To coś jest w nas (Radosky)  3.56/5 (35)

22 min. czytania

Źródło: Pixabay

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, jak to jest być… penisem? Ja wiem.

Jestem w nim uwięziona.

Kim jestem? Niektórzy, by powiedzieli, że demonicą, duchem, zwykłym urwipołciem albo pospolitym huncwotem. Mogłabym mnożyć te pejoratywne określenia w nieskończoność…

Ja natomiast wolę określać samą siebie mianem podróżniczki, poszukiwaczki przygód, łowczyni przelotnych wrażeń. Te wyrażenia znacznie lepiej definiują moją złożoną osobowość. Przybyłam z innego świata, dużo bardziej mrocznego i nieprzyjaznego. Nazwy jego bezpieczniej nie wypowiadać. Jestem też inteligentną istotą, która przeżywszy niegdyś swój ziemski żywot, raz jeszcze zapragnęła zażyć cielesności. Gdy więc pojawiła się odpowiednia sposobność – brama łamiąca czasoprzestrzeń, skorzystałam z okazji i wyprzedzając miliony innych współbraci, przedostałam się ze świata niematerialnego do fizycznego. Pech chciał, że bramą między tymi wymiarami okazał się męski członek, w którym teraz utknęłam. Można by pomyśleć, że zamoczyłam jako pierwsza…

Będę tkwiła w nim tak długo aż… Aż nie przejmę nowego ciała… A uczynić to mogę jedynie poprzez akty seksualnego zjednoczenia.… Penetrując pochwę, odbyt lub trzecim, oralnym sposobem…

Powiecie, nic trudnego? Owszem, jeżeli panujesz nad całym ciałem. Ja natomiast jestem tylko penisem, przytwierdzonym do ciała jakiegoś nieudacznika, który za swój życiowy cel obrał sobie przymusowy celibat. Pewności co do tego, kim jest mój nosiciel, nie mam. Może księdzem, może zwykłą fujarą, która zamoczyć nie potrafi? Wiem jednak, że przez tego chuja, zostałam więźniem kutasa…

Jestem jednak penisem czynu, tzn. Podróżniczką czynu. Nie ustaję w swoich wysiłkach, by wywierać nacisk na jegomościa jawiącego się jako ostatnia przeszkoda do mojego wyzwolenia. Tak jak on stoi na drodze ku mojej wolności, tak ja stoję nieustannie, pełnym wzwodem. Prężę się permanentnie, utrzymując całe jego ciało w nieustającym podnieceniu. Sprawiając, że trawi się w ogniu pożądania… Wyobraźcie sobie ten stan, gdy wasz przyjaciel sterczy w dumnej okazałości, promieniując ekscytacją na cały organizm. Dajecie wtedy wolne swoim szarym komórkom, przekazując władzę nad ciałem nabrzmiałemu przyrodzeniu. Liczy się tylko przyjemność, zaspokojenie, pragnienie ulżenia sobie… Już rozumiecie?

Drań, który utrzymuje mnie w ryzach, ma ten stan cały czas i pomimo niezliczonych okazji powstrzymuje się przed pofolgowaniem żądzy, cierpiąc rozkoszne katusze. Próbował nawet oszukiwać, parę razy waląc gruchę (czyli mnie). Czyżby frajer myślał, że mnie przechytrzy? Że pozbędzie się mnie razem ze spermą? Nic z tego! Nie jestem w ciemię bita, bez cipki wypełniającej moją rzeczywistość nigdzie się nie wybieram. Tkwię więc dalej w penisie, a po chwilowej uldze szybko pęcznieję, dalej dręcząc właściciela.

Facet ma gorączkę z podniecenia. Drży na całym ciele. Wokół niego krążą dziesiątki, setki, tysiące możliwości spuszczenia się. Posiadam całkowitą pewność, że w tym stanie gość jest tak przewrażliwiony na punkcie cipki, że wyczuwa jej zapach z odległości kilometra. Czasem czuję, jak spina się cały, przebiera nogami albo kolebie w cztery strony świata. Wtedy wiem, że w pobliżu trafiła się jakaś sposobność zaliczenia. A on marzy tylko, by włożyć mnie do jej wnętrza i pieprzyć zawzięcie, aż do pełnego zapomnienia. Jednak za każdym razem z uporem maniaka powstrzymuje swoje żądze. I oboje obchodzimy się smakiem. Cóż, taki już los kutasa…

Musicie wiedzieć, że będąc penisem jestem ślepa i głucha. Nie posiadam także zmysłów węchu i smaku. Zamiast tego czuję. Czuję cała sobą, każdą, najmniejszą nawet cząstkę swojej sztywnej, rozgorączkowanej powierzchni. Jestem przewrażliwiona na najlżejszy nawet dotyk, który może sprawiać mi najwyższą rozkosz lub okropne cierpienia. Niestety przy takim właścicielu ciała częściej doświadczam tych drugich, jakże przykrych, przeżyć…

Potrafię również doskonale odczuwać jego stan emocjonalny – zadowolenie bądź niezadowolenie, smutek lub radość, niepokój, tęsknotę, nostalgię czy samotność. Odkąd w nim zamieszkałam, pomimo wszelkich moich prób poprawy nastroju, mój nosiciel doświadcza głównie emocji negatywnych. Jestem także zwalczana na wszelkie sposoby. Mój pan atakuje mnie chemicznie, różnymi wstrętnymi specyfikami obniżającymi libido. Ogranicza mnie także mechanicznie, okropnym bandażem, który opatula mnie w całości miast słodkiej pochwy. Czyżby wstydził się swego nieustannego wzwodu? Tego nie wiem. Wiem natomiast, że czasami jestem także torturowana przykładaniem lodu do mojej rozgrzanej powierzchni. Zdarza się wtedy, że czasowo ustępuję, nikczemnie wiotczeję do niegodnych rozmiarów. W skurczonej postaci nie czuję się za dobrze, a przypuszczam też, że nie wyglądam tak imponująco, jak w pełnym wzwodzie.
Nie poddaję się jednak. Tak jak po burzy zawsze wychodzi słonce, tak i ja po kryzysie odzyskuję dawny blask oraz sztywność. Sterczę więc permanentnie, z niezachwianą wiarą w sukces. Nie spocznę, dopóki nie zaznam kobiecej słodkości. A jeśliby ta nie została mi dana, to nie pogardziłabym również drugą płcią. Wszystko za wolność!

Coś się zmieniło. Żyjemy chwilą. Jak zawsze, stoję w całej swej okazałości, wpływając na stan mojego sadomasochistycznego dręczyciela. Tym razem jest inaczej, nie próbuje mnie zwalczać. Z ciała mężczyzny płyną do mnie bodźce ilustrujące jego emocje, wyczuwam radość i podniecenie. Czyżby wreszcie wyrywał jakąś dupę? Zaczynam wyłapywać feromony płci żeńskiej tłoczone do naszego ciała. Cóż za przyjemność!

Rozkoszuję się chwilą, pojawia się zwiększone wydzielanie serotoniny, a ja wyobrażam sobie niewiastę, w której niedługo zamieszkam… Czy jest młoda, czy bardziej dojrzała? Czy jest brunetką, szatynką a może blondynką? Czy jej piersi są duże i ciężkie, czy małe i jędrne? Jaki mają kształt? Pupa, jaką ona może mieć pupę? Tysiące pytań przewijają się w mojej jaźni. Pojawiają się endorfiny, hormony szczęścia, cudownie! Sukces coraz bliżej. Chwilo trwaj!

Czuję, jak spowijający mnie bandaż odpada i wydostaję się na wolność. Cóż za wspaniałe doznanie! Przebijam teraz powietrze na wylot, stercząc pionowo na podobieństwo stalowego ostrza. Lśnię odsłoniętą główką. Niczym wojowniczka przygotowuję się do decydującego starcia. Cała aż pulsuję z podniecenia, wyrzucam płyny wspomagające mój poślizg podczas czekającego mnie seksu.

Jestem gotowa! Królestwo za cipkę! Pokażę, co potrafię! Zamiast cipki czuję jednak uścisk ręki, która naciąga na mnie jakąś gumę! Zaczyna od żołędzi, by po chwili pokryć nią prawie całą moją długość. Prezerwatywa? Kurwa! Cóż to za poroniony wynalazek! Czyżby mój pan chciał zrobić mnie w chuja? Po tych wszystkich torturach uwięzić w gumowym więzieniu? Niedoczekanie twoje!
Przez chwilę czuję, że niczym chorągiewka trzepoczę w powietrzu, po czym uderzam w coś całym swoim impetem. Jest miękkie… Rozkosznie miękkie i przyjemne, cipka?! Prężę się jeszcze bardziej, próbując znaleźć drogę wejścia do wilgotnej pieczary. Odchylam główką kurtynę zakrywającą sekretną scenę czekającego nas aktu cielesnego…

Znajduję się w subtelnym przedsionku, napinam mięśnie, próbując dostać się głębiej, ale nie mogę… Muszę czekać, aż mężczyzna wbije mnie swoimi lędźwiami. Jestem zwarta i gotowa, tymczasem oczekiwanie nieznośnie się przedłuża. Drżę cała, gdy nagle ruszam przed siebie, w głąb wymarzonej szparki. Co za ulga! Niczym taran toruję sobie drogę naprzód, rozpychając pieszczące mnie ścianki wnętrza gospodyni. Co za wspaniałe uczucie! Jaka przejmująca gościnność! Jest mi ciepło, przytulnie, rozkosznie – czuję się jak w niebie.

Rozmarzam się, a on zaczyna napierać mną z coraz większą pasją. Robi to tak zaciekle, że wkrótce docieram do zakończenia tajemniczej pieczary i znajduję malutki otworek uchylający drogę mojemu przeznaczeniu – przejęciu ciała niewiasty. Facet napiera coraz bardziej, rytmicznymi ruchami wysuwając mnie (o zgrozo!) i wpychając z powrotem do mojego ulubionego miejsca.
Nadchodzę! Krzyczę w duszy i czuję, jakbym się rodziła na nowo. Z każdym pchnięciem jestem coraz bliżej spełnienia.

– Pchaj, pchaj! – domagam się działania i otrzymuję stosowną odpowiedź, mężczyzna wbija się w partnerkę tak zawzięcie, że niemal wióry lecą. Dałam mu popalić nieustannym wzwodem i teraz musi sobie pofolgować. – Przyj, przyj! – krzyczę i szykuję się do skoku podczas nadchodzącego wytrysku.

– Dawaj stary, dawaj! – Wykonuję idealne ślizgi, razem z moim panem osiągamy prawdziwą perfekcję w bzykaniu. Wypychana przez euforię, opuszczam trzonek penisa i kieruję się w stronę ujścia. Moja percepcja rozszerza się. Wraca zmysłowość. Czuję, jak nieznana siła przesuwa mnie w kierunku światełka. Przypominam sobie starą zasadę, by zawsze podążać w stronę światła. Tak też robię. Podążam w stronę światła. Niesie mnie teraz ekstaza. Doświadczamy orgazmu! Mięśnie napinają się i rozkurczają, działając na mnie niczym wyrzutnia. Dostaję rozkosznego kopa do przodu i wylatuję niczym strzała. Opuszczam swój kutasowy dom i mknę prosto … prosto w pułapkę.
Tylko ta cholerna gumka stoi mi teraz na przeszkodzie. Albo się przebiję i zwyciężę, albo wpadnę w zastawione sidła i skończę w koszu na śmieci. Spinam się w sobie i z całym impetem wytrysku ładuję w gumową sieć. Przebijam ją na wylot i lecę wprost w ciasne ujście przeznaczenia. Wpadam do macicy i wędruję dalej, w głąb ciała. Wygrałam! Jestem zwyciężczynią! Stałam się tą dziewczyną!

Proces opętania ciała trwa jakiś czas, ale kończy się pełnym powodzeniem! Przeglądam w lustrze swój łup i z wrażenia aż dygoczę. Cudownie! Jestem nastolatką, gorącą szesnastką, może siedemnastką! Mam nieskazitelne ciało, młode, jędrne i cholernie chętne. Zawsze o takim marzyłam! W takim opakowaniu świat stoi przede mną otworem, klękajcie narody! Nadchodzę!
Z entuzjazmem zaczynam się przebierać. Pozbywam się obciachowych ubrań założonych przez moją dawczynię. Majteczki? A na cholerę to komu? Rzucam je w kąt i wbijam swój kształtny tyłeczek w krótką, granatową spódniczkę. Jeżeli chodzi o dolne rejony ciała, to taki ubiór uważam za najzupełniej wystarczający. A co na górę? Oczywiście, cyckonosza też do niczego nie potrzebuję. Wystarczy sama  obcisła bluzka, idealnie uwypuklająca moje kobiecie atrybuty. Jestem gotowa.

– Aniu, kolacja. – Słyszę z dołu krzyk „mamy”.

Idealne wyczucie chwili, czas przyjrzeć się lokalnemu menu. Zasiadam do stołu z moją „rodziną”. Mama upichciła pachnące rarytasy, odczuwam wprawdzie głód, ale niekoniecznie tego rodzaju…

Potrzebuję energii, dużo energii. Znawcy tematu określają istoty mojego rodzaju mianem sukuba. Inni nazwaliby mnie wampirem. Istnieją wampiry krwiopijcy, istnieją wampiry energetyczne, przez lata żerujące na nastrojach żywiciela, ja mogłabym zostać zaklasyfikowana jako wampir seksualny. Istota czerpiąca pełnymi garściami z rozkoszy ciała.

Sama dzielę świat na dawców i biorców. Ja jestem biorcą, żywiącą się energią dawców. To proste jak jebanie. A skoro już poruszyliśmy ten temat to… Siedzący naprzeciwko mnie młodszy brat wydaje się całkiem niezły. Może trochę mizerny, bo jeszcze nie przypakował, ale za to jaki przystojny! Idealne, klasyczne rysy twarzy tworzą doskonałą całość z gładką skórą oraz błękitnymi oczami młodzieńca. I jeszcze ten kiełkujący wąsik pod nosem…  Już na sam widok robię się mokra…
Siedzący po naszej prawicy tatko, też prezentuje się interesująco: stosunkowo szczupły jak na swój wiek,  a siwe włosy dodają mu charyzmy. Zajadając się polędwiczką, nie omieszkuje uraczyć rodzinę małym wykładem.

– Strategia rozwoju Polski powinna mieć charakter selektywny. Jeśli aspirujemy do pozycji lidera, konieczne jest określenie, co należy uczynić naszą przewagą konkurencyjną.

Tatko ma niewątpliwie rację, idąc za jego radą, postanawiam określić swoją własną przewagę konkurencyjną. Wyprostowuję plecy, automatycznie uwypuklając sutki przebijające się przez obcisłą bluzkę.

– Musimy dążyć do stworzenia szkoły elit. Może ona… – Tutaj jego głos się zawiesza, razem z oczyma wpatrującymi się w moje cycki. Spoglądam w jego stronę, płosząc staruszka, który przyłapany na gorącym uczynku, ucieka wzrokiem w stronę siedzącej obok mamy.

Jestem drapieżnikiem, który właśnie zwęszył krew. Idę więc tropem ofiary…

– Tatusiu, jeżeli już stworzymy szkołę dla elit, czy będę mogła się do niej zapisać? – pytam niewinnym głosem, ale w moich oczach iskrzą się kurwiki. Zamyślony ojczulek milczy, więc kontynuuję. – Tatusiu, czy ja jestem dość dobra, aby należeć do elity? Czy w takiej szkole znajdzie się miejsce dla dziewcząt z takimi walorami, które posiadam…? – Czuję, jak sutki twardnieją mi z podniecenia. Cóż za przyjemność!

Staruszek nadal jednak milczy i na chwilę nastaje nerwowa cisza. Zerkam na brata, a ten także gapi się na moje uwydatnione piersi. Mrugam do niego porozumiewawczo, ale i on, spłoszony, ucieka wzrokiem. Czy w tym domu mieszkają same cioty?

– Nie zajmuj taty głupimi pytaniami. – Mama przerywa niezręczną ciszę. – Lepiej opowiedz, co robiłaś po południu?

– Byłam z koleżankami, urządziłyśmy sobie babskie spotkanie… – Nie mogę się pohamować i zaraz dodaję. – A potem poszłam się podupczyć…

Zapada głucha cisza. Widelec grzęźnie w ustach mamy, braciak niemal przestaje oddychać, a tatko… Tatko nie wytrzymuje i rzuca się na mnie z podniesionym głosem.

– Co proszę?

– Powiedziałam, że poszłam się poduczyć. – Ta gra zaczyna mnie kręcić.

– Ale ja słyszałem… – Ojciec stara się nie dawać za wygraną.

– Daj spokój kochanie, przesłyszałeś się – zamyka temat mama.

Tatusiek woli już dalej nie drążyć i wraca do swojego wykładu na temat rozwoju kraju…
Co za nudy! Jestem już jednak podjarana i chcę kontynuować rozpoczętą grę. Kieruję więc całą uwagę w stronę braciaka. Zapowiada się doskonała zabawa.

– Patriotyzm gospodarczy zaczyna się od dumy. – Stary zawzięcie kontynuuje nużące wywody. – To na niej powinny opierać się administracja, gospodarka i nauka…

Zauważam, że mój brat, Piotrek, zerka w moją stronę i postanawiam to wykorzystać. Łapię jego spojrzenie i w tym momencie zaczynam wypychać sobie policzki językiem, zupełnie jakbym obciągała kutasa. Zawstydzony braciszek spuszcza początkowo głowę w dół, ale po chwili, lekko zaczerwieniony, spogląda na mnie ponownie. Powtarzam więc numer z języczkiem, raz jeszcze rytmicznie wypychając policzki. Uśmiecha się, a ja kontynuuję przedstawienie.

Łączę palec wskazujący z kciukiem, tworząc w środku pustą dziurą i zaczynam systematycznie poruszać rączką. Wygląda to, jakbym waliła niewidzialnego konia. Oczy moje i brata spotykają się w jednym punkcie, a nasze twarze rozjaśnia uśmiech. Odnaleźliśmy nić porozumienia.
Starzy zajęli się tymczasem bezsensowną debatą na jakiś bzdurny temat i zupełnie nie zwracają na nas uwagi. Chwytam więc widelec i celowo rzucam nim pod stół.
– Oooopsss, fajtłapa ze mnie – zagaduję do braciaka, niczym rasowa blondyna. – Mógłbyś go podnieść?

– Jasne!

– Piotrek, wciąż rozochocony moim zachowaniem, błyskawicznie daje nura pod stół.

A tam czeka na niego nagroda. Siedząc wygodnie na krześle, rozkładam szeroko nogi. Ponieważ nie mam na sobie bielizny, mojemu braciszkowi ukazuje się wspaniały widok na perłę w koronie. Cipkę. Ciekawe czy już kiedyś widział ją na żywo? Na pewno nie omieszkam się dopytać, już wkrótce…

Moja psotka musi wywierać na nim spore wrażenie, ponieważ chłopak przez dłuższy czas nie wraca. A gdy pojawia się ponownie, cały czerwony na twarzy, wciąga powietrze do płuc niczym nurek. Więcej już przy stole się z nim nie droczę. Osiągnęłam swój cel, teraz chłopak będzie myślał tylko o jednym….

Po kolacji wracam do pokoju, głód coraz bardziej daje o sobie znać. Potrzebuję energii, nie jakichś wstrętnych warzyw i spieczonego mięsa, lecz prawdziwej energii drugiego człowieka. Wiele istot czerpie energię gnębiąc swoich bliskich. Takie byty przez lata potrafią krążyć wokół upatrzonej ofiary, najczęściej krewnego, wywołując u niego depresję, nerwowość, otumanienie. Często są to po prostu zwykli ludzie, przerzucający na innych własne niepowodzenia. Świat pełen jest takich wampirów…

Ja natomiast jestem istotą wyższego rzędu, a energię pozyskuję w sposób o wiele bardziej wyrafinowany. A mianowicie poprzez ostre, solidne rżnięcie. Tak, tak, seks to idealny sposób na przekazywanie energii. Dzieje się to nieustannie, podczas każdego stosunku, choć mało kto zdaje sobie z tego sprawę. W pewnych sytuacjach kochankowie mogą obdarowywać się mocą nawzajem i wtedy oboje wychodzą na tym korzystnie. Ja aż taką dobrodziejką nie jestem, biorę wszystko dla siebie. A dzięki nadzwyczajnym umiejętnością biorę nawet dużo więcej niż inni…

Czekam niecierpliwie, aż w całym domu pogasną światła i wszyscy udadzą się spać. Wyłapuję ten moment i cichutko, pragnąć, pozostać niezauważoną przez starych, idę do pokoju braciszka. Nie pukam, tylko wchodzę jak do siebie, jest ciemno, ale zauważam jakieś poruszenie w pościeli. Co ten Piotruś tam wyczynia?

– Braciak, walisz konia? – zagaduję przyjacielsko, ale w głębi duszy się martwię. Jeżeli już się spuścił, zbyt wiele z niego tego wieczoru nie wycisnę…

– Co tu robisz!? – przyłapany na gorącym uczynku Piotruś okazuje poddenerwowanie. – To mój pokój! Nie możesz tu wchodzić! Zostaw mnie! Odwal się ode mnie!

Nakręcił się jak katarynka, a przecież nie przyszłam tu w złych zamiarach. Wprost przeciwnie…
– Wyluzuj braciak, jestem po twojej stronie – oznajmiam uspokajającym tonem. – Chcę porozmawiać…
– A o czym? – burczy.

– Spytać, czy podobał ci się widok pod stołem? Mówię o swej kuciapce. – Uśmiecham się i siadam obok niego na skraju łóżka.

Zawstydzony Piotrek nie jest wstanie wydusić z siebie żadnego słowa, wyczuwam, że najchętniej zapadłby się pod ziemię. Zapewne normalni ludzie nie zadają takich pytań, wstydzą się albo boją, ograniczeni przez narzucone im więzy obyczajowości. Ja jednak nie mam z tym problemów, mówię to, na co mam ochotę, biorę to, co chcę. A teraz chcę swojego braciszka! Chłopak zapomniał chyba o języku w gębie, ponawiam więc pytanie.

– Daj spokój, mnie nie musisz się wstydzić… – Opuszkami palców muskam jego twarz – Specjalnie zrzuciłam ten widelec… Chciałam, żebyś popatrzył i powiedział, czy mam ładną muszelkę?
– Nie wiem.

Chłopak zamknął się w sobie, muszę go jakoś zachęcić. Kładę się tuż obok niego, nasze ciała ciasno do siebie przylegają. Piotrka ogarnia paraliżujący strach. Strach przed nieznanym. A zarazem podniecenie. Podniecenie wynikłe z mojej bliskości, moich śmiałych pytań, ze wspomnień tego, co objawiło mu się pod stołem…

– Widziałeś już przedtem cipkę?

– Nie… – Braciszek ze wstydu niemal zakrył się kołdrą po same uszy. Wyczuwam jednak jego szybki oddech, zdradzający burzę hormonów, która gnębi go od środka…

– Przyznaj, jak weszłam do pokoju, to waliłeś konia?! – szepcę konspiracyjnie, chwilowo zmieniając temat. Równocześnie zakradam się ręką pod kołdrę. Chwytam go mocno za kolano, w odpowiedzi chłopak aż się cały wzdryga. Nie ustępuję. Prowadzę swoje palce wzdłuż nogi, w stronę szortów, aż wreszcie kładę dłoń na jego kutasie. Pod cienkim materiałem bielizny wyczuwam zachęcającą twardość. Jest dobrze. Nawet bardzo dobrze.  Drugą ręką wbijam więc pod spódniczkę i zaczynam pieścić się we wrażliwych miejscach.

– Mnie możesz powiedzieć… Jestem twoją siostrą… – kuszę i zachęcam. Aby dodatkowo nakręcić Piotrusia, zdobywam się na pewne wyznanie – Ja codziennie przed pójściem spać zaspokajam się paluszkiem… Więc jak będzie, braciak? Zdradzisz siostrzyczce czy waliłeś konia?

Chłopak przełyka ślinę i wydusza z siebie…

– Tak…

Wyrozumiale kiwam głową. Zaczynam masturbować się przy braciszku, który, chociaż nie widzi najważniejszego, bacznie obserwuje rytmiczne ruchy ręki skrytej pod fałdami spódniczki.
– Chciałbyś znowu popatrzeć na moją cipkę? – szepcę, kuszę, prowokuję. – Chciałbyś dotknąć mojej broszki ?

Kiwa głową, a ja uznaję to za zachętę, by zrzucić z siebie spód. Tak też robię, obnażam się przy bracie, łapię go za rękę i prowadzę ją w stronę łona. Dalej już nic nie muszę robić, wiedziony ciekawością chłopak zaczyna badać palcami moje rozkoszne okolice. Nieśmiało zapoznaje się z nabrzmiałą łechtaczką, dotyka warg sromowych i odnajduje wejście do dziurki. Pomału, lisim sposobem, zakrada się do środka.

– Widzisz, jakie to  przyjemne? – komentuję na bieżąco jego postępy. – Robisz to tak dobrze, że cała aż zwilgotniałam… No śmiało, wsuń paluszek… No, jeszcze troszeczkę… Prawda, że przyjemnie?

Czuję dogłębnie, jak gmera mi w pochwie. Pragnienie miesza się z głodem, muszę podkręcić tempo. Zdejmuję więc koszulkę, odsłaniając młode, jędrne piersi.

– Chcesz dotknąć? – Wiem dobrze, że o niczym innym nie marzy. – Pozwolę ci dotknąć cycki, jeżeli ty pokażesz mi swojego fiutka… Chcesz tego? Chcesz dotknąć moich balonów?

– Tak…

– Powiedz to! – Podbijam emocje. – Powiedz, że chcesz dotknąć moich cycków!

– Chcę cię złapać za balony!

– To pokaż fiutka.

Rozgorączkowany chłopak zrzuca z siebie kołdrę, szorty i wygrywając ze wstydem pokazuje kutasika. Nie czekając na moją reakcję, łapczywie chwyta rękami za piersi i zaczyna je niewprawnie tłamsić. Obmacuje z dziką pasją, ugniatając, szczypiąc i ściskając dwa walory. Ja natomiast, jak urzeczona przyglądam się jego fajce, nie jest jakaś kolosalna, ale ma ładną, młodzieńczą skórkę i idealnie prosty kształt. Wygląda doprawdy pysznie. Postanawiam więc skosztować tego ciacha.

– Byłeś już z dziewczyną? – Zaprzecza ruchem głowy, a ja kontynuuję – Nie? To najwyższy czas… Dopóki nie zamoczysz, dopóty nie staniesz się mężczyzną… Chyba chcesz być mężczyzną?
– Tak, Aniu, ale… – wydusza z siebie, jednak nadal ma wątpliwości.

Przerywam mu, nie pozwalając dokończyć.

– Jestem twoją starszą siostrzyczką… A starsze siostrzyczki pomagają swoim młodszym braciszkom w rozprawiczeniu. Wszystkie tak robią… – Rozwiewam ostatnie opory.

Chłopak ustępuje, a mnie niczego więcej nie trzeba. Wszystko zaczyna dziać się błyskawicznie. Siadam na Piotrku okrakiem, łapię za jego sterczący trzonek i celuję w szparę. Po chwili już jest we mnie. Czuję, jak rozpycha się w środku i jaką przyjemność mu to sprawia. Przez całą tę akcję nie wypuszcza z dłoni moich piersi, bez przerwy ugniatając je i ściskając. Śliczne, błękitne oczka wpatrują się w te dwa cudeńka jak urzeczone. Nie spuszczam z niego wzroku. Zaczynam poruszać rytmicznie biodrami, wprawiając nas oboje w ekstazę. Ku mojej satysfakcji, czuję wręcz namacalnie energię przepływającą od chłopaka do mojego spragnionego jestestwa.

– Ooo, tak! Chcę więcej! Jeszcze więcej! – Zaczynam krzyczeć niesiona euforią. – Dawaj Piotruś, dawaj!

Ujeżdżam brata niczym amazonka swego ogiera. Dyszę i krzyczę, nie przejmując się rodzicami śpiącymi w sypialni obok. Wespół z tymi dźwiękami rozerotyzowaną muzykę odgrywa skrzypiące łóżko. Więcej Piotrusiowi nie trzeba. Po chwili wyczuwam pulsowanie fiutka i ciepłą ciecz rozchodzącą się po mojej szparze. Łapczywie zasysam ofiarowywany mi pokarm. Wyrzut mocy podczas wytrysku jest tak duży, że ogarnia mnie ekstaza. Cóż za wspaniałe uczucie! Jakbym narodziła się na nowo! Chcę jeszcze i jeszcze!

Przez chwilę wpatrujemy się w siebie, ja ze wzrokiem drapieżnika, Piotruś z miną jakby zrobił coś złego. Za późno jednak na skruchę, chłopak należy do mnie!

– Jeżeli myślisz, że zadowolę się tymi dwiema minutami, to jesteś w głębokim błędzie. – Mój głos przybiera agresywny ton. – Tak łatwo się nie wywiniesz…

Braciak wierci się, próbując mnie z siebie zrzucić, ale nic z tego. Łapię go za ręce i przygwożdżam je tuż za jego głową. Świeża energia dodała mi sił. Należy do mnie! Głód, chwilowo zaspokojony, ustępuje, ale wciąż nie czuję pełnej sytości. Chcę jeszcze! Chcę więcej. Jeden spust to stanowczo za mało…

Piotruś leży jak śnięta ryba, nie baczę jednak na to, przemieszczam się okrakiem wzdłuż  tułowia, wprost nad twarz chłopaka. Siadam na niej, udami oplatając głowę i przyciskając cipkę do jego ust. Tym sposobem wymuszam pieszczoty oralne. Braciak nieśmiało wysuwa język, badając moje wargi sromowe, by następnie zacząć je przygryzać. Swoimi nieporadnymi zabiegami wznieca jednak w moim ciele iskierkę, która przeradza się w istny pożar pożądania. Jedną ręką sięgam do tyłu po opadniętego fiutka i zaczynam przywracać go do życia. Drugą dłoń zatrzymuję na własnych piersiach, stymulując na zmianę to jeden, to drugi sutek. Ogarnia mnie błogostan.
– Piotruś, jak smakuje moja muszelka? – zadaję to pytanie lekko sapiąc z podniecenia i przeciągając słowa.

– Smkejau jarbky. – Z twarzą przyciśniętą do waginy chłopak ma problem z wyraźnym wypowiadaniem się. Na chwilę unoszę więc biodra, pozwalając mu wygłosić opinię.
Czuć… – Piotrek zachłannie łapie powietrze. – Czuć od niej rybą…

– „Cholera.” – Przeklinam w myślach. – „Zapomniałam się odświeżyć…”

– A myślałam, że konwaliami… – odpowiadam skonsternowana, po czym z powrotem przyciskam szparę do jego twarzy.

Gwałcę go oralnie i jest mi z tym piekielnie dobrze. Czas jednak na kolejne doenergetyzowanie. Pobudzany przez moją dłoń członek ponownie zaczął sztywnieć. Gdy uznaję, że jest wystarczająco twardy, zeskakuję z łóżka i opieram się o stojącą obok komodę. Wystawiam tyłek gotowy do obrabiania. Prowadzony przez instynkt braciszek zwleka się z łóżka i podchodzi do mnie, wymierzając swą dzidę wprost w chętną szczelinę. Po krótkiej chwili oczekiwania czuję jak wprowadza kutasa w moje piekielne czeluście i zaczyna mnie raz za razem popychać lędźwiami. Pomieszczenie wypełnia się odgłosami klaskania naszych obijających się o siebie ciał, zmieszanymi z jękami rozkoszy. Z każdym pchnięciem kutasa otrzymuję więcej mocy, podczas gdy Piotrek staje się coraz słabszy.

Oglądam się ze siebie, przyglądam braciszkowi. Chłopak ledwo stoi na nogach, rękoma musi zapierać się o moje plecy – w przeciwnym razie upadłby z przemęczenia… Kropelki potu spływają po jego twarzy, dalej jednak, wiedziony kutasem zamiast rozumem, obrabia sztychami moją mroczną szparę. Cóż za żałosna istota! Gotowa zajebać się na śmierć!

Kontynuujemy ten transfer sił witalnych, gdy nagle niespodziewanie otwierają się drzwi. Na progu ukazuje się sylwetka ojca.

– Co się tu kurwa dzie… – Już nie kończy, gdyż dostrzega walącego mnie od tyłu Piotrusia. Nie był gotowy na ten widok, szczęka mu opada i przez moment, oszołomiony, stoi w miejscu milcząc. Brat tymczasem dochodzi do orgazmu. Przyłapany na gorącym uczynku może i chciałby uciec, ale zaciskam mięśnie na jego członku i zatrzymuję w sobie. Czuję, jak fiutek zaczyna pulsować i wyrzucać z siebie potężne porcje mocy.

Kolejny raz przeżywam to wspaniałe uczucie! Chcę jeszcze i jeszcze! Mogłabym się tak pieprzyć bez ustanku. Sytuacja jest jednak kryzysowa, staruszek stoi w drzwiach i lada moment wybuchnie. Lepiej więc, aby jego gniew mnie ominął.

Tatusiu… – wyrzucam z siebie łzawym głosem – Tatusiu… Pomóż! On mnie gwałci.

Pozbawiony sił witalnych Piotrek nie jest wstanie wydusić z siebie słowa, chwieje się na nogach i zaraz straci przytomność. Nim to jednak nastąpiło, dopada go ojczulek i jednym ciosem w twarz nokautuje chłopaka. Braciszek pada na podłogę, a ja zwijam się w kłębek niczym mała dziewczynka. Sprawy toczą się teraz błyskawicznie, tatko bierze mnie na ręce i nagą zanosi do pokoju. Kładzie tam na łóżku i okrywa kocem. Głaszcze mnie po twarzy i zapewnia, że wszystko będzie dobrze. Pojmuję to doskonale, ale dalej zgrywam ofiarę.

– Kochanie wiem, że to straszne… Wiem, że nie chciałabyś do tego wracać, ale muszę wiedzieć, co on ci zrobił… – Drżącym głosem wypowiada pytanie.

– Tatusiu, to było okropne. – Udaję niewinną dziewczynkę, każde słowo wypowiadam  sztucznie płaczliwym tonem głosu. – Piotrek zwabił mnie do swojego pokoju, a potem szantażował zdjęciami, które zrobił, gdy się kąpałam… Kazał robić mi różne świństwa…

Uwielbiam takie gierki, postanawiam więc podręczyć teraz staruszka:

– Dotykał moich piersi i wstydliwych okolic… – Zawieszam głos dla lepszego efektu, po czym dodaję:

– Kazał mi chwycić swojego ptaka i ruszać dłonią. – Wyciągam przed siebie rękę i obrazowo pokazuję, jak waliłam braciszkowi konia. Tatko przełyka ślinę. – A gdy był już duży i taki twardy jak najtwardsza stal, złapał mnie za włosy i pociągnął głowę ku swojemu siusiakowi… Wbił się wprost w moje usta i zaczął robić tak. – Językiem imituję ruchy członka w moich ustach. Nie bez satysfakcji dostrzegam spływające po twarzy ojczulka kropelki potu. – A potem wpuścił do moich ust jakąś lepką, słonawą substancję. Och tatusiu… To było takie wstrętne!

– Już dobrze, córeczko. – Głos starego przybiera inne tony, jak gdyby toczył wewnętrzną walkę sam za sobą. – Tatuś nie pozwoli ponownie cię skrzywdzić!

– Tatusiu to nie wszystko! Chcesz wiedzieć, co jeszcze mi zrobił?

Nie potrafię odmówić sobie dalszej zabawy, dobrze wiem, że moje opowiadanie go rajcuje. Wiem też, że toczy rozpaczliwą walkę między ojcowską powinnością, a dzikim, pierwotnym popędem. Co zwycięży? Obowiązek, czy chcica? Czynię wszystko, by mężczyzna uległ pokusie. Aby zerznął swoją córkę, we własnym domu, tuż obok sypialni żony…

Więc nakręcam go dalej:

– Kazał mi połknąć tę okropną substancję! A ja tak się bałam, że połknęłam ją całą! Nawet kropelki nie uroniłam… – Mówiąc to, oblizuję się wulgarnie. – A potem włożył mi palce… no wiesz… Do środka… I poruszał nimi tak bardzo gwałtownie, że aż cała mokra się zrobiłam, no wiesz… tam na dole… Wtedy popatrzyłam na jego podbrzusze i zauważyłam, że jego siusiak znowu zrobił się taki duży i sztywny. I że sterczał wycelowany wprost we mnie… Zmusił mnie, żebym stanęła tyłem do niego i zrobił coś strasznego… Włożył mi swojego ptaka do środka!  – Staruszek aż dygocze, gdy to słyszy. – Tatusiu on miał takiego dużego, twardego i ciepłego fiutka! Wszedł cały, aż myślałam, że przebije mnie na wylot! Całe moje ciało jakby oszalało, nie wiem co się ze mną działo… Tatusiu czy to był orgazm? Tak mną miotało podczas tej rozkoszy, że prawie się posikałam… Tatku, czy dobrze jest się pobzy… – W tym momencie tatko przerywa moją opowieść i rozpoczyna własną.

– Ty mała dziwko! – grzmi swoim władczym głosem – Już ja cię nauczę moresu! – Sięga do swoich spodni, błyskawicznie je rozpinając i uwalniając ciężką pałę. – Zobaczysz co, to znaczy prawdziwy mężczyzna!

– Ohhh tatusiu, proszę nie krzywdź mnie! – krzyczę, by go dodatkowo podrajcować. Wiele mu nie trzeba, wiem dobrze, jak bardzo tego chce… Matka już mu nie daje…

Wyrywa koc z moich rąk i rzuca się na mnie z całą gwałtownością. Przygniata mnie do łóżka, nagą i bezbronną, ciężarem własnego ciała. Cóż za słodkie uczucie!

– Ty mała dziwko. – Sapie mi do ucha. – Myślisz, że nie wiem, co robisz po lekcjach? Że nie zauważam drogich ciuszków i nowego smartfona? Jesteś kurwą!

Zaczyna mnie łapczywie całować po twarzy i szyi, równocześnie rękoma obmacuje moje piersi i pośladki. Potwornie go to podnieca, na łonie czuję nacisk wielkiego chuja. Gdzieś po głowie krąży mi dziwna myśl, że wielkość kutasów nie jest dziedziczna… Przecież Piotrek miał dużo mniejszego… A może to matka zaliczyła skok w bok?

– Dajesz dupy, czy tylko obciągasz pały? – Ojciec kontynuuje swoje wywody. Straciwszy wszelkie zahamowania, idzie na całość.

– Ochh, tatusiu, błagam! On jest za duży! – rozpaczam, pragnąc nieuchronnego.

Bronię się, oczywiście. A raczej udaję, że to robię. Wiem, jak bardzo go to rozochoci, pobudzając do dalszego działania. Tatusiek bezceremonialnie rozchyla moje uda i jednym wprawnym ruchem ładuje we mnie swój dorodny korzeń. Oczy niemal wychodzą mi z orbit. Posiada sprzęt rzeczywiście dużo większy niż maluszek Piotrusia, szczerze mówiąc, tak duży, że moja cipka pomimo całej swej rozciągłości nie jest wstanie pochłonąć go całego. Trzonek wystaje na zewnątrz, a stary, nie zważając na moją niewygodę, zaczyna dupczyć bez pardonu.

Udało się! Ten to ma dopiero energii! Moja łapczywa cipa zasysa wszystko, co daje podniecony zboczeniec. Dla lepszego efektu obejmuję nogami jego biodra i przyciskam do siebie. Ojczulek posuwa mnie nieustannie, zwiększając tempo. Łóżko trzeszczy, jakby miało się zaraz rozlecieć, krzyczę wniebogłosy rozkoszne zaklęcia. Jego potężny kutas dźga mnie raz za razem, nieświadomy pułapki, w której się znalazł.

– Ty mała szmato, zasłużyłaś sobie – wyrzuca na jednym bezdechu mój tatko i pierdoli mnie dalej.

– Ooo tak, tatusiu. – Jęczę w odpowiedzi. – Byłam niegrzeczną szmatą…

Stary już dochodzi, nagle zatrzymuje się i z całej siły przyciska mnie do łóżka. Czuję, jak kutas wypełnia bez reszty moje podbrzusze, aż nie dowierzam, że taka filigranowa dziunia jest wstanie przyjąć podobny organ. Zaczyna pulsować we mnie, a ja rozwieram się szeroko na przyjęcie potężnej dawki mocy podczas wytrysku. W tej jednej chwili czuję, że naprawdę żyję!
Drzwi pokoju otwierają się i kątem oka dostrzegam matkę. Stoi w wejściu i trzymając oburącz mały pistolet, mierzy w ojca.

– Złaź z niej, ty chuju! – oznajmia głosem wyzbytym z wszelkich emocji.

Ojciec tymczasem właśnie doznaje orgazmu, spuszcza się we mnie potężnym strumieniem witalności. Przeżywam niebywałą ekstazę, zasysam energii ile wlezie, gdy tymczasem rozlega się huk wystrzału, a sekundę później staruszek pada na mnie martwy.

Mam na sobie i w sobie trupa. Wciąż jest tam na dole sztywny… Czuję, jak jucha wypływa z jego gasnącego ciała i rozlewa się po mojej skórze. – „Cóż za marnotrawstwo.” – Myślę sobie. – „Jeszcze bym coś z niego wycisnęła…”

I oto owoc mego wampirzego istnienia. W przeciągu paru godzin odebrałam ciało dziewczynie, sprowokowałam zabójstwo mężczyzny oraz sprawiłam, że kobieta trafi do więzienia. I niczego nie żałuję, pragnę tylko więcej seksu… Więcej energii…

Dalej sprawy toczą się szybko, matka dzwoni na policję, mówi o morderstwie. Po chwili przyjeżdżają policjanci oraz cała reszta tej hałastry. Udaję się na komisariat, a potem do szpitala na badania lekarskie. Dalej ściemniam, grając niewinną, okrutnie wykorzystywaną dziewczynkę. W głębi duszy świetnie się bawię. Osiągnęłam swój cel. Zaspokoiłam głód. Jednak tylko chwilowo, wiem, że niebawem potrzeba znów da o sobie znać, a ja wyruszę na polowanie, szukając nowego pokarmu…

Siedzę w gabinecie. Lekarz zrobił mi już obdukcję, gmerając w pochwie i potwierdzając fakt obcowania seksualnego, a zarazem gwałt. Pielęgniarka w ciepłych słowach zapewnia mnie, że „wszystko będzie dobrze”, a ja nie potrafię sobie wyobrazić, by mogło być jeszcze lepiej… Przepełniają mnie żar i moc… Czuję się bosko…

Odwiedza mnie policjant.

– Musisz odpocząć – mówi. – Jak odpoczniesz, poczujesz się lepiej. Wtedy porozmawiamy…

I zabiera się do wyjścia. Powstrzymuję go, chwytając za rękę.

– Panie władzo… Proszę nie zostawiać mnie samej – błagam, marszcząc brwi i robiąc kocią minkę. – Proszę zostać przy mnie…

Mężczyzna siada na krześle.

– Panie władzo… Tylko przy panu czuję się bezpiecznie. Jest pan taki duży i silny…

Od faceta aż bije testosteronem. W jego obecności znowu dopada mnie głód, raz jeszcze wyruszam więc na żer…

– Ma pan taką dużą pałkę – stwierdzam. – I taki groźny pistolet…

Policjant nerwowo przekłada nogę na nogę, nie spuszczając ze mnie wzroku. Siadam na kozetce naprzeciw niego. Rozchylam uda, ukazując mu swoją psotkę, skrytą dotychczas pod fartuszkiem…

– Panie władzo, pragnę się do czegoś przyznać… Byłam niegrzeczną dziewczynką… I powinnam zostać ukarana…

Rozochocona, wyciągam rękę po kolejny łup…

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wejdź na nasz formularz i wyślij je do nas. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Zaczyna się interesująco… Pierwsza rzecz do zrobienia, tj. do przeczytania w weekend.

Więc gorąco zachęcam i do lektury i do komentowania;)

Normalnie nie przepadam za incestem, tym razem jednak ujął mnie zadzierżysty, zbójecki charakter opowiadania. Po prostu bohaterka-sukub uprawia seks w naturalny, radosny sposób, bez oglądania się na jakiekolwiek konsekwencje. Ładnie to opisałeś. I do tego smaczki obyczajowe, w rodzaju szacownego ojca rodziny, który opowiada na okrągło pseudopatriotyczno-narodowe dyrdymały, a potem przy pierwszej okazji pieprzy (za przeproszeniem) własną, nastoletnią córkę. Nic dodać, nic ująć.
PS. Gratulacje za dobór grafiki. Zachęca do lektury.

Nieskromnie napiszę, że sam jestem dumny ze znalezienia odpowiedniej grafiki. Myślę, że dobrze pasuje do opowiadania.

Przyznam, że początek narobił mi apetytu na całe, długie opowiadanie z punktu widzenia penisa, dlatego uwolnienie naszego złego duszka przyjęłam z niemałym rozczarowaniem. Ostatecznie jednak lekki i przyjemny ton dalszej opowieści mnie przekonał. Bawiłam się świetnie. Powiem więcej, o ile zwykle wkurza mnie łączenie apetytu seksualnego ze złymi mocami, u Ciebie Radosky zwykle wychodzi to smakowicie. Zapewne właśnie przez podanie w lekkim sosie. Poproszę o więcej 🙂

Myślę, jednak że całe kilkunastostronicowe opowiadanie z punktu widzenia penisa mogłoby być nieco przynudnawe – a zwłaszcza w formie użytej w opowiadaniu.

Swoją drogą przypomniała mi się świetna miniaturka FoxM napisana z perspektywy… wibratora. Zainteresowanych tematem czytelników zachęcam do pogrzebania w zbiorach NE.

Nie, sądzę, że potrafiłbyś to napisać w fascynujący sposób… Trochę wiary w siebie 🙂

Co do Lisa, niełatwo znaleźć tę miniaturę, więc może podpowiem:
https://najlepszaerotyka.com.pl/2017/07/17/pojedynek-na-pozadanie/
Oczywiście to ta druga, zwycięska 🙂

Wiem, to fałszywa skromność.

Mój drogi Neferze :).

Utwór zawierał ogólnie 5138 wyrazów, kwestie patriotyczne wypowiadane przez ojca to raptem 35 wyrazów. Stanowi to około 0,7 % całości tekstu, jest to raczej marginalna treść. Pierwsza kwestia dotycząca przewagi konkurencyjnej, to raczej koncepcja strategii ekonomicznej i choć jest zaliczana do tematów interesujących, raczej nie wywołuje sensacji sama w sobie. Drugie spostrzeżenie to rzecz oczywista gdyż obojętnie czy są to elity prawicowe czy lewicowe, mają swoje szkoły i przyzna to zarówno lewa jak i prawa strona.

Czyżby najbardziej obruszyło Cię zaledwie sześć wyrazów z tych wypowiedzi, gdyż tylko one niosą w sobie deklaracje faktycznych poglądów. Zacytuję: „– Patriotyzm gospodarczy zaczyna się od dumy.” Neferze, dla czego nie mieli byśmy być dumni ? Co takiego złego jest w tej dumie ?

Pozdrawiam,
Mick

Doceniam to, że zdobyłeś się na napisanie stonowanego, matematycznego (daruję sobie słowo „aptekarskiego”) komentarza. Zdumiewa mnie jednak to, że zdajesz się występować w obronie jednej z postaci tego opowiadania, nazwijmy go „ojcem rodziny”, typka zdecydowanie antypatycznego. Otóż nie zapominajmy, że dopuszcza się on czynów powszechnie uznawanych w europejskim kręgu kulturowym za odrażające: kazirodztwa i pedofilii jednocześnie. Kiedyś może bywało z tym inaczej, ale obecnie ocena moralna oraz prawna takiego postępowania może być tylko jedna. Autor z takich czy innych powodów włożył mu w usta wypowiedzi, które uznałem za „pseudopatriotyczny” bełkot, co z kolei spotkało się z Twoją repliką. Tymczasem jest to raczej sposób dynamicznego charakteryzowania postaci, która jawi się w świetle tych wypowiedzi, a następnie własnych czynów, jako faryzeusz, hipokryta i po prostu dupek. Ględzenie o elitach odbieram jako przekonanie tego pana o własnej do nich przynależności, a wywody o dumie narodowej postulowanej jako podstawa wszelkich działań za wiarę w to, że on sam powody do takiej dumy daje. W obydwu przypadkach myli się głęboko, o czym świadczy wprost jego późniejsze postępowanie, co jednak nie przeszkadza mu trwać w tychże, fałszywych przekonaniach. Oto, jak moim zdaniem, autor scharakteryzował tę postać. To postać wymyślona, literacka, ma więc do tego prawo. Podobnie jak każdy czytelnik ma prawo zwrócić uwagę na takie czy inne cechy takiej figury. Dodam, że konsekwentnie nazywam poglądy tego pana „:pseudopatriotycznymi”, bo na miano patrioty nie zasługuje. Ogólnie rzecz biorąc, w każdym towarzystwie okazałby się zakałą. Nie wydaje mi się też, by ktokolwiek z odrobiną przyzwoitości mógł akceptować i afirmować jego postępowanie. Krótko mówiąc, to postać z gruntu negatywna i może tylko kompromitować tezy, które jakoby (podkreślam: jakoby) głosi.
PS. 1 Ponieważ żalisz się w swoich wpisach na „cenzurę”, domyśliłem się, że usunięto Ci jakiś komentarz. Z ciekawości, bo nie wszystkie Twoje opinie rozrzucone pod tym opowiadaniem były dla mnie zrozumiałe, poszukałem tego usuniętego komentarza w czeluściach portalowego kosza. I cóż, odnalazłem strzałę wysłaną pod moim skromnym adresem. Strzałę zatrutą, ale chybioną. Dlaczego zatrutą, sam wiesz. A chybioną dlatego, że nawet nie zdążyłem go przeczytać i potem musiałem szukać we wspomnianym koszu. Nagrodą stało się rozbawienie Twoim zacietrzewieniem (wybacz).
PS 2 W ten przedświąteczny czas życzę większej pogody ducha i ogólnie wszystkiego dobrego. Na koszyk od zajączka jesteśmy już obydwaj za starzy, ale „wzmocniony” dyngus nie zaszkodzi.

Drogi Neferze,

Pochlebia mi to że Uraczyłeś mnie tak obfitym komentarzem, do tego aż z dwoma P.S., mimo że nie zawiera on odpowiedzi na moje pytanie. Nie do wszystkiego się odniosę bo spora część to poniekąd oczywiste spostrzeżenia nie wymagające komentarza, ale po kolei.

Nie wiem gdzie się Doszukałeś że niby występuję w obronie „ojca rodziny”, ale że Poświęciłeś aż kilka zdań na rozwinięcie tej tezy to myślę że Jesteś co do tego przekonany, ja jednak zaprzeczam żebym go bronił.

Stwierdzasz że postać zalicza siebie do elity o której wygłasza kwestię, oraz że swoją osobą daje powód do dumy o której również mówi. To raczej ryzykowne twierdzenie, ale zapewne Masz większe wyczucie ode mnie, jest to godne podziwu ja raczej nie poszedł bym aż tak daleko. Zwłaszcza że przecież jest to tylko „dynamiczne charakteryzowanie postaci”.

Twierdzisz że „postać z gruntu negatywna i może tylko kompromitować tezy, które jakoby (podkreślam: jakoby) głosi”. No ale przecież może nawet głosić nie swoje tezy (zapożyczone), tak też chyba można. To znaczy że te czyjeś tezy są błędne czy niegodne ? Z Twoich (tych i wcześniejszych słów) wychodzi na to ze przestępca nie jest w stanie powiedzieć choćby jednej rzeczy która była by prawdziwa. To takie trochę smutne, bo ekstrapolując człowiek który już został raz skazany za podobne przestępstwo, jest z automatu winny następnego. Trochę wiary w ludzi oni się również zmieniają. Wielu ludzi stosuje regułę że jeśli przyłapali kogoś na kłamstwie, to nie należy tej osobie już wierzyć w ogóle. Wydaje mi się takie podejście zbyt okrutnym, czasem kłamiemy bo kochamy.

Nie wiem co Czytałeś, bo tego komentarza już tutaj nie ma, starałem się odnaleźć ten „kosz” o którym Wspominasz ale mi się nie udało.

Możliwe że się trochę uniosłem i mój komentarz skręcił znów w tą niewłaściwą stronę, bo gdyby tak nie było to Moderator miała by pretekst żeby go przywrócić tak jak drugi który też został zgłoszony ale wrócił. Nie wiem jak to się dzieje. Ale raz na jakiś czas Napiszesz coś tak kontrowersyjnego że trochę mnie to rusza. Być może Wyczuwasz jakie rzeczy mogą mnie irytować i specjalnie coś takiego Piszesz ? Mimo wszystko cieszę się że dałem Ci powody do rozbawienia, bardzo jest mi miło że takie momenty się jeszcze zdarzają gdyż przeważnie nie ma powodów do radości (nad czym ubolewam).

Oczywiście wybaczam :), wybaczam i również życzę zdrowia a na wzmocnionym dyngusie 😀 (fajne określenie) wypiję kielicha także i za Twoje zdrowie :).

Pozdrawiam,
Mick

Przeczytałem z ciekawości choć tego typu zachowania są mi obce. Ale nie żałuję bo to się broni literacko. Niczym nie skrępowany seks i bardzo ciekawe tło życia rodzinnego powoduje że nie zamierzam analizować samego zdarzenia pod kątem prawa i obyczajów. Natomiast sam pomysł i to dokąd to nas prowadzi jest bardzo wysublimowany z trochę zaskakującą puentą. Piszę trochę bo po medialnych doniesieniach o żonie prezesa Amber Gold, która zaszła w ciążę że strażnikiem więziennym, niewiele może mnie zdziwić. Nefera pisze sukub i ma rację bo zawładnął ciałem dziewczyny. W realu nie spotkałem sukub, za to niefajnie i owszem :). Pozdrawiam Autorze

Mnie też są obce.
Kiedyś postanowiłem opisać wszelakie formy ludzkiej seksualności i to opowiadanie realizowało ten zamysł. Użycie formy ducha i nawiedzenia jest pewnym wentylem bezpieczeństwa dla psychiki autora, jak i czytelnika.

Poza tym, to dobrze, że nie spotkałeś sukuba, bo moglibyśmy wówczas nie mieć przyjemności wymienienia paru słów 😉

Tradycyjnie mam kłopoty ze słownikiem poprawiaczem. Ostatnie zdanie
W realu nie spotkałem sukub, za to niefajnie i owszem :). W zamyśle było
W realu nie spotkałem sukubA , za to NIMFOMANKI i owszem 🙂 . I to słownik wymyślił że nimfomanki są niefajne. Są fajne tylko bardzo męczące. 😀.
To co napisałem że ” tego typu zachowania są mi obce”, to nie była aluzja do domniemanych skłonności piszącego, tylko do komentarza który został usunięty. Ponieważ tekstami się podoba i myślę że wszystko ze mną w porządku 😜. Chociaż….. Coś kiedyś czytałem o psychopatach… Ciekawe…

Nigdy nie podważałam Twojego zdrowia psychicznego, najwyżej Twój talent literacki ;p

Moja droga Aniu. To chyba zamiast psychopata powinnaś użyć określenia grafoman albo coś w tym stylu. Ale zostawmy to bo nie zamierzam staczać jakiś utarczek. Chciałem w ten zawoalowany sposób zasygnalizować , że bardzo trudno ocenić co jest merytorycznym komentarzem , osobistą opinią czy aluzją lub złośliwością. Jestem przeciw cenzurowaniu komentarzy poza takimi które naruszają w sposób oczywisty normy prawne. I poza takimi które nawołują do nienawiści czy bezpośrednio obrażają autorów. Bo za chwilę się komentujący zaczną zastanawiać co mi wypada napisać a czego nie. A jeśli już, to bym moderację wszystkich komentarzy pod tekstem scedował na autora tego tekstu. Niech stwierdza komentarze, podobnie jak to robimy w przypadku osób niezarejstrowanych na stałych nickach.

Cóż… widzę ogomną różnicę (najwyraźniej w przeciwieństwie do Ciebie) między nazwaniem psychopatą autora, a stwierdzeniem, że bohater jego tekstu sprawia wrażenie psychopaty…

A ja z kolei nie widzę by AnonimS miał z tym jakieś problemy. Wycieczka więc pod jego adresem jest raczej jałowa i śmieszna.

Micku, wcale nie dziwi mnie, że Ty masz problem z rozróżnieniem autora, narratora i bohatera – zdaje się już kiedyś próbowałam tłumaczyć Ci różnicę. Niemniej kiedy sam autor nie dostrzega, że nawet wspomnienia są kreacją, trudno liczyć, że rozwinie twórcze skrzydła… Dystans jest niezbędny w wielu dziedzinach życia.

Myślę że jednak zrozumiałem te i inne subtelności już jakiś czas temu. Jednak zdaję sobie sprawę że postępactwo postrzega świat, przeważnie jako nie postępowy. Radzę na przyszłość przyjąć maksymę że „tylko krowa nie zmienia zdania”, jest to dużo bezpieczniejsze w podejściu do ludzi.

Nic się tu nie broni. Przeczytałem całość i muszę powiedzieć że żaden element tego opowiadania mi się nie spodobał. A pozytywny aspekt ? Jest, jako test na normalność. Jeśli komuś się spodobało to opowiadanie, to powinien się zastanowić czy wszystko z nim w porządku.

Rozumiem że lewacka krytyka jest „w niebo wzięta”. Zapewne, nie mogło by być inaczej. Smakuje wam posługiwanie się demonologią Kościoła Katolickiego do przemycania treści stojących w sprzeczności z elementarną etyką nie tylko KK ale w zasadzie jakąkolwiek, nawet plemienną. Podawania jej w „lekkim sosie” 😀 koń by się uśmiał.

Już mam tu łatkę homofoba, a teraz jeszcze lewaka i antyklerykała? Jestem człowiekiem pełnym sprzeczności.

Przyznam, jednak że … Sam się zastanawiałem czy tekst nie jest zbyt kontrowersyjny. To stare opowiadanie, które odkurzyłem. Napisałem je w bardzo występny sposób, jednocześnie przełamując w nim kolejne normy zachowania – co może budzić oburzenie(które rozumiem), a dodatkowo starałem się sugestywnym językiem oddziaływać na czytelnika, co… jeszcze dolewa oliwy do ognia. Ponieważ nie uznaję tabu, nie znoszę poprawności politycznej, to pomimo pewnych rozterek miałem niemałą satysfakcję je pisząc i publikując. Dla mnie jednak, to przede wszystkim fascynująca gra słowem pisanym i tym, jakie może wywrzeć na nas wrażenie.

Koniec końców każdy czytelnik oceni sobie.
Zalecam jednak nieco dystansu i proszę nie doszukiwać się ukrytych znaczeń.

No proszę, uruchomiliśmy cenzurę :).

Nie cenzurę, drogi Micku, tylko standardową moderację w oparciu o zasady netykiety 🙂

Dystans jest zawsze mile widziany. Autorzy piszą takie i inne utwory z sobie znanych powodów i nie ma co dociekać jakie to są powody. Nigdzie tutaj nie wymieniam Cię z pseudonimu bo i nie chodzi o Ciebie.

Po prostu niekiedy zdumiewa mnie argumentacja i wydzierająca z niej fałszywość sumienia. Że gdy pojawia się ulubiony motyw, cała reszta jest już do zaakceptowania. Także Widzisz, mnie również chodzi o efekt jaki to wywołuje na czytelniku. Tolerancja na siłę ? A może zgodnym chórem bo tak modnie ? Szkoda że nie Umieściłeś tam jakiegoś księdza, do tego pedofila i koniecznie z elektoratu prawicowego, to by się pochwały polały jak deszcz z nieba ;). A jakbym coś nie tak napisał to od razu wszystko zostało by zgłoszone przez jakiegoś samozwańczego strażnika prawilności. Zupełnie tak jak dzisiaj.

Ktoś Cię już dzisiaj zgłosił? Ty to biedny jesteś – zewsząd hejt obrońców moralności. Też tego nie lubię – ja z kolei piszę o małolatach – zakazany owoc wszak najbardziej nęci. Nikt co prawda do wuja wafla się do tego nie przyzna ale skądś te 45% głosów gdzieś tam uzyskałem. Ale nic to – pojawi się jakaś maruda jedna z drugą i będzie zawodzić, że poniżej 16 lat to już jest be…
A tym księdzem pedofilem z elektoratu prawicowego to kusisz! Zastanawiam się jeszcze nad elementami zoo i nekrofilii…

No chyba nie Chcesz powiedzieć że te Twoje nastki są w tej samej „kategorii wagowej” co seks sukkuba z bratem i ojcem ?

To że napisałem że zostałem zgłoszony miało na celu poinformowanie że kapusie są wśród nas. Z drugiej strony komuś wyraźnie nie leży moja opozycyjna działalność ;). No ale tak to bywa kiedy komuś brakuje inteligencji by równie kąśliwie odpowiedzieć, wtedy kwiczy po pomoc. Żałosne.

Czytając wpisy na forum da się poczuć że stanowimy jakieś grono ludzi pasjonujących się tematem, być może o pewnych wspólnych poglądach. Jednak czasem może to być jak nurt. Nawet jeśli ktoś chce napisać coś nie do końca zgodnego z poglądami innych, może być mu ciężko z racji istnienia kółeczek adoracji. Uważam to zjawisko za szkodliwe gdyż przez takie kółeczka najczęściej dochodzi do rozłamów, obserwowałem to nie raz. W mojej opinii NE wkroczyła właśnie w taki etap i jeśli ktoś w porę tego nie zauważy to już niedługo może być za późno.

Znowu się uśmiechnąłem pod nosem. W pierwotnym planie kontynuacji opowiadania, który raczej nie zostanie nigdy zrealizowany, bohaterka miała polować na wszelkiej maści dewiantów. Oczywiście z pedofilami i księżmi na czele.

Mick, uważam, że wyciągasz pochopne wnioski, a co gorsza wrzucasz do NE politykę w jej najgorszym wydaniu – konfrontacji światopoglądów. Oczywiście, że można to zrobić. Pytanie tylko po co? Do czego to zmierza?
NE to portal literacki, odważny, próbujący ugryźć słowem pisanym erotyczną sferę życia człowieka. I niech tak pozostanie.

Zarzucasz mi straszne rzeczy ;). Ale ja się z Tobą zgadzam, tylko że żeby były podstawy do dyskusji tylko o erotyce, utwory musiały by zawierać jedynie treści erotyczne. Trudno sobie wyobrazić fabułę jedynie erotyczną, są tutaj twórcy którzy w zasadzie skupiają się na fabule nieerotycznej i jedynie nie stronią od śmiałych opisów scen erotycznych których nie uświadczy się w „normalnych” książkach. I to właśnie takie utwory zdobywają serca czytelnika.

Polityka zaczyna się od konfrontacji światopoglądów gdyż na fundamentach tych światopoglądów oparta konstrukcja koncepcji politycznych. Dziś absolutnie żadna siła nie funkcjonuje bez ideologicznej podstawy. Poza tym sam z siebie to ja raczej rzadko tu ten temat przywołuję, jedynie jak mnie sprowokuje czyjaś wypowiedź. Autorze, dla czego Opisałeś w utworze wywody ojca ? Czyżbyś w nich dostrzegł erotykę ?

NE to portal literacki ale gryzie się tu bardzo różne tematy, czasem tylko gryzący jest bardziej lub mniej widoczny. Tak że ta formułka … nie można jej nikomu zabraniać wygłaszać, dobrze że nie Użyłeś słowa „tylko” bo było by to ograniczenie.

Dlaczego opisałem wywody ojca?
Już wyżej po części napisałem dlaczego. Na pewno nie dlatego aby wywoływać dyskusje o zabarwieniu światopoglądowym. Chciałem wywołać poczucie pewnego dysonansu u czytającego – O to mamy normalną rodzinę przy kolacji, do której zakradł się Ktoś o nieczystych zamiarach. Innymi słowy wpuściłem wilka między stado owiec i opisałem to, co mogło się stać. Tylko tyle i aż tyle.

No Widzisz. Nie zawsze każdy to tak odbierze. No ale nie Zniechęcaj się. Najważniejsze to próbować ;). Z resztą, o ile nie jestem w błędzie to właśnie Nefer pierwszy zwrócił na to uwagę. Nie zaczęło się ode mnie Radosky, nie Wymagaj za dużo.

Radosky – skusiłeś wstępem i, jak rasowa dziwka, nie wypuściłeś do końca. Smaczne i pożywne danie na weekend. Godne polecania 😉

Dzięki Greg, bardzo miłe słowa.
Rasowa dziwka? Obym zawsze miał równie cięte pióro co ona psotkę…

Skończywszy lekturę poranną, po dojrzeniu w komentarzach informacji, że to stary tekst, nieco ochłonąłem w niechęci. Stary i kiepski, moim zdaniem, choć zgrabnie napisany. Mnóstwo „cipek” spycha go na dno, w piekło.
Uśmiechy smętne,
Karel

Wiedziałem! Wiedziałem, że dostanie mi się od Karela za nadużywanie słowa na „c”. Przyznaję się też – z pełną świadomością – ze jestem winny zarzucanych czynów.
Wyrok – przymusowy pobyt w piekle – przyjmuję z pokorą.
Pozdrawiam
R.

Z tego piekła, Drogi Radosky, łacno wyskoczysz, pisząc następny tekst 🙂

Co się dzieje z tym portalem? Czemu administracja pozwala, żeby ktoś pałętał się po komentarzach i to tu, to tam obrażał autorów i czytelników w oparciu o własne mocno naciągane interpretacje tego, co przeczytał? I to wciąż ta sama osoba. Ludzie no, są jakieś granice poziomu dyskusji, których przekraczać po prostu nie należy.

Ciągle łudzimy się, że rzeczona osoba sama kiedyś pojmie istnienie tych granic… W przytłaczającej większości tutejsi autorzy są zwolennikami wolności wypowiedzi i mają problem ze stosowaniem tak drastycznych środków, jak usuwanie komentarzy czy blokowanie osób niepotrafiących przestrzegać podstawowych norm współżycia.

Myślę że ta osoba mogła by przywołać post z 2018-06-22 at 02:58 pod utworem „Nowy świat czarownic 23-24” by podkreślić że był taki czas gdy wszyscy wydawali się być zwolennikami wolności wypowiedzi i nie przyszło im do głowy żeby zgłaszać komentarze łamiące normę.

Micke A ja przypomnę, że w „dyskusji” pod tymże tekstem zacząłeś od tego, że insynuowałeś mi mordercze i psychopatyczne skłonności. Tak pojmujesz wolność wypowiedzi? To nie dziw się, że dostałeś rykoszetewm, że tak powiem, prosto w twarz. I oto oddajesz kobiecie? A to gentleman z Ciebie. Prawdziwy kołtun, delikatnie mówiąc. To tak, żebyś nie stroił się tutaj w piórka skrzywdzonej niewinności.

Oddaję kobiecie jej własne słowa, tak jak i Ty Oddajesz moje. Różnica jest taka że ja za swoje przeprosiłem. Lepiej więc Zachowaj umiar w obrażaniu mnie i Stonuj swe wypowiedzi do poziomu który Cenisz u innych.

Kobiety maja jednak zwyczajowo wieksze prawa towarzyskie i taki sposob prowadzenia dyskusji powoduje jednak pewien niesmak. Powinienes to pojmowac jako tradycjonalista. Co do mojej wypowiedzi, to skoro uznales za potrzebne przywolac wybiorczo fragment dyskusji pod moim tekstem, dyskusji ktora sam rozpetales, obrzucajac mnie oszczerstwami, a ktora tekstu bynajmniej nie dotyczyla, to przypomnialem kontekst, tak dla pelnego obrazu. Przeprosiny zdolales z siebie wydusic po pol roku i kolejnej fali zniewag pod mom adresem, zamieszczonych pod innym tekstem, nawet nie mojego autorstwa. Wydusiles z trudem, w zamian otrzymujac zreszta moje wyrazy ubolewania. To mialo zakonczyc spory, ale nie zakonczyly. Odzyly na nowo, czego dowodzi pewien soczysty komentarz z Twojej strony. To tak dla ukazania kontekstu.
Ps. Na prosbe pewnej Damy wycofuje koltuna, liczac, ze w zamian wycofasz pejoratywne okreslenia uzyte prze Ciebie w obecnej dyskuski, nawet niekoniecznie pod moim adresem.

Muszę Ci się zwierzyć, że zanim zdecydowałem się wskazać ten wpis, zastanawiałem się czy osoba operująca tak „bogatym” „słownictwem” była by w stanie poczuć ten niesmak o którym Piszesz. Wydaje mi się że Twoje szlachetne obawy są jednak bezpodstawne, zaś Twa rycerskość chybiona.

Jednak przeprosiłem, to fakt i nie ważne ile czasu mi to zajęło, musiałem do tego dojrzeć, proszę Żebyś tego nie deprecjonował na potrzeby chwili. Nie jest rzeczą przyzwoitą mówienie komuś że trudność którą pokonał w sobie, by napisać to słowo, tak w zasadzie guzik Cię obchodziła od samego początku. Bo ja to teraz tak odbieram.

Rozumiem Cię, że Uniosłeś się gdyż mowa tu o osobie która się za Tobą wstawiła, do tego, zdaje się płci żeńskiej jeśli się nie mylę. Może sam Byś wytrzymał taką krytykę ale jej komfort psychiczny jest dla Ciebie ważniejszy niż własny. Doceniam to, miałem kiedyś podobnie. Jako człowiek wrażliwy zapewne jednak Dostrzeżesz że akurat ja, nie mam za co „specjalnie uprzywilejować” Twojej koleżanki więc nie Masz raczej prawa żądać ode mnie specjalnych względów po tym jak zadeklarowała mi swoje nastawienie.

Nie Musisz cofać żadnych słów. One tu pozostaną jako już napisane. Pragnę zauważyć że klikając w potwierdzenie wieku wypowiadamy się jako ludzie dorośli którzy ponoszą odpowiedzialność za to co piszą.

A tajemniczej Damie, serdecznie całuję rączki że wstawiła się za mną – niegodnym ;).

Radoski – „Da się czytać” – mówiąc krótko w oparciu o to co pisze Karel.
A w Jego ocenie to już dużo i ja się z nią zgadzam.

Smutne, że nie komentuje się opowiadania, a prowadzi się nic nie wnoszące utarczki słowne.
Uwypuklanie rodzących się animozji pomiędzy komentującym i autorami do niczego Was nie doprowadzi,
a wraca jak bumerang pod każdym tekstem.
Nie mam zamiaru nikogo pouczać, jednak to tekst, a nie autor podlega ocenie.
Pozdrawiam B.

No tak, dziś „impreza” u Radoskyego 😉 😀

Również pozdrawiam,

Nie wiem, co lepsze: opowiadanie czy komentarze. Chyba jednak opowiadanie – dowcipne i zadziorne a nawet demoniczne łamane przez fantastyczne. Chociaż uwaga komentatora, że komu się podoba, ten jest nie teges (coś jak słynne „kto skacze, ten nie kaczor”) też całkiem przednia. Taka gburowata, prawacka i w ogóle cool. Brawo, brawo!

PS1. Wcale nie „musimy dążyć do stworzenia szkoły elit”. NE już nią jest.
PS2: „Jeśli aspirujemy do pozycji lidera, konieczne jest określenie, co należy uczynić naszą przewagą konkurencyjną”. Jasne. Jaja. To znaczy opowiadania z jajami.
PS3. Coś tam o dumie skomentowli już inni. Nie będę molestować klawiatury, bo i tak nic lepszego nie wstukam.

W NE jak we wszechświecie – musi panować równowaga – skoro opowiadanie jest zadziorne, to i komentarze nie mogą być inne!

Napisz komentarz