Zdrada ukochanej – Agnieszka 2/2 (HTSoaB)  3.78/5 (15)

19 min. czytania
zdrada_ukochanej_II2

Stan Lieberman (stanjean257), „Gina 2”, CC BY-NC-ND 3.0

Poniższe opowiadanie jest publikowane powtórnie w ramach cyklu Retrospektywy. Pierwszy raz pojawiło się na portalu Najlepsza Erotyka 14 listopada 2014 roku.

* * *

Tamten pamiętny, lipcowy czwartek, Anno Domini 2001, do tej pory żywo tkwi w mojej głowie. Dziś wiem, że sprawy mogłyby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby nie ówczesna decyzja, która jak się później okazało, po dziś dzień ma kolosalny wpływ na moje życie. W tamtym czasie, mimo iż była nagła, wydawała się słuszna. Jednak życie, potrafi bez ogródek wytykać nam błędy i odsłaniać prawdziwą naturę rzeczy, raniąc przy tym głębiej niż jakiekolwiek ostrze.

Wracając do meritum: moja chęć zemsty rozgorzała szybko i płonęła intensywnie. Nareszcie moje myśli, po kilku dniach chaosu i marazmu, popłynęły szerokim strumieniem, łącząc się jak puzzle układanki dla przedszkolaka.

Chciałem poniżyć Agnieszkę. Chciałem żeby poczuła się jak szmata. Pewnie wielu powie „Przecież ona sama się poniżyła. Sama zrobiła z siebie zdzirę”. I tak i nie. Co innego podążać drogą swoich emocji, a czym innym jest przeżywanie czegoś, czego tak naprawdę się nie chce. Szczerze mówiąc liczyłem, że gra na moich zasadach zrani ją, wzbudzi wstyd. Gdy ona poczuje, że wiem co zrobiła – pożałuje. Wiedziałem, że będę do tego potrzebował pomocy znajomych. Postanowiłem niezwłocznie zadzwonić do kumpli z mojego miasteczka, którzy studiowali ze mną na roku. Piotrek i Michał nie raz już mnie już przecież wspierali i byłem pewien, że znowu mi pomogą, jeśli ich o to poproszę. Zresztą ich rola w moim planie raczej nie powinna sprawić im przykrości, a wręcz odwrotnie, przyjemność.


Czas był po mojej stronie, zbliżający się weekend dawał możliwości przemyślenia i dokładnego zaplanowania całej sytuacji, oraz ustalenia i skonfrontowania pomysłów z chłopakami. Zatelefonowałem do nich ogólnikowo mówiąc, że chciałbym się z nimi spotkać i porozmawiać, gdyż mam problem. Dałem sobie czas do soboty wieczorem, kiedy to mieliśmy się spotkać.

Całą noc nie spałem, obmyślając co im powiem i jak to szczegółowo ustalić. Obudziłem się po południu w piątek i postanowiłem zrobić mały zapas na spotkanie, trochę jedzenia i picia.

Poszedłem do sklepu. Po drodze cały czas rozmyślałem nad sprawą. Zacząłem się bać, że być może wpadam w jakąś obsesję, ale wytłumaczyłem sobie, że przecież nikt w takiej sytuacji nie umiałby myśleć o czymkolwiek innym. Zresztą czas się dłużył, wydawało mi się, że cała sprawa trwa już od miesiąca a nie te kilka dni. Chyba dlatego, że w głowie miałem jeden temat, a przemyślenia zapętlały się, odchodząc bez wyjaśnienia i wracając po pewnym czasie, by znowu mnie gnębić.

Piątek wieczór, kolejka w sklepie ciągnęła się w nieskończoność. Wszyscy kupowali alkohol i napoje, słowa rozmów docierały do mnie trochę przez mgłę. Stałem się obojętny na poszturchiwania starszej pani z siatką, stojącej tuż za mną. Z zamyślenia wyrwały mnie słowa:

– Co będzie?

Spojrzałem w zmęczone oczy ekspedientki. Mój wzrok powoli powędrował na półkę nad jej głową. Uwagę przykuła cena – ponad sto złotych. Tequila. „W końcu to zemsta. Trzeba to uczcić, zaświętować.” Paradoksalnie nagle poczułem się dużo lepiej.

– Trzy butelki tequili poproszę. Tej jaśniejszej. Sauzy.

Zdziwiona ekspedientka udała się na zaplecze po trunek.

Miałem przed sobą trudne spotkanie. Pomyślałem „Jeśli szaleć, to na całego”. Obłęd czaił się za plecami. I nie mówię tu o starszej pani, która kupiła Whiskas…

W sobotę wieczorem w moje skromne progi zawitali wierni druhowie. Rozpoczęło się od pytań o rodzinę, zdrowie. Byli troszkę zaniepokojeni moim telefonem. Poprosiłem Piotrka i Michała o chwilkę cierpliwości. Potrzebowałem wytchnienia. Rozgościli się, usiedli, zaczęliśmy pić. Rozmowy szły gładko – odreagowywałem chwile cierpienia, żarty sypały się na lewo i prawo, wspomnienia niedawnej sesji i wspólnych wygłupów oraz ponad połowa butelki zadziałały na nas rozluźniająco. Przy następnej z rzędu kolejce ponownie padło pytanie:

– Stary, słuchaj, zwaliliśmy się tu na łeb, na szyję bo przez telefon jęczałeś o pomoc. „Nagląca sprawa”, jak żeś to ujął. A mu tu, kurwa, gadu gadu. O co chodzi Rafał, powiedz, bo chyba coś ci jednak doskwiera. Jakiś dziwny jesteś – pierwszy odezwał się Michał.

– Chodzi pewnie o Agnieszkę? Mam rację? – zawtórował mu Piotr.

Spojrzałem im w oczy. Powoli uniosłem do ust kieliszek. Wciągnąłem powietrze i jednym haustem wychyliłem jego zawartość. Zacząłem opowieść.

Zazwyczaj wylewni koledzy milczeli. Chyba pierwszy raz w życiu nic nie mówili przez tak długi czas, gdy byliśmy razem. Opowiedziałem im wszystko ze szczegółami. Przedstawiłem swój plan. Zrozumieli. Naprawdę zrozumieli. W tym momencie miałem wrażenie, że łączy nas dużo więcej niż kiedykolwiek do tej pory. Gdy skończyłem, jeszcze jakiś czas panowała cisza. Piotrek jedynie zapytał:

– Jesteś pewien, że naprawdę tego chcesz?

Moje spojrzenie powiedziało mu wszystko. Gdy wreszcie przetrawili sobie całą sprawę, usłyszałem z ust Piotrka ciche „Okej. Zrobię to.” . Michał długo się wahał, jednak powaga chwili i efekt wypitego alkoholu nie pozostawiły mu wyjścia. Charakterystycznym dla jego osoby „Kurwa mać” potwierdził swoją gotowość. Pochyliliśmy głowy nad stołem. Wymieniliśmy spojrzenia. Światło zagrało refleksami w naszych oczach. Zaczęliśmy układać strategię…

W niedzielę rano koledzy poszli na miasto. Mieliśmy spotkać się wieczorem, po tym jak dam im umówiony sygnał. Zadzwoniłem do Agnieszki. Przyjęła mój telefon z radością, chociaż myślałem że będzie wyrzucać mi wcześniejsze milczenie. Poprosiłem, by przyjechała na wieczór. Z radością przystała na moją propozycję. Po krótkiej rozmowie i ustaleniu, że „jak się spotkamy, to na spokojnie sobie porozmawiamy”, odłożyłem słuchawkę. Ta krótka wymiana zdań obudziła wątpliwości. Kochałem ją. Zacząłem pękać. Szybko odpaliłem komputer i obejrzałem urywek filmu. Na powrót byłem pewny i gotowy na to, co miało nadejść.

O siódmej zjawiła się Agnieszka. Gdy tylko zatrzasnęła drzwi, odwróciła się na pięcie i wpadła mi w ramiona. Mocno przylgnęła do mojego ciała, jakby bała się, że się rozpłynę w powietrzu. Czułem, jak szukała mnie – przyciągając do siebie i miażdżąc mi żebra ramionami. Jej napięte ciało zdradzało zdenerwowanie. „Czyżby wiedziała?” przemknęło mi przez myśl. Byłem jednak zdeterminowany. W momencie gdy otwierała usta by coś powiedzieć, położyłem na nich palec nakazując ciszę. Uśmiechnąłem się, choć byłem na nią wściekły – gotowałem się od chęci zemsty. Pociągnąłem ją za sobą do pokoju dziennego. Oszronione od płynu kieliszki wypełniał napój zemsty, uczta poprzedniego wieczoru. Wydawało mi się, że to właściwe. Spojrzała na mnie zdziwionymi oczami. Podałem jej alkohol i stuknąłem w ściankę. Chwila niepewności – wypiła. Poprowadziłem ją do sypialni.

Już w środku pchnąłem ją na łóżko. Klęknąłem. Zacząłem głaskać zgrabne nogi. Wiedziałem, że nie będę miał więcej takiej okazji. Było mi ciężko. Z czułością, obiema dłońmi dotykałem wewnętrznej strony miękkich ud. Przez rajstopy widziałem zwyczajne, białe majteczki. Agnieszka padła plecami na łóżko, poddając się przyjemnej pieszczocie. Powoli wsunąłem dłonie pod dżinsową spódnicę. Starałem się zapamiętać kształt wcięć pomiędzy nogami, upajałem się ciepłem wzgórka łonowego, bijącym spod materiału. Wsunąłem palce za gumkę i pociągnąłem do siebie. Materiał rajstop powoli zsuwał się, ukazując lekko brązową skórkę. Na chwilkę przystanąłem, pragnąc zapamiętać tę chwilę na zawsze. Chciałem by potrwała troszkę dłużej. Zacząłem powoli rolować materiał, by zyskać na czasie. Gdy skończyłem, złapałem w dłonie prawą stopę i ruszyłem językiem w górę, poczynając od kostki. Aga cicho westchnęła. Mięśnie jej łydki wyraźnie się rozluźniły.

Pozostawiałem mokry ślad po wewnętrznej stronie nogi. Lekki przeciąg, dotyk zimna na skórze spowodował gęsią skórkę. Każdy szczegół zapadał mi w pamięć, aby później dręczyć nocami. Gdy dotarłem do majteczek, odsunąłem głowę by przypadkiem nie dotknąć myszki. Chciałem rozpalić jej pożądanie, ale nie wzbudzać mocniejszych doznań. Jeszcze nie.

Znów wróciłem do zabaw rękami. Tym razem wodziłem od dołu po małych, troszkę wystających wypukłościach pupy, udach, podbrzuszu. Prowadziłem palec wzdłuż kruchej koronki białych, bawełnianych majteczek, lekko je unosząc. Gdy już prawie dotykałem jamki rozkoszy, cofałem palce, drażniąc Agnieszkę tą grą.

Zdecydowanym ruchem rozpocząłem zsuwanie bielizny. W trakcie złapałem za majteczki, tam gdzie wcześniej zakrywały intymną część ciała. Były lepkie od śluzu. Podniecenie zaczynało być namacalne. Zdjąłem majtki i lekko rozchyliłem jej nogi. Wsunąłem głowę głębiej, ocierając się policzkami o wewnętrzną stronę ud. Zatrzymałem usta tuż przed różowymi, lekko rozwartymi i mokrymi wargami. Miałem ochotę je pocałować, jednak tylko drażniłem chwilkę ciepłym oddechem. Agnieszka niecierpliwie poruszyła biodrami. Cofnąłem głowę.

Chłopcy pewnie już otwierali drzwi i po cichu wkradali się do mieszkania. Po wejściu do sypialni zapaliłem światło. Stojąc na dole oczekiwali na ten sygnał do rozpoczęcia działań. Otrząsnąłem się. Przecież wiedziałem, co mam robić. Musiałem się skupić. Złapałem Agnieszkę za dłoń i pociągnąłem do góry, tak żeby usiadła. Nie spiesząc się rozpinałem guziki beżowej marynarki, później ściągnąłem jej koszulkę, rozpiąłem stanik. Na końcu rozsunąłem suwak spódnicy i pociągnąłem przez nogi. Podziwiałem Agnieszkę nagą, w całej krasie. Jej jędrne piersi z małymi, podniesionymi sutkami, wysportowany brzuszek i smukłe nogi. Były złączone. Wyglądała tak niewinnie. Sięgnąłem do biurka po wcześniej naszykowany, czarny szalik. Był z cienkiej bawełny, tak szeroki, że normalnie składało się go na dwie części. Przysunąłem go do jej twarzy. Spojrzała w górę tymi wielkimi oczami i delikatnie się uśmiechnęła. Nie przypominało to wyuzdanej miny, uśmiech promieniował raczej czułością i ciepłem. Dobrze zasłoniłem szalem palące mnie spojrzenie. Zawiązałem go z tyłu jej głowy.

Z opartymi na krańcu łóżka rękami i lekko wypiętym biustem Agnieszka czekała na ciąg dalszy. Powoli rozpiąłem rozporek. W tym momencie w drzwiach pojawili się Michał i Piotrek. Na sobie mieli tylko bokserki. Z pożądaniem w oczach przyglądali się ciału mojej dziewczyny. Czułem ich napięcie i oczekiwanie na to, co miało się za chwilę stać. Zdjąłem górę ciuchów i ściągnąłem spodnie razem z majtkami. Stałem z wyprężonym członkiem przed twarzą Agnieszki. Zbliżyłem go do jej ust. Gdy ich dotknął, drgnęła i delikatnie wysunęła język. Z czułością wodziła języczkiem po główce. W miarę upływu czasu stawała się coraz bardziej otwarta. Próbowała opleść całą końcówkę zwiniętym, lepkim języczkiem. Zaczęła lekko ssać. Powoli przesuwała się ustami, aż trafiła na rowek. Wtedy gwałtownie podrażniła spód prącia. Po chwili miarowymi ruchami w przód i w tył rozpoczęła cudowną pieszczotę. Robiła to tak, jak lubiłem najbardziej, bez użycia rąk. W ciągu kilku minut przyspieszyła, sprawiając mi tym ogromną radość. Jak zwykle wiedziała co robić. Opanowałem się.

– Czekaj – rozkazałem.

Wyciągnąłem z jej ust kutasa i odwróciłem się. Zauważyłem, że chłopcy już oswobodzili się z bokserek. Zrobiłem krok. Na moje miejsce wślizgnął się Michał. Tylko na to czekał. Położył rękę na kręconych, czarnych włosach Agi i podsunął jej głowę do swojego nabrzmiałego penisa. Gdy go poczuła szybko złapała w usta i… znieruchomiała.

Wstrzymałem oddech. W uszach zabrzęczała cisza.

Wiedzieliśmy, że poczuła innego. Różnica w smaku, wielkości, a może suchość zwróciła jej uwagę. Bicie mego serca przyśpieszyło rytm. Spojrzałem na Piotrka. Myślał o tym samym. Byliśmy na to przygotowani. Nawet gdyby zaczęła protestować, nie pozwolilibyśmy jej wyjść.

Napięte oczekiwanie trwało cholernie długie sekundy. Agnieszka z kutasem w buzi siedziała nieruchomo. Prawie nie wytrzymałem i już chciałem ją złapać. W tym momencie jej ramiona zwiotczały i z rezygnacją wznowiła miarowe ruchy głową.

Powolutku wypuściłem z płuc wstrzymywane powietrze.

Już była nasza. „Chyba średnio jej się podoba” pomyślałem, patrząc na mechaniczne ruchy Agnieszki. Nie było już w nich poprzedniej czułości. Uśmieszek wypełzł na moje wargi. Cieszyłem się, że po tym wszystkim, wreszcie mogę się na niej odegrać. Miałem nadzieję, że sprawię jej przykrość wystawiając jak dziwkę moim kolegom. Z drugiej strony odetchnąłem, widząc że chłopcy są sami. Poprzedniego wieczoru, gdy w naszych żyłach buzował szlachetny trunek, ustaliliśmy, że znajdą jeszcze kogoś. Jak widać przyszli bez niego. I dzięki Stwórco, bo teraz ten pomysł wydał mi się zbyt brutalny. Chciałem ją ukarać i zostawić. To był dobry plan. Naprawdę dobry plan…

Gdy stałem zajęty moimi myślami, Michał używał sobie na Agnieszce, jak na prawdziwej kurwie. Ustaliliśmy, że nie będzie czułości, ale nie zrobimy jej krzywdy. Miało to być mocne rżnięcie, które zapamięta na długo. Michał świetnie nadawał się do tej roli. Wczepił palce w jej splątane włosy i mocnymi pociągnięciami wpychał do ust kutasa w kształcie wrzeciona. Był on „muskularny”, grube żyły wyraźnie odznaczały się na jego powierzchni.

Agnieszka nie mogła złapać oddechu. Starała się ssać i drażnić go języczkiem, by szybciej doszedł, jednak Michał panował nad sytuacją. Na chwilkę przerwał obciąganie, długim i brutalnym pocałunkiem zamknął jej chciwie łapiące powietrze usta. Nie dając jej dłużej odetchnąć, ponownie zaczął zabawę. Gdy po kilku minutach nacieszył się szarpaniem głowy Agi, wyciągnął członka i z uśmiechem ustąpił miejsca Piotrkowi.

Tamten wolno podszedł do dziewczyny. Stanął przed nią, chyba nie wiedząc, co dalej robić. To po prostu nie było w jego stylu. Próbował zdecydować, jak ma się do tego zabrać. Jednak jego penis, grubszy i dużo bardziej tłusty od poprzednika, stał już naprężony w gotowości. Podsunął go jej pod nos. Agnieszka czując zapach od razu złapała go w usta. Widać było, że poprzednie wyczyny bolały ją i wolała sama przejąć inicjatywę, by kolejny raz nie cierpieć. Od razu ruszyła z kopyta, z mlaskaniem ssąc miękką skórę, liżąc i ściskając ustami na przemian. Starała się. Gdy penis lśnił już od soków, odsunęła głowę i złapała go w rękę. Powoli zaczęła masować, trzon, z góry na dół, od czasu do czasu dwoma palcami ściskając żołądź. Jej języczek powędrował do owłosionych jąder mojego kolegi. Delikatnie lizała je, z przerwami na ssanie.

Piotrek najpierw szeroko otworzył oczy, a później zamknął je, szybko oddychając. Widać żadna dziewczyna nie wyczyniała wcześniej takich harców z jego „maluszkiem”. Ja nie byłem pod wrażeniem. Można rzec, że Agnieszka była w tym niemalże profesjonalistką. Teraz już wiedziałem dlaczego – przecież robiła to z innymi, pewnie wiele razy. Obawiałem się tylko tego, że mogła jej się zbytnio spodobać ta zabawa.

Piotrek zaczął dochodzić i w ostatnim momencie pociągnąłem go do tyłu. Dałem znak skinieniem głowy Michałowi, on wiedząc co robić sięgnął do szuflady biurka, wyciągnął z niej kajdanki, pozostałość po rozsypującym się teraz związku. Były to zwykłe, stalowe kajdanki, jednak producent naciągnął na nie różowe futerko, by ich noszenie nie sprawiało zbyt wiele bólu. Wcześniej ustaliliśmy, że nie będziemy się odzywać, by nie wiedziała, kto brał w tym udział. Michał bez słów zapiął bransolety na przegubach jej rąk. Zgodziliśmy się, że założymy je z tyłu tak, by maksymalnie ograniczyć jej pole manewru, ale później doszliśmy do wniosku że bezpieczniej będzie je zapiąć z przodu, dzięki czemu możliwe będzie położenie Agnieszki na plecach. Wszystko przebiegało zgodnie z planem, te kajdanki nawet nie były potrzebne, bo nie zaprotestowała nawet, gdy pchnięta poleciała na łóżko.

Michał szarpnął ją za nogi, przyciągając tyłek na krawędź łóżka. Szybko przysunął się do gorącej szparki i bez ostrzeżenia wbił w nią swoje przyrodzenie. Dreszcz bólu przebiegł po twarzy Agnieszki. W miarę upływu czasu jednak grymas znikł, usta lekko się rozchyliły, a ja usłyszałem przerywany oddech. Chłopak zapalił się do pracy, jestem pewien, że wyobrażał sobie to wiele razy, gdy jeszcze byłem z Agnieszką. Teraz oddany swojej chuci raz po raz brał ją gwałtownymi ruchami. Jej szczupłe, opalone nogi zginały się i prostowały, gdy biały tyłek chłopaka poruszał się w przód i w tył. Odwrócił do mnie twarz z wymalowanym na niej obleśnym uśmiechem i poczułem do niego obrzydzenie. Złapał moją ukochaną za pierś, miętosił i ściskał, powodując głośne jęki. Odwrócił się w stronę Piotrka. Skinął głową. Tamten z groźną miną spojrzał Michałowi w oczy. Wiedziałem, że Piotrkowi przestała się podobać się ta zabawa. Zdecydował się jednak – podszedł do pary, wszedł na łóżko i uklęknął nad głową Agnieszki. Chwilkę poczekał.

Chyba zrozumiała, że to ten łagodniejszy z gwałcicieli, więc szybko odnalazła ręką jego prącie i zaczęła mu robić dobrze. Pociągnęła go do siebie i po raz drugi tego wieczoru zaczęła zabawiać się jądrami. Od razu zrozumiała, że właśnie to mu się podobało i że szybko dojdzie. Nie myliła się. Już wcześniej doprowadzony niemalże do finału Piotrek był bliski wytrysku. Agnieszka lizała jego penisa z góry na dół całą powierzchnią języka, zabawiając się równocześnie główką, jakby był to korek od butelki. Przestawała na chwilkę, tylko po to żeby za moment rozpocząć szybkie ruchy ręką i lekko ssąc jądra masować Piotrka po szorstkich od włosów udach. Zwalniała, delikatnie wodziła językiem dokoła klejnotów, ocierając się o nie twarzą, a ręką bardzo powoli masowała całego członka. Trwało to do chwili, gdy w czasie szybkich ruchów poczuła narastające napięcie chłopaka. Doskonale wyczuwając właściwy moment otworzyła szeroko usta i niemalże połknęła obydwa jądra na raz. Piotrek wytrysnął, plamiąc ścianę. Jeszcze kilka sekund i przełożywszy zgiętą nogę, zszedł z Agnieszki po czym wyczerpany padł obok.

Michał przyglądał się całej scenie lubieżnym wzrokiem. W trakcie zwolnił ruchy, by nie przeszkadzać dziewczynie w robótkach ręcznych. Teraz ze zdwojoną siłą wciskał członka do ciasnej, mokrej od soków szparki. Wyprowadzał bardzo głębokie pchnięcia, nie za wolne, ale też pozwalające czuć, jak ciasno oplecione wargi masują jego nabrzmiałe prącie. Gdy zaczął dochodzić odwróciłem się i zacząłem wciągać spodnie. Już miałem dość. Piotrek chyba też, bo wziął bokserki i wyszedł z pokoju.

Nie zdążyłem włożyć koszuli gdy nagle usłyszałem:

– Ty pieprzona suko – wycedził Michał.

Spojrzałem na Agnieszkę, która z szyderczym uśmiechem na ustach cicho chichotała. Zrozumiałem – próbowała poniżyć napastnika, który sprawił jej tyle bólu.

– Już skończyłeś? Kiepski z ciebie zawodnik– stwierdziła z kpiną w głosie.

Michał zamierzył się do uderzenia. Wyciągnąłem rękę zatrzymując jego cios. Byłem zły.

– Spieprzaj, okej? – krzyknął do mnie.

Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić, ktoś uderzył mnie od tyłu. Chciałem krzyknąć „Odwal się Piotrek”. Gdy się odwróciłem, z osłupieniem ujrzałem, że w sypialni stoi trzech groźnie wyglądających, łysych i dobrze napakowanych gości. Ich ciała okryte były dobrze wszystkim znanymi uniformami – kolorowymi dresikami z paskami. Zauważyłem że przed sypialnią stoi jeszcze kilku. Gdyby cała brygada ustawiła się odpowiednio, utworzyła by tęczę – różnorodność kolorów odzienia nie ustępowała ich jaskrawości. Gdyby nie było to tragiczne, na pewno byłoby śmieszne. Czułem przerażenie. Pierwszy z nich popchnął mnie na ścianę. Do końca koszmaru stałem sparaliżowany.

– To ta kurwa? – drugi spytał Michała.

Tamten tylko się uśmiechnął. Dres pogrzebał w kieszeni, wręczając mu kilka papierków. Zrozumiałem, że Michał potraktował to wszystko jak dobry interes. Muszę przyznać, że jednocześnie wymyślił naprawdę dotkliwą karę. Jednak Agnieszka wcale na nią nie zasługiwała. Stałem tam jak ostatnia sierota, wiedząc że nawet jeśli będę próbował coś zrobić, od razu mi wpierdolą. Czułem się naprawdę podle, jak najgorszy tchórz…

Zanim Michał wyszedł, obrzucając mnie przy tym szyderczym spojrzeniem, faceci nie próżnując przystąpili do działania. Brutalnie ściągnęli Agnieszkę z łóżka i rzucili na kolana. Ich koledzy już wciskali się do pokoju, otaczając klęczącą ciasnym kręgiem. Szybko zsuwali spodnie, wyciągnęli przyrodzenia i zaczęli się masturbować. Moja była miłość, po raz kolejny tego wieczoru sprowadzona w roli bezwolnej zabawki, połknęła pierwszego dresiarskiego kutasa.

Ta oralna orgia przypominała kiepski film. Mężczyźni bez żenady wbijali się w jej usta, dobijając czubkami penisów do migdałków Agi. Pluła i charczała, gdy była obracana ku następnemu. Gwałtowne ruchy dławiły ją. Niektórzy już zdążyli się spuścić. Każdy z nich ładował porcję swojego nasienia prosto w gardło biednej dziewczyny. Chciała czy nie, nie miała wyboru – musiała raz po raz łykać porcje gorącej spermy.

„Panowie” szybko się znudzili. Ten stojący najbliżej łóżka usiadł i pociągnął Agnieszkę za włosy, nakazując by po raz kolejny zmusiła do wysiłku odrętwiałe usta. Jej zgrabna, jędrna pupa, smakowicie wypięta, zachęcała do aktywności. Jeszcze ciepła i mokra po poprzednich „zabawach” zapraszała do rżnięcia. Po kolei, jeden po drugim klękali przed opalonymi pośladkami, by po chwili galopować i oddawać się rozkoszy. Każdy z nich poczuł ciasnotę tej szparki, nacieszył się nią choć przez chwilę. Chłopcy raźno się zmieniali, na zmianę penetrując jej usta albo cipkę. Obchodzili się z nią brutalnie, raz po raz łapiąc ją za piersi, szarpiąc sutki i klepiąc w wypięty tyłek, nie wspominając o rozpychaniu szparki i gardła.

Czekałem aż skończą. Czułem się beznadziejnie i pusto. Błagałem w duchu, żeby to wszystko okazało się tylko złym snem. Chciałem już stamtąd wyjść, uciec i nigdy nie wrócić do tego mieszkania. Zamiast tego, jak zahipnotyzowany wlepiałem oczy w rozgrywającą się przede mną scenę. Miałem wrażenie że całe to zajście trwa już całe godziny. Modliłem się, by wreszcie się spuścili i wyszli. Jednak czas mijał, a żaden nie dochodził. Byli zaspokojeni wcześniejszymi wybrykami i mieli siłę na długo.

Ani kropla spermy nie pojawiła się w cipce Agnieszki. Nie wiedziałem czemu jeszcze nie finiszują. Później zrozumiałem, że mieli w tych sprawach doświadczenie i podobne zabawy nie były im obce. Wiedzieli, że nie należy wkładać ociekającego spermą penisa do szparki ani tym bardziej nie należy spuszczać się do środka. Wcześniejsze wycieranie członków o spodnie, lub ściąganie palcami resztek śluzu i śliny przeszło przeze mnie nie zauważone. Teraz stało się jasne. Nie byłem jednak pewien, czy im to pomoże jeśli naprawdę ofiara miałaby dni płodne. Zdawałem sobie sprawę, że edukacja seksualna tych ludzi może kuleć i z pewnością ogranicza się do wiadomości zdobytych w czasie intensywnego oglądania tanich pornoli. Zresztą, przy takiej ilości graczy czy robi jakąś różnicę fakt, kto rozbija bank?

Przyzwyczaiłem się przez ostatnie dni, że w sytuacjach stresowych mój umysł zaczyna roztrząsać najgłupsze myśli. Agnieszka i tak brała tabletki. Zacząłem uświadamiać sobie, że chyba mam poważniejsze zmartwienia…koledzy-fachowcy postanowili kończyć zabawę…

– I co, może założymy się, kto ją najszybciej ruchnie?

– Nie łomie, który najlepiej wyjebie tą dziwkę, tak żeby się darła.

– Jak krzyczy, znaczy że jej się podoba. Suczki lubią ostre jazdy.

Spojrzałem na Agnieszkę. Klęczała, zakuta w kajdanki, rękami opierając się o łóżko i słuchała rozmowy. Chwilowo dali jej odetchnąć, jednak słowa dresiarzy wprawiły jej ciało w drżenie. Świadomość i oczekiwanie były chyba gorsze niż sam ból. A może nie? Nigdy się przecież nie dowiedziałem.

Dwóch złapało ją za ręce. Przytrzymali ją tak, żeby nie mogła się ruszać. Jeden stanął z tyłu. Jego kutas poruszał się na boki tuż nad jej pupą. Reszta towarzystwa otoczyła ich półkolem, by mieć dobry widok.

Dres lekko się nachylił. Porządna porcja śliny trafiła tuż nad małym, lekko szarawym, zaciśniętym „kakaowym oczkiem”. Jego palec, poczynając od cipki przesunął się w górę aby zatrzymać się na drugiej dziurce. Bez zbytnich czułości roztarł naokoło niej większość cieczy. Po chwili włożył mokry palec do środka.

Agnieszka bała się, dygotała. Jej dziurka była mocno zaciśnięta. Wiedziałem, że przez to sprawią jej większy ból. Próbowaliśmy już tego wcześniej, gdy byliśmy ze sobą, jednak zawsze wybieraliśmy odpowiadający jej dzień. Miała zawsze czas na przygotowanie się do tego, zarówno psychiczne jak i fizyczne. Rozluźniona długą grą wstępną, najczęściej jedną lub dwoma lampkami wina oraz oczywiście nasmarowana lubrykantem Agnieszka czerpała wtedy przyjemność z tego rodzaju zbliżenia.

To co działo się teraz przypominało koszmar. Tym ludziom nawet przez myśl nie przeszło, co ona będzie czuła. Chyba że właśnie to ich podniecało. Nie mogłem w to uwierzyć…

Palec poruszył się kilka razy i jego właściciel uznał, że już wystarczy pieszczot. Jego członek, większy niż mój, stał naprężony do granic możliwości. Biła od niego żądza, pulsowanie krwi zdradzało maksymalne podniecenie. Mięśniak lekko ugiął kolana i oprał główkę o wylot zakazanej jamki. Oblizał palec po czym zaczął wciskać kutasa do środka.

„Pamiętam swój głośny krzyk. Tak nagle zaczął. Jego ruch był powolny i jednostajny. Nieubłaganie, coraz głębiej wciskał się we mnie, powodując nieprawdopodobny ból. Twardy i szeroki pręt naciskał na ścianki rozpychając je i zadając mi straszne cierpienie, praktycznie nie do zniesienia. Promieniowało ono przez kręgosłup do głowy. Przed zakrytymi szmatą oczami zawirowały gwiazdy. Błagałam w duchu, bym straciła przytomność. Jednak tak się nie stało. Nieubłagany ruch członka skończył się dopiero, gdy włochate jądra jego właściciela dotknęły mojej mokrej szparki. Powoli wciągałam powietrze. Bałam się głęboko oddychać.

Prawie od razu ten wielki penis zaczął się wycofywać. Gdy już prawie wypadł na zewnątrz, mój oprawca ponownie wepchnął go głęboko do środka. Bardzo bolało ale było do zniesienia. Czułam się wtedy dużo większa, obszerniejsza…jak nadmuchany balon Przy kolejnych ruchach ból zelżał. Ale uczucie odrętwienia i szczypania nie znikało jeszcze kilka dni po tym. Wbrew sobie zaciskałam mięśnie całej pupy i brzucha. To sprawiło, że już po kilkudziesięciu ruchach sperma trysnęła do środka. Bardzo głęboko. Było to nieprzyjemne. Jednak dzięki temu kolejny członek łatwiej mnie penetrował.

Wykorzystywali mnie jeden po drugim, zostawiając sporo ciepłego płynu w moim środku. Dochodzili szybko. Byłam na wpół przytomna, bardzo zmęczyli mnie przedtem, gdy musiałam ssać ich penisy. Nie miałam siły podnieść ręki, poruszyć czymkolwiek. Ale wtedy, jedyny raz w całym moim życiu miałam orgazm uprawiając seks w taki sposób. Nie pamiętam, który to był napastnik, ale na pewno któryś przy końcu. Miał duże jądra, szybko się poruszał i obijał nimi o moją łechtaczkę. Myślę, że dlatego doszłam. Przez to czułam się jak zwierzę, jak prostytutka. Nie miałam już siły na łzy. Ale nie to było najgorsze…”

Przed końcem całej akcji poderwałem się i wybiegłem z pokoju. Trafiłem na balkon. Było około godziny jedenastej. Jak ryba wyjęta z wody, gwałtownie chwytałem chłodne powietrze nocy. Praktycznie nie potrafiłem myśleć.

Po pewnym czasie, nie wiem ile to trwało, zobaczyłem, że dresiarze wychodzą z klatki. Policzyłem. Było ich dziewięciu.

Gdy po długim czasie wszedłem do sypialni, Agnieszka siedziała na podłodze z rozłożonymi, lekko ugiętymi w kolanach nogami. Ręce w różowych kajdankach zwisające luźno wzdłuż brzucha. Pod nią rozlała się mała kałuża spermy. Opaska cały czas zasłaniała oczy. Nie odważyłem się jej zdjąć. Po omacku sięgnąłem do szuflady i znalazłem kluczyki. Oswobodziłem ręce z bransolet.

Nie wiedziałem co mam zrobić, co powiedzieć. Klęczałem na wprost zgarbionej ofiary. Nie umiem określić tego, co wtedy czułem.

– …gdyby…gdyby… Boże ja naprawdę nie chciałem. Błagam uwierz mi, wybacz. Gdyby tylko nie ten .. ten .. jebany film…– wyjąkałem ze łzami w oczach.

Jej wargi bezgłośnie powtórzyły słowo „film”. Spod przepaski wyłoniła się łza. Tylko jedna.

Wybiegłem z powrotem na balon i zwymiotowałem przez barierkę. Wtedy wróciły wszystkie wspomnienia tej niedzieli, zrozumiałem ogrom cierpienia, jakie jej wyrządziłem. Nie miałem siły się poruszyć, przewieszony przez stalową rurkę. Nie chciałem już myśleć. Nie chciałem już żyć. Gdy tak wisiałem usłyszałem dwukrotny odgłos drzwi łazienki. Chwilę później ciemna postać wyszła z klatki w chłód tej lipcowej nocy. Nie spojrzała w górę. Po prostu ruszyła przed siebie, ani razu nie oglądając się w tył.

Kilka następnych dni przeleżałem w mieszkaniu zupełnie pusty. Nie pamiętam za dobrze, co się ze mną działo. Jedyne co mi po tym pozostało to blizny na nadgarstkach. Jak już wspomniałem byłem tchórzem, ciąłem za płytko. Pamięć wróciła, gdy usłyszałem znajomy odgłos dzwonka do drzwi. Jedyną osobą, która tak dzwoniła był listonosz. Otworzyłem. Uśmiech znikł ze znajomej twarzy, a zastąpił go wyraz przerażenia. Facet wcisnął mi w rękę list i zamknął drzwi.

Był to najdziwniejszy list jaki w życiu czytałem. Lakoniczny, urywany, niespójny. Poruszał wiele zdarzeń i spraw. Nie mam już siły o tym pisać Nie chcę do tego wracać. Jednak po tym wszystkim jestem zobowiązany napisać o najistotniejszej kwestii poruszonej przez Agnieszkę. Nigdy mnie tak naprawdę nie zdradziła. Na filmie była zmuszona zrobić to, co widziałem, gdyż zaszantażowano ją. Kolesie powiedzieli, że zrobią mi krzywdę jeśli ona im się nie odda. Znała ich wcześniej i wiedziała, do czego są zdolni.

Wszystko to zaplanował chłopak, kamerzysta. Nie znałem go dobrze, słyszałem tylko, że Agnieszka z nim zerwała kilka tygodni przed naszym pierwszym spotkaniem. Chodził za nią ciągle, obserwował z ukrycia, podsłuchiwał jej rozmowy i był chorobliwie zazdrosny. Gdy to zauważyła, zerwała z nim. Chyba dostał szału i zaplanował zemstę. Wkrótce wpadł w tarapaty z prawem i poszedł siedzieć. Przez następne lata wychodził i znowu wracał za kratki, aż dostał sporo za gwałt, kradzież i jeszcze kilka innych przestępstw. Najprawdopodobniej do końca życia będzie oglądał świat przez okno celi.

Obecna wiedza pozwala mi stwierdzić, że Michał potraktował sprawę lekko. Zawsze chciał mieć Agnieszkę. Po całym zajściu pokłóciliśmy się, gdy wspominał tamte wydarzenia z kpiną. Doszło do bójki. Nigdy już się do siebie nie odezwaliśmy. Piotrek był zawsze bardziej uczuciowy. Cała ta sprawa chyba go przerosła. Z powodów prywatnych musiał zmienić studia. Nasz kontakt się urwał. Nie potrafiliśmy już ze sobą rozmawiać. Słowa, które później padały między nami były puste. Nie poruszyliśmy tematu „Niedzieli”. Żaden z nas nigdy się nie przełamał. Kontakt się urwał. Piotrek wyjechał i nigdy się nie odezwał.

Agnieszka krótko po tym wszystkim wyjechała z miasta. Nie potrafiłem jej odszukać. Przez te sześć lat nie było dnia, bym nie myślał o niej i o tym co się wydarzyło. Skończyłem studia. Zacząłem pracę. Nigdy więcej nie związałem się z inną dziewczyną. Tak naprawdę do tej pory się z tego wszystkiego nie otrząsnąłem.

Kilka dni temu dzwonek zadzwonił do drzwi. Znajomy takt przed czasem oznajmił mi kto dzwoni. Listonosz się nie uśmiechał. Pamiętał tamten dzień. Wręczył mi list.

Zemsta czy przebaczenie?

I tak nie mam wyboru. Przepraszam Was, ale muszę już wyjść…

.

Aby pobrać ebooka z powyższym tekstem w formatach pdf, epub, mobi:

Zajrzyj http---chomikuj.pl-Najlepsza_Erotyka2 (2)

.

Utwór chroniony prawem autorskim. Dalsze rozpowszechnianie w całości lub fragmentach bez zgody autora zabronione.

Czytelniku, chętnie zamieścimy dobre opowiadania erotyczne na Najlepszej Erotyce. Jeśli stworzyłeś dzieło, które ma nie mniej niż 2000 słów, zawiera ciekawą historię i napisane jest w dobrym stylu, wyślij je na nasz adres ne.redakcja@gmail.com. Każdy tekst, który przypadnie do gustu Redakcji Najlepszej Erotyki, zostanie opublikowany, a autor dostanie od nas propozycję współpracy.

 

Przeczytałeś? Oceń tekst!

Tagi:
Komentarze

No i doczekałem się drugiej części szybciej, niż podejrzewałem 🙂

Zemsta to zawsze obusieczny miecz. HTSoaB tylko to potwierdza. W opowiadaniu widzę dużą wagę, którą autor przywiązuje do tego, co czuje osoba mszcząca się. Mam wrażenie, że przywiązuje do tego więcej uwagi niż do "erotyki" tekstu. Lubię takie opowiadania, w których seks jest fabularnie uzasadniony, jednak nie gra pierwszych skrzypiec.

Po długim czasie od czytania pierwszej części muszę powiedzieć, że jestem ukontentowany. Druga odsłona "Zdrady ukochanej" spełniła moje oczekiwania. Może jedynie zakończenie (motywy działania dziewczyny) nieco przesadzone.

Pozdrawiam
Smok

Cześć Smoku,

ponieważ otrzymaliśmy "Agnieszkę" jako ukończony, dwuczęściowy tekst, nic nie stało na przeszkodzie, by opublikować odcinki jeden po drugim. W ogóle jestem zdania, że takie krótkie, zakończone serie można zamieszczać w całości, bez przeplatania innymi opowiadaniami. Np. w przyszłym tygodniu opublikujemy na NE minipowieść kryminalno-pschologiczną Kenaarf "Profiler" (3 części, pojawią się w poniedziałek, środę i piątek). Myślę, że to pozwala Czytelnikom skupić się na konkretnej fabule i w pełni się w niej rozsmakować.

Pozdrawiam
M.A.

Megasie,
Osobiście uważam to za bardzo dobry pomysł. Autorom to też pomoże podejmować decyzje o rozbiciu bardzo długich opowiadań na dwie części, a czytelnikom umożliwi brak konieczności długiego czekania na kolejne części.

Myślę, że takim zabiegiem idziemy w dobrym kierunku.

UWAGA SPOILER
Wracając jeszcze na chwilę do samego opowiadania to muszę przyznać, że przez cały czas miałem wrażenie, że pomimo zemsty bohaterowie ostatecznie się ze sobą zejdą. Narrator zrozumie swój błąd, Agnieszka będzie żałować tego co zrobiła i oboje warci siebie nawzajem postanowią ciągnąć ten wózek. Nie wiem czy to myśli bohatera czy spora dawka prostego romantyzmu, który we mnie siedzi, ale takim zakończeniem byłem mocno zaskoczony.

Pozdrawiam
Smok

UWAGA SPOILER 🙂

A ja wręcz przeciwnie, nie wierzyłem, że się zejdą. Narrator to zbytni buc – rozumiem, rozstać się z niewierną dziewczyną, przedtem ją odpowiednio zwymyślawszy, ale jego zemsta to jest zdecydowanie over the top, nawet pomijając motyw tych dresiarzy, który był wszak niezamierzony. A dziewczyna raczej nie wybaczyłaby mu takiego potraktowania.

Nie do końca wiarygodne są dla mnie motywacje Agnieszki do wzięcia udziału w pierwszej orgii. Naprawdę uwierzyła w groźby tych dwóch gości pod adresem jej chłopaka? Było przecież kilka sposobów na rozwiązanie tego problemu. Najprostszy z możliwych – doniesienie na policję. Albo chociaż ostrzeżenie głównego bohatera, by na siebie uważał.

No, ale wtedy nie byłoby zapewne opowiadania 🙂

Pozdrawiam
M.A.

Czuję się jak na giełdzie samochodowej. Całkiem spora oferta spojlerów i kompletny brak tłumików. A używane rury wydechowe też tu można dostać?
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu nie handlują, tylko wsłuchują się w czysty śpiew silników.
Bez uśmiechu i bez odbioru.

Rury Ci się zachciewa… ta jedna, główna nie wystarczy?

Na wysokoprocentowym paliwie ostra jazda bez hamulców, dobrze nasmarowany, równomierny ruch tłoków, uszczelki puszczają, to cieknie równo, bezpośredni wtrysk i mimo tego całego Monster Jam maska nie obita. Czego chcieć więcej?

Po przeczytaniu całości muszę powiedzieć, że mam mieszane uczucia. Tekst zdecydowanie odbiega jakością od innych autorstwa HTSoaBa. Bohater mniej przekonujący, fabuła praktycznie bez niespodzianek czy psychologicznej głębi. Z drugiej strony, opowiadanko czyta się szybko, lekko i łatwo. Wchodzi bez problemów i nawet jest przyjemne w lekturze. Tyle, że nic po nim nie zostaje. Taki literacki fast food 🙂

Liczę bardzo na tą minipowieść kryminalno-psychologiczną o której wspomniał Megas. Może okaże się bardziej esencjonalną potrawą! Poza tym już dawno nie było tu dobrego kryminału, a wszystkie cykle – Manhattan, Steel City i Zabójczy Układ – zostały urwane i nie wiem czy planuje się ich wznowienie. Tym większa radość, że ma to być zamknięta seria, bez groźby dyskontynuacji.

Absent absynt

Dzień dobry Państwu.

To ja też dorzucę swoje 3 grosze. Najbardziej wkurzają mnie w tym opku postacie. Bohater jest leszczem o sadystycznych skłonnościach, a jego dziewczyna głupią blondyną (choć włosy ma ponoć czarne). Oboje reagują jak idioci i pewnie dlatego ich wspólne pożycie jest skazane na kompletną porażkę. Można się tylko cieszyć, że nie przekażą swych zmieszanych genów dzieciom, bo to byliby juz uber-idioci o całkiem irracjonalnych zachowaniach.

Co poza tym? Zgrabnie napisane.

Pozdrawiam
Jarek

Zemsta jest ” rozkoszą bogów’ . Zemsta ’ obnaża niskie instynkty tego kto się mści ’. To dwie przeciwstawne opinie są podstawą do pewnej konkluzji. W mojej ocenie ani jedno ani drugie, nie jest dobrym rozwiązaniem. Jeśli już to uważam że zemstę powinna zastąpić kara. Tyle co do przesłania. Samo opowiadanie czyta się lekko i przyjemnie. Sam pomysł dzielenia opowiadanis na części i szybką publikację uważam za trafiony. Pozdrawiam

Opowiadanie ma moim zdaniem spory potencjał, który nie został w pełni wykorzystany. Motyw „zdrada dziewczyny, zemsta faceta” jest dosyć częsty w tekstach erotycznych najniższej klasy, jakich pełno na portalach niedbających o jakość. Schemat jest zawsze ten sam: dziewczyna jest niewierna „bo tak”, bez żadnego wyraźnego czy choćby mglistego powodu, zdradzony facet postanawia ją ukarać, następnie czytelnik dostaje opis różnego rodzaju okrucieństw fizycznych i psychicznych, przy których ma (w założeniu autora) się spuścić, a potem tekst się kończy. Niestety, szukając jakiegoś miłego czytadła w klimacie maledom, człowiek często musi przedzierać się przez góry takich gniotów, a czasem, zdesperowany brakiem czegokolwiek do poczytania, nawet po nie sięga. Mnie zawsze przerażały, gdy na nie natrafiałam. Kiepskie teksty opisujące brutalność to jedno, ale wprowadzenie strzępu fabuły w postaci zdrady to rzecz zupełnie inna. Odsłania po części motywy autorów i fanów takich tekstów: zamiast przyznać się przed sobą do sadystycznych skłonności czy fantazji i poszukać swojego, zdrowego BDSM, rozejrzeć się za partnerką, która chętnie by się zgodziła z własnej woli (na przykład) na wielokąt z dwoma nieznanymi mężczyznami (oczywiście z poszanowaniem zasad bezpieczeństwa i czuwającym nad wszystkim partnwrem), udają „normalnych”, „niezboczonych”, którzy nawet muchy by nie skrzywdzili, a GWAŁT (nazywajmy rzeczy po imieniu) do jakiego doprowadzają lub jakiego sami się dopuszczają nie jest przecież ich winą, tylko puszczalskiej, zdradzieckiej dziwki, prawda? Istnienie takich jednostek (wydaje się, że całkiem wielu) mnie przeraża. „Agnieszka” jest z kolei dobre napisanym tekstem, który na pierwszy rzut oka wygląda jak lepsza językowo wersja opisanego wyżej schematu – co sprawia, że jest szansa, iż zainteresuje kogoś, kto „wcale nie jest sadystą, ale jakby go baba zdradziła, to…”. I dzięki odwróceniu tego schematu, pokazaniu uczuć mszczącego się, będzie przestrogą. Jeśli taki tekst choć jedną osobę popchnie do myślenia, to juź jest cenny. Niestety, tak jak napisałam, nie wykorzystuje swojego potencjału. Przydałoby się rozwinąć wątek motywów dziewczyny, nieco go urealnić, bo teraz wydaje się kompletnie oderwany od rzeczywistości. Jedna lub dwie poszlaki, wzmianki o niebezpiecznym człowieku, z którym zadarła w przeszłości gdzieś na początku tekstu, żeby szantaż nie wyskoczył nagle jak królik z kapelusza też dobrze by zrobiły temu opowiadaniu. A że bohaterowie są irytujący, cóż – ja od samego początku lektury czułam silną antypatię chyba do nich wszystkich, ale nie mimo to, uważam, źe nie należałoby zmieniać ich charakterów. Nie każdy bohater literacki to ktoś, kogo czytelnik musi lubić, a tacy jacy są idealnie pasują do sytuacji, która została opisana.

Napisz komentarz