Odkrywając siebie I (Ania)  3.69/5 (69)

12 min. czytania

Źródło: Pixabay

– Jak ocenia pani swój stan zdrowia, w skali od jednego do pięciu, gdzie pięć oznacza „bardzo dobry”, a jeden „bardzo zły”? – pyta Anka ze skupioną miną, siląc się, by jej głos brzmiał poważnie i spokojnie. Dziwnie tak oficjalnie rozmawiać z najbliższą przyjaciółką, ale właśnie w ten sposób będą wyglądać wszystkie moje kolejne rozmowy. Forma stwarza dystans, pomaga odgrywać rolę – teraz badanej, później badaczki.

– Pięć – odpowiadam.

Nie wiem, czy na jej miejscu potrafiłabym być równie rzeczowa i sprawiać wrażenie tak godnej zaufania. Kropelka zawsze umiała nad sobą panować i odnaleźć się nawet w najdziwniejszych, dla mnie często krępujących sytuacjach.

– Jak w podobnej skali ocenia pani swój stan psychiczny? – zadaje kolejne pytanie, nie spuszczając ze mnie wzroku.

– Pięć. – Brzmi to sucho, ale niepewnie.

– Czy pali pani papierosy?

– Daj spokój, przecież wiesz. – Jakoś nie bawi mnie ta gra.

– Dobrze, Gabi, możemy pominąć te pytania – zgadza się łaskawie Anka. – Ale myślałam, że chcesz przećwiczyć całość. Ze mną możesz się czuć bezpiecznie. Pomyśl tylko, jak będzie z nim… – Sugestywnie ścisza głos.

O matko! Ona ma rację. Przebywając w jednym pomieszczeniu z tym niesamowitym mężczyzną, nie jestem w stanie sklecić jednego zdania po polsku, a mam mu opowiadać o najintymniejszych wydarzeniach ze swojego życia, o moich pragnieniach i fantazjach. Nie rumieniąc się, nie wzdychając, nie spuszczając wzroku i przede wszystkim nie owijając w bawełnę. Co prawda nie mam zbyt wiele do powiedzenia, ale zawsze…

– Wiem – przyznaję i ponownie zastanawiam się, w co zamierzam się wpakować. – Masz rację, jak zwykle. – Z rezygnacją kręcę głową. – Nie palę.

– Czy pije pani alkohol? – podejmuje Anka, z powrotem wchodząc w rolę.

– Czasami. – Ciężko wzdycham.

– Mniej więcej jak często?

– Dwa–trzy razy w miesiącu.

– Mocne alkohole?

– Nie, piwo albo drinki.

– Czy kiedykolwiek zażywała pani narkotyki? – Ton jej głosu dalej jest rzeczowy i suchy.

– Nie – odpowiadam beznamiętnie, myśląc już o czymś zupełnie innym.

Cóż, na razie pytania są proste, ale doskonale wiem, że specjalnie tak zostały ułożone. Nie można spotkać się z obcym człowiekiem i zacząć od dopytywania się o to, jak często się masturbuje albo czy uprawiał seks ze zwierzętami. Nawet na drugim roku studiów jest to dla mnie oczywiste, a Grzegorz musi znać wiele innych zasad i wybiegów.

– W jakim stopniu jest pani zadowolona ze swojego wyglądu? Znowu skala od jednego do pięciu… – Jestem pewna, że znając mnie tak dobrze, Anka zdaje sobie sprawę z tego, że nie potrafię skupić się na tych idiotycznych pytaniach.

Wiercę się tylko w fotelu i odpowiadam bez namysłu. Byłam w dwóch stałych związkach, ale to już za mną. Jestem zagorzałą zwolenniczką monogamii. Nigdy nie zdradzałam. Seks w moim życiu nie jest istotny, nie bardzo rozumiem ten cały szum wokół niego. Raczej nie odczuwam pożądania i jest mi z tym całkiem dobrze. Próbowałam masturbacji, ale doznania raczej mnie rozczarowały, dlatego zaniechałam tych eksperymentów. Jeden z moich chłopaków próbował przekonać mnie do oglądania pornografii, ale film był taki techniczny… Ci ludzie wyglądali, jakby uprawiali zapasy, nie miłość.

– Czy zdarza się pani fantazjować na temat seksu? – To pytanie wyrywa mnie z zamyślenia. Sama wzmianka o tym wywołuje rumieniec.

– Tak.

– Opowiesz mi coś o tym, Gabi? – Głos Anki jest przesadnie słodki.

– To też element tej przeklętej ankiety? – syczę.

– Tak. – Przyjaciółka wraca do poprzedniego rzeczowego, tonu.

– Oj, w takim razie będzie naprawdę ciężko. – Biorę głęboki wdech i zbieram się na odwagę. – Generalnie raczej mi się to nie zdarzało, aż do czasu… Już na pierwszych zajęciach wyobrażałam sobie, że prosi, żebym została dłużej. Ta fantazja uparcie do mnie wraca, wywołując silne podniecenie i bolesny skurcz tam, w środku.

– Ale czemu on? – To pytanie Anka szepcze ledwie słyszalnym głosem.

– Sama nie wiem. Jego sposób poruszania się, to, jak mówi, ta cała pewność siebie. Seksowny kucyk i skórzane spodnie. Motocykl. Nigdy nie leciałam na posągowo pięknych mężczyzn.

– Tylko na dupków. – Moja przyjaciółka śmieje się ironicznie.

– Może i tak – przyznaję z bólem. – Serce nie sługa.

– Jakie serce?!? O czym ty mówisz, dziewczyno?!? Ty go nie kochasz, tylko pragniesz! Marzysz o tym, żeby cię przeleciał, mocno i szybko!

– Wiem. – Czuję, jak cała oblewam się rumieńcem. – W moich fantazjach, kiedy zostajemy sami… – próbuję coś wybąkać, ale nie wiem, jak to powiedzieć. – Wiesz, on chwyta mnie mocno za włosy i władczym gestem samca alfa zmusza, żebym uklękła. Spragniona ocieram się twarzą o jego krocze, o te skórzane spodnie, o wielką klamrę paska. Czuję jego nabrzmiałą męskość i trzęsącymi się rękami próbuję wyłuskać ją z rozporka. Jest taka wielka, naprawdę imponująca, ciemno purpurowa, rozgrzana… prawie tak jak ja. Między swoimi nogami czuję powódź, jestem lepka i śliska, gotowa go przyjąć. Spragniona. On szybko obraca mnie tak, że brzuchem kładę się na biurku, spuszcza mi spodnie, daje soczystego klapsa i brutalnie się we mnie wbija. Posuwa mnie ostro, szepcząc, że jestem jego kurewką, a ja z niepokojem patrzę w stronę drzwi. Nie są zamknięte, w każdej chwili ktoś może wejść. Podnieca mnie to. Co gorsza, podnieca mnie, że on traktuje mnie przedmiotowo. Dyma. Po wszystkim zapina rozporek w spodniach, których nawet nie zsunął z bioder, i zostawia mnie tak. Rozpaloną i niespełnioną. Chcę więcej i jak suczka w rui jestem gotowa oddać się pierwszemu lepszemu facetowi albo na kolanach błagać go, żeby dał mi więcej.

– Boże, Gabriela! – Kropelka wzdycha. – Czemu musisz mieć takie porąbane fantazje? I to na temat tego buca?

– Nie wiem – przyznaję z rozbrajającą szczerością, a wtedy ona podchodzi i przytula mnie czule.

– Mam tylko nadzieję, że jemu tego nie powiesz. To znaczy nie powiesz, że to o nim tak fantazjujesz.

– Sama nie wiem. – Rozklejam się w jej ramionach. – Może to skończyłoby moją udrękę. Może zerżnąłby mnie i mielibyśmy już ten etap za sobą.

– A może wyśmiałby cię albo upokorzył, nie pomyślałaś o tym? W nim jest coś takiego, sama nie wiem… Sądzę, że byłby w stanie wykorzystać cię w najgorszy możliwy sposób. Zniszczyć i wyrzucić jak zepsutą zabawkę.

– Właśnie to mnie w nim najbardziej pociąga.

– Wiem, skarbie. – Głaszcze mnie po głowie. – Pominiemy chyba resztę pytań o fantazje – dodaje po chwili.

– Nie – protestuję. – Lepiej przeróbmy je po kolei.

– Jak chcesz. – Anka wzrusza ramionami i ponownie siada naprzeciwko mnie. – Czy w tych fantazjach występuje któryś z pani byłych partnerów? – W odpowiedzi lekko kręcę głową. – Ktoś znajomy? – Przytakuję. – To mężczyzna czy kobieta?

– Mężczyzna.

– Jeden? – Jej oczy są chłodne i nie zdradzają zainteresowania.

– Tak, zawsze ten sam, jeden mężczyzna. Aż do znudzenia. – Boleśnie wzdycham.

– Czy w tych fantazjach występuje seks oralny?

– Czasami, coś jakby – bąkam nieśmiało.

– Waginalny?

– Tak.

– Analny?

– Na Boga, jak dotąd nie! – Patrzę na nią przerażona.

– Związywanie? Kneblowanie? – Zasypuje mnie gradem pytań. – Zadawanie bólu? Zabawki erotyczne? Podglądactwo? Ekshibicjonizm?

– Proszę… – jęczę w końcu.

– I co ja mam z tobą począć? – Anka patrzy na mnie pytająco. – Dalej nie będzie lepiej. Naprawdę chcesz to zrobić? Chcesz przeprowadzać takie rozmowy? Sądzisz, że jesteś w stanie?

– Chyba tak, ale nie z nim. – Obawiam się, że jestem skazana na porażkę.

– Żeby znaleźć się w zespole, musisz porozmawiać właśnie z nim. Najpierw to on przeprowadzi wywiad z tobą, a potem ty będziesz musiała przepytać jego.

– Z tobą też tak było?

– Tak.

– I jak? – Unoszę się lekko na fotelu.

– Normalnie. Odpowiedziałam szczerze i bez szczególnego zażenowania na większość jego pytań. Po kilku szkoleniach to ja przeprowadziłam wywiad z nim. Nie wiem, czy był szczery, ale jeśli tak, to jego życie seksualne wcale nie jest interesujące i szkoda twojego zachodu. – Anka próbuje być zabawna.

– Opowiesz mi coś?

– Nie, raczej nie powinnam. Normalne zwyczaje, przeciętne fantazje, żadnych perwersji, dzieci ani zwierząt. Zresztą, sama musisz go spytać. – Uśmiecha się szeroko.

– Boję się, ale bardzo tego pragnę. Chcę go lepiej poznać, być bliżej, pomóc mu. Te badania są dla niego bardzo ważne, prawda?

– Chyba tak. To początek jego kariery naukowej i wielka przygoda. – Anka uśmiecha się ciepło. – Widzę, że się trochę rozluźniłaś, więc wracamy do tematu. – Robi krótką pauzę i strzela:

 – Czy chciałaby pani zrealizować swoje fantazje erotyczne?

Zamieram. Nie wiem, naprawdę nie wiem, czy tego chcę. Pożądam go, ale obawiam się, że po czymś takim czułabym się okropnie, jak pusta skorupa, jak wywłoka… Cała ta fantazja staje przed moimi oczami. Niemal czuję na sobie jego stanowczy dotyk, jego przyjemny ciężar i płytki, urywany oddech. Momentalnie robię się mokra. Czy rzeczywiście chcę, żeby mnie poniżał? Żeby mnie wykorzystał? Żeby mnie pieprzył? Takie pragnienia chyba nie są normalne i nie przystoją takim grzecznym dziewczynkom jak ja.

– Chyba tak – mówię w końcu ze smutkiem.

– W takim razie, co stoi na przeszkodzie?

– O matko! – jęczę i robię się wręcz purpurowa. – Chyba to, że się ich wstydzę i wolałabym o nich zapomnieć. – To wyznanie niespodziewanie przynosi mi ulgę.

– Czy zdarzają się pani erotyczne sny?

– Nie przypominam sobie. – Lekko kręcę głową, czując ulgę, że ominie mnie kilka żenujących pytań.

– Dobrze, w takim razie przejdziemy do kolejnej części. Czy ma pani za sobą inicjację seksualną?

– Tak – odpowiadam krótko i, o dziwo, tym razem bez zażenowania.

– Ile miała pani wtedy lat?

– Siedemnaście.

– Gdzie to się odbyło?

– W domu mojego chłopaka. – Patrzę na nią badawczo, zastanawiając się, czy taka informacja ją usatysfakcjonuje. Może mam dodać, że stało się to w łóżku jego rodziców przykrytym kocem, jego prześcieradłem i jeszcze starym ręcznikiem? Że i tak wybrudziliśmy ich pościel, a ja, słaniając się po wszystkim, nieszczęśliwie rozbiłam doniczkę z paprotką i jak ostatnia ofiara losu wbiłam sobie jej odłamek w bosą stopę? To była istna porażka! I jeszcze ten gapiący się pies! Głupie bydlę!

– Jaka była przyczyna pani decyzji o podjęciu współżycia?

– Głupota – syczę.

– Było aż tak źle? – Kropelka patrzy na mnie ze współczuciem.

– Tak! – Głośno nabieram powietrza w płuca. – Aż tak źle. On bardzo nalegał, żebyśmy to zrobili. Przekonywał mnie, że jestem jedyną dziewicą na tej planecie i że muszę w końcu zdecydować, czy chcę być z nim, czy wstąpić do zakonu.

– Zawsze wiedziałam, że z mojego brata jest niezły dupek – mamrocze Anka.

– Było, minęło. Od tamtej pory zmądrzałam.

– Mam nadzieję. – Mówiąc te słowa, wygląda na rozbawioną.

– Ja też. – Śmiejemy się obie.

– Dobra, ta ankieta jest strasznie długa i jak nie będziemy się trzymać planu, do rana nie skończymy.

– Okej, jedź z tym koksem.

– Jak ocenia pani swoją satysfakcję z inicjacji seksualnej? W skali od jednego do pięciu, gdzie jeden oznacza „bardzo źle”, a pięć „bardzo dobrze”.

– Tragicznie – cedzę przez zęby. – Minus dziesięć. To była klęska. Totalna kumulacja niepowodzeń! Boże, na samą myśl robi mi się niedobrze. – Aż się wzdrygam.

– Bolało? – W głosie mojej przyjaciółki pobrzmiewa troska.

– Tak. A ten kretyn śmiał jeszcze na koniec spytać, czy miałam orgazm! Ledwo zniosłam te dwie minuty jego sapania i dyszenia. Wrrr…

***

Nie skończyłyśmy wywiadu, ani tego wieczora, ani żadnego innego. Zagubiona w swoich pragnieniach bardziej potrzebowałam wtedy przyjaciółki niż ankieterki. Ostatecznie postanowiłam zdobyć tego mężczyznę. Grzegorz był doktorantem na Wydziale Nauk Społecznych. Prowadził z nami niektóre ćwiczenia, ale ja, zapatrzona w niego jak w obrazek, nie potrafiłam przebić się do jego świadomości. Dla niego nie istniałam. Zresztą pewnie nie tylko dla niego.

Nieśmiała, zakompleksiona, dopiero miałam odkryć siebie i drzemiącą we mnie moc. I to dzięki niemu. W sumie to trochę przewrotne, że tak wiele mu zawdzięczam. Po tych kilku miesiącach, już prawie roku, muszę stwierdzić, że to było fatalne zauroczenie. Za jedyną korzyść z całej sytuacji mogę uznać to, że jego fascynacja Kinseyem i badaniami nad ludzką seksualnością sprawiły, że sama się tym zainteresowałam i odkryłam własną seksualność.

Właśnie o tym chciałabym Wam opowiedzieć. Dlatego zacznijmy od początku. Nazywam się Gabi, Gabriela, i mam dwadzieścia jeden lat. Od urodzenia mieszkam na Śląsku, ale ta historia mogłaby w zasadzie wydarzyć się gdziekolwiek.

Kiedy to wszystko się zaczęło, być może pod wpływem naprawdę nieudanych pierwszych seksualnych doświadczeń, wątpiłam w to, że moje ciało może dostarczyć mi rozkoszy. Nie byłam rozbudzona, nie znałam własnych reakcji ani potrzeb. Jako córka pielęgniarki zostałam uświadomiona dosyć wcześnie, ale otrzymałam tylko suche, techniczne informacje. Wiedziałam tyle, ile trzeba o antykoncepcji i chorobach przenoszonych drogą płciową, ale za mało o pożądaniu i miłości. Naprawdę nie rozumiałam całej tej zabawy i zasad nią rządzących. Jak każda kobieta musiałam je odkryć i nauczyć się czerpać przyjemność z tego, czym obdarzyła mnie natura. Mężczyźni mają pod tym względem łatwiej, ich oprzyrządowanie jest prostsze w obsłudze i bardziej rzuca się w oczy.

Wróćmy jednak do początku. Anka bardzo pilnie pracowała nad przygotowaniem mnie do tej rozmowy. Pokazała mi w internecie rzeczy, o jakich w życiu nie śniłam – pornografię, w tym BDSM, zabawki erotyczne, akcesoria do związywania, obrazki przedstawiające dość precyzyjnie ludzkie narządy płciowe i strony z opowiadaniami erotycznymi. Sprawdziła moje słownictwo i pomogła mi je nieco wzbogacić. Kiedy obie uznałyśmy, że jestem gotowa, zaczęła się cała ta zwariowana historia.

***

Ubrana elegancko, ale z prostotą, w czółenkach na wysokim obcasie i cielistych rajstopach, ruszam zdecydowanym krokiem przez pustoszejący już korytarz naszego wydziału. Tak silne ściskanie w dołku czułam chyba tylko tuż przed maturą. O Boże! To się zaraz stanie! Mam spocone dłonie, płytki oddech, nogi wręcz się pode mną uginają, ale wiem, że muszę to zrobić. Jeśli nie teraz, to pewnie nigdy! Odnoszę wrażenie, że kilka osób, które wciąż stoją na korytarzu, gapi się na mnie tak, jakby znały mój sekret. Jakby wiedziały, że idę tam nie po to, by zaliczyć praktyki, ale by on zaliczył mnie. Rany, Gabi, skup się, bo nic z tego nie będzie! Leciutko pukam do drzwi i drżącą ręką naciskam klamkę. Grzegorz nieznacznie unosi wzrok znad biurka.

– Mogę? – pytam nieśmiało.

– Oczywiście. – Nonszalanckim gestem wskazuje krzesło. – W czym mogę pomóc?

– Moja przyjaciółka, Anna Kropelka… – Staram się, by mój głos brzmiał spokojnie i naturalnie, mimo że w jego obecności serce bije mi szybciej. Jak dobrze, że nie przywitał mnie wyciągnięciem ręki  – przebiega mi przez myśl, gdy złączając dłonie, czuję nieprzyjemną wilgoć. – Podobno szuka pan jeszcze kilku osób do swojego zespołu – zaczynam ponownie.

– Tak, to prawda. – Patrzy na mnie badawczo. – Przyda się każda para rąk do pomocy.

Na chwilę zapada krępujące milczenie i czuję, jak jego zielone oczy przewiercają mnie na wylot. Rumienię się. Obawiam się, że może z mojej twarzy wczytać wszystkie myśli. Próbuję się skupić. Nie chcę rozbierać go wzrokiem, nie chcę myśleć o jego silnych ramionach ani o jego mięsistych ustach. Zalewa mnie fala gorąca. Kręci mi się w głowie. Nieco zbyt głośno wdycham powietrze.

– Otworzyć okno? – pyta.

– Tak, będę wdzięczna – odpowiadam, nieśmiało spuszczając wzrok, a on wraz z fotelem przesuwa się odrobinę w tył i jedynie lekko się unosząc, sięga do tandetnej plastikowej klamki.

– Okej. – Znów siedzi przede mną dumnie wyprostowany. – Czyli chciałaby pani zająć się badaniem ludzkiej seksualności. Dlaczego, jeśli można wiedzieć?

– Te zagadnienia interesują chyba nas wszystkich. – Bezczelnie patrzę mu prosto w oczy i dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że on może te słowa odebrać jako próbę flirtowania.

– Zapewne tak, ale nie wszyscy w związku z tym zamierzają wchodzić z butami w intymne życie obcych osób. Sytuacja badania jest krępująca dla obu stron i wymaga olbrzymiego wyczucia – mówi pouczającym tonem. – Nie wątpię, że jest pani taktowna, ale takt to trochę za mało. Czasem musimy być bardzo bezpośredni. Wiele osób, nawet doskonale wykształconych, nie zna odpowiedniego słownictwa, nie zna też własnego ciała.

– Edukacja seksualna w tym kraju wciąż jest w powijakach – wtrącam nieśmiało.

– Tak i wiele osób poważnie cierpi z tego powodu – twierdzi, ciężko wzdychając. – Mam na imię Grzegorz. – Wyciąga do mnie rękę.

– Gabriela. – Odwzajemniam jego gest szczęśliwa, że miałam czas ochłonąć. Kiedy mocno ściska moją dłoń, przez całe moje ciało przebiega dziwny dreszcz.

– Miło mi. – Uśmiecha się ciepło.

– Mnie również – odpowiadam zahipnotyzowana spojrzeniem jego głębokich zielonych oczu.

– Anka pewnie uprzedziła cię, że aby stać się członkiem zespołu trzeba…

– Złożyć zeznania – przerywam mu w pół słowa.

– Tak. – Przekrzywia lekko głowę i przygląda mi się uważnie. – Dziś nie damy rady tego zrobić. Możemy umówić się na jutro?

Och! Tak szybko! Czuję się tak, jakbym dostała kopniaka w brzuch, ale jednocześnie nie potrafię ukryć ekscytacji.

– Oczywiście. – Uśmiecham się nieco sztucznie.

– Siedemnasta? – Zerka w wielki kalendarz.

– Okej – potwierdzam, wstając niezdarnie z krzesła, i chwiejnym krokiem kieruję się do wyjścia.

– Do zobaczenia – rzuca w kierunku moich pleców.

– Do zobaczenia – odpowiadam, zerkając na niego ostatni raz, tuż przed zamknięciem drzwi.

Na korytarzu oddycham z ulgą. Nie było tak źle. Zaakceptował mnie. Nie zadawał niezręcznych pytań. Byłam chyba w miarę rzeczowa i przekonująca. Uff… Zasłużyłam na małą nagrodę! W mojej ulubionej budce na dworcu kupuję kawałek sernika. Przez brudne okno obserwuję gęste zabudowania mijanych miast. Zaczyna padać deszcz.

Przejdź do kolejnej części – Odkrywając siebie II

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wejdź na nasz formularz i wyślij je do nas. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Wow, ale super pozytywne zaskoczenie poziomem tekstu !!!

Miło mi, że się podobało 🙂

Ciekawy początek czegoś dłuższego. Czyżby kolejna „obyczajowka” autorstwa Ani? Powoli monopolizuje ona ten gatunek na Najlepszej Erotyce.

Jeśli koleżankom i kolegom nie zechce się pisać, zmonopolizuję całą NE, nie tylko obyczajówkę ;p

Ciekawa wizja życia uczelnianiego i przeprowadzania socjologiczno-psychologicznych projektów badawczych, zgodna zresztą z dość konwencjonalnymi wyobrażeniami na ten temat. Dla mnie najciekawszy fragment to „ćwiczebna” rozmowa z przyjaciółką, a zwłaszcza opis reakcji bohaterki. Po prawdzie, to wydała mi się wówczas osobą zdecydowanie starszą i bardziej doświadczoną, niż 21-letnia studentka (jaką się później okazuje). Uwzględniając to drobne w sumie zastrzeżenie, „wiwisekcja” Gabi wypada bardzo przekonująco. I na koniec uroczy, jakby mimo wszystko nawiązujący do młodego wieku i wspomnień dzieciństwa akcent: nagroda w postaci sernika za zdany „egzamin”. 🙂 W kilku miejscach duże nagromadzenie zaimków osobowych, w szczególności odnoszących się do obiektu westchnień bohaterki.
Pozdrawiam

Nie sądzę, żeby moja bohaterka odznaczała się szczególną dojrzałością, często przerażają mnie natomiast męskie wyobrażenia o młodych kobietach. Od wieku zależy mniej, niż się niektórym wydaje…

Zaimków osobowych być może rzeczywiście w tekście jest za dużo, ale sądzę, że wypadają one znacznie bardziej naturalnie niż wymyślne określenia dotyczące wieku, wzrostu, pochodzenia czy koloru włosów jakie z lubością stosujecie z Megasem. To się sprawdza w prozie historycznej, w obyczajówce wyszłoby śmiesznie, a konsekwentne stosowanie ich odnośnie obiektu westchnień Gabi, podkreśla tylko jej obsesję i w pewnym sensie uprzedmiotowienie mężczyzny, o którym fantazjuje.

Jako ciekawostkę dodam, że ten akurat tekst ukazał się swego czasu drukiem w całkiem sporym wydawnictwie, przeszedł profesjonalną redakcję i korektę, która dla mnie, jako autora, była dość bolesna. Musiałam czasem walczyć o pojedyncze słowa czy zdania, nie raz przegrywając, ale nikt nawet nie zająknął się na temat zaimków osobowych… Obawiam się, że w pewnym sensie mieli rację, współczesny czytelnik nie zwraca na nie większej uwagi…

Przygotowanie do przesłuchania czy do rozmowy kwalifikacyjnej mimo różnicy w ciężarze gatunkowym są podobne. O ile pytający umie zadać właściwe pytania i jak w tym przypadku zna odpowiedzi na większość z nich. Mało kto potrafi stawić czoła takiej wiwisekcji. Ciekawy temat , dość prawdziwie opisany. Pozdrawiam

Nie bardzo rozumiem cóż takiego „przeraża” Cię w rzekomych „męskich wyobrażeniach dotyczących młodych kobiet” (tzn. ich psychiki, jak rozumiem) oraz jaki jest cel natychmiastowego uogólnienia tej kwestii w dyskusji? Po prostu, przedstawione w tekście przemyślenia, zakres różnorakich doświadczeń czy odczucia bohaterki nie odpowiadają, moim zdaniem, osobie 21-letniej, studentce drugiego lub trzeciego roku. Wydają się bardziej adekwatne dla kogoś przynajmniej o kilka lat starszego. I uwaga ta odnosi się do obydwu płci, żeby ta sprawa była jasna. A ze studentami mam częsty kontakt. Uważam, że gdybyś uczyniła bohaterkę np. doktorantką, wypadłoby to bardziej przekonująco.
Co do słów określających bohaterów, a nawiązujących do ich wieku, koloru oczu, włosów czy kraju pochodzenia, to nie wydaje mi się, abym w jakiś szczególny sposób szafował nimi w moich tekstach. Być może, częściej czyni to MA, ale przecież stanowimy dwie różne osoby, chociaż obydwaj preferujemy tematykę historyczną. Inna sprawa, że jak napisałaś, w osadzonych w starożytności powieściach MA wychodzi to zgrabnie i naturalnie.
Można wskazać bardzo wiele publikacji wydanych przez duże, a nawet renomowane wydawnictwa, w których nie brakuje takich czy innych usterek stylistycznych (prawda, za sprawą doświadczeń z NE zwracam na to obecnie większą uwagę niż kiedyś). Redaktorzy są tylko ludźmi, jak my wszyscy. I wiem coś o tym, jak wygląda praca nad redakcją tekstu przeznaczonego do druku.
Na koniec podkreślę jeszcze raz, że Twoje opowiadanie uznałem generalnie za udane i przeczytałem z zainteresowaniem, wyrażając kilka uwag o drugoplanowym charakterze.
Pozdrawiam.

I to ja uogólniam? ;D

Fakt, różni autorzy różnie przedstawiają młode kobiety, nawet ten sam autor może zaserwować diametralnie różne wizerunki, ale mnie jako kobietę po prostu kłuje w oczy totalny brak znajomości psychiki tej drugiej płci. Czasem najprościej w świecie jako kobieta czuję się zniesmaczona, jeśli wręcz nie obrażona. Wiem, wiem, kobiety są różne i nie z każdą muszę się identyfikować, ale niektóre stwarzane przez mężczyzn wizerunki po prostu są niewiarygodne…

No właśnie, ale studenci (młodzi ludzie) też są różni i nie można ich wrzucać do jednego worka. Szczególnie, że zapewne znasz ich raczej powierzchownie. Zawsze irytowało mnie, że i na uczelni i w pracy, zauważani są tylko ci, którzy potrafią wokół siebie zrobić szum, co bynajmniej nie ma związku z poziomem jaki reprezentują. Czasem nawet wręcz przeciwnie: doskonale pamiętam zajęcia, na których aktywność zwalniała z egzaminu. Poziom dyskusji był żałosny, bo najbardziej zależało tym, którzy wiedzieli, że na egzaminie najprościej w świecie nie dadzą sobie rady. A dałabym głowę, że wykładowca na przykładzie tych kilku osób oceniał cały rok… i marudził jaką to głupią młodzież przyszło mu uczyć…

Owszem, trochę uogólniasz, bo traktujesz wszystko jako kolejną potyczkę w „wojnie płci”. Moja wypowiedź nie ma z taką „wojną” (bezsensowną zresztą) nic wspólnego, co wyraźnie zaznaczyłem. Ja osobiście nie czuję się urażony, gdy jakiś autor (dowolnej płci) przedstawia swojego bohatera-mężczyznę jako, dajmy na to, skończonego łajdaka, durnia czy niedojdę, bo tacy ludzie też się zdarzają. Bohaterki Twojego opowiadania nie uważam za przystającą do którejkolwiek z tych kategorii, w szczególności nie uważam jej za osobę mało inteligentną czy robiącą wokół siebie szum. Po prostu, moim zdaniem, zaprezentowany przez nią bagaż doświadczeń oraz sposób analizowania tychże (np. gdy stwierdza, że takie czy inne wydarzenia „ma już za sobą” – domyślnie, rozegrały się dawno temu i zostały definitywnie zamknięte) wskazują na osobę straszą niż 21 lat. I nie ma to związku z płcią.

Widzę, Neferze, że jesteś jeszcze bardziej uczulony na użycie zaimków osobowych niż ja.
Przeczytałem i jakoś mnie nic nie gryzło 🙂
Uśmiechy,
Karel

Zapewne różnimy się odrobinę w kwestii zaimków. Poddałbym pod rozwagę poniższy fragment:
„Na chwilę zapada krępujące milczenie i czuję, jak jego zielone oczy przewiercają mnie na wylot. Rumienię się. Obawiam się, że może z mojej twarzy wczytać wszystkie myśli. Próbuję się skupić. Nie chcę rozbierać go wzrokiem, nie chcę myśleć o jego silnych ramionach ani o jego mięsistych ustach.”
Pozdrawiam

No tak. Przechodziłem dawniej etap podwyższonej drobiazgowości, gdy podobny fragment wzbudziłby moje obiekcje. Dziś już to się zmieniło. Kiedy widzę, że autor jest początkujący i ma kłopot ze stylem, wtedy zwracam dużą uwagę na takie „kwiatki”, jak zacytowałeś, Neferze.
Jednak w przypadku swobodnie piszącej osoby jestem bardziej wyrozumiały/mniej czujny.
Ale w sumie masz rację.
Uśmiechy,
Karel

W pełni zgadzam się z Tobą, iż walory ogólne tekstu, naprawdę bardzo wysokiej jakości, rekompensują drobne kwestie techniczne, które poruszyłem w zasadzie na prawach przypisu. Należy życzyć sobie więcej takich opowiadań.
Pozdrawiam

Przeczytałem z zainteresowaniem i zakończyłem z nadzieją na więcej.

Już widzę, że ten cykl spodoba mi się bardziej, niż Magnetyzm 🙂

Jestem ciekaw, co zdarzy się dalej, jak wypadnie prawdziwy wywiad, no i jak szybko Gabi wyląduje w łóżku z młodym pracownikiem naukowym 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Napisz komentarz