Basza V (AnonimS)  3.53/5 (22)

28 min. czytania

Santa Bellicose, „Submissive”, CC BY-ND 2.0

Następnego dnia obudził się w dobrym nastroju, zadzwonił do znajomego, byłego adwokata i umówił się na kawę. W czasie spotkania przekazał wszystkie znane sobie informacje dotyczące K oraz Y i poprosił o kompleksową ocenę sytuacji. Do tego dyskretne zebranie wszelkich innych dostępnych materiałów na temat obojga. Prawnik zadał mu wiele pytań, na które nie potrafił odpowiedzieć. Znał oboje zbyt krótko i tylko z jednej strony.

Przez jakiś czas nic ciekawego się nie działo.

W piątek rano zadzwoniła R. Powiedziała, że przygotowała dokumenty i czeka na dalsze polecenia Pana. Kazał jej stawić się w sobotę o jedenastej. Przyszła punktualnie. Włosy spięła w mały kok, nałożyła delikatny makijaż, usta podkreśliła czerwoną szminką, paznokcie pomalowała na perłowo. Ubrała marynarkę, spod której widać było białą bluzkę. Spodnie oraz pantofle na niezbyt wysokim obcasie dopełniały całości tego raczej oficjalnego stroju. W oczy rzucał się kompletny brak biżuterii. Biurowy, nijaki styl, bez żadnego podkreślenia walorów urody.

Zgodnie z tym, co nakazał jej podczas poprzedniego spotkania, natychmiast po wejściu do mieszkania rozebrała się i naga oddała mu czołobitny hołd. Gdy pozwolił jej na podniesienie głowy, pozostając na klęczkach podała aktówkę z dokumentami. Przejrzał je uważnie i kiwnięciem głowy zaakceptował ich treść. Kazał niewolnicy wstać i osobiście założył na jej szyję czarną obrożę, ozdobioną metalowymi ćwiekami. Zapowiedział, że ma ją zawsze nosić w jego obecności. Potem rzucił na podłogę dość gruby, srebrny łańcuszek, który dla odmiany musiała założyć nad kostką lewej nogi. Z tą ozdobą nie wolno jej było rozstawać się nawet w pracy. Rozkazał odkurzyć mieszkanie i przygotować obiad. Sam rozsiadł się w fotelu z książką w ręku. R posłusznie wykonywała polecenie, widać było jednak, że nie ma żadnej wprawy, a jego lokum posiadało spore rozmiary. Ponad sto metrów powierzchni, z bardzo wysoko umieszczonymi sufitami, umeblowane nowocześnie, oszczędnie, ale praktycznie i ze smakiem.

Środek jadalni zajmował duży, czarny stół z sześcioma krzesłami. Pod jedną ze ścian ustawiono serwantkę oraz barek. Pod drugą mały stolik do picia kawy i dwa foteliki. Dębową klepkę podłogi zaścielał gruby, perski dywan. W łazience królowała olbrzymia mosiężna wanna, w komplecie z odpowiednio dobranymi umywalką i bateriami. Tylko bidet wykonano z ceramiki. Pralka automatyczna firmy Bosch. Ściany pokryto glazurą, w którą wprawiono prostokątne, podświetlane lustro. W WC znajdowała się ceramiczna muszla klozetowa oraz taka sama umywalka, nad którą również zamontowano lustro, tym razem owalne, a ściany wyłożono glazurą. Obydwa pomieszczenia posiadały terakotową podłogę. Pokój sypialny, w którym zamierzał najczęściej okazywać swoją władzę nad niewolnicą, został wyposażony w bardzo duże, wykonane na zamówienie łoże. Wyróżniały się cztery rzeźbione nogi, które przechodziły następnie w niewysokie ale solidne kolumienki. Ich zakończenia zdobiły rzeźbione w drewnie głowy zwierząt: żubra, niedźwiedzia, rysia i wilka. Ściany pokrywała fototapeta przedstawiająca puszczę. Wszystko to wykonano naprawdę starannie, z powodzeniem tworząc złudzenie przebywania w lesie. Obok łóżka stał wygodny, skórzany fotel. Wyposażenia dopełniały niewielki stolik oraz ustawiona na nim lampa. Do tego gruby, puszysty dywan. Do gabinetu R nie miała wstępu. Musiała jednak wysprzątać garderobę, urządzoną tuż obok po przerobieniu pokoiku przedwojennej służącej. Jedną szafę przeznaczono tam na odkurzacz oraz inne przybory do sprzątania. Na koniec została jej nowoczesna kuchnia. Wszystkie sprzęty firmy Bosch: kuchenka mikrofalowa, lodówka, elektryczna kuchnia z piekarnikiem. Garnki i zlewozmywak ze stali nierdzewnej nadawały pomieszczeniu nowoczesny wygląd. Kwadratowy stolik, cztery krzesła i obrotowy barowy stołek wzmacniały to wrażenie.

Po zakończeniu sprzątania niewolnica posłusznie wzięła się za przygotowanie posiłku. Przewidział na obiad czerwony barszcz oraz krokiety z kapustą i grzybami. Nie chciał przesadnie utrudniać jej pierwszego dnia służby i zawczasu kupił gotowe produkty. Musiała je tylko odgrzać.  Ustawiła potrawy na tacy i zaniosła je do jadalni. Że zdziwieniem zauważyła, że stół nakryto na jedną osobę. On sam ustawił naczynia i sztućce, gdy skończyła już sprzątać i krzątała się w kuchni. Może nie powinien, to w końcu również zadanie służącej, ale ciekawy był jej reakcji. Okazała zaskoczenie, przyzwyczajona zapewne, że zawsze zapraszano ją do stołu, często nawet, zwłaszcza przy oficjalnych okazjach, w pierwszej kolejności. A przecież powinna się tego spodziewać. Pan nie będzie jadał wspólnie z niewolnicą. Najwidoczniej, nie przywykła jeszcze do swojej nowej pozycji. Podała obiad i stanęła zdezorientowana, nie wiedząc, co robić dalej. On siedział u szczytu stołu. Rozkazał, żeby stanęła po jego prawej ręce i usługiwała mu podczas posiłku. Gdy skończył jeść, polecił jej sprzątnąć nakrycie, pozmywać naczynia, wziąć krótki prysznic i zgłosić się po dalsze rozkazy.

Czekał w tym samym fotelu, w którym przyjmował ją podczas poprzedniego spotkania. Podeszła i stanęła przed nim jak uczennica przed srogim nauczycielem. On mierzył ją przez długą chwilę taksującym spojrzeniem. Zauważył obrożę i łańcuszek nad kostką lewej nogi. W głowie kołatała mu jedną myśl. Wreszcie miał swoją niewolnicę! Podszedł do R i powiedział:

– Stań w lekkim rozkroku! Ręce z tyłu, zapleć palce dłoni. – Pogłaskał ją po policzku. – Dobrze, widzę, jak się starasz. – Wyczuł, że trochę się odprężyła. – Stój spokojnie i nie waż się zmieniać pozycji!

Jego ręka zjechała z policzka na szyję, delikatnie muskał skórę poddanej opuszkami palców. Przesunął dłoń na lewe ucho, które bez pośpiechu pieścił i podszczypywał w sam  koniuszek, aż  zaróżowiła się delikatna skóra. Potem odgarnął włosy i powoli przesunął ręką po karku poddanej. Drugie ucho też otrzymało swoją porcję pieszczot. Nagle przyciągnął ją wolną ręką do siebie i mocno przytulił. Drgnęła i wykonała ruch, jak gdyby chciała objąć mężczyznę, ale szybko opamiętała się i wróciła do nakazanej postawy.

– Bardzo dobrze – szepnął jej do ucha. – Nie pozwoliłem ci się ruszać. A teraz nagroda.

Mówiąc to, niespodziewanie pocałował ją mocno w usta. Zanim zdążyła się zorientować, oderwał już wargi. Obydwie ręce odnalazły jej piersi. Podniósł je, ważąc w dłoniach. Następnie zaczął masować okrężnymi ruchami. Westchnęła głęboko. Uciskał to mocniej, to lżej. Oddech kobiety wyraźnie przyspieszył, a on dobrał się do sutków. Tym razem okazał brutalność. Szczypał, wykręcał, uderzał otwartą dłonią. Jęknęła, a jej ciało zadrżało. Sutki były twarde i sterczące. Pochylił się i zaczął je lizać. Nagle mocno przygryzł. Krzyknęła z bólu i szarpnęła się odruchowo. Bezlitośnie ścisnął drugą pierś, niewolnica zamarła w bezruchu. Zrozumiała, że złamała rozkaz. Uwolnił ją z uchwytu i wyprostował się. Ujął silnie brodę R i zadarł jej głowę do góry. Patrząc prosto w oczy, wycedził:

– Miałaś stać spokojnie!

Zbladła i wyszeptała:

– Przepraszam.

Znienacka uderzył ją otwartą dłonią w twarz. Stłumiła okrzyk zaskoczenia i bólu.

– To ostrzeżenie, następnym razem użyję pejcza. – Podsunął dłoń, a ona pokornie zaczęła ją całować. – Przeproś!

W przerwie pomiędzy pocałunkami wyszeptała:

– Przepraszam.

Drugą ręką szarpnął ją mocno za włosy.

– Kogo przepraszasz?

Zorientowała się, jaki popełniła błąd i szybko się poprawiła

– Przepraszam Pana.

Widać było, że kobieta z trudem panuje nad sobą. On jednak nie odpuszczał.

– Podziękuj za karę!

Ze łzami w oczach powiedziała:

– Dziękuję Panu za karę.

Puścił jej włosy i odsunął rękę.

– Pilnuj się! Nie zamierzam dwukrotnie powtarzać rozkazów, ani puszczać płazem twoich przewinień. Zrozumiałaś?

– Tak, Panie.

Jego ręce wróciły do zabawiania się uległym ciałem. Mocno uciskał jej piersi. Dręczona, tłumiła okrzyki bólu i nie odważyła się już poruszyć. Powoli przesunął ręce na biodra. Czuł napięcie i drżenie mięśni kobiety. Odwrócił ją tyłem. Lekko popychając, prowadził w stronę łoża.

– Wejdź na czworakach i zostań z wypiętą pupą. To pozycja suki, która nadstawia się psu. Gdy zechcę, żebyś ją przyjęła, powiem „sucza pozycja” i ty masz wtedy natychmiast wykonać rozkaz!

Zrobiła co kazał. Przyglądał się jej z zainteresowaniem. Widać było jak na dłoni drobne niedostatki urody. Dwie fałdki na brzuchu, lekko obwisłe piersi, obwarzanek na złączeniu uda z kroczem. Do pozostałych partii ciała nie miał uwag. Zarówno pośladki jak i nogi były nieomalże idealne. Wiedziony impulsem, wymierzył jej mocnego klapsa. Pisnęła zaskoczona i poruszyła się. Dało mu to pretekst do kolejnych uderzeń otwartą dłonią. Obydwa pośladki zrobiły się czerwone i na pewno piekły. Bita niewolnica nie poruszyła się już więcej, ale zaczęła rozpaczliwie szlochać. Uderzył jeszcze dwa razy i odpuścił. Zaczął pieścić wypiętą pupę, przesuwając ręką wzdłuż rowka. Ta delikatność uspokoiła R. Gdy przestała płakać, zintensyfikował ruchy palców. Dobrał się do jej cipki. Wsunął palec, potem drugi. Wykonywał posuwiste ruchy, sięgając coraz głębiej. Czując luz, dołożył kolejny palec. Zaczęła jęczeć i poruszać koliście pośladkami. Jej soki płynęły obficie, udało mu się dzięki temu zmieścić cztery palce i zacisnąć pięść. Krzyczała z rozkoszy i bólu. Kiedy wsuwał rękę głębiej, wychodziła mu naprzeciw biodrami. Oddychała szybko, łapczywie chwytając powietrze. Złapali wspólny rytm. Ich pchnięcia stawały się coraz silniejsze, jego pięść wypełniała całe wnętrze kobiety. Czując nadchodzący orgazm, włożył palec drugiej ręki w odbyt niewolnicy, naciskając ściankę dzielącą obydwie dziurki. Zachłysnęła się krzykiem i zaczęła szczytować. Spazmatycznie zaciskała pochwę z taką siłą, że zaczęła boleć go ręką. Po kilkunastu skurczach osunęła się bezwładnie na łoże. Powoli, żeby nie sprawić zbyt dużego bólu, wysunął dłoń ociekającą sokami i śluzem. Suchą ręką chwycił R za włosy i podciągnął głowę kobiety na wysokość własnej twarzy, spoglądając jej w oczy. Były zamglone i nieprzytomne. Zwolnił uchwyt i usiadł obok. Czekał spokojnie, aż poddana dojdzie do siebie. Gdy spojrzała przytomniej, od razu poderwała się z przestrachem. Uzmysłowiła sobie, że nie wytrwała w nakazanej pozycji i okazywała wyraźny strach.

– Panie, wybacz, że straciłam kontrolę, ale to co ze mną zrobiłeś było niesamowite. Nigdy niczego podobnego nie przeżyłam – tłumaczyła gorączkowo, bojąc się kary.

Ale on nie zamierzał jej karać. Zdawał sobie sprawę, że dopiero się poznawali i łatwo mógł przeciągnąć strunę. Objął ją i przytulił. Spojrzała na niego ze zdumieniem i otworzyła usta żeby powiedzieć coś jeszcze, wykorzystał to i wsunął między jej wargi umazany sokami palec.

– Zliż to wszystko – zażądał.

Od razu przystąpiła do wykonania rozkazu. Lizała i ssała po kolei jego palce, potem dłoń i nadgarstek. Gdy skończyła, uniosła pytająco wzrok, oczekując kolejnych poleceń. Położył się na plecach i klepnięciem dłoni wskazał jej miejsce obok. Przysunęła się, a on ujął ją za włosy i nakierował twarz na własne krocze.

– Masz mnie zaspokoić ustami – rozkazał. – Najpierw całuj!

Gorączkowo pokryła penisa pocałunkami, od czubka aż po nasadę. Rozłożył szeroko nogi żeby ułatwić dostęp.

– Jądra i worek też. – Wykonała i to polecenie.

– Teraz liż pachwiny.

Pokornie robiła, co jej kazał. Widać było, że się stara i chce sprawić swemu Panu przyjemność. On nadal trzymał w dłoni jej włosy, demonstrując w ten sposób swoją władzę. Nie szarpał i nie bił, ale zdawała sobie sprawę, że może to uczynić w każdej chwili.

– Liż resztę.

Zaczęła od worka, potem wróciła do penisa.

– Pomóż sobie rękami.

Palcami zsunęła napletek i zajęła się żołędzią. Po dłuższej chwili pociągnął ją jednak za włosy, nakierowując usta w taki sposób, by objęły trzon. Zacisnęła wargi i rytmicznie poruszała głową. Poluźnił uchwyt, ale nie uwolnił jej całkowicie.

– Przesuń drugą rękę pod worek i uciskaj palcami tuż pod nim. I nie waż się przerwać!

Robiła to, czego sobie życzył. Zdawała sobie sprawę, że uczy ją sposobu, w jaki ma go zaspokajać. Następnym razem będzie musiała poradzić sobie bez takich wskazówek. Skoncentrowała się na sprawianiu Panu rozkoszy. Poczuła, jak penis rośnie w jej ustach. Jego czubek wpychał się w gardło, tamując oddech i dławiąc. Pomimo tych utrudnień nie przestawała ani na chwilę. Jej starania przyniosły oczekiwany efekt. Wytrysnął w gardło niewolnicy, a ona starała się połknąć spermę, krztusząc się i rozpaczliwie walcząc o każdy oddech. Wyssała nasienie do ostatniej kropelki. Kiedy skończyła, przyciągnął ją do siebie i pozwolił ułożyć w zagłębieniu ramienia. Przylgnęła do niego całym ciałem. Przytulił ją i w takiej pozycji oboje zasnęli. Leżała szczęśliwa, że nareszcie spoczywa przy boku mężczyzny.

***

Obudził się po paru godzinach. Ona już nie spała. Trwała jednak w bezruchu, by nie przerwać jego snu. Spoglądała na Pana szeroko otwartymi, błyszczącymi oczyma. Na twarzy gościł uśmiech, promieniowała spełnieniem. Delikatnie ujęła dłoń mężczyzny i zaczęła okrywać pocałunkami, szepcąc przy tym:

– Dziękuję mój Panie.

Przez głowę przebiegły mu dwie myśli. – „Ukarać za samowolę!” –  I druga. – „Niech się nacieszy tą ulotną chwilą.” – Wybrał drugą opcję, bo odczuwał zadowolenie z przebiegu spotkania. Wzbudziła jego sympatię i nie cofnął dłoni. Oprócz składania kolejnych pocałunków lizała jej wewnętrzną część. Zdawał sobie sprawę, że prowokuje tym do dalszego uprawiania seksu, ale miał inne plany. Na nowo chwycił jej włosy. Znieruchomiała i czekała na polecenia.

– Przygotuj mi kąpiel.

Poszła wykonać rozkaz. On, nadal na łożu, zastanawiał się, co dalej. Po dłuższej chwili niewolnica wróciła. Uklękła przy łóżku i uniosła rękę nad głową. Docenił, że pamiętała o tym poleceniu.

– Mów! – zezwolił.

– Przygotowałam kąpiel. Ale nie wiem, jaką temperaturę wody lubisz, Panie, więc jest bardzo ciepła, o czym chcę uprzedzić.

– Dobrze. Idziemy.

Oboje poszli do łazienki. Woda okazała się w sam raz, więc bez ceregieli wszedł do wanny i wygodnie się w niej ułożył. Ona stanęła obok.

– Na co czekasz? Umyj mnie!

Od razu przystąpiła do wykonywania rozkazu. Gdy umyła mu głowę, tors i plecy polecił niewolnicy wejść do wanny. Usiadła naprzeciw, a on oparł nogi na jej piersiach, umożliwiając w ten sposób zajęcie się również tą częścią ciała. Dotarła wreszcie do stóp, uniosła jedną z nich, zdmuchnęła mydliny i zaczęła obsypywać ją pocałunkami. Po chwili zrobiła to samo z drugą stopą. Zerkała przy tym na jego twarz, śledząc reakcję. Oczywiście, okazała samowolę, ale docenił te starania. Kiedy skończyła, kazał jej usiąść między nogam, plecami do siebie. Teraz on wziął gąbkę i umył ją dokładnie.

– To twoja nagroda za to, że się starasz.

– Dziękuję Panu.

Odprężona, oparła głowę na jego ramieniu. Wyszli, gdy woda ostygła. Opłukali się pod prysznicem. Potem kobieta rozłożyła na podłodze gruby ręcznik i klęcząc wycierała ciało stojącego na nim mężczyzny. Kazał się jej ogarnąć i sprzątnąć łazienkę, a sam zasiadł w ulubionym fotelu. Po przyjściu zrobiła mu drinka. Popijając, oznajmił, że ich spotkanie dobiegło końca. Na twarzy R wyraźnie odmalował się zawód. Nie zważając na to, wydawał kolejne dyspozycje. Przypomniał o tym, że ma na bieżąco prowadzić zapiski w dzienniku. Ocenił jej wygląd i fryzurę. Rozkazał  przychodzić z rozpuszczonymi włosami. Podarował kupiony specjalnie dla niej krwistoczerwony lakier do malowania paznokci. Miała ubierać się w sposób kobiecy, żadnych spodni i marynarek. Ponadto polecił przygotowanie tańca, który będzie musiała dla niego wykonać. Zakończonego striptizem. Ponieważ przyznała, że rzadko wychodzi z domu, wypytał ją o aktywność fizyczną. Nakazał uczęszczanie na basen, jazdę na rowerze stacjonarnym i codzienną gimnastykę. Z własnej inicjatywy zaproponowała, że zapisze się się na lekcje tańca. Wyraził zgodę. Potem zapytał, czy posiada zabawki erotyczne. Gdy potwierdziła, nakazał przynieść je na kolejne spotkanie. Miały pozostać u niego do końca ich znajomości. Zabronił samogwałtu oraz innych form zaspokajania seksualnego. Jej orgazmy miały obecnie zależeć wyłącznie od jego woli. Wszystko to służyło przejęciu kontroli. Łaskawie dodał, że w przypadku rozterek czy problemów ma o go nich informować. W ten sposób do roli właściciela dołączył funkcję opiekuna, które to obydwie razem miały spowodować, że stanie się niezastąpiony. Ponownie pochwalił ją za zaangażowanie. I niespodziewanie objął oraz ucałował w usta. Zaczęła oddawać pocałunki, początkowo nieśmiało. Po chwili zarzuciła jednak ręce na jego kark, a gdy wtargnął językiem, użyła również swojego. Wyznała później, że było to dla niej wielkim zaskoczeniem, a jednocześnie spełnieniem najskrytszych marzeń i fantazji. Jej oddech wyraźnie przyspieszył, wzrok stawał się zamglony. On nie odczuwał aż takiego podniecenia i kontrolował całą sytuację. Bez uprzedzenia zerwał gwałtownie połączenie ich ust.

– Dosyć tych czułości. Zmykaj do domu i czekaj na wezwanie.

– Dobrze, mój Panie. Bardzo dziękuję za to, że chcesz się mną zająć. – Pocałowała jego dłoń i wyszła.

Powrócił na fotel i sączył kolejnego drinka. Analizując na gorąco przebieg spotkania był z niego zadowolony. Ona dawała z siebie wszystko i bardzo zależało jej na tym, żeby zadowolić swego partnera, nawet w takim układzie. A może, zwłaszcza w takim układzie. To rokowało dobrze na przyszłość.

***

Po kilku dniach zadzwonił do niej do domu. Zrelacjonowała mu w jaki sposób realizuje otrzymane polecenia. Codziennie pedałuje przez 30 minut na stacjonarnym rowerze. Chodzi również na basen oraz rozpoczęła kurs taneczny. Poprosiła o przedłużenie czasu na przygotowanie tańca ze striptizem. Wyraził zgodę. Powiedziała, że powstrzymuje się przed pieszczotami i samozaspokajaniem. Nie pytana dodała, że ciągle o nim myśli, tęskni i nie może doczekać się kolejnego spotkania. Skarcił ją za nagabywanie i zagroził, że odniesienie to odwrotny skutek. Nie czekając na przeprosiny, przerwał połączenie.

Był z siebie zadowolony. Udało mu się podporządkować R, co zapewniało komfort na przyszłość. Zdawał sobie sprawę z jej ograniczeń psychicznych i zwłaszcza bólowych, ale jak do tej pory, nie popełnił większego błędu. Wstępnie oceniając, stwierdził, że niewolnica spełnia większość jego oczekiwań i otwiera się szansa na dłuższą znajomość. Dawało mu to pewność siebie, bo wiedział, że musi jeszcze przynajmniej porozmawiać z K. Ich ostanie spotkanie, zakończone bez pożegnania, tkwiło nadal w pamięci. Uważał, że dorosły mężczyzna, a za takiego się uważał, nie powinien w taki sposób kończyć znajomości. Nie mógł mieć do niej pretensji, bo jasno określiła czego oczekuje. Poza tym, nadal pozostawał pod jej urokiem. Pomimo odczuwanej niecierpliwości nie ponaglał adwokata. Zdawał sobie sprawę, że zebranie rzetelnych informacji wymaga czasu. Zwłaszcza, gdy dotyczyły spraw prywatnych i intymnych. Zajmował się kolejnymi zleceniami.  Od czasu do czasu wzywał R. Ich spotkania miały podobny przebieg, stopniowo wprowadzał pewne urozmaicenia. Zaczął od nakładania więzów. Jako wytrawny żeglarz nie miał problemów z wiązaniem węzłów i doborem odpowiednich linek. Jego popisowe „dzieła” to mocne oplecenie piersi oraz majtki ze sznura, wrzynające się w cipkę przy najlżejszym pociągnięciu za jego wolny koniec. Poza tym próbowali też wosku i penetracji pochwy różnymi przedmiotami, w tym gadżetami, które przyniosła. Używał również klamerek. Zmuszał ją do poniżających postaw i zachowań. Pewnego dnia polecił jej przyjąć „suczą pozycję” na podłodze, wsparł nogi na jej plecach i wykorzystując niewolnicę w roli podnóżka, czytał gazetę. Innego razu nakazał ręczne pranie swoich majtek i skarpetek. Na każdym spotkaniu była pod byle pretekstem bita ręką po twarzy, dostawała też mocne klapsy w pośladki. Na tym etapie nie używał jeszcze batów ani pasa, ale wiedział, że to tylko kwestia czasu. Oczywiście, zdarzały się chwile, gdy traktował ją łagodnie, niemalże z czułością, pieszcząc i doprowadzając do orgazmu. Łaskawie, jak mówił „w nagrodę”, przyjmował i jej pieszczoty. Widział przy takich okazjach, jak bardzo jest to dla niej ważne. Dlatego pozwolił jej raz czy drugi zostać na cały weekend. Stawała się coraz bardziej przywiązana i uzależniona. Tym bardziej, że on interesował się wszystkim, co się wokół niej działo. Zarówno w pracy, jak i w czasie wolnym, gdy się nie widywali. Nabrała do niego zaufania, otwierała się stopniowo, zwierzała z różnych spraw i problemów.

Po trzech miesiącach znajomości ponownie spotkali się na płaszczyźnie zawodowej. Z firmy ubezpieczeniowej, w której pracowała, wyciekły dane osobowe klientów oraz rodzaje i ceny zawartych umów. Sprawa była bardzo poważna, bo jej ujawnienie spowodowałoby utratę zaufania i spadek wartości akcji spółki, notowanej na giełdzie Tym razem rozmawiał tylko z prezesem. Gdy czekał na spotkanie, sekretarka – młoda sympatyczna dziewczyna – poczęstowała go oprócz kawy porcją firmowych plotek. Między innymi rozmowa zeszła na R. Zauważono, że zmieniła się i to na korzyść. Wydawała się bardziej uśmiechnięta, radosna i otwarta. Wszyscy przypuszczali, że kogoś ma, ale ona od razu ucinała wszelkie pytania na ten temat. Dawało to dodatkowy powód do spekulacji. Niektórzy obstawiali, że nawiązała romans z mężczyzną żonatym i dlatego oboje nie afiszują się z tą znajomością, inni domniemywali, że chodzi o kogoś wysoko postawionego. Słowem, plotkom nie było końca. Rozmowa z prezesem odbyła się w cztery oczy. O sprawie wiedzieli tylko członkowie ścisłego zarządu oraz informatyk, który wykrył przypadki kopiowania danych. Szybko ustalił plan działania. Najpierw poinformował prezesa, że przy okazji poprzedniego zlecenia sprawdził swoimi kanałami wszystkich pracowników firmy, którzy wiedzieli o tamtej sprawie z szantażem. I że jest całkowicie pewien lojalności R. Dlatego zasugerował, żeby otrzymała najwyższy stopień dostępu do systemu informatycznego i włączono ją do sprawy. Wiązało się to z awansem na samodzielne stanowisko i przydzieleniem własnego, zabezpieczonego pokoju. Jako  rzekomego asystenta R firma miała zatrudniła jego własnego pracownika, który będzie monitorował sieć, korzystając z nadanych jej uprawnień informacyjnych. Te działania powinny pozwolić na zachowanie całego przedsięwzięcia w tajemnicy. Po krótkim namyśle prezes zaakceptował przedstawiony plan. Polecił wezwać R, która usiadła, demonstracyjnie zakładając przy tym nogę na nogę. W ten sposób wyraźnie ukazała srebrny łańcuszek nad kostką. Omówili niezbędne szczegóły i zakończyli spotkanie.

Wieczorem drugiego dnia R zadzwoniła niespodziewanie, pomimo otrzymanego zakazu. Udzielił jej pozwolenia na telefonowanie tylko w sytuacjach awaryjnych, a ta do nich nie należała. Przeprosiła za złamanie rozkazów, musiała jednak podziękować za to, co dla niej zrobił. Tak to określiła.  Awansowała, otrzymując znaczącą podwyżkę pensji oraz dodatek funkcyjny. Szczególnie wdzięczna była za okazane zaufanie. Gdy skończyła mówić, bez słowa odłożył słuchawkę.

***

Mijały dni żmudnej obserwacji. Liczyli na to, że złodziej, nie dostrzegając żadnej reakcji, poczuje się pewnie i spróbuję wykraść kolejną porcję danych. Czekał z narastającą niecierpliwością, to przecież on sam ułożył taki plan. Wreszcie zadzwonił telefon, ale okazało się, że to znajomy adwokat. Zebrał materiały o K i Y. Spotkali się w parku, na ławce. Dossier prezentowało się obszernie i prawnik drogo wycenił swoje usługi, ale okazały się one warte zażądanej ceny. Sięgnął do materiałów natychmiast po powrocie do domu. Zaczął od Y.  W wieku 51 lat, dwukrotnie żonaty i bezdzietny. Za czasów PRL–u był dyrektorem dużego i znaczącego przedsiębiorstwa państwowego, a po transformacji, korzystając z posiadanej wiedzy, układów oraz znajomości z zagranicznymi kontrahentami, założył i prowadził jedną z najlepszych firm softwarowych. Nie mógł, co prawda, konkurować z potentatami takimi jak Computer Land czy Prokom, ale jego pozycja była na tyle silna, że często wygrywał duże przetargi, a potentaci zapraszali go także jako podwykonawcę. Y okazał się więc rzutkim przedsiębiorcą, odnoszącym sukcesy zawodowe. Posiadał naprawdę duży majątek, ulokowany częściowo za granicą. Powodzenie w interesach nie szło w parze ze szczęściem osobistym. Z pierwszą żoną rozszedł się tuż przed transformacją, zostawiając jej ich wspólne, trzypokojowe mieszkanie, jeden z samochodów oraz sporo gotówki. Po rozwodzie skupił się na sprawach zawodowych. Miewał przelotne przygody, ale nie wiązał się z nikim na stałe. Gdy wzrosła jego pozycja na rynku i zaczął otrzymywać zaproszenia na spotkania stowarzyszeń biznesmenów, koncerty oraz bale charytatywne, brak reprezentacyjnej partnerki zaczął mu doskwierać. Był jednym z nielicznych, który przychodził sam. W tym okresie spotkał K i po pewnym czasie połączył ich los.

Przeszłość K wyglądała zupełnie inaczej. Znacznie młodsza, pochodziła z małego miasteczka. Jej matka zmarła na raka, gdy córka zaczynała naukę w liceum. Odczuła to bardzo boleśnie, tym bardziej, że ojciec szybko ujawnił związek z inną kobietą. Kiedy w niecałe pół roku po śmierci żony wziął kolejny ślub i założył nową rodzinę, córka zorientowała się, że z tą kobietą musiał spotykać się jeszcze za życia matki K. Stosunki z macochą od początku układały się źle i stale pogarszały, między innymi dlatego, że ojciec zawsze brał stronę żony. W czasie tych awantur dochodziło do rękoczynów i wyzwisk. Jak mówili sąsiedzi, dziewczyna zamknęła się w sobie i skoncentrowała na nauce. Swojej jedynej bliskiej koleżance wyznała, że zrobi wszystko, by wyrwać się z domu i z takiego życia. I tak też się stało. Po skończeniu szkoły i uzyskaniu matury celująco zdała egzaminy na studia ekonomiczne, dostając stypendium i akademik. Wtedy też zażądała od ojca płacenia alimentów do czasu ukończenia nauki. Macocha była przeciwna, ale oboje ustąpili, kiedy dziewczyna zagroziła skierowaniem sprawy do sądu. Ustąpili tym łatwiej, że zapowiedziała, iż opuszcza dom na dobre. W trakcie studiów nigdy nie pojawiła się w rodzinnym miasteczku. Z konieczności, zmuszona dorabiać, imała się różnych zajęć, między innymi tańczyła jako striptizerka. Krążyły plotki, że zajmowała się również prostytucją, ale nikt tego oficjalnie nie potwierdził. Jej znajomi z tamtych czasów zapamiętali K jako zamkniętą w sobie, bezwzględnie dążącą do celu, piękną dziewczynę. Ci, którzy próbowali ją poderwać, byli mrożeni tekstem, że nie ma zamiaru marnować czasu na gołodupców. Na czwartym roku studiów dostała się na praktykę do firmy Y. Zwrócił na nią uwagę, gdy pracowała w sekretariacie. Któregoś dnia zaprosił ją na krótką rozmowę, w czasie której zaoferował angaż na pół etatu. Przysługiwał jej nienormowany czas pracy, nie kolidujący ze studiami. Ze swoich obowiązków wywiązywała się bardzo dobrze, więc po obronie pracy dyplomowej czekała na nią posada asystentki prezesa. Bywała z Y na spotkaniach biznesowych i brała udział w imprezach charytatywnych. Po roku zaproponował małżeństwo. Zgodziła się bez wahania. Po ślubie przestała pokazywać się w biurze, chociaż zatrzymała etat i na jej konto co miesiąc wpływała wypłata. Wszystko to okazało się interesujące, ale ciągle nie znał odpowiedzi na najważniejsze pytanie.

Pozostał jeszcze jeden dokument. Gdy go przeczytał, wszystkie elementy układanki zaczęły wreszcie pasować. Była to kopia intercyzy małżeńskiej. Tu Y okazał się bardzo przewidujący. Intercyza wyłączała z możliwych roszczeń majątek firmy. Do ewentualnego podziału przewidziano tylko zasoby prywatne. Była to bardzo duża kwota i jej połowa ustawiłaby K do końca życia.  Postawiono jednak warunek, że aby tak się stało, rozwód musiałby nastąpić z pozwu Y albo za obopólnym porozumieniem małżonków. Gdyby o rozwód wystąpiła K, zatrzymałaby tylko swoje pieniądze z wypłat oraz prezenty, które otrzymała i co do których mogłaby fakt darowizny udowodnić. Wtedy przypomniał mu się fragment rozmowy pomiędzy K i Y:

„– I jak ci się podobało przedstawienie? Nie ma to jak dobry sex. Tylko ty się do tego nie nadajesz. Do tego potrzeba prawdziwego mężczyzny, a ty nim nie jesteś! Każdy, który mi się spodoba, będzie mnie miał. Każdy, ale nie ty. Nigdy! Ty nawet nie ucałujesz moich nagich stóp, nie mówiąc już o czymś innym. Wiesz, jak możesz się z tego wyzwolić?

– Tak, Pani.

– I co postanowiłeś?

– Zostaję, Pani.

Wściekła K zwróciła się teraz do gościa.

– Wyrzuć go, bo zatłukę.”

Teraz sens tej sceny stał się dla niego jasny. K znęcała się nad Y, chcąc się od niego uwolnić i zachować przy tym połowę majątku.

Dokumenty nie wyjaśniały jednak, dlaczego został jej niewolnikiem. Dlatego postanowił  spotkać się z Y osobiście i porozmawiać bez świadków.

***

Po dwu dniach podjechał pod siedzibę firmy Y, upewniwszy się wcześniej telefonicznie, że prezes jest na miejscu. Poczekał, aż będzie wychodził i wtedy do niego podszedł. Zaskoczony Y zbladł, ale on nie dał mu czasu do namysłu.

– Musimy pogadać w cztery oczy!

Tamten ochłonął i zimno odpowiedział

– Nie mam o czym z panem rozmawiać. Żegnam.

Gdy Y próbował go wyminąć, przytrzymał ramię rozmówcy.

– Jak wolisz. Albo pogadamy we dwóch i gwarantuję ci dyskrecję, albo odwiedzę K i wiesz, czym to się skończy. I będę robił to dotąd , aż zmienisz zdanie. Wybieraj! – Odwrócił się, udając, że chce odejść.

– Dobrze, niech pan pyta. – Y nie był w ciemię bity i szybko podjął decyzję.

– Wsiadaj do mojego samochodu, tam pogadamy. – Wskazał na czarnego Jeepa Grand Cherokee II z przyciemnionymi szybami.

Gdy usiedli w aucie, od razu przystąpił do rzeczy. Oznajmił, że zna ich historię, łącznie z intercyzą małżeńską i interesuje go tylko jedno. W jaki sposób Y został niewolnikiem K i dlaczego zgadza się na takie traktowanie oraz udział w tym dręczeniu osób trzecich.

Y odpowiadał niechętnie, ale wydawał się szczery. Przez rok po ślubie ich układy pozostawały w miarę normalne, chociaż K pod byle pretekstem wykręcała się od seksu. Sypiali jednak ze sobą od czasu do czasu. Sytuacja zmieniła się, gdy któregoś dnia, zezłoszczona tym, że nie stanął na wysokości zadania, uderzyła go w twarz, wyzywając przy okazji od impotentów. Wtedy poczuł silną erekcję i odbyli stosunek. Od tej pory biła go przy takich okazjach, ale ta metoda okazała się zawodną. On, czując się winnym, pozwalał jej na takie traktowanie, z czego korzystała bez skrupułów. Wzmacniała też bodźce, zaczęła stosować więzy i różne narzędzia chłosty. Trwało to około ośmiu miesięcy, aż całkowicie go zdominowała. Znalazła również znajomych o podobnych upodobaniach. Ponieważ jego kłopoty się nasilały, K próbowała na różne sposoby wymusić rozwód bez orzekania winy, wściekła, że nie ujęła takiej ewentualności w intercyzie. Znienawidziła męża gdy odkryła, że tkwi w klatce, co prawda złotej, ale jednak klatce. To jego obwiniała za wszystko, co ją spotkało. Do bezwzględności z młodszych lat doszło okrucieństwo. Sprzyjające warunki pozwoliły uzewnętrznić się mrocznej części jej osobowości. O tym, żeby sama odeszła nie było mowy, gdyż nie pozwalały jej na to wygórowane ambicje i duma. Przyzwyczaiła się do życia w luksusie. Nie bez znaczenia okazało się też to, że miesiąc po ślubie wyprawiła za pieniądze męża bogate przyjęcie w najlepszym hotelu w okolicy, na które zaprosiła wszystkich dawnych znajomych z rodzinnych stron, z wyjątkiem ojca i macochy. Utrata statusu osoby bogatej nie wchodziła odtąd w grę. A on kochał ją coraz bardziej i chciał zatrzymać, znosił więc wszystkie upokorzenia. Okazywał uległość, ale tylko wobec K.

Przedłużanie tej rozmowy nie miało sensu. Wiedział już to, co chciał wiedzieć. Odblokował drzwi i pozwolił Y iść w swoją stronę. Długo siedział w bezruchu, analizując zdobytą wiedzę.

***

Z dziennika R

Dzisiaj po raz pierwszy spotkałam się z Panem (tak się nakazał się nazywać). To pierwsze spotkanie bardzo przeżyłam. Mimo, że poprzednio często czułam się wykorzystywana, było to niczym w porównaniu z tym, jak zostałam potraktowana obecnie. Najpierw musiałam dokładnie opowiedzieć swój życiorys, a potem kazał mi rozebrać się do naga i oglądał niczym tanią dziwkę. Czułam się bardzo upokorzona, a jednocześnie bardzo pragnęłam, żeby zgodził się przyjąć mnie na służbę. Po powrocie do domu długo nie mogłam zasnąć.

Wreszcie! Pan zadzwonił i zaprosił mnie do siebie. Myślałam, że się mną zajmie, tymczasem wykorzystał mnie jako służącą i poniżał. Potem kazał przygotować obiad i nie zaprosił mnie do stołu. Musiałam mu usługiwać i obejść się smakiem. Dopiero potem pozwolił mi się zbliżyć. Warto było czekać. To, co ze mną robił, było niesamowite. Szczególnie fisting. Odleciałam jak nigdy w życiu. Po powrocie do domu długo nie mogłam dojść do siebie.

Spotykamy się od kilku tygodni. Pan stopniowo wprowadza coraz nowe doznania. Na szczęście, jestem w stanie znieść ból, który mi funduje. Zmobilizował mnie do tańca, pływania i gimnastyki. Czuję się teraz znacznie lepiej. Zniknęły fałdki skóry, ciało stało się bardziej jędrne. Mam więcej energii i chęci do życia. No i przede wszystkim ten taniec. Okazało się, że to moja pasja. Szybko się uczę i sprawia mi ogromną przyjemność.

To trwa już cztery miesiące. Przyzwyczaiłam się do bycia z Panem i nie wyobrażam sobie, że mogłabym znowu zostać sama. Tym bardziej, że czuję jego opiekę i troskę. Nasza znajomość to nie tylko spotkania. Gdy nie widzimy się przez jakiś czas, interesuje się tym, co robię. Czuję, że jestem dla niego ważna. I bardzo mi pomógł. Wykorzystał zlecenie w mojej firmie i załatwił mi awans, samodzielne stanowisko i wyższą pensję. Dzięki jego rekomendacji uczestniczę we wszystkich posiedzeniach zarządu jako obsługa prawna.

***

Pomimo tego, że spotykał się regularnie z R, wspominał często K. Doszedł do wniosku, że w czasie ostatniej wizyty zachował się nieelegancko. Przecież K nie zrobiła nic poza tym, na co wcześniej się umawiali. To własne, wybujałe ego popchnęło go do wyjścia bez pożegnania. Podjął decyzję, że nie powinni rozstawać się w taki sposób. Nie zamierzał jednak wpraszać się do jej domu, byłoby to zbyt upokarzające. Wymyślił więc, że zaprosi ją do restauracji. Zadzwonił wieczorem. Oczywiście, odebrał Y. W głosie sługi dało się słyszeć zdumienie. Po dłuższej chwili do telefonu podeszła K. Chłodnym tonem spytała, po co dzwoni. Odpowiedział, że chce zaprosić ją do restauracji w podziękowaniu za wspólnie spędzone chwile. Dodał, że wychodząc bez pożegnania kierował się emocjami. Milczała przez dłuższy czas. Wreszcie oznajmiła, że przyjmuje zaproszenie, zastrzegając przy tym, iż zabierze ze sobą Y w roli kierowcy. Przyjął to do wiadomości, informując ze swej strony, że jemu również będzie towarzyszyła kobieta. Zasugerował, że zarezerwuje dwa stoliki, żeby mogli swobodnie porozmawiać. Wyraziła zgodę i umówili się w sobotę na godzinę 18.00.

Następnego dnia zadzwonił do R z poleceniem, że spotkają się w sobotę o godzinie 17.30 w restauracji. Dodał, że ma wyglądać elegancko i olśniewająco oraz założyć buty, w których będzie jej łatwo tańczyć.

Zamówił prezent i kwiaty na sobotę. W kolejnych dniach zajął się pracą, czas oczekiwania minął więc szybko. Na miejsce spotkania pojechał taksówką. Miał zamiar spożywać alkohol i nie chciał ryzykować. R już na niego czekała. W niczym nie przypominała kobiety, która kiedyś przysiadła się do niego w knajpce. Tym razem ubrała wieczorową suknię w kolorze jednolicie trawiastym, do tego torebka i buty w podobnym odcieniu, co wspaniale harmonizowało z zieloną barwą oczu. Jej twarz okalały rozpuszczone, kasztanowate loki. Sylwetka bez zastrzeżeń. Całości dopełniały obroża na szyi oraz srebrny łańcuszek na lewej kostce. Wyglądała pięknie. Pochwalił ją za wygląd, przytulił i pocałował w usta. Jej twarz pojaśniała, a na wargach pojawił się szczery uśmiech, który pozostał już przez cały wieczór.

W paru słowach wyjaśnił, czego od niej oczekuje. Miała siedzieć przy oddzielnym stoliku z Y, pilnując, żeby nikt nie przeszkadzał jemu samemu oraz zaproszonej kobiecie, z którą zamierza się spotkać. Wręczył jej pieniądze na uregulowanie rachunku. Zaznaczył, żeby zamawiała dla siebie oraz Y jedzenie i napoje bez ograniczeń. Pozwolił na picie alkoholu. Przedstawił ją personelowi. Dla K i siebie wynajął lożę. Polecił kelnerowi przyprowadzić gości do zarezerwowanych stolików, gdy tylko przybędą. Ustalił też sygnał nakazujący podanie kwiatów oraz kolejny, dotyczący prezentu.

K zjawiła się punktualnie. Wyglądała zjawiskowo, jak zawsze, gdy jej na tym zależało. Prowadzona przez kelnera podeszła razem z Y. Suknia w rzucającym się w oczy odcieniu czerwieni tworzyła wraz z identycznej barwy torebką i butami piękną oprawę jej wspaniałego, kobiecego ciała. Paznokcie i wargi pomalowała w identycznej tonacji. Na szyi złoty łańcuszek ze znakiem zodiaku. Na lewej ręce gruba, złota bransoletka, na prawej złoty zegarek. Mimo woli porównał obydwie kobiety i obiektywnie stwierdził w duchu, że K przewyższa niewolnicę urodą. Przedstawił R i polecił, żeby Y usiadł z nią przy oddzielnym stoliku.

Podchodząc, K podała mu dłoń, którą niezwłocznie ucałował. Ponieważ przy poprzednich okazjach witali się mniej oficjalnie, pokazała w ten sposób, że pragnie zachować dystans. Gdy usiedli naprzeciwko siebie, podjął rozmowę.

– Chcę cię przeprosić za moje zachowanie, szczególnie za wyjście bez pożegnania. A także za zabranie Y jako kierowcy bez twojej zgody.

Nie spodziewała się tak jasnego postawienia sprawy i zauważył, że wyraźnie się odprężyła. Pomimo tego ciągnęła temat.

– Nie zasłużyłam na to, jak mnie potraktowałeś.

– Masz rację. Mogę tylko przeprosić za moje zachowanie.

Dał umówiony znak i kelner przyniósł róże w wazonie. Zamówił piętnaście sztuk. *

– To dla ciebie.

K rozchmurzyła się.

– Piękne. Umiesz zachować się jak dżentelmen. Dobrze, puśćmy to w niepamięć.

Zawołał kelnera i zamówił na przekąskę ostrygi z szynką oraz pomidorami, skropione sokiem z cytryny. Aperitif to wermut dla niej i wytrawne sherry (xeres) dla niego. Patrzył na K, zastanawiając się, się jak to wszystko rozegrać. Nadal bardzo mu się podobała i zrobiłby wiele, żeby z nią być. Ale nie za każdą cenę. – „Ciekawe, o czym ona myśli i z jakim przyszła nastawieniem.” – Zastanawiał się w duchu. Jej twarz pozostawała nieodgadniona. Zachowywała się spokojnie, ale wyczuwał rezerwę.

W międzyczasie prowadzili niezobowiązującą rozmowę. W pewnym momencie zapytała o R. Nie ukrywał, że jest jego uległą. Skomentowała, że szybko działa i pogratulowała realizacji marzeń. Nie okazała nawet śladu zazdrości, na co po cichu liczył. Uświadomiło mu to po raz kolejny, że potrzebuje go bardziej w roli narzędzia, niż jako partnera.

Bez pośpiechu zjedli obiad, na który podano krem ze szparagów i pieczonego w maśle łososia z ziemniakami. Do picia wybrali białego burgunda. Po spożyciu posiłku wrócili do rozmowy. Nie bardzo wiedział, jak przejść do meritum sprawy, ale uprzedziła go K i postawiła sprawę jasno.

– Chcesz do mnie wrócić? Czy to tylko spotkanie pożegnalne?

Mówiąc, to spojrzała mu prosto w oczy. Wytrzymał to spojrzenie, zastanawiając się nad odpowiedzią. Milczał dłuższą chwilę, ważąc słowa.

– Wiesz, że mi na tobie zależy. Jednak chciałbym być twoim partnerem nie tylko w klimacie bdsm.

Teraz ona długo nie odpowiadała. Czekał w napięciu na jej słowa.

– Dopóki jestem z Y, nie mogę myśleć o stałym związku z innym mężczyzną. A żeby go się pozbyć, potrzebuję partnera bi i sadysty. Czy jesteś gotów się przełamać?

– A co z R? – zapytał.

– Możesz ją odprawić, albo brać do wspólnej zabawy. Chętnie pokażę jej moją piwnicę.

Ostatnim słowom towarzyszył drapieżny uśmiech. Zrozumiał, że K nigdy się nie zmieni, a okrucieństwo leży w jej naturze. Pokazał kelnerowi umówiony znak, polecając przynieść prezent.

– Wybacz, ale nie mogę zgodzić się na twoje warunki. Proszę, przyjmij ten drobiazg na pamiątkę.

Mówiąc to, podał jej elegancko zapakowany przedmiot. K spojrzała z zainteresowaniem. Powoli rozpakowała i wyjęła różę zatopioną w krysztale.** Obok kwiatu wygrawerowano inskrypcję: „Niezapomnianej, z wdzięczności za wprowadzenie w nieznany świat “. Nie próbowała ukrywać, że prezent zrobił na niej wrażenie. Podziękowała mu i pocałowała prosto w usta.

– Zostań jeszcze, zjemy deser.

Zgodziła się. Zamówili krem sułtański i cherry cordial. W międzyczasie rozpoczął się dancing i od strony parkietu popłynęły pierwsze takty muzyki. W pewnym momencie do loży podeszła R. Stanęła jednak w pewnej odległości i czekała, aż ją zauważy i pozwoli się odezwać.

– O co chodzi?

– Panie, jakiś mężczyzna prosi mnie do tańca. Mogę zatańczyć, czy mam mu odmówić?

Zanotował w pamięci, że mimo obecności K (a może właśnie dlatego, że siedziała obok niego), R użyła zwrotu „Panie”.

– Idź. A jeśli poprosi cię ktoś jeszcze, to również  możesz zatańczyć.

Pozostali z K przy stoliku, ale rozmowa nie kleiła się. Pod wpływem impulsu zaproponował taniec. Zgodziła się bez wahania, jakby chcąc przełamać panującą pomiędzy nimi ciężką atmosferę. Okazało się, że na parkiecie króluje R. Tańczyła jak natchniona, zmieniając partnerów w zależności od rodzaju muzyki. Wśród wolniejszych taktów melodii płynęła zwiewnie, sunąc niczym motyl, podczas gdy przy szybszych utworach zdecydowane ruchy tworzyły niezapomniane wrażenie radosnej lekkości.

Oni z K tańczyli natomiast spokojnie, poprawnie, ale bez fajerwerków. K okazała się niezłą partnerką, a i on miał dobre wyczucie rytmu, daleko im jednak było do R, prezentującej prawdziwe mistrzostwo. Po kilku tańcach wrócili do loży. Dla obojga stało się jasne, że to koniec zarówno wieczoru, jak i znajomości. K skinieniem ręki przywołała Y, który przez cały czas nie spuszczał wzroku ze swojej Pani, poleciła mu wziąć kwiaty oraz kryształ, a następnie odprawiła, nakazując podstawić samochód. Sama otoczyła towarzysza ramionami i przywarła do jego ust. Pocałunek zdawał się nie mieć końca. Wreszcie oderwali się od siebie.

– To po to, żebyś mnie długo pamiętał.

Po tych słowach skierowała się do wyjścia. Nie odprowadził jej, nie chciał przedłużać rozstania. Usiadł i zaczął myśleć o tym, co się stało. Bardzo mu zależało na dalszej znajomości z K, ale nie za każdą cenę. A to, co proponowała, było dla niego nie do przyjęcia. Zadumany, nie zwracał uwagę na otoczenie. W pewnym momencie wyczuł jednak czyjąś obecność. Podniósł głowę i zobaczył R. Stała w pewnej odległości, nie mając odwagi mu przeszkadzać. Gestem ręki wskazał miejsce w loży. Gdy usiadła, zapytał, czy ma na coś ochotę. Zażyczyła sobie drinka. Zawołał kelnera i zamówił whisky z colą. Siedzieli w milczeniu, sącząc alkohol. Wreszcie otrząsnął się i poprosił R do tańca. Dopiero trzymając ją w ramionach, przekonał się naprawdę, jak lekko tańczy. Bez trudu dostosowała się do jego rytmu, usuwając się przy tym w cień. Dla postronnych obserwatorów nie ulegało wątpliwości, że to on prowadzi. Delikatnie się do niego przytulała, nie przekraczając granicy jaka przystoi uległej, ale oboje wiedzieli, że marzy o tym, żeby utonąć w  ramionach partnera i Pana. Tańczyli prawie do końca dancingu, od czasu do czasu wracając do stolika żeby się czegoś napić. Alkohol rozluźnił jego zasady i w pewnym momencie zaczął traktować R nie jak niewolnicę, ale jak kochankę, całując i przytulając. Odpowiadała ochoczo gorącymi pocałunkami i pieszczotami. Zewnętrzny świat przestał dla nich istnieć, na parkiecie byli już tylko oni. Podczas kolejnej przerwy przy stoliku poprosiła o pozwolenie pójścia do toalety. Wróciła po dłuższej chwili z szelmowskim uśmiechem na twarzy. Ponownie wyszli na parkiet. Niespodzianie orkiestra zagrała tusz i konferansjer zapowiedział dedykację.

– Mężczyźnie, dla którego zrobię wszystko – slow-fox, „Już nie zapomnisz mnie”.***

Gdy zaczęli, tańczyć szepnęła mu do ucha.

– Przepraszam Panie, że nie zapytałam o pozwolenie, ale wtedy nie byłoby niespodzianki.

– Balansujesz na granicy, tym razem ci daruję, ale uważaj! Stąpasz po cienkiej linie.

Tańczyli dalej. Dopiero około trzeciej zebrali się do wyjścia. Jechali taksówką, najpierw do niego, bo było bliżej, potem taksówkarz miał odwieźć do domu i ją. Alkohol nie pozostał bez wpływu na zachowanie R. Całowała towarzysza po rękach, przytulała się, próbowała całować w usta. Zaczynała go tym drażnić, ale w taksówce nie chciał jej oficjalnie strofować, ani tym bardziej karać. Gdy zajechali pod mieszkanie, myślał, że pozbędzie się kłopotu, ale czekała go niespodzianka. Ona również wygramoliła się z samochodu i stanowczym tonem oświadczyła, że idzie do niego. Próbował wyperswadować jej ten pomysł, ale szybko się zorientował, że nic do niej nie dociera. Zaprzestał daremnych prób i zabrał R do siebie. Czuł narastającą wściekłość, musiał jej pomagać, słaniała się, wchodząc po schodach. Wreszcie przekroczyli próg i rzucił ją na łóżko w gościnnym pokoju. Na wszelki wypadek przyniósł jeszcze miskę, a sam poszedł do siebie. Ze złości nie mógł zasnąć, więc ze szklaneczką whisky siedział w ulubionym fotelu, myśląc o wydarzeniach ostatniego wieczoru. Żałował rozstania z K, ale na rolę pomocnika kata i oprawcy nie mógł się zgodzić. Tym bardziej, że ona nie obiecała mu wspólnego zamieszkania. Ale jakiś żal pozostał. Żeby odgonić natrętne myśli o K, skoncentrował się na zachowaniu R. Doszedł do wniosku, że popełnił błąd, pozwalając jej na zbytnią poufałość. Ale to nie tłumaczyło nagannego zachowania uległej. Po przebudzeniu, gdy wytrzeźwieje, czekają ciężkie chwile. Odstawił niedopitą szklaneczkę i położył się spać.

 

* Piętnaście róż – W mowie kwiatów: „Przepraszam, przykro mi, wybacz proszę.”

** Róża Zaklęta w Krysztale. Kwiat róży to ponadczasowy symbol miłości i namiętności, a jego sylwetka zaklęta w krysztale nadaje temu romantycznemu znaczeniu nieprzemijający charakter! Trójwymiarowy kwiat wygląda niczym wyczarowany z mistycznej mgły.

*** slow–fox inaczej powolny foxtrot. W dosłownym tłumaczeniu, krok lisa.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wejdź na nasz formularz i wyślij je do nas. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

To reklama Boscha? ;D

Nie tylko :). Też kwiaciarni i ogrodnictwa. Dziękuję za komentarz.

Otóż to: bardziej skupiasz się na wydarzeniach i przedmiotach, czyniąc z potencjalnie interesującej opowieści sprawozdanie, niż na wrażeniach i emocjach bohaterów.

Nie ukrywam, że jestem poczatkujacym w trudnej sztuce przelewania słów i mysli na papier. To co piszę bardziej pomyślane jest jak wspomnienia sprzed wielu lat. Taka wybiórcza relacja, gdzie bohater przypomina sobie kobiety, które miały istotny wpływ na jego życie. To nie są wszystkie kobiety z którymi się spotykał , tylko te które wryly mu się w pamięć. Dlatego trudno mu przypominać sobie emocje bo inne ma emocje mlodzieniec a inne dojrzały mężczyzna. A odgadywanie emocji kobiety to jest jak wróżenie z fusów. Przekonałem się nieraz że kobiety potrafią tak się maskować i przekazywać sprzeczne sygnały, że trudno się w tym galimatiasie połapać. Szczerze? To ciężko mi te emocje odtworzyć i opisać. Sam mam naturę pokerzysty i staram się nie uzewnętrzniać swoich uczuć.

Dowiadujemy się dużo o przeszłości K oraz Y, chociaż i tak to chyba nie wszystkie tajemnice ich zwiazku. Przede wszystkim jednak odcinek ten to instrukcja, w jaki sposób rozstać się z klasą. Bo obecnie polega to na usunięciu z listy przyjaciół na FB. Przypuszczam jednak, że K jeszcze powróci, bo to bardzo wyrazista postać.
Nefer

Te tajemnice i tak zostały w pewnym.stopniu ujawnione. Teraz jest latwiej bo ludzie dużo o sobie piszą na różnych portalach społecznościowych. Ja to nazywam.netowym ekshibicjonizmem. Co do K, mimo że była niewątpliwą sadystką , to jednocześnie jak to.nieraz bywa zjawiskową kobietą, dla której wiely mężczyzn traciło głowę. O mało nie stracił jej też bohater. Co do sposobów rozstawania się. Ja uważam, że w takich trudnych chwilach, okazuje jakimi ludźmi są ci co się rozstają.
Dziękuję za komentarz.

Jak dla mnie najlepsza z dotychczasowych części.
Autor umiejętnie rozwinął nowy wątek z R. oraz w interesujący sposób połączył go z przeszłymi wydarzeniami.
Mnie osobiście w tematyce bdsm najbardziej pociąga przełamywanie konwenansów, a zwłaszcza motyw spotkania dwóch światów – tego tajemniczego, wewnętrznego, do którego wstępuje osoba praktykująca, z tym zewnętrznym, pełnym ustalonych norm, zwyczajów, obyczajów dla którego jest to często niezrozumiałe. W tej części występuje on podczas spotkania w lokalu, między narratorem, R., Y., K. Chociaż przyszli razem, siedzą w osobnych stolikach, R. chodzi w obroży, publicznie zwraca się do narratora „Pan” i pyta się o pozwolenie w każdej sprawie.
Ten motyw nie jest tutaj jeszcze do końca wykorzystany. Brak opisu reakcji osób postronnych. Czy ktoś zwrócił na to uwagę? A jeśli tak, to jak się zachował?
Pamiętam, że kiedyś z zainteresowaniem śledziłem bloga pewnej „uległej”, w którym ta opisywała swoje przygody, właśnie gdy w publicznych miejscach grała swoją rolę, np gdy otrzymała rozkaz aby podczas jazdy pociągiem opowiedzieć przypadkowej osobie o tym, że jedzie na spotkanie ze swoim Panem i będzie tam mu służyła na wszelkie sposoby, będzie bita i będzie miała z tego rozkosz. Bardzo ciekawa lektura.

Inna ciekawa kwestia to relacja K. i Y. Wydawało mi się, że Y. jest uległym z własnej woli, tymczasem okazuje się, że to K. go złamała i czyni wszystko aby zniszczyć małżonka. Y. natomiast zdawałoby się mężczyzna zaradny, przedsiębiorczy zupełnie się pogubił i nie mając pojęcia jak wybrnąć z tego toksycznego dla siebie związku, zgadza się na wszelkie upokorzenia. Ile będzie mógł znieść? Jak daleko posunie się K.?

Ponadto – sceny erotyczne pobudzają wyobraźnię, pomysł ciekawy i sprawnie zrealizowany, warsztat i styl na dobrym poziomie. Czekam na kontynuację.
Pozdrawiam
R.

Bardzo dziękuję za obszerny komentarz. Obsługa w tej restauracji była dyskretna ( nie to co u Sowy) i nawet jakby coś zauważyli to by nie dali nic po sobie poznać . Poza tym loże z reguły są miejscami dyskretnymi , żeby ludzie mogli czuć się swobodnie. Czy na dancingu ktoś zwrócił uwagę na strój R? Jej taniec byl tak widowiskowy, że chyba nie. Przynajmnie nic o tym.nie wiadomo. Początki bdsm są trudne i bohater popełnia błędy . Jedno jest pewne. Coraz bardziej ten świat jest dla bohatera wciągajacy i wygląda na to że będzie wszystko robił żeby w nim pozostać. Czyli będą dalsze części tej opowieści:) . Pozdrawiam

Ten krok lisa mnie ujął. To opowiadanie jest kopalnią ciekawych pomysłów i to się ceni. Główny bohater raczej nie budzi sympatii, przypominając mi gościa, który zdecydowanie zbyt mocno zachłystuje się władzą, ale stawiam tutaj na celową sztuczkę autora. Ogólnie jest moim zdaniem poprawnie, ale..
a) Czemu ma służyć ukrywanie imion? Tekst nie straciłby na wartości, gdyby opowiadał o Kamili, Roksanie itd.?
b) W trakcie czytania rozdrażnił mnie worek, moje skojarzenia powędrowały raczej ku kijom do golfa.
c) Wszędzie piszesz seks przez s, aż tu nagle raz jest przez x? Nie wierzę, żeby tak dobrze zapowiadający się autor tak się wyłożył? Najpewniej czegoś nie rozumiem. Wrażenie z całości?
Dobre.
Lis

Bardzo dziękuję za komentarz . Co do slow foxa… kiedys w podziemiu zadedykowałem Ci slowfoxa . Nie wiem czy zauważyłeś w natłoku informacji. Co do inicjałow zamiast imion. Dlatego są inicjały bo.opisywane sytuacje i osoby są w 90% prawdziwe i dla ludzi z kręgu bdsm były by łatwiejsze do roszyfrowania. Z kolei dla mnie jako autora używanie zmyślonych imon było by utrudnieniem. Poza tym inicjał może byc dwuznacznie rozwinięty. K jak Kasia albo jak Kat. R jak Ryszarda lub Radczyni. Niewolnika K ukryłem pod literką Y ze względu na to że ten czlowiek jest dość dobrze znany w kręgach biznesowych a imię ma dość rzadkie. Co do słowa worek… generalnie nazewnictwo genitalii jest utrudnione. Jak pisałem zgodnie z nazwami naukowymi to. usłyszałem od czytelniczki ze odbiera to jak wykład z anatomii. Jak użylem zdrobnień to znowu ktoś mi napisał ze to takie cukierkowate. Jak napisałem owłosiona cipa, to inna czytelniczka napisała ze czytając to, poczuła się jakby dostała w twarz. Tobie worek kojarzy się z kijami golfowymi, komuś innemu może się skojarzyć z workiem na kapcie. Jeżeli to az tak. bardzo rażące mogę zmienić na moszna …choć potocznie nazwa worek .jest używana. I to co w mojej ocenie najważniejsze w tym komentarzu. ” Główny bohater raczej nie budzi sympatii, przypominając mi gościa, który zdecydowanie zbyt mocno zachłystuje się władzą, ” I tu trafiłeś w sedno. Wg mnie prawdziwa dominacja polega naaa władzy nad drugą istotą. To nie są zabawy erotyczne w sypialni z kajdankami z różowym futerkiem, to nie jest zmuszenie kogoś przemocą do określonych działań. To jest zdominowanie psychiki tak żeby osoba zdominowana była gotowa zrobić coś wbrew sobie tylko po to żeby zadowolić i spełnić polecenie domina/y. Taką władzę nad bohaterem próbowała uzyskać K, zachęcając go do seksu z niewolnikiem. Mimo tego, że wiedziała iż bohater jest heteroseksualny. I jeszcze jedno. Taka władza wymaga od osoby dominujacej wielkiej odpowiedzialności i rozwagi. Co do tego nieszczęsnego wyrazu seks pisanego przez ks i x zamiennie. Dziękuję za zwrócenie uwagi i przepraszam za brak nakeżytej staranności. Pozdrawiam AnonimS

Całkowitej i niepodzielnej władzy nad drugą istotą pragnie jedynie psychopata, nie osoba czerpiąca erotyczną satysfakcję z uległości drugiej osoby…

Znalazłam „Psychopatę” 🙂 – To do Autora, a teraz tak ogólnie. Ale nadal w okolicach „psychopaty”. Nikt, kto tego nie potrzebuje, nie będzie wstanie zrozumieć oddania władzy nad sobą. Doświadczania tej wolności. Wolności od podejmowania decyzji. Przykład:
Pytam mojego męża:
– To jakie te paznokcie zrobić? Zielone, niebieskie, turkusowe…?
– Zrób jakie chcesz.
A ja nie wiem jakie chcę. I to nie jest niewiedza w takim sensie „które Mu się najbardziej spodobają.” To jest czarna dziura w czeluściach mojego umysłu. Nie wiem po którą butelkę sięgnąć i tę niewiedzę czuje w piersiach. Te lakiery nie są już dla mnie kosmetykami, tylko problemem. Potrafię się na nie tylko gapić. Po dziesięciu minutach, podchodzi mąż, bierze turkusową buteleczkę, podaje mi – ten. I od razu jest to najładniejszy lakier, jaki kiedykolwiek kupiłam. I jestem pewna, że to właśnie nim chciałam pomalować paznokcie.
Przykłady z życia mogłabym mnożyć. Mam nadzieję, że już tym jednym przybliżyłam trochę emocje związane z tematem. W przyrodzie wszystko łączy się w pary. Skoro jest taka komórka, która potrzebuje nad sobą bata, to potrzebny jest ktoś, kto ten bat do ręki weźmie. I to jest dla mnie OGROMNA odwaga. Ja, nigdy nie stanęłabym po tamtej stronie.

Dziękuję za komentarz. Każdy ma swój punkt widzenia. Wielu ludzi ma bardzo dziwne fantazje ale niewielu odwa@a się je zrealizować. A jeszcze mniej ma odwagę o tym mówić czy pisać. Pozdrawiam

Bo są fantazje które powinny pozostać we własnej domenie i nigdy nie wychodzić poza nią.

Przykład. Wyjeżdżam z podporządkowanej, daleko przez mgnienie oka widzę samochód. Zdążę spokojnie. Ale jak wyjechałem to światła widzę już za sobą a muszę się jeszcze rozpędzić. Nagle klakson i długie po oczach. O co chodzi? Tam jest przecież ograniczenie do 40. On musiał jechać 140. Facet na pierwszym skrzyżowaniu zajeżdża mi drogę, łódzkie blachy, czarne A4, typowy obraz drogowego zabójcy. Wychodzi z szoferki, sięgam za fotel po trzonek od siekiery. Ale … zamykam drzwi od środka. Facet wrzeszczy i wyzywa mnie od najgorszych. Z jaką rozkoszą rozwalił bym mu łeb, och jakie było by to cudowne, wrzucił bym go później do bagażnika jego audi i wyrzucił klucz do studzienki, albo nie, zostawił bym w stacyjce 😀 niech jedzie kto chce. Ale nie, muszę działać w ramach obrony koniecznej, nie mogę tak po prostu mu rozwalić łba. Trwa to jeszcze troszkę po czym facet pakuje się do fury i odjeżdża, na czerwonym.

Widzisz, gdybym spełnił swoją fantazję to było by nieszczęście. Ale może gdyby już trzonek leciał w stronę jego łba, to przywitał by mnie strach w jego oczach i pewnie moment pędu wygrał by z chęcią poniechania. A potem … „co ja zrobiłem” ? Panie ! On miał tylko zły dzień w pracy ! Nie zdążył na czas ukraść tego Golfa IV !

Z seksem i BDSM jest podobnie. Bestia jest w każdym z nas. Tylko śpi. I niech śpi. Niektórych bawi drażnienie się z nią, bawi czucie jak się szarpie albo podnieca ich poczucie że mogą wszystko zrobić z niewolnikiem. Że mają władzę, rzadką przyjemność, ekskluzywną jak kawior. Ale klęczy przed nimi kobieta, a w środku dziewczynka którą wydobywa z jej osobowości pierwotne uczucie – strach. A ta dziewczynka to może być podobna do twojej córki, może siostry której czytałeś w „Pustyni i w puszczy”, która chciała być Nel, która chciała poznać swojego Stasia. A teraz ma …

Jasne, niewinna zabawa. Nic groźnego, ale przecież granice istnieją, nieprawdaż.

Ja wolę pozostać takim tradycjonalistą, partnerem, przyjacielem. Nawet za cenę nudy. Ale bestia jest i we mnie, czuję ją, słyszę jak chrapie.

Szanuję Twoje tradycyjne podejście . W podanym przez Ciebie przykładzie jest jednak znacząca różnica polegająca na tym że Ty na działanie tamtego kierowcy nie wyraziłeś zgody. Poza tym rodzi się eskalacja działań zmierzających do przemocy. Z doświadczenia wiem że albo Ty go walniesz albo on Ci uszkodzi samochód. W przypadku bdsm jest możliwość natychmiastowego przerwania ciągu zdarzeń jednym słowem. W podanym przez Ciebie przykładzie takiej możliwości nie ma.

Oczywiście, zdaję sobie sprawę z odmienności sytuacji. Chodziło mi raczej o przedstawienie pewnego, nazwijmy to, niebezpieczeństwa wynikającego z poddawania się fantazjom. Niektórym fantazjom. Chodziło mi o to że tam gdzie pojawiają się namiętności takie jak przemoc, seks, zazdrość, konkurencja i inne mogące się kończyć siłowo. Może się to po prostu skończyć tragedią.

Ja nie deprecjonuję zabaw które przebiegają za obupólną zgodą uczestników. Niech sobie robią co chcą. Chodziło mi raczej o niebezpieczeństwa mogące wystąpić. Także nie chcę Żebyś pomyślał że włączyła mi się jakaś szczególna krytyka.

Kiedyś brałem udział w pewnej imprezie. Miało to miejsce dawno. Byliśmy w pięć par. I też wszystko zostało powiedziane od początku i zaakceptowane. Impreza powoli się bujała ale jak już alkohol zaczął działać to się rozkręciło, pojawił się szereg konkurencyjnych zachowań. Trwało niecałą godzinę i towarzystwo się wykruszyło. I też przecież wszystko sobie powiedzieliśmy.

Napisz komentarz