrzeb, nie sprawił, że ziemia zadrżała w posadach. Seks jest dla mnie raczej obrzydliwą wymianą lepkich i gęstych płynów, takimi dziwnymi zapasami. Wiąże się z bólem, strachem, niepewnością. Chciałabym lepiej to zrozumieć. Dowiedzieć się, czym różnię się od innych.

– Gabrielo, ale do tego jest ci potrzebny kochanek, a nie te badania. – Znów wwierca we mnie te swoje zielone oczy i przez chwilę mam nadzieję, że zaproponuje swoje usługi.

– Nie, chyba nie – szepczę. – Wydaje mi się, że nie jestem gotowa, żeby znowu próbować – kłamię, nie doczekawszy się z jego ust upragnionych słów.

Z jakiegoś powodu nie kończymy wywiadu zgodnie ze scenariuszem, tylko zaczynamy luźną rozmowę o życiu, rodzinie, pożądaniu, o słownictwie, jakie przydaje się podczas wywiadów, i różnych krępujących sytuacjach, które czasem się podczas nich zdarzają. Grzegorz zapewnia mnie, że większość ludzi zadziwiająco łatwo się otwiera, że są przyjacielscy i ciepli, że również potrzebują tych rozmów. Wierzę mu. Ja chyba też tego potrzebowałam. Potrzebowałam opowiedzieć o swoich przeżyciach, przekuć doświadczenia w słowa i wyrzucić je z siebie. Po całej tej rozmowie czuję się z dziesięć kilo lżejsza i w tym dziwnym stanie nieważkości wracam do domu, żeby śnić o nim.

***

Ubrana niczym ekskluzywna call girl, w obcisłej czarnej sukience, czarnych szpilkach z czerwoną podeszwą i włosami upiętymi w elegancki wysoki kok, przekraczam próg bajecznej rezydencji. Sędziwy lokaj w liberii i białych rękawiczkach zamyka za mną drzwi i ze spokojem wskazuje kierunek, w którym mam podążyć. Moje obcasy dźwięcznie stukają o marmurową posadzkę. Jest tak cicho, że słyszę dobiegające z salonu skwierczenie drewna palącego się w kominku.

On czeka na mnie w głębokim fotelu. Jest bosy. Ma na sobie obcisłe skórzane spodnie i wpuszczoną w nie jedwabną czarną koszulę, z seksownie rozpiętymi górnymi guzikami. Na mój widok nie wstaje, jedynie podwija rękawy. Przy każdym ruchu jego rozpuszczone, ciemne włosy falują, połyskując w migotliwym świetle.

– Rozbieraj się – warczy, a ja nonszalancko zrzucam z siebie sukienkę.

Drżę pod jego spojrzeniem. Z aprobatą przebiega po mnie wzrokiem. Po moich czarnych pończochach zakończonych bordową koronką, szerokim, czarnym pasie z sześcioma metalowymi zapinkami i czarnym staniku wykończonym fikuśnymi piórkami. Nie wstydzę się i nie rumienię. Sprawia mi przyjemność, że na mnie patrzy i że w jego oczach widać zadowolenie.

– Klęknij – rozkazuje i już po chwili mój nagi tyłek jest wypięty w jego stronę. – Tylko taka mała, napalona zdzira jak ty mogła nie włożyć majtek – syczy przez zęby.

Okrąża mnie. Słyszę, jak rozpina pasek i wyciąga go ze spodni. Chwilę później czuję, jak delikatnie przejeżdża nim po mojej skórze. Och! Jakie to przyjemne! Mimowolnie cichutko jęczę. Pragnę go, pragnę jego mocnych i zdecydowanych pieszczot. Cała wilgotna i gorąca wyczekuję chwili, aż wbije się we mnie swoim sztywnym palem. Oczekiwanie stanowi słodką torturę.

Zaczynam nieznacznie kręcić biodrami, eksponując swój nabrzmiały podnieceniem skarb, a wtedy on bierze zamach i mocno uderza paskiem w moje pośladki. Au! To boli! Kurczę się cała pod wpływem tego zaskakującego odczucia, ale zaraz znów kusząco wypinam tyłek. On znów uderza. Ja znów się kulę. W kącie pokoju spostrzegam ukrytego w mroku lokaja. Przygląda się nam uważnie. Już mam zareagować, kiedy czuję, jak Grzegorz gwałtownie wpycha mi w usta twardą czarną kulkę. Zapina z tyłu pasek. Patrzę na niego zdziwiona i po chwili pojmuję, że tak ma być, że tamten mężczyzna musi na nas patrzeć. To odkrycie wywołuje przyjemny dreszcz.

Dochodzę, gdy tylko dotyka nabrzmiałej kobiecości. Orgazm rozrywa moje ciało na pół, sprawia, że unoszę się wysoko nad ziemią, a potem gwałtownie opadam w czarną otchłań. Kiedy wracam do mojego umęczonego ciała, on mnie posuwa. Mocno i rytmicznie. Trzymając kurczowo za biodra. Głośno dysząc. Szarpiąc za włosy. Nie jestem sobą, jestem gumową lalką stworzoną specjalnie dla jego przyjemności, naczyniem na jego spermę, dziwką. Myślę, że jestem tanią zdzirą, szmatą gotową robić najbardziej wyuzdane rzeczy, i wtedy znów ogarnia mnie fala rozkoszy. Po całym ciele rozlewa się przyjemne, obezwładniające uczucie. Krzyczę. Błagam, żeby nie przestawał. Czuję, jak jego penis we mnie pęcznieje, nabrzmiewa i zaczyna gwałtownie pulsować. Odpływam. Oboje odpływamy.

***

Za oknem ledwo świta. Idę pod prysznic, żeby zmyć z siebie to dziwne, lepkie uczucie, jakie pozostało po tym śnie. O matko boska! Mój pierwszy w życiu sen erotyczny! Muszę przyznać, że doznania były niesamowite, takie niespodziewane i zaskakująco przyjemne. Jestem już pewna, że podjęłam słuszną decyzję i te badania wiele zmienią w moim życiu.

***

Kilka dni później po raz pierwszy wkraczam do ich „siedziby głównej”. Jedno z pomieszczeń technicznych zostało zaadaptowane na potrzeby badań. To w nim znajduje się „centrum dowodzenia” projektu. Tutaj przechowywane są wypełnione kwestionariusze, tu odbywa się kodowanie danych i tu przyjmowane są telefony od potencjalnych respondentów.

Grzegorz umieścił ogłoszenia w nietypowych miejscach. Jest dla mnie zadziwiające, że ludzie na nie reagują i sami się zgłaszają – telefonicznie, mailowo lub nawet osobiście. Ale i tak cały zespół musi aktywnie poszukiwać chętnych.

W tym ciasnym pokoju co najmniej raz w tygodniu zbiera się cała ekipa, która w tej chwili, wraz ze mną, liczy siedemnaście osób. Cały czas tętni tu życie, od ósmej rano do ósmej wieczorem. Centralny element stanowi korkowa tablica „z wyzwaniami”, jak nazywa to Anka. Wyzwania  zawierają informacje o osobach do odnalezienia i przebadania.

Kiedy przyglądam się podłużnym karteczkom opisującym cechy demograficzne – płeć, wiek, wykształcenie, wielkość miejsca zamieszkania – podchodzi do mnie wysoki, dobrze zbudowany chłopak, prawdopodobnie mniej więcej w moim wieku.

– No, chcemy to zrobić lepiej niż Kinsey. Chodzi o to, żeby przebadać reprezentatywną grupę Ślązaków – zaczyna mi troskliwie tłumaczyć.

– Może nie wyglądam, ale studiuję socjologię – odpowiadam zniesmaczona.

– W takim razie przepraszam. – Uśmiecha się zadziornie. – Mam na imię Michał.

– Gabriela. – Ściskam przesadnie mocno jego wyciągniętą dłoń. – O, cześć! – Odczuwam ulgę, dostrzegając Kropelkę i mogąc uciec od nowo poznanego chłopaka.

– Cześć – odpowiada z uśmiechem, odrywając się od jakichś papierów. Rozgląda się i prostuje. – Hej, wszyscy! – woła wesoło. – To jest Gabriela, od dzisiaj będzie z nami pracować.

Dygam skromnie. Wpatruje się we mnie co najmniej dziesięć par oczu. Nie jestem przyzwyczajona do znajdowania się w centrum uwagi i kiepsko to znoszę. Na szczęście zamieszanie szybko mija i cały zespół wraca do swoich zajęć. Siadam w kącie i zaczynam przeglądać opasły kwestionariusz. Trzymam go w ręku po raz pierwszy, choć część pytań znam już z innych źródeł. Przeraża mnie rozmawianie o takich rzeczach z obcymi osobami, a przecież to ja będę musiała zacząć, wzbudzić ich zaufanie, pozwolić im się otworzyć i przede wszystkim nie oceniać! A jak trafię na jakiegoś sadystę albo pedofila – zaczynam się zastanawiać. – A jeśli wpadnę w łapska jakiegoś zboczeńca? Wzdrygam się.

– Co jest? – Anka zauważa mój stan.

– Trafiłaś kiedyś na kogoś z naprawdę chorymi upodobaniami? – pytam niepewnie.

– Co masz na myśli?

– No wiesz… – Nie potrafię jasno wyartykułować swoich wątpliwości. – Przemoc, coś od czego przechodzą cię ciarki.

– Och, Gabi! – wzdycha. – Naprawdę potrzeby i fantazje większość ludzi są dosyć proste i powtarzalne. Wątpię żeby do naszych badań zgłosił się jakiś zboczeniec, pedofil, jak u Kinseya, albo gwałciciel. Wyluzuj… To są zwykli ludzie, tacy jak ty i ja!

– Panno Gabrielo – Nie zauważyłam, kiedy podszedł do nas Grzegorz. Jego szelmowski uśmiech trochę mnie przeraża. – Na początku będzie pani pracować tu. – Szerokim gestem omiata całe pomieszczenie. – Dopiero jak poczuje się pani pewniej, wyślemy panią na pastwę jakiejś staruszki.

– Żadnych obleśnych facetów? – Staram się, by mój ton brzmiał lekko.

– Wiedziałem, że nie możesz się doczekać. – Jego oczy błyszczą. – Nie. Nalegam na to, żeby kobiety prowadziły wywiady z kobietami, a mężczyźni z mężczyznami. To daje badanym większy komfort, a i ankieterzy mogą czuć się bezpieczniej. Szczególnie ankieterki. – Znowu się uśmiecha.

– Uff. – Udaję ulgę… A może rzeczywiście ją czuję?

Wszyscy potulnie siadamy na krzesłach, taboretach i blatach wysłużonych ławek. Grzegorz podsumowuje miniony tydzień, zwracając uwagę na osiągnięcia poszczególnych osób. Mówi o ogromie pracy, jaka jeszcze przed nami, i oficjalnie wita mnie w zespole. A co z moim wywiadem? Przecież Anka mówiła, że będę musiała przeprowadzić z nim wywiad… Wzdycham zawiedziona. Chcę wiedzieć, o czym on fantazjuje, jak często robi sobie dobrze, czy ma stałą partnerkę… Tyle cennych informacji mogę dzięki temu zyskać! Tymczasem czeka mnie na razie nudna, papierkowa robota. Cóż za rozczarowanie!

Przyglądam mu się uważnie, jego pewnym krokom, zamaszystym gestom i tajemniczemu uśmiechowi. Jest boski! I te gęste, ciemne włosy upięte na karku w niedbały kucyk! Wysokie glany, obcisłe spodnie i towarzyszący mu zawsze czarny kask motocyklowy. Pewność siebie – to chyba najbardziej mnie w nim pociąga. Coś, czego sama nie mam, a bardzo chciałabym mieć. Tak! To na pewno to! Wzdycham. Uświadamiam sobie, że już dawno przestałam słuchać jego słów. Rany, Gabi! Jak będziesz taka nieprzytomna, to nigdy nic z tego nie wyjdzie! – karcę się w myślach i usilnie próbuję skupić na tym, co mówi.

Po zebraniu zostajemy we trójkę – ja, on i Anka. Tłumaczą mi, za co będę odpowiedzialna, i ustalamy wstępnie grafik mojej pracy. Delektuję się przy tym jego bliskością. Jest nie tylko na wyciągnięcie ręki, ja go niemal dotykam! Czuję bijące od niego ciepło, słyszę spokojny, równomierny oddech, mogę wdychać zapach jego skóry. Muszę się powstrzymywać przed przysunięciem się jeszcze bliżej, przed oparciem głowy na jego ramieniu, chwyceniem jego dłoni.

– Zrozumiałaś wszystko? – Anka uśmiecha się wesoło. Z pewnością wie, że będzie musiała mi to powtórzyć w drodze do domu.

– Tak. – Kiwam głową i szczerzę się jak głupia.

– No dobra, jutro zobaczymy czy sobie poradzisz. – Grzegorz gwałtownie wstaje i chwyta swój kask.

Jutro? Naprawdę zgodziłam się zacząć już jutro?! Musiałam być nieprzytomna! Próbuję ułożyć sobie wszystko w głowie. Dobra, słowo się rzekło. Jakoś dam radę.

Przejdź do kolejnej części – Odkrywając siebie III

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wejdź na nasz formularz i wyślij je do nas. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Chcę mieć jej sen! Świetnie opisany, pobudzający. Jestem bardzo ciekawa co wydarzy się dalej!

Snów niestety się nie wybiera… przeczytać za to będzie można jeszcze kilka 😉

Można nauczyć się je wybierać ;). Choć owszem, to już nie będzie to samo.

Historia się rozwija… na razie może niezbyt dynamicznie, Grzegorz okazał się chyba dla Gabrysi trudniejszym orzechem do zgryzienia, niż początkowo sądziła. I tak, zamiast w objęciach kochanka (czy pod jego pasem, o czym potajemnie marzy) wylądowała w papierkowej robocie 🙂

Z drugiej strony, pomieszczenie techniczne na uczelni, wypełnione dokumentami z badań, może niespodziewanie stać się całkiem dobrą scenerią dla gorącej sceny miłosnej. Jest coś głęboko erotycznego w woni zakurzonego papieru – o czym wiedział już Andrzej Sapkowski, pisząc swą pamiętną „scenę biblioteczną”!

Pozostaje czekać na kolejny odcinek i zobaczyć,gdzie Autorka zaprowadzi swoją bohaterkę.

Pozdrawiam
M.A.

Na zbyt wartką akcję tradycyjnie raczej nie możesz liczyć 😉

Spokojnie rozwijająca się akcja. Początki pracy , dziewczyna zauroczona i pełną fantazji. Ciekawe co z tego wyniknie. Pozdrawiam

Nic dobrego 😉

„Ania Kropelka”. 😉
Miłe przypomnienie.

Z pozdrowieniami
NNN

Miło to jest znowu Cię widzieć 🙂

🙂

Napisz komentarz