Basza IV (AnonimS)  3.47/5 (22)

16 min. czytania

Aurélien Glabas, „Portrait”, CC BY-NC-ND 2.0

Następnego dnia obudził się  przed południem. Wziął długi prysznic, potem zrobił śniadanie. Jajecznica z czterech jajek smażonych na bekonie, popita sokiem pomidorowym, postawiła go na nogi. Ponieważ chwilowo nie miał żadnego zlecenia, wybrał się na basen, a potem na siłownię. Jak zwykle, wysiłek fizyczny pomógł mu w odzyskaniu energii. Przestał myśleć o tym co się zdarzyło i wrócił do domu w lepszym nastroju. Spokojnie spędził resztę niedzieli. W poniedziałek rano wstał jak zwykle o siódmej. Półgodzinna rozgrzewka, potem, kąpiel i lekkie śniadanie. Po dziewiątej zaczął się szykować do wyjścia. Pojechał do biura. Pracował do szesnastej i miał już właśnie kończyć, gdy usłyszał dzwonek telefonu. Dzwoniła sekretarka z informacją, że o niezwłoczne spotkanie prosi sekretariat prezesa jednej z największych spółek ubezpieczeniowych. Polecił ustalić konkretny termin, a sam przejrzał się w lustrze. Ciemnoszary garnitur, niebieska koszula, granatowy wąski krawat, czarne skórzane buty i również czarna aktówka pomogły mu przybrać wygląd urzędnika średniego szczebla. Ponownie odezwał się telefon. Kontrahent oczekiwał go o godzinie osiemnastej.

Gdy punktualnie o wyznaczonej godzinie wszedł do gabinetu prezesa, zastał tam jeszcze dwie inne osoby. Jedną z nich okazał się dyrektor departamentu, którego ochrony dotyczyć miało zlecenie, a drugą niejaka R, radczyni prawna, w której z lekkim zdziwieniem rozpoznał nieznajomą z restauracji. Ani on sam, ani kobieta nie okazali w żaden sposób, że widzieli się kiedykolwiek wcześniej. Szybko przeszli do omawiania interesów. Zlecenie wydawało się o tyle trudne, że zakładało nie tylko ochronę, ale również ustalenie oraz ewentualne zatrzymanie sprawców gróźb i szantażu. Zleceniodawcy podejrzewali kilku właścicieli złomowisk. Tacy ludzie często współpracowali ze środowiskiem przestępczym, mafią samochodową. Sprawa wyglądała więc na poważną. Nie ulegało wątpliwości, że nie cofną się przed niczym, by ich złomowiska znalazły się w grupie tych, które wybierano do utylizacji rozbitych aut, za które firmy ubezpieczeniowe wypłacały odszkodowania. Interes ten przynosił milionowe dochody. Tego rodzaju działalność otwierała nadto różne sposoby legalizacji kradzionych pojazdów, zarówno krajowych, jak i zagranicznych. Dodatkowe utrudnienie stanowił fakt, że z powodu groźby przecieków zleceniodawcy nie życzyli sobie na tym etapie oficjalnej pomocy policji.

Po omówieniu szczegółów umowy zaprosił kontrahentów na obiad. Prezes wymówił się, miał już w grafiku kolejne spotkanie. Pozostali przyjęli zaproszenie i tak udali się w trójkę do znanej restauracji. Po posiłku dyrektor podziękował za towarzystwo i wrócił do domu. Chociaż zlecenie rozpoczynało się dopiero następnego dnia, wezwał dwóch współpracowników i polecił im odwieźć klienta oraz uzgodnić szczegóły dalszej ochrony. R została, podjęli na nowo konwersację. Najpierw grzecznościowe banały, ale potem wypili bruderszaf i rozmowa ożywiła się. Zapytała, czy wierzy w przeznaczenie, bo skoro ponownie się spotkali, to pewnie tak chciał los. Odparł, że to przypadek. Ona nie upierała się przy swoim. Miała melodyjny, kojący głos i sprawiała wrażenie kobiety łagodnej, chociaż świadomej swojej wartości. Podczas całego wieczoru wielokrotnie wykazywała się inteligencją oraz rozległą wiedzą w różnych kwestiach, miała własne zdanie, ale potrafiła też z uśmiechem ustąpić lub zmienić temat rozmowy. Oboje czuli się swobodnie, jak gdyby znali się od lat. Po kilku drinkach poszli na parkiet. Dawała mu delikatne znaki, że jej się podoba. Przytulała się w tańcu, spoglądała w oczy. Gdy wrócili do stolika, powiedział wprost:

– Wybacz, ale chwilowo mam dość znajomości z inteligentnymi, świadomymi swoich potrzeb i oczekującymi adoracji kobietami.

Niezmieszana, raz jeszcze spojrzała mu prosto w oczy i spokojnie odpowiedziała:

– Nie każda kobieta chce być taką, jak to opisałeś. Bywają też takie, które są gotowe zrobić bardzo wiele dla zaspokojenia partnera, o ile go mają.

Domyślił się, że w ten sposób dała mu do zrozumienia, że jest sama. Ujął jej dłoń i zajrzał głęboko w oczy. Nie opuściła wzroku.

– Jak wiele?

– Bardzo wiele – powtórzyła.

Zapadła cisza. Żadne z nich nie odwróciło spojrzenia. Pod wpływem jakiegoś impulsu, wydał rozkaz:

– Całuj moją rękę.

Powoli pochyliła głowę i jej wargi dotknęły wierzchu dłoni. Poczuł, że są ciepłe i wilgotne. Czubek języka drażnił skórę, powoli przesuwając się ku kciukowi. Atmosfera jakby zgęstniała. Oboje sycili się chwilą. Jej język znalazł się teraz po wewnętrznej stronie. Liźnięcia stawały się coraz dłuższe, coraz bardziej natarczywe. Usta wędrowały powoli w kierunku palców. Gdy dotarły w końcu do kciuka, objęły go silnym, ale zarazem delikatnym uściskiem. Nie zaprzestając pieszczoty uniosła jego dłoń, a spojrzawszy mu prosto w oczy, zaczęła przesuwać wargi tak, jak gdyby obciągała fiuta… Trwało to kilka minut, wreszcie cofnęła się i uniosła głowę. Otarła wilgotne wargi, uśmiechnęła się niewinnie i spytała swym melodyjnym, drgającym z podniecenia głosem.

– Czy jesteś zadowolony? – A po krótkiej, jakże wymownej przerwie, dodała słowo klucz. – PANIE?

Zanim odpowiedział, długo patrzyli sobie w oczy, badając intencje i szczerość wypowiadanych słów.

– Jestem. Ale czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, na co się decydujesz? Przemyślałaś to dokładnie? A może masz już doświadczenie? – zasypał ją pytaniami.

– Doświadczenia nie mam, ale chcę spróbować. Nieraz fantazjowałam, że jestem czyjąś niewolnicą. Ale moja rodzina, środowisko, a wcześniej również mąż, nie akceptowali żadnych, jak on to nazywał, zboczeń. Nie pozwalało to choćby na próbę realizacji takich pragnień. Kochałam go i pragnęłam oddać mu się bez reszty. Nie jednak wcale tego chciał i uważał mnie za zboczoną nimfomankę. Chociaż to, że sam chodził na dziwki, uważał za całkowicie w porządku. Ech, nie mówmy o tym. To jaka decyzja, Panie?

– Podaj mi swój numer telefonu. Zadzwonię i powiem, co postanowiłem.

Na jej twarzy odmalował się zawód. Liczyła najpewniej na natychmiastową, pozytywną odpowiedź. Ale szybko opanowała emocje.

– Dobrze– odpowiedziała.

Zapadła cisza, w czasie której kończyli pić szampana. Zapłacił rachunek i udali się do domów.

Przez kilka kolejnych dni zajmowała go organizacja ochrony. Między innymi kontaktował się z zaufanymi znajomymi w policji, prosząc o udzielenie informacji. Nie była to oficjalna droga, zależało mu na dyskrecji. Przy okazji sprawdził też kilka osób, którymi interesował się prywatnie. Z radczynią poszło łatwo, ponieważ znał jej nazwisko. Zresztą wiele tego na wydruku nie znalazł. Jakieś dwa mandaty, kilka kontroli drogowych bez konsekwencji. Dzielnicowy wystawiał jej bardzo dobre opinie okresowe. Była profilaktycznie sprawdzana przez komórkę bezpieczeństwa centrali firmy ubezpieczeniowej, w której pracowała. Trochę więcej dowiedział się o jej byłym mężu. Z akt wynikało, że to typ bezwzględny, ale bez przeszłości kryminalnej. Ciekawsze okazały się informacje o K oraz Y. Otworzyły mu oczy na wiele spraw i wyjaśniły w pewnym sensie postępowanie K, chociaż nie do końca. Ustalił między innymi miejsce pracy Y, który prowadził własną, dobrze prosperującą firmę. K pozostawała na utrzymaniu męża. Miał teraz sporo materiału do przemyślenia. Ale najważniejsze było, jak zawsze, zlecenie i w pierwszej kolejności skoncentrował się na pracy.

Sytuacja wydawała się poważna. Za dyrektorem jeździł nieustannie śledzący go samochód z trzema dobrze zbudowanymi, krótko ostrzyżonymi typami. Ich celem było wywarcie presji, nie kryli więc swojej obecności. Kilka zrobionych z ukrycia fotografii pozwoliło na ich identyfikację. Okazali się notowanymi „żołnierzami” jednego groźniejszych gangów, który oprócz narkotyków zajmował się również handlem kradzionymi na zachodzie samochodami. Ponieważ wiele spośród tych luksusowych zwykle aut znajdowała po legalizacji nabywców za wschodnią granicą, grupa posiadała kontakty również z tamtejszym światem przestępczym.

Dużo trudniej poszło z ustaleniem zleceniodawców. Tak jak się spodziewał, za tym wszystkim stali dwaj właściciele złomowisk, których pominięto przy ustalaniu listy miejsc, w których miały być kasowane auta ubezpieczone w firmie zleceniodawcy. Gdy już wiedział, o kogo chodzi, zapytał dyrektora, czy zna tych ludzi. Okazało się, że tak. Odbył nawet z nimi spotkanie, na którym usiłowali wręczyć mu łapówkę. Wściekły, opieprzył ostro kontrahenta za zatajenie istotnych dla sprawy informacji. Plan akcji wygląd następująco. Jeden człowiek w domu, drugi w samochodzie, obaj dwadzieścia cztery godziny na dobę. Dyrektor musiał zgłaszać z wyprzedzeniem każdy wyjazd i podstawiano wtedy dodatkową, dwuosobową eskortę. Ponadto w newralgicznych miejscach trasy rozstawiał motocyklistów, gotowych wkroczyć do akcji, gdyby ekipa w aucie miała problemy.

Po paru tygodniach tej demonstracji nastąpił przełom. On sam wystąpił w roli negocjatora. Na spotkaniu z oboma typami złożył propozycję nie do odrzucenia. Zagroził, że oba składy złomu znajdą się pod stałym nadzorem kamer, filmujących wszystko, co dzieje się na ich terenie. Na dowód, że mówi prawdę, pokazał zezwolenie na całodobowe kamerowanie okolicy. Dodał, że jeśli to nie pomoże, puści przeciek do mediów o ich roli w całym zdarzeniu, co ściągnie na miejsce reporterów, ponadto przetrzepie ich skarbówka. Gdy usiłowali mu grozić odpowiedział spokojnie:

– Próbujcie.

Działania te przyniosły zamierzony efekt. Po kilku dniach przestali nękać dyrektora. Pomimo to, jeszcze przez miesiąc utrzymywał ochronę domu.

Dopiero po zakończeniu sprawy zaczął myśleć o R. Mając w pamięci postępowanie K., zastanawiał się, czy nowa znajoma nie ukrywa przypadkiem jakiegoś innego, sobie tylko wiadomego celu kontynuowania ich znajomości. Z drugiej strony, cóż mu pozostawało? Prośba o kolejne spotkanie z K, na które ona wcale nie musiała się zgodzić? Zresztą, tak czy inaczej, jego pozycja byłaby w tym układzie bardzo niepewna. Zdecydował się na rozwinięcie znajomości z R. Zadzwonił i zapytał:

– Jesteś nadal chętna?

– Tak proszę Pana.

– To spotkamy się u mnie, w sobotę o siedemnastej. Ubierz się według własnego uznania Podał dokładny adres i odłożył słuchawkę.

Nadeszła sobota. Minutę przed umówioną godziną usłyszał gong u drzwi. Odczekał dłuższą chwilę, nim otworzył. Za progiem stała ona. Ubrana w elegancką, ciemnowiśniową sukienkę, nałożyła dyskretny makijaż, usta uszminkowane w podobnym tonie, pomalowane paznokcie. Wiśniowe pantofelki i torebka dopełniały całości. Rozpuszczone, faliste włosy, w uszach małe, złote kolczyki, na szyi również złoty łańcuszek z wodnikiem**, jak potem mu powiedziała – jej znakiem zodiaku. Na twarzy uwidaczniały się niepewność i determinacja.

– Dobry wieczór, Panie – powiedziała cichym głosem.

*

– Wejdź.

Zastosowała się do pierwszego rozkazu, ale przystanęła w przedpokoju. Zdjęła buty i została w pończochach, przez które prześwitywały pomalowane paznokcie u stóp..

– Idź za mną – polecił. – Tu jest kuchnia, tu łazienka, obok WC, ten pokój będzie nam służył do spotkań, ten pełni rolę jadalni i salonu, a tamten z zamkniętymi drzwiami to mój gabinet, do którego nie masz wstępu, chyba że zadecyduję inaczej. Jasne?

– Tak, Panie.

Przeszli do wyznaczonego pokoju spotkań. Rozsiadł się wygodnie w fotelu, kobiecie wskazał miejsce przed sobą. Stanęła wyprostowana, z rękoma opuszczonymi wzdłuż ciała, niczym uczennica przed surowym nauczycielem. Patrzyła prosto na niego. Na tę okazję wybrał koszulę z rozpiętym kołnierzykiem i krótkimi rękawami. Całość stroju dopełniały szare spodnie oraz czarne, skórzane kapcie wsunięte na bose stopy. Ogolił się starannie i musiała wyczuwać specyficzny zapach Old Spice**. Spojrzał badawczym, taksującym wzrokiem.

– Posłuchaj uważnie, czego od ciebie oczekuję. Podporządkujesz się całkowicie mojej woli. To ja decyduję o wszystkim. O tym w co się ubierzesz, jak się uczeszesz, z kim będziesz mogła się widywać. Będę cię poniżał, bił, gdy przyjdzie mi ochota, poddawał sadomasochistycznym praktykom, takim jak wiązanie, klamerki, wosk, chłosta. W mojej obecności musisz dostać zgodę nawet na pójście do WC. A teraz podaj mi wodę.

Podeszła do barku, napełniła szklankę i przyniosła w obydwu dłoniach.

– Proszę, Panie.

Przyjął i wypił kilka łyków.

– Nie odzywaj się nie pytana – kontynuował. – Gdy będziesz chciała mi o czymś powiedzieć, uklękniesz i podniesiesz rękę do góry. W tej pozycji masz trwać do momentu, aż pozwolę ci się odezwać. Będziesz mówić klęcząc, nie patrząc mi w oczy, ze spuszczoną głową. W taki sam sposób poprosisz o zezwolenie na pójście do WC, czy gdziekolwiek indziej. Będę wykorzystywał twoje ciało w dowolny sposób, szczególnie trzy otwory. Będziesz sprzątać moje mieszkanie, wozić rzeczy do pralni, usługiwać, jeżeli zaproszę gości. Z mojej strony obiecuję ci opiekę, nie spowoduję trwałych uszkodzeń ciała, nie pozostawię blizn, tatuaży czy innych tego rodzaju śladów. Nie będę też stosował praktyk takich jak scat albo nacinanie. Ponieważ jesteś początkująca, ustalamy bezpieczne słowa. Żółty – uwaga, zbliżam się do granicy, czerwony – natychmiastowe przerwanie. Ale pamiętaj, że jeżeli użyjesz tego drugiego, zastanowię się poważnie nad tym, czy potrzebna mi taka niewolnica.

Wziął ze stolika srebrny kieszonkowy zegarek i powiedział

– Masz minutę na podjęcie ostatecznej decyzji.

Na jej twarz zobaczył determinację. Uklękła i uniosła rękę. Tym razem nie przedłużał.

– Mów!

– Jestem gotowa służyć Ci, Panie, na Twoich warunkach.

– Podnieś głowę i spójrz mi w oczy.

Zrobiła to, co jej kazał.

– Chcesz jeszcze coś powiedzieć? Pozwalam.

– Tak, Panie. Obiecuję wiernie Ci służyć, ale obawiam się, że nie zawsze podałam Twoim wymaganiom. Błagam, Panie, o wyrozumiałość. Nie chodzi o kary, ale o to, żebyś wiedział, że uchybienia nie wynikają ze złej woli, a tylko z mojej niezdarności albo słabej odporności na ból.

Gdy skończyła, bez słowa podsunął jej dłoń. Przywarła do niej wargami. Były gorące i suche. Całowała, starając się nie ominąć żadnego miejsca. W całym zachowaniu kobiety ujawniała się ulga. Pozwolił niewolnicy nacieszyć się chwilą.

– Dość! – rzucił wreszcie.

Natychmiast przerwała składanie pocałunków. Na jej twarzy odmalowała się radość. Dlatego słowa, które wypowiedział, spadły jak grom z jasnego nieba.

– Ty podjęłaś decyzję, ale ja jeszcze nie.

Zauważył, jak zbladła, a jej rozbiegane oczy nie były w stanie wytrzymać jego spojrzenia.

– Nie kupuję kota w worku. Wstań i rozbierz się!

Szybko wykonała rozkaz, ale dostrzegł, że drżały jej przy tym dłonie.

– Stań w rozkroku, ręce na kark.

Sięgnął do szuflady i wyjął jednorazową rękawicę inseminacyjną. Nałożył powoli, wręcz demonstracyjnie. Niewolnica zbladła jeszcze bardziej, odruchowo uginała nogi, ale natychmiast starała się dzielnie powrócić do nakazanej pozycji.

– Nie bój się, znam się na tym – powiedział uspokajającym głosem.

Zaczął od obmacywania piersi, które momentalnie stwardniały. Z wyczuciem ugniatał i masował, badając ich kształt oraz jędrność. Zaczął szczypać, wykręcał sutki. Westchnęła i rozluźniła się. Gdy to wyczuł, przerwał zabawę. Nawilżył rękawiczkę i zdecydowanym ruchem sięgnął pomiędzy uda poddanki. Odruchowo je zacisnęła, ale natychmiast rozluźniła. Wsadził do pochwy dwa palce, po chwili dołożył trzeci. Okazała się dość luźna, można wręcz powiedzieć, że rozepchana, niezbyt głęboka. Obmacując uda i pachwinę, wyczuł fałdki tłuszczu w miejscu, w którym się łączyły. Wysunął palce i kazał jej obrócić się tyłem. Wykonywała posłusznie wszystkie polecenia, a o targających niewolnicą emocjach świadczyły zmiany koloru twarzy, których nie był w stanie ukryć delikatny makijaż. Od trupiej bladości, po krwistą czerwień. Gdy ustawiła się tyłem, ponownie nawilżył rękawicę i zaczął masować okolice odbytu. Po chwili wcisnął jeden palec, wyczuwając jednak opór. Ta dziurka wydawała się ciasna. Nie okazał więc brutalności i nie zastosował siły. Poruszał przez chwilę palcem i wysunął go delikatnie. Z ust kobiety wyrwało się ciche westchnienie ulgi.

– Zdejmij mi rękawicę i wyrzuć do kosza na śmieci pod zlewozmywakiem. Ale przedtem zawiń w torebkę, którą znajdziesz obok.

Polecenia wydawał precyzyjne, nie zamierzał zostawić niczego przypadkowi. Gdy wróciła, stanęła przed nim i czekała na dalsze rozkazy. Spoglądał bez słowa, kumulując napięcie.

– Fizycznie może być, ale czeka cię jeszcze spowiedź. Będę zadawał pytania, a ty masz odpowiadać krótko, zwięźle i zgodnie z prawdą. Jeżeli kiedykolwiek przyłapię cię na kłamstwie, będzie to koniec naszej znajomości. Wymagam absolutnej szczerości. Na wszystkie pytania masz odpowiadać bez zastanawiania się, patrząc mi prosto w oczy. Zrozumiałaś?

– Tak, Panie.

Zaczął od spraw ogólnych i neutralnych, rodzina, szkoła, ukończone studia. Bardzo dokładnie wypytał o sprawność fizyczną, przebyte choroby i urazy, a także o aktualny stan zdrowia. Potem przeszedł do kwestii intymnych: kiedy i z kim miała pierwszy stosunek, jakie formy seksu uprawiała, a o jakich fantazjuje. Ponieważ powiedziała, że jest po rozwodzie, spytał jakie żywi uczucia do byłego męża oraz czy ma dzieci. Po zakończeniu indagacji zamilkł ponownie i w spokoju przetrawiał uzyskane informacje. W sumie, nie wyznała niczego szczególnie interesującego. Pochodziła z małej wsi na Lubelszczyźnie, rodzice prowadzili plantację tytoniu, raczej zamożni. Była jedynaczką, na tyle zdolną, że skończyła liceum, a potem wydział prawa na KUL–u, kierunek administracja. W trakcie nauki miała praktyki w firmie ubezpieczeniowej w oddziale lubelskim. Po studiach poszła tam do pracy i zrobiła aplikację radcowską. Gdy jej były już obecnie mąż objął funkcję dyrektora jednego departamentów centrali, przenieśli się do Warszawy.

Życie seksualne też niczym nie epatowało. Cnotę straciła na drugim roku studiów, z kolegą z grupy. Po paru miesiącach zostawił ją, potem był kolejny chłopak. Trzeci z kolei zaczął przyuczać ją do seksu oralnego, ale nie na zasadzie wzajemności. Tylko od niej wymagał robienia sobie loda. Zwykle wolał taki rodzaj zaspokajania, coraz rzadziej dochodziło do właściwych zbliżeń. Zostawiła go. Zniechęcona, przestała umawiać się z mężczyznami. Po którejś ostro zakrapianej imprezie zaczęła się do niej dobierać współlokatorka z akademika, którą niedawno porzucił „narzeczony”. Wymieniły kilka pieszczot i pocałunków, ale R zorientowała się, że to nie dla niej. Gdy koleżanka chciała, żeby zaspokajała ją ustami, odmówiła, czując obrzydzenie. Przez dłuższy czas pozostawała samotna, aż w pracy zainteresował się nią zastępca dyrektora biura, również prawnik z zawodu. Chodzili ze sobą prawie rok, sypiając od czasu do czasu, aż wreszcie poprosił ją o rękę. Przyjęła oświadczyny bez wahania. Po dwóch latach przenieśli się do stolicy. Ona dostała pracę w departamencie prawnym, a on został dyrektorem departamentu administracji. Kupili na raty mieszkanie i zaczęli małżeński żywot. Po trzech latach pierwszy raz poroniła w piątym miesiącu ciąży. Przeżyła to ciężko, a mąż ją wspierał. Po długim leczeniu zaszła w ciążę po raz drugi. Niestety, sytuacja się powtórzyła, a na dodatek lekarze wykluczyli możliwość donoszenia i urodzenia dziecka. Mąż ochłódł, zaczął ją zaniedbywać, coraz częściej wracał późno, mniej lub bardziej pijany, aż wreszcie zaczął spędzać noce poza domem. Znosiła to w milczeniu, bo go kochała i czuła się winna, że zawiodła, nie mogąc dać mu dzieci. On to wykorzystywał, poniżając ją i lekceważąc. Aż wreszcie wystąpił o rozwód z jej winy. Wpadła w depresję i nawet nie walczyła w sądzie. Wyprowadziła się z ich wspólnego mieszkania, kupiła kawalerkę. Próbowała ułożyć sobie życie na nowo, ale kolejne związki coraz bardziej rozczarowywały. Przelotni partnerzy nastawiali się na seks, w dodatku egoistyczny, niewiele dając w zamian. Przestała więc takich szukać. W długie, bezsenne noce masturbowała się z czasami, używając do tego celu różnych przedmiotów. Zakładała duże, ciemne okulary, jechała na drugi koniec miasta i kupowała w sex–shopach dioda, wibratory, seksowną bieliznę. Ale rzadko ją zakładała, bo potęgowała tylko frustrację.

Czytała porady wróżek, horoskopy związane z jej znakiem zodiaku, fantazjowała o silnym mężczyźnie, do którego będzie należeć ciałem i duszą. Pewnego razu wybrała się do koleżanki, której mąż wyjechał na delegację. Urządziły sobie babski wieczór. Gdy alkohol zaszumiał im w głowach, znajoma puściła film porno, który mąż przywiózł ze Szwecji. Była to historia o współczesnej niewolnicy, usługującej wymagającemu Panu. Po powrocie do domu coraz częściej przywoływała obejrzane wówczas sceny podczas masturbacji. We wróżbach wyczytała, że pozna nieznajomego mężczyznę, któremu odda się bezgranicznie. Gdy więc zobaczyła go w knajpie, uznała, że to właśnie on może być tym z wróżby. Zaimponowało jej, w jaki sposób spławił prostytutkę i poradził sobie z alfonsem. Ośmielona alkoholem, przysiadła się do stolika. Resztę już znał.

Zapytał, czy ma jakieś ograniczenia. Wykluczyła seks z kobietą, przynajmniej na tym etapie ich znajomości, oddawanie się innym mężczyznom (widziała takie sceny na filmie). Prosiła też, żeby spotykali się we dwoje, bez udziału większej liczby osób. Indagowana dalej, podała scat, plucie do ust, igły i jeszcze parę innych, mniej istotnych praktyk. Zadeklarowała całkowite posłuszeństwo, znoszenie kar i upokorzeń, które on uzna za potrzebne wobec niej zastosować..

– Przyjmuję cię na służbę – oznajmił wreszcie. – Tylko pamiętaj, nie gwarantuję wyłączności ani wspólnego zamieszkania. – Pomimo ostatnich słów ujrzał, że odetchnęła z ulgą. Kontynuował. – Mam dla ciebie dwa polecenia, które wykonasz w domu przed naszym następnym spotkaniem. Przygotujesz akt oddania, w którym opiszesz, że przechodzisz w moje władanie, zgadasz się na poniżanie, bicie oraz inne sadomasochistyczne praktyki. A w przypadku zakończenia znajomości nie będziesz rościła żadnych pretensji, ani żądała odszkodowania, z wyjątkiem sytuacji, gdybyś w wyniku swojej służby doznała trwałego uszczerbku na zdrowiu. Masz to podpisać imieniem i nazwiskiem, a także podstemplować swoją pieczątka radcy prawnego. I drugie zadanie. Będziesz prowadzić dziennik czy też pamiętnik, jak zwał tak zwał, w którym opiszesz wrażenia i doznania z naszych spotkań. Przyniesiesz to zawsze ze sobą i dasz mi do przeczytania, gdy tylko zażądam. Zrozumiałaś?

– Tak, Panie.

– To na kolana. Dotknij czołem podłogi u moich stóp.

Uklękła i wykonała rozkaz. Postawił stopę na jej karku i przycisnął głowę do dywanu.

– Od dzisiaj będziesz traktowana w taki właśnie sposób. Za każdym razem powitasz mnie tak, jak teraz. Naga, bosa, na kolanach i z czołem przy podłodze. A teraz ubierz się, wracaj do domu i czekaj na moje wezwanie.

Gdy podniosła głowę, pozostając nadal na klęczkach, pod wpływem impulsu chwyciła jego dłoń i zaczęła okrywać pocałunkami.

– Dziękuję, mój Panie. Zrobię wszystko, żeby Cię nie zawieść.

Wyszła, a on odetchnął z ulgą. W duchu gratulował sobie, że wszystko przemyślał i ułożył ogólny scenariusz. Niektóre pomysły wziął z oglądanych w Niemczech filmów porno, inne same przyszły do głowy. A scenę z czołem przy podłodze ściągnął od K. No właśnie, K ciągle nie dawała mu spokoju. Szczególnie sposób, w który wykorzystała go dla upokorzenia Y. I jeszcze to, dlaczego właściwie traktowała Y z tak zajadłym okrucieństwem? Ponieważ znał adres willi, przy jego układach w policji sprawdzenie obojga nie nastręczało większych trudności. Zdobył już pewne informacje, ale zajęty zleceniem, nie wnikał zbyt głęboko w ich sprawy. Ale to wszystko nadal  budziło ciekawość, nurtowało. Tak, zrobi to. Po podjęciu tej decyzji zapadł w objęcia Morfeusza.

* Wodnik – opis znaku Zodiaku

Wodnik(20. 01 – 18. 02)

Wolność i równość, przekraczanie granic. Motto to niezależność, humanitaryzm, wynalazczość.

Cechy charakteru

Wodniki nie lubią utartych schematów i ustalonych reguł. Zamiast tkwić w tym, co sprawdzone, wybiegają myślą w przyszłość. Przeważnie są tolerancyjne i niewiele rzeczy potrafi je zadziwić. Chociaż otwarte na nowości, potrafią wykazywać się uporem i trudno je przekonać do zmiany poglądów. Przyjacielskie i lubiane, utrzymują jednak zwykle pewien dystans, wynikający z potrzeby zachowania niezależności.

Główne zalety

Wodniki cenią wolność i indywidualność. Są niezależne i samowystarczalne. Myślą przyszłościowo, wyprzedzają swoją epokę. Posiadają zdolność obiektywnej oceny sytuacji, gdyż potrafią zdystansować się od własnych emocji.

Główne wady

Oryginalność i nowatorstwo Wodników może łatwo przerodzić się w ekstrawagancję i trudności w przystosowaniu się do otoczenia, a przekraczanie granic – w anarchię i bunt dla samej zasady, nawet jeżeli nie ma ku temu konkretnego powodu. Podkreślanie niezależności i nieangażowanie się bywają odbierane jako chłód emocjonalny.

Kobieta

Typ bardziej przyjaciółki niż ukochanej, przyjacielska, niekonwencjonalna, niezależna

** Old Spice.

Pierwotna wersja „Old Spice’a” posiadała ostry, korzenny zapach, a cała masa przypraw była  przełamana klasyczną nutą aldehydów oraz anyżu. Obecny „Old Spice” wydziela inną woń. Jest na pewno uwspółcześniony i nieco ugrzeczniony. Wciąż czuć korę cynamonowca oraz palącą nutę eugenolu, ale zabrakło ostrego wykończenia. „Old Spice” w trakcie kolejnych zmian formuły utracił dawną ostrość. Na dobrą sprawę, składnikiem dominującym stał się muszkat. Owszem, to pięknie pachnąca przyprawa, ale też bardzo uniwersalna i przez to mniej charakterystyczna niż goździki, anyż czy cynamon, przynajmniej w perfumach. Przykładając jednak do obecnego „Old Spice’a” miarę luksusowych perfum, kompozycja broni się nadal. Na tle kolejnych męskich klonów, których głównymi składnikami stały się syntetyki piżma, OS wypada po prostu rewelacyjnie.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wejdź na nasz formularz i wyślij je do nas. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

Czyżby wreszcie nasz bohater trafił na właściwą osobę? I to w sumie przypadkiem, bez większych starań, bez poszukiwań, bez kontaktów ze „środowiskiem”? I to tuż po tym, gdy zerwał z manipulującą nim K? Czy zerwał do końca, to inna sprawa. K z pewnością nadal go fasynuje, podobnie jak intryguje istota jej dziwnego związku z Y.
Co do R, to w postaci tej uderzyła mnie jej spowiedź, odsłaniająca smutek życia. Wydawałoby się, że los obdarzył ją nieźle. Bogaci rodzice, dobry zawód, mąż, którego zdawała się z wzajemnością kochać. A potem wszystko to rozwiało się jak dym, zostawiając samotność, frustrację, niespełnione pragnienia, namiastkę prawdziwego życia. I obecnie szuka odwrócenia złego losu jako niewolnica pratycznie obcego, dopiero co poznanego mężczyzny. Musi odczuwać desperację. Czy takie właśnie kobiety i z takich powodów decydują się na podobne związki? Może Autor odpowie w przyszłości i na to pytanie.
Czyta się dobrze, właśnie ten tragiczny smutek postaci R oddany został wyśmienicie suchym, oszczędnym stylem całego cyklu.

Bohater trafił wreszcie na swoją pierwszą uległą i to jest caly plus takiej sytuacji. Co do K to jest fascynująca kobieta jak.modliszka pożerająca mężczyzn. Spotkali.sie jefynie kilka razy a on już marzył o wspólnej przyszłości . Na szczęście wyłapał że jest manipulowany. Ale to zmieniło jego uczuć do K. Jedynie tzw męska duma spowodowała że wyszedł bez pożegnania. Co do R i jej smutnej historii. Wielu uległych obojga płci ma często poprane i smutne zycie. To nie znaczy ze wszyscy ale duży procent tak. Dlatego zgadzają się na bycie w gronie kilku niewolnic u jednego Pana ., byc oddawane innym osobom do.zabawy i ponizania. Płacą wysoką cenę zeby nie być samotnymi. Dziękuję za korektę oraz komentarz. Pozdrawiam serdecznie AnonimS

Napisz komentarz