Basza VI (AnonimS)  3.81/5 (18)

17 min. czytania

dracoexboreas, „031”, CC BY-ND 2.0

Gdy rano się się obudził, R jeszcze spała. W pierwszym odruchu chciał przerwać jej sen, ale po namyśle zrezygnował. Zamiast tego wziął kąpiel, sięgnął do lodówki po zimnego Żywca i owinięty szlafrokiem,  usiadł w ulubionym fotelu. Jedno wiedział na pewno. Tym razem to nie będą  wymierzane ręką klapsy. Dała mu powód do porządnej chłosty i nie zamierzał okazywać pobłażliwości. Zastanawiał się, w jaki sposób najlepiej ukarać niewolnicę. Przypomniał sobie, że opowiadała mu, iż w dzieciństwie ojciec kilka razy zbił ją pasem. Postanowił, że zacznie właśnie od tego. Przygotował jeszcze palcat, kajdanki i knebel na wypadek, gdyby stawiała opór lub głośno krzyczała. Mieszkanie zostało odpowiednio wygłuszone, ale nie zamierzał zostawić niczego przypadkowi. Kończył swoje piwo, gdy R wreszcie wstała. W pomiętej sukni i z rozmazanym makijażem wyglądała koszmarnie.

– Panie, czy mogę skorzystać z toalety i łazienki?

– Nie! Rozbierz się do naga i przyjdź do mnie.

Słysząc te słowa, pobladła ze strachu. Mimo to szybko wykonała rozkaz. Podchodząc do fotela upadła na kolana i przywarła czołem do podłogi. Przyglądał się jej badawczo. W tej chwili w niczym nie przypominała eleganckiej kobiety, z którą tańczył na dancingu. Resztki makijażu, spuchnięta twarz i spierzchnięte wargi przedstawiały mało atrakcyjny widok. Nie spieszył się, wiedząc, że samo oczekiwanie na karę też jest psychiczną torturą. Ona leżała bez ruchu, tylko lekko drgające ramiona wiele mówiły o odczuwanym napięciu.

– Na kolana! – Zdecydowanie wypowiedziane słowa rozkazu przecięły powietrze niczym smagnięcie bata.

Gdy oderwała głowę od podłogi, mocno chwycił ją za włosy i zawlókł do garderoby, gdzie na ścianie wisiało duże lustro.

– Popatrz, jak wyglądasz. Jak stara dziwka spod latarni! Brudna, rozmazane i spuchnięta.

R nie wytrzymała tego upokorzenia i wybuchnęła głośnym płaczem. Szarpnął ponownie i otwartą ręką uderzył w twarz.

– Nie wyj. Dopiero będziesz miała powody do płaczu. – Mówiąc to, ciągnął ją za włosy z powrotem do pokoju. – Sprzeciwiłaś mi się i zmusiłaś swoim zachowaniem, żebym zabrał cię do siebie. Co ty sobie myślałaś, głupia cipo? Że ujdzie ci to bez kary? I co chciałaś osiągnąć tym wymuszaniem? Zaraz oduczę cię takiego zachowania i takich pomysłów!

Wypowiadając te słowa pchnął ją ponownie na podłogę. Wziął do ręki policyjny pas i kilkoma wprawnymi ruchami owinął wokół dłoni.

– Sucza postawa!

Przyjęła nakazaną pozycję suki z wypiętym w górę tyłkiem. Wziął krótki zamach i uderzył. Raz, drugi, trzeci… Niewolnica nie wytrzymała bólu i uciekła, chroniąc się pod stolikiem. To go zdenerwowało i spowodowało, że wszelkie skrupuły przestały się liczyć. Postanowił dać jej ostrą lekcję, nie oglądając się na ryzyko, że może w ten sposób zakończyć znajomość.

Podszedł do stolika i mocno kopnął ją bosą nogą w dupę. Zaskomlała, zaskoczona.

– Natychmiast wyjdź! – rozkazał.

W odpowiedzi, przerażona, wcisnęła się głębiej, jakby to mogło w czymkolwiek jej pomóc. Pomyślał, że strach odebrał jej zdolność logicznego myślenia. Wymierzył jeszcze dwa kopniaki, ale widząc, że nadal nie wychodzi, zmienił taktykę. Rzucił pas na łóżko i jedną ręką podniósł stolik. Drugą złapał niewolnicę za włosy i zawlókł pod okno. Tam przypiął kajdankami dłonie kobiety do kaloryfera. Próbowała się jeszcze szarpać, ale bez trudu wcisnął jej w usta knebel. Ponownie chwycił pas.

– No to się doigrałaś.

Nie zważając na stłumione jęki i łzy żłobiące bruzdy na umorusanej twarzy, zaczął systematycznie wymierzać kolejne, silne uderzenia. Miała szczęście, że nie stracił panowania nad sobą. Ale i tak razy musiały powodować dotkliwy ból. Bił przede wszystkim po plecach, tyłku i udach. Nie zapomniał niedawnych nauk K. Kilkakrotnie trafił jednak w brzuch i piersi. W sposób niezamierzony, ponieważ R szarpała się, bezustannie zmieniając ułożenie ciała. Próbowała niezdarnie się osłaniać i raz czy drugi oberwała też po rękach. Po kilkunastu smagnięciach zmienił pas na palcat. Ułożył niewolnicę na plecach i przytrzymał wolną dłonią. Teraz trafiał precyzyjnie w piersi. Szczególnie upodobał sobie sutki, które pomimo bólu, który musiała odczuwać, ostro sterczały. Na koniec kilka razy uderzył ją w cipkę. Po zakończeniu chłosty, uwolnił ręce kobiety. Zwinęła się w kłębek i skulona, głośno szlochała. Nie próbowała nawet wyrwać knebla z ust. Gdy wreszcie trochę się, uspokoiła, sam go usunął.

– Masz dwa wyjścia. Albo ubierzesz się, natychmiast opuścisz moje mieszkanie i nigdy więcej się nie zobaczymy, albo przeprosisz mnie za swoje zachowanie i wtedy pozwolę ci zostać. Dziś w nocy przekonałem się, że nie wolno ci pobłażać, bo wtedy robisz się krnąbrna. Dlatego zamierzam tresować cię niczym sukę właśnie i karać za każde przewinienie. Wybieraj! Daję ci pięć minut na podjęcie decyzji.

Mówiąc to, usiadł w fotelu i ostentacyjnie spojrzał na zegarek. Po dłuższej chwili spróbowała się podnieść, ale nie dała rady. Zaczęła powoli czołgać się w jego stronę. Widział, że sprawia jej to ból. Czysto fizyczny ból wychłostanego ciała. Pomimo to nie ustawała i w końcu przypełzła do jego nóg. Z urywanym szlochem, którego nie udało jej się powstrzymać, całowała jego stopy, pokornie błagając:

– Panie, wybacz mi nieposłuszeństwo. Już nigdy nie sprzeciwię się Twoim rozkazom. Przebacz mi, proszę.

I dalej całowała na przemian jego nogi. On sycił się tą chwilą. Nie dał tego po sobie poznać, ale kamień spadł mu z serca. Mogła odejść i wtedy zostałby sam. I znalazłby się na nowo w punkcie wyjścia. Po chwili milczenia odpowiedział.

– Przebaczam ci. Idź się umyć i wracaj do mnie, naga. Aha, jeszcze jedno. Zobacz, pobrudziłaś mi stopy swoim rozmazanym makijażem. Przyniesiesz miskę z wodą i zmyjesz te ślady. Ale zacznij od siebie. Nie chcę oglądać cię w takim stanie. Przynosisz mi wstyd.

Poszła wykonać polecenie, a on zaczął oceniać to, co się w ostatnim czasie wydarzyło.

Znajomość z K na pewno dobiegła końca. Proponując spotkanie w restauracji, żywił jeszcze nadzieję, że istnieje niewielka szansa na jej kontynuację, na innych niż dotychczas zasadach. Okazało się, że częściowo miał rację. Owszem, K była gotowa nadal się z nim spotykać, ale na takich samych warunkach, które podała na samym początku. Podczas ostatniej rozmowy ocenił jej intencje bez żadnych wątpliwości. Trudno, musi się z tym pogodzić. Zastanowił się, jak by się zachował, gdyby zgodziła się na partnerstwo. Czy w takim wypadku potrafiłby zmusić się do spełniania jej zachcianek? Bo ceną za wspólne zamieszkanie z pewnością stałby się jego aktywny udział w torturowaniu i seksualnym wykorzystywaniu Y. Na tym zależało jej przede wszystkim, chyba bardziej, niż na nim samym. Czy oddaliłby wtedy R? Na szczęście, tę decyzję ma już za sobą. Tylko dlaczego ciągle o tym myśli? K nadal go fascynowała, urodą i charakterem. Musiał to przyznać sam przed sobą. Ale nie na takich warunkach…

Teraz jego myśli skupiły się na R. Zaimponowała mu swoimi umiejętnościami tanecznymi. Nie wstydziła się też przy nieznajomej kobiecie, możliwej rywalce, której okazywał swoje względy, nazwać go Panem. Potem tańczyli i było im przyjemnie. Ale właśnie wtedy popełnił błąd. Zaczął ją traktować nie jak niewolnicę, tylko jak kobietę. Do tego atmosfera rozluźniła się pod wpływem alkoholu i R straciła nad sobą kontrolę. Zamiast słuchać jego poleceń, wymusiła to, że wbrew swojej woli zabrał ją do siebie. Dopiero teraz zrozumiał, o co jej chodziło. Widząc nie ulegające wątpliwości rozstanie z K, a potem okazywane jej samej podczas dancingu względy, poddana doszła do wniosku, że zajmie miejsce poprzedniej kochanki. Był zły na siebie, że swoim zachowaniem rozbudził w niej niepotrzebne nadzieje. – „Zasadniczo, to ja też powinienem dostać baty.” – Pomyślał z wisielczym humorem. Naszła go refleksja, że dominacja to nie taka łatwa sprawa, że musi lepiej kontrolować swoje zachowanie, żeby potem nie dochodziło do takich niepożądanych sytuacji. Postanowił, że już nigdy nie dopuści do czegoś podobnego.

Spokojnie czekał, aż R skończy ablucje. Wreszcie pojawiła się z miską w dłoniach i ręcznikiem przewieszonym przez plecy. Szła z trudem. Gdy uklękła, żeby umyć mu nogi, mógł przyjrzeć się jej ciału. Nie ulegało wątpliwości, że niewolnica oberwała naprawdę solidnie. Zauważył liczne opuchnięcia oraz pęknięcia skóry. W kilku miejscach pojawiły się zsinienia. Mimo woli, porównał to co widział z wyglądem Y po sesji w lochach willi. Różnica ujawniała się już na pierwszy rzut oka. Niewolnik nosił ślady chłosty o wiele bardziej okrutnej, znacznie więcej sińców i krwawych ran. Ale i tak R musiała odczuwać dotkliwy ból .

Kobieta skończyła mycie jego stóp, wytarła je starannie ręcznikiem i wyniosła miskę. Gdy wróciła, polecił jej ruchem ręki, żeby nie padała tym razem na kolana. Wstał i dokładnie obejrzał poddaną. Potem przyniósł maść z arniki górskiej, a także altacet. Wysmarował jej te miejsca na skórze, do których sama nie mogła sięgnąć. Polecił, żeby użyła lodu z kostkarki i wzięła środki przeciwbólowe oraz opatrunki z apteczki. Pozwolił jej na położenie się w pokoju gościnnym, a sam zajął się przyrządzeniem posiłku. Śniadanie składało się z jajek z majonezem, wędliny, ogórków i pieczywa, do tego sok. Zaniósł pełen talerz do pokoju, w którym leżała R. Gdy wchodził, zauważył z rozbawieniem, że jest niebotycznie zdumiona. Zadowolony z wywołanego efektu, wrócił do siebie. Przez resztę dnia zostawił poddaną w spokoju.

Wieczorem R sama weszła do jego pokoju. Zbliżyła się z wahaniem do łóżka, w którym leżał nago i czytał książkę, przykryty tylko kocem. Wydawała się być w znacznie lepszej formie niż rano, zrobiła nawet dyskretny makijaż. Bez słowa uklękła w nogach łóżka i czekała, aż on się odezwie. Nie spieszył się, przez kilka minut kontynuował lekturę, udając, że nie dostrzega poddanej. Wreszcie odłożył książkę.

– Mów, o co ci chodzi?

– Panie, jeszcze raz przepraszam za swoje zachowanie.

– Dość! Ten temat uważam za zakończony. Tylko tyle?

– Chciałam się dowiedzieć, co mam dalej robić.

Spojrzał na jej zmaltretowane ciało. Z doświadczenia wiedział, że gojenie się ran i siniaków potrwa przynajmniej tydzień. Ponieważ szarpała się w trakcie chłosty, części obrażeń na ramionach i nogach nie dałoby się ukryć pod ubraniem.

– Zostajesz u mnie. Nie pójdziesz do pracy. Jutro załatwię ci zwolnienie lekarskie. Widać niektóre ślady i musiałabyś odpowiadać na niewygodne pytania.

– Dziękuję za troskę, Panie.

Widział, że czuje się zagubiona i nie wie, czego po nim oczekiwać. Zastanawiał się, co dalej. Cała ta sytuacja sprawiła, że poczuł nagle narastające podniecenie. Odchylił koc i wskazał na swoje krocze.

– Zrób mi loda. Tylko pieszczoty zacznij od stóp.

Nie wahała się ani chwili, natychmiast przystąpiła do wykonania polecenia. Całowała jego stopy, ssała palce, lizała podeszwy, podbicie i kostki. Nie spieszyła się, a on jej nie poganiał. Powoli unosiła głowę i przesuwała się do góry. Delikatnie polizała zgięcia pod kolanami, następnie zajęła się udami. Rozchylił nogi, żeby ułatwić jej dostęp. Dotarła do pachwin i penetrowała je językiem. Wiedziony żądzą i niespodziewaną zachcianką, obrócił się na bok.

– Wyliż mi odbyt. Tylko dokładnie.

Bez wahania wykonała i to polecenie. Wiedział, że niewolnica zrobi wszystko, czego tylko on od niej zechce. Doświadczył już takich pieszczot, ale zdarzyło się to podczas normalnego seksu, z inicjatywy rozwiązłej mężatki, której puściły hamulce po alkoholu. Teraz doznania okazały się nieporównanie silniejsze. Delikatnie chwytając R za włosy, naprowadził jej usta na własne krocze. Robiła wszystko dokładnie tak, jak ją nauczył. Czuł, że i jej udziela się jego podniecenie. Zadanie miała utrudnione, bo był bardzo pobudzony i jego penis nie mieścił się w ustach poddanej. Dławiła się, z trudem łapała oddech, ale sama pragnęła wziąć członka swego Pana jak najgłębiej. To wszystko tak skumulowało narastające podniecenie, że dość szybko wytrysnął w gardło uległej. Krztusząc się, przełknęła wszystko, co z siebie wyrzucił. Gdy skończyła, przez dłuższą chwilę gwałtownie wciągała powietrze. Uspokoiła wreszcie oddech, dokładnie wylizała penisa i całą okolicę. Następnie kazał jej położyć się obok siebie. Oparła mu głowę na ramieniu, a kiedy ją przygarnął, całym ciałem przylgnęła do jego ciała. Czuł, że drżała z podniecenia. Mimo to, nie próbowała przejąć inicjatywy. Przelotnie pomyślał, że dzisiejsza lekcja nie poszła na marne. Sięgnął do krocza poddanej, znajdując tam mnóstwo wilgoci. Czując jego rękę, ochoczo rozchyliła nogi.

– Jesteś mokra jak suka w rui.

– Tak, mój Panie. Jestem suką, Twoją suką.

Mówiąc to, zaczęła namiętnie całować dłonie mężczyzny. Miała już okazję przekonać się, co on lubi najbardziej i z premedytacją skorzystała z tej wiedzy. Uśmiechnął się do niej i zaczął pieścić jej uległe ciało. On też wiedział o tym, co ją z kolei podnieca i również to wykorzystał. Szybko pobudził R i spowodował serię orgazmów raczej brutalnym fistingiem. Gdy skończyli i ona doszła do siebie, kazał jej iść do pokoju gościnnego. Przywykł sypiać sam, a poza tym ciało poddanej nadal było silnie obolałe i oddzielne spanie mogło tylko przysłużyć się im obojgu.

W poniedziałek, zgodnie z obietnicą, załatwił R zwolnienie lekarskie. Polecił jej zamieszkać tymczasem u siebie. Zostawiał ją w mieszkaniu, a sam wychodził do pracy. W tym czasie robiła porządki i zawsze zastawał wszystko dokładnie wysprzątane. Czekał też obiad. Nie była mistrzynią patelni, gotowała proste, ale smaczne dania. Gdy jadł, usługiwała mu przy stole w taki sam sposób, jak za pierwszym razem. Potem przygotowywała kąpiel. Wieczorem zabierał ją do swojego pokoju. Obchodził się z nią dość łagodnie. Nie wymagało to zresztą celowego powstrzymywania się od wymierzania kar, bo poddana nie dawała mu żadnych powodów do gniewu. Starała się wypaść jak najlepiej. Okazywała posłuszeństwo, każde polecenie wykonywała bez najmniejszej zwłoki czy ociągania się. Pomimo to, jej obecność zaczęła mu przeszkadzać. Był przyzwyczajony do samotnego mieszkania i obecność innej osoby powoli stawała się drażniąca. Na szczęście, ślady po chłoście szybko się goiły i w sobotę rano z ulgą odprawił R. Nie widywali się przez kolejne dwa tygodnie.

Następne dni upłynęły mu na wytężonej pracy. Podpisał kilka kontraktów i zajmował się organizacją firmy. Przyjmował nowych pracowników, usprawniał procedury. Zatrudniał wprawdzie odpowiedzialnego za te sprawy dyrektora, byłego antyterrorystę, ale miał w zwyczaju osobiście angażować się w ważniejsze przedsięwzięcia. Wyznawał zasadę, że „pańskie oko konia tuczy”. Poza tym, będąc na bieżąco w temacie, na naradach mógł właściwie oceniać propozycję współpracowników. To, że osobiście znał każdego zatrudnionego, też miało swoje znaczenie.
Po dwóch tygodniach R nie wytrzymała. Wbrew wielokrotnie powtarzanym zakazom, zadzwoniła. Powiedziała, że przygotowała dla niego taniec. Bez trudu domyślił się jej prawdziwego celu. Po prostu była stęskniona i w ten sposób usiłowała dowiedzieć się, kiedy on ma zamiar wyznaczyć spotkanie. Zapytał, czy zdaje sobie sprawę z konsekwencji tego telefonu. Łamiącym się głosem odpowiedziała, że tak. Kazał jej czekać na wiadomość i rozłączył się bez słowa. Wytrzymał

ją do piątku i dopiero wtedy polecił przyjść w sobotę o 17.00.

Sam poszedł w ten piątek na bankiet organizowany przez „Business Centre Club”, zaproszony przez jednego z członków. Co prawda, zaproszenie wystawiono na dwie osoby, ale on standardowo bywał na takich spotkaniach sam. Poznawał nowych ludzi, odświeżał też dawne znajomości. Jego zawodowe akcje szły w górę. Firma miała opinię skutecznej i dyskretnej, co dla znakomitej większości potencjalnych klientów posiadało pierwszorzędne znaczenie. Dobry pijar zapewnił mu złoty medal nadany przez poważne, zachodnie pismo biznesowe, które zebrało informacje na temat usług wykonywanych przez polskie podmioty na rzecz różnych międzynarodowych firm z oddziałami w Polsce. Dzięki temu stał się graczem o znaczącej pozycji na rynku. Korzystając z tego, wybierał najbardziej lukratywne kontrakty i nie bawił się w masówki.

W sobotę, po porannych ablucjach i śniadaniu pojechał na basen. Miał kartę, która pozwalała mu korzystać z ośrodka bez ograniczeń czasowych. Bez pośpiechu pływał przez mniej więcej dwie godziny. Potem zjadł obiad na mieście i dopiero około 16.00 wrócił do domu.

Punktualnie o 17.00 zjawiła się R. Tym razem osobiście otworzył jej drzwi. Kiedy zsunęła w przedpokoju buty, zdjęła płaszcz i chciała się dalej rozbierać, powstrzymał ją, po czym kazał przejść do salonu. Dostrzegł z satysfakcją, że zbladła zaskoczona. Już wcześniej zauważył, że uległa boi się wszystkiego, co odbiega od normy i z premedytacją wykorzystywał tę wiedzę. Odprowadził ją do stołu, na którym przygotował ciasteczka i napoje, polecił usiąść. Sam zajął miejsce po przeciwnej stronie.

– Musimy poważnie porozmawiać – zagaił, nie spuszczając z niej wzroku.

Zaczęła drżeć, z trudem powstrzymywała łzy.

– Słucham, mój Panie – wyszeptała cichym głosem.

– Ostatnie wydarzenia pokazały mi, że liczysz na więcej, niż wynika to z naszej umowy. Dlatego jeszcze raz pytam, czy chcesz dalej pozostawać w naszym układzie? Zdajesz sobie chyba sprawę, że niczego więcej niż do tej pory oczekiwać nie powinnaś. Wiesz już, że potrafię cię mocno wychłostać i nie okazuję w takich sytuacjach litości. To się nie zmieni. Jeżeli zostaniesz, nic lepszego niż dotąd cię nie spotka. Namyśl się i odpowiedz. Napij się i poczęstuj ciastkami.

Nalała sobie soku i wypiła jednym łykiem. Odetchnęła głęboko i zaczęła mówić.

– Powiem szczerze. Chcę zostać. To nie jest tak, że nie mogłam znaleźć jakiegoś faceta. Mogłam i z niektórymi nawet się spotykałam. Ale to było podobne do tego, co już przeżyłam. Rutyna. Związki bez zaangażowania i sztampowy seks. Dlatego szukałam czegoś innego. Stąd moje zainteresowanie tymi filmami u koleżanki. Na dodatek, spotkałam ciebie. Jestem przesądna i fakt, że trafiliśmy na siebie ponownie, uznałam za znak od losu. I nie żałuję. Przez tych kilka miesięcy przeżyłam więcej emocji, niż przez całe dotychczasowe życie. Wybudziłeś mnie z marazmu. Odkryłam, że mam talent do tańca. Poza tym, basen i rowerek spowodowały, że tłuszczyk zaczął znikać i nabrałam energii, chęci do życia. Co do moich marzeń i oczekiwań, tych mi nie zabronisz. Spróbowałam uzyskać coś więcej i przekonałam się boleśnie, że tego nie dostanę. Ale chcę zostać na takich zasadach, jak dotychczas. Jeżeli i Ty tego chcesz, Panie.

Gdy wypowiadała te słowa, na jej twarzy pojawił się rumieniec. Nie próbowała nawet ukrywać emocji. Przez dłuższą chwilę siedzieli w milczeniu.

– Dobrze, jak chcesz. To idź się przebrać, czekam w sypialni.

Uklękła i podniosła rękę, by o coś zapytać.

– O co chodzi?

– Przygotowałam taniec i chciałabym wykonać go jak zawodowa tancerka erotyczna. Czy dasz się poprowadzić i pozwolisz, bym cię uwodziła? Tylko proszę, wytrzymaj do końca i nie przerywaj. Jeżeli ci się nie spodoba, to po wszystkim mnie ukarzesz. Ale dopiero wtedy. Błagam o tę łaskę.

Szybko ocenił dziwną prośbę niewolnicy (bo tak od tej rozmowy zaczął ją w myślach nazywać). Musiała planować coś podniecającego i wyuzdanego. Zaciekawiony, szybko wyraził zgodę. Zadowolona R poszła się przebrać.

Zanim opuściła pokój, zapaliła zapachowe świece, a do wieży włożyła kasetę z nagraniem i poprosiła:

– Panie mój, gdy dam znać, włącz muzykę, proszę.

Skinieniem głowy wyraził zgodę. Wyszła, a on przygotował sobie tradycyjną szklaneczkę whisky i zasiadł w fotelu. Po jakiś trzydziestu minutach, gdy zaczął się już niecierpliwić, usłyszał jej głos, proszący o włączenie muzyki. Zrobił to i zabrzmiały pierwsze takty „Poranku” Edwarda Grega. Do pokoju wpłynęła tanecznym krokiem R, ubrana w strój arabskiej tancerki tańca brzucha. Stąpała zmysłowo i z gracją, lekko sunąc po podłodze. Metalowe elementy kreacji podkreślały dźwiękiem ruchy jej ciała. Dłonie zdawały się żyć własnym życiem. Wiły się niczym węże przy melodii fujarki fakira. Kołyszące się biodra i piersi zachęcały, kusiły. Ocierała się o niego z uwodzicielskim wyrazem twarzy. Nie ulegało wątpliwości, że taniec sprawia jej przyjemność, że wczuwa się w rytm muzyki, jak gdyby stanowiła ona jej drugą naturę. W tym uniesieniu R stawała się piękną i podniecającą. I całą sobą okazywała, że bardzo się stara, że stara się specjalnie dla niego. Dla swojego Pana, którego pragnie uwieść i zadowolić, któremu pragnie okazać uległość i oddanie. Sytuacja ta coraz bardziej mu się podobała i podniecała go. Planował, że on sam zachowa wobec pokazu obojętny chłód, ale teraz poczuł, że penis rozsadza mu spodenki. Pokiwał głową z uznaniem. Wiedział, że to dla niej bardzo ważne. W odpowiedzi R wyraźnie się rozluźniła. Uśmiechnęła się promienie, a jej ruchy stały się jeszcze bardziej wdzięczne i zmysłowe.

Wyciągnął rękę, chcąc dotknąć jej ciała, ale wywinęła się zręcznie szepcząc:

– Obiecałeś dotrwać do końca.

Aprobującym spojrzeniem i ruchem dłoni dał znać, że uznaje jej racje. Odprężyła się, całkowicie koncentrując na tańcu i uwodzeniu partnera. Pomimo tego, że zawsze starała się zadowolić swego Pana, to jednak dotychczas realizowała nie tyle własne, co jego fantazje. Dziś po raz pierwszy mogła być sobą. Pokazywała mu swoje drugie ja, niesamowity, skrywany dotąd obraz. Całkowicie poddał się nastrojowi chwili. Przez głowę przebiegła mu myśl, że chyba nie do końca ją poznał i zbyt powierzchownie do tej pory oceniał. To, co prezentowała, jawiło się jako nieoczekiwane i bardzo ekscytujące.

A ona przeszła samą siebie. Wyzwoliła się całkowicie ze swojej codzienności. Wyuzdana i prowokująca, odsłaniała swoje prawdziwe oblicze. Oblicze pragnącej Pana samicy. Sięgnęła do głęboko skrywanych fantazji oraz własnej, tkwiącej w niej seksualności. Na widok tańca niewolnicy, w nim samym buzowały hormony. Poczuł się niczym prawdziwy basza w haremie. Miał ochotę rzucić się na nią i wziąć w posiadanie, tutaj, natychmiast, choćby siłą. Ale dał słowo, a on zawsze dotrzymywał słowa. Taką naukę odebrał jeszcze w dzieciństwie od ojca. Gdy pewnego razu nieopatrznie przyrzekł poprawę używając określenia „słowo honoru”, usłyszał coś, co zapamiętał na całe życie. – To ty, jak dajesz zwykłe słowo, z góry zakładasz, że go nie dotrzymasz? Pamiętaj, rozważnie dawaj zwykłe słowo, to zyskasz również honor. I nie będziesz musiał nikogo o tym zapewniać.

Szybko przegonił wspomnienia i wrócił do podniecającej teraźniejszości. W międzyczasie zmieniła się muzyką. Kolejnym utworem okazało się „Bolero” Maurycego Ravela. R błyskawicznie dostosowała do nowych taktów sposób tańczenia. Zarzuciła mu na szyję muślinowy szal, stanowiący do tej pory element jej stroju orientalnej tancerki. Delikatnie ale stanowczo pociągając, nakłoniła go do wstania. Gdy podniósł się z fotela, nie przerywając tańca zaczęła rozbierać swego Pana. Muskała przy tym opuszkami palców, lizała tu i tam koniuszkiem języka. Nagiego już, podprowadziła do łóżka i odwróciła, by następnie sprawić, że usiadł na posłaniu. Z odrobinę niepewnym uśmiechem uniosła stopę i silnie popchnęła go w pierś. Opadł plecami na materac. Z napięciem oczekiwała reakcji. Musiała wiedzieć, że pozwalała sobie na bardzo wiele i nie była pewna, co ją czeka. Wyraźnie obawiała się przerwania seansu i natychmiastowej, surowej kary.

Ciągle tańcząc, pozbyła się teraz własnego stroju. Następnie dosiadła mężczyznę w pozycji „na jeźdźca”. Delikatną dłonią wprowadziła pulsującego członka w swoje wilgotne wnętrze. Poprawiła dosiad niczym wytrawna amazonka i delikatnie rozpoczęła anglezowanie. On zaczął zgrywać się z jej ruchami. Gdy nastąpiła już pełna harmonia, oboje puścili się w szaleńczy galop. Akurat wtedy wybrzmiały ostatnie takty muzyki. Pozwalał cały czas, by to ona decydowała. Rozbawiony sytuacją, ale i maksymalnie podniecony, przyjmował jej przewodnictwo, bo odczuwał autentyczną ciekawość, jak daleko niewolnica ośmieli się posunąć. Ona, nadal go ujeżdżając, pochyliła się nad Panem i kochankiem. Unieruchomiła mu ręce, na przemian lizała i całowała. Wreszcie jej ciałem wstrząsnął orgazm i bezsilnie zsunęła się na bok. Taniec i seks wyczerpały jej siły.

– Postarałaś się, jestem pod wrażeniem. Niezwykła z ciebie kobieta i masz wiele ukrytych talentów. – Mówiąc to, delikatnie pogładził jej policzek. Potem pochylił się i pocałował w usta. Widział, jak oczy rozbłysły blaskiem.

– Kocham cię, mój Panie – wyszeptała.

Nie odpowiedział, tylko mocno przygarnął ją do siebie. Wtuliła się w niego, myśląc że to koniec.

Ale on nie zamierzał kończyć i przewrócił R na plecy. Teraz to on dosiadł ją i penetrował głęboko uległe wreszcie, poddane jego woli ciało. Mimo zmęczenia, rozłożyła szeroko nogi, opierając stopy na biodrach mężczyzny. Starała się wypaść jak najlepiej, ale zmęczenie dało znać o sobie. Nie wytrzymała długo w tej pozycji, tylko nogi pozostały szeroko rozchylone. Gdy w niej wytrysnął, nie kontrolując się głośno krzyknęła, oznajmiając o kolejnym orgazmie.

Znowu zalegli, przytuleni do siebie. Zdawał sobie sprawę z tego, że czeka ich kolejna rozmowa. Jej wyznanie ponownie postawiło ich pozornie poukładany związek na głowie. Ale dzisiaj nie chciał psuć nastroju. Pozwolił poddanej trochę odpocząć, po czym nakazał, żeby przygotowała kąpiel. Poszli wspólnie do wanny i umyli się wzajemnie. Wytarła go, a on zrewanżował się tym samym. Chciała iść do gościnnego pokoju, ale znowu ją zaskoczył. Ujął za rękę i zaprowadził do sypialni. Leżeli wygodnie w łóżku i wtedy pochwalił niewolnicę za to, co dla niego przygotowała.

– Jestem pod wrażeniem tego, co dzisiaj pokazałaś – powtórzył. – Ukrywasz w sobie wiele talentów. Pięknie się poruszasz i tańczysz. Wiele czasu poświęciłaś na opracowanie i przećwiczenie tej prezentacji?

– Najtrudniejsza okazała się choreografia. Z muzyką poszło łatwiej. Od razu wiedziałam, przy jakich utworach chciałabym dla ciebie zatańczyć.

– Im lepiej cię poznaję, tym więcej zyskujesz w moich oczach. Jesteś inteligentna, miła i ładna. Nie zauważyłem żadnych wad, których nie dałoby się przezwyciężyć. I bardzo się starasz, żeby mnie zadowolić. Doceniam to. – Spostrzegł, że te słowa sprawiły jej przyjemność. Rozpromieniona twarz, okraszona szczerym, serdecznym uśmiechem, nie pozostawiała w tej sprawie żadnych wątpliwości. – Każdy mężczyzna byłby dumny, mając taką partnerkę jak ty. Ja również. Problem w tym, że ja nie szukam partnerki życiowej. Nie chcę żony czy kochanki. Jedynie co mnie interesuje, to układ Dominujący – uległa. Rozumiesz to?

– Tak, Panie. Ja także podtrzymuję to, co powiedziałam. Chcę być z Tobą na twoich warunkach.

Przytulił ją bez słowa i po chwili oboje zasnęli.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wejdź na nasz formularz i wyślij je do nas. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Bohater realizuje wreszcie swoje plany, zdobył posłuszną, oddaną i zakochaną w nim niewolnicę. Można by pomyśleć, sytuacja idealna, o której fantazjował od wczesnej młodości. Pojawia się jednak pytanie, czy aby nie dające się ukryć zauroczenie R osobą jej Pana nie stanie się przyczyną jakichś komplikacji? Bo uczucia bohatera wydają sie zdecydowanie chłodniejsze. A może to on zmieni swoje podejście w pewnych kwestiach? Zobaczymy. Bardzo udane, moim zdaniem, dwa sugestywne opisy: sceny chłosty oraz tańca.

Dziękuję za komentarz. Podobno trzy najpiękniejsze na świecie to : koń w galopie, tańcząca kobieta, i żaglowiec pod pełnymi żaglami. Niekoniecznie w tej kolejności. Co do tańca R. Był faktycznie zjawiskowo. Należała do tej wąskiej grupy ludzi obdarzonych fantastycznym wyczuciem rytmu i umiejętnością takiego tańca który jest przez nich malowany. Pozdrawiam

Czy tylko ja mam wrażenie, że chyba jednak lepiej jest NAJPIERW przemyśleć sytuację, a dopiero POTEM bić bez opamiętania….?

Bardzo dziękuję za komentarz . W BDSM rola chłosty ma różnorakie znaczenie. Min. w praktykach SM ból przestaje być bólem, staje się przytłaczającym, intensywnym środkiem stymulującym. Poza tym jest formą oddania. Uległy/a akceptuje chłostę z ręki wybranej osoby. A także formą przekraczania barier. U bitego daje odpowiedź na pytanie ile mogę znieść, bijącemu jak daleko mogę się posunąć. Trzeba pamiętać, że zawsze istnieje hasło bezpieczeństwa. Ponieważ element prośby o litość jest formą gry psychologicznej, bohater tej powieści używał słów gdzie żółty oznaczał „uwaga zbliżam się do kresu wytrzymałości” a czerwony „stop „. W przypadku gdy używał knebla rolę „stop” pełnił umówiony gest. To jest różnica pomiędzy biciem w innych sytuacjach i w relacji bdsm. Natomiast ocena czy chłosta była słuszna i czy jej intensywność była odpowiednia, a także jak w przypadku Twojego pytania czy była przemyślana i potrzebna jest pytaniem retorycznym. Każdy czytający ma prawo mieć własne zdanie i żadne argumenty za lub przeciw nie są w takiej sytuacji zasadne. To jest subiektywna ocena. Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do lektury kolejnych części.

Anonimie, prawdopodobnie czytałam nieuważnie, mogę też nie pamietać dość dokładnie poprzednich części, ale sęk w tym, że Twój bohater sprawia wrażenie bezmyślnego psychopaty – i stąd zapewne pytanie Czarnej Kaczuszki – a nie rozsądnego Pana. Nie przypominam sobie, żeby w tekście było cokolwiek o zasadach bezpieczeństwa, nie ma też wiele o tym, żeby bohater przygotowywał się na różne scenariusze, wymagające radzenia sobie z niwelowaniem ryzyk i dbaniem o dobrostan psychiczny uległej. Władza wiąże się z obowiązkami i odpowiedzialnością, powinien wiedzieć to każdy zgłębiający tajniki BDSM. Ty natomiast przedstawiasz swojego bohatera jako kierującego się dziecinnymi fantazjami, niedojrzałego dupka, któremu niestety udało się spotkać rozchwianą emocjonalnie desperatkę gotową spełniać jego kaprysy. Ani trochę nie przypomina to klimatycznej relacji, raczej zwykły toksyczny związek, w którym „jak bije to kocha”.

Przecież to i tak tylko fantazja, ktoś kto by miał takie fantazje realizować w praktyce to osobliwość. Autorowi nie chodzi o instruktaż tylko o przelanie na papier własnych fantazji przedstawionych w formie utworu, względnie o wywarcie wrażenia na czytelniku.

Nie wyręczaj autora, Micku! ;D
Szczególnie, że w zasadzie rozmawiamy o wrażeniu, to Anonim przywołał kwestie, których w tekście nie ma lub zostały przeoczone przez nieuważnych czytelników (hasła i sygnały bezpieczeństwa).

Nie wyręczam tylko wyrównuję siły. Chyba Rozumiesz takie subtelności … ?

Drogi Micku. Dziękuję za Twój komentarz. Przyznam szczerze, że byłem nieco rozczarowany tym że nie komentujesz moich publikacji. Zgadzam się z Twoim stwierdzeniem, że to nie instruktaż . Przyznaję też rację Ani że ominąłem sprawy oczywiste takie jak bezpieczne słowo czy gest. Natomiast w znakomitej większości to nie są fantazje. W wielu zdarzeniach bohater uczestniczył osobiście, w niektórych brał udział jako widz. A o niektórych które dopiero się będą opisane słyszał z wiarygodnych źródeł. Pozdrawiam

To że nie komentuję Twoich publikacji to nie jest jakaś osobista sprawa, gdyż takiej akurat z Tobą nie mam. Po prostu Piszesz o rzeczach które nie są w kręgu moich zainteresowań, to wszystko. Pewne rzeczy mnie zwyczajnie odstraszają, brak mi odwagi i chęci by je czytać. Zaś krytyka której Cię poddano wydała mi się trochę nie z tej strony.

Cieszę się że NE stosuje tagi, jest to naprawdę głęboki ukłon w stronę czytelnika.

Dziękuję za wyjaśnienie. A już myślałem że coś ze mną nie tak, bo jesteś jako komentator bardzo aktywny.

Bardzo proszę :).

Taki sobie wybrałem obszar działalności ;). Ktoś kiedyś wspomniał że czerpię z zasobów NE swobodnie a ja pomyślałem że spróbuję też coś dać od siebie. Uważam że natura poskąpiła mi talentu literackiego. Może umiał bym i coś napisać ale było by to najwyżej poprawne konstrukcyjnie, gdyby mi ktoś to sprawdził. Aktywny to może bym był nawet bardziej, gdyby reszta również się postarała.

Aniu. Bardzo dziękuję za komentarz. Co do Twoich przemyśleń. Widać ominąłem dla mnie sprawy oczywiste, takie jak bezpieczne słowo czy gest. Ustalenie ich jest podstawowym elementem bdsm . Tak samo jak dokładne wypytanie o stan zdrowia, ograniczenia fizyczne czy psychiczne. Nie jest to forma instrukcji czy podręcznika.
Bohater opowiada to z perspektywy dawnych wspomnień, nie jest to forma życiorysu i opisu każdego spotkania czy osoby. Bohater przypomina sobie to wybiórczo, pokazując tylko te kobiety które miały wpływ na jego dalsze postępowanie. I z tych wspomnień wybiera epizody które mu mocno utkwiły w pamięci. To fakt, cały czas się uczy i to widać po popełnianych przez niego błędach. R jest jego pierwszą uległą, on jej pierwszym panem i oboje poznają ten świat. Co do przygotowania różnych scenariuszy. Nie jestem ich zwolennikiem bo to wtedy bardziej przypomina teatr. Uważam że ustalenia ograniczające powinny dotyczyć stosowanych praktyk i tylko ich. Wg mojej wiedzy scenariusze sprawdzają się głównie przy spotkaniach z płatnymi dominami, gdzie uległy klient musi zrealizować swoje fantazje bo przecież za to płaci. Mają też sens w przypadku sesji samo nasi gdzie grupa ludzi spotyka się żeby zrealizować potrzebę konkretnych praktyk. Chłosty, wiązania, używania igieł, rażenia prądem. Można by wymieniać w nieskończoność.
Niewątpliwie przed spotkaniem rozważa co chce osiągnąć i na tym poprzestaje. Co do bezpieczeństwa uległej..fizyczne bezpieczeństwo przy chłoście jest zapewnione między innymi poprzez omijanie wrażliwych miejsc i znajomość anatomii. Ale stuprocentowej pewności nigdy nie ma. Wystarczy śledzić doniesienia prasowe o różnych wypadkach w trakcie ekstremalnych zabaw.
Już w drugim komentarzu używasz słowa psychopata. Masz prawo do swoich ocen i z tym polemizować nie zamierzam. „Psychopata to słowo pochodzenia greckiego – wywodzi się z połączenia dwóch greckich terminów: „psyche”, rozumianego jako „dusza” oraz „pathos”, tłumaczonego jako cierpienie. Początkowo jako psychopatie określano szerokiego rodzaju patologie dotyczące funkcjonowania ludzkiego umysłu, później jednak znaczenie tego terminu zostało znacznie zawężone. Obecnie nazwy „psychopatia” używa się bowiem przede wszystkim do określania specyficznych, nieprawidłowych cech osobowości występujących u ludzi.” pozwoliłem sobie przytoczyć jedno z określeń tego pojęcia. Tylko umknął Ci jeden drobiazg. Bohater ze względu na wykonywany zawód i prawo do posiadania broni , przechodzi cykliczne badania zdrowotne w tym testy . Można określić że Psychopatę cechuje:
zupełne nieuwzględnianie (i zasadniczo brak zrozumienia) uczuć i potrzeb innych ludzi;
lekceważenie autorytetów i ogólnie przyjętych zasad oraz norm;
drastycznie wręcz zaznaczoną tendencję do kłamania;
wyjątkowego stopnia umiejętność manipulowania innymi ludźmi – psychopaci są w stanie zrobić wszystko, byle tylko osiągnąć jakieś korzyści dla siebie;
znaczne zmniejszenie (lub nawet całkowity brak) odczuwania lęku i strachu;
nieodczuwanie odpowiedzialności we wszelkich życiowych sytuacjach;
przekonanie o swojej wyjątkowości i związane z tym to, że psychopaci prezentują wyjątkowego stopnia tendencję do obwiniania innych ludzi (skoro oni sami są tak idealni, to wszelkie niepowodzenia nie są ich winą, a odpowiedzialni za nie są właśnie inni ludzie);
niską tolerancję frustracji, łatwość do popadania w gniew i przejawiania zachowań agresywnych;
doskonałą umiejętność usprawiedliwiania swoich zachowań – nieważne, jak podłego zachowania podejmie się psychopata, człowiek ten zawsze będzie w stanie samego siebie wytłumaczyć i zracjonalizować swoje postępowanie. Czy widzisz te wszystkie cechy bohatera? Bo ja nie, ale punkt widzenia zależy od perspektywy spojrzenia. Pozdrawiam

Bohater wydaje się zimny i mało uczuciowy, w sprawach intymnych wręcz pedantyczny. Odnoszę wrażenie, że traktuje R w sposób instrumentalny, tzn. wykorzystuje ją dla zaspokajania własnych fantazji, nie obdarzając jakimś głębszym uczuciem. Czy to jednak wystarczający powód, by uznać go za psychopatę? Moim zdaniem nie. Po prostu, do wszystkiego, nawet do seksu, podchodzi z dystansem. Celem jego poczynań nie wydaje się zresztą samo sprawianie bólu fizycznego czy psychicznego, ale podpporządkowanie oraz uzależnienie R. A ona z ochotą się na to godzi, zapewne rzeczywiście poprzednie przeżycia doprowadziły ją do rozchwiania emocjonalnego i psychicznego, poszukuje rozpaczliwie oparcia oraz akceptacji, to własnie znajdując u naszego bohatera. Czy należay jej tego zabronić, wyciągnąć z takiego związku i poddać terapii? Co do samych praktyk, to może autor nie wspomniał bezpośrednio o hasłach bezpieczeństwa, ale wielokrotnie opisywał np. staranne opatrywanie obrażeń. Przypuszczam też, że mógł się wiele nauczyć i wyciągnąć wnioski obserwując poczynania K.

Może rzeczywiście się powtarzam, ale ciągle próbuję powiedzieć to samo: problem tkwi w narracji. Przez trzymanie się zimnego opisu (to wcale nie wygląda na wspomnienia!) sprawiasz, że bohater wydaje się całkiem wypruty z emocji, właśnie jak psychopata, który wyłącznie zimno kalkuluje i manipuluje ludźmi, a nie wdaje się w ekscytujące romanse. W głowie masz konkrety obraz i konkretnego człowieka, ale nie potrafisz pokazać go czytelnikowi – tylko Ty wiesz, że bohater ma pozwolenie na broń i regularnie przechodzi badania, tylko Ty wiesz, że nie ignoruje całkowicie zasad bezpieczeństwa (żeby zasygnalizować, że jakieś istnieją wcale nie musisz pisać całej sceny i opowiadać wszystkiego po kolei, wystarczy, że gdzieś tam w głowie bohatera pojawi się myśl, że uległa może przerwać zabawę, nie wytrzymać).

Dziękuję za komentarz. Wreszcie rozumiem o co ci chodzi. Zgadzam się że częściowo nie sygnalizuję tego o czym piszesz. O tym że zawód bohatera to ochrona jest wyraźnie pokazane i zasygnalizowane. Bez szczegółów takich jak koncesji, licencja pracownika ochrony I czy II stopnia, pozwolenie na broń, warunki jakie należy spełniać żeby powyższe otrzymać. Jakie są wymagania, egzaminy, badania itd. Ale to każdy może sprawdzić bo o tym mówią stosowne rozporządzenia ministra spraw wewnętrznych. I zmienia się to w zależności kto jest ministrem jak zresztą wszystko w naszym państwie. Opisując to należało by doprecyzować o który rok chodzi bo inaczej można się narazić na zarzut braku precyzji czy przekłamania. Inaczej jest z sygnalizacji elementów negocjacji czy ustaleń odnośnie bdsm. Pominąłem je jako mało istotne czy wręcz nudne. Bohater z perspektywy czasu może tego nie pamiętać ale widzę że to błąd. Poza tym nie umiem chyba wyartykuławać emocji jakie przeżywa bohater czy jego partnerka. Poza tym te negocjacje bywały nieraz dość długie i nudne gdy się dopracowywało szczegóły. Niektórzy wysyłali ankiety proste lub stopniowane. Spróbuję w kolejnych odcinkach uwzględnić Wasze uwagi ale za rezultat nie ręczę. Pozdrawiam

To chyba kwestia dookreślenia. Zdaje się że o tym pisał Smok Wawelski. Polecam jego artykuły bardzo mi pomogły.

Nikt nie przechodzi badań tak perfekcyjnie, jak psychopata. Poza tym scena bicia naprawdę odrzuca. Ciężko się to czytało. To nie był BDSM tylko nieodpowiedzialne i nieobliczalne znęcanie. Też mam wrażenie, że bohater to gnojek.

Dziękuję za komentarz. A jak według Ciebie wygląda prawdziwy BDSM? Bo według mnie to ten przeżywamy autentycznie a nie oceniany według zasad kolportowanych przez różne grupy ludzi, mające swoje interesy w tym co piszą. Kiedyś funkcjonowały różne szkoły bdsm, też internetowe. Robiono nabór uczniów, dawano przez net polecenia, w zamian uczniowie przysyłali zdjęcia z ich wykonywania. Były wykłady, niektóre całkiem dobrze napisane. A ukryty cel? ” Profesorowie obojga płci” wybierali spośród nich realnych poddanych. Nie twierdzę że bohater jest mistrzem. Po prostu od czegoś zaczyna i się uczy. A dokąd go to zaprowadzi?

Nie wszystko co jest związane z przemocą, biciem, karaniem, „dominacją” wpada do worka BDSM. Znaczna część może być uznawana za pseudoBDSM lub zwykły sadyzm.
Tak samo jak podrygiwanie nie wpada w ramy baletu lub odgrzewanie kotleta pod wykwintną kuchnię.
Gdy „dominujący” wpada w szał, nie kontroluje specjalnie swojego zachowania oraz zastanawia się nad nim po fakcie, jest to zdecydowanie bardziej charakterystyka zwykłego znęcania, a nie „dominacji”. Dodatkowo kojarzę z poprzednich opowiadań działania mające na celu uniezależnienie od siebie „uległej”. To nie brzmi zdrowo.
A najbardziej obrzydliwe w scenie „kary” (czy też znęcania się) było kopanie „uległej”. Kojarzące się z kopaniem leżącego.
Pierwszy „dominujący” może wpłynąć na całe późniejsze postrzeganie tych relacji. Mogę tylko współczuć bohaterce, że tak rozpaczliwie szuka wrażeń i nie widzi, że trafiła w ręce zwykłego sadysty.

Dziękuję za komentarz. de gustibus non est disputandum. Znalazłbym bardziej obrzydliwe praktyki jak scat szeroko pojęty , wymioty, plucie. Tak samo dużo bardziej okrutnepraktyki niź kopnięcie bosą nogą czyli przykładowo rażenia prądem, gadżetów papierosów, przekluwanie części intymnych i sutków czyli piercing , chłosta do omdlenia, kopanie butami, deptanie czyli trampling, z bardziej (moim zdaniem.) extremalnych praktyk tatuowanie czy wypalanie znaków ( tak jak znakuje się bydło) . Wg mnie bohater nie jest typowym sadysta, który czerpie przyjemność i satysfakcję seksualna z zadawania bólu bez powodu. Prawdziwy sadysta pisząc kolokwialnie zadawałby ból bez powodu i robiłby to na każdym spotkaniu. Przyznaję, że opisana scena może wyglądać na działanie sadystyczne. Ale to jednorazowe zdażenie i kara za konkretne przewinienie. A poza tym to jest świat BDSM bondage, dyscypline, sadyzm, masochizm. Niektórzy poprzestają na kajdankach z futerkiem, wstążkach do wiązania i delikatnych klapsach. A inni idą dalej. Pozdrawiam

Żeby tylko. Są specjalne tortury np. wywiadu wojskowego prowadzone celem wydobycia informacji. Są dużo cięższe kategorią.

Masz rację ale przypadki wywiadu różnią się tym że tam badani nie są z własnej woli. I badany nie może powiedzieć ” bezpiecznego słowa „.😜.

Napisz komentarz