Dorota (jestem)  3.08/5 (4)

13 min. czytania

Poniższe opowiadanie jest publikowane powtórnie w ramach cyklu Retrospektywy. Pierwszy raz pojawiło się na portalu Najlepsza Erotyka 11 czerwca 2013 roku.

– A może się rozbierzesz? – zapytałem. Decyzja została już podjęta. Dzisiaj lub jutro, bo to już za chwilę, wykorzystam to, co inni mi wciskają i w czym brodzę od kilku tygodni. Pozbądźmy się moralności i przyzwoitości. Jeśli mogę za darmo doznać prymitywnego lecz cholernie przyjemnego podniecenia – czemu nie?

Zaśmiała się swoim perlistym śmiechem. To jak kropelki krystalicznej wody rozbijające się w kreskówce. Takie czyste brzdęknięcia. Oczywiście nie jest to identyczność – chodzi mi o charakter dźwięku.

– To jak? – naciskałem.

– Niiiee… – odpowiedziała fałszywym głosem. Ładny ma ten głos… i to, że się łamie w połowie sylaby jest całkiem miłe.

Podśmiewała się pod nosem i błądziła oczami. Ciekawe, że alkohol rozstraja brzmienie mowy, a śmiech pozostaje niezmienny. U niej tak jest.

– Dawaj… nie wymiękaj – zachęcałem.

– Dobssze mm–ówi – półprzytomny od promili chłopak siedzący pod ścianą poparł moje słowa. Nie znam go. Jakiś kolega kolegi kolegi albo jeszcze dalej.

– Niiee… Chło–pakiii… – odpowiedziała po dłuższej chwili Dorota jednocześnie uśmiechając się powabnie. Pewnie nieświadomie, ona często tak się uśmiecha nawet nie po pijaku.

– I co? Chyba się nie uda – mruknął Łukasz. Uśmiechnąłem się bo mój lekko otumaniony alkoholem mózg miał sposób na Dorotę.

Ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Po chwili wahania otworzyłem i pchany łomotem rozkręconej gałki głośności do pokoju chwiejnym krokiem wszedł Adrian. Podpierał się o ścianę, aby nie upaść. Zamknąłem ponownie drzwi i całe górne pasmo muzyki odtwarzanej z iPoda Jacka, przez wzmacniacz Unitry i jakieś niemarkowe głośniki zostało wypchnięte na korytarz. Słychać było tylko głuche dudnienie.

– Soo? – wybełkotał czy raczej wysyczał Adrian. Kolejny zezgonowany. Podszedł do łóżka i chyba chciał się na nie walnąć ale zobaczył Dorotę siedzącą, a w zasadzie półleżącą na nim. Chwilę kiwał się w skonsternowany aż zaczął powoli kłaść się na podłodze. Stracił równowagę i łupnął na dywan odrobinę zbyt gwałtownie, aby było to przyjemne.

– Dorota. Rozbieraj się – powiedziałem.

Tylko się uśmiechnęła.

– Pomóc Ci? Chcesz tego.

Zrobiłem krok w stronę łóżka.

– Niee…

– To ja idę na dół.

Brak reakcji. Trzeba rzucić do walki kolejne siły.

– Łukasz, idziesz?

Ruszyłem do drzwi. Łukasz też.

– Czekajcie…

To musiało zadziałać. Ile razy próbowałem się wyrwać z takiej sytuacji ona mnie zatrzymywała. Miałem wrażenie, że jestem jej ofiarą. Może teraz, kiedy to zaakceptowałem, przestałem być godnym celem? Nie zareagowała gdy znowu zacząłem się wyrywać, to znaczy próbować wyjść z pokoju, bo został jej jeszcze Łukasz, ale gdy on też okazał obojętność… a może chce się z nami podroczyć? Albo nigdy nie zamierzała mnie „upolować”, tylko tak mnie prowokowała, żebym sam się o nią postarał? Nie, raczej nie. Z tego co słyszałem i widziałem, ona traktuje tak większość przedstawicieli płci męskiej w jej wieku. „Tak traktuje” znaczy „kusi”… To widziałem, a słyszałem, że faktycznie dochodzi do czegoś więcej niż tylko kuszenia.

To jej zachowanie sprawiło, że nie mam do niej szacunku. Jest ładną, ponętną dziewczyną do wykorzystania. Na jeden raz. Zupełnie nie mój typ, toteż uciekałem jak mogłem z jej wnyków seksualnego podniecenia. Ostatnio doszedłem do wniosku, że ona nic mi nie może zrobić, a ja mogę wyciągnąć z niej dużo przyjemności. Czyżby ofiara stała się myśliwym po uświadomieniu sobie jego bezbronności? A może o to jej chodziło, abym zaczął się za nią uganiać? Nie będę się uganiał. Dopóki sama nie wejdzie w moje sidła, ja nie będę podejmował akcji.

Warto jeszcze zauważyć, że jestem jednym z wielu jej celów. Choćby Łukasz…

– Dlaczego mamy czekać? Tu nie ma nic do roboty, idziemy na dół potańczyć. – podpuszczałem Dorotę.

– Ja bym coś zjadł – dorzucił Łukasz.

– Ta, chyba są kiełbachy i ognisko. Ja lecę – i już wychodziłem.

Dziewczyna na łóżku, nasz nie do końca świadomy swojego położenia cel, była ewidentnie skonsternowana.

– Jakoś się doga–damy może. Coo?

Trzeba było się zatrzymać. Zaśmiałem się nieco złowieszczo aby nie pokazać, że mięknę.

– Na pertraktacje Ci się zebrało? Dobrze, zdejmij bluzkę. To moja propozycja.

– Eeej, Toomek!

– Zaproponuj nam coś.

– Niiie, daj spokój…

– No to idziemy. Po co mamy tu się nudzić?

Teraz musiała już wiedzieć, że się nie wyrywamy, tylko odchodzimy znudzeni i obojętni. Nawet biorąc pod uwagę jej stan. Zacząłem się obawiać, że nic z tego nie wyjdzie. Ja nie jestem jakiś piękny, Łukasz też nie, może Dorota nie chce się odkrywać przed zwykłymi chłopakami z klasy?

– Dooobra, niech wam będzie! – powiedziała, gdy byliśmy przy drzwiach. Odwróciliśmy się. Dorota włożyła rękę w dżinsy i zaczęła pocierać krocze. Jest dobrze, zaraz coś nam się dostanie. Po chwili dziewczyna zaczęła wzdychać i pojękiwać.

– Nie udawaj. Wiem, kiedy kobieta zaczyna skomleć. Jasne, możesz być odmienna, ale nie aż tak – chwila, bardzo dobrze to jednak nie wiem…

Po tej wypowiedzi faktycznie przestała udawać. Okazało się, że jest zupełnie cicha, co mnie trochę zawiodło. Do samego orgazmu nie wybiła się ponad poziom hałasu tła. Przed szczytowaniem wsunęła drugą rękę od dołu, pod koszulkę i zaczęła masować swoje niewielkie piersi. Ten ruch spowodował odkrycie kawałka jej brzucha. Lubię ładne, kobiece brzuszki, tak samo jak kształtne pupy, toteż ucieszyłem się. Siedzieliśmy na fotelach, naprzeciw Doroty opartej o ścianę. To pasowało do naszego stosunku do niej – patrzyliśmy się w nią jak w telewizor, w obiekt, rzecz. Pod tym specyficznym telewizorem leżał rozciągnięty na podłodze specyficzny kocyk, futro – schlany Adrian. Nieznajomy chłopak spał oparty o ścianę z ekstremalnie przekrzywioną głową. Nazajutrz będzie cierpiał cholerny ból szyi, nie wspominając nawet o kacu. Cały pokaz był średnio ciekawy, bo Dorota się nie rozebrała. Najlepszy był wyraz jej twarzy podczas orgazmu. Ten grymas ogromnej rozkoszy. W tym momencie gotów byłem uznać ją za normalną dziewczynę godną traktowania z szacunkiem.

– No i? – zapytała odetchnąwszy po szczytowaniu.

– Tak sobie. Masz dla nas coś jeszcze?

– Nie.

Pomyślałem, że ona za bardzo trzeźwieje. Miała coraz stabilniejszy głos. My jej nie upijaliśmy. Sama, z własnej, nieprzymuszonej woli pochłonęła odpowiednią ilość etanolu. Nie oznacza to, że nie pomożemy jej utrzymać stanu szczęśliwości.

– Łukasz, skoczę po coś do picia. – powiedziałem do kolegi.

Impreza przechodziła właśnie przez pierwszą fazę zamulania. Nalałem pełną szklankę, 250 mililitrów wódki (skarb!) i już miałem iść na górę, gdy pomyślałem, że dobrze by było zamknąć się na klucz. Pogadałem z gospodarzem, kolegą z klasy. Był zupełnie trzeźwy – jednak odpowiedzialny człowiek. Chwilę wypytywał mnie o co chodzi. Nie miałem nic do ukrycia i byłem w miarę mało upity, więc klucz dostałem. Gospodarz zapowiedział, że może wpadnie popatrzyć na Dorotę. Teraz, po imprezie już wiem, że nie spełni zapowiedzi.

Dorota była niebezpiecznie trzeźwa. Odmówiła napicia się czterdziestoprocentowego nektaru. My tylko na pokaz umoczyliśmy wargi. Do zamkniętych drzwi zaczęła dobijać się rozwrzeszczana grupka. Czyżby gospodarz się wygadał? Nie, raczej nie. Oczywiście nie otworzyłem. Zasiedliśmy na fotelach wpatrując się w dziewczynę, szachując ją wzrokiem.

– Zdejmij bluzkę. – rzuciłem.

Nie spodziewałem się sukcesu, a jednak! Dorota złapała dół obcisłej bluzki i szybkim ruchem wyprostowała ręce, zdejmując ubranie przez głowę. Pewnie tak gładko poszło, bo była podniecona po masturbacji. Miała na sobie biały stanik zakrywający jej piersi. Największym jej atutem jest jędrna pupa. Na WFie nosi obcisłe spodenki mogące być figami z racji na długość „nogawek”. Przy takim odzieniu dół pośladków jest widoczny, a zakryte partie i tak ujawniają swój kształt przez elastyczny materiał. Kolejnym jej atutem jest prowokujące zachowanie. Czyni ją to cholernie pociągającą, ale jednocześnie psuje jej dobre imię. Przynajmniej w moim odczuciu. Ponadto ma ładne nogi, brzuch, ramiona. Zapewne z powodu sportowego trybu życia. Gra w szkolnej reprezentacji, bodajże w siatkówkę. Na uwagę zasługuje jedwabista skóra o ciemniejszej niż przeciętna karnacji. Nie wiem, czy chodzi na solarium czy ma tak naturalnie, ale wygląda z tym dobrze. Z wad mogę wspomnieć o tym, że Dorota jest chuda. Dla mnie odrobinę zbyt chuda.

Wlepialiśmy oczy w prawie półnagą dziewczynę na łóżku. Już mówiłem, że jestem wielbicielem płaskich brzuchów, a Dorota ma brzuch idealny. Nasza koleżanka miała na sobie dżinsy biodrówki, które kończyły się tak nisko, że kości biodrowe rysowały się wysoko nad nimi. Brzuch był prawie cały na widoku, ale jego najciekawsze partie pozostawały zakryte. W moich spodniach zabrakło miejsca. Z drugiej strony w moim umyśle zaczęło dziać się to, co zwykle. Chciałem skończyć tę zabawę. Nie wiem dlaczego, po prostu czułem, że nie powinienem tego robić. Całą siłą woli zmuszałem się do kontynuowania teatrzyku.

– To co teraz? – zapytałem.

Dorota wzruszyła ramionami.

– Wstań.

Zsunęła się z łóżka. Ja podniosłem się z fotela i podszedłem do niej. Blisko. Czy mi się to uda? Chwila skupienia i…

Szybkim ruchem wsunąłem dłoń w jej spodnie, a drugą ręką sięgnąłem za jej plecy i powstrzymałem odruchową ucieczkę. Byłem przygotowany na liścia w twarz jednak nic takiego nie nastąpiło. Jednocześnie moje opory znikły w jednej chwili, przełamałem się.

– Ejjj! – pisnęła dziewczyna.

Była bardzo wilgotna w kroku.

– Podoba Ci się to. Wiem.

Poruszałem palcami drażniąc jej kwiat. Milczała. Po chwili wysunąłem rękę i wytarłem o swoją koszulę.

– Napij się – sięgnąłem po szklankę z wódką.

– Nie – zaprotestowała.

– Jak chcesz…

Znowu rozwaliłem się na fotelu. Dorota stała chwilę, po czym zaczęła chodzić po pokoju i oglądać durnostojki na półkach. Widać było, że trzeźwiała.

– Zdejmij spodnie.

Zaśmiała się.

– No chodź, pomogę Ci jeśli sama nie potrafisz.

Nie zareagowała. Uśmiechała się tylko tajemniczo. Wstałem, podszedłem do niej, rozpiąłem pasek przepleciony przez szlufki jej biodrówek. Brak reakcji. Cały czas oglądała porcelanowego słonika. Rozpiąłem guzik i suwak. Zastanawiam się, po co damskie modele mają rozporki? Dorota jakby nie zauważała, co robię. Pociągnąłem nogawki w dół. Kiedyś słyszałem, że obcisłe dżinsy to ubranie przeciwgwałtowe. Faktycznie – cholernie ciężko się je zdejmuje. Ciężko ale jednak da się – tym bardziej jeśli ofiara się nie wyrywa. Powoli ukazała się pupa, uda, a następnie łydki Doroty. Miała na sobie białe, proste stringi, podobnie jak stanik bez jakichkolwiek ozdobników, koronek itp. Dziewczyna musiała okazać minimum współpracy, to jest podnieść najpierw jedną, a potem drugą nogę, aby do końca zdjąć spodnie. Usiadłem na fotelu aby nasycić się widokiem ciała odzianego jedynie w skąpą bieliznę i białe skarpetki. Skarpetki? Trzeba je zdjąć.

– Dorota, zdejmę Ci skarpetki. Podejdź.

Podeszła, a ja zsunąłem stópki z jej stóp. Ona musi być świadoma tego, że chcę ją rozebrać. Nie broni się, czyli tego chce. Ehh, dziwne to. Co ona z tego ma? Może jakieś ekshibicjonistyczne zapędy ją do tego zmuszają? Nieważne… mi jest przyjemnie.

– To teraz wyskakuj z bielizny.

– Pogięło?

Aż się przestraszyłem. Ona odzyskuje wolę! Trzeźwieje.

– Posłuchaj. Zagrajmy w rozbieranego. Rzucam monetą. Reszka – ty zdejmujesz część garderoby, orzeł – ja zdejmuję.

Nie czekałem na jej zgodę, wygrzebałem dwuzłotówkę z portfela i rzuciłem. Nie mogłem dać jej czasu do namysłu, bo jeszcze zrozumiałaby, że ma na sobie co najmniej trzy razy mniej rzeczy niż ja. Same buty i skarpetki dawały mi cztery elementy. Na początku dopadł mnie pech i musiałem się rozbuć, ale za trzecim rzutem na górze znalazła się pięknie wytłoczona dwójka. Triumfalnie spojrzałem na Dorotę, a ta z wahaniem sięgnęła za plecy do zapinki stanika. Chwilę potem mogliśmy z Łukaszem patrzeć na nagie piersi. Kolejny rzut zawyrokował, że muszę zdjąć jedną ze skarpetek. Następny był ostatnim, bowiem znowu na dwukolorowym krążku ukazała się dwójka. Dorota zsunęła mokre z przodu stringi. Zasłoniła krok ręką.

– Ręce za głowę! – zakomenderowałem sadowiąc się na fotelu. Ach, te moje teksty, to jakiś napad czy coś? „Ręce za głowę”, dobre…

Czy zabrzmiałem aż tak przekonująco, czy Dorota i tak zamierzała to zrobić – podniosła ręce. Trzeba przyznać, że o estetykę dba. Pachy i wzgórek łonowy bez choćby jednego włoska. Podobnie z opalenizną – wszędzie jednolita, zero jaśniejszej skóry pod bielizną. Wyglądało to tak, jakby całkowity negliż był jej naturalnym stanem. Wyobraziłem sobie ją w solarium gdy leży naga w tej maszynie… i męski personel ją podgląda… Nagle zamarłem. Spomiędzy warg sromu Doroty zwisał biały sznureczek z pętelką. Tampon? Co mnie to obchodzi, i tak nie zamierzam jej „bzykać”, a z tego co wiem Łukasz też nie. Ale i tak to było dziwne… Dziewczyna pakuje w taką sytuację podczas miesiączki?

– Co to? – zapytałem.

Milczała.

– Tampon?

– Nie.

Wstałem i zbliżyłem się do niej.

– To ja pociągnę.

Jak powiedziałem, tak zrobiłem i wysunęły się trzy małe kulki pokryte elastycznymi wypustkami–kolcami. To tak się Dorota „ubiera” wchodząc na imprezę! A może nie tylko na imprezę?

– Po co to?

– Dla przyjemności. Coś Ci się nie podoba? – odfuknęła.

– Może…

Trzeba ją upić. Trzeba… Znowu wstałem i podszedłem do niej tak, że moja koszula muskała jej skórę. Umoczyłem palce wskazujący i środkowy w wódce po czym włożyłem, ba – wbiłem je w Dorotę. Aż podskoczyła.

– Co to?

– Nic – odpowiedziałem.

Powtórzyłem operację z dziesięć razy. Najwidoczniej nie było to zupełnie przyjemne dla dziewczyny, bo zaczęła się bronić. Nie przestawałam jednak, gdyż kuracja przynosiła spodziewane efekty. Dorota znowu zaczęła się uśmiechać, czegokolwiek bym do niej nie mówił. Wytrwale wcierałem etanol w jej śluzówkę. Po zapewne kilkugodzinnym noszeniu kulek jej zaułek był bardzo dobrze nawilżony. Wreszcie dałem spokój dalszemu upijaniu Doroty.

– Zatańcz dla nas.

– Aale oddaj mi k–ulki… – patrzyła łapczywie na swoją erotyczną zabawkę zwisającą z mojej dłoni.

– Najpierw zatańcz.

Dorota zaczęła podrygiwać.

– Ruszaj ciałem. No przecież umiesz. Widziałem.

Posłuchała rady i mimo że taniec był niezgrabny, to przykuwał uwagę z racji na to, iż wykonywała go naga dziewczyna. Dorota kręciła pupą, wyginała tułów, poruszała klatką piersiową mając ręce założone za głowę, a wszystko to w rytm dudnienia przebijającego się z dołu przez ściany i stropy. Przypominało to jakiś arabski taniec półnagich tancerek… chwila, coś pomieszałem. Arabowie i nagość? No, nie ważne. Trzeba przyznać, ona umie tańczyć. Umie erotycznie tańczyć. Fakt, brakuje jej koordynacji, ale to z racji alkoholu.

– Chcesz te kulki czy coś lepszego?

– A co lepszego?

Wbrew temu, co sobie przyrzekłem włożyłem trochę pracy w dopadnięcie Doroty. Przygotowałem się do dzisiejszej nocy. Przełamałem się i w odpowiednim sklepie zaopatrzyłem się w najprostszy i najtańszy wibrator. Niech ma trochę przyjemności! Dla swojej korzyści coś jej dam. Trudno.

Jeśli już jesteśmy przy moich kosztach, to samo złapanie puszczalskiej nie stanowiło problemu – wystarczyło kręcić się koło niej aż zaczęła prowokować. Potem tylko ją rozkręcać i zacząć się cofać gdy sytuacja była zaawansowana. To ją tak połechtało, że bez najmniejszego sprzeciwu poszła za mną do pokoju.

Z plecaka wyjąłem wibrator, umoczyłem go w wódce, podszedłem do stojącej i jednym ruchem wsunąłem do oporu. Jęknęła.

– Tańcz.

Znowu zaczęła się erotycznie giąć, a ja trzymałem rękę na jej muszelce tak, że koniec wibratora opierał się o środek dłoni. Tańczyła i czułem jak od tych ruchów pal w niej siedzący chce się wysunąć.

– Mm–usze usiąśść… – powiedziała wreszcie. Picie bez udziału przełyku jest, jak widać, bardzo efektywne. Tyle, co było na moich mokrych palcach i na tym wibratorze to chyba mniej niż jeden kieliszek.

– Tak, połóż się – poradziłem wyjmując wibrator. Czas zrealizować kolejną część planu.

Gdy Dorota leżała wyjęliśmy chusty i zaczęliśmy ją przywiązywać do łóżka. Tylko raz zapytała nieprzytomnie:

– Coo to?

Nie odpowiedziałem, tylko rozszerzyłem jej nogi aby kostki były bliżej rogów łóżka. Po kilku minutach zdobycz była unieruchomiona.

– Ejji, prz… pysz… – język jej się plątał – psrzy… wiązaiśie mie. – dokończyła.

– Tak. To żeby Ci się lepiej spało.

Naszła mnie ochota żeby pogilgotać jej boki i pachy odsłonięte przez przywiązane nad głową ręce. Czy ona ma gilgotki? Miała. Rzucała się i prężyła na łóżku jakby miała apopleksję. Podobał mi się ten widok.

Następnie pobawiliśmy się jej piersiami i muszelką. Wkładaliśmy palce i wibrator, potem wpadliśmy na pomysł dmuchania do środka. Wdmuchnięte powietrze uciekało z charakterystycznym dźwiękiem. Innym eksperymentem była próba upchnięcia w dziurce dziewczyny kulek i wibratora jednocześnie. Udało się. Potem chcieliśmy zrobić fisting, ale brak doświadczenia i przygotowania teoretycznego udaremnił plany.

Robiliśmy sobie przerwy ale nie dawaliśmy zasnąć Dorocie, co w jej stanie zdarzyłoby się prawie natychmiast. Cała ta zabawa trwała na tyle długo, że impreza zaczęła wygasać. Muzyka ucichła. Kiedy zszedłem po coś bezalkoholowego do picia tylko cztery osoby jeszcze „żyły”. Grupka rozmawiała, a pod ścianami leżało z dziesięciu śpiących. Gospodarza nie było.

Z Łukaszem wynieśliśmy dwóch śpiących z pokoju zajmowanego przez nas i Dorotę po czym zaszyliśmy się w nim i nie wychodziliśmy do rana. Dorocie pozwoliliśmy zasnąć umieściwszy uprzednio w niej wibrator i zablokowawszy go poprzez założenie stringów. Trzeba było odwiązać i przywiązać ponownie jej nogi.

– To co? Partyjka w Heroes’y?

– Dobra.

Zaczęliśmy grać. Komputer stał w tym pokoju.

– Ale się podnieciłem. Nie patrz, a ja sobie ulżę.

Uklęknąłem okrakiem nad Dorotą, zsunąłem stringi, żeby mieć widok na jej zadbaną szparkę. Wibrator zaczął leniwie wysuwać się z wnętrza dziewczyny. Wyjąłem mokrego od śluzu członka i po kilku ruchach szczytowałem na jej ciało. Pomogło tylko na chwilę. Widok Doroty od razu zagotował moją, uspokojoną przed chwilą krew.

Jak bardzo inne będą teraz szkolne dni – rozmyślałem, gdy Łukasz klepał baśniowe stwory swoim nekromantą. Będę siedział w ławce za Dorotą – tak na złość jej, zawsze będę za nią siedział. Ona będzie pamiętać i ja będę pamiętać. Albo na WFie, na tym łączonym damsko–męskim WFie, który czasem się zdarza. Jak będę stał na boisku obok niej, przy siatce… A Dorota będzie skąpo ubrana… fajnie będzie.

Łukasz wygrał. Zgniótł mnie bardzo szybko. Graliśmy drugą partię, gdy Dorota się obudziła. Była dziewiąta rano. Dziewczyna szarpnęła się parę razy i rozejrzała się dookoła. Zobaczyła nas. Ależ musiała się poczuć poniżona i zawstydzona. Miała na sobie tylko stringi, była przywiązana w otwartej pozycji i zapewne czuła co ma w sobie.

– Ej! Odwiążcie mnie! Co wy sobie wyobrażacie?!

Odwiązaliśmy demonstracyjnie wpatrując się w jej ciało. Sperma na jej brzuchu zaschła w bezbarwne, nieco połyskliwe plamy. Dorota zerwała się i owinęła się szybko narzutą łóżka. Nie wiedziała, co robić.

– Podobała się impreza? – zapytałem z uśmiechem – Bo nam bardzo.

Ciekawe, czy pamięta co się działo?

– Ładna i pikantna z ciebie dziewczyna. Łap. – rzuciłem jej kulki na sznureczku – Wibrator potraktuj jako prezent.

Podszedłem do drzwi, otworzyłem je i wyszedłem z pokoju (nacisnąwszy uprzednio alt–f4).

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Witam!

Po serii cięższych gatunkowo, rozbudowanych fabularnie, dotykających złożonych problemów społecznych (beznadzieja blokowisk) czy też dewiacji (kazirodztwo), na NE pojawiło się opowiadanie krótkie, liniowe i znacznie łatwiejsze w odbiorze. Trochę w stylu wczesnych dzieł Coyotmana. Takie, rzec można, wręcz niewinne 🙂

Intrygujące jest zwłaszcza to, że podobnym tekstem uraczył nas nie kto inny, lecz Jestem, Autor opowieści dziwnych, tajemniczych, nieco "innych", odbiegających od standardów. Piewca miłości komputera do człowieka, albo rakiet ziemia-ziemia do ich celów. Tym razem Jestem schodzi na ziemię i konsekwentnie się jej trzyma.No, może poza chwilą, gdy dwaj napaleni młodzieńcy zostawiają w spokoju nagą Dorotę i idą zagrać w Heroes of Might & Magic. Bo to jest już absolutna fantastyka, w którą nie uwierzę, podobnie jak nie wierzę w smoki, białych wędrowców oraz dzieci lasu 😀

Opowiadanie jest dobrze napisane (chwilami nawet bardzo dobrze), sprawia, że wracam wspomnieniami do kilku innych szalonych imprez, podczas których wiele się działo. Nie wiem, czy takie było zamierzenie Autora, ale tak właśnie wyszło. I bardzo dobrze.

Niepokoi jedynie emocjonalny chłód narratora tej historii. Opisuje wszystko bez najmniejszego śladu empatii, za to z precyzją zimnego obserwatora, a jedyną emocją, jaką zdaje się odczuwać, jest silne pożądanie, zmuszające go do "ulżenia sobie".

Tak czy inaczej, warto przeczytać. Nie jest to najlepsze dzieło Jestem, ale ma swój chłodny, nieco metaliczny urok.

Pozdrawiam
M.A.

I tylko jedno mam pytanie: która to była część "Hirołsów"? Z jakimi dodatkami? 🙂

M.A.

Na pewno trójka. W innym przypadku takie zachowanie byłoby zupełnie nieracjonalne 🙂

Słuszna uwaga, Obieżyświacie! Też uważam, że Hirołsy kończą się na trzeciej części. No, jeszcze druga jest niczego sobie, ma bajkowy wygląd i urok prostoty. No i też pojawia się tam nekromanta 🙂

M.A.

A tak btw… Megasie, nie wierzysz w smoki, białych wędrowców oraz dzieci lasu??? No coś ty 🙂 Ja tam wierzę!

… w smoki … ? Postaram się abyś zmienił zdanie ;]

Ja Ci powiem drogi jestem, że ta chłodna narracja brzmi trochę psychopatycznie. Aż ciarki po plecach przechodzą. Takie to dziwne i zdystansowane.

Ale dzięki temu "komputerowemu" bohaterowi to opowiadanie jest bardzo "twoje". Jako nasz spec od kategorii weird, nawet pisząc niby zwykłą, szkolną historię, tworzysz ją po cyborgowemu 🙂

Fajne. Charakterystyczne.

A na hirołsach się nie znam, to się nie wypowiem w tym zakresie 😀

Jeśli pierwsze dwie oceny, które się dostaje to dwie tróje – wiedz, że coś się dzieje. Eh, no nie wyszło, ja tego nie widzę bo patrzę ze złego miejsca – z miejsca autora. (Zadaniem reszty autorów jest odwieść mnie od zamiaru publikacji jeśli tekst nie jest dobry! Ma być Najlepsza, prawda?!)

Megas napisał trzy obfite akapity o zaletach i tylko jeden o wadach. On to umie wyciągnąć pozytywy! 😉

Heroesy – pewnie trójka. (Sam akurat nie gram.) Przewaga Heroesów nad Dorotą, kurcze, fakt. Nie wiem czemu o tym nie pomyślałem… eee… ekhm… no, nie ważne.

Rito, wszędzie komputery. Chyba jestem nie do końca prosty. 😉

"Metaliczne", "ciarki przechodzą" – no niedobrze, niedobrze. Ja nie chciałem. Nie wiem czy to nie zakrawa o tchórzostwo ale ja bym to poprawił… Nie bijcie…

Szanowny Autorze,

bardzo Cię proszę, nic nie zmieniaj, ani nie poprawiaj – niech zostanie tak, jak jest! To Twoje dzieło i nie powinieneś się go wstydzić. A co do pierwszych dwóch ocen – nie były to wcale 2 tróje, tylko jedynka i piątka. Lepiej budzić mocne i skrajne emocje, niż nie budzić żadnych. Jak to jest napisane w Biblii? "Obyś był zimny albo gorący". Ale nie letni.

A jeśli Hirołsy były trzecie, to zachowanie naszych bohaterów staje się nieco bardziej zrozumiałe, choć wciąż niezbyt wiarygodne. Ale jest w tym pewien dziwny urok, wspomnienie czasów, kiedy dylemat: "gra komputerowa czy naga dziewczyna" w ogóle mógł mieć sens 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Nie poprawiaj Autorze! Te ciarki, i inne "odkomputerowe" epitety wobec Twojego opowiadania nie były krytyką. Wręcz przeciwnie. Taki surowy, zdystansowany styl jest Twoją cechą charakterystyczną jako autora. A wyrazistość się chwali. W każdym razie, żebyś się nie smucił – wystawiłam ocenę. Bardzo dobrą. Bo mi ten tekst się podobał.

Podręcznikowy przykład gwałtu na randce. Ale czyta się nieźle

Fakt, czyta się na 6+ Posiadam również bloga ale troszkę z inna tematyką http://sekstematy.pl/

Megas wspomina, że ten tekst jest trochę w moim stylu. Coś w tym jest, ale na siłę to każde opowiadanie można do siebie przyrównać. Owszem, bohaterami są w nim nastolatki i ich buzujące hormony, jest to napisane dość lekko, dość dynamicznie i czyta się sprawnie (choć gdzieniegdzie wkrada się chaos) – ale moim zdaniem na tym podobieństwa się kończą.

Nie podobał mi się przebieg tej "imprezy", tego jak chłopcy bezczelnie zabawili się z tą panną. Nie sądzę żebym kiedyś coś takiego napisał – zwyczajnie nie pasuje mi motyw wykorzystywania schlanej dziewczyny. Bardziej mnie to przeraża czy zniesmacza niż podnieca.
Zgadzam się też z poprzednikami, że narracja jest bardzo chłodna. Niemal jak rys psychologiczny seksualnego psychopaty – np jego myślenie: "lubi się puszczać, daje wszystkim, więc mi też się należy" – przerażające. Wszystko z góry zaplanowane i potem konsekwentne dążenie do realizacji zamierzonego celu. Wyrachowany sku****el 😀

Zastanawia mnie też ten heroes (generalnie nie jestem fanem gier) – nie wiem po co ten element w fabule – ukazanie przez autora, że jest się fanem gry czy może po prostu element fabuły kontrastujący z wydarzeniami z Dorotką?
i ostatnie nurtujące mnie pytanie – czy Alt+F4 miało wyłączyć grę czy może chłopcy wcześniej ustawili sobie kamerke włączoną i tym skrótem zakończył jej działanie? Skrót ten zdaje się wyłącza wszelkie programy – więc można się domyślać, że ten ostatni nawias mówi o wyłączeniu czegoś istotnego. Heroes dla fabuły miało marginalne znaczenie więc staram się doszukać jakiegoś sensu.

Generalnie nie podobało mi się. Nie polubiłem bohaterów, niczego się o nich nie dowiedziałem (oprócz tego, że dziewczyna daje na lewo i prawo a chłopak jest "niepiękny" i napalony) a co z a tym idzie nie utożsamiłem się z żadnym. Przez co opowiadanie do szybkiego zapomnienia. Poza tym grzebanie w cipce ledwo żywej dziewczyny kompletnie mnie nie rajcuje. Zdecydowanie wole kiedy między bohaterami jest jakaś chemia, więź – a w samych ostrych scenach lubię gdy zaangażowanie przejawiają obie strony.

Stać cię na więcej Jestem 🙂
Tak czy siak i tak zazdroszczę weny – ja poza kilkoma przebłyskami nie mogę ruszyć z moimi tekstami.

Pozdrawiam

heroesy – pokazanie obojętności oprawców. alt-f4 – mocny akcent na koniec ;P wena? spoko. czas? hmmm, tu gorzej. mam wrażenie że wena-czas to układ "pick one".

Ciekawy tekst. Nie koniecznie dlatego, że podobał mi się w kontekście erotyki, ale raczej chłopięcego/męskiego spojrzenia. Że było chłodne i pełne dystansu – było prawdziwe. Bohater nie był zakochany, nie przyjaźnił się z dziewczyną. Wręcz odwrotnie – pogardzał jej zachwianiem i dał temu dowód – traktując jak obiekt seksualny. Miał nawet jakieś refleksje po drodze, które zgasły jednak w obliczu łatwej zdobyczy. Większość mężczyzn tak postępuje. Może niekoniecznie bawią się pijaną kobietą – ale bohater był nastolatkiem – dość bystrym, zważywszy na nietypowy sposób podawania etanolu.
Ode mnie 4.
Ps. Jestem fanką Twoich komentarzy, gdyby podlegały ocenie, dałabym 6;)

Napisz komentarz